Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Witajcie.

Jestem z moim partnerem od 10 lat, obecnie mamy oboje po 25, zatem związek rozpoczął się, gdy byliśmy 15-letnimi szczeniakami.
W wieku 17 lat chłopak zauroczył się w swojej dawnej "miłości" z podstawówki, która uczepiła się go jak rzep psiego ogona i  bardzo chciała odnowić z nim kontakt. Ostrzegałam go przed tym, bo wiedziałam jak to może się skończyć, ale zapewniał, że nic z tych rzeczy się nie stanie, bo kocha mnie i inne tego typu bzdury.
Oczywiście po roku okazało się, że spotkał się z nią w tajemnicy i doszło do pocałunku.

Długo nie mogłam się z tym uporać, zerwałam z nim, on momentalnie zerwał kontakt z nią, zaczął się o mnie starać i przysięgał, ze to tylko jeden pocałunek, po którym więcej się z nią nie spotkał i że wie, iż popełnił błąd.
Ok, w sumie doszło do tego, gdy miał lat 17, był szczeniakiem, przez kolejny rok (zanim się dowiedziałam) był fantastycznym i kochającym partnerem, więc uznałam, że tamto pójdzie w zapomnienie i wybaczę ten jeden raz. W ciągu kilku lat pytałam go czasem, czy na pewno nie doszło do niczego więcej - przysięgał, że nie. Ok.

Przez te wszystkie lata było nam ze sobą dobrze, nie dał mi ponownie powodu do poczucia bycia zagrożoną, widziałam (i widzę), że liczę się tylko ja.

No i bęc.

Wczoraj dowiedziałam się, że wtedy, te 8 lat temu... przespał się z nią (ze mną też już wtedy sypiał). Raz. I po tamtym już więcej się nie spotkali.

Co byście zrobiły/li na moim miejscu?

Z jednej strony okazał się podłym kłamliwym gnojem zdolnym do przespania się z inną dziewczyną, z drugiej - to było 8 lat temu, był gówniarzem, później nie dał powodów do niepokoju.

Obecnie na myśl o nim mam odruch wymiotny i chcę krzyczeć, wrzeszczeć na niego, ile się da.
Ale pomiędzy tymi stanami odzywa się rozsądek, że przecież minęło tyle lat, a on zachowuje się bez zarzutu.

Kopnąć go w d*pę? Czy obić parszywy pysk i zapomnieć? Nie wiem, czy będę potrafiła... zabił mnie od środka.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Był młodym człowiekiem, ludzie popełniają błędy, zwłaszcza młodzi. Skoro teraz jest dobrze to czy warto to psuć bo wiele lat temu popełnił błąd?

3

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Małpa69 napisał/a:

Był młodym człowiekiem, ludzie popełniają błędy, zwłaszcza młodzi. Skoro teraz jest dobrze to czy warto to psuć bo wiele lat temu popełnił błąd?

Tak właśnie podpowiada mi rozum.
Niestety obawiam się, że nie będę w stanie mu zaufać, bo okazał się być kimś, kogo bym o to nie podejrzewała. I z tym właśnie mam problem, z tą dwulicowością sad

4

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Był wtedy dzieckiem, dziś jest mężczyzną.
Dobrze Wam się układa, nie psujcie tego.
Wybaczyłaś mu zdradę - nie ma sensu do tego wracać.

Oczywiście niefajnie, że Cię okłamał, ale powtarzam, był wtedy dzieciakiem.

5

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

bez przesady z tym dzieckiem.

byl na tyle dorosły, zeby bzykac sie z dwoma dziewczynami

6 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-02 08:39:06)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
_v_ napisał/a:

bez przesady z tym dzieckiem.

byl na tyle dorosły, zeby bzykac sie z dwoma dziewczynami

Być może fizycznie był dorosły, ale dla mnie 17-latek to psychicznie i emocjonalnie dzieciak.

Głupotą byłoby zepsucie dobrego związku przez coś, co miało miejsce 8 lat wcześniej.

7

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Tyle lat fajnej relacji. Ja bym wybaczyła, no chyba że nie jesteś w stanie tego przełknąć.

8

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Dla mnie nienormalne jest roztrącanie tego co miało miejsce 8 lat temu ale skoro już do tego doszło, to powinnaś go kopnąć w dupę. Ciekawe ile jeszcze kłamstw dziewczyno było przez te 8 lat.

9 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-10-02 11:38:43)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Przypomina mi to historię moich sąsiadów - gdy byli już dobrze po 70-tce, a dobrze im się układało, mieli już odchowane wnuki, mieszkali sami i żyli sobie spokojnie i szczęśliwie z emerytur, ona się dowiedziała że zdradził ją 30 lat temu. Nie odzywała się do niego chyba ze 2 miesiące.

Nie wiem po co nas pytasz. I my i Ty wiemy że mu wybaczysz. smile

10 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-10-02 11:53:54)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Nie wiem, co zrobisz. Nie wiem, co powinnaś zrobić, bo unikam wszystkich 'powinno się'.
Będąc na Twoim miejscu przeszłabym do porządku dziennego nad tym wydarzeniem sprzed lat.

11

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

17 lat dzieciak,25 lat dzieciak,35 lat dzieciak mimo różnicy w liczbach faceci to ciagle dzieci wink
A tak poważnie to wszystko zależy od Ciebie czy bedziesz umiała mu wybaczyć i zapomnieć o tym co było.

12

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

swoją drogą ciekawy relatywizm:

zdrada teraz: zdradzacz to ostatni ch*j i należy go odsadzic od czci i wiary

zdrada kiedyś: wybacz mu, w koncu teraz macie takie szczesliwe zycie

big_smile

13

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

_v_, relatywizm? Tak. Na szczęście. smile
Czasem (czasem?) warto wziąć pod uwagę okoliczności i obecną sytuację.

14

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
odlotowy napisał/a:

Ciekawe ile jeszcze kłamstw dziewczyno było przez te 8 lat.

To mnie właśnie niepokoi... albo to, ile jeszcze kłamstw przede mną ;/


madoja napisał/a:

Przypomina mi to historię moich sąsiadów - gdy byli już dobrze po 70-tce, a dobrze im się układało, mieli już odchowane wnuki, mieszkali sami i żyli sobie spokojnie i szczęśliwie z emerytur, ona się dowiedziała że zdradził ją 30 lat temu. Nie odzywała się do niego chyba ze 2 miesiące.

Różnica w tych historiach taka, że starsza pani ma już swoje lata, rodzinę, zupełnie inne podejście - dojrzałej kobiety, pewnego rodzaju stabilizację... ja natomiast jestem młoda, wiele przede mną, wielu jeszcze mogłabym "mieć", a zobowiązań nie mam żadnych.
Stąd tyle wątpliwości - czy nadal tworzyć związek z partnerem, o którym sądziłam, że jest zupełnie inny.

Póki co wyprowadziłam się, by ochłonąć, przemyśleć wszystkie "za" i "przeciw", by podjąć decyzję nie pod wpływem emocji, a chłodnej kalkulacji.
On wariuje, ale mam to gdzieś - brzydzę się kłamstwami, brzydzę się jego słowami, brzydzę się nim.

grenade napisał/a:

Tyle lat fajnej relacji. Ja bym wybaczyła, no chyba że nie jesteś w stanie tego przełknąć.

Póki co niczego nie jestem w stanie przełknąć, ale to chyba normalne przy takiej dawce stresu i obrzydzenia.

I wiecie co? Jestem autentycznie ciekawa, co on by zrobił na myśl, że parę lat temu rozłożyłam nogi przed innym. Gdy go o to zapytałam, oczywiście milczał.

15 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-02 13:07:42)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
_v_ napisał/a:

swoją drogą ciekawy relatywizm:

zdrada teraz: zdradzacz to ostatni ch*j i należy go odsadzic od czci i wiary

zdrada kiedyś: wybacz mu, w koncu teraz macie takie szczesliwe zycie

big_smile

Warto wziąć pod uwagę okoliczności zdrady.
Oczywiście,  zachował się jak dupek, tu nie ma wątpliwości. Chamstwem było też kłamanie.
Ale to było 8 lat temu. Od tamtej pory tworzą szczęśliwy związek, więc chłopak ewidentnie zrozumiał swój błąd i się zmienił.
Warto, według mnie, dać szansę takiej osobie.


AUTORKO, jeśli nie będziesz potrafiła tego ogarnąć,  to po prostu odejdź. Jak masz źle się czuć potem i przy każdej kłótni wracać do tego wydarzenia, to może faktycznie oszczędź sobie tego. Sobie i jemu.

16

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Daj spokój. Wiesz ile ja błędów popełniałam w tym wieku? I też wstyd było mi się przyznać. Było, minęło. Nie mówił o tym, bo wiedział, że błąd popełnił. Trudno. Jesteście ze sobą 10 lat, to jest kupa czasu, a to, że raz mu się nogda podwinęła - cóż. Budujce zdrowy, rozsądny związek oparty na zaufaniu, otwartej komunikacji. Zajmie Ci trochę czasu oswojenie się tą sytuacją, ale zastanów się, czy warto kończyć coś, co miało miejsce 8 lat temu, jest już mało istotne, a co jest istotne, jest to, że on wtedy miał 17 lat.  Jeżeli nie pamiętasz tego wieku, wystarczy przejść się do najbliższego centrum handlowego, posłuchać rozmów 17-latków i sobie przypomnieć.

Powodzenia.

17

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Cyngli napisał/a:

AUTORKO, jeśli nie będziesz potrafiła tego ogarnąć,  to po prostu odejdź. Jak masz źle się czuć potem i przy każdej kłótni wracać do tego wydarzenia, to może faktycznie oszczędź sobie tego. Sobie i jemu.

Wiem, Cyngli, dziękuję.
Stąd właśnie decyzja o wyprowadzce - muszę wywalić emocje, ochłonąć i pomyśleć racjonalnie. Głównie po to, by decyzja była dobrze przemyślana, a kłótnie o bzdury nie przeradzały się w walki na noże spowodowane moim żalem i goryczą.
Nie chciałabym traktować go jak śmiecia, bo zasłużył na to wtedy, nie teraz. I ja o tym wiem, ale trudno zapanować nad tym, co dzieje się w sercu, a dzieje się póki co bardzo źle.


Kora25 napisał/a:

Daj spokój. Wiesz ile ja błędów popełniałam w tym wieku? I też wstyd było mi się przyznać. Było, minęło. Nie mówił o tym, bo wiedział, że błąd popełnił. Trudno. Jesteście ze sobą 10 lat, to jest kupa czasu, a to, że raz mu się nogda podwinęła - cóż. Budujce zdrowy, rozsądny związek oparty na zaufaniu, otwartej komunikacji. Zajmie Ci trochę czasu oswojenie się tą sytuacją, ale zastanów się, czy warto kończyć coś, co miało miejsce 8 lat temu, jest już mało istotne, a co jest istotne, jest to, że on wtedy miał 17 lat.  Jeżeli nie pamiętasz tego wieku, wystarczy przejść się do najbliższego centrum handlowego, posłuchać rozmów 17-latków i sobie przypomnieć.

Twoja wypowiedź idealnie oddaje to, co dzieje się w mojej głowie. To brzmi racjonalnie, praktycznie, ma swoje mocne uzasadnienie.
Ale łeb swoje, a uczucia swoje...
Masz rację z tym, że powinnam oswoić się z tą sytuacją i iść naprzód, ale po tym wszystkim mam debilne wrażenie, że jestem lepsza od niego - ja nie okłamałam, nie skorzystałam z okazji do zdrad, nie popełniałam takich "błędów"  (błędem jak dla mnie byłby pocałunek, a nie wsadzanie - za przeproszeniem - bolca w inną pannę). Gardzę nim i z tym też muszę sobie jakoś poradzić, głównie po to, by - jak pisałam wyżej - nie traktować go ja śmiecia.

18

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
_v_ napisał/a:

swoją drogą ciekawy relatywizm:

zdrada teraz: zdradzacz to ostatni ch*j i należy go odsadzic od czci i wiary

zdrada kiedyś: wybacz mu, w koncu teraz macie takie szczesliwe zycie

big_smile

Dokładnie tak, ponieważ w pierwszym przypadku istnieje największa obawa że jest niegodny zaufania, że "zdradził raz, to zdradzi znów", w drugim przypadku przeszedł próbę, okazał się godny zaufania, pokazał że nie skakał na boki, tylko potrafił odbudować związek i ta zdrada tak naprawdę niczego nie zmieniła.

Wyobrażam sobie że zdobycie tej wiedzy musiało być bolesne (w ogóle jak ją zdobyłaś? chyba nie był takim idiotą że sam Ci powiedział?), ale myślę że gdy ochłoniesz, to sama dojdziesz do wniosku że warto mu wybaczyć.

19

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Ja bym nie wybaczyła, bo po pierwsze zawiódł czyjeś zaufanie, które bardzo ciężko odbudować, a poza tym non stop w kłótni bym wypominała, więc związek mija się w tym przypadku z celem. Poza tym był chyba świadomy co robi, kiedy stukał tamtą pannę, skąd wiesz, że w przyszłości znowu nie popełni ,,jakiś" błąd i kogoś znów bzyknie? Jak się raz zdradzi, tym łatwiej jest o kolejne pokusy.
I zgadzam się z opinią powyżej, że skoro ukrył przed Tobą zdradę to skąd masz pewność, jakie jeszcze rzeczy przed Tobą zataił?
A tak swoją drogą ponowię pytanie przedmówcy wyżej: skąd się dowiedziałaś? Masz 100% pewność, że z nią spał?

20

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
madoja napisał/a:

w drugim przypadku przeszedł próbę, okazał się godny zaufania, pokazał że nie skakał na boki, tylko potrafił odbudować związek i ta zdrada tak naprawdę niczego nie zmienila.


serio?
wypowiadasz sie o człowieku, którego kompletnie nie znasz. na podstawie kilku zdan. nie masz zielonego pojęcia, co robil przez te lata.

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

21

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
_v_ napisał/a:
madoja napisał/a:

w drugim przypadku przeszedł próbę, okazał się godny zaufania, pokazał że nie skakał na boki, tylko potrafił odbudować związek i ta zdrada tak naprawdę niczego nie zmienila.


serio?
wypowiadasz sie o człowieku, którego kompletnie nie znasz. na podstawie kilku zdan. nie masz zielonego pojęcia, co robil przez te lata.

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

Ty tez go nie znasz i nie wiesz, czy regularnie ją zdradzał/okłamywał, czy może był tylko jeden taki przypadek.

Autorka pisze o 8 szczęśliwych latach. To wiadomo na pewno. Sama zna go najlepiej i sama musi zadecydować.

22

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Olganow napisał/a:

Stąd tyle wątpliwości - czy nadal tworzyć związek z partnerem, o którym sądziłam, że jest  zupełnie inny.

Na jakiej podstawie budujesz swoją opinię o tym jaki on jest?
Na podstawie tego jaki faktycznie jest w ostatnim czasie (ba, nawet przez ostatnie kilka lat) czy na podstawie tego, jaki był 8 lat temu? Nawet nie wiem czy można użyć stwierdzenia, że taki był. Jeden raz sie zachował niezgodnie z oczekiwaniami. Lata temu...

