Cześć wszystkim!
Jest mi źle.
Jeśli ktoś pokusi się o przeczytanie moich starych postów (sprzed 2 lat) to dowie się, że miałam narzeczonego z którym byłam ponad 4 lata. Po czym okazało się, że on zakłada rodzinę w Niemczech, ze swoja kochanką z którą jest w ciąży. Że mnie zdradzał (przez 3 lata związku na pewno!), zwodził za nos, oszukiwał, a w efekcie zostawił tak naprawdę bez słowa wyjaśnienia dla koleżanki z pracy...
Historia znów się powtórzyła (prawie). Od maja zeszłego roku byłam z chłopakiem. Wielka miłość, wspólne mieszkanie, od pewnego czasu wielkie plany związane ze sobą. Aż niecałe 4 tyg. temu (bez 1 dnia) zostawił mnie. Ot tak. Bo już nie kocha. Bo się wypalił... Warto nadmienić, że gdzieś od połowy maja, byłam zazdrosna o jedną koleżankę z pracy... On zaprzeczał, wypierał się, przyrzekał, że kocha...
Jednak dzisiaj (a raczej wczoraj) okazało się, że miałam rację. Nie wiem czy doszło do fizycznej zdrady (ale znając moja intuicję i przeczucia, to tak)... Faktem jest, że dzisiaj mój eks pochwalił się na facebooku nowym związkiem. Jednak ja czuję, że istnieje on już od 17 czerwca, kiedy to był na imprezie firmowej... A zakładam, że odłożyli w czasie chwalenie się swoją miłością, żeby nie było ostentacyjnie widać że rzucił mnie dla innej (ba! związał się z inną, będąc jeszcze ze mną!)...
Jest mi źle. Wiem, że nie powinnam go żałować, bo skoro tak postąpił to nic z tego związku by nie było. Wiem, że jak najszybciej powinnam postarać się zebrać do kupy, bo nie zasługuje na ani jedną moja łzę... ale jest mi źle. Bo był to cios niespodziewany. Do ostatniego dnia (jeszcze na 30 minut przed zerwaniem!) zapewniał o miłości, przytulał i całował... Tym bardziej, że wiedział co mnie spotkało już kiedyś... Tym bardziej, że pomimo tych przeżyć spróbowałam się otworzyć i zaufać... Zapewniał, że nigdy nie skrzywdzi. A postąpił tak samo...
Mam szczerą nadzieję, że szybko pożałuje tego co zrobił. Tym bardziej, że osoba z którą aktualnie się związał:
- na zeszłorocznej imprezie poszła do łóżka z jednym z kolegów (którego znała 2 m-ce)! pomimo tego, że oboje byli w stałych związkach! do zbliżenia nie doszło, tylko dlatego że ten chłopak zaczął rzygać...
- do niedawna była w związku - zaręczona, planowała ślub, budowali razem dom... (co nie przeszkadzało jej w licznych flirtach)
- dziewczyna jest tylko i wyłącznie po liceum! (nie ubliżam osobom, które nie posiadają wyższego wykształcenia, ale ona z opowieści osób w firmie, nie należy do najmądrzejszych)...
Jak same/sami widzicie, nie jest to typ kobiety, która zapewni mu ciepło domowego ogniska...
A "biedak" nie jest chyba świadomy (a już na pewno nie wierzy w wyrachowanie tej kobiety), że w przypadku rozpadu ich "związku" bardzo szybko odbije się mu to czkawką o jej imieniu... ponieważ już w tej sytuacji występuje konflikt interesów... a gdy się im nie ułoży bardzo szybko może ona doprowadzić do zakończenia jego kariery...
Cieszę się tylko z jednej rzeczy. Z rodzicami mojego eks (szczególnie z matką) łączyła mnie dość duża zażyłość, po całym zerwaniu utrzymujemy kontakt. Rozmawiamy ze sobą średnio raz na tydzień. Przez co, zupełnie przez przypadek całkowicie pomieszałam szyki swojemu eks, który chyba miał nadzieję na podmianę dziewczyny w bezbolesny sposób... ponieważ zaczął robić ze mnie "chorobliwie zazdrosną" zołzę, okazującą zazdrość na każdym kroku - gdzie z ręką na sercu epizody zazdrości były skierowane wyłącznie w kierunku tej dziewczyny!
Na szczęście dużo rozmawiałam z jego mamą, przez co znała ona powód mojej zazdrości, wiedziała co myślę i dowiedziała się też właśnie tych ciekawych rzeczy na temat nowej wybranki swojego syna. Oczywiście on próbuje przedstawić te zarzuty jako moją zemstę, jednak jego mam jest świadoma, że tak nie jest, ponieważ prawdę o niej usłyszała ode mnie zanim miałam świadomość, że coś ich łączy! Co znaczy, że nie miałam podstaw by wymyślać oszczerstwa na jej temat...
Także "dostałam po dupie".... znów...
ale mam nadzieję, że niedługo "po dupie" i to całkiem porządnie dostanie on... mam nadzieję, że karma, Bóg, los, czy cokolwiek nie karze mi zbyt długo na to czekać... a i że w tym momencie ja będę już szczęśliwa tak naprawdę gdzie indziej...
Teraz oby się pozbierać i żyć dalej...