Mam taki jakby mały problem.
W ostatnim czasie codziennie przez długi czas "siedzi" mi w głowie chłopak, z którym spotykałam się ponad 2 lata temu. Ciągle o nim myślę, wspominam. Nie trwało to długo, wręcz przeciwnie. Wtedy nie umiałam być przy nim w 100% sobą, chciałam mu pokazać prawdziwą siebie, ale w jego obecności chciałam być zbyt idealna i nie wychodziło mi to, co zresztą zauważał. Spędzaliśmy miło czas i naprawdę mi na nim zależało.
Nie mogę nazwać tego miłością, bo zbyt krótko trwało, ale gdy zapytałam czy uważa, że powinniśmy się dalej spotykać, a jego odpowiedź była inna, niż chciałam, było mi bardzo przykro. Nie mogło być inaczej, bo przy nim byłam bardzo cicha, a zwykle jestem otwarta i lubię rozmawiać. Zniechęciłam go swoją nieśmiałością przy nim. Byłam wtedy bliska łez. Ale no nic, pogodziłam się z tym, bo w końcu nie było poważnie między nami.
Kilka miesięcy później spotkaliśmy się u wspólnego znajomego. Powiedział mi wtedy, że kogoś poznał i serio wydawał się zadowolony z tego. Poczułam ukłucie zazdrości, ale co mogłam zrobić. Jeszcze minęliśmy się potem na ulicy, ale wymieniliśmy oschle dwa zdania, zero uśmiechów. Poczułam się wtedy tak, jakby miał dość tego, że znów mnie widzi, ale pewnie wcale tak nie myślał i tylko sobie dodaję niepotrzebnie.
Ostatni raz widziałam go jakiś rok temu, z dziewczyną. Nie zachowywali się jak para, ale myślę, że nią są i to jest dziewczyna, którą poznał wcześniej.
I nie wiem co robić. Jestem pewna, że teraz byłoby między nami o wiele lepiej, dużo się nauczyłam, mam wrażenie, że dorosłam, on pewnie też. To w końcu 2 lata różnych przeżyć, przemyśleń itd. Było nam razem miło.
Ale nie mamy kontaktu, nie piszemy od ponad 2 lat.
Założyłam tutaj ten temat, bo ostatnio dosłownie wariuję jak o nim myślę. Nie chciałabym nikomu rozwalać związku, ale też nie mam pewności, że w nim jest. Boje się, że pewnego dnia zobaczę jego zdjęcia ze ślubu i wtedy już będzie naprawdę za późno i stracę zupełnie szansę by coś zrobić, porozmawiać, dowiedzieć się czegoś.
Nie wiem też czy pisanie na facebook'u po takiej przerwie byłoby dobrym pomysłem. I czy warto coś robić? Jeśli by się okazało, że kogoś ma to bym się wycofała.
Bardzo proszę, napiszcie co myślicie, bo czuje, że tracę szansę na fajną znajomość/ związek, ale z drugiej strony brak mi odwagi podjąć jakieś kroki w tym kierunku.
Nie mogę nazwać tego miłością
Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę
Pytasz o powody swojej obsesji (bo odrzucenie prawie zawsze rodzi obsesję i powoduje, że obiekt, który odrzucił idealizujemy):
1. Nie byłaś przy nim sobą. Ale tak naprawdę to byłaś Jaka w tym logika? Ano taka, że jesteśmy 'wybranymi zestawami' cech (pokazujemy je i uwydatniamy) w zależności od towarzystwa i rangi tego towarzystwa często. Im bardziej nam zależy, a jednocześnie - im więcej kompleksów, tym większa spina --> czyt. tym mniej innych cech pokazujemy a staramy się uwypuklić te, które w naszym odczuciu dadzą nam akceptację. Tylko osoby pewne swojej wartości potrafią i nie boją się być sobą w KAŻDYCH okolicznościach i bez względu jak bardzo lubią/podoba im się dana osoba.
2. On nie 'ubolewa' nad tym, że nic z tego nie wyszło, w przeciwieństwie do Ciebie. Jego obojętność wzmaga Twoje emocje, na zasadzie kontrastu. Im bardziej on jest obojętny i zajęty swoimi sprawami/inną kobietą, tym bardziej wydaje Ci się atrakcyjny/nieosiągalny. "Ty - zwykła śmiertelniczka, On - półbóg, na którego Cię nie stać." tak to działa na podświadomość mniej więcej.
Właśnie wiem, wtedy nie byłam pewna siebie, byłam trochę zagubiona i czułam, że muszę sprostać jakimś wymaganiom. Teraz bardzo wiele się zmieniło we mnie. Moje podejście do facetów, związków, samej siebie. Gdybym dziś z nim rozmawiała, wszystko wyglądałoby inaczej, było bardziej szczere.
I niestety też zdaję sobie sprawę, że jego obojętność, której doświadczyłam sprawiła, że wydał mi się bardziej interesujący.