23

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Tylko związek Olganow w swoich podstawach jest zbudowany na kłamstwie. Wtedy- 8 lat temu posiadała tylko małą część wiedzy na temat zdrady. Zaufała, bo powiedziano jej, że to był tylko pocałunek. Na podstawie tej wiedzy postanowiła wybaczyć i dać szansę związkowi: zaufała. Tylko on wtedy, kiedy ona go pytała co się naprawdę zdarzyło on patrzył jej w oczy i kłamał. Kłamał 8 lat.
Pytanie do ciebie Olganow: czy gdybyś wtedy wiedziała CAŁĄ prawdę też dałabyś szansę temu związkowi? Czy historia potoczyłaby się tak samo jak w przypadku pocałunku? Czy to dla ciebie to samo?
Dla mnie nie ma różnicy czy chłopak ma 17 czy 27 lat. Gdybym miała córkę na pewno nie dałabym jej rady: zaciśnij zęby przecież wtedy był szczeniakiem. Nie chciałabym, żeby moja córka układała sobie życie z kimś, kto ją oszukuje, kto jej nie szanował przez te 8 lat, kto nie dał jej szansy na znalezienie kogoś, kto nie byłby szczeniakiem.

Może wtedy odeszłabyś od niego, odchorowała te miłość i teraz była w innym miejscu? Teraz to takie gdybanie: zdrada faktycznie jest przeszłością. Tylko kłamstwo wciąż było, jest i będzie  między wami.

24

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Cyngli napisał/a:
_v_ napisał/a:
madoja napisał/a:

w drugim przypadku przeszedł próbę, okazał się godny zaufania, pokazał że nie skakał na boki, tylko potrafił odbudować związek i ta zdrada tak naprawdę niczego nie zmienila.


serio?
wypowiadasz sie o człowieku, którego kompletnie nie znasz. na podstawie kilku zdan. nie masz zielonego pojęcia, co robil przez te lata.

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

Ty tez go nie znasz i nie wiesz, czy regularnie ją zdradzał/okłamywał, czy może był tylko jeden taki przypadek.

Autorka pisze o 8 szczęśliwych latach. To wiadomo na pewno. Sama zna go najlepiej i sama musi zadecydować.

Cyngli,po pierwsze jesteś inteligentna, a po drugie znasz to forum jsk własną kieszeń.

ile tu kobiet zdradzanych pisało jak to ich związki były takie szczęśliwe - szczesliwe do czasu oczywiście, kiedy pojawilo sie info o zdradzie. i sie nagle okazywalo, ze ti szczęście bylo tylko w ich glowach, ba partnerzy mieli zupelnie inne podejscie.

nie zamierzam buntowac autorki. bardziej tu piszę o sobie niż o niej - a ja bym nie chciała żyć w iluzji.

25

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
_v_ napisał/a:
Cyngli napisał/a:
_v_ napisał/a:

serio?
wypowiadasz sie o człowieku, którego kompletnie nie znasz. na podstawie kilku zdan. nie masz zielonego pojęcia, co robil przez te lata.

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

Ty tez go nie znasz i nie wiesz, czy regularnie ją zdradzał/okłamywał, czy może był tylko jeden taki przypadek.

Autorka pisze o 8 szczęśliwych latach. To wiadomo na pewno. Sama zna go najlepiej i sama musi zadecydować.

Cyngli,po pierwsze jesteś inteligentna, a po drugie znasz to forum jsk własną kieszeń.

ile tu kobiet zdradzanych pisało jak to ich związki były takie szczęśliwe - szczesliwe do czasu oczywiście, kiedy pojawilo sie info o zdradzie. i sie nagle okazywalo, ze ti szczęście bylo tylko w ich glowach, ba partnerzy mieli zupelnie inne podejscie.

nie zamierzam buntowac autorki. bardziej tu piszę o sobie niż o niej - a ja bym nie chciała żyć w iluzji.

Sporo z nich widziało tzw. sygnały. I najczęściej takie sygnały występują.
Tutaj żadnych nie ma.

W moim małżeństwie też nie ma, czy to znaczy, że powinnam męża podejrzewać o zdradę? Niekoniecznie, może po prostu mnie kocha i jest mu ze mną dobrze.

26

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Olganow napisał/a:

Z jednej strony okazał się podłym kłamliwym gnojem zdolnym do przespania się z inną dziewczyną, z drugiej - to było 8 lat temu, był gówniarzem, później nie dał powodów do niepokoju.

Obecnie na myśl o nim mam odruch wymiotny i chcę krzyczeć, wrzeszczeć na niego, ile się da.
Ale pomiędzy tymi stanami odzywa się rozsądek, że przecież minęło tyle lat, a on zachowuje się bez zarzutu.

Kopnąć go w d*pę? Czy obić parszywy pysk i zapomnieć? Nie wiem, czy będę potrafiła... zabił mnie od środka.

Olga, jesteś"bogatsza" w wiedzę że twój chłopak żyje z tobą od 8 lat w kłamstwie.  Pomyśl, też o tym że on żył przez ten bardzo długi czas w lęku i strachu  po to by być z tobą. To co teraz wiesz jest bolesną prawdą o tym, że wtedy skłamał po to , abyś mu wybaczyła ponieważ wiedział, że od niego odejdziesz. Nie zachował się wtedy wobec ciebie ok, bo dla niego pomimo tej fizycznej zdrady, byłaś ważna i z tego co piszesz o obecnej sytuacji między wami układa sie dobrze.
Moim zdaniem, to co było... nie istnieje. Natomiast ty ciągle myślisz o tym w kategorii- uraził mnie,poniżył, upokorzył- emocjonalnie "nakręcasz się" przywołując tamte wspomnienia sprzed 8 lat. Zadaje się, że nie dałaś upust swoim "negatywnym" emocjom, nie pożegnałaś się z tym żalem do końca i dlatego te newsy mają takie znaczenie.
Owszem to z perspektywy czasu pokazuje, że wówczas był "słaby", był wtedy nastolatkiem który chciał z ciekawości spróbować czegoś innego, ale ważne jet to co on myśli o tym wszystkim teraz- czy czuje z tego powodu może wstyd, głupotę? uważa że to nie miało dla niego znaczenia gdyż chce być z tobą.
Teraz to są "te myśli", które wywołują w tobie pewne stany emocjonalne z którymi tylko ty możesz się uporać.
Nie dam ci rady czy zostać, czy odejść od niego, gdyz tylko ty wiesz jak tobie z nim jest,czy jest dobry, troskliwy, kochający.... a że ktoś postanowił "ujawnić prawdę" z przeszłości(dlaczego ta osoba to ujawniła dopiero teraz ?). I wiesz przecież, od tych 8 lat, sama się przekonałaś, że on nie jest ideałem i właściwie nic odkrywczego w tej wiadomości nie ma.

27 Ostatnio edytowany przez Olganow (2016-10-03 10:48:27)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
madoja napisał/a:

Wyobrażam sobie że zdobycie tej wiedzy musiało być bolesne (w ogóle jak ją zdobyłaś? chyba nie był takim idiotą że sam Ci powiedział?)

Otóż wiedzę tę zdobyłam w sposób tak głupi, że aż śmieszny... i to chyba najlepszy dowód na to, że prawda zawsze wychodzi na jaw.

Byłam na panieńskim przyjaciółki, było nas kilka, w tym siostra (O.) dziewczyny, z którą zdradził mnie niegdyś partner.
Impreza super, bawimy się w najlepsze, O. okazała się być fajną dziewczyną, z którą można o wszystkim pogadać, więc chętnie się zapoznawałyśmy (znałam ją tylko z widzenia).
I tak od słowa do słowa, od kieliszka do kieliszka, minęło parę godzin, wyszłam z nią na fajkę. I zaczęły się tematy damsko - męskie: jak to u nas z facetami, z kim była w związkach, jakie ja mam doświadczenia, itp. i nagle ona wypala coś w stylu:
- Wiesz, Olga, serio dobrze wam się układa po tym wszystkim? Nie wiem, czy wybaczyłabym facetowi, który poszedł do łóżka z inną... podziwiam Cię, naprawdę.
Chyba nie muszę dodawać, że poczułam, jakbym dostała obuchem w brzuch, łeb i zgięcie kolan jednocześnie...

