jakie są języki miłości ? jak je rozpoznać u siebie i swojego partnera ?
jak nauczyć się skutecznych metod poprawy porozumiewania językiem miłości z partnerem ?
jak znaleźć klucz w komunikacji dla trwałego i pełnego miłości swojego związku ?
Język miłości to - francuski
ten pewnie też
słyszałam o 5 językach miłości - jednym z nich jest dotyk a pozostałe ?
Ja nigdy o żadnym poza francuskim nie słyszałam
Ja nigdy o żadnym poza francuskim nie słyszałam
Francuski to jest tak kretyńskie narzecze, że naprawdę nie wiem, co ludzie w tym widzą i jak mogą się w czymś takim porozumiewać
A o co chodzi z językiem miłości, to nie wiem. Dla mnie to jest jakieś czcze wymyślanie. Albo facet do kobiety pasuje, a ona do niego, albo nic z tego nie będzie. Jak jest chemia, wzajemność i jedno słucha tego, co mu komunikuje to drugie, to nie ma co kombinować. Miłość jest wbrew pozorom prosta. To ludzie ją sobie komplikują na własne życzenie.
natalii chodzi o coś innego.
językiem miłości u danej osoby może być np.:
- mówienie o tym
- dotyk
- dawanie prezentów
- poświęcanie czasu
czyli w skrócie: ktoś może okazywać miłość poprzez przytulanie, dotyk i wszystko, co się z tym wiąże, ale np. bardzo rzadko mówić, że kocha - ja tak mam.
Ja to myślę, że autorce tematu bardziej chodzi o to, że jej firma organizuje płatne szkolenia z zakresu "języka miłości". Wystarczy wklepać w google.
o, no prosze rzeczywiscie te pytania brzmialy dosc profesjonalnie
natalii chodzi o coś innego.
językiem miłości u danej osoby może być np.:
- mówienie o tym
- dotyk
- dawanie prezentów
- poświęcanie czasuczyli w skrócie: ktoś może okazywać miłość poprzez przytulanie, dotyk i wszystko, co się z tym wiąże, ale np. bardzo rzadko mówić, że kocha - ja tak mam.
Mnie się zawsze wydawało, że takie rzeczy się po prostu czuje. Ja na przykład nie mam potrzeby, żeby mi ktoś codziennie przypominał, że mnie kocha. Ja wiem, że mój facet mnie kocha po tym jak wygląda nasza relacja. Oczywiście czasami mi to mówi, ja jemu też, ale w miłości chyba nie chodzi o to żeby to swoje zakochanie cały czas realizować werbalnie. Co z tego, że mi ktoś będzie słodził, jak w codziennym życiu razem to nie będzie mieć odzwierciedlenia. A jak chodzi o to żeby się siebie nawzajem nauczyć stopniowo - inaczej się nie da jak tylko ze sobą będąc i wyciągając wnioski z tego, co się dzieje
jedni czuja, inni nie czuja. jeszcze inni moga zle komunikowac, inni zle odbierac.
moim zdaniem warto do wszystkiego podchodzic bardziej swiadomie, a nie tylko na czuja.
stad ja wiem o sobie tyle, ze nie bede codziennie mowic ze kocham, ani nawet nie co tydzien, a raczej rzadziej niz co miesiac. ale przytulac (sie) bede codziennie. podobnie mam z prezentami dla ukochanej osoby. zawsze sa dokladnie przemyslane i dopasowane do tejze osoby i sytuacji.
Podejście na czuja nie musi, a wręcz nie powinno oznaczać braku świadomości. Po prostu uważam, że niektórych rzeczy nie ma sensu nie wiadomo jak analizować. Zwłaszcza, że nie da się podejść (i nawet nie powinno) do kogoś, kogo się darzy jakimś głębszym zupełnie na chłodno, jak do obcego. Jak coś nie trybi, to szczera rozmowa. Tylko i wyłącznie. Nawet jak się przy tym trzeba trochę pokłócić, to lepiej sobie pewne sprawy wyjaśnić, niż potem zastanawiać nad jakimiś językami miłości. A reszta się jakoś tak sama dzieje. W każdym razie u mnie tak to działa.
Zamów sobie książkę G.Chapman "5 jezykow miłości ".
Języka nie nauczysz się "na czuja".
O miłość trzeba dbać.
Poczytaj i daj partnerowi do poczytania.