A i tak nie umiem przestać o nim myśleć. Chciałabym choć raz gdzieś z nim wyjść i zobaczyć jak byśmy się dziś dogadywali.
Mam to tak pozostawić z nadzieją, że pewnego dnia mi przejdzie?
Popatrz na to z drugiej strony: gdybyś spotykała się z chłopakiem, który w Twojej obecności zachowywał się jak totalny 'nieogar' z kobietami, taki nieśmiałek łamane przez pizduś (nie obraź się, każdy kiedyś taki był) to czułabyś do niego jakąś miętę? Nawet gdyby Ci się wizualnie podobał, ale w ten sposób się zachowywał..no, to jak długo?
Pisałam gdzieś na Forum o gościu, który wyglądał jak rzymski Bóg -ciało i ładna twarz, męski totalnie , do tego zawodnik kadry, więc tym bardziej powinien być pewny siebie. Gdybym powiedziała Ci jak się zachowywał, nie uwierzyłabyś..ja też miałam niesamowity dysonans i nie byłam w stanie tego kontynuować.
Gość reagował na odmowy też takim "misiowym smuteczkiem", no coś okropnego.. niemęskie w uj.
I myślisz, że gdyby mnie teraz poprosił raz jeszcze o spotkanie to czy ja myślę że się zmienił czy niestety wygrywają złe skojarzenia? no tak to działa..mamy 1 szansę z każdym, a jeśli więcej to ta kolejna powinna wyjść spontanicznie, a nie jakieś planowanie "odkupienia się" itp.
Popatrz na to z drugiej strony: gdybyś spotykała się z chłopakiem, który w Twojej obecności zachowywał się jak totalny 'nieogar' z kobietami, taki nieśmiałek łamane przez pizduś
(nie obraź się, każdy kiedyś taki był) to czułabyś do niego jakąś miętę? Nawet gdyby Ci się wizualnie podobał, ale w ten sposób się zachowywał..no, to jak długo?
Pisałam gdzieś na Forum o gościu, który wyglądał jak rzymski Bóg -ciało i ładna twarz, męski totalnie , do tego zawodnik kadry, więc tym bardziej powinien być pewny siebie. Gdybym powiedziała Ci jak się zachowywał, nie uwierzyłabyś..ja też miałam niesamowity dysonans i nie byłam w stanie tego kontynuować.
Gość reagował na odmowy też takim "misiowym smuteczkiem", no coś okropnego.. niemęskie w uj.I myślisz, że gdyby mnie teraz poprosił raz jeszcze o spotkanie to czy ja myślę że się zmienił czy niestety wygrywają złe skojarzenia?
no tak to działa..mamy 1 szansę z każdym, a jeśli więcej to ta kolejna powinna wyjść spontanicznie, a nie jakieś planowanie "odkupienia się" itp.
Ech, masz jak najbardziej rację, też miałam spotkania z facetami, którzy pozostawili niesmak.
Chyba po prostu bardzo chciałam od kogoś "usłyszeć", żebym się odezwała, że nic nie tracę itp.
Bardzo dziękuję, dam mu spokojnie żyć, jak dotychczas
Tzn. możesz się odezwać i faktycznie - nic nie tracisz w teorii, ew. trochę czasu gdyby zdecydował się spotkać i..dać Ci szansę - w ogóle jak to brzmi, facet "daje szansę"
Ja mam takie poczucie, że jeśli przy kimś się spinasz to może lepiej poczekać na kogoś przy kim te 'spiny' będą mniej negatywnie odbierane, bo ktoś będzie Cię lubił i akceptował mimo to?
JA przyznaje, że gdybym była bardziej zapatrzona w tamtego gościa to na pewno uznałabym niektóre jego wpadki za 'urocze', a tak to mnie wkur.. i żenowały
Ale to pewnie dlatego, że nie zdążyłam go poznać, bo też i on nie dawał się poznać, bo mało mówił tak na luzie o sobie, tylko skupiał się na tym żeby się koniecznie spotkać, a jak już do spotkania dochodziło to wystarczył mu mój uśmiech <wtf> i dążył do kontaktu jakiegoś, bliskości (nie chodzi o seks)..dziwaczne to było. Mam nadzieję, że tak nie robiłaś
Niee, tak nie robiłam
Ale i bez tego pewnie nie wspomina mnie najlepiej.
Chyba serio napiszę, chcę zobaczyć jak to będzie. Najwyżej szybko mnie spławi ;>
Kolejny problem, jak zacząć rozmowę po takim czasie
8 2016-05-23 07:12:08 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-05-23 07:12:41)
Kolejny problem, jak zacząć rozmowę po takim czasie
"Co u Ciebie?", albo/lub/i "nie masz ochoty ..." Możesz dodać, że przeglądałaś ostatnio znajomych i pomyślałaś akurat ...