Ośmielona wypowiedziami Summerki publikuję kolejny z moich tekstów. Tym razem utwór jest stary, co wyklucza nadgorliwość;) Nie zakładam, że wolny od błędów, co potwierdza niedoskonałość.
Coś tam napisałam i chciałabym się podzielić z Wami, jeżeli pozwolicie. Jeśli uważacie, że źle kumam, mylę się, to proszę o bezpośrednie odpowiedzi. Krytyka działa na moją korzyść... Krytyka mi nauką;)
Dlaczego ja wierszy nie piszę?
Umysł w rozpuście niech się zanurzy,
a wojska jego nie zamrą w podróży,
Niech partyzanci z lasu wyjdą żwawo,
czas już parafię nakarmić tą strawą.
Właśnie dla tego!
Powyższa rymowanka powinna wszystko wyjaśnić. Powinna. Niestety, pewnych myśli cepem tłuczonych, nie da się zrozumieć z marszu.
Co innego Mickiewicz, Słowacki, Tuwim, Baczyński lub Gałczyński.
Na ten przykład Broniewski z ?Via Dolorosa?.
Jak tylko ktoś ten wpis przeczyta, od razu krzyk podniesie, że sami faceci, że tylko chłopów czyta.
I owszem, z mężczyznami łatwiej się dogaduję. Prościej mówią, nie komplikują, nie dają do zrozumienia, komplementów nie trzeba im prawić, zmyślać. No, jak jakieś ciacho w towarzystwie się trafi, to i komplement warto zarzucić. Zaraz człowiek wyłowi, czy narcyz, czy ewentualnie do lustra da się dopchać.
Nie o tym jednak chciałam wspomnieć.
Dawno to było...
Ma się parę latek, to wszystko dawno się zdaje.
Umysł mój nawiedza takie Aleje Jerozolimskie. Zachwycona kosmicznym teatrem, w hołdzie przepadam i uwielbienie głoszę. Słowa chłonę jak gąbka. Każdy wyraz, znak, kropka najmniejsza, wszystko bólem, mądrością życiową i nauką w oczy kole.
Czasy odległe, przyznaję. Dowód na to, że dieta moja w dymie jeszcze nie błądziła, kofeiną się nie karmiłam. Dość wspomnieć, że strawa w pierze jeszcze obrastała.
A moje pisanie jakie?!
Dziwaczne, nie zrozumiałe, nawet za obraźliwe potrafi być uznane. Zamiary inne, a gdy ktoś czyta, to zbłądzić może.
Jak w przenośni nie błądzić?
Nie wiem, ja się w prostych słowach gubię. Niby słownik posiadam. Żeby za postępem zdążyć, współczesny, mowy potocznej kupiłam. Całe dwa tomy tych nowych słów mogę przyswoić. Zaglądam do niego często. Czytam romanse, harlekiny, wszelaką prozę prostą, skomplikowaną się brzydzę. Trąca mnie na samą myśl ukrytego przekazu. Nie pomaga nic, żadne oczytanie, żadne osłuchanie, nawet Muzeum Narodowe w Gdańsku i wystawa Chełmońskiego zawodzi.
Tępa, życia nie znam i tyle. Przeto rakiem mi z tych bruków jerozolimski wyłazić, pokłony na odchodne składać. Porażkę przełknąć, w pokorę obrosnąć. Własne słowa w szufladę schować, świata myślą prostą nie bryzgać, nie kalać.
Ogon pod siebie podwinąć, uciekać i z krzaków łba nie wychylać.
Tak to niedouczone umiera...
Cichaczem, na Brackiej łzy swoje wyleje.
To już nowocześniej powinno zabrzmieć. Bardziej życiowo.
Wracając do rymów, których pisać nie powinnam, bo nie potrafię.
Weźmy w obroty, moją rymowankę na początku.
Co też ten umysł za pornole ogląda i w rozpuście się tarza? - Wstyd przeto!
Dalej.
Nie dość, że świntuszy, to na misję, pewnie do Afganistanu z wojskiem się wybiera.
Ale nie! Bo po lesie gania, w podchody się bawi.
Jakby mało było, Kościół Katolicki obraża, całą parafię.
Kto dziś wyczyta, że o łacinę chodzi, że inny wyraz głoską nie pasuje?
A taki Tuwim? Jak go coś zdenerwowało, to zrazu umiał napisać gdzie go pocałować.