Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 54 ]

Temat: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Kiedyś było lepiej! Nie było zabawek, wszystko trzeba było zrobić samemu. Rozwijało się wyobraźnię, kreatywność. Żadne dziecko się nie nudziło, mieliśmy sto pomysłów na minutę. Bardziej się szanowało swoją własność, a wykonane samodzielnie zabawki służyły nam latami, nikt nie ciskał ich po jednym dniu w kąt.To, co trudno dostępne, bardziej cieszyło...

I tak dalej, i tak dalej - ekscytują się ci, których dzieciństwo przypadło na okres, w którym "nic nie było". I tak sobie pomyślałam: czy my NAPRAWDĘ jesteśmy zadowoleni z tamtych czasów? Czy tylko wspominamy je z zachwytem i nostalgią, bo zazwyczaj każdy myśli o dzieciństwie w ten sposób?

Czy, gdybyście mogli jeszcze raz być dzieckiem (pytanie skierowane oczywiście do osób w stosownym wieku wink), nie wolelibyście mieć tych wszystkich wspaniałych zabawek, jakie są produkowane obecnie? Czy, wchodząc do pokoju Waszych synów/córek, nie wzdychacie z żalem: "Ech, ja nie miałam/em takich fajnych rzeczy..."? Czy rzeczywiście widzicie jakieś korzyści z tej, rozwiniętej ponoć, kreatywności i wyobraźni? Jesteśmy w czymś lepsi od tych młodych ludzi, którzy mieli pod dostatkiem fajnych gier, sprzętów i zabawek? I czy takiego właśnie dzieciństwa, skoro było wspaniałe, chcielibyście dla Waszych pociech?

Zapraszam do dyskusji smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

ha ha, papuga:)

moje zdanie pewni i tak juz znasz. Ja mialam w sumie wesole dziecinstwo i moim zdaniem wystarczajaca ilosc zabawek (dwie ogromne pufy wypelnione nimi oraz pare polek w swoim regale. Chwacilo:).

Porownam przykladowe lego. Dzisiejsze zestawy klockow lego tyle maja z kreatywnoscia i pobudzaniem wyobrazni dziecka wspolnego, co nauka malpy jak bujac sie na oponie. Wszystkie czesci idealnie dobrane, masz glowy, rece, odnoza czy co tam jest potrzebne do zbudowania takiego samego modelu jak ten na opakowaniu. wiecej sie w sumie zrobic z tym nie da, chyba, ze glowke dziewczynki dasz chlopczykowi a jemu np. przyprawisz ogonek pieska. Ja mialam tez zestaw podobnych klockow, w Polsce wykonanych. Same klocki w roznych rozmiarach i moze pare innych ksztaltow. Ilez z tego mozna bylo zamkow, domow, fortec czy innych obiektow architektonicznych zbudowac. I uzupelnic o zolnierzykow, laleczki czy zabawki z innego zestawu.

Czy ja zazdroszcze swojej corce tej masakrycznej ilosci lalek wygladajacych jak zywe lolitki z Broadwayu? Albo konikow z rozowa grzywa, z ktorymi cholera wie co robic? Albo malowanek Toip Model? Nie. Bo ona i tak za jakis czas sie tym znudzi a na rynek zostanie wepchniety jakis nowy HIT. Moje czy naszego pokolenia, zabawki, mialy jedna zalete - byly dlugotrwale, dlugo cieszyly i dlugo nas bawily.

3

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

No, zainspirowałaś mnie ^^

Piszesz o lego - ale przecież można też nabyć klocki "bezkształtne", które można łączyć na miliony sposobów. Można kupić pieska-zabawkę, który jest jak żywy, uczy odpowiedzialności i empatii. Jest wybór.

4

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

No, zainspirowałaś mnie ^^

Piszesz o lego - ale przecież można też nabyć klocki "bezkształtne", które można łączyć na miliony sposobów. Można kupić pieska-zabawkę, który jest jak żywy, uczy odpowiedzialności i empatii. Jest wybór.

no a czym w takim razie te zabawki roznia sie od tych przedpotopowych?:) kolorem, popakowaniem, materialem?

No to niech bedzie mis, taki zwykly pluszowy. Kiedys (za Krola Cwieczka) nie bylo ich tyle w kazdym sklepie i na kazdym straganie z pamiatkami. No i ja swojego ukochanego misia w kratke szkocka (i to jakas brazowa) mialam az do matury i dluzej. Kochalam go miloscia szczera, oddana i wierna. Corka ma takie ilosci pluszakow, ze moznaby pare domow dziecka obdarowac (i pewnie tak sie stanie). Kazdy byl kochany ..przez pare dni. Podobnie lalki, ze dwiadziescia tych dlugonogich biusciastych lolitek, kazda w swoim holywoodzkim stylu ubrana i kazda w koncu ladowala na dnie szuflady, bo nastepna byla fajniejsza i trzeba ja bylo miec. Moja mowila mama, wywracala oczami i wygladala jak duze bobo. Ile ja dla niej sama sukienus natworzylam, nawozilam sie wozkiem, nawykrecalam wlosow itp.

Nie wiem czy te zabawki dzisiejsze sa gorsze czy lepsze. Jest ich jedynie taka masa i tak sa sezonowo projektowane, ze nie celem jest juz zabawa czy ksztalcenie dziecka a zysk producenta. Co Boze Narodzenie to w sklepach nowy "hit", ktory chlopiec albo dziewczynka MUSI miec.

5

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Na pewno zazdroszczę komputerów i internetu. Mogą być użytecznym narzędziem (tak jak i szkodliwym).
Poza tym przyłączam się do zdania Mussuki.
Zabawek było mniej, ale dzięki temu musieliśmy się wykazać kreatywnością. Więcej też było wspólnych zabaw podwórkowych. Niewiele trzeba było. Wystarczyła jakakolwiek piłka i już było mnóstwo pomysłów na zabawę. Podchody na całym osiedlu, nawet zabawy w wojnę z chłopakami.
Miło wspominam wspólne szycie z koleżankami, ubranek dla lalek. Pewno nie były piękne, ale ile frajdy.
Klocki lego w ogóle nie były w czasach mojego dzieciństwa dostępne. Ale klockami drewnianymi też można się było bawić. A jak ich nie było, to czymkolwiek, ale trzeba to było wymyślić.

Babo - piesek-zabawka? Uczy odpowiedzialności? wink
Wybór jest, to prawda. Szkoda, że przez nieumiejętne wybory (najczęściej rodziców) jednak często nie rozwija się u dzieci inwencji.

