Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 55 ]

1 Ostatnio edytowany przez pettar (2016-07-27 04:42:30)

Temat: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Z gory przepraszam ze sie tak rozpisze ale uwazam ze to wszytko jest niezwykle istotne w tej waznej dla mnie sprawie.

Niecaly rok temu na polowinkach poznalem wspaniala dziewczyne. Jest mlodsza o rok (mam 20).
Tanczylismy tylko ze soba bez przerwy naprawde dlugo, w zyciu takiego maratonu nie mialem jak z nia. Dala mi nr tel. pozniej przez miesiac pisalismy ze soba, zreszta przez cala nasza znajomosc doslownie codziennie i to w "chorych" ilosciach.
Pisalo nam sie swietnie, rozumielismy sie, zartowalismy, gadaismy o glupotach no poprostu jakbym w lottka wygral. Jeszcze nigdy nie zdarzylo mi sie zebym tak luzno z dziewczyna pisal doslownie o wszystkim, zdarzylo sie nawet o ...o psich kupach, serio a pozniej, dosc niedawno nawet o rodzajach blony dziewiczej... sam nie wierzylem ze o tym piszemy, smialismy sie z tego... po prostu kazdy temat byl dla nas normalny.
Poprostu poczucie humoru i dystans do siebie sprawial ze poznalismy sie w "teori"do tego stopnia ze nasz poziom zainteresowania soba rósł w takim tempie ze szok. Juz po tym co mowila o sobie, wydala mi sie idealem. Inteligetna, madra, poczucie humoru, trzezwo myslaca, nie uganiajaca sie po imprezach/domowkach( twierdzila ze lubi ale w dobrym towarzystwie bo czesto sie zle czuje, tak jakby samotna w towarzystwie, ze nikt nie daje jej takiego poczucia ze "o, fajnie ze jestes") no i w jakims stopniu podobienstwo charakterow(bardziej tacy domatorzy). No ale dobra, wszystko pieknie ładnie... do czasu.

Po tym miesiacu pisania spotkalismy sie. Nie ze randka, chyba oboje balismy sie tak powiedziec, ot zwykle spotkanie. Standard, kawiarnia + spacer tylko ze...
To bylo takie, spotkanie sie z rzeczywistoscia. Oboje niesmiali, brak tematow, pustka w glowie, niezreczna cisza, zaklopotanie i taka lekko sztywna atmosfera. Zupełne przeciwienstwo jak przez internet. Na spacerze, na lawce pocalowala mnie a po jakiejs chwili powiedziala patrzac mi w oczy "chyba nie pykło". Widzialem jak byla rozczarowana ze chyba nie jestem tym kogo sobie wyimaginowala przez internet. Po oczach widzialem ze sama nie wie co teraz. Po spotkaniu, dzien przerwy w pisaniu, a pozniej tak samo, napisala ze to nie ma sensu ze nie chce mnie zranic bo bede sie wkrecal i ze na spotkaniu wydawalo jej sie ze poznala i "rozmawiala" zupelnie z innym czlowiekiem i w ogole ten okres czasu stal sie jakims dolkiem i dla niej i dla mnie.
Pomyslalem sobie ze ona tez nie byla soba, tak jakby ograniczona, pomijajac to ze oboje jestesmy niesmiali. Po prostu pomyslalem ze to moze kwestia, naszych charakterow i czasu zebysmy sie rozkrecili. Ja tym spotkaniem nie bylem rozczarowany, mimo ze wygladalo to troche glupio to nadal widzialem i mialem w glowie obraz jej idealnej osoby. Poprosilem ja, wrecz wyblagalem zeby dala szanse na poznanie sie, i zgodzila sie tylko ze ...no własnie. Od tego momentu zaczyna sie wedlug mnie problem i wielki błąd.
Nie wiem czym bylo to spowodowane ale nastepne spotkanie bylo przez nia odciagane przez 3 miesiace. Moze sie bała, nie wiem. Ja dawalem jej znac caly czas ze chcialbym sie spotkac ale no, dopiero po 3 miesiacach sama zaprosila mnie, tym razem na randke a raczej "randewu" jak ona to powiedziala. Po prostu raczej oboje mielismy pozytywne nastawienie.

Na tej randce mozna powiedziec ze bylo inaczej, lepiej. Byla jakas rozmowa, troche zartowania jednak to wciaz bylo troche za oficjalnie. Dla nas wtedy to bylo jakies swiatelko w tunelu ze moze jednak warto sie poznac blizej.
Nastepne spotkania tez sie odwlekaly w czasie, i tez przez nia i roznie z nimi bywalo. Raz sie rozmowa kleila a raz nie, no a ze my sie tak nakrecilismy oboje, to jakos to szlo z taka czestotliwoscia. No moze nie ze co trzy miesiace ale raz na miesiac moze dwa razy na miesiac. Pare razy spontanicznie z mojej inicjatywy, bo mieszkamy 8km od siebie (raz dalem jej roze na walentynki i to bylo nasze 3 spotkanie, i nie wiem czy moze nie przesadzilem bo byla zaskoczona i w ogole to byla jej pierwsza roza jaka dostala ale genetalnie ona wiedziala ze mi zalezy po tym jak ja prosilem po pierwszym spotkaniu).  Przez te wszystkie spotkania oboje czulismy ten dystans, ten oficjalny charakter i ze to stoi w miejscu... Stwierdzilem ze jak dalej bedziemy spotykac sie jak od swieta do swieta to nic sie nie zmieni. Doszlo do takiej sytuacji ze wyliczylem jej ilosc i  pokazalem wszystkie daty spotkan a wyszlo ich okolo 10 na 5 miesiecy mowiac ze inni zeby rozwinac jakas relacje spotykaja sie i 2x wiecej w jednym miesiacu. Od tego momentu staralismy sie spotykac czesciej. Bardziej precyzujac, od tamtego momentu w miare systematycznie coraz czesciej sie widywalismy. Ja sam od samego poczatku ze spotkania na spotkanie sie w niej zakochiwalem... w jej... byciu, zachowaniu, glosie, wygladzie, smiechu...

**Nie wiem w ktorym momencie to bylo ale chyba jakos zaraz przed tym jak zaczelismy sie coraz czesciej spotykac... po prostu duzo sobie pisalismy. Po spotkaniach, po tych bardziej udanych czesto wspominalem to spotkanie, ją... to co chcialem zrobic ale brakowalo mi odwagi i ona tak samo... po prostu wiedzielismy ze sie podobamy sobie. Pisala ze kiedy ja obejmowalem(tylko raz mialem okazje w jednej z bardziej romantycznych sytuacji - klimatyczny wieczór na schodkach nad wisla) to chciala sie bardziej wtulic, albo jeszcze po innym spotkaniu ze chciala by sie przyblizyc zeby "czuc mnie bardziej" albo usiasc na kolana. Myslalem ze to przez to ze jest niesmiala. Z zachowania i w podejsciu do niej uwazalem sie bardziej wyluzowany niz ona do mnie, wiec zapytalem sie jej czemu tak jest ze pisze mi to a jakkolwiek delikatnie nie dazy do kontaktu fizycznego. Odpowiedziala ze to wszystko jest dla niej dziwne, ze mimo tego na tych schodkach ze chciala sie wtulic to nie mogla jakos, ze cos ja blokowalo ze nie ma tego porozumienia. Pomyslalem, no dobra moze to wymaga czasu ale... po prostu dla mnie takie dazenie do kontaktu fizycznego, jakiegokolwiek jest jakims znakiem zainteresowania, a blizszy - jakas intymnoscia a przez to jest jakies wieksze zaufanie. To powodowalo ze ja bylem winny za to ze czesc spotkan bylo nieudanch... myslem sobie czy moze to nie dazy do przyjazni, moze nie ma "tego czegos" i psul mi sie humor a to przechodzilo na nia. Kiedy powiedzialem jej ze to dazy to dazy do przyjazni, powiedziala ze dobrze by bylo gdyby bylo pomiedzy nami troche relacji wlasnie przyjacielskich.

Wracajac do widywania... chodzi o to ze jak dla mnie wlasnie niedawno zaczelismy sie zadawalajaco czesto widywac i zaczelismy sie oswajac ze soba, obywac zeby jakos sie "odblokowac" zeby gadac co na jezyk przyniesie tak jak przez internet, przynajmniej tak sie zapowiadalo bo w moim czy w jej domu bylo nieporownywalnie luziej jak na niektorych spotkaniach... a ona? Dzien po tym jak bylem u niej w domu pisze do mnie ze nie mozemy sie wiecej widywac... Pisze ze brak miedzy nami tej luznej szczerosci, ze ona nie jest soba przy mnie ze sie ogranicza i ze widzi jak sie staram i ma tylko wyrzuty sumienia bo nie moze mi zaoferowac relacji do jakiej ja daze czyli chlopak-dziewczyna... ze w zwiazku podstawa jest przyjazn... Załamalem sie... Dodam ze liczac wszystkie spotkania widzielismy sie okolo 20-25 razy na cale 9-10 miesiecy znajomosci... Mało tego porownownala nasza relacje do relacji z jej najlepsza przyjaciolka... Poprostu poczulem sie pokrzywdzony, one sie poznaly w szkole widywaly sie codziennie przez caly rok szkolny pozniej jej przyjaciolka sie przeniosla ale dalej sie widywaly i ja mam tej reacji dorownac w 20-25 spotkaniach w ciagu 9-10 miesiecy... No jak... Nie wiem co o tym wszystkim myslec, powiedziala ze nie chce urywac kontaktu bo jej sie dobrze ze mna pisze i ze jak przestanie to znowu przestanie patrzec na swiat w tak pozytywny sposob i bd "zamulala". Pisalem z nia jeszcze o tym, prosilem zeby dala szanse tak jak po pierwszym spotkaniu ze przeciez dopiero teraz sie tak naprawde zaczelismy poznawac, w takich bardziej codziennych sytuacjach, ze to wczesniej to sie nie powinno liczyc i ze w wogole te proporcje pisania na internecie a widywania sie na zywo jest jakies chore... powiedzialem jej ze ja kocham... Na zywo tez bo chcialem zeby mi to w twarz powiedziala ze juz mam sie przestac starac i chcialem ja tez jakos moze przekonac ze pochopnie postepuje no bo jak tak po 20-25 spotkaniach z czego co najmniej 10 to jakies nieporozumienie... zeby spojrzala na nasze charaktery ze jestesmy niesmiali...
Ona po tym wszystkim kiedy powiedzialem ze ja kocham chociaz pewnie domyslala sie ze cos do niej czuje to powiedziala ze najlepiej dla mnie bedzie kiedy zerwiemy jakikolwiek kontakt... Po prostu, szklanki w oczach, chcialbym sie rozplakac jak dziecko, chcialbym sie polozyc i nie wstac, gdybym nie byl tchorzem pewnie rzucilbym sie pod pociag...

