Mam wszystko a czegoś jednak brakuje. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 68 ]

1 Ostatnio edytowany przez 8Kamil7 (2016-07-05 10:40:58)

Temat: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Cześć dziewczyny.

Z moją obecną dziewczyną jestem od ponad roku. Naprawdę super i kochająca kobieta, normalna, rodzinna, ciepła, wrażliwa i mogę tak pisać bez końca. Kobiety z mojej przeszłości takie nie były, raczej imprezowiczki, laski nie nadające się za bardzo do tego by założyć z nimi rodzinę. Związki z nimi trwały po kilka miesięcy i się sypało.

Jak poznałem E. to poczułem się jakbym pana Boga za nogi złapał. Mówię sobie w końcu normalna kobieta, która ma swoje priorytety, która potrafi docenić to co ma. Była wtedy przez 2 lata sama, bo nie mogła się pozbierać po rozstaniu z byłym. Potrzebowała czasu i nie bawiła się w żadne związki na zasadzie znajdę sobie jakiś plasterek na ranę.
Kochamy się bardzo, szanujemy ale... podświadomie czuję, że czegoś brakuje. Adrenaliny, emocji...sam nie wiem chyba czego.

Ostatnio poznałem pewną babkę kilka lat starszą ode mnie. Ona pracuje w miejscu gdzie często jeżdżę i tak od słowa do słowa i złapaliśmy dosyć dobry kontakt. Zwykłe pogaduchy, bo fajnie się gada. Ostatnio nie byłem tam 2 tygodnie i sms 'cześć. Dlaczego już się nie pojawiasz? Zapomniałeś chyba o mnie, nieładnie'' Pierwsze co zrobiłem to olałem to ale w końcu zdecydowałem, że pojadę ją odwiedzić. Zapytała czy byśmy się nie spotkali po jej pracy. Odpowiedziałem, że nie bo mam kobietę i z nią spędzam wieczory. Uśmiech od razu zszedł jej z twarzy, no i jakoś rozmowa przestała się kleić. Po dwóch dniach sms, że ona nie chce włazić mi w życie, ale przecież możemy się jak koleżanka-kolega od czasu do czasu spotkać, wypić kawę i pogadać.
Na razie nic nie odpisuję ale jakoś podświadomie mnie ciągnie do niej. Przypomina mi chyba ten czas zanim poznałem obecną dziewczynę. Nawet mi przez myśl nie przeszło by robić coś za plecami dziewczyny i ją oszukiwać ale myśli o tamtej mi kołaczą w głowie coraz bardziej...

Sam chyba nie rozumiem siebie w tym momencie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
8Kamil7 napisał/a:

(...) Sam chyba nie rozumiem siebie w tym momencie.

Na pewno nie rozumiesz? Przecież wszystko jest jasne.

3

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Wielokropek napisał/a:
8Kamil7 napisał/a:

(...) Sam chyba nie rozumiem siebie w tym momencie.

Na pewno nie rozumiesz? Przecież wszystko jest jasne.

No właśnie nic w tym nie jest jasne.

4

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Przeczytaj swój pierwszy post, zapominając że jesteś jego autorem.

5

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

No tak, właśnie dlatego, pomimo, że miewam wielką ochotę, nie jestem dla facetów normalna, ciepła, wrażliwa, bo w ten sposób można sobie flaki wypruć a druga osoba i tak prędzej czy później będzie znudzona. Ale nie narzekam, bo sama niestety mam ten sam schemat, tzn muszę dostać odpowiednią dawkę rozchwiania emocjonalnego, żeby czuć, że wszystko jest tak, jak trzeba.

Teoretycznie można nad tym pracować - moja terapeutka próbowała przez 4 lata, ale w końcu sama stwierdziłam, że tak w zasadzie to... ja nie chcę tego zmieniać, bo tak mi odpowiada. Musisz po prostu podjąć decyzję jak to jest u Ciebie:) tylko jeśli stwierdzisz, że jednak potrzebujesz na co dzień trochę emocjonalnego chaosu, to nie zbliżaj się za bardzo do stabilnych uczuciowo ludzi, co by ich nie poturbować.

6

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Musisz sobie udzielić bardzo konkretnej odpowiedzi -- czy chcesz zdradzać swoją dziewczynę? To twoja decyzja...

Jeśli nie chcesz zdradzać, to czy chcesz mieć tamtą za "tajną koleżankę". Można się powstrzymać od seksu, ale to i tak jest "tajna koleżanka", więc poniekąd zdrada.

Proponuję, abyś z nią nie zrywał brutalnie kontaktu, ale raczej się od niej oddalał niż przybliżał. Dobrze, że jej powiedziałeś, że masz kobietę. Myślę, że po tym jej pytaniu czy możecie być kolegami i czasem się spotykać, to masz otwartą drogę, aby się od niej odwrócić po prostu. Powedzieć coś w stylu "Wiesz... podobasz mi się, jesteś intrygująca, myślałem o Tobie, chciałbym się spotykać, bo jestem Ciebie ciekawy, ale jednak nie chcę niszczyć swojego obecnego związku. Spotykanie się na stopie koleżeńskiej pewnie by spowodowało, że się w Tobie zakocham, a nie chcę do tego doprowadzić, zwłaszcza że mój obecny związek jest satysfakcjonujący i planujemy razem przyszłość. Dlatego na tym etapie życzę Ci szczęścia, darzę ogromną sympatią, ale nie mogę przyjechać... może kiedyś się spotkamy przypadkowo... zobaczymy...".

7 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-05 11:47:17)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

No tak Gary, tylko to co proponujesz, jest super, kiedy ktoś wie i czuje, że jego związek jest satysfakcjonujący, że planują razem przyszłość i nie chce tego niszczyć, a autor ewidentnie nie ma takiej wizji, czego dowodzi tytuł wątku.
To nie jest kwestia chcę/nie chcę zdradzić, tylko czego czego potrzebuję od życia - in general;)

8 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-07-05 12:04:12)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

W każdym związku czegoś brakuje, trudno jest żyć samemu, trzeba się zdecydować. Autor niech decyduje. Ja na jego miejscu nie wyrzucałbym na śmietnik związku, który jest w miarę dobry do życia z najdzieją, że znajdę coś lepszego. Nie zawsze się znajdzie. Nie zazdroszczę mu tych dylematów... ja na jego miejscu bym się starał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy gdyby nie było tej koleżanki nowo poznanej, to czy z obecną dziewczyną chciałbym żyć. Jeśli odpowiedź twierdząca, to koleżanka do wykreślenia. Oczywiście pozostaje jeszcze zdrada, ale w tym przypadku odpada całkowicie.

Wykreślenia === czyli trzeba się oddalić. Oddalić z klasą, a nie porzucić. Dowartościować, wytłumaczyć, podziękować, uśmiechnąć się, życzyć szczęścia, pomachać papa, i iść dalej swoją ścieżką.

9

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

Ale nie narzekam, bo sama niestety mam ten sam schemat, tzn muszę dostać odpowiednią dawkę rozchwiania emocjonalnego, żeby czuć, że wszystko jest tak, jak trzeba.

Jestem ciekaw na jakiej zasadzie to działa.

Mam dawać Ci do zrozumienia, że mogę znaleźć inną, zdradzić Cię, a potem naubliżać, żeby w końcu przeprosić i powiedzieć że jednak jesteś wspaniała?

Jak dla mnie to inna bajka, jak komuś nie pasuje że go dobrze traktuje, to wolałbym żeby sobie poszedł w siną dal.

10 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-05 12:25:16)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
RavenKnight napisał/a:
Husky napisał/a:

Ale nie narzekam, bo sama niestety mam ten sam schemat, tzn muszę dostać odpowiednią dawkę rozchwiania emocjonalnego, żeby czuć, że wszystko jest tak, jak trzeba.

Jestem ciekaw na jakiej zasadzie to działa.