Okazało się, że siostra pochwaliła się jej już zaraz "po", a ona (O.) była święcie przekonana, że znam całą prawdę... no i wyszło jak wyszło.
Podziękowałam jej za informację, siedziałam tam dalej, by nie psuć imprezy przyjaciółce, ale z zabawą nie miało to już nic wspólnego.

Następnego dnia, gdy partner się obudził (ja oczywiście spać nie mogłam), zapytałam go, dlaczego nie przyznał mi się do uprawiania seksu z tamtą panną.
A jego zatkało. I już wtedy wiedziałam, że to prawda. Rozpłakał się, zaczął cały trząść... i tak dalej. Wiecie, dotarło do niego, co się stało.
No i tak sobie płakaliśmy i trzęśliśmy oboje przez kolejne godzinki ubarwione moimi wyzwiskami i jego błaganiami o niepodejmowanie pochopnych decyzji.
Więc: tak, przyznał się. I widać po nim, że tamtą sytuację traktuje jako największy błąd życiowy (o błędzie już się wypowiedziałam w innym poście).

Lady Ola napisał/a:

Ja bym nie wybaczyła, bo po pierwsze zawiódł czyjeś zaufanie, które bardzo ciężko odbudować, a poza tym non stop w kłótni bym wypominała, więc związek mija się w tym przypadku z celem. Poza tym był chyba świadomy co robi, kiedy stukał tamtą pannę, skąd wiesz, że w przyszłości znowu nie popełni ,,jakiś" błąd i kogoś znów bzyknie? Jak się raz zdradzi, tym łatwiej jest o kolejne pokusy.
I zgadzam się z opinią powyżej, że skoro ukrył przed Tobą zdradę to skąd masz pewność, jakie jeszcze rzeczy przed Tobą zataił?

Niestety nie mam żadnej pewności co do tego, co stanie się w przyszłości (ale czy któraś z nas taką  pewność ma?). Mam natomiast przekonanie, że po tej sytuacji nie było innych zdrad, a już z całą pewnością od 6 lat, gdy mieszkamy razem. Chyba że byłby wręcz patologicznym kłamcą. Od 6 lat mieszkamy razem i nie wydaje mi się, by skakał w bok, to raczej nie w jego stylu (przynajmniej teraz). Seksu zawsze dużo z ob stron, dużo czułości, wspólne zainteresowania i zwyczajne kumplowanie się, co  moim zdaniem scala związek.
Poza tym widziałam go w przeróżnych sytuacjach (bądź dostawałam informacje od znajomych, którzy z nim imprezowali), także po pijaku i nigdy nie zaobserwowałam niczego niepokojącego.
Niemniej - mam obawy i to duże. Bardzo duże. Dotyczące m.in. tego:

_v_ napisał/a:

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

,
choć coś podpowiada mi, że nic więcej nie było.

vinnga napisał/a:

Na jakiej podstawie budujesz swoją opinię o tym jaki on jest?
Na podstawie tego jaki faktycznie jest w ostatnim czasie (ba, nawet przez ostatnie kilka lat) czy na podstawie tego, jaki był 8 lat temu? Nawet nie wiem czy można użyć stwierdzenia, że taki był. Jeden raz sie zachował niezgodnie z oczekiwaniami. Lata temu...

Tak, sama zdrada to jedno, ale życie w kłamstwie to drugie... Wiem, dlaczego mi nie powiedział, rozumiem, co nim kierowało, by tego nie robić (nie zastanawiałabym się ani chwili, by kopnąć go w tyłek, skoro zerwałam z nim po informacji o samym pocałunku - z tą różnicą, że już bym do niego z całą pewnością nie wróciła i on o tym wie, dlatego też teraz szaleje i wariuje, robi wszystko, by mnie odzyskać).
Mnie się nie mieści to w głowie głównie dlatego, że ja bym tak nie potrafiła. Zdradzać, a potem kłamać. Obrzydza mnie to mocno i boli właśnie dlatego:

Aniaa34 napisał/a:

Tylko związek Olganow w swoich podstawach jest zbudowany na kłamstwie. Wtedy- 8 lat temu posiadała tylko małą część wiedzy na temat zdrady. Zaufała, bo powiedziano jej, że to był tylko pocałunek. Na podstawie tej wiedzy postanowiła wybaczyć i dać szansę związkowi: zaufała. Tylko on wtedy, kiedy ona go pytała co się naprawdę zdarzyło on patrzył jej w oczy i kłamał. Kłamał 8 lat.

Aniaa34, napisałam w odpowiedzi na post vinngi, że nie wybaczyłabym na pewno. I byłabym w zupełnie innym miejscu... sama bądź z kimś innym.

_v_ napisał/a:

ile tu kobiet zdradzanych pisało jak to ich związki były takie szczęśliwe - szczesliwe do czasu oczywiście, kiedy pojawilo sie info o zdradzie. i sie nagle okazywalo, ze ti szczęście bylo tylko w ich glowach, ba partnerzy mieli zupelnie inne podejscie.

nie zamierzam buntowac autorki. bardziej tu piszę o sobie niż o niej - a ja bym nie chciała żyć w iluzji.

To prawda, mam podobne odczucia, stąd moja decyzja o wyprowadzce i przemyślenie tego naprawdę gruntownie. Nawet jeśli miałoby to trwać miesiące.

Cyngli napisał/a:

Sporo z nich widziało tzw. sygnały. I najczęściej takie sygnały występują.
Tutaj żadnych nie ma.

W moim małżeństwie też nie ma, czy to znaczy, że powinnam męża podejrzewać o zdradę? Niekoniecznie, może po prostu mnie kocha i jest mu ze mną dobrze.

To również prawda. Obie macie rację, dlatego jestem między młotem a kowadłem.
Z jednej strony obawa o życie w iluzji, z drugiej - zero niepokojących sygnałów przez te 8 lat.

Iwona40 napisał/a:

Olga, jesteś"bogatsza" w wiedzę że twój chłopak żyje z tobą od 8 lat w kłamstwie.  Pomyśl, też o tym że on żył przez ten bardzo długi czas w lęku i strachu  po to by być z tobą. To co teraz wiesz jest bolesną prawdą o tym, że wtedy skłamał po to , abyś mu wybaczyła ponieważ wiedział, że od niego odejdziesz. Nie zachował się wtedy wobec ciebie ok, bo dla niego pomimo tej fizycznej zdrady, byłaś ważna i z tego co piszesz o obecnej sytuacji między wami układa sie dobrze.
Moim zdaniem, to co było... nie istnieje. Natomiast ty ciągle myślisz o tym w kategorii- uraził mnie,poniżył, upokorzył- emocjonalnie "nakręcasz się" przywołując tamte wspomnienia sprzed 8 lat. Zadaje się, że nie dałaś upust swoim "negatywnym" emocjom, nie pożegnałaś się z tym żalem do końca i dlatego te newsy mają takie znaczenie.
Owszem to z perspektywy czasu pokazuje, że wówczas był "słaby", był wtedy nastolatkiem który chciał z ciekawości spróbować czegoś innego, ale ważne jet to co on myśli o tym wszystkim teraz- czy czuje z tego powodu może wstyd, głupotę? uważa że to nie miało dla niego znaczenia gdyż chce być z tobą.
Teraz to są "te myśli", które wywołują w tobie pewne stany emocjonalne z którymi tylko ty możesz się uporać.
Nie dam ci rady czy zostać, czy odejść od niego, gdyz tylko ty wiesz jak tobie z nim jest,czy jest dobry, troskliwy, kochający.... a że ktoś postanowił "ujawnić prawdę" z przeszłości(dlaczego ta osoba to ujawniła dopiero teraz ?). I wiesz przecież, od tych 8 lat, sama się przekonałaś, że on nie jest ideałem i właściwie nic odkrywczego w tej wiadomości nie ma.

