Zastanowicie się dlaczego taki temat. Już wam mówię. Jestem typową cebulą. Nie ukrywam, że dość często zdarza mi się płakać, i to nie z powodu cebuli, ale to jest takie moje wyrzucenie emocji.
Skoro ja jestem cebulą, to burakiem jest mój facet. Mimo, że kocham go bardzo, to buractwo przemawia przez niego doszczętnie.
Otóż, każdy weekend zawsze spędzamy razem. Każdy weekend ja muszę zostać u niego, bo nie ma opcji żeby mój facet pojechał do mnie. Oboje mieszkamy z rodzicami, tyle że on mieszka w mieście, a ja w małej wsi. Od jakiś 3 miesięcy mój facet totalnie unika przyjazdu do mnie. Myślałam, że może chodzi o moich rodziców, czy coś, ale nie. Jemu po prostu chodzi o to, gdzie mieszkam. O to, że mieszkam w szarej dziurze, gdzie psy szczekają dupami. Tyle, że ja sobie tego nie wybierałam. Rozmawiałam z nim o tym, dlaczego tak się opiera przed tym, aby do mnie pojechać. Tłumaczy się tak: aaa bo u Ciebie nie ma co robić (bo przecież ja mam innego laptopa, i inne łóżko, i gorzej się ogląda film, niż u niego), aaaa bo u Ciebie ciągle są siostry (ciul w to, że moje siostry są nastoletnie, a u niego co weekend jest 5-letnia siostrzenica, który nie daje mi ani chwili spokoju). Nie ukrywam, bo przyzwyczaiłam się do weekendów u niego, gdyż bardzo dobrze dogaduję się z przyszłymi teściami (szczególnie teściową). Jedyną osobą, która mnie nie akceptuje jest jego starsza siostra. Zdecydowanie pokazuje mi to, że woli wyjść na kawę z BYŁĄ dziewczyną mojego faceta, niż ze mną, przy tym nastawiając przeciwko mnie swoją matkę. Co mam zrobić z tym babskiem? Jej córka mnie uwielbia- to ją boli. Ale wracając do mojego faceta. Każdy weekend u niego, ciągle w mieście, ciągle imprezy. Mieszkam w małej wsi, gdzie ciężko z niej wydostać się do miasta. Czasami jak nie mam ochotę na imprezę, to dziękuję górze, że mam wytłumaczenie braku dojazdu. A będąc u niego, nie mamy jakiegoś piątku lub soboty bez domóweczki, czy wyjścia do klubu.
Zaczęło mnie to irytować, i psuć wszystko w naszym związku.
Podjęłam dezycję o rozstaniu.
Ale nie od tak, po prostu. Po tym:
Mój facet w piękny sobotni wieczór zaprosił mnie do kuchni, gdzie byli już jego rodzice. Wiadomo sobota wieczór, wódeczka tu jakiś drink tu coś tam. Jeden drink, drugi, trzeci. Mój facet szepcze mi do ucha rzeczy które zaraz ze mną zrobi w swojej sypialni. Już czułam jak spociłam się tam, gdzie powinnam a wystarczył..
JEDEN TELEFON KOLEGI
A mój facet zostawił mnie samą ze swoimi rodzicami, i poszedł chlać.
Wychodząc o 21, miał wrócić o 23, wrócił o 3...
Jakby nigdy nic kładzie się koło mnie, szepcze mi do ucha, jak to bardzo mnie przeprasza, i jaka to jestem dla niego ważna, po czym próbuje mnie przytulić, a ja definitywnie odsuwam się i proszę o to, żeby mnie nie dotykał.
Pierwszy raz widział jak się popłakał. Popłakał się jak małe dziecko, mimo że zachował się jak burak (nie ukrywam też płakałam).
Na drugi dzień był ten feralny 1 listopada, wszystkich świetych bla bla bla, wiadomo cmentarz i wgl.
A mój facet mi oznajmia, że jadę sama, bo on czuje się skacowany, i owszem ze swoimi rodzicami pójdzie na cmentarz, ale ze mną nie bo mu się nie chce ...
Jak tu żyć powiedzcie? jak?
2 2016-11-04 01:03:28 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-04 01:05:57)
Fajny tytul watku :-) Jednak samej sytuacji wspolczuje. Wiele wskazuje na to, ze Twoj facet jest niedojrzaly. Dla niego teraz rozrywka sa ciagle imprezy i upicie sie z kolegami. Ty masz inne priorytety i dobrze. Ile on ma lat? Jezeli do 22 lat (tak wymyslilam) to moze jeszcze cos sie zmieni musi wydoroslec, jak wiecej, to pewnie taki charakter. No ale to on sam musialby chciec to zmienic. Sam placz to malo i branie na litosc. Licza sie czyny i to mu powinnas powiedziec. Niestety nie wszyscy sie zmieniaja. Niestety tez znam facetow juz w srednim wieku, ale traktujacych facetow jak najwqzniejszych i to jest przerazajace. Az nie miesci sie w glowie, ze mozna wolec ich niz spedzic mile chwile z dziewczyna.
Witaj.
Niestety, nie pociesze Cię. Miałam podobnie. Z tym, że na przekór wszystkiemu, przede wszystkim zdrowemu rozsadkowi, gonilam za facetem. Wychodzil do kumpli, ja z nim, mimo ze nie miałam ochoty. Wszyscy podziwiali jaką ma.świetną dziewczyne. Ale chyba on najmniej. Potem był ślub, dziecko. Mąż owszem, wydoroslal. Poczatkowo chodzil.manimprezy sam, a ja siedzialam z niemowlakiem. Od sytuacji, gdy w te wakacje nie wrocil na noc i doprowadziło to do niemalze rozstania, zmienił się. Spedza czas w domu, piwko.popija w domu bez upijania. Ale zrobił się w stosunku do mnie obcy. Jest miedzy nami gorzej niż wtedy, gdy co pewien czas cos odwalil. Czepia sie o wszystko. Kiedys wracal skruszony i wyznawal milosc. Teraz ryknie, huknie i znów jest obok. Nie razem, obok mnie.
Prosto z mostu, tak jak to czujesz - potrzebujesz faceta, a nie jego rodziny, masz swój dom, nie musisz zostawać w cudzym domu. Nawet jeśli masz dobre relację z matką chłopaka to przecież chcesz się związać z nim, a nie z jego rodziną. Rodzina jest ważna, ale nie może być tak, że tylko jego rodzina jest ważna, a twoja nie. Jaki jest sens byś spędzała czas z jego rodziną, skoro jego nie ma?
Określenie burak - bardzo pasuje do tego, co ten chłopak prezentuje ze sobą, poza tym jest bardzo niedojrzały. Nie wchodziłabym w taki układ, niestety niektórzy chłopcy nigdy nie dorastają.
Buraki najlepiej jak zostaną starymi kawalerami. A cebule więcej myślą niż lamentują. Wracając na ziemię uciekaj do miasta na wsi nic dobrego ciebie nie spotka. Tacy ludzie się nie zmieniają. Był kiedyś w TV taki idiotyczny program chłopaki do wzięcia niech on tam idzie może znajdzie podobną do siebie.