Mam dawać Ci do zrozumienia, że mogę znaleźć inną, zdradzić Cię, a potem naubliżać, żeby w końcu przeprosić i powiedzieć że jednak jesteś wspaniała?

Jak dla mnie to inna bajka, jak komuś nie pasuje że go dobrze traktuje, to wolałbym żeby sobie poszedł w siną dal.

I bardzo dobrze, że tak masz, nie zmieniaj tego:) Nie chcę offtopować w tym wątku, więc krótko: nie musi chodzić o inną laskę (i w sumie lepiej żeby nie chodziło, bo to słabe), chodzi o twoje wewnętrzne emocje jako takie, żeby były po ekstremach w jedną i w drugą stronę i albo ktoś to ma, albo nie ma. Tego się nie da udawać żadnym zachowaniem, ani też w drugą stronę - nie da się zatuszować jak jest. Borderline, ChAD, coś w tym stylu. Sama nie mam nigdy pewności, czy wolę być w życiu sama, czy jednak z kimś, czy w relacji, czy w wolnym układzie, czy w potajemnych schadzkach i lubię, jak druga osoba też tego nie wie. Tzn we wierzchniej warstwie świadomości oczywiście chcę ciepła i miłości jak każdy, ale na tyle poznałam swoje emocje, że wiem, że to ściema, bo prędzej czy później "zacznie czegoś brakować". Tak w skrócie.

11

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Jeśli szukasz osób z podobnym nastawieniem to OK smile
No cóż, każdy jest inny, nie mnie oceniać, jednak wolałbym o takich rzeczach wiedzieć już na początku znajomości, bo jak wszystko by się dobrze układało, a potem nagle ciach bez powodu, koniec imprezy, to byłby niezły mindfuck tongue

12

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Też uważam, że każdy powinien znać siebie na tyle, żeby potrafić określić swój "emocjonalny profil" i informować o nim na samym początku znajomości:) ciekawi mnie btw jak określi się autor wątku.

13

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Emocjonalny chaos - pięknie napisane. Też to mam tongue

14

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:
RavenKnight napisał/a:
Husky napisał/a:

Ale nie narzekam, bo sama niestety mam ten sam schemat, tzn muszę dostać odpowiednią dawkę rozchwiania emocjonalnego, żeby czuć, że wszystko jest tak, jak trzeba.

Jestem ciekaw na jakiej zasadzie to działa.

Mam dawać Ci do zrozumienia, że mogę znaleźć inną, zdradzić Cię, a potem naubliżać, żeby w końcu przeprosić i powiedzieć że jednak jesteś wspaniała?

Jak dla mnie to inna bajka, jak komuś nie pasuje że go dobrze traktuje, to wolałbym żeby sobie poszedł w siną dal.

I bardzo dobrze, że tak masz, nie zmieniaj tego:) Nie chcę offtopować w tym wątku, więc krótko: nie musi chodzić o inną laskę (i w sumie lepiej żeby nie chodziło, bo to słabe), chodzi o twoje wewnętrzne emocje jako takie, żeby były po ekstremach w jedną i w drugą stronę i albo ktoś to ma, albo nie ma. Tego się nie da udawać żadnym zachowaniem, ani też w drugą stronę - nie da się zatuszować jak jest. Borderline, ChAD, coś w tym stylu. Sama nie mam nigdy pewności, czy wolę być w życiu sama, czy jednak z kimś, czy w relacji, czy w wolnym układzie, czy w potajemnych schadzkach i lubię, jak druga osoba też tego nie wie. Tzn we wierzchniej warstwie świadomości oczywiście chcę ciepła i miłości jak każdy, ale na tyle poznałam swoje emocje, że wiem, że to ściema, bo prędzej czy później "zacznie czegoś brakować". Tak w skrócie.

No dobrze, a teraz pytanie. Jak sobie radzisz w takim razie w relacjach damsko-męskich czyt. związkach? Wchodzisz w ogóle w takie coś?

15

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Myślę, że odpowiedź zawiera się w tym, że przyzwyczaiłeś się do dziewczyn imprezowiczek, gdzie nie było ciepła, nie byłeś jej pewny, ale brakuje Ci takich emocji. Tylko, że to nie jest zdrowe, bo będąc z taką osobą zawsze będziesz cierpiał. To będzie ciągła niepewność albo przelotny związek. Tutaj masz fajną kobietę, a nie jest powiedziane, że z ukochaną nie można szaleć. Nawet spokojna osoba może poszaleć. Na przykład ja jestem spokojna, ale nie sądzę, że nudna dla swojego faceta. Można mieć udany związek, gdzie ludzie wiedzą czego chcą, ale świetnie razem się czuć. Grunt, to popracować nad sobą, wiedzieć czego się chce i związać się z odpowiednią osobą. Jeżeli kochasz swoją dziewczynę, to absolutnie nie ma co tego niszczyć, tylko zróbcie razem coś fajnego, przypomnij sobie jak kiepsko pewnie czułeś się z byłymi i popracuj nad sobą. A jeżeli byś nadal nie dawał z tym rady, to myślę, że psycholog może pomóc. To jest często jakiś nieprzepracowany schemat po prostu. No, a warto dać sobie szansę na szczęśliwe życie. Według mnie stabilność nie jest nudna, bycie kogoś pewnym też nie, emocje jak pisałam można mieć po prostu robiąc z ukochaną osobą coś szalonego, a dla mnie to poczucie, że druga osoba też bardzo kocha jest świetne i szkoda życia na kogoś, kto by nie był tego pewny w związku i nas ranił.

16

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

cichyfacet, to byłby za duży offtop.

17

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

cichyfacet, to byłby za duży offtop.


a mnie to bardzo interesuje sad
i myślę, że może być w kwestii tematu, może autorka znajdzie jakieś podobieństwa

18

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Cichy, czyżbyś znalazł podobieństwo z pewną osobą wink w osobie niczego nie spodziewającej sie Husky i znowu bawisz się w Sherlocka :>
wiem, że tak big_smile

19

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

Cichy, czyżbyś znalazł podobieństwo z pewną osobą wink w osobie niczego nie spodziewającej sie Husky i znowu bawisz się w Sherlocka :>
wiem, że tak big_smile

Uwielbiam Cię.  wink

20 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-06 12:18:56)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

cichyfacet, czyżbyś próbował wytropić jakąś swoją psychopatyczną ex w internecie?:)

Byłam/bywam w przeróżnego typu relacjach.
Wchodziłam kiedyś w związki "normalne", które oczywiście normalne nie były i po których partnerzy sami musieli się leczyć - zło w czystej postaci, tego już nie robię. Od czasu, kiedy parę rzeczy przepracowałam i trochę więcej wiem, to raczej wchodzę w niezdefiniowane relacje, gdzie mi zależy bardziej, bo wtedy mam pewność, że drugiej osoby nie skrzywdzę. Teraz jestem w jeszcze czymś innym: facet ewidentnie czuje do mnie coś całkiem konkretnego, ale jest jeszcze bardziej porypany ode mnie i np twierdzi, że "związek to początek końca" - takie coś funduje odpowiednią dawkę niewiadomej i na jakiś czas może zagrać.
Z drugiej strony w relacjach szalenie ważne jest dla mnie porozumienie intelektualne i "grzebanie w bebechach" (muszę od drugiego człowieka wyciągnąć absolutnie wszystko i lubię bawić się w terapeutę), dlatego nawet moi byli, którzy mają do mnie masę pretensji, żalu itp, i tak utrzymują ze mną kontakt i spotykamy się na filozoficzno-psychologiczne debaty (chociaż zakończenie to to miewa różne).
W każdym razie zawsze z góry informuję, że do monogamii raczej zdolna nie jestem, że w ciągu jednego dnia może mi się odwidzieć i z wielkiej miłości partner nagle spadnie do poziomu nic nieznaczącego odpadu (nie, nie jestem z tego dumna), tak więc jak ktoś chce się w takie coś pchać to zakładam, że robi to na własną odpowiedzialność. Takie to w skrócie są moje relacje.