Iwono, to, co napisałaś, potwierdza swoimi słowami i zachowaniem mój partner. Usłyszałam od niego prawie identyczne słowa - pogubił się, od razu po tym zerwał kontakt, chciał mi zrekompensować to, co się wydarzyło, byłam i jestem najważniejsza.

Ok, w porządku, możliwe, że tak było i jest, ale mój rozum nie może pojąć istoty kłamstwa. Ja tak nie potrafię i nie mogę zrozumieć, że ktoś inny nie ma z tym problemu. Tyle lat.

Powtórzę raz jeszcze - rozumiem, co nim kierowało, dlaczego się nie przyznał, ale nie jestem pewna, czy uda mi się wybaczyć.
Szczególnie, że sama miałam i mam wiele okazji do skoku w bok, czasem nawet kusiło i to mocno, ale nigdy się nie ugięłam nawet do pocałunku, a co dopiero seksu. Chcica sobie, rozum swoje. Byłam taka dumna z tego, że nie uległam żadnemu mężczyźnie, że obecny partner jest jedynym w moim dotychczasowym życiu, że może czuć się pewnie mając u boku taką partnerkę.

A teraz zaczyna mnie bardzo WKUR*IAĆ, że on nie potrafił utrzymać ptaszka w spodniach.
I choć wiem, ze to było lata temu, zaczynam go traktować jako słabego człowieka.

I obawiam się, że to zgubi nasz związek - facet nie może być deptany przez swoją partnerkę, zresztą nie tylko facet.
Ale tak bardzo mam ochotę go deptać...

Dlatego nie mieszkamy razem, dlatego zerwałam kontakt, dlatego chcę być sama i przeżyć to, jak należy, a potem podjąć decyzję.

Nie chcę nawet jego starań, choć on nie odpuszcza i wyczynia prawdziwe cuda na kiju, bym tylko wróciła.


Dziękuję, kochane kobiety (oraz Tobie, odlotowy) za trzeźwe spojrzenie na sprawę - tego teraz najbardziej potrzebuję.
Dziękuję za udzielanie się w temacie tak dla mnie trudnym (choć gdy czytam historie innych, mam wrażenie, że moja to przy tym prawdziwy pikuś).
Biorę sobie do serca wszystkie opinie, każdą chcę przeanalizować i... dokonać wyboru, gdy opadną już emocje.

28

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

A ja mam pytanie do osób które autorce radzą odejść.
Czy to samo radziłybyście tej pani z przytoczonej przeze mnie opowieści? Tej 70-parolatce, która dowiedziała się, że 30 lat temu mąż ją zdradził?

29

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Olganow witaj.

Faktycznie sytuacja w jakiej się znalazłaś bardzo dla Ciebie trudna. Świetnie Cię rozumiem, bo sama byłam w podobnej. Tylko ja nowe fakty na temat zdrady męża poznałam dużo szybciej, bo po ok. miesiącu od kiedy dowiedziałam się, że w ogóle mnie zdradza. U Ciebie to jednak 8 lat. Myślę jednak, że uczucia, emocje towarzyszyły nam te same. Ja, jak już przełknęłam wszystko dałam kolejną szansę. Bo mimo to ciągle kocham mojego męża i zaufałam mu, że będzie dla mnie taki, jak Twój chłopak przez te 8 lat dla Ciebie (odnosząc się do tego co piszesz i ufając że taki jest). Zaufałam, że zrozumiał błąd i już nigdy go nie popełni. Czy tak będzie to się okaże.


W każdym razie powiem Ci, że na początku kiedy wierzyłam, że zdrada mojego męża była "tylko" emocjonalna sądziłam, że nie wybaczyłabym niczego więcej. Kiedy dowiedziałam się, że było coś więcej to byłam już na takim etapie odbudowywania siebie, że wiedza ta bolała tylko przez moment bo w sumie już nie miała dla mnie większego znaczenia. I bolało to, że kłamał mnie, że nie stać go było na prawdę w chwili, w której ja tak bardzo jej potrzebowałam a nie to co zaszło między nimi.

Olganow napisał/a:

Byłam taka dumna z tego, że nie uległam żadnemu mężczyźnie, że obecny partner jest jedynym w moim dotychczasowym życiu, że może czuć się pewnie mając u boku taką partnerkę.

Też to miałam. To poczucie wyższości moralnej, które u mnie chyba jednak więcej miało wspólnego z relatywizmem smile. Chciałam tym podbudować siebie a jemu pokazać jaki jest mały i słaby... Potem zaczęłam zastanawiać się, czy oby może nie dlatego także mój mąż tak bardzo bał się powiedzieć mi całą prawdę.

Trzymaj się Olganow.

30

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

A mnie ciekawi, jak to się stało, że ta zdrada wypłynęła po 8 latach? On się tak teraz przyznał?

31

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Neko713 napisał/a:

A mnie ciekawi, jak to się stało, że ta zdrada wypłynęła po 8 latach? On się tak teraz przyznał?

Przecież już to wyjaśniła.

32

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Mordę możesz mu obić, jeśli ci po tym ulży big_smile A poważnie, odreagować jakoś musisz. Potrzebne ci to jest po takim szoku. Natomiast jeśli przez 8 lat układało się wszystko dobrze, to ja bym się z tym faktem pogodziła. Uważasz że lepiej by było, gdyby np. po 4 latach nagle pewnego dnia ci powiedział "wybacz, ale wtedy cię zdradziłem, bałem się ci wcześniej powiedzieć, ale w końcu się przemogłem i teraz mówię". Lepiej byś się czuła z takim wyznaniem po 4 latach, niż teraz gdy wyszło na światło dzienne po 8 ? Albo gdyby wtedy zaraz po owej zdradzie ci się przyznał? Pewnie nie bylibyście razem. A tak, to przeżyłaś z nim 8 lat. Uważasz, że te 8 lat to czas stracony? Więcej negatywnych rzeczy było czy pozytywnych przez ten czas? Sama to oceń.

33

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Olganow napisał/a:
madoja napisał/a:

Wyobrażam sobie że zdobycie tej wiedzy musiało być bolesne (w ogóle jak ją zdobyłaś? chyba nie był takim idiotą że sam Ci powiedział?)

Otóż wiedzę tę zdobyłam w sposób tak głupi, że aż śmieszny... i to chyba najlepszy dowód na to, że prawda zawsze wychodzi na jaw.

Byłam na panieńskim przyjaciółki, było nas kilka, w tym siostra (O.) dziewczyny, z którą zdradził mnie niegdyś partner.
Impreza super, bawimy się w najlepsze, O. okazała się być fajną dziewczyną, z którą można o wszystkim pogadać, więc chętnie się zapoznawałyśmy (znałam ją tylko z widzenia).
I tak od słowa do słowa, od kieliszka do kieliszka, minęło parę godzin, wyszłam z nią na fajkę. I zaczęły się tematy damsko - męskie: jak to u nas z facetami, z kim była w związkach, jakie ja mam doświadczenia, itp. i nagle ona wypala coś w stylu:
- Wiesz, Olga, serio dobrze wam się układa po tym wszystkim? Nie wiem, czy wybaczyłabym facetowi, który poszedł do łóżka z inną... podziwiam Cię, naprawdę.
Chyba nie muszę dodawać, że poczułam, jakbym dostała obuchem w brzuch, łeb i zgięcie kolan jednocześnie...

Okazało się, że siostra pochwaliła się jej już zaraz "po", a ona (O.) była święcie przekonana, że znam całą prawdę... no i wyszło jak wyszło.
Podziękowałam jej za informację, siedziałam tam dalej, by nie psuć imprezy przyjaciółce, ale z zabawą nie miało to już nic wspólnego.