Dodam ze moze nie to ze jestem niesmialy tylko malomowny i zamkniety w sobie bo przez cale zycie siedze w 4 scianach i nie bylem zbyt towarzyski ale uwazam ze naprawde kiedy kogos poznam to potrafie sporo gadaci sie otworzyc... poprostu w sytuacji kiedy mi na niej zalezalo to nie chcialem wyjsc na glupa, mowiac to co na jezyk przyniesie i chcialem sie zachowywac przyzwoicie...
Ona jest niesmiala tylko dla obcych jej osob, z tego co mi mowila jej przyjaciolka i z tez z tego co ona sama mowila to ona jest w zachowaniu takim "dzieciaczkiem", jest luzacka, ze lubi sie wyglupiac, gadac glupoty.
Jej przyjaciolka tez powiedziala mi ze przy mnie czuje sie skrepowana i nie jest soba. Ze lubi kiedy chlopak jest rozgadany, ma checi do zycia, no i z ktorym mozna sie posmiac...

Moze widzi u mnie ta chec do zycia i moze przez to nie chce przestac pisac ale reszta... po prostu uwazam ze nie otworzylem sie jej tak naprawde a ona tak jakby mi zamknela drzwi, tak nagle kiedy jeszcze niedawno jej zalezalo ,kiedys mowila ze ma plan jak mnie rozkrecic...  i teraz z czasem moglibysmy sie odblokowac przez te czestrze widywania. Nie moge sie z tym pogodziec, chce cos zrobic zeby zobaczyla ze potrafie rozmawiac tak jak przez internet ale ona teraz jakby na wszystko sceptycznie, negatywnie nastawiona, jakby sie zrazila do mnie jakbym zrobil cos zle.

Wczoraj juz troche na chlodniej napisalem do niej, prosilem jeszcze raz, obiecalem ze sie zdystansuje i nie bede probowal okazywac uczuc ale zeby tylko dalej sie widywala ze mna. Ze mi na niej zalezy i ze nie mam nic do stracenia. Że nastawie sie na przyjazn ale zeby mnie definitywnie nie wrzucila do szufladki przyjaciół, ze chce zbudowac ta przyjacielska wiez ktora dla niej jest taka wazna, ze sie zmienie dla niej. Ze wyjde do ludzi, ze postaram sie zrobic bardziej towarzyski, otwarty. Powiedziala zebym sie nie zmianial dla niej ale odpowiedzialem ze to ze jestem malomowny i zamkniety w sobie jest wada i ze chce sie ich pozbyc bo ja sie chce zmienic dla niej na lepsze, a nie POD nia. Zeby ze wzgledu na ten czas, na to ze tez byla nakrecona, za te wszystkie wspolne pozytywne momenty spedzone razem zeby dala mi jeszcze czanse zawalczyc o jej uczucie... Powiedziala ze zobaczymy ze narazie musze ochłonąc bo za bardzo to przezywam i ze bedziemy mogli sie spotkac ale jeszcze nie wie kiedy...

Tak strasznie mi na niej zalezy... Ze swojej strony zrobie co tylko bede mogl ale prosze poradzicie mi co robic... BŁAGAM!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Nic z tego nie będzie. Od momentu w którym ona powiedziała, że nie pykło to Ty jesteś męczydupą, która się na niej uwiązała. Naciskanie ws czestotliwosci spotkan to juz wogole dla mnie jakas desperacja level hard. Nie pasujecie do siebie i tyle.

3 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-27 09:00:38)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Tak to KONIEC! THE END! EINDE! FINITO! SCHLUSS! Dalej jest juz tylko smutek i upokorzenie.

W uproszczeniu. Twoja panna szuka księcia z bajki i choć z tego co napisałeś wyglada ze jesteś fajnym facetem to jej wyszło ze nie jesteś jej księciem z bajki.

Jakiekolwiek dalsze analizowanie tego problemu będzie powodować tylko, ze będziesz sie dalej pogrążał.

Najlepiej dla Ciebie na dzień dzisiejszy to zacisnąć zeby i olać pannę a na przyszłość musisz nauczyć sie nie angażować w związek jeśli druga strona sie nie angażuje. Na pocieszenie powiem Ci ze po kilku takich razach sam z siebie zostaniesz zimnym sk......nem i nawet zaczniesz sie dziwić jak mogłeś być takim mięczakiem. Niestety to nie przychodzi samo i póki co musisz odcierpieć swoje sad

Ah! No i jeszcze moich pare groszy. O ile dobrze jest pracować nad swoimi słabościami to nie próbuj zmieniać sie pod nią. To co dla niej jest wadami dla innej moze być zaletami.

4

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Sprawa dla mnie ewidentna: nie włączyłeś w relację sfery seksualnej.

Ona daje CI sygnały, a Ty ich nie rozkodowujesz. "Nie pyknęło" bo Ona Cię całuje, inicjuje bliskość, a Ty za tym znakiem nie idziesz i lażde kolejne spotkanie jest już tyko pogłębianiem rozpadliny.

5 Ostatnio edytowany przez pettar (2016-07-27 13:38:48)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Animus napisał/a:

Sprawa dla mnie ewidentna: nie włączyłeś w relację sfery seksualnej.

Ona daje CI sygnały, a Ty ich nie rozkodowujesz. "Nie pyknęło" bo Ona Cię całuje, inicjuje bliskość, a Ty za tym znakiem nie idziesz i lażde kolejne spotkanie jest już tyko pogłębianiem rozpadliny.

Ale jakie sygnaly... po jakims czasie powiedziala ze ten pocalunek byl zbyt pochopny, ze nie powinna. Pewnie ze pozniej chcialem ja pocalowac, ale dazac do bliskosci widzialem jak reaguje, przeciez mowila nawet ze to dla niej dziwne, ze jest jakas jest sztywna, wiedzialem ze cos jest nie tak i jak by zareagowala gdybym sprobowal ja pocalowac... Zreszta ten jej pocalunek, jak sie pozniej dowiedzialem byl jej pierwszym. Nawet nikt jej tak nie obejmowal jak ja wtedy. Mysle ze nie klamala, jestesmy dla siebie szczerzy.

Eh, a co do czestotliwosci... musialem naciskac... wiedzialem ze mamy takie charaktery ze zeby rozwinac jakas wiez potrzebny jest czas, zeby sie ze soba oswoic, obyc, a przy takich rzadkich spotkaniach to bylo... to pisanie przez internet przy tych spotkaniach bylo niczym pompowania balonika ktory na spotkaniu pękał bo to nie bylo to samo...


Mowicie ze juz nic z tego nie bedzie... ale ja nie chce sie poddac...
Nie mam nic do stracenia...
Ona mowi ze sie jeszcze ze mna spotka i tak sobie mysle ze moze gdybym sie zdystansowal, sprobowal zaprzyjaznic, pokazac ze jestem ciekawym czlowiekiem nie tylko przez internet...
Wyszedlbym do ludzi, wiecej rozmawial otworzylbym sie... moze zwrocilbym uwage innych dziewczyn moze wtedy bym jakos obudzil w niej zazdrosc, moze wtedy znowu zobaczylaby we mnie to czego nie widziala wczesniej na zywo...
Zgodze sie ze moze popelnilem błąd, ze sie za bardzo zaangazowalem, i za bardzo mi zalezalo a przynajmniej ona za bardzo o tym wiedziala no ale u niej tez na poczatku widzialem cos, ta ekscytacje przed spotkaniem, ze po prostu chciala, nawet mowila ze bedzie trzymac diete. Ze bedzie chuda.(choc i tak jest) Obiecywala to. No przeciez musialo jej zalezec w jakis sposob, nawet miala jakis plan na rozkrecenie mnie... Po jakims czasie mowila mi ze jestem za dobry dla niej, ze za cierpliwy.  Moze poprostu zrazilem ja do siebie tym ze tak bardzo sie nakrecilem, ze bylem na jej kazde zawolanie, moze nawet nachalny w jakis sposob (chociaz watpie, nigdy nie chcialem jej sie narzucac, chociaz moze to przez to ze widziala jak sie denerwowoalem kiedy gdzies wychodzila ze znajomymi, poprostu balem sie ze pozna kogos kto mnie przycmi, zrozumcie mnie...) i moze ... Moze tez po prostu powinienem miec bardziej wywalone, zeby widziala ze jestem jakims "wyzwaniem" i przez to atrakcyjniejszy w jej oczach.
Co o tym wszystkim myslicie. Zalezy mi na niej i ja nie chce tracic nadziei... Ona dalej mnie lubi i ma dobre zdanie o mnie, ufamy sobie...
Chce sprobowac czegokolwiek zebym pozniej nie zalowal... Myslicie ze jest jakas nadzieja, jakakolwiek...?

6

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Nic z tego nie będzie. Nie chcesz chyba, żeby dziewczyna spotykała sie z tobą z litości? Ewidentnie ona nie poczuła do ciebie żadnej chemii, nie ma tego "czegoś". Daj jej spokój i wyjdź z tego z twarzą, bo obecnie tylko się poniżasz.