I nie ma to żadnego związku z wątkiem i autorem,
koniec offtopu:)

21

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

cichyfacet, czyżbyś próbował wytropić jakąś swoją psychopatyczną ex w internecie?:)

Byłam/bywam w przeróżnego typu relacjach.
Wchodziłam kiedyś w związki "normalne", które oczywiście normalne nie były i po których partnerzy sami musieli się leczyć - zło w czystej postaci, tego już nie robię. Od czasu, kiedy parę rzeczy przepracowałam i trochę więcej wiem, to raczej wchodzę w niezdefiniowane relacje, gdzie mi zależy bardziej, bo wtedy mam pewność, że drugiej osoby nie skrzywdzę. Teraz jestem w jeszcze czymś innym: facet ewidentnie czuje do mnie coś całkiem konkretnego, ale jest jeszcze bardziej porypany ode mnie i np twierdzi, że "związek to początek końca" - takie coś funduje odpowiednią dawkę niewiadomej i na jakiś czas może zagrać.
Z drugiej strony w relacjach szalenie ważne jest dla mnie porozumienie intelektualne i "grzebanie w bebechach" (muszę od drugiego człowieka wyciągnąć absolutnie wszystko i lubię bawić się w terapeutę), dlatego nawet moi byli, którzy mają do mnie masę pretensji, żalu itp, i tak utrzymują ze mną kontakt i spotykamy się na filozoficzno-psychologiczne debaty (chociaż zakończenie to to miewa różne).
W każdym razie zawsze z góry informuję, że do monogamii raczej zdolna nie jestem, że w ciągu jednego dnia może mi się odwidzieć i z wielkiej miłości partner nagle spadnie do poziomu nic nieznaczącego odpadu (nie, nie jestem z tego dumna), tak więc jak ktoś chce się w takie coś pchać to zakładam, że robi to na własną odpowiedzialność. Takie to w skrócie są moje relacje.

I nie ma to żadnego związku z wątkiem i autorem,
koniec offtopu:)

Nie przejmuj się, dla cichego to relacja idealna ;-)

22

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

O, fajnie, że to napisałaś Husky.
Teraz Cichy ma nową porcję argumentów w razie "przypadkowego" spotkania.
Jak na rasowego misjonarza i terapeutę przystało, musi mieć notatki big_smile


PS. A ten opis, to spokojnie mogłabym być ja czy tysiące innych lasek, tyle że kilka lat wcześniej, bo teraz w życiu nie weszłabym w relacje z gościem który mówi: "związek to początek końca" <lol>
Przecież to dzieciak, który widać, że nie ma pojęcia o czym mówi. Trafić może jedynie do kobiet z wielką potrzebą odczuwania ciągłej niepewności i które chcą wciąż i wciąż udowadniać takiemu Panoczkowi, że "zasługują" na jego love, no i oczywiście przekonać go , że love istniejeee - tu teatralny płacz koniecznie wink

Generalnie, jest to styl 'lovciania' dla ludzi, którzy zamiast tworzyć związki i budować prawdziwe więzi z ludźmi, lubują się i wolą opowiadać o 'dramatach' w swoim życiu, które sami kreują, bo w ten sposób "coś się dzieje".
Gdyby inni ludzie nie okazywali zainteresowania ich opowieściom, to nie mieliby pożywki i podstaw by mniemać , że ich historie są niesamowite i pewnie szybciej by się z takich potrzeb kreowania dramatów wyleczyli, a tak czują się dzięki temu ciekawsi - dla siebie i ogólnie.
Ale jest nadzieja - czasem się z tego po prostu wyrasta wink

23 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-06 12:58:43)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

O, fajnie, że to napisałaś Husky.
Teraz Cichy ma nową porcję argumentów w razie "przypadkowego" spotkania.
Jak na rasowego misjonarza i terapeutę przystało, musi mieć notatki big_smile


PS. A ten opis, to spokojnie mogłabym być ja czy tysiące innych lasek, tyle że kilka lat wcześniej, bo teraz w życiu nie weszłabym w relacje z gościem który mówi: "związek to początek końca" <lol>
Przecież to dzieciak, który widać, że nie ma pojęcia o czym mówi. Trafić może jedynie do kobiet z wielką potrzebą odczuwania ciągłej niepewności i które chcą wciąż i wciąż udowadniać takiemu Panoczkowi, że "zasługują" na jego love, no i oczywiście przekonać go , że love istniejeee - tu teatralny płacz koniecznie wink

Generalnie, jest to styl 'lovciania' dla ludzi, którzy zamiast tworzyć związki i budować prawdziwe więzi z ludźmi, lubują się i wolą opowiadać o 'dramatach' w swoim życiu, które sami kreują, bo w ten sposób "coś się dzieje".
Gdyby inni ludzie nie okazywali zainteresowania ich opowieściom, to nie mieliby pożywki i podstaw by mniemać , że ich historie są niesamowite i pewnie szybciej by się z takich potrzeb kreowania dramatów wyleczyli, a tak czują się dzięki temu ciekawsi - dla siebie i ogólnie.
Ale jest nadzieja - czasem się z tego po prostu wyrasta wink

Wydaje mi się, że jednak mówisz o trochę innego rodzaju relacjach. Ja niczego nie udowadniam, nie płaczę, nie robię afer(chociaż kiedys tak też się bawiłam), bo nie mam o co. Raczej mówię, że o związku ze mną to i tak mógłby sobie tylko pomarzyć. Chodzi o to, żeby nawzajem pilnować swoich granic, żeby nie wpaść w ciepłe kapcie i pewnego dnia nie poczuć chęci mordu kogoś, kto chcący/niechcący przyczynił się do zamknięcia nas w pluszowym więzieniu.
Wierz mi, że dramatów realnych miałam wystarczająco dużo(na tyle dużo, że spędziłam prawie trzy lata w psychiatrykach;) Owszem, lubię wymyślać dramaty, bo taki mam zawód, ale zawsze pilnuję, żeby nie nabrały za dużo znamion prawdziwości. Nie potrzebuję natomiast z pewnością ciepłych kapci, bo nic tak jak one nie przyprawia mnie o mdłości i nie zabiera apetytu na życie. Może nawet nie o "apetyt" chodzi, ale nie jestem wtedy w stanie właściwie wykonywać swojej pracy, tracę na kreatywności i na wszystkich wewnętrznych zasobach, które są dla mnie ważne i wtedy taki partner może być pewien, że zemsta przyjdzie niechybnie wraz z końcem "związku".
Mam jedną stałą relację i jest to relacja z moim psem i nigdy bym nikogo do naszego mieszkania nie dołożyła:) nie wiem więc, czy porównanie do kobiet "które chcą wciąż i wciąż udowadniać takiemu Panoczkowi, że "zasługują" na jego love, no i oczywiście przekonać go , że love istniejeee - tu teatralny płacz koniecznie" - jest adekwatne... Tzn wiem! wiem, że poczułam chęć wyrzygania się, jak sobie taką scenkę wyobraziłam.

Elle88, mówisz, że ten opis pasuje do Ciebie z przeszłości, to mam pytanie - jak dalekiej przeszłości, no i co i dlaczego Ci się zmieniło?

24

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

O, fajnie, że to napisałaś Husky.
Teraz Cichy ma nową porcję argumentów w razie "przypadkowego" spotkania.
Jak na rasowego misjonarza i terapeutę przystało, musi mieć notatki big_smile


też ciekawe hobby;)

25 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 13:09:38)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

Wydaje mi się, że jednak mówisz o trochę innego rodzaju relacjach. Ja niczego nie udowadniam, nie płaczę, nie robię afer(chociaż kiedys tak też się bawiłam), bo nie mam o co.

Nie trzeba płakać i ciskać się, wystarczy, że świadomie (i podświadomie smile) Twoje zainteresowanie wzbudzają TYLKO mężczyźni (a bardziej - chłopcy), z problemami emocjonalnymi, niezdolni do stworzenia stabilnej relacji, bo - jak sama dalej piszesz : stabilizacja = nuda, ciepłe kapcie itp., czyli idziesz w skrajności, aby zracjonalizować u siebie potrzebę kreowania takich niestabilnych związków.

