Historia zatoczyła koło - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia zatoczyła koło

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Historia zatoczyła koło

Cześć wszystkim!

Jest mi źle.
Jeśli ktoś pokusi się o przeczytanie moich starych postów (sprzed 2 lat) to dowie się, że miałam narzeczonego z którym byłam ponad 4 lata. Po czym okazało się, że on zakłada rodzinę w Niemczech, ze swoja kochanką z którą jest w ciąży. Że mnie zdradzał (przez 3 lata związku na pewno!), zwodził za nos, oszukiwał, a w efekcie zostawił tak naprawdę bez słowa wyjaśnienia dla koleżanki z pracy...

Historia znów się powtórzyła (prawie). Od maja zeszłego roku byłam z chłopakiem. Wielka miłość, wspólne mieszkanie, od pewnego czasu wielkie plany związane ze sobą. Aż niecałe 4 tyg. temu (bez 1 dnia) zostawił mnie. Ot tak. Bo już nie kocha. Bo się wypalił... Warto nadmienić, że gdzieś od połowy maja, byłam zazdrosna o jedną koleżankę z pracy... On zaprzeczał, wypierał się, przyrzekał, że kocha...
Jednak dzisiaj (a raczej wczoraj) okazało się, że miałam rację. Nie wiem czy doszło do fizycznej zdrady (ale znając moja intuicję i przeczucia, to tak)... Faktem jest, że dzisiaj mój eks pochwalił się na facebooku nowym związkiem. Jednak ja czuję, że istnieje on już od 17 czerwca, kiedy to był na imprezie firmowej... A zakładam, że odłożyli w czasie chwalenie się swoją miłością, żeby nie było ostentacyjnie widać że rzucił mnie dla innej (ba! związał się z inną, będąc jeszcze ze mną!)...

Jest mi źle. Wiem, że nie powinnam go żałować, bo skoro tak postąpił to nic z tego związku by nie było. Wiem, że jak najszybciej powinnam postarać się zebrać do kupy, bo nie zasługuje na ani jedną moja łzę... ale jest mi źle. Bo był to cios niespodziewany. Do ostatniego dnia (jeszcze na 30 minut przed zerwaniem!) zapewniał o miłości, przytulał i całował... Tym bardziej, że wiedział co mnie spotkało już kiedyś... Tym bardziej, że pomimo tych przeżyć spróbowałam się otworzyć i zaufać... Zapewniał, że nigdy nie skrzywdzi. A postąpił tak samo...

Mam szczerą nadzieję, że szybko pożałuje tego co zrobił. Tym bardziej, że osoba z którą aktualnie się związał:
- na zeszłorocznej imprezie poszła do łóżka z jednym z kolegów (którego znała 2 m-ce)! pomimo tego, że oboje byli w stałych związkach! do zbliżenia nie doszło, tylko dlatego że ten chłopak zaczął rzygać...
- do niedawna była w związku - zaręczona, planowała ślub, budowali razem dom... (co nie przeszkadzało jej w licznych flirtach)
- dziewczyna jest tylko i wyłącznie po liceum! (nie ubliżam osobom, które nie posiadają wyższego wykształcenia, ale ona z opowieści osób w firmie, nie należy do najmądrzejszych)...
Jak same/sami widzicie, nie jest to typ kobiety, która zapewni mu ciepło domowego ogniska...
A "biedak" nie jest chyba świadomy (a już na pewno nie wierzy w wyrachowanie tej kobiety), że w przypadku rozpadu ich "związku" bardzo szybko odbije się mu to czkawką o jej imieniu... ponieważ już w tej sytuacji występuje konflikt interesów... a gdy się im nie ułoży bardzo szybko może ona doprowadzić do zakończenia jego kariery...

Cieszę się tylko z jednej rzeczy. Z rodzicami mojego eks (szczególnie z matką) łączyła mnie dość duża zażyłość, po całym zerwaniu utrzymujemy kontakt. Rozmawiamy ze sobą średnio raz na tydzień. Przez co, zupełnie przez przypadek całkowicie pomieszałam szyki swojemu eks, który chyba miał nadzieję na podmianę dziewczyny w bezbolesny sposób... ponieważ zaczął robić ze mnie "chorobliwie zazdrosną" zołzę, okazującą zazdrość na każdym kroku - gdzie z ręką na sercu epizody zazdrości były skierowane wyłącznie w kierunku tej dziewczyny!
Na szczęście dużo rozmawiałam z jego mamą, przez co znała ona powód mojej zazdrości, wiedziała co myślę i dowiedziała się też właśnie tych ciekawych rzeczy na temat nowej wybranki swojego syna. Oczywiście on próbuje przedstawić te zarzuty jako moją zemstę, jednak jego mam jest świadoma, że tak nie jest, ponieważ prawdę o niej usłyszała ode mnie zanim miałam świadomość, że coś ich łączy! Co znaczy, że nie miałam podstaw by wymyślać oszczerstwa na jej temat...

