Co zrobić aby dobrze się czuć sama ze sobą?
Jestem osobą trochę zbyt ufną i naiwną, ale staram się jak mogę aby to przezwyciężać.Pisałam tutaj wiele wątków na temat chłopaka, koleżanki, innych znajomych, innych środowisk , w które wpadłam rok temu.
Wcześniej byłam osobą taką bardzo domową, nie wychodziłam często- jeśli już ,to wychodziłam na imprezy akademickie- nie do miasta z innymi znajomymi.
Rok temu wszystko się zmieniło.
Za namową starej znajomej poszłam na imprezę. Tam poznałam wielu nowych ludzi. Od tej pory mamy kontakt. Jednak miałam wrażenie, że ona nie chce abym była w tej paczce. Wszyscy ją lubili. Kiedy widziała, że mnie też zaczynają lubić, kiedy widziała że wzbudzam też zainteresowanie damsko męskie - czułam, że jest zazdrosna.
Mimo, że tylko jednego chłopaka miałam na oku- czułam się nieproszona w tym towarzystwie. Za każdym razem kiedy się spotykaliśmy miałam wrażenie, że traktuje mnie jak przejmujące się wszystkim dziecko. Fakt, miałam wtedy czas depresji, czas problemów na uczelni ale znając ją od liceum myślałam, że ona też potrafi mnie wysłuchać. Zawsze wracała z problemami do mnie. Zawsze kiedy zrywała z kimś JA jej pomagałam. A tutaj okazywało się, że ona tylko potulnie głaszcze mnie po główce, potakuje a robi swoje.
Było wiele takich sytuacji, że bałam się jej znajomych. Ona o każdym mówiła per przyjaciel. Co tydzień wychodziła z innym chłopakiem z grupy- ciagle mówiła co ich łączyło, nie łączyło. Czułam się dziwnie, bo automatycznie miałam jakąś barierę przed sobą. Nie wiem jak to określić. Nawet jak ktoś mi się podobał to czułam, że gdybym z nim rozmawiała nie byłoby to po jej myśli.
Dwóch kolegów z tej grupy po roku powiedziało mi, że nie rozumieją dlaczego tak wolno się otworzyłam, dlaczego po roku dopiero mam z nimi normalny kontakt. Oni nie widzieli problemu w zachowaniu tej koleżanki.
To mogą tylko zauważyć dziewczyny - kiedy każda chce być na piedestale w grupie, w centrum uwagi a jest tylko jedno miejsce. Oczywiście nie biłam się na siłę o żadne miejsce. Jednak kiedy ktoś mi się podoba i jestem miła, staram się z tą osobą rozmawiać. A kiedy widzę, że ona wtrąca się w nasze rozmowy , w nasze sprawy, odpycha go ode mnie- chyba coś jest nie tak.
Tak jak pisałam w poprzednich wątkach, coś łączyło mnie z jej kolegą. Jednak nie wyszło. To też była moja wina, ponieważ nie wiedziałam jak się zachować. Jakby od 2 strony nigdy związku nie zaczynałam, a po pół roku dowiedziałam się, że on taki włąsnie jest i jakbym straciła szansę.
Ona ostrzegała mnie przed nim, mówiła jaki to imprezowicz, mówiła co z kim on nie robił , że mam uważać, że jest zły- a sama z nim wychodziła, chodziła na obiady, na imprezy, sama go wyciągała. Tak jakby ona miała tylko przyzwolenie.
Nawet obecnie, kiedy od roku ma chłopaka kontaktuje się z nim.
Jest to chore, każdy widzi, że gra na 3 fronty - oprócz niego jest jeszcze inny jej 'kolega' z którym kiedyś sypiała.
Dopiero po roku jestem w stanie rozmawiać normalnie, sama z tymi ludźmi, dopiero po roku kiedy odcięłam kontakt z tą dziewczyną, zablokowałam na fb, zablokowałam na komunikatorach jestem w stanie na czysto pisać do tych znajomych.
Ona zawsze plotkowała, mówiła akie rzeczy, że inni by za głowę się łapali dlaczego ona takie prywatne rzeczy wygaduje o każdym. Nie chcę wiedzieć co o mnie mówiła. Nie chcę po prostu.
Uważam, ze straciłam ROK na niepotrzebne rozkminy. Nie chodzi mi o chłopaka, bo może nic ode mnie nie chciał. Trudno, może jakiś błąd popełniłam, też sobie powkręcałam kogoś.
ALE straciłam czas na zaufanie i rozmawianie z osobą, ktora jest fałszywa. Która jest jakby psem ogrodnika. Nie zrozumiem tego nigdy bo ona ma dużp znajomych, jest 'popularna' ale dlaczego musiała odbierać mi uwagę nawet osobom, z którymi rozmawiałam? Tego nie mogę do tej pory zrozumieć...
Nigdy tego nie zrozumiem. To jest dziwne, ale ona nakręcała mnie tak bardzo negatywnie w stosunku do tych osób, nakręcała mnie tak starsznie, że ja się tamtych osób po prostu bałam. A widzę, że ona i tak z nimi wychodziła, i tak była popularna grała 1 skrzypce. Tak jakby 'nie chciała' aby ktokolwiek oprócz niej był w tej grupie i też np spotykał się z tymi ludźmi...
Mamy ponad 25 lat. Jest to śmieszne. Żałuję tylko, że byłam tak naiwna i ufna w stosunku do tej osoby. Może za bardzo myslalam o niej w kategoriach przyjaciółki. Ponieważ znam ją od 10 lat. i zawsze do mnie przychodziła z problemem.
Co mam teraz robić? Jeśli dopiero po roku czuję się na siłach i czuję że nikt mnie nie 'blokuje' w towarzystwie?