Raczej mówię, że o związku ze mną to i tak mógłby sobie tylko pomarzyć.

Nie no, oczywiście - wtedy jesteś króliczkiem, 'masz kontrolę', to on goni Ciebie. Nic nowego, jak się człowiek zna trochę na manipulacji wink


Chodzi o to, żeby nawzajem pilnować swoich granic, żeby nie wpaść w ciepłe kapcie i pewnego dnia nie poczuć chęci mordu kogoś, kto chcący/niechcący przyczynił się do zamknięcia nas w pluszowym więzieniu.


Nie, nie chodzi o to. O co chodzi napisałam powyżej.
Można zachowywać sie normalnie, szanować siebie i być w stabilnym emocjonalnie związku i nie popadać w zabójcza rutynę. Nie trzeba popadać w skrajności typu:
Istnieją tylko 2 możliwości: 1. Rutyna ALBO 2.  nigdy nie wiem co partner mi odwali (albo ja jemu), co on czuje, ciągle chodzimy wokół siebie na paluszkach itd. To jest brak prawdziwej znajomości drugiej osoby, bo żadna z nich nie daje się drugiej poznać, ale nie związek. Więc nie ma mowy o 'rutynie' w takim sztucznym  udawanym od początku tworze: królika i myśliwego wink


Owszem, lubię wymyślać dramaty, bo taki mam zawód, ale zawsze pilnuję, żeby nie nabrały za dużo znamion prawdziwości.


Mhm pozwól, że nie będę wnikać wink


Mam jedną stałą relację i jest to relacja z moim psem i nigdy bym nikogo do naszego mieszkania nie dołożyła:) nie wiem więc, czy porównanie do kobiet "które chcą wciąż i wciąż udowadniać takiemu Panoczkowi, że "zasługują" na jego love, no i oczywiście przekonać go , że love istniejeee - tu teatralny płacz koniecznie" - jest adekwatne... Tzn wiem! wiem, że poczułam chęć wyrzygania się, jak sobie taką scenkę wyobraziłam.

A co ma Twój pies do relacji z mężczyzną? Bo chyba nie zrozumiałam tej analogii i w jaki sposób to 'kasuje' moją perspektywę? wink

Elle88, mówisz, że ten opis pasuje do Ciebie z przeszłości, to mam pytanie - jak dalekiej przeszłości, no i co i dlaczego Ci się zmieniło?

Wszystko się zmieniło i.. nic się nie zmieniło wink
Albo inaczej: Ja jestem 100% świadoma tego jaka była i dlaczego wydarzały się takie a nie inne historie, a raczej po co je kreowałam. I 100% wiem, że mnie do tego nie ciągnie, raczej śmieszą mnie i żenują takie potrzeby u innych, bo wiem, że wynikają z potrzeby bycia w centrum czyjejś uwagi i nieumiejętności odnalezienia się w "Szarej codzienności". Z niczego więcej, naprawdę smile
A "nic się nie zmieniło", bo nie jestem gotowa kogoś pokochać nie wiem czy umiem.
Musiałby to być ktoś, kto mi zaimponuje, a to rzadkość, bo jestem dość bystrą kobietą wink

26

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Tak, już nawet się z nią umówiłem. Może teraz coś zrozumie. wink

27 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 13:22:19)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
cichyfacet napisał/a:

Tak, już nawet się z nią umówiłem. Może teraz coś zrozumie. wink


Nie ma potrzeby się denerwować wink

Co do "umówienia", oboje wiemy, że ta opcja odpada, bo wymagałaby jej inicjatywy.
Pozostają te przypadkowe pogonie po parkach i wymuszane rozmowy.

28

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:
cichyfacet napisał/a:

Tak, już nawet się z nią umówiłem. Może teraz coś zrozumie. wink


Nie ma potrzeby się denerwować wink

Co do "umówienia", oboje wiemy, że ta opcja odpada, bo wymagałaby jej inicjatywy.
Pozostają te przypadkowe pogonie po parkach i wymuszane rozmowy.

Nie denerwuje się na to co piszesz. smile
Chyba zrozumiałaś moją ironię? Przecież gdybym ja się z nią spotkał i takie rzeczy zaczął opowiadać, to byłoby to co najmniej żałosne. Poza tym, myślę, że ona zna siebie lepiej niż ja ją. smile

Jedną rzecz chciałem tylko podkreślić. Przed poznaniem mojej „ex” moje poczucie własnej wartości było na odpowiednim poziomie. Niestety w trakcie relacji dałem sobie wmówić, że coś ze mną jest nie tak, bo dlaczego ona ciągle nie jest pewna swoich uczuć, ciągle chce, żebym gonił króliczka, cały czas unika nazywania tej relacji, a ja się przecież staram, angażuje. Co ja robię źle? Musze się widocznie bardziej starać, być bardziej wyrozumiały. Dobrze mną manipulowała podczas rozmów, ufałem jej i to było blędne koło. Wpadłem w to, w takie myślenie. Równolegle do tego zaczeły mi się sypać studia, straciłem pracę, popadłem w długi, zmarły mi dwie bardzo bliskie osoby z rodziny. Moje poczucie właśnej wartości, które nigdy nie jest dane raz na zawsze spadło drastycznie i stąd takie, a nie inne moje zachowania, więc Jacenty – zanim napiszesz te swoje intelektualne wynurzenia, przemyśl to z dziesięc razy.

29 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 13:35:24)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
cichyfacet napisał/a:

Jedną rzecz chciałem tylko podkreślić. Przed poznaniem mojej „ex” moje poczucie własnej wartości było na odpowiednim poziomie.

I tu się mylisz..
Poczucie własnej wartości, jeśli JEST na właściwym poziomie, ma to do siebie, że jest niezachwiane przez opinie z zewnątrz. Zatem sytuacja typu:

Niestety w trakcie relacji dałem sobie wmówić, że coś ze mną jest nie tak, bo dlaczego ona ciągle nie jest pewna swoich uczuć, ciągle chce, żebym gonił króliczka, cały czas unika nazywania tej relacji, a ja się przecież staram, angażuje. Co ja robię źle? Musze się widocznie bardziej starać, być bardziej wyrozumiały.

Nie miałaby miejsca.
Tak jak mnie ktoś może mówić różne rzeczy, ale jeśli ja sama jestem przekonana do własnej opinii, wiem kim jestem i jaka mam wartość, to moja opinia pozostaje priorytetowa.
To JA mówię jak jest. Rozumiesz różnicę?


Dobrze mną manipulowała podczas rozmów


Albo inaczej, tak ..bardziej już po męsku, a nie jak dziecko wink
"Ja DAWAŁEM sobą manipulować" - odrazu lepiej, prawda?  wink
Więcej odpowiedzialności własnej w tym. A co za tym idzie - większa moc zmiany, większe szanse, bo zależne tylko od Ciebie smile


Moje poczucie właśnej wartości, które nigdy nie jest dane raz na zawsze

Przeczytaj co napisałam powyżej.
Mylisz poczucie własnej wartości ze zmieniającymi się okolicznościami i sytuacjami jakie spotykają nas w życiu - one są zmienne, poczucie własnej wartości, gdy jest umocowane na właściwych fundamentach - NIE.

Do momentu aż tego nie zrozumiesz, nie poczujesz tego o czym mówię, zawsze będziesz zależny od jakiejś kobiety, jej emocji względem ciebie, podatny na czyjeś humory i opinie jak trzcinka na wietrze wink będzie można cię łatwo złamać.
Chociaż trzcinka jest też elastyczna, ale to w zupełnie innym znaczeniu.