Także "dostałam po dupie".... znów...
ale mam nadzieję, że niedługo "po dupie" i to całkiem porządnie dostanie on... mam nadzieję, że karma, Bóg, los, czy cokolwiek nie karze mi zbyt długo na to czekać...  a i że w tym momencie ja będę już szczęśliwa tak naprawdę gdzie indziej...

Teraz oby się pozbierać i żyć dalej...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Historia zatoczyła koło

Ahh zapomniałam tylko dodać jednej rzeczy...
Potwornie się boję, że fakt, że dwa razy  na dwa moje związki przytrafiło mi się coś takiego świadczy o tym, że:
- albo nie ma na tym świecie już porządnych facetów,
- albo ja nie zasługuję na to żeby w kwestii uczuć odnaleźć szczęście...
sad

3

Odp: Historia zatoczyła koło

- albo jest problem z Tobą... Twoim charakterem... jakoś odrzucił mnie Twój post, z tymi złymi życzeniami, ocenianiem innych, plotami i zajmowaniem się czyjąś dupą, nagadywaniem do matki... to mnie zraziło; stwarzasz wrażenie kogoś mocno kłótliwego, napastliwego, krytykującego i cieszącego się z faktu, że innym powinie się noga...

Odp: Historia zatoczyła koło
Zorija napisał/a:

- albo jest problem z Tobą... Twoim charakterem... jakoś odrzucił mnie Twój post, z tymi złymi życzeniami, ocenianiem innych, plotami i zajmowaniem się czyjąś dupą, nagadywaniem do matki... to mnie zraziło; stwarzasz wrażenie kogoś mocno kłótliwego, napastliwego, krytykującego i cieszącego się z faktu, że innym powinie się noga...

... i mściwego...

5

Odp: Historia zatoczyła koło
santapietruszka napisał/a:
Zorija napisał/a:

- albo jest problem z Tobą... Twoim charakterem... jakoś odrzucił mnie Twój post, z tymi złymi życzeniami, ocenianiem innych, plotami i zajmowaniem się czyjąś dupą, nagadywaniem do matki... to mnie zraziło; stwarzasz wrażenie kogoś mocno kłótliwego, napastliwego, krytykującego i cieszącego się z faktu, że innym powinie się noga...

... i mściwego...

Nie jestem taka... może rzeczywiście sam post zabrzmiał bardzo negatywnie.
Ale czuję sie okropnie. Mieszają się we mnie różne emocje: od strachu, bólu, zdrady, ponownego zranienia, przez nienawiść, do rezygnacji...

Jestem osobą raczej bardzo pomocną. Zawsze z chęcia wyciągam rękę, pomagam, wysłucham czy wesprę... mam wybuchowy charakter, ale jednocześnie jestem ugodowa... w końcu osoba kłotliwa, napastująca itd nie pracuje np. w wolontariacie...

A z mamą miałam i mam dobry kontakt. Nasze rozmowy były oparte na tym, że nie rozumiem dlaczego mnie rzucił, że się układało i zapewniał o miłości. Że byłam zazdrosna - bo to mi zarzucał! - ale mniej więcej od 1,5 miesiąca i o jedną osobę...
Fakty o tej dziewczynie poznała jego mama w jednej z pierwszych rozmów po rozstaniu, gdy  powiedziałam, że może niepotrzebnie jestem zazdrosna gdyż on sam mówił o niej te rzeczy (tak jak i inne osoby) i raczej znając go nie powinien chcieć związać się z osobą bez jakichkolwiek wartości, które ceni on i jego rodzina...

Jest mi przykro, że mój 1 post przybrał aż tak negatywny wydźwięk...

6

Odp: Historia zatoczyła koło

Czasem jest tak, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak nas odbierają inni...
Nie martw się, tylko przyjrzyj się temu i wyciągnij wnioski.

Co do ich związku - nie knuj za dużo. Po co Ci to? Zajmij się teraz sobą a na nich miej wywalone... jak sobie poradzą i czy to przetrwa, jakie będą tego konsekwencje... co Cię to obchodzi? Na pewno masz teraz straszny dół - skup się więc na sobie, ale nie na zasadzie "im też kiedyś życie przywali i dobrze im tak!", ale raczej szukaj jakiejś swojej nowej ścieżki, piękna, spokoju, radości, harmonii - najlepiej wewnątrz siebie.

7

Odp: Historia zatoczyła koło
Zorija napisał/a:

Czasem jest tak, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak nas odbierają inni...
Nie martw się, tylko przyjrzyj się temu i wyciągnij wnioski.

