Witam
Opiszę wam taką historię.
W święta siedzimy u rodziny dziewczyny, dostaję SMS od kumpla, że wychodzą ekipą do baru. W zasadzie nie mam ochoty iść, przez to całe żarcie i ciągłe jeżdżenie autem - jestem trochę zmęczony ale moja dziewczyna sugeruje, żebym wyszedł bo ostatnio nie wyszedłem z tą ekipą i gadali że mi "laska nie pozwala nigdzie wychodzić"
Tak więc wychodzę ( w zasadzie nakłoniła mnie do tego moja dziewczyna , k***a jak tego żałuję...), jeszcze mnie zawiozła do tego baru i pojechała do domu.
W barze jak w barze w zasadzie nic ciekawego się nie działo, spotkałem paru znajomych (oprócz ekipy z która siedziałem przy stoliku) niekiedy schodziłem właśnie na parter i zgadałem się z kumplem przy barze, kiedy reszta ekipa siedziała na piętrze
Ok. godz. 0:00 - 1:00 kumpel odwiózł mnie do domu
Przychodzę do domu, moja dziewczyna pijana , jej brat śpi , wpadła na pomysł ( ten pomysł okazał się tragiczny w skutkach) żeby zadzwonić do kumpla i go wkręcić że nie wróciłem do domu... w sumie ja nawet tego nie załapałem bo też byłem po kilku piwach i już trochę zmęczony.
Kumpel dał się wkręcić, ale z tego co rozumiem w rewanżu powiedział jej, coś w stylu, że mnie w barze w ogóle nie było tylko z jakimiś dziewczynami się ustawiłem...
W tym miejscu zaczyna się moja tragedia.
Dziewczyna jest zwykle bardzo zazdrosna i nie jest w stanie ogarnąć, że kumpel ją wkręcił.... rzuca rzeczami wyzywa mnie itp itd.
Tak już z dwa dni, a mnie szlak trafia , bo stałem się ofiarą tej gównianej sytuacji....
Powiedziałem żeby wypytała resztę ekipy, że to tylko żart, że byłem w barze cały czas, ale nic do niej nie dociera...
A mnie szlak trafia bo zastanawiam się gdzie popełniłem błąd....
Proszę o komentarze, uwagi co powinienem zrobić