7

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Nie dbam o to ze sie poniżam, jestem zdesperowany, zrobie dla niej wszystko, jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

8

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Nie dbam o to ze sie poniżam, jestem zdesperowany, zrobie dla niej wszystko, jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

Kumam. Twoja wiadomość jest jasna. Moja rada na dzień dzisiejszy jest taka żebyś spróbował porozmawiać z kimś kto pomoże zrelatywizować Ci Twój stan. Zdaje sobie sprawę, ze czujesz sie podle ale samobójstwo przez kobietę jest ogromna głupota. Musisz porozmawiać z kimś kto Cie przeprowadzi przez najgorszy okres.

Tylko nie rob żadnych głupot chłopie!

9 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-27 16:50:54)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Nie dbam o to ze sie poniżam, jestem zdesperowany, zrobie dla niej wszystko, jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

To zacznij dbać o siebie. Przecież Ty tak naprawdę jej nie poznałeś. Wykreowałeś sobie w głowie jej wizerunek, tak samo jak ona wykreowała sobie Twój i zdajesz sobie z tego sprawę  pisząc o tym, jak ona  byla rozczarowana, że chyba nie jesteś tym kogo sobie wyimaginowala przez internet. Wasze wzajemne wyobrażenia o sobie się rozminęły. Ona nie dała Ci szansy bo się rozczarowała własnym wyobrażeniem o Tobie, a Ty żadnej szansy nie straciłeś, bo tak naprawdę wyborażałeś sobie coś czego ona wcale być może nie ucieleśnia.

10 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-27 17:24:51)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
SonyXperia napisał/a:

(...)Wykreowałeś sobie w głowie jej wizerunek, tak samo jak ona wykreowała sobie Twój i zdajesz sobie z tego sprawę  pisząc o tym, jak ona  byla rozczarowana, że chyba nie jesteś tym kogo sobie wyimaginowala przez internet. Wasze wzajemne wyobrażenia o sobie się rozminęły. Ona nie dała Ci szansy bo się rozczarowała własnym wyobrażeniem o Tobie, a Ty żadnej szansy nie straciłeś, bo tak naprawdę wyborażałeś sobie coś czego ona wcale być może nie ucieleśnia.

To nie chodzi o to. Jeśli się poznali przez internet to mógł niestety paść ofiarą klasycznej "wyszukiwarki" smile tzn. kobiety która czerpie przyjemność z szukania a nie z budowania relacji. Szukanie i poznawanie nowych facetów daje takim niezłego kopa emocjonalnego. Budowanie relacji to już zupełnie inna para kaloszy i ją to może po prostu nudzić. Poza tym on się mógł zakochać w niej prawdziwej. Ona natomiast nie pokochała jego prawdziwego i tyle. Tego też nie można wykluczyć.

A poza tym. Ile trzeba się znać, żeby się zakochać w kimś prawdziwym? Zawsze zakochujemy się w jakimś wyobrażeniu. Czasem nawet po kilkunastu latach może się okazać, że tak na prawdę to nie znaliśmy partnera smile

11 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-27 17:29:59)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Tomek4811 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

(...)Wykreowałeś sobie w głowie jej wizerunek, tak samo jak ona wykreowała sobie Twój i zdajesz sobie z tego sprawę  pisząc o tym, jak ona  byla rozczarowana, że chyba nie jesteś tym kogo sobie wyimaginowala przez internet. Wasze wzajemne wyobrażenia o sobie się rozminęły. Ona nie dała Ci szansy bo się rozczarowała własnym wyobrażeniem o Tobie, a Ty żadnej szansy nie straciłeś, bo tak naprawdę wyborażałeś sobie coś czego ona wcale być może nie ucieleśnia.

To nie chodzi o to. Jeśli się poznali przez internet to mógł niestety paść ofiarą klasycznej "wyszukiwarki" smile tzn. kobiety która czerpie przyjemność z szukania a nie z budowania relacji. Szukanie i poznawanie nowych facetów daje takim niezłego kopa emocjonalnego. Budowanie relacji to już zupełnie inna para kaloszy i ją to może po prostu nudzić. Poza tym on się mógł zakochać w niej prawdziwej. Ona natomiast nie pokochała jego prawdziwego i tyle. Tego też nie można wykluczyć.

A poza tym. Ile trzeba się znać, żeby się zakochać w kimś prawdziwym? Zawsze zakochujemy się w jakimś wyobrażeniu. Czasem nawet po kilkunastu latach może się okazać, że tak na prawdę to nie znaliśmy partnera smile

Chodziło mi o to, że on nie zdążył tak naprawdę poznać jej prawdziwej, tej realnej z zachowania, sposobu bycia, usposobienia, charakteru itp. cech  a tylko tą wirtualną, tą z rozmów, a to przeciez za mało.

12 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-27 17:36:10)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
SonyXperia napisał/a:

Chodziło mi o to, że on nie zdążył tak naprawdę poznać jej prawdziwej, tej realnej z zachowania, sposobu bycia, usposobienia, charakteru itp. cech  a tylko tą wirtualną, tą z rozmów, a to przeciez za mało.

Tutaj dotknęłaś bardzo istotnej różnicy pomiędzy kobietami i facetami. Pamiętaj proszę, że miłość nie jest do końca racjonalna. My (faceci) zakochujemy się szybciej i jesteśmy bardziej zdecydowani w naszych uczuciach. Podczas gdy kobietom zachodzi z tym dłużej i zazwyczaj są bardziej niezdecydowane. Ja bym nie zbywał uczuć autora twierdzeniem, że zakochał się w wyobrażeniu. Wg mógł się zakochać w niej prawdziwej. Dla kobiety okres w jakim się znali to może być za mało ale dla faceta już niekoniecznie.

13

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Tomek4811 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Chodziło mi o to, że on nie zdążył tak naprawdę poznać jej prawdziwej, tej realnej z zachowania, sposobu bycia, usposobienia, charakteru itp. cech  a tylko tą wirtualną, tą z rozmów, a to przeciez za mało.

Tutaj dotknęłaś bardzo istotnej różnicy pomiędzy kobietami i facetami. Pamiętaj proszę, że miłość nie jest do końca racjonalna. My (faceci) zakochujemy się szybciej i jesteśmy bardziej zdecydowani w naszych uczuciach. Podczas gdy kobietom zachodzi z tym dłużej i zazwyczaj są bardziej niezdecydowane. Ja bym nie zbywał uczuć autora twierdzeniem, że zakochał się w wyobrażeniu. Wg mógł się zakochać w niej prawdziwej. Dla kobiety okres w jakim się znali to może być za mało ale dla faceta już niekoniecznie.

Co to oznacza np. dla Ciebie jako faceta, że zakochałeś się w kobiecie? Jakie to są uczucia, emocje, zamiary? Czym jest zakochanie? Czym jest miłość? A czym zwyczajne zauroczenie? Mnie się wydaje że Autor trochę szybko uderzył w największy dzwon i nie do końca rozpoznaje własne emocje i dlatego sobie z nimi nie radzi, miota się.

14 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-27 18:18:35)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
SonyXperia napisał/a:

(...)
Co to oznacza np. dla Ciebie jako faceta, że zakochałeś się w kobiecie? Jakie to są uczucia, emocje, zamiary? Czym jest zakochanie? Czym jest miłość? A czym zwyczajne zauroczenie? Mnie się wydaje że Autor trochę szybko uderzył w największy dzwon i nie do końca rozpoznaje własne emocje i dlatego sobie z nimi nie radzi, miota się.

No ja właśnie nie rozróżniam tych wszystkich faz które Ty tutaj podajesz. Jedyne co rozróżniam to fazę hormonalną (fenyloelyloaminiową) i emocjonalną (oksytocynową). Moje uczucia wobec kobiety w obydwu fazach są równie szczere i w sumie podobne. Tyle tylko, że mają różne podłoże. Nie zgadzam się z poglądem, że pierwsza faza jest niby gorsza. U mnie o ile partnerka zareaguje pozytywnie to pierwsza przechodzi płynnie do drugiej. Nie jestem w stanie pokochać kogoś emocjonalnie/oksytocynowo bez burzy hormonalnej. Autor jest oczywiście w pierwszej fazie i wizja utraty ukochanej powoduje ża blokuje mu się wydzielanie serotoniny i stąd ma myśli samobójcze.
http://www.poradnikzdrowie.pl/psycholog … 34832.html

To czy i kiedy zatrigeruje mi się faza pierwsza jest dla mnie dość zagadkowe i w sumie nie ma dla mnie mniejszego znaczenia. Jeśli faza hormonalna zatrigeruje mi się po 2 tygodniach znajomości to dla mnie jest równie szczere uczucie tak jakby mi się to stało po 15 latach znajomości. Obie te miłości są dla mnie równie wartościowe.

No to tyle moich wywodów smile

Ah! Nie znoszę burzy hormonalnej! Traktuję ją jako zło konieczne. Ale inaczej niestety nie potrafię smile

15

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

To prawda ze osobiscie nie poznalem jej, tej realnej z zachowania, usposobienia i charakteru bo ja blokowalem i zreszta sam widzialem ze sie przy mnie ogranicza.
Czasami rozwiazywal jej sie jezyk przez to kilka razy slownie sie wyglupiala, przedrzezniala jakies typowe zachowania ludzi, jakies slodkie zmiekczone zwroty udawala/symulowala.
No w takich momentach bylem jeszcze bardziej nia zachwycony, niz wtedy kiedy sie ograniczala. Wiedzialem ze to tak jakby ta prawdziwa ona sie wtedy przebijala przez ta blokade.
Zreszta przez ten czas pisalismy duzo o sobie, mnostwo sie o niej dowiedzialem ze naprawde nie wiem czy czymkolwiek by mnie zaskoczyla z jej bycia.
Widzialem jej zdjecia jak potrafi sie wyglupiac z przyjaciolka, jakie smiesznie wykrecajace jej buzie miny potrafi robic.
Wiedzialem ze lubi gadac, plotkowac o wszystkim i sie smiac z byle czego. Poznalem jej wady, nie wiem czy wszystkie ale te poprostu sprawiaja ze jest niesamowicie urocza...
Jej głos, ten slodki akcent kiedy czytala w j,rosyjskim, spojrzenie, smiech, zapach to dla mnie tak jakby jakis bodziec.
Z wygladnu nie jest modelka ktora chorobliwie dba o swoj wyglad, jest poprostu naturalna, pieklna dziewczyna i to tez duzo dla mnie znaczy.