Z drugiej strony, to chyba nieuchronna kolej rzeczy.
Przypominam sobie jak moja Mama mówiła, że jesteśmy wybredni, bo żeby się bawić potrzebujemy magnetofonu, płyt. A Jej pokoleniu wystarczyło aby ktoś zagrał na grzebieniu i już wszyscy się bawili smile

6

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Nie było zabawek, wszystko trzeba było zrobić samemu. Rozwijało się wyobraźnię, kreatywność.

No właśnie, wiele zabawek (przynajmniej ja), robiliśmy sobie sami. Na przykład moje domki dla lalek powstawały w wyniku kreatywności - mebelki tworzyłam z pudełek po zapałkach, oklejonych kolorowymi papierami, a ściany stanowiły wytapetowane pudła po butach, doszywałam firanki, na podłogach kładłam kawałki futerek, które to stanowiły dywan, na ścianach wieszałam obrazki, które przedtem zostały wycięte z gazety wink. Dziś kupuje się plastikowe "cudo", które po prostu się rozkłada i na tym w zasadzie koniec frajdy.
Brak zabawek i komputerów zmuszał nas do integracji. Podwórka pełne były dzieciaków, które biegały za puszką albo bawiły się w sklep, w którym środkiem płatniczym były zwykłe kamienie.

Mój syn, kiedy był młodszy, słuchał naszych opowieści z wypiekami na twarzy. Do dziś pamiętam jego błysk w oku na dźwięk słów "wystrugany przez dziadka łuk albo pistolet".

Mussuko, nie wiem jak wyglądają nowe zestawy klocków Lego, ale te, które mamy w domu i które służyły synowi, nauczyły go ogromnej kreatywności i wyrobiły zmysł techniczny. Ten zmysł wykorzystuje do dzisiaj. Obecnie uczy się w technikum, ale na zajęciach pozalekcyjnych z robotyki uczniowie nadal bazują na Lego, oczywiście na technicznie zaawansowanym poziomie.

Znów nie przesadzajmy - dzisiejszy rynek oferuje tak duży wybór, że mamy w czym wybierać. Są zabawki do bani, ale są też ładne, kreatywne, a przy tym bezpieczne. Jak we wszystkim, tak i tutaj, można znaleźć dobre i złe strony. Ja na przykład marzyłam o lalce, która będzie mieć piękne, długie włosy i twarz anioła albo będzie łudząco podobna do niemowlaka - w tamtym czasie takowe były nie do zdobycia. Moje lalki dalekie były od ideałów wink.

7

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Mussuka napisał/a:

no a czym w takim razie te zabawki roznia sie od tych przedpotopowych?:) kolorem, popakowaniem, materialem?

No niczym w sumie. Chodziło mi o to, że nie wszystkie współczesne zabawki są do kitu, są też takie rozwijające i pożyteczne, trzeba tylko mądrze wybrać - a kiedyś nic nie było big_smile

luc napisał/a:

Babo - piesek-zabawka? Uczy odpowiedzialności?

No a nie? smile Mam na myśli te interaktywne, one są jak żywe przecież. A jeśli ktoś z jakichś powodów prawdziwego futrzaka mieć nie może... Zwykłej maskotki nie trzeba karmić ani wyprowadzać, jak się ciśnie w kąt na dwa lata, to przeżyje wink

Ja okropnie zazdroszczę tych cudnych domków dla lalek, sama takiego zrobić nie potrafiłam. A że córka ma w nosie lalki, to ja się bawię big_smile

8

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Babo, ja miałam całkiem sporo zabawek, w tym ładnych mebelków dla lalek. Część z nich udało się kupić w kraju, a część tata przywiózł z zagranicy. Niemniej te mebelki nie cieszyły mnie tak, jak zrobione własnoręcznie. Naprawdę. Podobnie zresztą jak ubranka czy inne lalczyne gadżety smile.

9 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2014-08-12 13:13:44)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

mialam na mysli tego typu zestawy lego:

http://sklepbabyboom.com.pl/wp-content/uploads/2014/02/klocki-lego-friends-3185_13434.jpg

no, co tu mozna samemu wymyslec? Okna pomyc czy stajnie wymiesc?

Bo takie klocki to juz co innego:

http://www.bebik.pl/wp-content/gallery/klocki-lego/klocki-lego-1.jpg

tu juz mozna poszalec.

Babo - moja cora wymodlila jakiegos takiego japonskiego stwora, co to gada, spiewa, jeczy i karmic go trzeba. Bo umrze inaczej. Zywila go, piescila i byla "odpowiedzialna" przez circa about miesiac.

Teraz ma zywego pieska i wie co to znaczy wstac rano, isc na spacer przed i po szkole, nalac wody do miski, kupe sprzatnac na spacerze, drzwi na taras zamykac i nie ignorowac zwierzaka, bo akurat ma sie kolezanki albo spac sie chce albo wyjsc sie nie chce albo zwyyczajnie sie nie chce:) To jest dopiero szkola zycia. Japonski stwor juz dawno glebe gryzie:)

10

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Olinko - ja niestety jestem antytalentem plastycznym, domki mego autorstwa nie cieszyły, bo były do niczego niepodobne cool Ciuszki takoż hmm

Mussuka - ja to wiem, że najlepszy żywy stwór, mam 3 psy big_smile I widzę, jak fantastycznie wpływają na dziecko.  Porównywałam tylko zabawki, że takie interaktywne mogą bardziej pokazać dziecku, co znaczy opieka nad zwierzęciem, niż te zwykłe. Pewnie, że wszystko zależy też od wychowania, ale rozwodzimy się jedynie nad fizycznymi możliwościami zabawek dawnych i współczesnych.

A propos klocków - nie mogę się nachwalić Kid Wood. Pewnie, że z normalnych desek byłoby fajniej, ale na prawdziwe narzędzia jeszcze stanowczo za wcześnie, a tak: dziecko szczęśliwe, matka histeryczka spokojna big_smile

11

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Babo, a pamietasz wyrabianie o z dupek na choinke? Lancuchow, oplatanych wydmuszek, jakiegos wloczkowego badziewia itp? Ile radochy bylo w takim cieciu, klejeniu, skladaniu itp. Bo to zwykle w grupiue albo chociaz z rodzenstwem robilismy. I duma ogromna, kiedy taki koslawy lancuch na drzewku zawisl. Nie wazne, ze krzywy, wazne, ze wlasnorecznie wyrobiony:) To apropos domkow dla lalek.I trzeba bylo troche poglowkowac nad tymi dekoracjami. Teraz w sklepach regaly pod sufit a dzieciakom nawet nie chce sie choinek ubierac (no niektorym sie chce:).