30 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-06 13:44:30)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Jasne, jeżeli mówimy o nieświadomych pobudkach, dlaczego taki typ a nie inny mnie pociąga, jakie są przyczyny itp - oczywiście masz rację, to jest wręcz truistyczny banał. Ludzie są dosyć prosto skonstruowani, bazowe potrzeby są constant we wszechświecie,ok. Ale mnie ciekawi to, co się pojawia dzięki wykorzystaniu tej danej mi struktury i emocji, które umożliwiają mi właściwe działanie w obrębie już świadomie wytworzonej hierarchii ważności.

Pies ma do facetów (i do kobiet też) bardzo dużo: eliminuje ewentualną potrzebę dostawania niektórych rzeczy od ludzi. pies jest przy mnie niezmiennie od 6 lat i zaspokaja w 100% moją potrzebę bliskości, dbania o drugą istotę i wszystkich innych pierdów, które mnie irytują, kiedy właśnie od ludzi pochodzą. Znów - można to psychologicznie rozłożyć na części pierwsze w pięciu nurtach i z trzema potencjalnymi diagnozami, ale znów - mnie bardziej interesuje przestrzeń jaką mi to realnie daje, żeby zająć się znacznie ciekawszymi sprawami.
Najprostszy i najbanalniejszy frazes - bo pies jest tak czy inaczej, relacja z człowiekiem jest trudniejsza, bo musisz iść na kompromisy, znosić czyjeś nawyki we własnym mieszkaniu; z psem nic nie musisz i pies cię nie odtrąci, a boisz się odrzucenia. I super. I w ten sposób mam dawkę stabilizacji od wybranego źródła(pies) i dawkę ulubionych emocji z niestałych niestabilnych związków.
Na szczęście psychologia ewoluuje i co parę lat robi bardzo ostre zwroty, czasami wręcz o 180 stopni. Czekam na moment, kiedy wewnętrzna świadomie skonstruowana aksjologia będzie istotniejsza niż pochodzenie danego schematu, i jeżeli mówię, że mihi placet, to nie ma znaczenia, czy to dlatego, że ktoś mnie zgwałcił, że ktoś mi umarł, czy ktoś się wysadził w powietrze (chociaż warto takie rzeczy wiedzieć), a po prostu - znacznie istotniejsze jest, że w mojej wizji wszechświata dane postępowanie prowadzi do powstawania najbardziej wartościowych zdarzeń w intersubiektywnej przestrzeni myślących jednostek, o.

Piszesz, że można być w stabilnym związku i jednocześnie nie popadać w rutynę ani nie jechać po bandzie. No więc ja nie mogę (chociażby dlatego, że co parę miesięcy łapię zwrot orientacji seksualnej), ale nawet jeżeli bym mogła, to zachodziłoby pytanie PO CO, skoro kładąc na szali wszystkie za i przeciw obecne układy dają mi tysiąc razy więcej korzyści.

Elle, a kiedy ostatnio byłaś w związku z kimś kto Ci zaimponował i jak się to skończyło?

31

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
cichyfacet napisał/a:

Jedną rzecz chciałem tylko podkreślić. Przed poznaniem mojej „ex” moje poczucie własnej wartości było na odpowiednim poziomie. Niestety w trakcie relacji dałem sobie wmówić, że coś ze mną jest nie tak, bo dlaczego ona ciągle nie jest pewna swoich uczuć, ciągle chce, żebym gonił króliczka, cały czas unika nazywania tej relacji, a ja się przecież staram, angażuje. Co ja robię źle? Musze się widocznie bardziej starać, być bardziej wyrozumiały. Dobrze mną manipulowała podczas rozmów, ufałem jej i to było blędne koło. Wpadłem w to, w takie myślenie. Równolegle do tego zaczeły mi się sypać studia, straciłem pracę, popadłem w długi, zmarły mi dwie bardzo bliskie osoby z rodziny. Moje poczucie właśnej wartości, które nigdy nie jest dane raz na zawsze spadło drastycznie i stąd takie, a nie inne moje zachowania, więc Jacenty – zanim napiszesz te swoje intelektualne wynurzenia, przemyśl to z dziesięc razy.

Współczuję. Nie zgodzę się z Elle, że poczucie własnej wartości jest dane raz na zawsze, co więcej - nie znam psychologa, który by się z taką wizją zgodził. Powiedz Elle coś o wartościach czy emocjach danych raz na zawsze ludziom po Auschwitz (sorry za mocne porównanie).

Życzę Ci cichyfacet, żebyś więcej na swojej drodze takich lasek jak ex nie spotykał i wyszedł na prostą:)

32

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

Jasne, jeżeli mówimy o nieświadomych pobudkach, dlaczego taki typ a nie inny mnie pociąga, jakie są przyczyny itp - oczywiście masz rację, to jest wręcz truistyczny banał.

Ciesze się, że co do tego się zgadzamy smile To wiele ułatwia, daje jakiś punkt zaczepienia do dalszej dyskusji wink

Ludzie są dosyć prosto skonstruowani, bazowe potrzeby są constant we wszechświecie,ok. Ale mnie ciekawi to, co się pojawia dzięki wykorzystaniu tej danej mi struktury i emocji, które umożliwiają mi właściwe dzianie w obrębie już świadomie wytworzonej hierarchii ważności.

Tak. wszyscy mamy te same potrzeby bazowe: chcemy dawać i otrzymywać Miłość, akceptację i zrozumienie.
Komplikacje pojawiają się gdy ich z jakichś powodów nie otrzymujemy - najpierw u źródła, tj. Rodziców, Rodziny, potem w doświadczeniach w relacjach z innymi ludźmi.

Pies ma do facetów (i do kobiet też) bardzo dużo: eliminuje ewentualną potrzebę dostawania niektórych rzeczy od ludzi. pies jest przy mnie niezmiennie od 6 lat i zaspokaja w 100% moją potrzebę bliskości, dbania o drugą istotę i wszystkich innych pierdów, które mnie irytują, kiedy właśnie od ludzi pochodzą. Znów - można to psychologicznie rozłożyć na części pierwsze w pięciu nurtach i z trzema potencjalnymi diagnozami, ale znów - mnie bardziej interesuje przestrzeń jaką mi to realnie daje, żeby zająć się znacznie ciekawszymi sprawami.
Najprostszy i najbanalniejszy frazes - bo pies jest tak czy inaczej, relacja z człowiekiem jest trudniejsza, bo musisz iść na kompromisy, znosić czyjeś nawyki we własnym mieszkaniu; z psem nic nie musisz i pies cię nie odtrąci, a boisz się odrzucenia. I super. I w ten sposób mam dawkę stabilizacji od wybranego źródła(pies) i dawkę ulubionych emocji z niestałych niestabilnych związków.

Rozumiem.
Jednak nadal jest to źródło z zewnątrz, a więc generuje zależność.
Nie lepiej byłoby mieć takie źródło w sobie?


Na szczęście psychologia ewoluuje i co parę lat robi bardzo ostre zwroty, czasami wręcz o 180 stopni. Czekam na moment, kiedy wewnętrzna świadomie skonstruowana aksjologia będzie istotniejsza niż pochodzenie danego schematu, i jeżeli mówię, że mihi placet, to nie ma znaczenia, czy to dlatego, że ktoś mnie zgwałcił, że ktoś mi umarł, czy ktoś się wysadził w powietrze (chociaż warto takie rzeczy wiedzieć), a po prostu - znacznie istotniejsze jest, że w mojej wizji wszechświata dane postępowanie prowadzi do powstawania najbardziej wartościowych zdarzeń w intersubiektywnej przestrzeni myślących jednostek, o.

Możemy się nie doczekać momentu w którym psychologia - jako nauka oparta jednak w dużej mierze na teoriach i autorytetach (w moim mniemaniu to ostatnie za bardzo) stanie się nauką na tyle otwarta na 'miksowanie' się z osiągnięciami innych nauk, by potrafić spojrzeć na człowieka bardziej holistycznie. A nie jest to możliwe dopóki nie dostrzega się że wszystkie nauki o świecie i o człowieku są połączone u swego rdzenia - tłumaczą świat/źródło energii/ prawo przyciągania/etc., a więc mówią o tym samym tak naprawdę, tylko innymi "językami" wink
To zbyt szeroki temat jak na ten wątek.

