Drogie Netkobietki,
Przyszedł czas na mnie.. szukam trochę wsparcia, trochę pocieszenia, ale chciałabym też dowiedzieć się jak to u Was było. W jakim momencie swojego życia zaczęłyście się starać o dziecko ze swoim partnerem/mężem? Czy decyzja była dla Was łatwa tzn. poszłyście na żywioł i pomyślałyście "ach co będzie niech się dzieje!" czy raczej postawiłyście na rozsądek i czekałyście do odpowiedniego momentu (o ile taki w ogóle istnieje..)?
My z moim ukochanym bierzemy ślub w styczniu i bardzo marzymy już o dziecku. Jesteśmy razem prawie 7 lat, układa się nam bardzo dobrze i jesteśmy szczęśliwi. Od początku uważaliśmy, że rodzina jest dla nas najważniejsza i to nam obojgu da spełnienie. Nie jestem typem kobiety karierowiczki - praca nie stanowi dla mnie szczególnej wartości, ale jestem niezależna - i to jak najbardziej sobie cenię. Obydwoje pracujemy - ja zarabiam 1500 zł netto (plus premia uznaniowa co jakiś czas), a mój A. zarabia tak od 2000 - 2700zł netto. Mieszkamy na wschodzie, nie mamy wielkich wydatków więc dajemy sobie radę jak najbardziej, udaje nam się również odkładać pieniądze, mamy kilkadziesiąt tysięcy oszczędności na które ciężko pracowaliśmy podczas studiów, gdzie w lecie wyjeżdżaliśmy za granicę do pracy. Niestety mam umowę na czas określony do kwietnia 2016r. i poczekam z zajściem w ciążę do tego kwietnia na przedłużenie. Powinnam dostać już na czas nieokreślony, ale pewności nie mam.. i właśnie strasznie się boję co będzie, że ten moment ciąży znowu się odwlecze jeśli się okaże, że umowy mi nie przedłużą albo znowu będzie to na jakichś rok.. nie mamy swojego mieszkania, dopiero planujemy wziąć kredyt i na swojej działce postawić mały domek. Mój tata jest budowlańcem, zaoferował swoją pomoc, więc też nie będzie to kredyt na 30 lat na kwotę 300 000zł tylko na kilkadziesiąt tysięcy. Jednak strasznie się boję.. wszystko mnie przeraża, jest mi smutno że muszę czekać na dziecko, ale jestem też odpowiedzialną osobą i nie umiem pójść tak na żywioł. Znam osoby, które mówią mi "zajdziesz w ciążę to zobaczysz że samo się wszystko rozwiąże, jak trzeba sobie poradzić to coś się zawsze wymyśli" i pewnie tak jest w przypadku wpadki - wtedy faktycznie nie ma wyjścia ale jak się planuje świadomie dziecko to chce mu się zapewnić jak największe bezpieczeństwo i spokój. Jak to było u Was Dziewczyny?