AloneWolf90 napisał/a:Witam wszystkich, mam takie pytanie, czy ktoś będąc tak jak singlem/singielką zdecydował się na samotną emigrację? Pytam, bo dostaję dużo zaproszeń do relokacji od niemieckich rekruterów. Już kilka razy odrzuciłem tą możliwość, a teraz zastanawiam się czy nie przyjąć propozycji. Czy ciężko jest naprawdę samemu za granicą? Czy Niemcy pomagają tam się zaaklimatyzować i łatwo nawiązać tam na miejscu znajomości? Czy w Stuttgarcie jest dużo imigrantów (chodzi mi o tych mniej bezpiecznych z Afryki, Afganistanu i innych krajów muzułmańskich)? Czy w pracy w biurze w Niemczech jest "wyścig szczurów"? Pytam, bo obecnie współpracuję z Niemcami i mam wrażenie, że oni niczym się tam nie przejmują, a żyją sobie całkiem spokojnie.
Jeżeli chodzi o mnie, od siedmiu lat mieszkam z dala od rodzinnego domu i mnie do niego nie ciągnie, więc nie powinienem czuć tęsknoty za domem, bardziej martwię się, że będzie mi brakować znajomych, po jednej przeprowadzce bez problemu nawiązałem znajomości w nowym miejscu, ale w obecnym nie mogę za Chiny Ludowe... I już teraz bardzo czuję brak znajomych na miejscu. Z tym, że w tym drugim miejscu jest dużo mniej młodych osób niż w moim poprzednim miejscu zamieszkania.
Czy po powrocie (zakładanym po 2-3 latach) będzie jeszcze szansa w wieku 30 (tyle będę mieć za trzy lata) lat na ułożenie sobie życia w Polsce? Chodzi mi o poznanie kobiety i założenie rodziny, bo obawiam się, że w Niemczech może być ciężko, zwłaszcza jak się całe życie było singlem.
Nie chciałbym by ewentualnie poznana potem w Polsce kobieta chciała mnie tylko ze względu na to co będę posiadał. 
Co do mojego powrotu, nie zamierzam się na miejscu jakoś specjalnie oszczędzać, chce żyć jak Niemcy i wtopić się w otoczenie. 
Tak w ogóle to nie rozważałbym w ogóle opuszczenia kraju, gdybym w Polsce dostał gdzieś pracę za 4-5 tys. na rękę. Wiem, że są w Polsce takie miejsca dla inżyniera, ale wszędzie wymagają znajomości angielskiego, a mój jest najłagodniej mówiąc średni.
No chyba, że ktoś powie mi gdzie w Polsce z niemieckim można dostać pracę za taką kwotę w mieście powyżej 100 tys. mieszkańców.
Czy ktoś może doradzić czy w moim wypadku emigracja ma sens?
Od razu powiem ze nie jestem singlem.
A jednoznacznej odpowiedzi na twoje pytanie nie ma.
Sa w Niemczech firmy gdzie jest mobbing, wyscig szczurow, czyli to co wielu zna z Polandu.
Ja pracuje w firmie, gdzie najwiekszym problemem zarzadu jest to ze firma sie rozrosla i rozluzniaja sie wiezi miedzyludzkie. Juz nie wszyscy robia poranna runde w czasie ktorej mowia wszystkim “guten Morgen“.
Pracowac trzeba, ale kazda “nadminuta“ jest do odebrania jako wolne. 30 dni urlopu, do tego wolne za nadgodziny. W sumie ponad dwa miesiace w PL.
Zarobki, jak na Niemcy sa takie sobie, ale da sie zyc.
Przyjechalem tu, bo mimo dobrego zawodu, piatka z przodu spowodowala ze w PL szukalem pracy dwa lata. W DE dwa miesiace mieszkajac z PL.
A jak chodzi o Niemcow, to sa bardzo rozni. Jest wielu szowinistow, ale statystycznie Niemiec z RFN jest tolerancyjny i otwarty na innych. Chlopaki maja najwieksza ucieche jak wynajduja slowka, kaza sobie przetlumaczyc na Polski i wydymaja usta ze tego nie da sie powtorzyc. Ot taki sposob na rozerwanie sie i jakby to nie brzmialo, to nie maja zlych intencji. Po prostu nie moga sie nadziwic brzmieniu naszego jezyka. Inaczej jest z DDRowcami. Tam jest wrecz niebezpiecznie.
Nie jestem specjalnie towarzyski, ale juz kilka razy mialem zaproszenia na imprezy, do domu w gosci itd. a w firmie jestem trzecim co do wieku najstarszym pracownikiem czyli jest dodatkowa bariera.
Z tym ze w Niemczech sa ogromne roznice pomiedzy krajami zwiazkowymi. Ja mieszkam w Dolnej Saksonii.
A jak chodzi o “popracowac i wrocic“, to ja wroce do Polski co najwyzej na emeryture. Tu pracuje i jestem oceniany za prace. Kilkakrotnie juz uslyszalem “ty tego nie rob, bo jestes na to za drogi, ciebie zatrudnilismy do wazniejszych zadan“. Niemcy licza pieniadze i nie ma mozliwosci zeby tak jak to widzialem w mojej dawnej firmie w polaczkowie, ze caly Dzial Konstrukcyjny, 20 magistrow inzynierow odsniezalo parking przed firma zeby pokazac ze byle inzynierek nie jest nikim waznym i nie bedzie zadzieral nosa przed panem prezesem.
I zeby bylo jasne- nie gardze Polska, ani Polakami, ale rzygam widzac polaczkow i to jak propaguja swoje polaczkowo po calej europie.
Tu corka prezesa zasuwa razem z innymi i jest oceniana tak jak inni, tam wlazidupstwo, lizusostwo i koneksje stanowia o dalszym rozwoju zawodowym.
A poza tym zarabiam malo, ale za prosta robote bez zadnej odpowiedzialnosci dostaje dwa razy tyle ile w Polsce za pelna odpowiedzialnosc (w tym karna, co nie bylo bez znaczenia, bo raz za firme otarlem sie o odsiadke) za caly pion w duzej firmie.
A do wyjazdu ostatecznie sklonil mnie widok niemieckiego ciecia jak kiwal sie na miotle (wracalismy z kolega z targow CeBIT). Wtedy naszla mnie refleksja- ja, szef dzialu IT i kolega obok, opiekun systemu ERP i specjalista od baz danych nie zarabiamy tyle ile ten ciec (moze razem bysmy to uzbierali). Do tego jego nikt nie ruszy bo zarabia “malo“. Nas wiecznie straszono zwolnieniem, zabraniem premii itd.
PS A jak chodzi o emigrantow z Afryki, to na ponad osiemdziesiat milionow Niemcow jest milion “Flüchtlinge“. Do tego Niemcy maja juz doswiadczenie z naturalizacja Turkow, wiec raczej daja rade. Moze zdarzaja sie miejsca gdzie stanowia oni wiekszy problem, ale generalnie to jest margines.