Co do ich związku - nie knuj za dużo. Po co Ci to? Zajmij się teraz sobą a na nich miej wywalone... jak sobie poradzą i czy to przetrwa, jakie będą tego konsekwencje... co Cię to obchodzi? Na pewno masz teraz straszny dół - skup się więc na sobie, ale nie na zasadzie "im też kiedyś życie przywali i dobrze im tak!", ale raczej szukaj jakiejś swojej nowej ścieżki, piękna, spokoju, radości, harmonii - najlepiej wewnątrz siebie.

Właśnie nie zdarzyło mi się, żeby ktoś odebrał mnie tak jak Ty...
Z tego co wiem ludzie właśnie postrzegają mnie jako osobę uśmiechniętą, wesołą, dobrą i życzliwą, a w dodatku taką której można zaufać... więc dość mocno jestem zszokowana tym jak mnie odebrałaś...

A co do ich związku nie knuję... nie robie nic. Nie odzywam sie do nich, nie komentuję tego, nie podpuszczam nikogo przeciwko nim... z jego mamą rozmawiałam dzisiaj i sama do tego wróciła... nie jest to tak, że wydzwaniam do niej i truję jej za uszami, ale obie bardzo sie zżyłyśmy i podtrzymyjemy ten kontakt... i nawet w tej sytuacji w chwilach gdy ona wypowiada sie negatywnie o tej dziewczynie ja mówię, że to jej syn i jeśli im się ułoży to będzie musiała ją zaakceptować, bo przecież jego szczęście sie liczy...
A jego kocham... pomimo tego jak to wszystko się potoczyło... i życzę mu szczęścia... jasne, chciałabym żeby był szczęśliwy ze mną... ale jeśli ma mu być lepiej z kimś innym to niech będzie... tylko nie mam dobrych przeczuć co do tej dziewczyny... i myślę, że szybko odbije mu się ta znajomość czkawką... a zawsze chciałam dla niego jak najlepiej i w miarę możliwości starałam się mu pomagać jeśli tego akurat potrzebował...

8

Odp: Historia zatoczyła koło
Zorija napisał/a:

Czasem jest tak, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak nas odbierają inni...
Nie martw się, tylko przyjrzyj się temu i wyciągnij wnioski.

Co do ich związku - nie knuj za dużo. Po co Ci to? Zajmij się teraz sobą a na nich miej wywalone... jak sobie poradzą i czy to przetrwa, jakie będą tego konsekwencje... co Cię to obchodzi? Na pewno masz teraz straszny dół - skup się więc na sobie, ale nie na zasadzie "im też kiedyś życie przywali i dobrze im tak!", ale raczej szukaj jakiejś swojej nowej ścieżki, piękna, spokoju, radości, harmonii - najlepiej wewnątrz siebie.

Właśnie nie zdarzyło mi się, żeby ktoś odebrał mnie tak jak Ty...
Z tego co wiem ludzie właśnie postrzegają mnie jako osobę uśmiechniętą, wesołą, dobrą i życzliwą, a w dodatku taką której można zaufać... więc dość mocno jestem zszokowana tym jak mnie odebrałaś...

A co do ich związku nie knuję... nie robie nic. Nie odzywam sie do nich, nie komentuję tego, nie podpuszczam nikogo przeciwko nim... z jego mamą rozmawiałam dzisiaj i sama do tego wróciła... nie jest to tak, że wydzwaniam do niej i truję jej za uszami, ale obie bardzo sie zżyłyśmy i podtrzymyjemy ten kontakt... i nawet w tej sytuacji w chwilach gdy ona wypowiada sie negatywnie o tej dziewczynie ja mówię, że to jej syn i jeśli im się ułoży to będzie musiała ją zaakceptować, bo przecież jego szczęście sie liczy...
A jego kocham... pomimo tego jak to wszystko się potoczyło... i życzę mu szczęścia... jasne, chciałabym żeby był szczęśliwy ze mną... ale jeśli ma mu być lepiej z kimś innym to niech będzie... tylko nie mam dobrych przeczuć co do tej dziewczyny... i myślę, że szybko odbije mu się ta znajomość czkawką... a zawsze chciałam dla niego jak najlepiej i w miarę możliwości starałam się mu pomagać jeśli tego akurat potrzebował...

9

Odp: Historia zatoczyła koło

Drugi raz to samo ... hmm współczuję  sad

Co ja mogłabym Ci poradzić... Zerwij kontakt z jego matką. To będzie pierwszy krok do wyleczenia.
To czego się dowiedziałaś już wystarczy, aby nabrać sił i iść dalej. 

Uwierz, że on za to zapłaci. Jak nie teraz , to później. Są oboje siebie warci. Patologia jednym słowem.  A Ty miej klasę i zakończ gadanie o nich.