Piszesz, że można być w stabilnym związku i jednocześnie nie popadać w rutynę ani nie jechać po bandzie. No więc ja nie mogę (chociażby dlatego, że co parę miesięcy łapię zwrot orientacji seksualnej), ale nawet jeżeli bym mogła, to zachodziłoby pytanie PO CO, skoro kładąc na szali wszystkie za i przeciw obecne układy dają mi tysiąc razy więcej korzyści.

Wierzę w to, że aktualnie odczuwasz większe korzyści z krótkotrwałych związków z różnymi płciami - nie widzę w tym nic złego.
Zwróciłam jedynie uwagę, że nie ma sensu popadać w skrajności i demonizować stałego związku, tylko dlatego, że nie spotkaliśmy osoby kompatybilnej z naszymi potrzebami, a więc takiej dla której czułybyśmy, że warto jest czasem pójść na mały kompromis wink

Elle, a kiedy ostatnio byłaś w związku z kimś kto Ci zaimponował i jak się to skończyło?

W związku byłam ze 3 lata temu, ale on mi nie imponował smile Typowy związek 'z rozsądku', bez emocji jakie powinny towarzyszyć zakochaniu, po prostu pomyłka. "Poddałam się" wtedy, tak bym to ujęła.
Imponowali mi czasem mężczyźni, z którymi nie tworzyłam związków, tylko inne relacje. Tam były emocje i naprawdę lubiliśmy się.
Ale nie byliśmy kompatybilni na innych płaszczyznach.

33

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

Współczuję. Nie zgodzę się z Elle, że poczucie własnej wartości jest dane raz na zawsze, co więcej - nie znam psychologa, który by się z taką wizją zgodził.

W takim razie czułabym się jak Nauczyciel, a nie uczeń takiego "psychologa" smile
Jego dorobek naukowy nie byłby dla mnie argumentem, bo moje doświadczenia i wiedza stoją wyżej niż książka, którą każdy może napisać, a ja respektuje jedynie prawa, które mnie sie sprawdzają.
Nie biję głową o ziemię przed żadnym autorytetem z zasady. Trzeba mi zaimponować. Tytuł naukowy przed nazwiskiem to za mało.
Ale to takich wniosków też trzeba z paroma autorytetami porozmawiać i skonfrontować się wink

Powiedz Elle coś o wartościach czy emocjach danych raz na zawsze ludziom po Auschwitz (sorry za mocne porównanie).

Faktycznie porównanie z dupy wink
Chętnie podyskutuję n/t ale nie w tym wątku.

34 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-07-06 14:14:33)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

Tak. wszyscy mamy te same potrzeby bazowe: chcemy dawać i otrzymywać Miłość, akceptację i zrozumienie.
Komplikacje pojawiają się gdy ich z jakichś powodów nie otrzymujemy - najpierw u źródła, tj. Rodziców, Rodziny, potem w doświadczeniach w relacjach z innymi ludźmi.

Są ludzie, którzy (nawet, jeżeli ich organizm mówi inaczej) w warstwie  świadomej jednak mają priorytety położone gdzie indziej, np w sferze estetyki, epistemologii i rozwoju nauki. Można wtedy powiedzieć "a nieee, bo to wszystko z braku rodzicielskiej miłości, więc szukają dowartościowania w uznaniu, a Napoleon to nic by nie zrobił, gdyby nie kompleks wzrostu". Napisałaś, że moja zgoda na istnienie podstawowych mechanizmów psychologicznych to "jakiś punkt wspólny dla dyskusji", ale ja wolałabym z tego punktu wspólnego nie robić. Albo traktujemy ludzkość jako LUDZKOŚĆ - tzn poważnie i idee to są kmać, idee, a nie pierdy po niestrawionym dzieciństwie, albo punktu wspólnego niet;)


Jednak nadal jest to źródło z zewnątrz, a więc generuje zależność.
Nie lepiej byłoby mieć takie źródło w sobie?

Mam mam, bardzo się kocham big_smile i co więcej - moi rodzice mnie i siebie też.
aaaale na codzień doceniam obecne, namacalne ciepłe futro, które nieodmiennie na mój uśmiech wywala się kołami do góry:)

Możemy się nie doczekać momentu w którym psychologia - jako nauka oparta jednak w dużej mierze na teoriach i autorytetach (w moim mniemaniu to ostatnie za bardzo) stanie się nauką na tyle otwarta na 'miksowanie' się z osiągnięciami innych nauk, by potrafić spojrzeć na człowieka bardziej holistycznie. A nie jest to możliwe dopóki nie dostrzega się że wszystkie nauki o świecie i o człowieku są połączone u swego rdzenia - tłumaczą świat/źródło energii/ prawo przyciągania/etc., a więc mówią o tym samym tak naprawdę, tylko innymi "językami" wink
To zbyt szeroki temat jak na ten wątek.

no i tak off top wyszedł pierwej sort. Ja jednak po cichu na taką fuzję liczę. O ile  jest wiele przestrzeni, gdzie zajęłoby to mnóstwo lat pracy (np teoria, która by połączyła skalę makro i mikro), to jeśli chodzi o psychologię, mam poczucie, że jest to przede wszystkim kwestia dobrej woli.

Wierzę w to, że aktualnie odczuwasz większe korzyści z krótkotrwałych związków z różnymi płciami - nie widzę w tym nic złego.
Zwróciłam jedynie uwagę, że nie ma sensu popadać w skrajności i demonizować stałego związku, tylko dlatego, że nie spotkaliśmy osoby kompatybilnej z naszymi potrzebami, a więc takiej dla której czułybyśmy, że warto jest czasem pójść na mały kompromis wink

Nie fiksuję się na raz przyjętych założeniach (gdybym się fiksowała, to nigdy nie wyszłabym z fazy "normalnych" związków), jak proporcje za i przeciw zaczną się zmieniać to na pewno otworzę się na zmiany w postępowaniu również.
Rany, jakby się tak zastanowić, to mam bardzo "zdrowe" podejście do życia, dlaczego to ja uchodzę za nienormalną:P

W związku byłam ze 3 lata temu, ale on mi nie imponował smile Typowy związek 'z rozsądku', bez emocji jakie powinny towarzyszyć zakochaniu, po prostu pomyłka. "Poddałam się" wtedy, tak bym to ujęła.
Imponowali mi czasem mężczyźni, z którymi nie tworzyłam związków, tylko inne relacje. Tam były emocje i naprawdę lubiliśmy się.
Ale nie byliśmy kompatybilni na innych płaszczyznach.

Z rozsądku to najgorzej, już lepiej być samą -> polecam psa big_smile

35 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 14:21:28)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Husky napisał/a:

a nie pierdy po niestrawionym dzieciństwie, albo punktu wspólnego niet;)

Dzieciństwo ma ogromny wpływ na zdolności socjalizacyjne. To błąd jeśli w to nie wierzysz. Z drugiej strony, jako osoba ze szczęśliwego domu gdzie rodzice się kochają, masz prawo nie wierzyć w to, bo zwyczajnie 3/4 problemów, które inni mają z tego tytułu na starcie Ciebie omija. Po prostu nie jesteś ich świadoma poprzez empirię, a więc nie wiesz o czym mówisz i tak to zostawmy wink


Mam mam, bardzo się kocham big_smile

Tego z całą pewnością nie mogę stwierdzić, biorę na słowo wink Ale mam wątpliwości zawsze gdy ktoś twierdzi, że bardzo się kocha, a jednocześnie wikła się w toksyczne/"skomplikowane" związki.
Ja głęboko wierzę, że jak się naprawdę kochamy, to tworzymy
zdrowe relacje z ludźmi, bo wewnętrznie nie czujemy potrzeby sobie albo komuś "dowalać" na tej płaszczyźnie, ale to ja wink


O ile  jest wiele przestrzeni, gdzie zajęłoby to mnóstwo lat pracy (np teoria, która by połączyła skalę makro i mikro)

Taka teoria istnieje od lat i nazywa się Teoria Superstrun, poczytaj o tym smile



Rany, jakby się tak zastanowić, to mam bardzo "zdrowe" podejście do życia, dlaczego to ja uchodzę za nienormalną:P

Po opisie Twojego podejścia to związków można odnieść inne wrażenie.
Tzn. pisze a propos "zdrowego podejścia, a nie nienormalności, żeby nie było smile

Z rozsądku to najgorzej, już lepiej być samą -> polecam psa big_smile

Miałam w życiu wiele psów, zawsze będę je kochać smile
Ale w tej chwili nie mam głowy, ani warunków by mieć dużego psa, a tylko takie lubię.

