Następujący problem: Przez całe życie nie udało mi się stworzyć ani jednego związku który byłby związkiem. Ludzie uważają że jestem dość atrakcyjna, inteligentna, na studiach szło mi świetnie, w pracy też dobrze, mam przyjaciół i rodzinę na którą mogę liczyć. Jestem trochę zamknięta w sobie i introwertyczna, ale mimo to udało mi się poznac sporo facetów w życiu, tylko nigdy nic z tego nie wyszło. Pierwszy "związek" był na 3 roku studiów i trwał całe 3 miesiące. Facet skupiał się głównie na tym żeby zaciągnąć mnie do łóżka, ja potrzebowałam do tego dojść małymi krokami. Pewnego dnia wysłał mi sms, że to nie to i natychmiast znalazł sobie inną dziewczynę z którą jest od kilku lat.
Drugi "związek" to typowy friends with benefits, przy czym do seksu jako takiego nie doszło, ale w zasadzie spotykaliśmy się po to. Ja potrzebowałam męskiego wsparcia, bo był to dla mnie trudny czas, on szukał przyjemności. Rozeszliśmy się w pozytywnych relacjach po pół roku. Miłości zero.
Trzeci to z kolei typowy friendzone. Trwał rok. Facet traktował mnie jak prywatnego psychologa. Codziennie rozmawialiśmy o tym jak ma sobie poradzić ze swoim miłosnym zawodem. Friendzone składał się z emocjonalnej huśtawki, jak czegoś potrzebował, to byłam tą dobrą, jak ja go potrzebowałam, to zostawałam na lodzie. W końcu powiedziałam mu o moich uczuciach i urwałam kontakt. Pół roku później dowiedziałam się zresztą jakie rzeczy o mnie opowiadał znajomym... dobrze że mam go już za sobą.
Czwarty pan, to podrywacz. Byliśmy w kontakcie, bo uczylismy się nawzajem języków obcych. Od początku chciał się tylko ze mną przespać, mnie się wydawało że mam emocje pod kontrolą. Ale niestety, po pół roku stało się. Zaczęliśmy ze sobą spać, on się zmienił, sprawiał wrażenie że też mu zależy, troszczy się o mnie, aż do momentu gdy powiedział mi wprost, że dla niego to tylko seks, bo został zdradzony w przeszłości i od tego czasu nie potrafi kochać. A więc kolejny friends with benefits. Gdy powiedziałam ze to nie dla mnie, zaproponował przyjaźń. Naprawdę nie mam ochoty po raz kolejny wpadać w to g**** zwane friendzone.
Pytanie: gdzie popełniłam błąd? Czy ktokolwiek mógłby mi powiedzieć co ze mną nie tak? Pewnie angażuję się za szybko i kocham za bardzo, ale jak to zmienić?