Za sprawą kilku programów telewizyjnych od pewnego czasu przyszła do nas wielka moda na taniec. Powstają szkoły tańca, kluby salsy, organizowane są wieczorki z tango, a sami Polacy coraz chętniej wkraczają na kolejne poziomy tanecznego wtajemniczenia.
A jak to wygląda u Was - potraficie i lubicie tańczyć czy to jednak nie jest Wasza bajka? I jeśli tak, to mowa głównie o spontanicznym, luźnym tańcu w klubie czy coś więcej? Potraficie na przykład rozpoznać/zatańczyć tango, rumbę albo quickstepa?
2 2014-12-09 13:25:51 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-12-09 13:31:45)
No ja od urodzenia jestem tanecznym beztalenciem. Malo tego, zupelnie nie rozumiem istoty tanca towarzyskiego (taniec, nie wiem jak precyzyjnie okreslic takie rodzaje - balet, taniec nowoczesny, taniec plemienny - rozumiem i traktuje jako czesc sztuki czy obrzedow).
Nie rozumiem przyjemnosci wynikajacej z powtarzania okreslonych ruchow w rytm muzyki - jezeli kiedykolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek zdarzylo mi sie zatanczyc, to tylko dlatego, ze nie bylam w stanie sie wykrecic, lub w szkole - dla swietego spokoju.
Rozumiem, ze 200 lat temu taniec to byla jedyna mozliwosc kontaktu cielesnego dwoch osob nie bedacych malzenstwem, ale dzis ja nie musze szukac pretekstow.
Na dodatek obrzydza mnie (nie to, ze wzbudza niechec, ale doslownie gleboko obrzydza) samo wspomnienie wszystkich wujkow, obcalowywujacych moja dlon po tancu na jakims weselu.
Kiedys zazartowalam do mojej kolezanki, ze dlatego nigdy nie wyszlam za maz, bo musialabym zatanczyc na wlasnym slubie.
Uwielbiam sluchac muzyki, czasem nawet zdarza mi sie kiwac w rytm, ale bylabym bardzo szczesliwa gdyby nikt juz mnie wiecej do tanca nie prosil.
No... to tyle ze strony przeciwniczki
Uwielbiam taniec i juz od siodmej klasy podstawowki uczeszczalam na kurs tanca towarzyskiego. Z tym, ze tance klasyczne az tak mocno mnie nigdy nie wciagnely, za duzo ramy w ramie, jak by to Iwona Pavlovic ocenila:)
Natomiast latino moglabym do utraty tchu i zdarcia obcasow wywijac. Moja ulubiona to chacha i merengue. Zamykam oczy i tancze na plazach Dominikany:) To chyba jest to, co w tancu lubie najbardziej - oderwanie od rzeczywistosci.
Nie umiem, nie lubię, strasznie głupio się czuję gdy już muszę zatańczyć.
Tak, że taniec to zupełnie nie moja bajka.
Co ciekawe śpiewać również nie umiem, ale bardzo lubię
5 2014-12-09 14:27:59 Ostatnio edytowany przez Sponi (2014-12-09 14:30:10)
Poczucie rytmu mam. Nigdy jednak nie czułam sie w tańcu dobrze. To pewnie dlatego, że nie trafiłam na tego jedynego partnera. Marzę, by przed śmiercią tak zatańczyć:
http://youtu.be/8tbDXp92VTY
Sponiewierana, uwielbiam to wykonanie - i sam taniec, i muzykę Gotan Project . Jest w tym tyle zmysłowości, namiętności, klasy, że aż ciarki przechodzą. Jeśli chodzi o tango (jak i inne tańce towarzyskie), to znam kroki podstawowe, znam kilka figur, chyba nawet nie jest ze mną źle, ale bardzo chciałabym więcej.
To też już jest kultowa scena:
To chyba jest to, co w tancu lubie najbardziej - oderwanie od rzeczywistosci.
Wyjęłaś mi to z ust. Kiedy człowiek tańczy, to przenosi się w zupełnie inną rzeczywistość, a problemy i codzienność jakby na tę chwilę zupełnie przestają istnieć. Oczywiście nie mam na myśli weselnych potacówek i przytupów .
Dla mnie ten taniec Banderasa jest sztuczny. Wytrenowany, zaprogramowany. Zero spontanicznosci, zero erotyzmu. Ja na to patrze mniej wiecej jak na akrobatyke sportowa - zgrabne ruszanie sie w rytm muzyki.
Ale na co dzien ludzie tak NIE tancza. Malo kto cwiczy tygodniami by odstawic 5-minutowy show.
No nie zrozumiem juz tanca chyba
8 2014-12-09 17:26:01 Ostatnio edytowany przez alcybiades (2014-12-09 17:59:26)
...tak inna rzeczywistość...taniec jest rewelacyjny....dodaje energii....
https://www.youtube.com/watch?v=4oC5aAaNcs8
https://www.youtube.com/watch?v=7oKPYe53h78
https://www.youtube.com/watch?v=fy0rYUvn7To
...ah ten John....sentyment pozostał....
Iceni, oczywiście, że na co dzień ludzie tak nie tańczą, co nie zmienia faktu, że na tych dwoje patrzy się świetnie.