Oczywiscie, ze nie ma co wracac do czasow toczenia fajerki przy pomocy pogrzebacza (ponoc cos takiego kiedys funkcjonowalo) ani konika na biegunach kiedy w sklepach mamy wszystko co gada, jezdzi, strzela, samo sika i samo po sobie posprzata (wlasnie, temu co wymysli samosprzatajace sie zabawki Nobla z miejsca dac!) ale dobor zabawek tez jest wyzwaniem dla rodzicow - czy isc za rozumem czy za moda. I co taka zabawka dzecku da, w sensie frajdy ale i nauki czegos.

Wiesz, te plastikowe deski to moze bezpieczne, ale czemu nie uczyc dziecka ostroznego obchodzenia sie z narzedziami? Chyba, ze to zestawy dla 2-latkow? Bo ja z dziadkiem pile obslugiwalam w szopie juz jako kilkulatka - pod nadzorem oczywiscie. No i w szkole mielismy tzw. ZPT z prawdziwymi narzedziami.

12 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-08-12 13:53:55)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Moja młoda robiła domki dla lalek z pudełek, z modeliny, szyłyśmy ubranka dla lalek. Miała pudło zwykłych klocków lego (którymi obie uwielbiałyśmy się bawić) i chociaż kocha komputer to wciąż jak jest okazja wybiera zabawę na żywo.

Nadmiar zabawek nie jest winą braku umiejętności zabawy dzieci. Jest winą rodziców, bo te zabawki kupuja bez wiekszej potrzeby i wciskają dzieciom dobrobyt na siłę.

Popytajcie biedniejszych sasiadów o kreatywnosc dzieci - one nadal potrafią się kreatywnie bawic tylko trzeba im dac szanse smile

13

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Pamiętam o z dupki i kontynuuję tradycję z córą smile Gotowe kupujemy tylko lampki.

Ale tych domków to jednak zazdrościłam, koleżanka miała taki od Barbie, ogromny i różowy big_smile Wtedy to był hit, a co do moich własnych, domkoniepodobnych dzieł, to jednak miałam zbyt dużo samokrytyki wink

Oczywiście, że uczyć dziecko ostrożnego obchodzenia się z narzędziami! Moja jeszcze za mała na to, dlatego się zachwycam, że ktoś wymyślił taką zabawkę smile

14

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Ale tych domków to jednak zazdrościłam, koleżanka miała taki od Barbie, ogromny i różowy big_smile Wtedy to był hit

no wlasnie, jeszcze jeden powod do milych wspomnien - wtedy to byl hit, bylo o czym pomarzyc czy pozazdroscic a dzis to juz sie opatrzylo, kazdy moze miec i tyle zabawy:) wkrotce pewnie powstana inne np. samostawiajace sie domki. Albo energooszczedne, z oknami Velux i samoczynnym kominkiem w salonie. A lalki beda pilotem ustawiac ogrzewanie podlogowe, rolety przykrecac i garaz otwierac:)

15

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Ale i dziś są rzeczy, o których się marzy, bo nie każdy może mieć, wszelkie nowości i hity smile

Dla jasności - ja się nie wykłócam wink, że teraz jest lepiej czy gorzej, ja jestem tylko ciekawa, czy osoby, które mówią, że WTEDY BYŁO LEPIEJ, naprawdę tak uważają i zechcą uzasadnić smile

16 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-08-12 14:26:22)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

"Domki na pilota" to też będzie zasługa rodziców, nie dzieci.
Wystarczy od małego uczyć dziecko słowa "zrobić" zamiast "kupić" i nie w stosunku do zabawek, ale życia. Jeżeli rodzic sam ma dwie lewe ręce i wygodnictwo w duszy, jeżeli sam w domu nic nie zrobi to dziecko Adamem Slodowym sie nie stanie.

Chcesz mieć ładne kwiaty? Przynies zaszczepki od znakomej, posadz do doniczek, wyhoduj sama a nie idz kup gotowe do sklepu ogrodniczego. Chcesz miec ładny dom? Uszyj poduszki, zrób narzutę na drutach, odnów stare ramki do zdjęć zamiast kupowac nastepne komplety w Ikei. Pomaluj ścianę w kuchni w zabawny wzór - pędzlem i kolorami a nie wałkiem góra-dół w 5 minut.

Tak robili nasi rodzice - dlatego nie potrzebowalismy tony zabawek smile

Zabawki są potrzebne i teraz jest mnóstwo świetnych zabawek - ale trzeba dać dziecku szanse, a nie zapychac go kolejnym, bezmyslnym zestawem.
To MY kupujemy dzieciom zabawki - jeżeli dziecko się nią nudzi to jest NASZA wina, bo nie potrafimy dobrac zabawki wlasnnemu dziecku.

Znudził mu się elektroniczny piesek? Kup mu wiązkę patyków i zobacz jak sobie z tym poradzi ;P

17

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

osoby, które mówią, że WTEDY BYŁO LEPIEJ, naprawdę tak uważają i zechcą uzasadnić smile

Nie potrafię powiedzieć czy wtedy było lepiej. Po prostu inaczej. Są plusy i minusy tamtych i obecnych czasów (w kontekście tego tematu).
Jedno na pewno moim zdaniem było lepsze - większa integracja dzieci przy zabawach.

18

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Dla jasności - ja się nie wykłócam wink, że teraz jest lepiej czy gorzej, ja jestem tylko ciekawa, czy osoby, które mówią, że WTEDY BYŁO LEPIEJ, naprawdę tak uważają i zechcą uzasadnić smile

W moim przypadku uwazam, ze nie tyle moze lepiej, ale z pewnoscia ciekawiej i weselej. I jakos bardziej towarzysko:) Ja tez lubilam sama cos zrobic i poeksperymentowac i jakos zdaje mi sie, ze mialam wiecej ku temu mozliwosci, bo mniej gotowcow stalo i czekalo na mnie na polkach. I reklamy nie ryczaly co chwile z TV - kup mnie, kup mnie..musisz mnie miec.

19

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Iceni napisał/a:

Znudził mu się elektroniczny piesek? Kup mu wiązkę patyków i zobacz jak sobie z tym poradzi ;P

zrobi Ci rozge pod choinke!

20

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Iceni napisał/a:

Chcesz mieć ładne kwiaty? Przynies zaszczepki od znakomej, posadz do doniczek, wyhoduj sama a nie idz kup gotowe do sklepu ogrodniczego. Chcesz miec ładny dom? Uszyj poduszki, zrób narzutę na drutach, odnów stare ramki do zdjęć zamiast kupowac nastepne komplety w Ikei. Pomaluj ścianę w kuchni w zabawny wzór - pędzlem i kolorami a nie wałkiem góra-dół w 5 minut.

