A ja nadal uparcie podtrzymuję, że każda jedna bez wyjątku dziewczyna na wątku, mając takiego partnera u siebie, pogoniłaby go w pizdu.
Każda jedna bez wyjątku dziewczyna na wątku, czytając o podobnych problemach, ale opisywanych na forum przez kobietę a nie faceta,
doradzałaby jej pozbycie się typa w trybie natychmiastowym, wytaczając na zawołanie dwa i pół miliona argumentów przeciwko niemu.
Tutaj mamy sytuację odwrotną i tylko dlatego już siódmą stronę wątku zajmujemy się duperelami, kwestiami drugo i trzecio rzędnymi,
aby chyba na siłę wykazać, że to osoba autora jest największym problemem i to on wszystko MUSI a laska ewentualnie coś tam MOŻE.
Na przykład MOŻE całymi dniami sobie leżeć naburmuszona i się obżerać do woli (bo to taka choroba jest jakby ktoś nie wiedział)
zamiast ruszyć dupę na basen czy gdziekolwiek zrobić cokolwiek (bo to znęcanie się psychiczne oraz fizyczne jest jakby ktoś nie wiedział)
Za to autor MUSI to wszystko znosić, on to MUSI zrozumieć i MUSI zaakceptować fakt, że z leniwą babą MUSI się obchodzić jak z jajkiem,
to wtedy MOŻE ona z nim jeszcze trochę MOŻE zostać z braku laku (bo gdzie teraz pójdzie) testując ile facet jest w stanie jeszcze znieść.
Powiadają człowiek nie świnia i zniesie wszystko. Tak mówią. Ja mówię po co. Po co się męczyć i dupę sobie rozrywać dla kogoś kto ma to gdzieś.
Ona już się nie zmieni, a moim zdaniem z premedytacją będzie stawała się jeszcze gorsza, bo tylko to jej dostarcza jakichkolwiek emocji w tym związku.
Robieniem na złość chce zwrócić na siebie uwagę, żeby coś się działo, żeby była jakaś akcja. Ale w końcu to też przestanie ją zadowalać i co wtedy?
Żadna rozmowa tutaj nic nie pomoże, bo to tak samo jakby rozmową próbować przekonać krnąbrnego siedmiolatka do zmiany zachowania.
Jeszcze dorosły nie skończy gadać, a gówniarz już obmyśla plan co by tu zmalować, żeby jeszcze bardziej starych rozwścieczyć. To samo ona.
Zamęczy tego faceta psychicznie i fizycznie, odbierze mu z czasem całą energię, radość i chęć do życia, a jak już zmieni go w takie obojętne zombie,
to przestanie jej być potrzebny i zostanie wtedy sam. Wycieńczony emocjonalnie z przeoraną psychiką i 40-tką na karku. Zajebista perspektywa.
Niestety jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie żadnej innej, jeśli on z nią zostanie. Po co chłopie, wytłumacz mi to. Misję masz jakąś czy co?
Jakiś lęk cię ogarnia na myśl o życiu bez niej? Obawa jak ona sobie poradzi bez ciebie? Poradzi sobie, o to się nie martw. Martw się o siebie.
Po 30-tce życie przelatuje między palcami nawet nie wiesz kiedy i nagle zamiast 3 masz 4 z przodu. Przychodzi czas podsumowań i refleksji.
Nie chcesz zmarnować najlepszych lat swojego życia na ciągłe użeranie się z laską o wszystko, bo to nie jest życie, tylko jakaś ku*wa masakra.
Jak człowiek chce schudnąć, to schudnie. Miałem okres, że ważyłem 126 kilo. W pół roku ostrej diety i masakrycznych treningów zjechałem na 86.
Przy wzroście 181cm wyglądałem jak młody bóg i tak też się czułem. Od tamtej pory wiem, że już nigdy nie doprowadzę się do stanu sprzed.
Jak człowiek chce rzucić palenie, to rzuci. Paliłem 25 lat i rzuciłem z dnia na dzień w 40-te urodziny. Od tamtej pory wiem, że już nigdy nie zapalę.
Tak więc mówię, jak się chce to można wszystko. A jak się coś robi tylko po to, żeby coś w życiu się działo, to efekty są takie jakie są, czyli żadne,
bo chodzi nie o to żeby schudnąć czy rzucić palenie czy tam cokolwiek innego, tylko chodzi o to żeby cały czas coś się działo, a nie o efekt.
Wtedy się w to wciąga bliskich, albo żeby cierpieli razem ze mną, albo żeby być w centrum uwagi, albo jedno i drugie najlepiej
i takiej osobie wcale nie zależy na tym, żeby osiągnąć cel, tylko żeby sobie dostarczać dodatkowych bodźców w nieskończoność.