Czyli fochy dziewczyny i odgrywanie sie to sposob na docieranie sie w zwiazku?
Chyba na docieranie wlasnego zdania autora, by robil tak, jak dziewczynie sie podoba
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dziewczyna nie potrafi spędzać czasu sama ze sobą
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Czyli fochy dziewczyny i odgrywanie sie to sposob na docieranie sie w zwiazku?
Chyba na docieranie wlasnego zdania autora, by robil tak, jak dziewczynie sie podoba
Kto nigdy nie miał focha niech pierwszy rzuci kamieniem
sprawdzanie na ile można liczyć na drugą osobę
Czyli jeżeli nie jest się z kimś 100% czasu, to nie można na taką osobę liczyć?
Jestem zawsze, gdy potrzebna jest pomoc. O nic mnie nie musi prosić, bo sam się rwę do pomocy, żeby gdzieś pojechać, zawieźć, pójść, przynieść, coś kupić. I ona dobrze wie, że zawsze może na mnie liczyć.
To nie jest tak, że ja mam rację. Może się mylę. Tylko zwolennicy spędzania ze sobą całego czasu poza pracą nie odpowiadają na pytanie, gdzie znajdują czas na swój rozwój osobisty:
1. chcę przeczytać książkę - mam ją czytać na głos czy wspólnie z partnerem?
2. chcę obejrzeć serial, którego partner nie lubi - mam zrezygnować z serialu czy przymuszać partnera?
3. chcę sam pouczyć się języka obcego - mam uczyć się wspólnie z partnerem, a jak partner tego nie chce, to zrezygnować, żeby nie poświęcać czasu na coś innego?
To tylko na szybko wymyślone przykłady.
Kto nigdy nie miał focha niech pierwszy rzuci kamieniem
Nie znosze fochów i nigdy tego nie stosuje. Fochy tego rodzaju sa wedlug mnie zagraniem tak idiotycznym, ze byloby to dla mnie bardzo hm... passe cos jak robienie z siebie Barbie - kobiecosc ma swoje granice i "foch" sie w moich granicach nie miesci.
Jesiennowiosenna napisał/a:Kto nigdy nie miał focha niech pierwszy rzuci kamieniem
Nie znosze fochów i nigdy tego nie stosuje. Fochy tego rodzaju sa wedlug mnie zagraniem tak idiotycznym, ze byloby to dla mnie bardzo hm... passe
cos jak robienie z siebie Barbie - kobiecosc ma swoje granice i "foch" sie w moich granicach nie miesci.
Pewnie mamy w takim razie inne definicje focha, bo według mnie fochać może się i facet, i babka - nie ma to nic wspólnego z kobiecością
Kto nigdy nie miał focha niech pierwszy rzuci kamieniem
Nie znosze fochów i nigdy tego nie stosuje. Fochy tego rodzaju sa wedlug mnie zagraniem tak idiotycznym, ze byloby to dla mnie bardzo hm... passe cos jak robienie z siebie Barbie - kobiecosc ma swoje granice i "foch" sie w moich granicach nie miesci.
Vito - twoja dziewczyna jest jak dziecko w supermarkecie - sprawdza jak daleko moze/musi sie posunac bys ulegl. Ile wrzasku przed polką ze slodyczami potrzeba (fochów) bys ulegl jej presji nawet wbrew sobie i swoim potrzebom.
To nie jest oznaka milosci, tylko pewnej niedojrzalosci. Pora aby dziecko w niej doroslo i nauczylo sie akceptowac granice.
Czy gdybys ty byl fan(atyki)em pilki noznej to ona powinna zrezygnowac z wyjscia ze znajomymi by co tydzien zaczac chodzic na mecz, nawet jesli dla niej to nuda?
A wlasnie tego od ciebie oczekuje. Wytlumacz jej to i wymagaj respektowania granic bo to bedzie mialo wplyw na CAŁE wasze dalsze zycie. Kiedys bedzie taka upierdliwa zona, ktora fochami bedzie wymuszac na tobie odpowiednie decyzje. Oczywiscie odpowiednie wedlug jej kryteriow.
Przede wszystkim, zgodze sie, ze foch jest objawem niedojrzalosci. Dorosle osoby rozmawiaja i negocjuja, dzieci tupia nozkami i rzucaja sie na podloge wrzeszczac, az mami i papi kupia lizaka. Nie ma sensu temu ulegac, bo to prymitywna manipulacja.
Jak czytam Sosenka, to wlos mi sie jezy. Bycie z parnerem wyklucza reszte zycia??? To jest normalnie niezdrowe. Kocham mojego narzeczonego, ale chyba bym kociokwiku dostala, jakbym wszystko miala z nim razem robic. Lubimy inny rodzaj literatury, inne filmy, inne seriale, mamy rozne hobby, roznych przyjaciol. Tak jak on ma dwie lewe rece do majsterkowania, tak ja kompletnie nie znam sie na ogrodnictwie. Gdybysmy razem sie przymuszali do tych czynnosci razem, to tylko skonczyloby sie to nerwami i frustracja. Owszem, sa rzeczy, ktore nas lacza i sprawiaja nam razem przyjemnosc, ale nie jest to 100% naszego czasu.
A juz zupelna swietoscia jest czas dla siebie, kiedy w spokoju mozna pobyc w samotnosci.
Jesiennowiosenna napisał/a:Kto nigdy nie miał focha niech pierwszy rzuci kamieniem
Nie znosze fochów i nigdy tego nie stosuje.
Dołączam się do Iceni.
Ponadto uważam, że każdy ma prawo do niezadowolenia, jednak obrażanie się i fochy nie są żadnym rozwiązaniem problemowych sytuacji.
Jasne, jeśli musi pojechać z furą do mechanika to niech sobie sam jedzie ale nie wyobrażam sobie związku w którym ja chcę aktywnie spędzać czas w plenerze, a on chce pograć na konsoli
po prostu się z takim nie wiążę, uważam, że to uczciwe z mojej strony.
Cholera ale oni mają przekichane, bo nie mogą obejrzeć meczu i napić się piwa do tego ^^
a ja tu się zgodze z Beyondblackie bo nie wyobrazam sobie, zebym robila wszystko z partnerem i spedzala z nim caly wolny czas.
dla higieny psychicznej wskazane jest, zeby od czasu do czasu pobyc samemu i porobic cos tylko samemu.
moj eks psychol upieral sie, ze mam robic wszystko z nim - bloga chcial prowadzic ze mna (a blog byl tylko moj i sama chcialam go prowadzic), chodzic na joge, fitness, oglądać wszystkie seriale - najgorsze, ze czesci z nich nie lubil, ale ogladal ze mna, przez co ja nie mialam z tego żadnej przyjemności,bo on sie ewidentnie nudzil. jesc trzeba bylo zawsze wspolnie. jak chcialam posiedziec godzine w wannie i porelaksowac sie w samotności,to potrafił kilka albo i kilkanascie razy do mnie wchodzic i zawracac glowe. doszlo do tego,ze np. moje ulubione seriale ogladalam w ukryciu przed nim, zeby miec choc troche przyjemnosci z tego.
autorze, brzmisz bardzo rozsadnie i dojrzale.
tak jak opisujesz powinien wygladac zdrowy zwiazek. i wcale nie trzeba na poczatku czy w pierwszej fazie spedzac ze soba 24/7 bo inaczej tzn ze sie nie kocha.
dojrzali ludzie wiedza, ze oprocz milosci mają jeszcze zycie - czy to prace, czy inne obowiazki,czy po prostu cos, co lubia i chca robic sami.
A ja byłabym za opcją wspólnego zamieszkania. I według mnie to byłaby recepta na tę potrzebę dziewczyny autora wątku spędzania z nim większości czasu. Co nie oznacza od razu niewoli. Po prostu mieszkając razem ma się więcej czasu, bo odchodzi czas na dojścia, dojazdy. Można robić coś razem, ale osobno - na przykład każde czyta to co go interesuje w internecie siedząc jednocześnie obok siebie. I to jest wtedy normalne, bardziej akceptowalne niż przy spotkaniu na przykład dwugodzinnym. Poza tym taka rutyna dnia codziennego może uspokoić zapędy dziewczyny do skupiania na sobie wciąż uwagi partnera.
Fałko a jak z kotami było, akceptował czy z oporem wielkim? ^^
Ehhhh oglądać z kobitą "Na wspólnej". No musiał bym zwariować
Fałko a jak z kotami było, akceptował czy z oporem wielkim?
^^
Ehhhh oglądać z kobitą "Na wspólnej". No musiał bym zwariować
![]()
ooo, Wuwus, ciekawe pytanie i mądre
kot był jeden - i on byl o niego zazdrosny... ze za duzo go przytulam i glaskam, a powinnam ten czas poswiecac jemu.
a prawda byla taka, ze non stop albo sie bzykalismy albo od przyjścia z pracy do pojscia spac lezelismy przytulajac sie i czasem nic nie robiac innego
ps. wole horrory i sci-fi
on nie cierpiał the walking dead ale mnie meczyl,zeby ogladac razem
Ja uwielbiam stare horrory. Jestem w stanie wykopac jakis B film z lat 50-tych i sie jaram nim jak dzieciak na karuzeli. Moj Misiek za to lubi filmy akcji i fantasy, przy ktorych ja przysypiam. Mamy w domu regule, ze nikt nikomu nie przeszkadza w tym co lubi. I to jest zupelnie normalne i zdrowe Czasem Misio siedzi w salonie i cos oglada, a ja ide do sypialni i ogladam cos co mnie interesuje. A czasem ogladamy razem, jak jest cos co nas oboje kreci.
On-WuWuA-83 napisał/a:Fałko a jak z kotami było, akceptował czy z oporem wielkim?
^^
Ehhhh oglądać z kobitą "Na wspólnej". No musiał bym zwariować
![]()
ooo, Wuwus, ciekawe pytanie i mądre
kot był jeden - i on byl o niego zazdrosny... ze za duzo go przytulam i glaskam, a powinnam ten czas poswiecac jemu.
a prawda byla taka, ze non stop albo sie bzykalismy albo od przyjścia z pracy do pojscia spac lezelismy przytulajac sie i czasem nic nie robiac innego
Hahaha no rzeczywiście niezły świr Chociaż jakbym miał tak pomyśleć to mógłbym też być zazdrosny
... wtedy kiedy kot wolał by bardziej ciebie aniżeli mnie....
Beyondblackie
No niestety taki mam charakter, że gdyby partner nie dotrzymywał mi kroku to odpadłby w przebiegach. Każdy ma inne oczekiwania w związku, ja na tym etapie mam takie, że facet ma chcieć czerpać ze mną z życia, inspirować, a nie oglądać filmy na tapczanie. Byłam w takich "klasycznych" związkach (praca-zakupy-dom-restauracja-kino) i to nie dla mnie. Może kiedyś się uspokoję i będę gotowa na kompromisy, teraz jednak wybieram tylko facetów, którzy tworzą ze mną team i realizują moje szalone pomysły, a wtedy nie potrzebuję nudnych wyjść na kawę z koleżankami, które gadają tylko o swoich dzieciach Za to duzo czasu spędzam z moją rodziną, mam liczne i stuknięte rodzeństwo więc oni są moją odskocznią, no i mam wieloletniego przyjaciela, ale tu znowu pojawia się kwestia, że lubię spędzać czas w trójkę- z nim i moim facetem. Tak więc może jednak nie do końca jestem odzwierciedleniem dziewczyny autora, po prostu przeszło mi przez myśl, że może ona po prostu tak bardzo lubi z nim spędzać czas, że nie czuje tego, że przesadza ( oczywiście nic nie usprawiedliwia tego, że go ogranicza).
autorze, brzmisz bardzo rozsadnie i dojrzale.
tak jak opisujesz powinien wygladac zdrowy zwiazek. i wcale nie trzeba na poczatku czy w pierwszej fazie spedzac ze soba 24/7 bo inaczej tzn ze sie nie kocha.
dojrzali ludzie wiedza, ze oprocz milosci mają jeszcze zycie - czy to prace, czy inne obowiazki,czy po prostu cos, co lubia i chca robic sami.
Poza tym jak cudownie jest zatęsknić za partnerem, po kilkudniowym niewidzeniu się A tu, on nawet nie ma okazji, żeby za nią zatęsknić, poczuć te sentymentalne emocje, po ona tym codziennym widywaniem się gasi w nim te emocje, dlatego chłopak jest taki wyczerpany między innymi...
Tak więc może jednak nie do końca jestem odzwierciedleniem dziewczyny autora, po prostu przeszło mi przez myśl, że może ona po prostu tak bardzo lubi z nim spędzać czas, że nie czuje tego, że przesadza ( oczywiście nic nie usprawiedliwia tego, że go ogranicza).
Gdyby jeszcze robili coś ciekawego, konstruktywnego, owocnego... Jakaś wspólna pasja... Dziwne, że do kibla z nim nie chodzi...
sosenek,te filmy na kanapie to tylko jeden z przykładów
jakby jedno lubilo wspinaczke wysokogórska to drugie musialoby brac w tym udzial koniecznie?
albo skoki ze spadochronem?
albo paintball, albo malowanie stopami obrazow
albo cokolwiek, whatever
niektore rzeczy czasem chce sie porobic samemu,bo to daje satysfakcje
tak jak ja nie chciałam zeby mi sie ktokolwiek wtranżalal w mojego bloga i gotowanie -bo to bylo moje - a nie wspólne.
Chociaż jedna wspólna pasja to już coś. Zasadnicze dla mnie jest to, by oboje mieli oprócz siebie jeszcze osobne własne życia. Nie wyobrażam sobie żyć z kimś spędzając każdą chwile razem, nawet na etapie zakochania, pierwszych miesięcy bycia razem nie miałam takich chęci, bo to nie jest zdrowe. Ale jak już ona chce z nim tal non stop być i być i być razem, to niech chociaż robią coś więcej niż "misiowanie", bo w końcu któregoś dnia chłop puści pawia z nadmiaru, cały skonany i głupszy intelektualnie, niż był zanim ją poznał...
V, jeśli kilkanaście razy w roku wyjeżdżam się wspinać, czasem na kilka dni to tak- nie wyobrażałaBYM sobie zostawić mopsa w domu ('bym'- dlatego, że zasadniczo facet, którego takie rzeczy nie kręcą sam by mnie nie interesował- z wielu potencjalnych związków zrezygnowałam zdroworozsądkowo- tylko dlatego, że facet był przykładowo informatykiem, albo grafikiem i wiedziałam, że nasze drogi się mijają). Dopasowanie i tyle. W przypadku autora jednak nie można mówić o tym aby ich oczekiwania względem związku były takie same.
serio nie trzeba mieć identycznych pasji, zeby być w związku z dana osobą
Sosenek, nie rozumiesz.
Nie pisze, ze nic nie mamy wspolnego z moim facetem, bo mamy wiele: rozmowy o polityce, ekonomii, horrory, wystroj wnetrz, fotografie, silownie, muzyke- i tym sie jaramy i spedzamy razem czas. Gramy razem na fortepianie w duecie, chodzimy po sklepach ogladac meble, robimy zdjecia, pokazujemy sobie nowe odkrycia muzyczne, cwiczymy razem. Ale poza tym mamy czas ktory spedzamy osobno. Ja mam swoja sypialnie, on swoja i tam mamy swoje sanktuarium, gdzie nikt nic nie gada i jest boski spokoj.
Ja moge spedzic wieczor z maseczka na twarzy ogladajac "Riverdale", a moj facet oglada program o Wikingach. Kazdy jest szczesliwy
serio nie trzeba mieć identycznych pasji, zeby być w związku z dana osobą
No może nie pasję, ale cokolwiek wspólnego
V, jeśli kilkanaście razy w roku wyjeżdżam się wspinać, czasem na kilka dni to tak- nie wyobrażałaBYM sobie zostawić mopsa w domu ('bym'- dlatego, że zasadniczo facet, którego takie rzeczy nie kręcą sam by mnie nie interesował- z wielu potencjalnych związków zrezygnowałam zdroworozsądkowo- tylko dlatego, że facet był przykładowo informatykiem, albo grafikiem i wiedziałam, że nasze drogi się mijają). Dopasowanie i tyle. W przypadku autora jednak nie można mówić o tym aby ich oczekiwania względem związku były takie same.
Tylko czas pokaże czy autor i jego dziewczyna pasują do siebie. A swoją drogą ciekawe przekonanie, że jeśli ktoś jest informatykiem/grafikiem to nie pasuje do Ciebie. Czemu tak uważasz? Bo z góry zakładasz, ze ktoś taki nie będzie chciał się z Tobą wspinać? Dla przykładu ja jestem graficzką, gdybym mogła spróbowałabym się wspinać, ale ze względów zdrowotnych nie mogę
ja miałam podobnie jak Beyondblackie: nie mielismy żadnej wspolnej pasji,inne filmy,inna muzyka itp itd.
ale rozmów jakie prowadzilismy pozazdoscilaby niejedna para: filozofuar, religia, historia, polityka, spoleczenstwo,kwestie etyczne,ksiazki, jezyk polski plus wlasne neologizmy i wlasny język.
Beyondblackie, dlatego w swoim poście wspomniałam, że mi wystarczy pospędzać czas z rodziną, wziąć długą kąpiel, iść na spacer czy zakupy, a spędzanie czasu w oddzielnych pokojach to oczywista oczywistość (praca w spokoju, siedzenie na netkobietach czy innych forach, pisanie z ludzmi via fb bez patrzenia przez ramię:P).
Ale pasje to dla mnie ważna rzecz, w zasadzie one determinują całe moje życie i niestety nie wyobrażam sobie być z facetem, których ich ze mną nie realizuje, każdy ma jakieś wady, a ja mam taką
ja miałam podobnie jak Beyondblackie: nie mielismy żadnej wspolnej pasji,inne filmy,inna muzyka itp itd.
ale rozmów jakie prowadzilismy pozazdoscilaby niejedna para: filozofuar, religia, historia, polityka, spoleczenstwo,kwestie etyczne,ksiazki, jezyk polski plus wlasne neologizmy i wlasny język.
Ale naprawdę nic wspólnego? nawet żadnego ulubionego miejsca, do którego oboje lubiliście chodzić, jakiejś aktywności fizycznej, ulubionego jedzenia? Rozmowy to coś istotnego. Ciekawe czy dziewczyna autora ma chociaż o czym z nim rozmawiać, ale o czym skoro tylko misiowanie, bzdurki w internecie i fochy...
Myślę, że macie dużo racji. Nie ma to jednak jak spojrzenie kogoś z zewnątrz.
Widzę, że czeka mnie poważna rozmowa.Nigdzie nie napisałem, że dziewczyna jest ideałem
W odpowiedzi na jedno z pytań, które tu się pojawiło napisałem wyłącznie, że bardzo mi się podoba z wyglądu.
W związku musisz czuć się dobrze, a dopiero wtedy będziesz mógł dać to samo drugiej osobie. Inaczej lipa.
Serdeczna, nie chodzi tylko o taki drobiazg jak wspinanie. To tylko jeden z elementów. Ale to skomplikowane i żeby to wyjaśnić musiałabym tu przedstawić co konkretnie mam na myśli pod hasłem "realizacja pasji", a wolałabym tego nie robić i pozostać anonimowa Chodzi po prostu o pewien styl życia.
Podam śmieszny przykład- hipis raczej dogada się tylko z drugim hipisem
Serdeczna, nie chodzi tylko o taki drobiazg jak wspinanie. To tylko jeden z elementów. Ale to skomplikowane i żeby to wyjaśnić musiałabym tu przedstawić co konkretnie mam na myśli pod hasłem "realizacja pasji", a wolałabym tego nie robić i pozostać anonimowa
Chodzi po prostu o pewien styl życia.
Podam śmieszny przykład- hipis raczej dogada się tylko z drugim hipisem
Ok, rozumiem. Ale czemu grafik??? Rozumiem, ze uważasz, że jeśli ktoś pracuje przy komputerze, to jest flegmatyczny i mało aktywny? Bo jeśli tak, to się mylisz, no chyba, ze trafiłaś na jakiegoś nudnego, sennego grafika lub informatyka, który nie opuszczał komputera ani an chwilę
_v_ napisał/a:ja miałam podobnie jak Beyondblackie: nie mielismy żadnej wspolnej pasji,inne filmy,inna muzyka itp itd.
ale rozmów jakie prowadzilismy pozazdoscilaby niejedna para: filozofuar, religia, historia, polityka, spoleczenstwo,kwestie etyczne,ksiazki, jezyk polski plus wlasne neologizmy i wlasny język.
Ale naprawdę nic wspólnego? nawet żadnego ulubionego miejsca, do którego oboje lubiliście chodzić, jakiejś aktywności fizycznej, ulubionego jedzenia? Rozmowy to coś istotnego. Ciekawe czy dziewczyna autora ma chociaż o czym z nim rozmawiać, ale o czym skoro tylko misiowanie, bzdurki w internecie i fochy...
Wlasnie my mamy duzo wspolnego wzgledem zainteresowan, ale nie WSZYSTKO. I to jest ta cienka granica, ktora oddziela ludzi zrosnietych biodrem od normalnych jednostek
A wspolny jezyk tez mamy, ktorego nikt inny nie rozumie poza naszym psem
_v_ napisał/a:ja miałam podobnie jak Beyondblackie: nie mielismy żadnej wspolnej pasji,inne filmy,inna muzyka itp itd.
ale rozmów jakie prowadzilismy pozazdoscilaby niejedna para: filozofuar, religia, historia, polityka, spoleczenstwo,kwestie etyczne,ksiazki, jezyk polski plus wlasne neologizmy i wlasny język.
Ale naprawdę nic wspólnego? nawet żadnego ulubionego miejsca, do którego oboje lubiliście chodzić, jakiejś aktywności fizycznej, ulubionego jedzenia? Rozmowy to coś istotnego. Ciekawe czy dziewczyna autora ma chociaż o czym z nim rozmawiać, ale o czym skoro tylko misiowanie, bzdurki w internecie i fochy...
no właśnie nic co wcale nie przeszkadzalo nam sie bardzo dobrze dogadywać i funkcjonowac.
Serdeczna, wybacz, nie chciałam Cię urazić, bardzo mozliwe, że tak - trafiłam na takich grafików i informatyków, których praca była ich pasją i dlatego się mijaliśmy zainteresowaniami. Nie chciałam generalizować, mój zawód też jest kompletnie niezwiązany z tym co robię pozazawodowo (z tym że moja praca nie jest moją pasją)
Serdeczna, wybacz, nie chciałam Cię urazić, bardzo mozliwe, że tak - trafiłam na takich grafików i informatyków, których praca była ich pasją i dlatego się mijaliśmy zainteresowaniami. Nie chciałam generalizować, mój zawód też jest kompletnie niezwiązany z tym co robię pozazawodowo (z tym że moja praca nie jest moją pasją)
Nie no, nie ma sprawy Ale poniekąd jestem w stanie zrozumieć stereotyp, ale ja zdecydowanie wolę łono natury od siedzenia przy komputerze
Ja pracuje jako tlumacz i terapeuta. Moj Misio jest prawnikiem zajmujacym sie nieruchomosciami. Oczywiscie, nasze zawody sie nie pokrywaja. Jednoczesnie jednak mozemy korzystac z naszej wiedzy: Misiek czasem potrzebuje tlumacza, ja czasem potrzebuje prawniczej porady dla mojego klienta.
Perfekcyjny biznes
Po ostatnich dwóch stronach wypowiedzi, zauważyłam, dwa obozy. Jedni ( z takim podejściem jak ja ), dla których normalnością jest własna przestrzeń i dbanie o nią i drudzy, którzy nie wyobrażają sobie nie spędzić dnia bez kontaktu z partnerem. Wydaje mi się, że Autor jest z nami w tej pierwszej grupie, a jego partnerka w tej drugiej.
Ktoś wyżej napisał, że jego potrzeba samotności, odpoczynku może być odbierana przez dziewczyna jako niepewność co do niej. No co za bzdura! Facet pisze, że robi co może by ją zadowolić, ale dla niej to jest zawsze za mało. To ona potrzebuje atencji i nie rozumie chyba na czym polega zdrowy związek. Ja, nawet na początku każdego związku, nie wyobrażałam sobie, by spędzać z tą drugą osobą każdą wolną chwilę.
Inna osoba poradziła by razem zamieszkali. No na tym etapie to chyba byłoby to samobójstwo dla Autora. Ona by go owinęła jeszcze bardziej, a on by zatracił siebie. Zaraz zaczęłaby truć o pierścionku i dzieciach a on przytakując wiązałby linę...
Myślę, że trochę może zmienić rozpoczęcie roku akademickiego, gdzie obydwoje zajmiecie się innymi, ważnymi zajęciami.
Nie da się tak żyć tak , że każdą wolną chwilę mamy poświęcić drugiemu człowiekowi. Nawet matka musi odpocząć od dziecka. To jest uzależnienie.
To, że ona strzela fochy, to niech strzela. Ale że szantażuje, że wpędza go w poczucie winy, że ona będzie robiła co chciała z innymi, to jakieś gówniarskie zachowanie.
Chyba większość z nas jest starsza od Autora i inaczej patrzymy na takie zachowania. Mamy za sobą nieudane związki, teraz tworzymy nowe, inne, dla takich jak ja "normalne". On i jego dziewczyna zaczynają tę drogę. Uważam, że jeśli ona się nie zmieni, nie dorośnie, nie zrozumie pewnych rzeczy to nie ma przed nimi przyszłości. On wydaje mi się normalny, ze zdrowym podejściem do związku, ona żądna atrakcji i bycia pępkiem świata.
No tak się nie da.
Zwolennicy obozu spędzania każdej wolnej chwili ze sobą wciąż nie odpowiedzieli na moje pytania
To nawet nie chodzi o to, że ja nie chcę się spotykać każdego dnia. Przecież, poza kilkudniowymi przerwami, jak akurat każde z nas musi gdzieś wyjechać, widzimy się dzień w dzień (albo do późnych godzin albo jesteśmy razem przez noc). Dla mnie oddechem byłoby nawet gdyby zamiast po 5h przez 3 dni widzieć się powiedzmy przez 3h! A my się widzimy do późna, a potem jeszcze rozmawiamy online. To nie jest tak, że ja mam "wywalone" i udaje tak zarobionego, że 20 minut dla niej nie znajdę. Wszystko inne, mniej ważne, staram się odsuwać na bok, by jej dać więcej siebie.
A wracając do moich pytań.
Ok, do oglądania seriali można się wzajemnie zmusić.
Ale co z książkami?
Czy osoby, które piszą tutaj, że rok to nic i to jak znajomość z sąsiadem, przez pierwszy rok w ogóle nie czytają (bo nie powinno się tak tracić czasu, gdy można poleżeć z partnerem lub zobaczyć z nim film) czy czytają te książki na głos partnerowi?
Jest jeszcze taka opcja, że w ogóle nie śpią i mają więcej czasu. Innych opcji nie widzę, a serio mnie to interesuje.
Ja lubię też samemu w domu (bez żadnych kursów) pouczyć się języka obcego - przez pierwszy rok należy z tego zrezygnować czy zmusić do nauki tego samego języka też partnera?
najlepiej przez rok w ogóle zrezygnować z życia, bo trzeba się misiowac nieustannie
a jak się nie misiujesz, to znaczy, ze odrzucasz partnera i go nie kochasz naprawdę.
dodam rylko jeszcze, ze ktos kto czuje nieustanną potrzebę, zeby partner zapewnial go o milosci i uczuciach, a zrobienie czegos przez partnera samodzielnie odbiera jako odrzucenie, ma problem - powazny problem ze sobą.
a druga strona - nie wazne jak solennie by zapewniala o uczuciu i co robila - nigdy tego nie zmieni
Nie ma to jak podzielić ludzi na 2 obozy, by łatwiej sobie poukładać sprawy i nie musieć sie wgłebiać w temat..
A zachowanie dziewczyny Vita ma swoją przyczynę. I jak dla mnie nie w niej- bo ona nie jest niesamodzielna- przeciwnie!
Więc nie rzecz w oczywistych odpowiedziach na pytanie czy każdy ma PRAWO do swojej przestrzeni, tylko w tym, czy jego dziewczyna spostrzega go jako osobe zaangażowaną w zwiazek- a moim zdaniem nie postrzega Cię tak- autorze.
Nie wiem, jak wygladały twoje poprzednie związki. jesli podobnie i taki po prostu jesteś- to moze jest szansa przegadać różnice w waszym charakterze i stworzyc udany zwiazek, w ktorym nikt nie bedzie czuł się ani naciskany, ani nikt niepewnie.
Ale jeśli masz doswiadczenia okazywania uczucia inaczej- i nie mowie o ilości spędzanego czasu- a TEJ dziewczynie, mimo że Ci się podoba itd. nie okazujesz tego tak jak poprzedniej- coś jest nie tak.
najlepiej przez rok w ogóle zrezygnować z życia, bo trzeba się misiowac nieustannie
a jak się nie misiujesz, to znaczy, ze odrzucasz partnera i go nie kochasz naprawdę.dodam rylko jeszcze, ze ktos kto czuje nieustanną potrzebę, zeby partner zapewnial go o milosci i uczuciach, a zrobienie czegos przez partnera samodzielnie odbiera jako odrzucenie, ma problem - powazny problem ze sobą.
a druga strona - nie wazne jak solennie by zapewniala o uczuciu i co robila - nigdy tego nie zmieni
W punkt.
Ela, dzielę na dwa obozy, bo takie pojawiły się w tym wątku. Są Ci, którzy są zaborczy i Ci, tacy jak ja, którzy inaczej wyobrażają sobie partnerski związek.
A ja chyba jestem z trzeciego obozu ja najchętniej widziałabym się z partnerem codziennie/prawie codziennie, ale nie kosztem swoich zajęć, czy spotkań z przyjaciółmi. Np w tym tygodniu chodzę do pracy, po pracy mam różne swoje zajęcia, po czym jadę do niego, czasem to jest godz 20, czasem 22.
Dziewczyna ma problem ze sobą.
A ja chyba jestem z trzeciego obozu
ja najchętniej widziałabym się z partnerem codziennie/prawie codziennie, ale nie kosztem swoich zajęć, czy spotkań z przyjaciółmi. Np w tym tygodniu chodzę do pracy, po pracy mam różne swoje zajęcia, po czym jadę do niego, czasem to jest godz 20, czasem 22.
Dziewczyna ma problem ze sobą.
Codziennie a prawie codziennie to jest znacząca w tym wypadku różnica
Ja też uważam, że ona ma jakiś problem, a Autor ma ją z niego wyciągnąć.
Jeżeli bycie zawsze w potrzebie, oferowanie pomocy, rozmowy, myślenie o drugiej osobie, wstawanie dla drugiej osoby wcześniej, rezygnowanie dla niej z pewnych innych planów nie jest oznaką zaangażowania, to ja już nie wiem co jest.
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:A moze jest zazdrosna.
Jak Ciebie nie widzi to snuje scenariusze.Mam taka teorie na temat zazdrosci- kto czuje się kochany ,nigdy nie jest zazdrosny.
jeszcze odniosę się tej teorii, która niestety jest falszywa
poczucia bycia kochanym jest bardzo subiektywne
a zazdrosc to efekt własnych lęków i kompleksow
im wieksze - tym wieksza zazdrosc - i bardzo czesto niczym nieuzasadniona
zazdrosc nie jest tak naprawde do niczego potrzebna.pojawia sie wtedy, gdy ktos jest nie tyle niepewny partnera,ale niepewny siebie
gdy uwaza siebie za gorszego i za gorszy materiał na partnera i jednocześnie boi się, ze partner to dostrzeże i zechce kogoś lepszego. stąd taka osoba dazy do jak najscislejszego związania partnera ze sobą tak,aby nawet nie mogl zauwazyc innych.
takie cos da sie rozwiazac jedynie przez terapię
bo zadne zapewnienia i zadne dzialania partnera nigdy nie będą w stanie upewnic takiej osoby, ze ta ją kocha, tylko np. chce pobyć sama
Jeżeli bycie zawsze w potrzebie, oferowanie pomocy, rozmowy, myślenie o drugiej osobie, wstawanie dla drugiej osoby wcześniej, rezygnowanie dla niej z pewnych innych planów nie jest oznaką zaangażowania, to ja już nie wiem co jest.
Jest oznaką zaangażowania i miłości. Natomiast jeśli druga osoba tego nie widzi, sama może nie jest zaangażowana?
A no właśnie, a jak to jest z nią? Wspiera Cię, interesuje się Twoimi sprawami? Bo skoro ma w nosie, to że jesteś przemęczony, to chyba niekoniecznie.
Może tak być z zazdrośnikami, pod warunkiem, że sąto ludzie niepewni siebie- a tu wyłania się obraz otwartej na innych pewnej siebie dziewczyny.
I chłopaka, który po roku znajomosci ucieka o 22..
Vito, jak wygladał poprzedni zwiazek, z tą która nie lubiła dzieci?
Może tak być z zazdrośnikami, pod warunkiem, że sąto ludzie niepewni siebie- a tu wyłania się obraz otwartej na innych pewnej siebie dziewczyny.
I chłopaka, który po roku znajomosci ucieka o 22..
Vito, jak wygladał poprzedni zwiazek, z tą która nie lubiła dzieci?
Gdyby byla tak otwarta na innych to spędzała by też sporo czasu ze znajomymi, przyjaciółmi, a ona musi ciągle być z partnerem.
Może tak być z zazdrośnikami, pod warunkiem, że sąto ludzie niepewni siebie- a tu wyłania się obraz otwartej na innych pewnej siebie dziewczyny.
I chłopaka, który po roku znajomosci ucieka o 22..
Vito, jak wygladał poprzedni zwiazek, z tą która nie lubiła dzieci?
ludzie z kompleksami bardzo czesto maskuja je udawana charyzma i byciem towarzyskim
ale ma to niewiele wspolnego z prawdą
no i nigdzie nie jest napisane, ze po roku trzeba juz mieszkac razem
I chłopaka, który po roku znajomosci ucieka o 22..
Każdego dnia. Czyli do której mam być żeby dziewczyna czuła się kochana? Był też okres ze wychodziłem od niej przed północą.
Ja pracuję, mało śpię, mam w ogóle ze snu zrezygnować?
Związek z poprzednią dziewczyną był krótki i przeze mnie zakończony. Poróżniło nas bardzo wiele.
I dlaczego nikt nie odpowiada na pytania? Bo naprawdę, w kontekście tego, że wyjście o 22 jest ucieczką, to jestem bardzo ciekawy odpowiedzi.
Bo ja naprawdę - nie wykluczam że nie mam racji - ale chcę usłyszeć jak zwolennicy drugiej "opcji" wyobrażają sobie takie rzeczy, o które już kilka razy zapytałem.
Ela210 napisał/a:I chłopaka, który po roku znajomosci ucieka o 22..
Każdego dnia. Czyli do której mam być żeby dziewczyna czuła się kochana? Był też okres ze wychodziłem od niej przed północą.
Ja pracuję, mało śpię, mam w ogóle ze snu zrezygnować?Związek z poprzednią dziewczyną był krótki i przeze mnie zakończony. Poróżniło nas bardzo wiele.
I dlaczego nikt nie odpowiada na pytania?
Bo naprawdę, w kontekście tego, że wyjście o 22 jest ucieczką, to jestem bardzo ciekawy odpowiedzi.
Bo ja naprawdę - nie wykluczam że nie mam racji - ale chcę usłyszeć jak zwolennicy drugiej "opcji" wyobrażają sobie takie rzeczy, o które już kilka razy zapytałem.
A dlaczego nie śpicie razem? Nie możesz od niej jechać do pracy? Pytam z ciekawości, ja akurat uważam, że Twoja dziewczyna to bluszcz
My robimy tak, że np jak mój partner ma na 7 do pracy, a ja na 8 to śpimy u niego, a jak on chodzi na popołudnia, to śpi u mnie (każde ma ze swojego domu bliżej do swojej pracy).
I dlaczego nikt nie odpowiada na pytania?
Bo naprawdę, w kontekście tego, że wyjście o 22 jest ucieczką, to jestem bardzo ciekawy odpowiedzi.
Wszyscy odpowiadamy Ci na pytania, ale nie wprost i dobrze o tym wiesz, więc się nie czepiaj
Dziewczyny wyżej pisały, że choćbyś stawał na rzęsach, nie zaspokoisz osoby, która ma jakieś zaburzenia. A taki obraz niektórym z nas się wyłania.
Jak Ci powie, byś zostawał do 22.15 to i tak nic tego nie zmieni. Ona chce mieć Twój czas na wyłączność, a swój czasem poświęca innym.
Co by zrobiła, gdybyś jej zakomunikował, że dzisiaj się nie spotkacie, bo masz zaplanowane wyjście z kuplami? Foch i robienie na złość?
Ja na Twoim miejscu zrobiła tak:
- oglądajcie na zmianę swoje ulubione filmy/seriale. Raz taki, który lubi ona, raz Ty
- nie czytaj na głos, chyba że ciekawy artykuł
- ustal, że wracasz do domu o 21.30 bo musisz się wyspać do pracy
- spotykaj się co drugi dzień
- utrzymuj kontakt telefoniczny/mailowy/sms/fb/messenger - jakikolwiek
A i tak gwarantuje Ci, że niczego to nie zmieni!
A dlaczego nie śpicie razem? Nie możesz od niej jechać do pracy? Pytam z ciekawości, ja akurat uważam, że Twoja dziewczyna to bluszcz
Choćby dlatego, że wtedy już będzie non stop razem, bez ani chwili dla mnie. To mnie serio momentami intelektualnie "zabija".
Ale i tak wspólne zamieszkanie rozważam, więc to nie tak że unikam wspólnych nocy
Pokręcona Owieczka - wiem, nie kieruje tego do Ciebie, tylko do tych z drugiego "obozu", chciałbym od nich usłyszeć odpowiedź
Bo w wizji, w której człowiek oddaje się całkowicie, nie widzę czasu dla siebie
Moja dziewczyna lubi mieć wszystko zaplanowane. Jak nagle powiem, że chce się spotkać wieczorem z kolegą, to jest bardzo zła! Pomijając już fakt, że nie mam czasu na spotkanie z kolegą.
To może spędzaj z nią weekendy, a w tygodniu bądź nie codziennie, ale za to śpij u niej?
A ona do Ciebie nie może przyjechać?
I lepiej planuj - np mów w nd że w przyszłym tygodniu na pewno jakiś dzień się nie widzicie, bo masz piwo z kumplem.
A no właśnie, a jak to jest z nią? Wspiera Cię, interesuje się Twoimi sprawami? Bo skoro ma w nosie, to że jesteś przemęczony, to chyba niekoniecznie.
Ciężko powiedzieć, bo niby chce wspierać, mówi że wspiera. Potrafi być mega kochana i pomocna. Ale z drugiej strony czasami ta jej wizja wspierania z mojego punktu widzenia nie ma nic wspólnego ze wspieraniem. Przykładowo tego zmęczenia w ogóle nie potrafi zrozumieć, a mówienie mi jaki to jestem dziwny i że każdy inny to by, np. myślał wyłącznie o seksie nie wiem czy jest wspieraniem.
A ona nie ma swoich znajomych, nie chce wyjść czasem sama z koleżankami, albo nie odwiedza swojej rodziny itp?
Rodzina jest daleko.
Znajomych ma, ale woli spędzać czas ze mną - co samo w sobie jest bardzo urocze.
Rising_Sun napisał/a:A dlaczego nie śpicie razem? Nie możesz od niej jechać do pracy? Pytam z ciekawości, ja akurat uważam, że Twoja dziewczyna to bluszcz
Choćby dlatego, że wtedy już będzie non stop razem, bez ani chwili dla mnie. To mnie serio momentami intelektualnie "zabija". .
Ot i problem. Może ona ma pretensje, że on po seksie się zawija o domu?
A odnośnie spędzania każdej wolnej chwili: ja to widzę tak, że na pewnym etapie związku po prostu chce się być razem. I tutaj ewidentnie się rozjeżdżacie bo jedna strona chce (ona) a druga nie (Ty).
Ta dziewczyna ma nierówno pod sufitem. Tyle. Nie chce mi się rozwijać tej myśli, ale ona ma chyba niską samoocenę i problem ze sobą, dlatego oplata Cię jak bluszcz. Jest zła, bo chcesz się spotkać z kumplem? Gdybym ja zabraniała chłopakowi spotkać się z kumplem, obaj uznaliby mnie za wariatkę... A czy z poprzednią dziewczyną miałeś ten sam problem? Tzn. czy też nie miałeś czasu dla siebie, bo chciała się widywać codziennie non stop?
Ot i problem. Może ona ma pretensje, że on po seksie się zawija o domu?
Gwarantuję, że tak nie jest
A odnośnie spędzania każdej wolnej chwili: ja to widzę tak, że na pewnym etapie związku po prostu chce się być razem.
Czyli nic nie robi się samemu? Nawet przez godzinę?
Vito napisał/a:Rising_Sun napisał/a:A dlaczego nie śpicie razem? Nie możesz od niej jechać do pracy? Pytam z ciekawości, ja akurat uważam, że Twoja dziewczyna to bluszcz
Choćby dlatego, że wtedy już będzie non stop razem, bez ani chwili dla mnie. To mnie serio momentami intelektualnie "zabija". .
Ot i problem. Może ona ma pretensje, że on po seksie się zawija o domu?
A odnośnie spędzania każdej wolnej chwili: ja to widzę tak, że na pewnym etapie związku po prostu chce się być razem. I tutaj ewidentnie się rozjeżdżacie bo jedna strona chce (ona) a druga nie (Ty).
To mie tylko o to chodzi. Ona nawet jest zła, ze on chce spotkać się z kumplem. No to normalne nie jest. Ja rozumiem chłopaka. Sama bym wykitowała jakbym tak miała być przywiązana do drugiego człowieka, bez względu na etap znajomości. To ona jeszcze nie dojrzała i zachowuje się jak gimnazjalistka.
Rodzina jest daleko.
Znajomych ma, ale woli spędzać czas ze mną - co samo w sobie jest bardzo urocze.
Urocze... do pożygu za przeproszeniem.
Rozstaniecie się, Ciebie nie będzie, znajomych już też nie - wtedy będzie miała dopiero dramat.
Jesiennowiosenna- chce się być ze sobą, ale nie 24 h na dobę...
Jesiennowiosenna napisał/a:Ot i problem. Może ona ma pretensje, że on po seksie się zawija o domu?
Gwarantuję, że tak nie jest
Jesiennowiosenna napisał/a:A odnośnie spędzania każdej wolnej chwili: ja to widzę tak, że na pewnym etapie związku po prostu chce się być razem.
Czyli nic nie robi się samemu? Nawet przez godzinę?
Robi się. A czy spróbowałeś wyjść raz sam i pozwolić jej zaplanować zajęcia z własnymi znajomymi? Czy tak się przestraszyłeś tego, że umówi się z kimś innym, że odpuściłeś własne wyjście?
A czy z poprzednią dziewczyną miałeś ten sam problem? Tzn. czy też nie miałeś czasu dla siebie, bo chciała się widywać codziennie non stop?
Z poprzednią w końcowej fazie nie widywałem się często, ale to wprost przyznaję - mogłem dać o wiele więcej od siebie, ale po prostu poróżniło nas wiele spraw.
Jeżeli chodzi o obecną - nie zabrania mi widywać się ze znajomymi. Chociaż zawsze jak wybierze się coś innego niż czas z nią, to źle to odbiera.
A denerwuje ją, gdyby z rana poinformować, że dziś spotkam się z kolegą.
Co do tego, czy przeraża mnie że gdzieś wyjdzie, to jak raz na jakiś czas (bo najczęściej jak wspominałem wcześniej woli spędzać czas ze mną) mówi, że gdzieś idzie, to nie robię żadnych problemów - nie mam z tego powodu złego humoru, nie mam pretensji.
No właśnie autorze. Czemu nie zakomunikujesz jej, że dzis chcesz spędzić czas sam i nie spotkacie się? Nawet jesli będzie foch to co z tego? Ty się pewnie boisz, ze gdy się przeciwstawisz ona pozna kogoś innego, bo za bardzo jest w Twoim typie aby ją stracić. Mój chłopak nawet na etapie wczesnego związku gdy chcial pobyć sam uprzedzał mnie, ze kolejny dzień chciałby spędzić w domu i poczytać coś. A tak w ogóle to skoro ona studiuje to przeciez powinna die chyba uczyć, zakuwać cos do egzaminów i wtedy co, uczy się przy Tobie? Ona w ogóle poświęca na to czas gdy jest sesja, czy się misiujecie przed jej sesją?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dziewczyna nie potrafi spędzać czasu sama ze sobą
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024