Koniec offtopu wink

36

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

W takim razie czułabym się jak Nauczyciel, a nie uczeń takiego "psychologa" smile
Jego dorobek naukowy nie byłby dla mnie argumentem, bo moje doświadczenia i wiedza stoją wyżej niż książka, którą każdy może napisać, a ja respektuje jedynie prawa, które mnie sie sprawdzają.
Nie biję głową o ziemię przed żadnym autorytetem z zasady. Trzeba mi zaimponować. Tytuł naukowy przed nazwiskiem to za mało.
Ale to takich wniosków też trzeba z paroma autorytetami porozmawiać i skonfrontować się wink

Elle, bardzo fajnie mi się z Tobą rozmawia, ale proszę Cię, zejdź z mentorskiego tonu, nie będziemy się przecież licytować kto jakie kierunki pokończył i jakie ma znajomości. Raczej bym wolała, żebyś poparła swoją tezę merytorycznie. Moje porównanie wbrew temu co napisałaś nie było z dupy, było przykładem sytuacji granicznej, ale która w innym wydaniu może się pojawić również w czasie pokoju, tu tu, teraz, w Polsce. Np moje doświadczenia z czasów szpitalnego zamknięcia, jeśli chodzi o traktowanie zwłok, stosunek do gwałtów itp totalnie mi wszystko wywróćił do góry nogami i z mojego doświadczenia wynika, że człowiek jest jak plastelinka i na dowolnym etapie życia może się uformować w dowolną konfigurację, jak się naciśnie w odpowiednim miejscu. Ale masz rację, że to nie to miejsce na takie debaty.



kurcze, zaczynam lubić to forum big_smile

37

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

I tu się mylisz..
Poczucie własnej wartości, jeśli JEST na właściwym poziomie, ma to do siebie, że jest niezachwiane przez opinie z zewnątrz. Zatem sytuacja typu:

Z całym szacunkiem, ale pozwól, że zostanę przy swoim zdaniu na ten temat.
Te sytuacje wzięte razem do siebie złamały mnie, wpadłem w depresję, więc automatycznie w dół poszybowała pewność siebie i właśnie to poczucie własnej wartości, które na jednym poziomie nigdy nie jest dane raz na zawsze, takie jest moje zdanie.

PS. Tak, dałem się manipulować, ale to dlatego, że ufałem. Cóż, moje podejście do związków na pewno się po tym wszystkim zmieniło.

38 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 14:33:12)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Husky, jeśli chcesz możemy odkurzyć stary wątek, który kiedyś założył jeden z użytkowników, który też lubił i chciał podyskutować i tam przenieść dalsza rozmowę. Niestety autora już z nami nie ma. hmm

http://www.netkobiety.pl/t80402.html

Cichy, zostajesz przy swoim zdaniu tam, gdzie jest to proste i wygodne ,bo nie wymaga od Ciebie zmiany podejścia ani pracy nad sobą.  A tam gdzie powinieneś był przy nim zostać to..szkoda gadać wink także nie ma o czym dyskutować.

Ps. Na koniec taki e zdanie dla Ciebie ku refleksji:" Ludzie sukcesu szukają szans, ludzie słabi znajdują wymówki."

39 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 16:37:26)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Autorze dbaj i szanuj to co masz a nie myśl nad tym czego Ci brakuje. Mi znowu brakuje zaufania ze strony partnerek, Ty to zaufanie masz, dlatego skreśl tamtą 'mamuśkę', bo ona wcale nie chce się tak spotykać pogadać, a chce żebyś ją bzykał. Nie wierz w takie pierdoły o koleżeńskich rozmowach. Ona po prostu jest chętna i szuka bolca wink

40 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 16:42:45)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Rikardo, zakończ już ten bełkot o braku zaufania u partnerek.
Ustaliliśmy już, że kochasz uwagę i prowokujesz sytuacje żeby ją kierowac na siebie. To nie brak zaufania, tylko twoja potrzeba bycia podziwianym przez wszystkie kobiety, mylisz pojęcia.
A moja prośba o zdjęcie, żeby była jasność już, była podyktowana chęcią sprawdzenia i przekonania się , że znów mam rację i po drugiej stronie siedzi całkiem przeciętny facet (ani piękny, ani brzydki), za to z wielkimi kompleksami, które pchają go do tworzenia legend na swój temat aby czuć sie wyjątkowym.

41 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 16:47:43)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Elle widzę wiesz lepiej jak to u mnie wygląda. Spoko.

Żadnych sytuacji nie prowokuję no chyba, że prowokowaniem nazwać to, że rozmawiam z innymi kobietami. Nawet flirt urywam, by nie wyszło, że sam coś prowokuję. A może po prostu to jest to naturalne u mnie a partnerki odbierają każdą rozmowę czy każdy uśmiech w kierunku innej kobiety jako podryw i flirt.

A co do zdjęć to wybacz, ale jak będę chciał to poślę. Na razie nie czuję takiej potrzeby i naprawdę nie interesuje mnie to co myślisz na mój temat.

42 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-06 16:49:32)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Musiałabym widzieć cię "w akcji" by wiedzieć na ile ty rozmawiasz celem rozmowy, a na ile by wzbudzić poczucie że w każdej chwili te partnerki mogą cię stracić.

Generalnie uważam, że inteligentni ludzie wiedzą kiedy przekraczają 'tą' granicę, co najwyżej udają, że tego nie wiedzą, bo tak im pasuje.
Gdybyś jednak uważał, że to partnerki zawsze przesadzają, to nie byłoby cię tutaj, bo to wątpliwości co do tego faktu cię tutaj przywiały.
Człowiek, który nie ma wątpliwości nie potrzebuje porady, bo ufa sobie wink

Ps. I znowu nie zajarzyłeś.. ja mam w nosie to jak wyglądasz po prostu obstawiam , że nic nadzwyczajnego. Nie podniecaj się tak i zalecam odrobine poczucia humoru. smile Już kilka osób pisało ci, że nie wyłapujesz ironii.

43 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 16:55:09)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Oczywiście, że partnerki zawsze przesadzają. Ty wiesz lepiej jednak i będziesz obstawać przy swoim choćby nie wiem co. Nie czytałem twoich postów, ale założę się, że w każdym temacie zgrywasz wszechwiedzącą. Ten typ tak ma.

44

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Powiem ci krótko: nie lubimy tutaj pyskaczy i ludzi nierozgarniętych intelektualnie.
Jeśli masz trochę oleju w główce to pomyśl z czym to się może wiązać wink


bajooo

45 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 16:59:00)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

A moja prośba o zdjęcie, żeby była jasność już, była podyktowana chęcią sprawdzenia i przekonania się , że znów mam rację

To w końcu zdecyduj się czy masz w nosie czy nie masz w nosie jak wyglądam. Jakbyś miała poczuć się lepiej to przyznaj sobie rację -  inaczej chyba nie zaśniesz dzisiejszej nocy wink

Tak jak pisałem, ten typ kobiet tak ma.

