No niespecjalnie dobrze tańczę. Przyznam, że w podstawówce trochę śmieli się z tego jak tańczę
Sztywno, nieśmiało. Teraz mam więcej śmiałości, tu nie ma problemu, ale nadal nie tańczę dobrze. Ot tak, by potańczyć w klubie ok, ale też nie umiem jakoś ruszać się zmysłowo jak inne dziewczyny. Nie to, że kompleksy, bo ja naprawdę wtedy wyluzowuję, nie jestem już tak nieśmiała, ale po prostu wychodzi mi gorzej raczej, tak obiektywnie. Nie moja bajka chyba. Dlatego wtedy, gdy po prostu chce się wytańczyć w klubie przy fajnej muzyce, to nie myślę o tym, że tańczę no średnio, tylko tańczę jak tam umiem i bawię się. W końcu w klubie ludzie tańczą różnie, niektórzy tez kiepsko, ale liczy się zabawa, no i wtedy jest ok, nie przejmuję się, że jestem czasem nieporadna, po prostu zabawa bez przejmowania się jak tańczę. No i myślę, że to jest ok
Natomiast sam taniec w sobie czy, żeby iść na kurs tańca to nie pociąga mnie. Lubię popatrzeć na tancerzy, ale no niestety nie dla mnie. Ja to w ogóle jak popatrzę to nie mam wielu talentów no i nie jest to moja niska samoocena, po prostu nie mam drygu ani do gotowania ani do tańca ani do szycia (tu już w ogóle nie mam, jakieś szycie w szkole czy coś podobnego to była dla mnie masakra). No, ale nie ma co się przejmować, coś jeszcze pewnie dla siebie znajdę (chyba)
Także tancerka ze mnie no mierna. Byłam jeszcze parę razy na takim tańcu dla dziewcząt kiedyś, ale dawno, dawno, jako nastolatka no i właśnie też niespecjalnie mi szło. Wolno zapamiętywałam kroki i czułam, że to nie dla mnie po prostu. W końcu nie ma co się zmuszać
Tańców nie umiem też za bardzo rozpoznać jakie i nie czułam potrzeby tutaj się uczyć o tym, ale ot tak popatrzeć lubię na tancerzy.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska