Wiem, że zasługuje na to żebyście mnie zwyzywali od najgorszych przez wzgląd nawet na sam tytuł tematu. Ale tak to prawda, rozstałam się z najwartościowszym facetem jakiego udało mi się do tej pory poznać, który wskoczył by za mną w ogień, który był bardziej zaangażowany w naszą znajomość niż ja, który akceptował moje życie rodzinne( alkoholizm rodziców, to że ogolnie pochodze z biednej rodziny) - ba, chciał mi pomóc wyjść z tego wszystkiego, bo widział jak bardzo stresuje i smuce się całą sytuacją.
Akceptował nawet to, że daleko od siebie mieszkamy przez co rzadko byśmy się widywali/ wiem, że 50 km to nie jest aż tak bardzo duzo, ale my duzo pracujemy i też przez to nie byłoby możliwości na częste spotkania co najwyżej raz w tygodniu na 2-3 h i to jeszcze późnym wieczorem/
Spotykaliśmy sie ze soba 2 miesiące, gdy zaczełam z nim pisać i sie umawiac wiedzialam o jego kompleksie - dość kobiecym głosie. Z całej siły chciałam to zaakceptować, bo widziłam w nim dobrego człowieka, który jest za mną, który by kochał mnie nad życie. Ale jego głos mnie od niego odpychał, z poczatku myslalam , że nic do niego niemoge poczuc bo rzadko sie spotykamy, malo znamy, ale chyba ten jego głos mnie tak od niego jakby odpychał. Nie cieszyłam się na spotkania, umawiałam się z nim bo myslalam że z czasem jakoś zaakceptuje ten jego głos, nie bedzie mi on przeszkadzał. Ale myliłam sie, z każdym spotkaniem było gorzej, a juz w szczególności gdy byliśmy w towarzystwie, każdy się na nas dziwnie patrzyl a już w szczególności na niego, baaardzo mnie to stresowało. Widze że on chyba jest przyzwyczajony do swego głosu, nie widze by miał z nim problem, zreszta nigdy nie poruszyłam tego tematu jaki jest powod ze ma taki a nie inny głos, to jest zbyt delikatna sprawa.
Wiem, pomyslicie ze jakby mi zalezalo to bym na to nie zwracala uwagi. Ale mi cholernie zalezało, ale nie umiałam sobie z tym poradzic ze mi to przeszkadza....
3 dni temu postanowiłam zerwac ta znajomosc, głownym powodem były rzadkie spotkania i brak mozliwosci lepszego poznania a drugim i chyba przewazajacym był jego głos. Jednak on mysli ze zerwałam nasza znajomosc tylko z tego pierwszego powodu.
Troche zaczynam żałowac że to tak rozegrałam, bo mogłam pogadac z nim o problemie , moze bysmy cos z tym zrobili, moze by poszedl do lekarza, jakies cwiczenia by robil na ten głos.
Z tym jego głosem jest tak, że jak mówi spokojnie to ma ton głosu niski jak u faceta ale jak zacznie podnosic lekko glos bądz sie śmiać to brzmi to jak głos u dojrzałej kobiety.
Urwaliśmy znajomosc w zgodzie, być może nawet sie spotkamy kiedys tak pogadać, nie żywimy do siebie urazy, ale wiem że jego to zabolało i to mocno. Ja myslalam ze skoro nic do niego nei czuje to jakoś mnie nie ruszy to ze sie z nim rozstałam a ja przyszłam do domu i zaczelam płakac, tylko teraz nie wiem czy dlatego ze straciłam przyjaciela czy ja faktycznie cos czułam do niego wiecej ??
Generalnie mam problem z okazywaniem uczuć i ogólnei z uczuciami.
Czy ktoś kiedys byl w podobnej sytuacji?
To jest świeża sprawa, może jeszcze uda sie to wszystko uratować ale musze mu powiedziec o swoich oczekiwaniach odnośnie jego głosu, że powinien chyab sięzapisać gdzieś do lekarza i być może uda mu się troszke ten głos poprawic.
Na prawde chciałam dac szanse temu wszystkiemu,ale sie pogubiłam, nie wiem czemu tak patrze na ten głos...
Powiedzcie wszystko co wiecie o takich ćwiczeniach głosowych i czy we wszystkich przypadkach takie ćwiczenia cośdają, nawet gdyby ta wada była wrodzona ??