16 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-27 18:36:20)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

(...)Poznalem jej wady, nie wiem czy wszystkie ale te poprostu sprawiaja ze jest niesamowicie urocza...
Jej głos, ten slodki akcent kiedy czytala w j,rosyjskim, spojrzenie, smiech, zapach to dla mnie tak jakby jakis bodziec.
Z wygladnu nie jest modelka ktora chorobliwie dba o swoj wyglad, jest poprostu naturalna, pieklna dziewczyna i to tez duzo dla mnie znaczy.

Doskonale Cię rozumiem. Poczytaj sobie proszę uważnie http://www.poradnikzdrowie.pl/psycholog … 34832.html Podaję ten link jeszcze raz bo po przeczytaniu tego zrozumiesz lepiej skąd u Ciebie biorą się te wszystkie emocje. Powtórzę po raz kolejny, że z Twojego opisu wynika, że nie uda Ci się z tą dziewczyną, więc lepiej odpuść od razu.

Przygotuj się na to, że hormony będą Cię tarmosiły jeszcze przez kilka miesięcy a może nawet i rok. Niestety musisz przecierpieć. Tylko nie rób nic głupiego proszę. Pamiętaj, że to całe czarnowidztwo spowodowane jest hormonami, które prędzej czy później Ci przeminą i zważywszy na to, że Twoje uczucia nie są odwzajemnione to gdzieś tam w końcu zanikną. Znajdź sobie kogoś z kim będziesz mógł rozmawiać o swoich problemach. To Ci pomoże no i pamiętaj, żeby następnym razem ostrożniej lokować swoje uczucia.

17

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Tomek4811 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

(...)
Co to oznacza np. dla Ciebie jako faceta, że zakochałeś się w kobiecie? Jakie to są uczucia, emocje, zamiary? Czym jest zakochanie? Czym jest miłość? A czym zwyczajne zauroczenie? Mnie się wydaje że Autor trochę szybko uderzył w największy dzwon i nie do końca rozpoznaje własne emocje i dlatego sobie z nimi nie radzi, miota się.

No ja właśnie nie rozróżniam tych wszystkich faz które Ty tutaj podajesz. Jedyne co rozróżniam to fazę hormonalną (fenyloelyloaminiową) i emocjonalną (oksytocynową). Moje uczucia wobec kobiety w obydwu fazach są równie szczere i w sumie podobne. Tyle tylko, że mają różne podłoże. Nie zgadzam się z poglądem, że pierwsza faza jest niby gorsza. U mnie o ile partnerka zareaguje pozytywnie to pierwsza przechodzi płynnie do drugiej. Nie jestem w stanie pokochać kogoś emocjonalnie/oksytocynowo bez burzy hormonalnej. Autor jest oczywiście w pierwszej fazie i wizja utraty ukochanej powoduje ża blokuje mu się wydzielanie serotoniny i stąd ma myśli samobójcze.
http://www.poradnikzdrowie.pl/psycholog … 34832.html

To czy i kiedy zatrigeruje mi się faza pierwsza jest dla mnie dość zagadkowe i w sumie nie ma dla mnie mniejszego znaczenia. Jeśli faza hormonalna zatrigeruje mi się po 2 tygodniach znajomości to dla mnie jest równie szczere uczucie tak jakby mi się to stało po 15 latach znajomości. Obie te miłości są dla mnie równie wartościowe.

No to tyle moich wywodów smile

Ah! Nie znoszę burzy hormonalnej! Traktuję ją jako zło konieczne. Ale inaczej niestety nie potrafię smile

Twoje dwie fazy hormonalna i emocjonalna muszą wystąpić u mnie jednocześnie. Jedna warunkuje drugą. Muszą być ze sobą zespawane. Wtedy moge powiedzieć, że wystepuje u mnie jedna z tych trzech faz, których ty nie odróżniasz. W zależności od stopnia  hormonalno-emcjonalnego albo jestem zauroczona, albo zakochana albo kocham.

18

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
SonyXperia napisał/a:

(...)
Twoje dwie fazy hormonalna i emocjonalna muszą wystąpić u mnie jednocześnie. Jedna warunkuje drugą. Muszą być ze sobą zespawane. Wtedy moge powiedzieć, że wystepuje u mnie jedna z tych trzech faz, których ty nie odróżniasz. W zależności od stopnia  hormonalno-emcjonalnego albo jestem zauroczona, albo zakochana albo kocham.

Ja mówię kocham w obydwu fazach i nie uważam, żeby któreś z tych uczuć było jakieś fałszywe. Po prostu mają inne podłoże.

Teraz mi wyszło jeszcze, że ja być może nie przeszedłem nigdy czegoś takiego jak zauroczenie i stąd może nie do końca rozumiem tych którzy o nim mówią.

19 Ostatnio edytowany przez Żałosny (2016-07-27 19:11:59)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

No niestety pettar, przykro mi to mówić, ale nie ma dla Ciebie ratunku! Tak jak to powiedziała na początku, nie pykło dla niej. Możecie być kolegami ewentualnie, chociaż nie wiem czy to ma sens póki jesteś w niej zauroczony!
Nie mów głupot typu

pettarda napisał/a:

jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

! Mnie kobieta, która kocham i zawsze będę kochał ponad życie zostawiła po niemal 10ciu latach związku! Minęło 2,5 miesiąca a nadal żyje!
Odpuść sobie i znajdź inną, po 20-25 spotkaniach nie powinno być tak trudno się przestawić!

Pozdro

20

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Żałosny napisał/a:

No niestety pettar, przykro mi to mówić, ale nie ma dla Ciebie ratunku! Tak jak to powiedziała na początku, nie pykło dla niej. Możecie być kolegami ewentualnie, chociaż nie wiem czy to ma sens póki jesteś w niej zauroczony!
Nie mów głupot typu

pettarda napisał/a:

jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

! Mnie kobieta, która kocham i zawsze będę kochał ponad życie zostawiła po niemal 10ciu latach związku! Minęło 2,5 miesiąca a nadal żyje!
Odpuść sobie i znajdź inną, po 20-25 spotkaniach nie powinno być tak trudno się przestawić!

Pozdro

Autorze, Żałosny ma rację. No tak to już bywa, z dwóch stron muszą być chęci. Skoro ona ich nie ma, nie ma co dalej ciągnąć. Zobacz, będziesz tak to na siłę przeciągał? Co to za relacja.

21

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Dziekuje Wam za poswiecony mi czas, naprawde doceniam to, ale dalej nie jestem pewien czy dam rade odpuscic. Moze i mieliscie podobne przezycia i staracie sie mi pokazac inne spojrzenie na moj problem, jednak nie znam was, nie przezylem nigdy wczesniej czegos takiego i to wszystko w pewien sposob do mnie nie dociera...
Czuje ze to bez sensu, ze nie bede mial na nia wplywu ale po prostu jestem trudnym czlowiekiem. Fakt, jestem zamkniety w sobie ale tez bardzo uczuciowy, wszystko w sobie tłumie i latwo sie przywiazuje emocjonalnie... Mało tego, naleze do osob ktore ze wszystkiego robia pamiatki, wszystko chomikuja co ma wartosc sentymentalna. Nie dam rady tez sie tego wszystkiego pozbyc, nie potrafilbym ze wzgledu na wspomnienia. Przez to wszytko czuje sie jakbym wpadl w błedne kolo...
Nie wiem co dalej zrobie, zapewne nie bede potrafil zerwac kontaktu i dalej bede w tym tkwil z nadzieja ze moze sie to wszysko jakos szczesliwie zakonczy. Pewnie zgodze sie na przyjazn a pozniej sproboje roznych sposobow na wyjscie z niej... byc moze to wszystko bedzie dla mnie destruktywne.
W kazdym razie czuje ze niemam nic do stracenia...

22 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-27 20:08:59)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Dziekuje Wam za poswiecony mi czas, naprawde doceniam to, ale dalej nie jestem pewien czy dam rade odpuscic. Moze i mieliscie podobne przezycia i staracie sie mi pokazac inne spojrzenie na moj problem, jednak nie znam was, nie przezylem nigdy wczesniej czegos takiego i to wszystko w pewien sposob do mnie nie dociera...
Czuje ze to bez sensu, ze nie bede mial na nia wplywu ale po prostu jestem trudnym czlowiekiem. Fakt, jestem zamkniety w sobie ale tez bardzo uczuciowy, wszystko w sobie tłumie i latwo sie przywiazuje emocjonalnie... Mało tego, naleze do osob ktore ze wszystkiego robia pamiatki, wszystko chomikuja co ma wartosc sentymentalna. Nie dam rady tez sie tego wszystkiego pozbyc, nie potrafilbym ze wzgledu na wspomnienia. Przez to wszytko czuje sie jakbym wpadl w błedne kolo...
Nie wiem co dalej zrobie, zapewne nie bede potrafil zerwac kontaktu i dalej bede w tym tkwil z nadzieja ze moze sie to wszysko jakos szczesliwie zakonczy. Pewnie zgodze sie na przyjazn a pozniej sproboje roznych sposobow na wyjscie z niej... byc moze to wszystko bedzie dla mnie destruktywne.
W kazdym razie czuje ze niemam nic do stracenia...