Tak robili nasi rodzice - dlatego nie potrzebowalismy tony zabawek smile

Serio "wtedy" było więcej zaradnych i uzdolnionych artystycznie osób niż teraz? Czy po prostu nie było pieniędzy/sklepów ogrodniczych/tanich i ładnych kompletów pościeli/szybkich naklejek na ściany, więc jak ktoś chciał mieć kwiaty/ładne ściany/kolorowe meble, to musiał się naharować, choć wcale nie lubił?

21

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:
Iceni napisał/a:

Chcesz mieć ładne kwiaty? Przynies zaszczepki od znakomej, posadz do doniczek, wyhoduj sama a nie idz kup gotowe do sklepu ogrodniczego. Chcesz miec ładny dom? Uszyj poduszki, zrób narzutę na drutach, odnów stare ramki do zdjęć zamiast kupowac nastepne komplety w Ikei. Pomaluj ścianę w kuchni w zabawny wzór - pędzlem i kolorami a nie wałkiem góra-dół w 5 minut.

Tak robili nasi rodzice - dlatego nie potrzebowalismy tony zabawek smile

Serio "wtedy" było więcej zaradnych i uzdolnionych artystycznie osób niż teraz? Czy po prostu nie było pieniędzy/sklepów ogrodniczych/tanich i ładnych kompletów pościeli/szybkich naklejek na ściany, więc jak ktoś chciał mieć kwiaty/ładne ściany/kolorowe meble, to musiał się naharować, choć wcale nie lubił?

potrzeba matka wynalazku:))

jakie cudne swetry moje kolezanki potrafily na drutach wydziergac. Bo to co w Domach Centrum lezalo i wisialo mozna bylo jedynie na manekina wlozyc. A nie kazdy mial bony Peweks albo rodzine za granica:) Dzis takie unikatowe ciuchy tez sa, ale tylko w jakichs butikach dizajnerskich.

wlasnie fajne jest to, ze duzo osob teraz wraca do "zrob to sam" i nie kupuje wszystkiego w sieciowkach. Mysle, ze to taka nostalgia troche albo chec wyjscia z tlumu i powszednosci, chec wyroznienia sie, podkreslenia swojej osobowosci. Kiedys to bylo troche z musu, dzis to wolny wybor.

22 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-08-12 14:49:41)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Zaradnych ludzi bylo wiecej na pewno - czy uzdolnionych nie wiem. Ale do wielu rzeczy nie potrzeba nie wiadomo jakich zdolnosci tylko chęci.

W  koncu żeby czegoś dziecko nauczyć trzeba tez samemu umieć.

Jak to się mowi: z pustego to i Salomon nie naleje.

Nasi  rodzice pewnie nie rodzili się geniuszami ale sytuacja ich zmuszala do tego, by byli kreatywni. Nic nie stoi na przeszkodzie bysmy my "zmuszali" do kreatywności nasze dzieci kupunąc im ODPOWIEDNIE zabawki.

Ja szyłam ubranka dla moich lalek  - ale przecież ktoś mnie tego szycia nauczył - przecież to nie było tak, że ja pewnego dnia, w wieku 7 lat, zlapałam za igłę i zostałam drugą Coco big_smile Ktos dla mnie poświęcił te godziny by mi pokazywać jak się nawleka iglę, wycina. przyszywa rekawy, robi petelki do guzikow etc.

23

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Ja już ''żyłam'' w czasach kiedy były domki, setki ubranek i gadżetów dla lalek Barbie, a mimo to i tak wszystko robiłam sama.
Lodówka z kartoniku po syropie i szafki z opakowań po tabletkach...O! I talerze z tzw tazosów z postaciami z Pokemonów.
Ubranka też szyłam sama.

Teraz to rodzice idą na łatwiznę nie pokazując dzieciom, że można inaczej.
Bo po co usiąść na podłodze z igłą i nicią, skoro można pójść i za grosze kupić sukienki dla lalek?
Bo po co wyjść na działkę i zagrać w kalambury/raz, dwa, trzy babajaga patrzy czy chowanego, skoro można posadzić dziecko przed kompem i mieć spokój?

Ja za dzieciaka też miałam komputer, setki gier i internet, a mimo to rodzice wyganiali mnie na dwór, lub proponowali ciekawsze zabawy niż gapienie się w monitor.

24

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

No ale co, "wtedy" wszyscy rodzice byli super i mieli mnóstwo czasu na uczenie dzieci tego czy tamtego? smile Jak rodzice mają czas i chcą dzieciaka uczyć, to nauczą, czy to za pomocą patyka i nożyczek, czy wypasionego zestawu klocków edukacyjnych. A jak czasu czy chęci nie mają, to zostawiają maluchy samopas i lata jedno z drugim po ulicy z hulajnogą z deski (wtedy) czy ze sklepu (teraz).

I czemu od razu skrajności, że jak nie kalambury na działce, to już pewnie cały dzień przy kompie?

A że tak przewrotnie zapytam - po co szyć lalkom ciuszki, skoro właśnie w sklepie można kupić prześliczne, za grosze? Co to daje dziecku? Rodzicom? Po co NIE IŚĆ na łatwiznę, skoro można? (na wszelki wypadek przypominam, że nie prezentuję w tym momencie jakiegoś swojego stanowiska, po prostu ciekawa jestem, jakie są, nazwijmy to, kulisy Waszych argumentów smile)?

25

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Nie, wtedy nie każdy rodzic był super. Ale jeśli był na tyle odpowiedzialny, to wolał zająć dziecko czymś, co je rozwija, niż puścić samopas na podwórko jak to napisałaś, Babo.
Przynajmniej tak robili moi rodzice, czy rodzice koleżanek, które np komputera w domu nie miały.
Co do klocków- to nie przesadzajmy, bo były od zawsze. I czas nie ma nic do rzeczy bo są one na tyle ''specyficzną'' zabawką, że trzeba je lubić, aby sprawiały frajdę.

Skrajność? Przykład z najbliższego otoczenia. U mnie na podwórku, gdzie za szczenięcych lat było mnóstwo bawiących się dzieci, teraz jest pusto.
Choć w bloku dzieci od groma.

Co daje dziecku chociażby szycie? Mi dawało niezwykłą satysfakcję i zasadzało we mnie ziarenko pasji.
Nie było dla mnie nic piękniejszego niż pokój rodziców, czerwona lampa, igła, nić i materiał oraz podziw ze strony rodziców i koleżanek, że zrobiłam to sama.
Żadna wycieczka do sklepu i ciuszki za grosze by mi tego wszystkiego nie dały.

