Mam w domu kotka, który ma ok. 5 miesięcy. Chciałam z nim iść do weterynarza, nie dzieje się nic złego, ale chciałam zapytać o parę rzeczy, przejrzeć go. Tylko, że nie mam auta, a do weterynarza idę 15 minut. Mam transporterek, jakiś koc do środka, ale zastanawiam się czy w mrozy nie lepiej poczekać z weterynarzem? Wiem, że koty chodzą po ulicach, ale ten jest przyzwyczajony do ciepła w domu. Nie wiem czy nie będzie to dla niego szokiem i czy mi się nie pochoruje?
Sierściuch po to ma futro, żeby go przed tym mrozem chroniło (chyba, że to sfinks i jest łysy jak kolano). Możesz kota zawinąć w kocyk, wrzucić do transportera a samo pudełko owinąć jakimś dodatkowym kocykiem/ręcznikiem, aby go nie podwiewało - to tylko kwadrans.
W sumie jeśli to tylko kontrola i chcesz się podpytać o kilka rzeczy, to chyba najlepiej odczekać kilka dni aż będzie cieplej, a do lekarza po prostu zadzwonić i zapytać się o to, co cię interesuje - także to, czy warto ciągnąć pchlarza w taki mróz. Moja "fabryka pcheł" jak ma wyjść na dwór przy takiej temperaturze, to patrzy się z takim obrzydzeniem, że aż się śmiać chce. A i tak sam wyłazi na kilka minut