Ty masz dopiero 20 lat smile Ty sobie chyba nie zdajesz sprawy, ile przed Tobą jeszcze życia, ile dobrego, co to jest dla faceta 20 lat? To początek smile Wszystkiego. Życia, dziewczyn, kobiet .... Na pewno nie warto przerywać życia dla kilku zdań napisanych w internecie. Proszę Cię, nie pisz tak więcej, Pozdrawiam i powodzenia

23

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Racja, to początek wszystkiego... problemów, pracy, porażek i zapewne dalszych zalaman przez kobiety...

24

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Racja, to początek wszystkiego... problemów, pracy, porażek i zapewne dalszych zalaman przez kobiety...

Be careful what you wish for!

25

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Racja, to początek wszystkiego... problemów, pracy, porażek i zapewne dalszych zalaman przez kobiety...

Z takim podejściem to na pewno żadnych sukcesów nie osiągniesz. Nie znam kobiety, która chciałaby jęczącego marudę.

26

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Racja, to początek wszystkiego... problemów, pracy, porażek i zapewne dalszych zalaman przez kobiety...

Owszem, też... ale nie tylko i wyłącznie. Życie nie składa się z samych radości, nikt tak nie twierdzi. Twardym trzeba być.


Jacenty89 napisał/a:

Z takim podejściem to na pewno żadnych sukcesów nie osiągniesz. Nie znam kobiety, która chciałaby jęczącego marudę.

100 % racji.

27

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Nie dbam o to ze sie poniżam, jestem zdesperowany, zrobie dla niej wszystko, jesli mialbym odpuscic to tylko zegnajac sie z zyciem...

No i mamy samodiagnozę: brak akceptacji siebie, najlepiej ze sobą skończyć, bo tak się nie lubię.

Jak masz żyć, jak nie chcesz żyć. Nie zawracaj dziewczynie głowy umarlakiem.

Jak będziesz chciał to napisz na e-mail.

28 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2016-07-27 23:25:56)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Czasem gra, czasem nie gra.
Ty tez mogłeś jej powiedzieć to samo albo powiedzieć to innej osobie.
Nie ma w tym nic takiego niezwykłego że ktoś komuś nie pasuje do wszystkiego.
Szukaj kogoś komu będziesz odpowiadał.
Tak chyba byłoby znacznie lepiej.
Daj się ocenić kilku osobom a nie polegaj na opinii tylko jednej.

29

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Czuje ze to bez sensu, ze nie bede mial na nia wplywu ale po prostu jestem trudnym czlowiekiem. Fakt, jestem zamkniety w sobie ale tez bardzo uczuciowy, wszystko w sobie tłumie i latwo sie przywiazuje emocjonalnie... Mało tego, naleze do osob ktore ze wszystkiego robia pamiatki, wszystko chomikuja co ma wartosc sentymentalna. Nie dam rady tez sie tego wszystkiego pozbyc, nie potrafilbym ze wzgledu na wspomnienia. Przez to wszytko czuje sie jakbym wpadl w błedne kolo.....

Zastanawiające słowa. Właściwie to jest...

Błędne koło - powiadasz. Zbieranie pamiątek - powiadasz. Życie przeszłością - powiadasz.

Kto przykłada rękę do pługa i wstecz się odwraca, ten nic nie zaorze. To już pewniej się w słup soli zamieni jak żona Lota.

I do tego to pragnienie posiadania na Nią wpływu. Kontrolować, kontrolować i jeszcze raz kontrolować.

To teraz moja fantazja: porządnie wychowany, w rodzinie, w której bardzo ważną rolę odgrywała Matka. Ojciec w tle albo Go brak. Ojciec dba o inicjację, odwagę, szaleństwo, ale tu tylko dyscyplina i kontrolowanie swoich instynktów. Wynik: brak samoakceptacji, niepewność, spętanie.

30 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-28 09:16:00)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
kwadrad napisał/a:

Czasem gra, czasem nie gra.
Ty tez mogłeś jej powiedzieć to samo albo powiedzieć to innej osobie.
Nie ma w tym nic takiego niezwykłego że ktoś komuś nie pasuje do wszystkiego.
Szukaj kogoś komu będziesz odpowiadał.
Tak chyba byłoby znacznie lepiej.
Daj się ocenić kilku osobom a nie polegaj na opinii tylko jednej.

Ja pójdę o krok dalej. To nie jest istotne co 100 kobiet myśli o Tobie jeśli znajdziesz ta jedna, dla ktorej będziesz jej księciem z bajki. Poza tym bardzo istotny jest expectations management. Choć nie wolno sie zamykać na płeć przeciwna to trzeba być przygotowanym na to ze przeciętna kobieta ma tyle wspólnego ze Scarlett O'Hara co demokracja ludowa z demokracja smile (sorry drogie Panie ale nie da sie temu juz dalej zaprzeczać) Wg moich doświadczeń kobiety i mężczyźni za paroma wyjątkami są do siebie bardzo zbliżeni zarówno w tym co dobre jak i w tym co złe.

31

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

(...)powiedziala patrzac mi w oczy "chyba nie pykło". Widzialem jak byla rozczarowana ze chyba nie jestem tym kogo sobie wyimaginowala przez internet. (...)

To dwa najważniejsze zdania, wyjaśniają dalszy ciąg wydarzeń.

(...) ona tez nie byla soba, (....)

Najdziwniejsze zdanie, nie tylko w tym wątku.

(...) Ze swojej strony zrobie co tylko bede mogl ale prosze poradzicie mi co robic... BŁAGAM!

Zobaczyć rzeczywistość i ją zaakceptować, inaczej będziesz się męczył.


Zdania, w których napisałeś o poniżaniu się, o żalu z powodu braku wpływu na dziewczynę, o ewentualnym samobójstwie,o tłumieniu emocji są wskazówką do podjęcia przez Ciebie intensywnej terapii u doświadczonego psychoterapeuty.

32

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Jacenty89 napisał/a:

Nic z tego nie będzie. Od momentu w którym ona powiedziała, że nie pykło to Ty jesteś męczydupą, która się na niej uwiązała. Naciskanie ws czestotliwosci spotkan to juz wogole dla mnie jakas desperacja level hard. Nie pasujecie do siebie i tyle.

Jedno się wkręca, a drugie...wykręca. Cała reszta to czysta desperacja.

33 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-28 09:51:16)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Lucjusz69 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Nic z tego nie będzie. Od momentu w którym ona powiedziała, że nie pykło to Ty jesteś męczydupą, która się na niej uwiązała. Naciskanie ws czestotliwosci spotkan to juz wogole dla mnie jakas desperacja level hard. Nie pasujecie do siebie i tyle.

Jedno się wkręca, a drugie...wykręca. Cała reszta to czysta desperacja.

Nie lubię słów desperacja, desperat i desperatka bo są one wg mnie nadużywane. IMHO autor sie zakochał poważnie ale w niewłaściwym obiekcie no i jest zrozpaczony tym, ze jest odrzucony. To nie jest desperacja ani choroba psychiczna jak Wielokropek to sugeruje. To jest normalne i zrozumieć to moze tylko osoba ktora choć raz sie tak zakochała. Nie zmienia to postaci rzeczy, ze u tej kobiety nie ma juz szans.

34

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Cóż... "nie pykło"... fajnie było przez internet, a w realu byłeś trchórzliwym, zawstydzonym chłopcem, który boi się mówić do dziewczyny, bo nie wie co ona pomyśli, bo ona go peszy. Ten chłopiec przegrał miłość, coś stracił.

Weź się chłopie w garść, przestań być stalkerem, ona Cię już nie chce. Daj jej święty spokój.... Miałeś swoją szansę, a teraz spadaj...

Szukaj innej dziewczyny.

35 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-28 09:51:58)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Gary napisał/a:

(...)w realu byłeś trchórzliwym, zawstydzonym chłopcem, który boi się mówić do dziewczyny, bo nie wie co ona pomyśli, bo ona go peszy. (...)

IMHO nie ma w tym nic złego. Nie wszyscy musza być przebojowi, ekstrawertyczni itp. itd. Osoby nieśmiałe i zamknięte w sobie nie są jakieś gorsze i tez zasługują na miłość. Wg mnie takie początkowe zawstydzenie i nieśmiałość moga mieć w sobie urok tyle tylko ze nie dla tej kobiety.

36 Ostatnio edytowany przez Lucjusz69 (2016-07-28 11:33:27)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Desperacja złe słowo? może i tak, ale jak zwał tak zwał, z tej mąki chleba nie będzie.

Rzeczywistość i rzeczywistość wirtualna. trochę matrixem pachnie! To nawet fascynujące. Zaczynamy przypominać herosów z gierek komputerowych, schowani za awatarkiem i nickiem, potrafimy całkiem nieźle sobie poczynać. a później ten cholerny real wszystko psuje! wink

A gdyby tak zostać w matrixie?  big_smile

37 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-07-28 12:03:48)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Tomek4811 napisał/a:

(...) To nie jest desperacja ani choroba psychiczna jak Wielokropek to sugeruje. (...)

Nie. Nie sugerowałam choroby psychicznej. Proponowałam autorowi podjęcie własnej terapii.

Na szczęście, ani psychoterapia, ani bycie szczęśliwym, nie jest obowiązkowe.

38

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Tomek4811 napisał/a:
Gary napisał/a:

(...)w realu byłeś trchórzliwym, zawstydzonym chłopcem, który boi się mówić do dziewczyny, bo nie wie co ona pomyśli, bo ona go peszy. (...)

IMHO nie ma w tym nic złego. Nie wszyscy musza być przebojowi, ekstrawertyczni itp. itd. Osoby nieśmiałe i zamknięte w sobie nie są jakieś gorsze i tez zasługują na miłość. Wg mnie takie początkowe zawstydzenie i nieśmiałość moga mieć w sobie urok tyle tylko ze nie dla tej kobiety.

Masz rację... ale jak widzę ludzi, którzy od siebie uciekają, choć każde marzy, aby być z drugim (bo po to się spotkali??), to ręce opadają. KOlejna miłość zchrzaniona przez bycie takim miękkim...