26

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

A ja się zastanawiam, ile rodziców narzekających na obecne zabawki (nie zwracam się do nikogo personalnie, ot, tak mi przyszło do głowy) pokazało dzieciom, ile frajdy może nieść własnoręcznie zrobione cokolwiek? Ja miałam taki gotowy domek dla Barbie, miałam też kilka zestawów mebelków gotowych (sypialnia, salon, kuchnia, łazienka, pokój dziecinny...), co to wystarczyło poskładać, rozłożyć na dywanie i się bawić, miałam kilka bobasów, wózków dla nich i innych super szpanerskich w tamtych czasach "gotowców". Ale miałam też domek zrobiony z kartonu - ze ściankami, wyciętymi oknami, otwieranymi drzwiami, firankami itd. Dla mniejszych lalek/maskotek/figurek i wszystkiego, co tam mogłam zmieścić. I bawiłam się każdym tak samo często. Miałam dużo maskotek nowych, a jakoś najbardziej lubiłam starego jamnika, który jeszcze był chyba mojej mamy. Miałam normalne, kupione gry planszowe, ale miałam też wycinane z gazet czy robione z mamą z bloku. Miałam dużo zabawek zrobionych ze starej książki mojej mamy "Czarodzieje pachną klejem". Wiele rzeczy miałam i nowych i zrobionych w sposób, jaki kiedyś robili moi rodzice, m.in. kolejkę. Jak się nie siądzie i nie będzie robiło z dzieckiem różnych rzeczy, to samo na to nie wpadnie. Bo po co ma robić lalkę, jak ma gotową?

Poza tym dziecko jest małe, dostanie lalkę, to się nią bawi, dostanie drugą, to logiczne, że pierwszą będzie się bawić mniej, dostanie kolejną - znowu czas będzie w jakiś sposób dzielony, a wiadomo, że nowość przyciągnie więcej uwagi. W sensie, że nie rozumiem tego "20 lalek, każda rzucana w kąt wraz z pojawieniem się następnej". To rodzic, kupując nową lalkę, chciałby, żeby dziecko się nią nie bawiło, czy jak?

27

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

No ale co, "wtedy" wszyscy rodzice byli super i mieli mnóstwo czasu na uczenie dzieci tego czy tamtego? smile Jak rodzice mają czas i chcą dzieciaka uczyć, to nauczą, czy to za pomocą patyka i nożyczek, czy wypasionego zestawu klocków edukacyjnych. A jak czasu czy chęci nie mają, to zostawiają maluchy samopas i lata jedno z drugim po ulicy z hulajnogą z deski (wtedy) czy ze sklepu (teraz).

I czemu od razu skrajności, że jak nie kalambury na działce, to już pewnie cały dzień przy kompie?

A że tak przewrotnie zapytam - po co szyć lalkom ciuszki, skoro właśnie w sklepie można kupić prześliczne, za grosze? Co to daje dziecku? Rodzicom? Po co NIE IŚĆ na łatwiznę, skoro można? (na wszelki wypadek przypominam, że nie prezentuję w tym momencie jakiegoś swojego stanowiska, po prostu ciekawa jestem, jakie są, nazwijmy to, kulisy Waszych argumentów smile)?

Dlatego, że kupowanie gotowych rozwiązań to NIE jest kreatywność big_smile a chodzenie na łatwiznę mózgu i umiejętności nie rozwija.
Oczywiście to nie znaczy, ze każdy powinien sam od podstaw koło i ogień wynajdywać, ale jednak odrobina wysiłku jest konieczna smile

Mogę uczyć moją córkę wykorzystywania tylko gotowych zabawek - niech będą te ubranka za grosze - ale wtedy w dorosłym życiu urwany guzik spowoduje, ze ubranie się "popsuje" -  trzeba będzie je wyrzucić i kupić nowe - i tak się już na Zachodzie dzieje - dziur w skarpetkach się nie zszywa, guzików nie przyszywa itd.

Zabawa to nie jest tylko zabijanie wolnego czasu - to przede wszystkim nauka życia - jak się dziecko bawi tak kiedyś będzie żyło ; )

28 Ostatnio edytowany przez Nataluszek (2014-08-12 20:50:03)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Iceni, wyjątkowo się z Tobą zgadzam. big_smile

Pamiętam, jak robiłam dla członków rodziny breloczki do kluczy z modeliny. Każdy miał inny, aby nikt nie pomylił kluczy.
Świetna zabawa. Teraz idzie się do sklepu, kupuje breloczek za piątkę i dobra jest. Tylko co prócz wygody daje to dziecku? Nic.
Podobnie jest z zabawkami. Po co robić bałagan ścinkami z materiału w domu i użerać się, skoro można pójść i kupić ubranka dla lalek?
Wydaje mi się, że to lenistwo rodziców, którzy nawet nie pokazują dziecku, że można inaczej, aby później się nie użerać.

29 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2014-08-13 10:18:48)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Iceni napisał/a:
BabaOsiadła napisał/a:

No ale co, "wtedy" wszyscy rodzice byli super i mieli mnóstwo czasu na uczenie dzieci tego czy tamtego? smile Jak rodzice mają czas i chcą dzieciaka uczyć, to nauczą, czy to za pomocą patyka i nożyczek, czy wypasionego zestawu klocków edukacyjnych. A jak czasu czy chęci nie mają, to zostawiają maluchy samopas i lata jedno z drugim po ulicy z hulajnogą z deski (wtedy) czy ze sklepu (teraz).

I czemu od razu skrajności, że jak nie kalambury na działce, to już pewnie cały dzień przy kompie?

A że tak przewrotnie zapytam - po co szyć lalkom ciuszki, skoro właśnie w sklepie można kupić prześliczne, za grosze? Co to daje dziecku? Rodzicom? Po co NIE IŚĆ na łatwiznę, skoro można? (na wszelki wypadek przypominam, że nie prezentuję w tym momencie jakiegoś swojego stanowiska, po prostu ciekawa jestem, jakie są, nazwijmy to, kulisy Waszych argumentów smile)?

Dlatego, że kupowanie gotowych rozwiązań to NIE jest kreatywność big_smile a chodzenie na łatwiznę mózgu i umiejętności nie rozwija.
Oczywiście to nie znaczy, ze każdy powinien sam od podstaw koło i ogień wynajdywać, ale jednak odrobina wysiłku jest konieczna smile

Mogę uczyć moją córkę wykorzystywania tylko gotowych zabawek - niech będą te ubranka za grosze - ale wtedy w dorosłym życiu urwany guzik spowoduje, ze ubranie się "popsuje" -  trzeba będzie je wyrzucić i kupić nowe - i tak się już na Zachodzie dzieje - dziur w skarpetkach się nie zszywa, guzików nie przyszywa itd.