Zresztą ja sama skończyłam ileś tam stopni w szkole tańca towarzyskiego, znajomi często mnie pytają czy to mi coś daje i czy mogę te umiejętności gdzieś wykorzystać, wtedy odpowiadam, że zdecydowanie nie. Owszem, coś tam potrafię, lepiej lub gorzej, ale zatańczę niemal wszystko, niemniej nawet klasyczny walc, który uwielbiam i który pojawia się na eleganckich imprezach czy weselach, wymaga ramy, odpowiedniego wygięcia się do tyłu i ułożenia ciała, a nie będę przecież robić z siebie głupka i się popisywać . Inna rzecz, że na eleganckie imprezy raczej nie chodzę, a najlepiej bawię się w klubach, gdzie te umiejętności nijak się nie przydają .
To spójrz na to, tutaj widać prawdziwą, spontaniczną radość tańca :
Nie umiem, nie lubię, strasznie głupio się czuję gdy już muszę zatańczyć.
Tak, że taniec to zupełnie nie moja bajka.
Co ciekawe śpiewać również nie umiem, ale bardzo lubię
Kropka w kropkę, ja.
A tak to już potrafiłabym zatańczyć... Przy odrobinie treningów. Wow... Aż mnie ciarki przesz(ed)ły.
http://youtu.be/WpmILPAcRQo
....sponiewierana...będąc nastolatką tańczyłam to...nigdy nie odważyłam się na wyskok...a szkoda..
13 2014-12-10 13:41:58 Ostatnio edytowany przez Sponi (2014-12-10 13:42:30)
....sponiewierana...będąc nastolatką tańczyłam to...nigdy nie odważyłam się na wyskok...a szkoda..
Wiesz... Gdybyś się tak rozbiegła, to kto wie Widziałas jak oni na siebie patrzą w tańcu? Rety...
...tak patrzą wymownie...jednak wtedy bardziej kręciło mnie spojrzenie Travolty...takie bardziej zawadiackie....taniec ma w sobie coś takiego seksualnego że ho ho
...tak patrzą wymownie...jednak wtedy bardziej kręciło mnie spojrzenie Travolty...takie bardziej zawadiackie....taniec ma w sobie coś takiego seksualnego że ho ho
Taniec... To nasze emocje i uczucia pokazane tej właśnie osobie...
Ja tańca nie ogarniam. Dla mnie to jest kręcenie się bez sensu do muzyki. Nie umiem, nie lubię, jak mam tańczyć to jestem z drewna.
Oczywiście to, co ludzie potrafią zrobić w tańcu ze swoim ciałem robi na mnie wrażenie, wzbudza zachwyt, ale raczej w kwestii czysto technicznej. A jak oglądam balet, to mnie wszystko autentycznie boli na samą myśl, że miałabym tak robić
No niespecjalnie dobrze tańczę. Przyznam, że w podstawówce trochę śmieli się z tego jak tańczę Sztywno, nieśmiało. Teraz mam więcej śmiałości, tu nie ma problemu, ale nadal nie tańczę dobrze. Ot tak, by potańczyć w klubie ok, ale też nie umiem jakoś ruszać się zmysłowo jak inne dziewczyny. Nie to, że kompleksy, bo ja naprawdę wtedy wyluzowuję, nie jestem już tak nieśmiała, ale po prostu wychodzi mi gorzej raczej, tak obiektywnie. Nie moja bajka chyba. Dlatego wtedy, gdy po prostu chce się wytańczyć w klubie przy fajnej muzyce, to nie myślę o tym, że tańczę no średnio, tylko tańczę jak tam umiem i bawię się. W końcu w klubie ludzie tańczą różnie, niektórzy tez kiepsko, ale liczy się zabawa, no i wtedy jest ok, nie przejmuję się, że jestem czasem nieporadna, po prostu zabawa bez przejmowania się jak tańczę. No i myślę, że to jest ok Natomiast sam taniec w sobie czy, żeby iść na kurs tańca to nie pociąga mnie. Lubię popatrzeć na tancerzy, ale no niestety nie dla mnie. Ja to w ogóle jak popatrzę to nie mam wielu talentów no i nie jest to moja niska samoocena, po prostu nie mam drygu ani do gotowania ani do tańca ani do szycia (tu już w ogóle nie mam, jakieś szycie w szkole czy coś podobnego to była dla mnie masakra). No, ale nie ma co się przejmować, coś jeszcze pewnie dla siebie znajdę (chyba) Także tancerka ze mnie no mierna. Byłam jeszcze parę razy na takim tańcu dla dziewcząt kiedyś, ale dawno, dawno, jako nastolatka no i właśnie też niespecjalnie mi szło. Wolno zapamiętywałam kroki i czułam, że to nie dla mnie po prostu. W końcu nie ma co się zmuszać Tańców nie umiem też za bardzo rozpoznać jakie i nie czułam potrzeby tutaj się uczyć o tym, ale ot tak popatrzeć lubię na tancerzy.
Dlatego wtedy, gdy po prostu chce się wytańczyć w klubie przy fajnej muzyce, to nie myślę o tym, że tańczę no średnio, tylko tańczę jak tam umiem i bawię się. W końcu w klubie ludzie tańczą różnie, niektórzy tez kiepsko, ale liczy się zabawa, no i wtedy jest ok, nie przejmuję się, że jestem czasem nieporadna, po prostu zabawa bez przejmowania się jak tańczę. No i myślę, że to jest ok
Bo to jest ok . Uwielbiam patrzeć na ludzi, którzy nie przejmują się, że nie są doskonali, coś im nie wychodzi albo czegoś nie potrafią, co ich zresztą blokuje, za to tańcem się po prostu cieszą.