Postanowiłam coś tu naskrobać bo sama nie wiem już co mam robić, jestem w wielkim znaku zapytani a przecież każdy chciałby wiedzieć na czy stoi ale do rzeczy. Trzy lata temu poznałam faceta dla którego z miejsca straciłam głowę. Wszystko ładnie i pięknie ale jak się okazało to koleś tylko mi obiecywał i nic więcej. Po czasie mnie olał a mi trudno było się z tym pogodzić. Niestety stanął ponownie na mojej drodze tyle że trochę to skomplikowałam (nie byłam z nim szczera i troszkę nakłamałam, jednocześnie chciałam trochę go pobajerować i odpuścić). Obiecałam sobie przy tym że pod żadnym pozorem nie mogę się w to zaangażować! Po czasie odrzuciłam ten swój chory plan bo ten facet okazał się bardzo wartościowym człowiekiem a przede wszystkim bardzo dobrym. Fakt faktem ciągnęłam swoje kłamstwo ale nie potrafiłam tego skończyć. Chociaż się broniłam na wszystkie sposoby zakochałam się nim. Jemu też na mnie zaczęło zależeć.. W końcu któregoś dnia przyznałam się do mojego kłamstwa i bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie jego reakcja. Potem był piękny czas do czasu. Pewnego dnia powiedział mi że on mnie przeprasza za wszystko ale może być tylko moim kolegą... Szok totalny, przeprowadziłam z nim kilka rozmów na ten temat i niby poznał jakoś laskę dlatego nie chciał się ze mną wiązać. Piekielnie trudne to dla mnie było. Na każdy możliwy sposób szukałam z nim kontaktu, w sumie wtedy jeden raz konkretnie udowodniłam jak jest dla mnie ważnym człowiekiem a on to olał. Kiedy powiedział mi że z tą "dziewczyną" się spotyka wiedziałam że muszę odpuścić. Tak naprawdę to nie wiedziałam co mam z sobą zrobić, wszystko było bezsensu i to trwało ponad pół roku a jeszcze wtedy nie miałam pracy więc wszystko było złe. Najlepsze było to że nie było mnie stać na to aby skończyć z nim kontakt i raz po raz albo ja do niego pisałam albo on do mnie. Tak naprawdę dopiero koło czerwca uświadomiłam sobie że ten człowiek może być dla mnie tylko kolegą i nikim więcej (wtedy w moim życiu pojawił się ktoś inny). Okres wakacyjny to praktycznie cisza z jego strony i mojej także. Dopiero przez przypadek spotkałam się z nim w październiku gdzie nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Byłam święcie przekonana że się z niego wyleczyłam. Nic bardziej mylnego... W listopadzie nastąpił przełom naszej znajomości i nie wiem czy to dobrze czy źle. Nie jestem obiektywna pod tym względem.. Otóż umówiłam się z nim, miał mi coś dostarczyć a przy okazji się zobaczyć mieliśmy. Ostatecznie skończyło się tak że to ja do niego pojechałam i spędziłam z nim miło czas. Potem odwiózł mnie do domu ale jakoś specjalnie nie śpieszyło mu się do domu. U mnie był taki inny, taki jakby chciał mnie przytulić ale ja byłam nieugięta i pomimo że było mi ciężko hamowałam się. Potem zastanawiałam się o co mu chodzi! Nie odzywałam się do niego po spotkaniu, pierwszy pękł bo napisał raz a jak nie odpisałam napisał kolejny raz po kilku dniach. A wtedy jak się odezwałam do niego to umówiliśmy się. Tym razem przyjechał do mnie i było jeszcze lepiej niż poprzednio. Wówczas postawiłam wszystko na jedną kartę i nie hamowałam się przed nim. Po tym spotkaniu długo o tym myślałam i to że myślałam że będę umiała traktować go jako kolegę było głupie. Odżyły moje mocno skrywane uczucia do niego. Tylko nie byłam i w sumie nadal nie jestem pewna czy jest sens pakować się w to dalej. Od tego czasu odzywa się zdecydowanie częściej, w każdym tygodniu dzwoni do mnie a czasem nawet częściej niż raz. Oczywiście nie jeden raz się z nim spotkałam - w ostatnim czasie tydzień po tygodniu (mieszka ponad 40km do miejsca w którym mieszkam). Nie wiem co dalej bo póki co nasz znajomość utknęła w miejscu a ja chciałabym ruszyć dalej. Boję się z nim podjąć jakąkolwiek rozmowę w tym kierunku bo boję się że źle to zinterpretuję i się zniechęci do mnie ale nie chce żeby było tak jak teraz... Może ktoś mi doradzi coś..
Chyba jedynie szczera rozmowa pozwoli wam ruszyć z miejsca
Chyba jedynie szczera rozmowa pozwoli wam ruszyć z miejsca
Wiem że powinnam z nim szczerze porozmawiać ale boję się tej rozmowy. To człowiek z którym trudno rozmawia się na takie tematy, kiedyś dosłownie wszystko musiałam z niego wyciągać i potem było dziwnie bo przestał się odzywać. Teraz nie chce żeby tak było...
Może jest tak,że jemu jest zwyczajnie dobrze tak jak jest teraz?
Piszesz,że sama nie wiesz co dalej,że chcesz ruszyć z miejsca to zrób to albo z nim albo sama.
Oczywiście rozmowa da a przynajmniej powinna Ci dać obraz sytuacji.