Zabawa to nie jest tylko zabijanie wolnego czasu - to przede wszystkim nauka życia - jak się dziecko bawi tak kiedyś będzie żyło ; )

cos mi ta dyskusja przypomina:) chyba kiedys na podobny temat juz pisalysmy w innym watku:)

30 Ostatnio edytowany przez bbasia (2014-08-13 10:51:29)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

No ale co, "wtedy" wszyscy rodzice byli super i mieli mnóstwo czasu na uczenie dzieci tego czy tamtego? smile smile)?

Moje dzieciństwo przypadało w czasach, gdy rodzice mieli bardzo mało czasu dla dzieci ( sama nie wiem jak mama ogarniała zakupy robione po staniu w kolejkach i prowadzenie domu bez udogodnień typu pralka automatyczna). Więc siłą rzeczy czasu dla dzieci nie było dużo. Ale byli rówieśnicy i lekcje ZPT (zajęcia praktyczno-techniczne) i plastyka w szkole. Gdzie uczono rzeczy bardzo praktycznych - np. samodzielnego uszycia spódniczki.
Albo korzystało się z różnych umiejętności kolegów. Także z umiejętności różnej interpretacji znanych zabaw.
Czego dziś uczy miś, który po naciśnięciu guziczka mówi metalicznym głosem różnymi językami? Szczególnie, gdy tym misiem usprawiedliwiamy przed sobą brak chęci do zajmowania się dzieckiem?

A, z takich "genialnych zabawek" widziałam jeszcze "samoczytającą się  książkę" wink

31

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

w tutejszych szkolach tez sa zajecia ZPT, na ktorych dzieci (oba gendery:)ucza sie i obrobki odziezy (szyciem, haft, szydelkowanie) i troche sztuki kulinarnej i "meskich" robotek np. z drewna czy z metalu. Dzieciaki bardzo to lubia i sa niesamowicie dumne kiedy moga wreszcie przyniesc do domu swoje "dzielo".

Moja mama podobnie musiala sie klonowac, zeby polaczyc prace zawodowa z prowadzeniem domu w czasach gdy w sklepach swiecily wypolerowane haki i czyste polki. Na zabawe taka strikte dziecieca w zasadzie nie miala czasu ale za to udzielala nam nauk praktycznych poprzez wspolne wykonywanie roznych zajec. I tak nauczyla mnie i brata juz w wieku wczesnoszkolnym obierac i gotowac ziemniaki, upiec ciasto, usmazyc jajecznice, prasowac swoja i nie tylko odziez, prac recznie, cerowac, guziki przyszywac, myc okna, trzepac dywany i rozne takie mniej czy wiecej pozyteczne umiejetnosci. Dzis jak znalazl:)

32

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Zauważyłam, że szczególnie chętnie, nie wiem dlaczego, wiążecie współczesne zabawki z brakiem chęci do zajmowania się dzieckiem. "Dziecko przed komputer i rodzic ma spokój", "Nie chcemy bawić się z dzieckiem, więc kupujemy interaktywnego misia"... Czy sugerujecie, że obecnie jest więcej rodziców, którym dziecko w czymś przeszkadza, czy po prostu twierdzicie, że takie "niezaopiekowane" dziecko w dawnych czasach miało więcej możliwości rozwoju bez udziału rodzica, niż teraz?

33

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Zauważyłam, że szczególnie chętnie, nie wiem dlaczego, wiążecie współczesne zabawki z brakiem chęci do zajmowania się dzieckiem. "Dziecko przed komputer i rodzic ma spokój", "Nie chcemy bawić się z dzieckiem, więc kupujemy interaktywnego misia"... Czy sugerujecie, że obecnie jest więcej rodziców, którym dziecko w czymś przeszkadza, czy po prostu twierdzicie, że takie "niezaopiekowane" dziecko w dawnych czasach miało więcej możliwości rozwoju bez udziału rodzica, niż teraz?

a gdzie tak jest napisane? ja np. uwazam, ze i wtedy i teraz byli i sa rozni rodzice, ci bardziej i mniej aktywni czy chetni do spedzania wspolnego czasu z dziecmi.
Ale co do zabawek, to moze w tych zamierzchlych czasach nie bylo az tak duzo gier czy zabawek, ktorymi dziecko moglo bawic sie samo. Wiekszosc "wymagala" jakiegos partnera do zabawy. Mogl to byc rodzic albo rodzenstwo albo koledzy. Dzisiaj jednak sporo czyta sie o dzieciach i mlodych osobach odczuwajacych samotnosc. Skads to sie jednak wzielo. I nie mam tu na mysli rodzicow tylko wlasnie samotnie spedzony czas na zabawie czy rozrywkach mlodego pokolenia.

34

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Ostatnio miałam okazje posiedzieć z dzisiejszą młodzieżą... 12- 16 lat i co? jeden tablet, drugi komórka, trzeci xbox, czwarty laptop... i tak się razem bawili:)
Ale nie powiem.. sama nie byłam lepsza, też siedziałam na komputerze.

35

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

To może nie jest tak, że rodzicom brak chęci do zabawy z dzieckiem, ale bardziej o to, że kupując taką interaktywna zabawkę czują się niejako zwolnieni z  tego... no bo zabawka zajmie i nauczy dziecko określonych umiejętności - przynajmniej tak mówią w reklamie. A część rodziców, niestety ślepo ufa w to co pokazują reklamy. Bo po co inaczej kupowaliby misia, który po dotknięciu jego jakiejś części informuje "ręka, oko itp"? Zabawka nauczy nazywać części ciała, ale nie wytworzy relacji społecznych, nie odpowie na dalsze pytania itp.
Chodzi mi głównie o małe dzieci - niemowlaki, dwu-trzy latki...
Co z tego, że dziecko umie sprawnie operować myszką komputera, jak nie umie poprawnie trzymać kredki.

36

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
bbasia napisał/a:

To może nie jest tak, że rodzicom brak chęci do zabawy z dzieckiem, ale bardziej o to, że kupując taką interaktywna zabawkę czują się niejako zwolnieni z  tego... no bo zabawka zajmie i nauczy dziecko określonych umiejętności - przynajmniej tak mówią w reklamie. A część rodziców, niestety ślepo ufa w to co pokazują reklamy. Bo po co inaczej kupowaliby misia, który po dotknięciu jego jakiejś części informuje "ręka, oko itp"? Zabawka nauczy nazywać części ciała, ale nie wytworzy relacji społecznych, nie odpowie na dalsze pytania itp.
Chodzi mi głównie o małe dzieci - niemowlaki, dwu-trzy latki...
Co z tego, że dziecko umie sprawnie operować myszką komputera, jak nie umie poprawnie trzymać kredki.