46 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 17:05:21)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

Powiem ci krótko: nie lubimy tutaj pyskaczy i ludzi nierozgarniętych intelektualnie.
Jeśli masz trochę oleju w główce to pomyśl z czym to się może wiązać wink


bajooo

No to ślij prośbę o bana. Dla mnie w przeciwieństwie do Ciebie internet to tylko internet.

A co do pyskowania to po kiego w ogóle w tym temacie odniosłaś się do mojego wpisu? Siedź po cich jak nie masz nic do powiedzenia, chyba, że Twoja działalność tutaj ogranicza się do prowokacji.

47

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Kończ waść wstydu oszczędź.

48

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

A Ty nie rozpieprzaj komuś wątków swoimi prowokacjami pani wszechwiedząca.

49

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

JA robię co uważam za stosowne a ty Kikardo - wypad.
Jesteś totalnie zbędny. smile

50 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 17:13:33)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Widzę ciśnienie ci podskoczyło i zaczyna się gotować w główce.

...a teraz sobie pobiegaj po innych wątkach za mną.

51

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

To ty przylazłeś do NAS na Forum i wypowiadasz się w wątku, w którym JA byłam przed tobą smile
Oczywiście nic nie wnosisz, jak zawsze. Jakieś jedno zdanie bełkotu, którego celem jest przekierowanie uwagi na siebie i swój wyimaginowany problem, którego prawdziwy przekaz brzmi: "Jestem tak przystojny , że laski mnie sobie zazdroszczą."

Tyle z twojego "wkładu" merytorycznego.
Idź się powieś albo zrób coś innego pożytecznego.
Jak mówię - jesteś społecznie zbędny smile

52 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 17:23:45)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

No raczej nie ty będziesz decydować gdzie i kiedy będę się wypowiadał. Nie napisałem chłopakowi niczego niestosownego, ale oczywiście musiałaś przylecieć się i się przyczepić o coś. Odpocznij trochę od forum kobieto, bo serio słabo to wygląda.

Siedzisz tu pewnie dziennie do nocy i szukasz poklasku.

53

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Słabo to wyglądają twoje wymyślone problemy z wyimaginowanymi kobietami big_smile

Widzę, że lubisz ze mną wchodzić w dialog - nie potrafisz się powstrzymać.. to mówi mi więcej o twoim stosunku do mnie niż te nieprzyjemne słowa powyżej :>

54 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 17:30:17)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Z tego co pamiętam to ty wczoraj pisałaś, że kończysz ze mną dyskusję. Wyżej widać, że jednak nie potrafisz się do tego co napisałaś zastosować. Nie najlepiej to świadczy o tobie.

PS. Nie żyj tak tym internetem kobito.

55

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

JA nabijam posty, nie przywiązuję się do tego emocjonalnie smile
Widze, że udaje mi się ciebie za każdym razem sprowokować i trafiam sedno. I bardzo mi ta sytuacja odpowiada big_smile

56

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Faktem jest, że miałaś ze mną nie dyskutować a dyskutujesz. Teraz dorób sobie do tego ideologię, żeby wyszło na twoje he he.

57

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Nie, moim celem było żeby cię prowokować do odpisywania pomimo że ewidentnie cię moja osoba denerwuje. smile
Nie umiesz się wylogować.
Cel uważam w 100% za osiągnięty big_smile

58 Ostatnio edytowany przez Rikardo (2016-07-06 17:38:58)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Ideologia na potrzebę chwili dorobiona...cel osiągnięty?...Mission complete czy jeszcze chcesz coś dodać? smile

59

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Hahahahhaah

A nie mówiłam big_smile

60

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Elle88 napisał/a:

Husky, jeśli chcesz możemy odkurzyć stary wątek, który kiedyś założył jeden z użytkowników, który też lubił i chciał podyskutować i tam przenieść dalsza rozmowę. Niestety autora już z nami nie ma. hmm

http://www.netkobiety.pl/t80402.html

Cichy, zostajesz przy swoim zdaniu tam, gdzie jest to proste i wygodne ,bo nie wymaga od Ciebie zmiany podejścia ani pracy nad sobą.  A tam gdzie powinieneś był przy nim zostać to..szkoda gadać wink także nie ma o czym dyskutować.

Ps. Na koniec taki e zdanie dla Ciebie ku refleksji:" Ludzie sukcesu szukają szans, ludzie słabi znajdują wymówki."


Prześpie się z tym. smile

61

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
Gary napisał/a:

Musisz sobie udzielić bardzo konkretnej odpowiedzi -- czy chcesz zdradzać swoją dziewczynę? To twoja decyzja...

Jeśli nie chcesz zdradzać, to czy chcesz mieć tamtą za "tajną koleżankę". Można się powstrzymać od seksu, ale to i tak jest "tajna koleżanka", więc poniekąd zdrada.

Żadne zdrady nie wchodzą w grę. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, żeby zdradzić ukochaną dziewczynę. Po prostu coś mnie ciągnie do tamtej. Może moja dziewczyna jest za dobra i za grzeczna a tamta jest inna, nie wiem.

Rikardo napisał/a:

Autorze dbaj i szanuj to co masz a nie myśl nad tym czego Ci brakuje. Mi znowu brakuje zaufania ze strony partnerek, Ty to zaufanie masz, dlatego skreśl tamtą 'mamuśkę', bo ona wcale nie chce się tak spotykać pogadać, a chce żebyś ją bzykał. Nie wierz w takie pierdoły o koleżeńskich rozmowach. Ona po prostu jest chętna i szuka bolca

Może faktycznie szukać pocieszenia. Ona ma 35 lat, jest samotna z tego co mi wiadomo. Napisała dziś dlaczego się nie odzywam i takie tam.

62

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Nie wiem czy szuka pocieszenia ale na pewno bolca także jak nie musisz to nie dawaj się w to wciągać. Zbajeruje Cię i po Tobie, a takie to wiedzą jak skusić i zbajerować.

PS. Jak ktoś jest wolny to wiadomo - korzystać ile wlezie heh smile

63

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Autorze, koniecznie słuchaj rad Rikardo, bo on się zna na kobietach, nie może się od nich opędzić smile

64 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-07-06 21:22:33)

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Moim zdaniem jest coś takiego jak pewność siebie w każdej sytuacji, nawet, gdy dzieją się złe rzeczy. Tylko niektórzy mają z tym trudniej, a niektórzy łatwiej, bo to zależy od charakteru. Znam ludzi, którzy przeszli naprawdę wiele, ale nadal są pewni siebie, nie godzą się na coś co by ich krzywdziło. To od nas zależy. Ja może nie jestem aż tak pewna siebie i nie mam tak silnego charakteru, ale staram się nad tym pracować, bo taka prawda, że lepiej coś z tym robić niż narzekać.

--------------------------------------

Autorze, ciągnie Cię do tamtej, a jeżeli będziesz się z nią spotykał, to może skończyć się zdradą, nawet jeśli teraz o tym nie myślisz. Trzeba wyznaczyć sobie granice. Jak pisałam z ukochaną też można zaszaleć, ze swoją kobietą nie możesz? Chyba, że chodzi Ci ogólnie o szaleństwo, a nie jest szalona, ale wiedziałeś jaka jest. No, ale pewnie i ona czasem da się pewnie namówić na coś szalonego. Chyba, że naprawdę jest tak spokojna, że nie, ale nie przesadzajmy zwykle nawet spokojna osoba z ukochaną osobą może dać się namówić na różne szalone rzeczy. Często się spotykacie?

65

Odp: Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.
8Kamil7 napisał/a:

Żadne zdrady nie wchodzą w grę. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, żeby zdradzić ukochaną dziewczynę. Po prostu coś mnie ciągnie do tamtej. Może moja dziewczyna jest za dobra i za grzeczna a tamta jest inna, nie wiem.

Tłumaczę to tak:    żadne zdrady nie wchodzą w grę, ale ciągnie mnie do zdrady.
Taki masz dylemat.

Posty [ 1 do 65 z 68 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mam wszystko a czegoś jednak brakuje.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024