Następnego dnia, gdy partner się obudził (ja oczywiście spać nie mogłam), zapytałam go, dlaczego nie przyznał mi się do uprawiania seksu z tamtą panną.
A jego zatkało. I już wtedy wiedziałam, że to prawda. Rozpłakał się, zaczął cały trząść... i tak dalej. Wiecie, dotarło do niego, co się stało.
No i tak sobie płakaliśmy i trzęśliśmy oboje przez kolejne godzinki ubarwione moimi wyzwiskami i jego błaganiami o niepodejmowanie pochopnych decyzji.
Więc: tak, przyznał się. I widać po nim, że tamtą sytuację traktuje jako największy błąd życiowy (o błędzie już się wypowiedziałam w innym poście).

Lady Ola napisał/a:

Ja bym nie wybaczyła, bo po pierwsze zawiódł czyjeś zaufanie, które bardzo ciężko odbudować, a poza tym non stop w kłótni bym wypominała, więc związek mija się w tym przypadku z celem. Poza tym był chyba świadomy co robi, kiedy stukał tamtą pannę, skąd wiesz, że w przyszłości znowu nie popełni ,,jakiś" błąd i kogoś znów bzyknie? Jak się raz zdradzi, tym łatwiej jest o kolejne pokusy.
I zgadzam się z opinią powyżej, że skoro ukrył przed Tobą zdradę to skąd masz pewność, jakie jeszcze rzeczy przed Tobą zataił?

Niestety nie mam żadnej pewności co do tego, co stanie się w przyszłości (ale czy któraś z nas taką  pewność ma?). Mam natomiast przekonanie, że po tej sytuacji nie było innych zdrad, a już z całą pewnością od 6 lat, gdy mieszkamy razem. Chyba że byłby wręcz patologicznym kłamcą. Od 6 lat mieszkamy razem i nie wydaje mi się, by skakał w bok, to raczej nie w jego stylu (przynajmniej teraz). Seksu zawsze dużo z ob stron, dużo czułości, wspólne zainteresowania i zwyczajne kumplowanie się, co  moim zdaniem scala związek.
Poza tym widziałam go w przeróżnych sytuacjach (bądź dostawałam informacje od znajomych, którzy z nim imprezowali), także po pijaku i nigdy nie zaobserwowałam niczego niepokojącego.
Niemniej - mam obawy i to duże. Bardzo duże. Dotyczące m.in. tego:

_v_ napisał/a:

a z tego co zrozumialsm, to nie on sie przyznał, tylko zdrada wyszła przypadkiem. też bym sie zastanawiala co jeszcze moze wyjść przypadkiem

,
choć coś podpowiada mi, że nic więcej nie było.

vinnga napisał/a:

Na jakiej podstawie budujesz swoją opinię o tym jaki on jest?
Na podstawie tego jaki faktycznie jest w ostatnim czasie (ba, nawet przez ostatnie kilka lat) czy na podstawie tego, jaki był 8 lat temu? Nawet nie wiem czy można użyć stwierdzenia, że taki był. Jeden raz sie zachował niezgodnie z oczekiwaniami. Lata temu...

Tak, sama zdrada to jedno, ale życie w kłamstwie to drugie... Wiem, dlaczego mi nie powiedział, rozumiem, co nim kierowało, by tego nie robić (nie zastanawiałabym się ani chwili, by kopnąć go w tyłek, skoro zerwałam z nim po informacji o samym pocałunku - z tą różnicą, że już bym do niego z całą pewnością nie wróciła i on o tym wie, dlatego też teraz szaleje i wariuje, robi wszystko, by mnie odzyskać).
Mnie się nie mieści to w głowie głównie dlatego, że ja bym tak nie potrafiła. Zdradzać, a potem kłamać. Obrzydza mnie to mocno i boli właśnie dlatego:

Aniaa34 napisał/a:

Tylko związek Olganow w swoich podstawach jest zbudowany na kłamstwie. Wtedy- 8 lat temu posiadała tylko małą część wiedzy na temat zdrady. Zaufała, bo powiedziano jej, że to był tylko pocałunek. Na podstawie tej wiedzy postanowiła wybaczyć i dać szansę związkowi: zaufała. Tylko on wtedy, kiedy ona go pytała co się naprawdę zdarzyło on patrzył jej w oczy i kłamał. Kłamał 8 lat.

Aniaa34, napisałam w odpowiedzi na post vinngi, że nie wybaczyłabym na pewno. I byłabym w zupełnie innym miejscu... sama bądź z kimś innym.

_v_ napisał/a:

ile tu kobiet zdradzanych pisało jak to ich związki były takie szczęśliwe - szczesliwe do czasu oczywiście, kiedy pojawilo sie info o zdradzie. i sie nagle okazywalo, ze ti szczęście bylo tylko w ich glowach, ba partnerzy mieli zupelnie inne podejscie.

nie zamierzam buntowac autorki. bardziej tu piszę o sobie niż o niej - a ja bym nie chciała żyć w iluzji.

To prawda, mam podobne odczucia, stąd moja decyzja o wyprowadzce i przemyślenie tego naprawdę gruntownie. Nawet jeśli miałoby to trwać miesiące.

Cyngli napisał/a:

Sporo z nich widziało tzw. sygnały. I najczęściej takie sygnały występują.
Tutaj żadnych nie ma.

W moim małżeństwie też nie ma, czy to znaczy, że powinnam męża podejrzewać o zdradę? Niekoniecznie, może po prostu mnie kocha i jest mu ze mną dobrze.

To również prawda. Obie macie rację, dlatego jestem między młotem a kowadłem.
Z jednej strony obawa o życie w iluzji, z drugiej - zero niepokojących sygnałów przez te 8 lat.

Iwona40 napisał/a:

Olga, jesteś"bogatsza" w wiedzę że twój chłopak żyje z tobą od 8 lat w kłamstwie.  Pomyśl, też o tym że on żył przez ten bardzo długi czas w lęku i strachu  po to by być z tobą. To co teraz wiesz jest bolesną prawdą o tym, że wtedy skłamał po to , abyś mu wybaczyła ponieważ wiedział, że od niego odejdziesz. Nie zachował się wtedy wobec ciebie ok, bo dla niego pomimo tej fizycznej zdrady, byłaś ważna i z tego co piszesz o obecnej sytuacji między wami układa sie dobrze.
Moim zdaniem, to co było... nie istnieje. Natomiast ty ciągle myślisz o tym w kategorii- uraził mnie,poniżył, upokorzył- emocjonalnie "nakręcasz się" przywołując tamte wspomnienia sprzed 8 lat. Zadaje się, że nie dałaś upust swoim "negatywnym" emocjom, nie pożegnałaś się z tym żalem do końca i dlatego te newsy mają takie znaczenie.
Owszem to z perspektywy czasu pokazuje, że wówczas był "słaby", był wtedy nastolatkiem który chciał z ciekawości spróbować czegoś innego, ale ważne jet to co on myśli o tym wszystkim teraz- czy czuje z tego powodu może wstyd, głupotę? uważa że to nie miało dla niego znaczenia gdyż chce być z tobą.
Teraz to są "te myśli", które wywołują w tobie pewne stany emocjonalne z którymi tylko ty możesz się uporać.
Nie dam ci rady czy zostać, czy odejść od niego, gdyz tylko ty wiesz jak tobie z nim jest,czy jest dobry, troskliwy, kochający.... a że ktoś postanowił "ujawnić prawdę" z przeszłości(dlaczego ta osoba to ujawniła dopiero teraz ?). I wiesz przecież, od tych 8 lat, sama się przekonałaś, że on nie jest ideałem i właściwie nic odkrywczego w tej wiadomości nie ma.

Iwono, to, co napisałaś, potwierdza swoimi słowami i zachowaniem mój partner. Usłyszałam od niego prawie identyczne słowa - pogubił się, od razu po tym zerwał kontakt, chciał mi zrekompensować to, co się wydarzyło, byłam i jestem najważniejsza.

Ok, w porządku, możliwe, że tak było i jest, ale mój rozum nie może pojąć istoty kłamstwa. Ja tak nie potrafię i nie mogę zrozumieć, że ktoś inny nie ma z tym problemu. Tyle lat.