Bo ja wiem? Chyba każda zabawka ma za zadanie zająć dziecko i czegoś je nauczyć (albo chociaż rozbawić), inaczej po co by się je w ogóle kupowało? I jasne, że rodzic może pokazywać własne (lub dziecka) oko i mówić "oko", ale czy nie jest zabawniej, gdy robi to śmieszny miś (oczywiście nie zawsze i ciągle zamiast rodzica, ale jako urozmaicenie)? A taki wielojęzyczny miś kusi w reklamie pewnie tych gorzej wykształconych rodziców, którzy nasłuchali się, jakie ważne są języki i, nie wiem, chcą dać dziecku coś, czego sami nie znają?

37

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
bbasia napisał/a:

Co z tego, że dziecko umie sprawnie operować myszką komputera, jak nie umie poprawnie trzymać kredki.

Z drugiej strony to samo dziecko na komputerze robi takie rzeczy, że niejedną dorosłą osobę mogłoby zawstydzić.
Osobiście uważam, że technika też jest dzieciom potrzebna. One dorastają w takim świecie, gdzie niemal wszystko oparte jest na komputerach i systemach informatycznych, zatem obycie z techniką niejako przygotowuje je do dorosłości. To co najważniejsze, to znaleźć w tym jakiś złoty środek i zachować umiar. Komputer nie zastąpi bowiem relacji społecznych, nie nauczy empatii, współpracy w grupie i nie rozwinie zdolności manualnych, a na pewno nie w stopniu, o jakim zwykłyśmy myśleć.

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nam się to (znaleźć złoty środek) udało. Moje dziecko sprawnie porusza się w świecie wirtualnym, ale on zdecydowanie nie przysłania mu tego realnego. Odkąd pamiętam zawsze bawił się z kolegami, miał ich zresztą mnóstwo, jeździł na rowerze, grał w piłkę i budował fantastyczne rzeczy z klocków. Tak było dawniej, tak jest i dzisiaj.
W kwestii zabawek - poza Lego (duuuuużo Lego) nie mieliśmy w domu takich, które aż tak potrafiły go wciągnąć, w tym żadnych interaktywnych. Miał sporo samochodzików, misiów, czegoś, co nazywało się robotami, jakieś zwierzątka, nawet kolejkę elektryczną, ale to wszystko szybko go nudziło. Nudziło, bo nie bardzo można było z tym coś zrobić, czyli nie można było wykazać się kreatywnością, bo najlepiej toto postawić, popatrzeć, a na tym koniec - dla mnie tragedia.

Mussuko, istotnie była już podobna dyskusja wink.

38

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Mussuka napisał/a:

cos mi ta dyskusja przypomina:) chyba kiedys na podobny temat juz pisalysmy w innym watku:)

Tak, ale tam chyba rzecz dotyczyła wyższości umiejętności "analogowych" nad "cyfrowymi". Mnie sam komputer nie przeszkadza - nie widze roznicy pomiedzy np rysowaniem na tablecie czy na papierze czy ewentualnie budowaniu z wirtualnych klockow - jesli rozpatrywac to od tej strony to wole jeden dobry edukacyjny program na kompa niz trzy szmaciane lalki .

39

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Olinka napisał/a:

Nudziło, bo nie bardzo można było z tym coś zrobić, czyli nie można było wykazać się kreatywnością, bo najlepiej toto postawić, popatrzeć, a na tym koniec - dla mnie tragedia.

no wlasnie o to mi chodzilo. Duzo teraz jest takich zabawek, ktore wszystko "same" wykonuja, za dziecko, za doroslego, za kolege. Skoro mis tanczy, spiewa i haftuje, to jak sie nim albo z nim bawic? No ja na dzien dzisiejszy nie mam koncepcji.

Iceni..cos tam wtedy i o robotkach recznych bylo, m.in. o naprawianiu rozprutej kiecki versus kupienie nowej;)

40

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
Iceni napisał/a:

nie widze roznicy pomiedzy np rysowaniem na tablecie czy na papierze czy ewentualnie budowaniu z wirtualnych klockow

Iceni - i tu się mylisz. Bo rysowanie na tablecie i rysowanie na papierze różni się bardzo jeżeli chodzi o wyrabianie sprawności tzw "małej motoryki". Na tablecie nie ma znaczenia siła nacisku kredki, kąt pod jakim ja nachylisz itp. Budowanie z wirtualnych klocków również. Przede wszystkim "analogowe" klocki masz trójwymiarowe, ręka uczy się kształtów przez dotyk, żeby dopasować klocek do klocka trzeba trochę pokombinować, ocenić w którą stronę pasuje itp. W komputerze wystarczy zbliżyć i klocek czy puzzle wskakują na miejsce.
Zapytaj się nauczycieli nauczania początkowego ile dzieci nie potrafi trzymać prawidłowo ołówka i jaki maja problemy z nauką pisania. Ile nie umie zawiązać sznurowadeł.

41

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Bbasiu - ja nie muszę pytać nauczycieli plastyki o zdanie bo sama jestem plastykiem big_smile moja córka potrafi swietnie rysowac ołówkiem i nawet to wybiera bo rysowanie ołówkiem jest ĺatwiejsze niż na komputerze.

Komputer to BARDZO ciężkie narzędzie, bo rysujesz w innym miejscu niż powstaje obraz, tablet jest łatwiejszy bo rysujesz palcem, a rysowanie na tablecie z rysikiem (np jak Tegra7) w niczym się zasadniczo nie rozni od rysowania olowkiem - rysik dziala na tej samej zasadzie co olowek lub inne narzedzie, reaguje na nacisk itp.

Ja nie piszę co mi się wydaje tylko o tym co wiem z praktyki  - i ja, i moja córka potrafimy rysowac zarówno na papierze jak i w programach graficznych i rysowanie wirtualne bywa trudniejsze niż na papierze.

42

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Zauważyłam, że szczególnie chętnie, nie wiem dlaczego, wiążecie współczesne zabawki z brakiem chęci do zajmowania się dzieckiem. "Dziecko przed komputer i rodzic ma spokój", "Nie chcemy bawić się z dzieckiem, więc kupujemy interaktywnego misia"... Czy sugerujecie, że obecnie jest więcej rodziców, którym dziecko w czymś przeszkadza, czy po prostu twierdzicie, że takie "niezaopiekowane" dziecko w dawnych czasach miało więcej możliwości rozwoju bez udziału rodzica, niż teraz?

Babo, ja nie sugeruję, że dziecko komukolwiek przeszkadza (swoją drogą trochę przesadzone zdanie) tylko, że rodzice teraz są wygodni.
Kiedyś nie było wyjścia i na rzęsach się stawało, aby dziecko mogło szczęśliwie się bawić (bo nie każdego było stać na zabawki), a teraz? Teraz wystarczy pójść do sklepu, kupić zabawkę i po kłopocie.
0 wyobraźni ze strony rodziców. No bo czego ma to nauczyć dzieci?

