Witam,
Chyba trochę nietypowy problem, może i błahy ale mnie męczy i chciałbym zasięgnąć waszej opinii. Z ex od pewnego czasu mamy kontakt (w teorii miał być koleżeński), nigdy nic z tego już nie będzie, oboje to wiemy. Oboje chcieliśmy zachować znajomość. Jednak sytuacja wygląda tak - poza pierwszymi dniami, kiedy mieliśmy sobie do powiedzenia co jak się u kogo zmieniło itd raczej ze sobą nie gadamy, może po kilka smsów miesięcznie. I w tym też nie byłoby problemu, ale zazwyczaj cała rozmowa (te 2-3 smsy) zawsze kończy się brakiem odpowiedzi z jej strony, kiedy np. o coś pytam, to czasem czekam na odp po 2 tygodnie i dostaję ją dopiero, kiedy ona pisze, bo sama coś chce. Zerwaliśmy z jej winy, ale ogólnie to priorytety życiowe mamy inne i to też obstawiłbym za powód, także ukryte pretensje odpadają, bo jeśli już, to ja powinienem je mieć. Łączy nas wspólne hobby i chyba jestem jedyną osobą, z którą ona je dzieli (mimo, że to ona ma kilkukrotnie więcej znajomych), także to hobby właśnie jest zawsze powodem jej pisania do mnie. Wiem, że może to się wydawać absurdalne, ale taką kwintesencją olewania mnie wydaje mi się to, że chociażby wczoraj (kiedy miałem urodziny) nie zadzwoniła, nie wysłała życzeń ani nic, a kiedy ostatni raz się widzieliśmy wysyłała przy mnie takowe do swojego znajomego i byłego faceta, który uwaga, zdradził ją dwukrotnie. Zrobiło mi się po prostu przykro, że pamięta i stara się napisać coś kreatywnego do człowieka przez którego miała depresję, a o mnie zapomniała. Nie chcę robić scen ani nic z tych rzeczy, ale czy przesadzam, czy po prostu powinienem zakończyć tą znajomość bez słowa, albo przestawić jej jak to moim zdaniem wygląda? Jeśli chodzi o moje egoistyczne pobudki, to ja akurat mam sporo znajomych z tym samym hobby, także na wspólnej realizacji tego z nią mi niezbyt zależy. Poradzicie?