39 Ostatnio edytowany przez Kareena (2016-07-28 12:39:04)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

A moim zdaniem problem jest gdzieś indziej, wcale nie w nieśmiałości czy byciu "zbyt miękkim".
Jak ktoś twierdzi, że jest strasznie zakochany i bez tej osoby jej życie nie ma sensu (coś tam o żegnaniu się z życiem) to znaczy, że jest zakompleksiony, a na pewno - nudny.
Jak się zaledwie egzystuje zamiast żyć, nie czuje się że własne życie ma jakąś wartość (IMHO nie reprezentuje się sobą jakichś wartości) to jakim cudem stworzyć wartościowy związek?
Mnóstwo osób narzeka, że jest samotnym, nikt mnie nie kocha, ewentualnie zostało się podle zdradzonym - ale sorry, moim zdaniem nie jest tak, że jak ktoś się urodził z automatu zasługuje na miłość. Jedynie od rodziców, na resztę sobie trzeba zapracować.
Dla mnie wygląda na to, autorze, że nie masz w życiu żadnych pasji i generalnie wiedziesz jakąś pustą egzystencję, bo gdyby tak nie było nie pisałbyś podobnych głupot.
Znajdź sobie jakieś pasje, postaw na własny rozwój, odnajdź w sobie co jest w Tobie wyjątkowego i zacznij postrzegać siebie jako wartościową osobę to wtedy i inni zauważą, że jesteś ciekawą osobą. Spotkasz kogoś kto w tobie "coś" dostrzeże i stworzycie fajny związek, nic na siłę.
W tej chwili wygląda na to, że szukasz sobie kogoś, żeby się na nim uwiesić, to i nic dziwnego że odstraszyłeś tę dziewczynę. Inne też odstraszysz, z wyjątkiem pustaków.

40 Ostatnio edytowany przez Animus (2016-07-28 12:46:36)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Wielokropek napisał/a:

Nie. Nie sugerowałam choroby psychicznej. Proponowałam autorowi podjęcie własnej terapii.

Na szczęście, ani psychoterapia, ani bycie szczęśliwym, nie jest obowiązkowe.

SUPER! Dokładnie tak.

Terapia to proces uzdrawiania, uwalniania się od zniewoleń i ograniczających schematów myślowych. Nie byłoby pojęcia autopsychoterapii, gdybyśmy nie mogli sami siebie leczyć z pewnych dolegliwości. A jakie sobie można za taką terapię wypłacić honorarium... ho ho ho... właściwie, ile dusza zapragnie.

Kareena napisał/a:

A moim zdaniem problem jest gdzieś indziej, wcale nie w nieśmiałości czy byciu "zbyt miękkim".
Jak ktoś twierdzi, że jest strasznie zakochany i bez tej osoby jej życie nie ma sensu (coś tam o żegnaniu się z życiem) to znaczy, że jest zakompleksiony, a na pewno - nudny.
.

A z czego ta nieśmiałość, nuda, "miękkość" jak nie z kompleksu. Kompleks wprowadził jako konstrukt teoretyczny Carl Gustaw Jung.
Interesujące opracowanie nieśmiałości zaproponował Philip Zimbardo w książce "Nieśmiałość" (odsyłam Autora wątku).

41

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Między byciem 'miękkim' a niezdecydowanym, lękliwym, sfrustrowanym, nudnym, wycofanym, it.p. różnica jest  o l b r z y m i a.

42

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Hmm... macie rację, źle się wyraziłem.

Miałem na myśli pewną subtelność takiej randki... spotkania kogoś w realu, gdy się zna tylko przez internet. Zarówno on jak i ona są pod presją, w takiej swojej strefie komfortu, która polega na tym, że najlepiej nic nie mówić, nic nie robić, tylko być... Jeśli dwie osoby takie się spotkają, to nie będzie między nimi komunikacji. Więc ktoś (czyli facet... wiadomo), powinien się postarać, przełamać swoje słabości i zacząć rozmawiać, tak jak chojrakował przez internet. Wymaga to pokonania siebie. Miękki facet nie robi nic i wszystko zostawia kobiecie.

Dziewczyna się zorientowała, że on jest taki wycofany, że jeśli coś ma z tego wyjść, to ona musi "założyć spodnie" i być wodzirejem na randce, więc zrobiła bunt i powiedziała "nie pykło", koniec z tą relacją.

Stąd wyciągnąłem wniosek, że chłopak stchórzył, zchrzanił, a teraz lamentuje, zamiast się wziąć w garść jak był ku temu czas...

43

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Miękki mężczyzna (o facetach pisać nie będę) jest m.in. uważny (ale owa uważność nie polega na koncentracji na sobie i tym, jak wypada w oczach drugiej osoby), subtelny, umie milczeć i dostosować się do sytuacji.

Dziewczyna powiedziała, że 'nie pykło', bo 'nie pykło'. To nie bunt, to opis rzeczywistości.

44 Ostatnio edytowany przez Animus (2016-07-28 15:12:06)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Gary, ta strefa komfortu to mi zabrzmiała (symbolicznie) jak strefa zgniotu (oczywiście, jestem świadom odniesienia).

Dla tej relacji to "Nie pykło" jest bezwzględnie momentem przełomowym. Potem zaczyna się zjazd w dół. I nie chodzi o to, kto będzie zakładał spodnie, a kto je ściągnie, aby odsłonić arsenał lub jego brak. Kolejne spotkania potwierdzały konstatację ("nie pykło"), Dziewczyna wykazywała cierpliwość i otrzymywała potwierdzenia. Chłopak czuł, że się usuwa grunt spod nóg i nabierał motywacji, ale wzrastało tylko jego zagubienie (to jest chyba dobre słowo, bo może nawet czuł, że coś zgubił, ale nie wiedział co i kiedy).

Chcę zwrócić uwagę na obecność w mowie potocznej określenia, że "On ją pyknął" lub "On ją pyka".  Pocałowała i poczuła, że brakuje różnicy potencjałów. Podobna potoczność dotyczy męskiej "miękkości" (pięknie, że Wielokropek nie będzie pisać o facetach, bo czasami u facetów "twardość" objawia się w formie mocno zawężonej).

Gary, trafnie zauważyłeś, że atrakcyjność buduje się odmiennie w kontakcie werbalnym (pisanym lub głosowym), a zupełnie na czymś innym opiera się ona w pełnej komunikacji w czasie realnego spotkania. Im dłużej trwa kontakt werbalny, tym bardziej obraz jest budowany wyobrażeniowo, a potem przychodzi chwila weryfikacji wyobrażeń, chce się dotknąć tej bańki (bajki) mydlanej, dotyka się... i po bańce (bajce).

Słowo WYOBRAŻENIE jest tak iluzoryczne, że często nie widzimy OBRAŻEŃ, jakie pojawiają się w wyniku korzystania i nadużywania tej władzy naszego Umysłu. W wyobraźni czujemy się bezpieczni, a w rzeczywistości skazani jesteśmy na zranienia i tu dopiero widać odporność i elastyczność.

Może najlepiej widoczne jest to w procesie realizacji fantazji seksualnych. Jak pięknie wyglądają wizje łaskawości nieba roztaczane przed neofitami.

45 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-07-28 18:41:21)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Wielokropek napisał/a:

Miękki mężczyzna (o facetach pisać nie będę)

No to się czegoś nowego nauczyłem.

Wiele osób utożsamia facetów z mężczyznami, tymczasem jest to poważny błąd językowy. Pisałem ostatnim razem o tym, że wiele słów traci swe znaczenie, ponieważ przestaliśmy zwracać na to uwagę. Podobne zjawisko obserwujemy i tym razem, ponieważ nie każdy facet zasługuje na to aby nazywać go mężczyzną.
Facet to płeć. Mężczyzna to stan umysłu. Każdy mężczyzna jest facetem, ale nie każdy facet zasługuje na miano mężczyzny. ....
Nie wystarczy mówić o sobie, że "jestem mężczyzną". To inni oceniają czy zasłużysz sobie na to miano, Ty sam możesz się co najwyżej o to starać. I staraj się, na pewno nic złego z tego nie wyniknie.
Kim jest mężczyzna? To człowiek świadomy siebie, świadomy swej obecności na tej plancecie, świadomy tego, że funkcjonuje pośród wielu równie pięknych ludzi i wcale nie jest od nich lepszy czy gorszy. To osoba biorąca odpowiedzialność za swoje czyny, to człowiek świadomy tego, że każda decyzja pociąga za sobą konsekwencje, a kiedy decyzję podejmuje to staje twarzą w twarz z konsekwencjami, nie unika ich. To istota szczera, nie poddająca się swoim niskim instynktom i słabościom, szukająca odpowiedzi w sobie, a nie w innych. Zwłaszcza w trudnych sytuacjach, wymagających pokory. Najczęściej to co nas spotyka to konsekwencje naszych decyzji. Jeśli jakaś była błędna, mężczyzna nie obwinia innych, nie szuka w innych przyczyny swojego upadku i swojej miałkości, nie szuka wymówek. Mężczyzna przyjmuje konsekwencje swych czynów a przyczyn złych decyzji szuka w sobie. "Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód". Mężczyzna szuka sposobów, nie powodów.