Powtórzę raz jeszcze - rozumiem, co nim kierowało, dlaczego się nie przyznał, ale nie jestem pewna, czy uda mi się wybaczyć.
Szczególnie, że sama miałam i mam wiele okazji do skoku w bok, czasem nawet kusiło i to mocno, ale nigdy się nie ugięłam nawet do pocałunku, a co dopiero seksu. Chcica sobie, rozum swoje. Byłam taka dumna z tego, że nie uległam żadnemu mężczyźnie, że obecny partner jest jedynym w moim dotychczasowym życiu, że może czuć się pewnie mając u boku taką partnerkę.

A teraz zaczyna mnie bardzo WKUR*IAĆ, że on nie potrafił utrzymać ptaszka w spodniach.
I choć wiem, ze to było lata temu, zaczynam go traktować jako słabego człowieka.

I obawiam się, że to zgubi nasz związek - facet nie może być deptany przez swoją partnerkę, zresztą nie tylko facet.
Ale tak bardzo mam ochotę go deptać...

Dlatego nie mieszkamy razem, dlatego zerwałam kontakt, dlatego chcę być sama i przeżyć to, jak należy, a potem podjąć decyzję.

Nie chcę nawet jego starań, choć on nie odpuszcza i wyczynia prawdziwe cuda na kiju, bym tylko wróciła..

Kiedyś znalazłam bardzo dobre określenie, że z zaufaniem jest jak z rozbitą filiżanką, można ją posklejać, ale to już nie to samo i uważam, że jest to bardzo trafne w Twoim przypadku. Sama piszesz, że się czujesz pokrzywdzona i rozżalona, Ty byłaś fair w stosunku do niego, całą swoją młodość byłaś z człowiekiem, który zataił przed Tobą zdradę sprzed lat. Nie usprawiedliwia go fakt, że był młody, doskonale wiedział co robi (nie jesteśmy zwierzętami, żeby nie móc powstrzymać instynktu), a w dodatku sumienie go nie ruszyło przez tyle lat. Moim zdaniem nie będziesz psychicznie w stanie z nim być, bo będziesz co chwilę do tego wracać. Musisz sama to przerobić, czy jesteś w stanie być ponad to i iść dalej, a przede wszystkim, czy jesteś w stanie kolejny raz mu zaufać.

34

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Dziewczyny tu chodzi o to, że jego decyzja (niemówienie o zdradzie) miała duży wpływ na życie Olgi. Czy wy kiedy byłyście zdradzane, kiedy domagałyście się szczerej rozmowy z partnerem nie oczekiwałyście prawdy? Jak to jest szalenie ważne by dowiedzieć się wszystkiego, obedrzeć całą tą brudną historię z otoczki tajemniczości, dowiedzieć się wszystkiego by móc podnieść się z tego, iść dalej (razem czy osobno), by móc wybaczyć? Czy wy nie chciałyście wtedy szczerości, by uchwycić się jej, żeby stanąć na nogi?
Związek po zdradzie nigdy nie jest taki sam jak przed zdradą. Zawsze to nowy, inny związek.
Olga daj sobie czas. Myśl o sobie, o tym co ty czujesz, czego ty chcesz.
Nie umniejszaj ważności tego kłamstwa: bo młody, bo dzieciak, bo hormony....

35 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-03 21:33:38)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Aniaa34 napisał/a:

Może wtedy odeszłabyś od niego, odchorowała te miłość i teraz była w innym miejscu? Teraz to takie gdybanie: zdrada faktycznie jest przeszłością. Tylko kłamstwo wciąż było, jest i będzie  między wami.

Zastanawiam się dlaczego na forum dla zdradzonych jest tylu niezdradzonych, którzy zawzięcie, z wielką determinacją przekonują zdradzonych do tego, że zdrada/kłamstwo/oszustwo od momentu zaistnienia staje się centralnym wydarzeniem w ich życiu. Nie liczy się nic, co było wcześniej, jest obok i będzie w przyszłości.
Nie sądzę, że jest to zdarzenie, nad którym powinno się przejść obojętnie, ale ludzie opamiętajcie się trochę. Jaki macie interes, aby utrzymywać innych w przekonaniu, że powinni stać się wieczną ofiarą, taplającą się w swym bólu, nie potrafiącą widzieć w swoim życiu jakichkolwiek pozytwów. To jakiś toksyczny bullshit

36

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Bardzo Ci wspolczuje trudnej sytuacji. Prawda jest taka ze sama musisz pomyśleć czy bedziesz w stanie to wybaczyc, zapomniec i przejsc nad tym do porzadku dziennego czy skonczyc związek i byc w stanie zyc bez niego.

Ja np. zawsze uwazalam ze jak facet by mnie zdradzil dla samego seksu to bym wybaczyla bo to tylko pociąg seksualny, ale jakby mial romans i byl z ta kobieta zwiazany emocjonalnie to byloby gorzej.
Teraz sama nie wiem. Gdy spotkalam wielka milosc to z jednej strony mysle ze nie ma opcji i nie umialabym zyc ze świadomością ze byl z inna ale z drugiej czasem gdy sie bardzo kocha mozna wybaczyc wszystko.

Wiem na pewno ze nigdy bym nie zapomniała i ze cos takiego zmieniło by relacje juz na zawsze. A znajac moj charakter to wypominalabym mu to przy kazdej klotni.

W kazdym razie jedno to zdrada. Pisalas ze przez ten rok bylo wam dobrze i ze go ostrzegalas. A mimo wszystko to zrobil. Mimo ze byl z Toba, sypialiscie i bylo ok. Tlumaczyl sie dlaczego to zrobil? Niewazne ile mial lat. Ty maials tyle samo a jednak tego nie zrobiłas. Poza tym przez ten czas zyl w klamstwie. Jak ktos napisal klamal Ci w oczy. A przecież pytalas go o to.
Nie wierz tak slepo ze nic sie potem nie wydarzylo. Oczywiście nie mowie ze Cie zdradzal. Byc moze byl wierny. Ale tego nigdy nie mozesz byc pewna. Zadna z nas nie moze. Wiem z wlasnego doświadczenia, ze mozna kontrolwac faceta, dzwonic, pisac, pytac kolegow. Swoją droga kolega zawsze powie co mu sie każe. I tak jesli ktos bedzie chcial to zrobic to zrobi. Kwestia zaufania. Tylko pyatnie czy bedziesz w stanie mu zaufac w 100%.

Moze dobrym wyjściem jest to zeby zerwac na jakis czas kontakt. Nie spotykajcie sie, nie rozmawiajcie. Niech minie pate tygodni i zobaczysz jak sobie radzisz czy zapomnialas, czy tęsknisz. Albo zrob sobie liste za i przeciw. Moze uświadomisz sobie pewne rzeczy.

Jakiej decyzji nie podejmiesz to zycze Ci powodzenia. Trzymaj sie

37 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-10-04 08:41:20)

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Jest takie powiedzenie "I po tam zagladalaś?"

Pasuje do Twoje sytuacji - po co Ci ta wiedza była....
Nie warto oglądać się za siebie i roztrzasac przeszłość.

Jesteś tu i teraz.
Oceniaj tego chłopaka na podstawie 8 lat które z nim jesteś od momentu zdrady o której piszesz, nie na podstawie tego co było przedtem, zanim stał się  taki jak teraz.

Gdyby wtedy powiedział Ci całą prawdę - byłoby Ci lżej? Bylibyście że sobą?


Wiesz, jestem zdecydowana przeciwniczka zdrad.
Jednak w przypadku jednorazowego skoku w bok, uważam że nawet nie fair jest zrzucenie z siebie odium winy przez wyznawanie "szczerej" prawdy, że szczegółami drugiej stronie.
Niech żyje sam ze sobą z poczuciem winy, a nie oczyszcza siebie "bo jednak się przyznał ".
Wybaczyć nie oznacza zapomnieć.