10

Odp: Historia zatoczyła koło
bela4444 napisał/a:

Drugi raz to samo ... hmm współczuję  sad

Co ja mogłabym Ci poradzić... Zerwij kontakt z jego matką. To będzie pierwszy krok do wyleczenia.
To czego się dowiedziałaś już wystarczy, aby nabrać sił i iść dalej. 

Uwierz, że on za to zapłaci. Jak nie teraz , to później. Są oboje siebie warci. Patologia jednym słowem.  A Ty miej klasę i zakończ gadanie o nich.

Heh... może rzeczywiście powinnam zerwać kontakt również z nią... ale nie jestem teraz pewna czy rzeczywiście chcę to zrobić... bo na prawdę zżyłam się z nią i dobrze mi się z nią rozmawia... ale chyba masz rację...

A najgorsze jest to, że ja właśnie nie mam siły. Nie mam siły, ani chęci. Teraz zamiast spać - leżę, płaczę i próbuję jakoś zebrać się... ale cały czas zadaję sobie pytanie "dlaczego?"... dlaczego znów, dlaczego ja, czym sobie zasłużyłam? Dlaczego nie zasługuję na miłość?

Mam 24 lata... a czuję się jak wrak. Emocjonalnie jestem... chyba właśnie w ogóle nie jestem...

Wiem, że dziewczyny wcześniej zarzuciły mi mściwość itd... ale po części chyba mają rację... bo wierze w porzekadło: "Pan Bóg nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy"... i w to, że nie buduje się szczęścia na nieszczęściu innych... osobiście nie mam zamiaru nic robić żebt zniszczyć ich związek... ale mam nadzieję, że oboje pożałują tego jak mnie potwornie skrzywdzili...

11

Odp: Historia zatoczyła koło

Wejdz w glab siebie.Zastanow sie nad soba dlaczego Ty wybierasz takich facetow.To Ty ich wybralas ? Czy oni Ciebie ?
To jest wazne.Moze szukalas milosc troche na sile ? I bralas co leci ?
Musisz cos z tym zrobic, bo jak poznasz kolejnego, to od poczatku bedziesz sie bala, ze Cie zdradzi i zostawi.
I zamiast cieszyc sie szczesciem, bedziesz sie na zapas zamartwiala,
Najpierw sama przepracuj swoje mysli, postepowanie, poczytaj dlaczego dzieje sie tak a nie inaczej.Albo do psychologa.

12

Odp: Historia zatoczyła koło
verdad napisał/a:

Wejdz w glab siebie.Zastanow sie nad soba dlaczego Ty wybierasz takich facetow.To Ty ich wybralas ? Czy oni Ciebie ?
To jest wazne.Moze szukalas milosc troche na sile ? I bralas co leci ?
Musisz cos z tym zrobic, bo jak poznasz kolejnego, to od poczatku bedziesz sie bala, ze Cie zdradzi i zostawi.
I zamiast cieszyc sie szczesciem, bedziesz sie na zapas zamartwiala,
Najpierw sama przepracuj swoje mysli, postepowanie, poczytaj dlaczego dzieje sie tak a nie inaczej.Albo do psychologa.

Takie pytanie się pojawiają. Tym bardziej teraz. Zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak?
Pierwszy starał się o moje względy, uwagę, uczucie przeszło rok. W końcu zdobył.
Drugi? Nie szukałam na siłę. Po prostu jak pozbierałam się po przeżyciach. Zaczęłam cieszyć się życiem, bawić, żyć. Choć facetów traktowałam przedmiotowo. Tzn. Nie chciałam z nikim się wiązać - spotkać się, pogadać? Ok. Ale nie szukałam ich. Nie obiecywałam nic. Nie pocieszałam się niczyim kosztem. Tak naprawdę nie chciałam nikogo. Dobrze mi było samej.
I wtedy pojawił się on.
Początkowo po prostu dobrze się nam rozmawiało. Odwiedzał mnie i dobrze czułam się w jego towarzystwie. I właśnie w przeciwieństwie do każdego poprzedniego, którzy się gdzieś tam kręcili jego obecność mnie nie męczyła... Co raz częściej mnie odwiedzał, co raz częściej spędzaliśmy długie godziny na rozmowach. Przesiadywaliśmy do 3 czy 4 w nocy (albo raczej już nad ranem) rozmawiając. I tak jakoś poszło. Zaczął się przybliżać, a ja mu na to pozwoliłam...
A teraz? Mam świadomość, że po 2/2 przypadkach gdy zostałam potraktowana w taki a nie inny sposób mogę mieć opory przed wejściem w kolejną relację. Zamiast szczęścia może być strach. Zamiast pozwolić się komuś zbliżyć, wycofam się żeby nie przeżyć tego po raz kolejny...
A do psychologa chodzę od miesiąca...

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia zatoczyła koło

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024