Witam, jestem facetem i chciałbym prosić o pomoc, o poradę związana z moim problemem, a mianowicie byłem z kobietą przez przeszło 8 lat, ale na początku tego roku mieliśmy mały kryzys, nie odzywaliśmy się do siebie przez kilka tygodni, później niby wszystko wróciło do normy. Po jakimś czasie znowu zapadła cisza, tym razem przestała się odzywać, pisać, do momentu kiedy napisała że najprawdopodobniej jest w ciąży. I jak się później okazało była w ciąży, ale szczęście nie trwało długo gdyż kolejne z badań wykazało że płód nie rozwija się prawidłowo, co w konsekwencji doprowadziło do poronienia. We dwoje jakoś poradziliśmy sobie z tym, ale ostatnio znowu przestała się do mnie odzywać, a jak w końcu się spotkaliśmy to powiedziała mi że chce być sama, nie chce nikogo, że na chwilę obecną czuje po prostu pustkę. Nie chce jej stracić, choć wiem że idealny nie byłem. Jestem przekonany że zaczęło się to od tego kilkutygodniowego milczenia na początku roku, że nie reagowałem tylko czekałem, do tego ma do mnie żal o kilka rzeczy z naszego związku, często nie chciałem robić to na co ona miała ochotę. Bardzo mi na niej zależy, popełniłem wiele błędów, ale czy mam jeszcze szansę i co mógłbym zrobić aby wzbudzić w niej jeszcze miłość. Proszę o jakieś porady, wskazówki które mogłyby mi pomóc.
To czy masz szansę wie tylko Ona.Jej jest trudno i to jest pewne, chodzi o sytuację z dzieckiem, to traumatyczne przeżycie.Kobieta teraz potrzebuje wyciszenia spokoju.Jeśli to prawdziwa miłość,to przetrwa i tą próbę .Jesli jednak zbyt płytkie było uczucie nie zostanie z tego nic.
I jak się później okazało była w ciąży, ale szczęście nie trwało długo gdyż kolejne z badań wykazało że płód nie rozwija się prawidłowo, co w konsekwencji doprowadziło do poronienia.
"Na szczęście"?!
Luciusz napisał/a:I jak się później okazało była w ciąży, ale szczęście nie trwało długo gdyż kolejne z badań wykazało że płód nie rozwija się prawidłowo, co w konsekwencji doprowadziło do poronienia.
"Na szczęście"?!
Iceni, nie.
Autorowi chodziło, że szczęście nie trwało długo, bo poroniła.
Są nieszczęśliwi, że poroniła.
Luciusz napisał/a:
I jak się później okazało była w ciąży, ale szczęście nie trwało długo gdyż kolejne z badań wykazało że płód nie rozwija się prawidłowo, co w konsekwencji doprowadziło do poronienia.
"Na szczęście"?!
Nie bardzo rozumiem o co Pani chodzi.
A dlaczego na początku roku się nie odzywałem kilka tygodni?
Tak naprawdę to poszło o jakąś bzdurę, nawet dobrze nie pamiętam o co, ale zarówno ja, jak i ona wychodziliśmy z założenia, że niech ta druga strona pierwsza się odezwie. Fakt, przyznaję, że wtedy głupio postąpiłem i z byle czego zrobiła się grubsza sprawa.
Chciałem zapytać, drogie Panie, jak to wygląda z kobiecej strony, czy, np. analizując mój przypadek, kobieta jednak myśli od czasu do czasu o mnie, czy wspomina te dobre chwile, czy potrafi odciąć się całkowicie od tego.
To to nie jest zart z tym wątkiem?
Po 8 latach czy nie mysli? Czy da sie naprawic? Chłopie jedź do niej bądź przy niej. Dzwon pytaj jak sie czuje, kobieta przezyla traumatyczne wydarzeniea Ty nic z tym nie robisz.
Nie wierzę że mógłbyś nie odezwać się kilka tygodni gdybyś ją kochał. Tydzień na przemyślenie to może. Myślę że już wtedy zrabales, dałeś jej przejść rozstanie.
Ale fakt niewiele robisz a dużo gadasz.
Dziewczyna potrzebuje wsparcia, ale (być może)uznała, że nie może (bo już nie chce?) oczekiwać tego od Ciebie, z powodu owych zaszłości?
Spraw, by zmieniła zdanie.