(źródło cytatu: blog szukajacidealu, tekst autorstwa DE99IAL"W poszukiwaniu idealnego partnera")



---------------------
Post został edytowany z powodu naruszenia Regulaminu Forum. Przypominam, że używanie w oknach kolorowej czcionki oraz wklejanie linków do obcych stron internetowych stanowi złamanie naszych zasad.
Z pozdrowieniami, Olinka

46

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

No gość przegadał z laska swoją szanse. Takie właśnie zakochanie przez klepanie w komputerze. Raz że wyczerpaliście tematy że na żywca nie mieliście o czym gadać, dwa że na żywca wyszedłeś pozytywnie inaczej. Widzisz, klepiąc przez neta pozwoliłeś jej wykreować wizje Ciebie, a później sprowadziłeś ją na ziemię. Tak się fajnie gadało, a w realu lipa, zabrakło spójności, wypadłeś nie szczerze, a poźniej już tylko żebrałeś, to zawsze jest odpychające dla drugiej strony.
Nic to młody jesteś nauczysz się jeszcze. Dymnij coś sobie, są wakacje, tak żebyś wiedział że laski w realu są ciekawsze, i że można z nimi więcej niż tylko gadać. U ciebie takie typowe zauroczenie i późniejsze działania kogoś kto nie jest pewny jeszcze kobiet. Jak dymniesz będziesz bardziej wiedział do czego dążyć, a twoje poczynania nie będą wpierdalać Cie w role przyjaciela z którym się dobrze gada. To taka taktyka nie obytych w kontaktach, co by na poziomie rozmowy wzbudzić jakieś uczucia, bo to jedyne co jest pewne, reszta magią jest więc lepiej urobić na pewniaka przez rozmowę. Im dłużej się gada a nie wciela jakiegoś kontaktu fizycznego tym dalej od celu. Im dłużej i swobodniej się rozmawia, tym dalej jesteś od jej majtek. Kobiety/dziewczyny czują swobodę w rozmowie nawet o psich kupach kiedy stajesz jej się bliskim rozmówcom, widocznie sama nie wiedziała że już traciła tobą zainteresowanie jako potencjalnym gmeraczem w majtkach, jeszcze na etapie rozmów. W realu przyszło oświecenie, później to już walka logiki z odczuciami. Przecież tak fajnie się gadało, a tobie będzie przykro, no i tak prosisz to spotkało się pod przymusem parę razy. No i tyle, dalej partoliłeś zgodnie ze swoimi wytycznymi, chociaż przegadanie, i pierwszy real po waszych rozmówkach to już i tak było wystarczająco.
Olej i działaj gdzie indziej. Są wakacje laski rozmarzone, zrób coś qrwa.
Powodzenia
Pozdrawiam

47

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
zabpth napisał/a:

. Dymnij coś sobie, są wakacje, tak żebyś wiedział że laski w realu są ciekawsze, i że można z nimi więcej niż tylko gadać.
[...]
Jak dymniesz będziesz bardziej wiedział do czego dążyć, a twoje poczynania nie będą wpierdalać Cie w role przyjaciela z którym się dobrze gada.
[...]
Im dłużej i swobodniej się rozmawia, tym dalej jesteś od jej majtek. Kobiety/dziewczyny czują swobodę w rozmowie nawet o psich kupach kiedy stajesz jej się bliskim rozmówcom, widocznie sama nie wiedziała że już traciła tobą zainteresowanie jako potencjalnym gmeraczem w majtkach, jeszcze na etapie rozmów.

W realu przyszło oświecenie, później to już walka logiki z odczuciami.
[...] Są wakacje laski rozmarzone, zrób coś qrwa.

No i mam "walkę logiki z odczuciami".

Ale można sobie łatwo strywializować wakacje i zredukować się do "gmeracza w majtkach". 

Ale skoro już o dymnięciu była mowa, to najlepiej tak sobie dymnąć:

https://www.youtube.com/watch?v=XhGYGRRErQw

A jak nie tak, to może Dymnąć i zamemłać się z Wiesławem Dymnyn:

https://www.youtube.com/watch?v=fPt1kzewBVw

48

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Gary napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Miękki mężczyzna (o facetach pisać nie będę)

No to się czegoś nowego nauczyłem.

Wiele osób utożsamia facetów z mężczyznami, tymczasem jest to poważny błąd językowy. Pisałem ostatnim razem o tym, że wiele słów traci swe znaczenie, ponieważ przestaliśmy zwracać na to uwagę. Podobne zjawisko obserwujemy i tym razem, ponieważ nie każdy facet zasługuje na to aby nazywać go mężczyzną.
Facet to płeć. Mężczyzna to stan umysłu. Każdy mężczyzna jest facetem, ale nie każdy facet zasługuje na miano mężczyzny. ....
Nie wystarczy mówić o sobie, że "jestem mężczyzną". To inni oceniają czy zasłużysz sobie na to miano, Ty sam możesz się co najwyżej o to starać. I staraj się, na pewno nic złego z tego nie wyniknie.
Kim jest mężczyzna? To człowiek świadomy siebie, świadomy swej obecności na tej plancecie, świadomy tego, że funkcjonuje pośród wielu równie pięknych ludzi i wcale nie jest od nich lepszy czy gorszy. To osoba biorąca odpowiedzialność za swoje czyny, to człowiek świadomy tego, że każda decyzja pociąga za sobą konsekwencje, a kiedy decyzję podejmuje to staje twarzą w twarz z konsekwencjami, nie unika ich. To istota szczera, nie poddająca się swoim niskim instynktom i słabościom, szukająca odpowiedzi w sobie, a nie w innych. Zwłaszcza w trudnych sytuacjach, wymagających pokory. Najczęściej to co nas spotyka to konsekwencje naszych decyzji. Jeśli jakaś była błędna, mężczyzna nie obwinia innych, nie szuka w innych przyczyny swojego upadku i swojej miałkości, nie szuka wymówek. Mężczyzna przyjmuje konsekwencje swych czynów a przyczyn złych decyzji szuka w sobie. "Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód". Mężczyzna szuka sposobów, nie powodów.


Cytat:  http://szukajacidealu.blox.pl/2013/06/F … oznia.html   .

To jak nas kobiety postrzegają nie jest obiektywne. Mnie jedna nazwała niestabilnym emocjonalnie a druga z kolei uważa, ze jestem opiekuńczym twardym facetem. W obu przypadkach zachowywalem sie tak samo. Wg mnie nie ma co za bardzo wnikać w powody jakie kobiety wynajdują zeby rzucić faceta.

49

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

"Jak się zaledwie egzystuje zamiast żyć, nie czuje się że własne życie ma jakąś wartość" - napewno po takim czyms by mi powiedziala ze jestem jedna z tych osob ktore maja najwiecej checi do zycia, i ze przeze mnie spojrzala na swiat inaczej. Nie wspominajac o tym ze twierdzila ze czuje sie przy mnie glupio wiedzac iloma rzeczami sie interesuje ze przykladowo nie majac talentu potrafie strzelic calkiem niezly portret. Ok, twierdzi ze do tego trzeba go miec i ze ja go mam ale prawda jest taka nie mam i nigdy nie mialem. Zawsze jej mowilem ze nie ma takiej rzeczy ktorej nie daloby sie zrobic bez talentu. Ona nawet po tym wszystkim co mi powiedziala, nie chce zrywac kontaktu bo jak ona to powiedziala, jej zycie znowu stanie sie rozmemłane, ze znowu sie zamknie w pokoju i nie beddzie miala checi na cokolwiek...
Zreszta, ona na mnie dziala w taki sam sposob... jakbym mial 2x wiecej sily, checi do wszystkiego. Codziennie, wstawalem z mysla czym jej moglbym zaimponowac...

Ok, obwiniacie mnie i wiem ze to moja wina ze nie potrafilem sie przy niej otworzyc nie zwracajac uwagi na to co sobie o mnie pomysli... Po prostu ja tez widzialem ze sie ogranicza, widzialem ta roznice taka sama jak ona we mnie i to tez sie na mnie odbijalo, to tez mnie jakos hamowalo, i wlasnie moze przez to oboje nie mielismy tej strefy komfortu... Przeciez to napewno mozna jakos wytlumaczyc ze czlowiek sie dostosowywuje do zachowania drugiego czlowieka... Myslalem ze to jest kwestia czasu, takiego codziennego obycia ze wkoncu zaczniemy rozmawiac, zartowac jak przez internet, bo przeciez do cholery przez internet to my ze soba rozmawialismy.
Zdaje sobie sprawe ze popelnilem blad pokazujac jej jak mi na niej zalezy, ze jestem na kazde zawolanie (ze moze poprostu bylem za mily, nigdy sie nie zakochalem wczesniej ale slyszalem od innych ze wlasnie jestem za mily)... Po prostu tak sobie mysle czy to moze nie jest jakas kumulacja tego wszystkiego i ze przestalem byc dla niej tym potencjalnym "gmeraczem"(chociaz w jej wypadku na takie okreslenie nie ma miejsca, ona nie jest taka hop siup tymbardziej ze niedawno mowila ze dla niej podstawa jest porozumienie, relacja i mocna wiez przez zrozumienie)...

"Facet to płeć. Mężczyzna to stan umysłu" - Wiecie... moze przez ten czas nie bylem tym mezczyzna chociaz sam nie mam do konca pojecia co mialem zrobic zeby nim byc. Teraz jednak nie uwazam ze bylbym nim gdybym odpuscil, i nie staral sie o jej uczucie.
I nie mowcie mi ze jestem nachalny, ze stalkuje i sie narzucam(bo przeciez ona tez sie na pocz. nakrecila, to nie bylo tak ze tylko ja chcialem sie spotykac)... nigdy tego nie robilem i nie bede robil. Nie chce zeby teraz pomyslala ze ja przesladuje i zeby przestala mnie... lubic.
Mowcie co chcecie, ze to nie ma sensu itp. ale ja sie nie poddam. Szukalem, czytalem w internecie rozne podobne historie, niektorzy czekali na swoja ukochana osobe po kilka lat, nawet widzac przez ten czas jak mieli innych partnerow a jednak skonczylo sie to dla nich szczesliwie i nie zaluja a nawet twierdza ze wlasnie przez to trwaly zwiazek zbudowali. Wiem ze wiekszosc poległa jednak mam jakis promil nadziei. Nie odpuszcze takiej kobiety... Dam jej i sobie od tego wszystkiego odpoczac przez jakis czas... Nie bede jej odpisywal narazie (chociaz juz sie pytala co ze mna i co u mnie). Kto wie (mam taka cicha nadzieje) ze jak sie na jakis czas od niej odetne to moze pomysli jak na nia wplywalem i ze moze zbyt pochopnie postapila...