Wiesz o nim więcej, jaką ma słaba cechę, możesz ten temat z nim omówić (na spokojnie przy kieliszku wina), możesz ta wiedzę wykorzystać ale dla Waszego dobra, nie jedynie dla Twojego np żeby mieć przewagę, gotowe oskarżenie. ,
O ile, jesteś w stanie opanować emocje, ambicje, zraniona godność, które w tej chwili Cię dopadly....

38

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Dość rzadko, ale pokazują się historie gdzie zdradzacz po upływie czasu sam przyznaje się do swoich kłamstw i to ze wszystkimi szczegółami. Są i historie gdy pytają co zrobić. Za zwalenie z siebie ciężaru zdrady są odsądzani od czci i wiary. Te osiem lat temu dostałaś wersję lajt. Może po to, by mógł ponosić swoją odpowiedzialność na swoich barkach. Sam domagałem się pełnej wiedzy. Pogodziłem się choć nie mam przekonania, że każdy znajdzie w sobie tyle samozaparcia.

39

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Bardzo Ci współczuję. Poniekąd wiem co czujesz, choć moja sytuacja była inna. Myślę, że wasz związek nigdy już nie będzie taki sam. Nie wiem, czy uda się to jakoś naprawić. Wydaje mi się, że przy każdym kryzysie i problemie będziesz mu to, niestety, wyrzucać. Tak już po prostu jest. Potrzeba bardzo wiele chęci, siły i pracy nad sobą, żeby wybaczyć i wymazać to wydarzenie z waszych rozmów, problemów. Jednak, żeby to wyrzucić ze swojego życia i zacząć na nowo - musisz być na 1000 % pewna, że chcesz nadal dzielić życie z tym mężczyzną i planować przyszłość. Jeśli takiej pewności nie masz - nawet nie zaczynaj. Będziecie się nawzajem ranić i zniszczycie to, co było dobre między wami. Jeśli jednak zdecydujesz się walczyć - powodzenia i trzymaj się obranej drogi smile Daj znać, co postanowiłaś...

40

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
Olganow napisał/a:

Nie chciałabym traktować go jak śmiecia, bo zasłużył na to wtedy, nie teraz. I ja o tym wiem, ale trudno zapanować nad tym, co dzieje się w sercu, a dzieje się póki co bardzo źle.

Zdarzenie miało miejsce wiele lat temu, ale Ty dowiadując się o nim dzisiaj - czujesz się tak, jakbyś musiała zmierzyć się z zupełnie świeżym problemem. Jednym słowem dla Ciebie ta zdrada zaistniała właśnie teraz. Z drugiej strony Ty masz taką przewagę nad zdradzonymi kobietami, które boją się przyszłości, w tym ponownej zdrady i wynikającego z tej obawy braku zaufania, że Ty już ten etap masz za sobą, bo osiem lat to wystarczająco dużo czasu, aby udowodnić, że to co się zdarzyło to błąd, który nie ma prawa się powtórzyć.

Olganow napisał/a:

I choć wiem, ze to było lata temu, zaczynam go traktować jako słabego człowieka.
I obawiam się, że to zgubi nasz związek - facet nie może być deptany przez swoją partnerkę, zresztą nie tylko facet.
Ale tak bardzo mam ochotę go deptać...

To że teraz masz ochotę go deptać - nie jest niepokojące. Jesteś rozgoryczona, pełna złości, żalu, masz poczucie porażki - Twoja reakcja jest naturalna i całkiem zrozumiała. Jeśli jednak po chłodnym i starannym przemyśleniu tematu podejmiesz decyzję, że mimo wszystko dasz mu szansę, to rozmówcie się po raz ostatni, wszystko sobie wyjasnijcie, ustalcie zasady, a potem do tego nie wracajcie. Nie możesz nieustannie wpędzać go w poczucie winy, dręczyć, poniżać, wypominać. Tym razem to z Twojej strony byłoby to nieuczciwe.

41

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Olganow może dopytaj się tej pani kiedy ta zdrada miała miejsce, może dłużej ni myślałaś bo niestety obawiam się iż to nie wszystko możesz możesz zastosować prowokację udając iż wiesz coś więcej.

42

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Witam mam problem nie umiem sobie poradzić.. W Tel. Mojego męża znalazłam smsy od niej nie wiem co robić mamy 2 dzieci jesteśmy razem 8 lat. On do niej piszę słodka laleczko czy mam się czym martwić. Pomóżcie bo nie daje rady

43

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.
aneszka30 napisał/a:

Witam mam problem nie umiem sobie poradzić.. W Tel. Mojego męża znalazłam smsy od niej nie wiem co robić mamy 2 dzieci jesteśmy razem 8 lat. On do niej piszę słodka laleczko czy mam się czym martwić. Pomóżcie bo nie daje rady

no niestety masz się czym martwić.

44

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Aneszko30, jeśli chcesz omówić swój problem, założ, proszę, oddzielny wątek, dzięki czemu nie tylko nie będziesz odwaacać uwagi od problemu Autorki tego tematu, ale też sama uzyskasz lepszą pomoc.
Z pozdrowieniami, Olinka

45

Odp: Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Witam.Jeśli ktoś mógłby mi pomóc,dac nadzieje... Otóż...
W lipcu 2008r. Pozyczylam ( jeszcze wtedy partnerowi)pieniądze dla na wkład do kredytu,byłam wtedy z nim w ciazy. Wziął kredyt na mieszkanie dla siebie( bo mnie i naszego synka pominął,zameldował tam sam siebie) kwota jaką wyplacilam z banku wynosiła 10.000funtow. Pani w banku zamieniła tą kwotę na polskie zloty a ja pozyczylam te pieniądze jemu. Nie mielismy żadnej umowy,nic. Pieniądze przekazałem do ręki przy moich rodzicach(UFALAM MU). od grudnia 2014 nie jesteśmy już razem,wciąż prosiłam się o zwrot jednak on wciąż zwlekal i wymyslal,że nie ma,że potrzebuje na coś,ale ze kiedyś odda. Ma dobrą pracę,super auto za 10.000funtow(które wziął na kredyt) ogólnie ma pieniądze. Nie mam żadnych dowodów na to że pozyczylam. Jedyne co posiadam to moje wpłaty na moje konto zanim jeszcze go poznałam.,wyciąg 10.000f. Z banku,świadków rodziców i siostrę. I mam też smsy od niego w których pisze,że kiedyś mi odda. Jest też jego siostra która pisała do mnie,że wie o pozyczce i mam walczyć o to by mi oddał.Mam nasze dziecko a on nic sobie z tego nie robi.Cała sprawę zglosilam do prawnika,wszystkie dowody jakie mam przeslalam,włącznie z smsami od niego i jego siostry(on nie wie o tym że ja to mam). Prawniczka wysłała mu wezwanie(polecony z awizo),odrzucil.Teraz kolejny raz dostał wezwanie wysłane poleconym z awizo i znowu odrzucił. Prawniczka będzie pisała pozew do sądu a potem sprawa. Boję się ,że nie zwróci mi,że sąd przyzna jemu racja. Przecież to kradzież... On kiedyś spędził rok w więzieniu za kradzież,miał też odebrane prawko na dwa lata,gdyż po pijaku wjechał w sklep i uciekł. Tyle złego z nim przeszłam. To były moje ciężko zarobione pieniadze.Jak panstwo myślą czy mam szansę w sądzie wygrać,czy zwróci mi to co mu pozyczylam? Proszę o radę i pomoc. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź. Przepraszam,że napisałam,ale pisze do wielu prawników by ktoś dał mi nadzieję i wiarę. Bardzo się boję i martwię. Bardzo długo pracowałam i oszczedzalam sobie, nie myślałam że (kiedyś) tak bliska mi osoba, stanie się oszustem

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Po latach wyszło na jaw, że zdrada była większego kalibru.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024