Witam, jak w temacie rozstałem sie z dziewczyna po 2 latach w związku. Co prawda młodzi jesteśmy ja 20 lat, ona 18, ale wiem, ze ona kocha mnie na zabój. Przezylismy razem dobre jak i zle chwile. Ona była moją pierwsza milością, ja jej druga (byla maksymalnie z 5 miesiecy w poprzednim związku). Klocilismy się, a czasem nawet czesto, ale kiedy był okres gdzie tych klotni nie bylo wcale i bylo nam jak w bajce to zawsze, ale to ZAWSZE po tym byla mocna klotnia.. Dla siebie bylismy w stanie zrezygnowac z nalogów, (dla niej ograniczylem alkohol do minimum, ona przestala popalac, bo ja nienawidzę u kobiet fajek, zreszta sam nie pale). Czesto slyszalem, ze nie mam szacunku do niej przez moje odzywki i czyny, ktore ją raniły. Widzialem jak ją to boli dlatego starałem sie uspokoic. W momencie kiedy sie klocilismy i zamiast denerwowac sie bardziej to po prostu sie smialem, a to mi tylko pomagalo i panowalem nad tym co mowie (wiedziala o tym), a ją to tylko rozłaszczało bo myslalas ze sie nabijam. W ostatnim czasie sytuacja sie odwrociła, moja ukochana przestalo panowac nad slowami przy klotni i tlumaczyla sie tym, ze jest rozloszczona i to nie jej wina. Do sedna... zerwala ze mna, bo twierdzi ze nie jest dla mnie najwazniejsza w zyciu tylko "10 w kolejce" i zawsze rozumiem ze jest dla mnie najwazniejsza po kilku dniach kiedy jestesmy pokloceni, bo wtedy lece do niej i robie wszystko zeby sie pogodzic... W tym roku skonczylem technikum i zaczynam studia dlatego stwierdzilem ze przestaniemy spotykac sie do pozna, bo chcialem zeby miala wiecej czasu na nauke. Wiadomo, ze jak wychodzilem od niej to czesto lecialem do kolegow i ją to denerowało, że nie chce siedzieć z nia i lece do kolegow... Napisała mi, ze nie chce byc juz ze mna, bo albo ona jest najwazniejsza dla mnie... "Wybrales wszystko inne nie mnie. Wiec zyj sobie beze mnie". Dzis rano jechalem samochodem i zobaczylem samochod jej siostry i wiedzialem ze jest w nim, bo obie jechaly do pracy to postanowilem wyprzedzic zeby tylko zobaczyla ze przejechalem. Gdy stalismy na swiatlach to doslownie robila wszystko zeby nie spojrzec na moj samochod i widzialem ten smutek na jej twarzy... Sytuacja cieżka, ponieważ nie chce nawet sie ze mna spotkac... Zastanawiam sie czy wybrac sie pod jej prace kiedy skonczy, ale obawiam sie ze mnie zleje i wroci do domu razem z siostra... Uszanowac decyzje czy honor schować w gacie i walczyc o nia do konca?
1 2016-09-24 11:55:21 Ostatnio edytowany przez britka96 (2016-09-24 11:57:17)
Uszanować decyzje i zerwać kontakt.
Mimo tego, ze nie wyobrazam sobie byc z kims innym niz tym gamoniem?:( I wiem, ze ona tak sama uwaza
Przeżyłam to, wydawało mi się, że nie będę bez niego umiała nawet oddychać, a jednak sobie radzę. Więc uważam jak uważam, dasz radę żyć bez niej. Jesteście jeszcze bardzo młodzi, przez pryzmat uczuć nie widzicie różnicy charakterów i barier komunikacyjnych, stąd kłótnie.
Zgadzam się. Macie inne wyobrażenie o związku i to nie wypali.