50

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Współczuję.

51 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-07-28 19:30:24)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

Ok, obwiniacie mnie i wiem ze to moja wina ze nie potrafilem sie przy niej otworzyc

Ja Cie nie obwiniam i Cie nie obwiniałem. Ty również się nie obwiniaj.

pettar napisał/a:

I nie mowcie mi ze jestem nachalny, ze stalkuje i sie narzucam(bo przeciez ona tez sie na pocz. nakrecila, to nie bylo tak ze tylko ja chcialem sie spotykac)... nigdy tego nie robilem i nie bede robil. Nie chce zeby teraz pomyslala ze ja przesladuje i zeby przestala mnie... lubic.

Ludzie na forum bardzo śmiało szermują osądami typu stalker czy desperat. Nie bież tego do siebie.

pettar napisał/a:

Mowcie co chcecie, ze to nie ma sensu itp. ale ja sie nie poddam. Szukalem, czytalem w internecie rozne podobne historie, niektorzy czekali na swoja ukochana osobe po kilka lat, nawet widzac przez ten czas jak mieli innych partnerow a jednak skonczylo sie to dla nich szczesliwie i nie zaluja a nawet twierdza ze wlasnie przez to trwaly zwiazek zbudowali. Wiem ze wiekszosc poległa jednak mam jakis promil nadziei. Nie odpuszcze takiej kobiety... Dam jej i sobie od tego wszystkiego odpoczac przez jakis czas... Nie bede jej odpisywal narazie (chociaz juz sie pytala co ze mna i co u mnie).

Rób cokolwiek co Cię przeprowadzi przez ten najgorszy okres. Najważniejsze, żeby Cię hormony puściły. Później będziesz sobie już z tym lepiej radził.

pettar napisał/a:

Kto wie (mam taka cicha nadzieje) ze jak sie na jakis czas od niej odetne to moze pomysli jak na nia wplywalem i ze moze zbyt pochopnie postapila...

Powtarzam się już po raz setny. Jest oczywiście szansa na to że ona będzie żałować, że się na Ciebie wypięła. Ta szansa jest nawet całkiem spora. Jeśli na prawdę jesteś fajnym i zaradnym gościem to są to dziesiątki procent a nie promile. Ale to nastąpi tylko wtedy jak się okaże, że ta panna zbyt wysoko oszacowała swoją wartość na rynku matrymonialnym i za 5 - 10 lat będzie nadal sama albo jak ten jej wymarzony książę z bajki, który będzie taki zabawny i elokwentny na randkach okaże się po prostu zwykłym dupkiem. Ale to nastąpi za kilka lat. Póki co rób cokolwiek co Cie utrzyma na powierzchni. Za kilka miesięcy czy kilka lat nabierzesz do tego perspektywy. Ja z moim doświadczeniem odradzam czekanie ale jeśli na dzień dzisiejszy czekanie na nią przyniesie Ci jakąkolwiek ulgę to sobie czekaj.

52 Ostatnio edytowany przez Kareena (2016-07-28 19:31:59)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
pettar napisał/a:

"napewno po takim czyms by mi powiedziala ze jestem jedna z tych osob ktore maja najwiecej checi do zycia, i ze przeze mnie spojrzala na swiat inaczej. Nie wspominajac o tym ze twierdzila ze czuje sie przy mnie glupio wiedzac iloma rzeczami sie interesuje ze przykladowo nie majac talentu potrafie strzelic calkiem niezly portret. (...)
Zreszta, ona na mnie dziala w taki sam sposob... jakbym mial 2x wiecej sily, checi do wszystkiego. Codziennie, wstawalem z mysla czym jej moglbym zaimponowac...

A więc oceniłam pochopnie. Skoro wieloma rzeczami się interesujesz to chyba nie uzależniasz swojego szczęścia/powodzenia w życiu od tego, czy jakaś dziewczyna chce czy nie chce z Tobą być?
Jakiekolwiek są jej powody, cokolwiek jej nie pasuje, najgorsze co możesz zrobić to się narzucać. Trzeba mieć trochę szacunku do siebie, a nie żebrać o czyjeś zainteresowanie - pomijając jaką krzywdę taka postawą wyrządza się samemu sobie, takie osoby są nieatrakcyjne, szczególnie mężczyźni.

53

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM
Kareena napisał/a:

(...)Jakiekolwiek są jej powody, cokolwiek jej nie pasuje, najgorsze co możesz zrobić to się narzucać. Trzeba mieć trochę szacunku do siebie, a nie żebrać o czyjeś zainteresowanie (...)

Święte słowa.

54

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Pettar, trochę trudno będzie to odkręcić, ale skoro się upierasz...
Czy wszystkie Wasze randki wyglądały jak te o których wspomnaiłeś? Jeśli tak (czyli spacery, kawki, jakieś schodki lub ławeczki) to ja proponuję włożyć do nich więcej emocji, okazji do śmiechu, ruchu, zabawy itp. Jesteście młodzi- ma "się dziać" trochę... Wykazuj inicjatywę, pewnośc siebie w akcji, zaskakuj ją, pokaż nowe miejsca, imponuj.
Możesz to zrobić w oparciu o któreś ze swoich zainteresowań, niestety portretowanie ma się kiepsko do tego co napisałem powyżej, wybierz coś innego.
Wy chyba chodzicie na te randki jak na ukrzyżowanie- spięci, przekonani że trzeba o czymś mówić lub w ogóle jakieś plany rozmów wcześniej sobie układać. Zaplanuj jakąś bardziej "dynamiczną" randkę, podczas której będzie stosunkowo mało czasu na rozmowę, a więcej na przeżywanie wrażeń z nią związanych.
Ogólnie postaraj sie no jakoś, skoro Twoim zdaniem jest wyjątkowa to wykaż trochu kreatywności i daj jej coś choć trochę wyjątkowego. Nudzi się jej w pokoju? To pokaż jej, że świat jest fajny a z Tobą się nie będzie nudzić, kombinuj i szukaj czegoś ją zainteresuje bardziej i jeżeli zobaczysz, że bawi sie lepiej niż zwykle, drąż i rozwijaj temat.

55 Ostatnio edytowany przez pettar (2016-07-28 21:42:43)

Odp: Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Naprędce, wlasnie o taką pomoc mi chodzilo. Dzieki. A co do twojego pytania. Wiekszosc, wlasciwie to widzialem ze od tych wszystkich spotkan ona oczekuje tej otwartosci jak przez internet i ja automatycznie czulem sie jakbym szedl na spotkanie na rozmowe zeby ja rozwinac. Czułem tą presje poprostu. Bylismy raz na lyzwach, pomijajac to ze ledwo za nia nadazalem i zaliczylem porzadna glebe (ktora jak mi sie wydawala byla dla niej zabawna) wydawalo mi sie ze bylo spoko.
W pewnym momencie sam zrozumialem ze to wszystko zaczyna byc coraz nudne dlatego wlasnie chcialem czestszych, bardziej takich spontanicznych spotkan, przeciez nawet tak blisko siebie mieszkamy... (kiedy wracalismy z jakiegos spotkania, zawsze staralem sie ja odprowadzic, a pozniej jak transportu nie mialem to wracalem pieszo 8km, pozniej sie zezloscila na to i mnie odwiozla raz bo pozniej juz kombinowalem tak zeby nie mogla albo nie musiala)

Kiedy zaczelismy sie czesciej spotykac, to tez nie bylo do konca to, wialo nuda, "nic sie nie dzialo". Spotykalismy sie i znowu siedzelismy albo spacerowalismy z presja na rozmowe. Widzialem to i zapraszalem ja wielokrotnie na basen (mowila ze sie wstydzi wystajacego brzucha i ze jak zrobi figure to sie zastanowi. Dla mnie to bylo smieszne bo nie jedna by chciala taka figure jak ona i jej to mowilem ale juz pozniej powiedzialem trudno i dalem spokoj). Kiedys oboje bylismy zainteresowani zeby wyskoczyc na hale z trampolinami ale jakos to sie w czasie rozwialo i zapomnielismy o tym.
Zaprosilem ja tez na siatke, fakt ze z dalsza rodzina ale wiedzialem ze siostra, brat tez zapraszaja kolegow, kolezanki i nie widzialem w tym nic zlego. Myslalem ze to bedzie okazja do ruszenia sie, wyglupiania, zartowania ale ona nie chciala, mowiac mi ze bedzie jej glupio.

Teraz jak sobie pomysle to w sumie sie nie dziwie, mogla sie troche przestraszyc, to moglo byc dla niej za szybko i nie chodzi mi o ta siatke tylko ja sam moglem do tego doprowadzic juz wczesniej...
Po prostu wielokrotnie ja zapraszalem do domu mimo to odmawiala i byla w sumie tylko raz dosc niedawno, rodzina wiedziala ze sie z nia spotykam i jak dlugo (jej tez ale moja twierdzila ze skoro sie z nia spotykam to z nia jestem, mimo ze mowilem ze nie moge tak powiedziec). Mowilem jej ze kazali mi ja zaprosic chociaz na chwile na torta w moje urodziny. Moze to ja wszystko odstraszylo, ze w jakis sposob stracila kontrole... Nie wiem, teraz przez to wszystko czuje sie glupio.

Jej kolezanka mowi ze "ona chyba tego nie widzi" ale tez zebysmy zostali przyjaciolmi, zebysmy wychodzili czesciej na rower, rolki cokolwiek bo przeciez tak blisko mieszkamy.

W sytuacji jakiej sie znajduje, chce pojsc na taki uklad... ale tez nie chce zostac jej definitywnym przyjacielem, ona o tym wie, mowilem jej to. Powiedziala ze zobaczymy, ze najpierw musze ochlonąc, i ze bedziemy sie mogli jeszcze spotkac.

Posty [ 55 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem skonczony? Co dalej!? Pomocy BŁAGAM

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024