43

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Czyli bieda = rozwój, a dobrobyt = wygodnictwo? big_smile A nauka, że "uczysz się, pracujesz, to masz, pieniądze z nieba nie spadają", jak rozumiem, żadnej wartości nie stanowi? wink

44

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

...

45

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Wiecie co... ja dorastałam w czasie pomiędzy, czyli trochę mojego dzieciństwa nic nie było i trochę było smile Miałam Barbie, klocki, ubranka. Robiłam swoje mebelki i kombinowałam z gotowymi.
Teraz jak patrze na te wszystkie zabawki to w sumie nie ma nic, czego bym zazdrościła, a są rzeczy których współczuję dzieciom...

Czy nasze dzieciństwo było lepsze? Zdrowsze na pewno, bo jak nie było kompa to się na ten dwór poszło i na rowerze pojeździło. Jak patrze na siostrzeńca, który jak mu się nie pozwoli grać na komputerze, to nie ma co robić i wyje z nudów to mnie złość z żalem bierze.

"gotowce" w formie komputera nie są dobre i moim zdaniem, mimo wielkiego postępu i nacisku ja bym całkowicie odcięła dostęp do komputera do któregoś tam roku życia. Choćby ze względów zdrowotnych.

46

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Cześć wszystkim .Fajny temat Jednym słowem cywilizacja nam nie służy .mówimy o dzieciach zabawkach itp a my dorośli co mamy w dzisiejszych czasach pralki automatyczne ,zmywarki miksery i inne wynalazki techniczne ale grzecznie się pytam czy dzięki temu mamy więcej czasu bo ja widze po sobie że nie koniecznie a co z naszymi relacjami z ludzmi piszemy na forach rozmawiamy przez telefony ....przy okazji czy dzieci wiedza co to gra w gumę ?moje sa jeszcze za małe no ale pare aplikacji w tablecie już obsługują (4 i 2 latka)oczywiście lubią kredki malowanki .mam nadzieje że nie zachorują na barbi bo dla mnie to pomyłka

47

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Bardzo się cieszę ze ominęła mnie era komputera, miałam 13 lat jak go dostalam, a życie spedzalam na wsi i naprawdę jestem wdzięczna te zabawy i pomysły które przychodziły do głowy były nie do podrobienia, nie trzeba było żadnych zabawek. Szczerze, to zal mi tych 5 latkow z tabletami i 2 latkow z ifonami, kontami na fejsbukach bo to będzie bardzo znerwicowane pokolenie, nieprzytomne, takie osoby nie będą umialy cieszyć się z natury i będą ograniczone jeśli ktoś tego nie zatrzyma bo sama wiem jak to jest wyszlam z komputerowego nałogu jak miałam 18 lat

48

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Dzisiejsze dzieci mają toalety, telefony, komputery, żyją w świecie internetu., a my za to mieliśmy super kolegów, koleżanki bo wszyscy bawiliśmy się razem., wiele przygód w lesie itp., a teraz mamy co wspominać, a dzisiejsza młodzież co będzie wspominac, ile punktów nabili w grze, Heh.

49 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2014-08-14 08:21:39)

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

sluchajcie, postepu nie da sie cofnac, zreszta po co? komputer i Internet to swietna rzecz..pod warunkiem, ze to my z nich korzystamy, a nie one z nas. Bez komputerow dzisiejsza cywilizacja nie da sobie rady, one bardzo ulatwiaja zycie i bawia oczywiscie tez. Do czasu uzaleznienia. Ale czy rodzice nie umieja powiedziec dziecku STOP. Wylacz i wyjdz. Przeciez nam tez nie pozwalano siedziec z nosem w ekranie TV od rana do wieczora.
Jest tylko jeden problem, nawet jesli wygonimy te nasza pocieche na dwor, to jest duze prawdopodobienstwo, ze bedzie musiala bawic sie tam samo. Reszta kolegow bedzie zajeta gra albo surfowaniem.
Taka akcje: odlacz dziecko po godzinie od tableta.. czy cos w tym stylu powinno przeprowadzic sie masowo, na szersza skale, zeby wielu rodzicow zrozumialo, ze to niezdrowy nalog. W szkolach, w mediach, gdzie sie da.
No a potem wlaczymy TV i w kazdej przerwie reklamowej (20 minutowej!!!) kolejne firmy beda zachecac nas do nabycia coraz to lepszych, nowoczesniejszych i zajefajnych smartfonow i tabletow.
Komus bardzo zalezy na uzaleznieniu naszych dzieci od ich produktow.

50

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...
BabaOsiadła napisał/a:

Czyli bieda = rozwój, a dobrobyt = wygodnictwo? big_smile A nauka, że "uczysz się, pracujesz, to masz, pieniądze z nieba nie spadają", jak rozumiem, żadnej wartości nie stanowi? wink

Nie, bieda nie równa się rozwojowi. Tym bardziej, ze ta "bieda" ma czasem więcej komputerów, tabletów i smartfonów niż ja wink
To nie chodzi o status majątkowy, tylko o "bogactwo" rodziców. O bogactwo umysłu, który rozwinie wyobraźnię dziecka i pokaże mu świat nie tylko wirtualny.
I nie chodzi tu tylko o ten czas spędzony stricte na zabawie z dzieckiem (nuuuda), ale o wciągnięcie dziecka do uczestniczenia w naszych zwykłych, codziennych zajęciach, które dla dziecka jest zazwyczaj doskonałą zabawą. A jednocześnie rozwija różne umiejętności. Także te społeczne. I również o to, żeby pokazać że kontakty bezpośrednie są o wiele fajniejsze niż te przez neta.

51

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Internet swoją drogą, a rozrywka na świeżym powietrzu swoją drogą! Mam takie szczęście, że mój mąż nie lubi siedzieć z założonymi rękami przed TV. Lubimy wymyślać atrakcje dla dzieci na świeżym powietrzu, gdzieś w terenie. Bywamy w muzeach, parkach rozrywki, np Dinozatorlandzie i tak jest tyle atrakcji, że dzieci nas ciągną same do takich miejsc, a nie myślą wcale o komputerze. Mają czas korzystać z dobrodziejstw postępu, ale w granicach rozsądku smile

52

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Moje dzieciaki od samego początku dostawały takie zabawkowe gotowce dwa razy do roku: na urodziny i pod choinkę. Siłą rzeczy więc dużo tego nie miały, przyzwyczajone, nie tupały w sklepie i nie domagały się dziesiątej barbie czy samochodu na pilota.
Miały za to ZAWSZE pod dostatkiem kartek, kleju, nożyczek, plasteliny, ciastoliny, koralików, ścinków materiału, jakichś kartoników po herbacie czy syropie, rolek po papierze toaletowym, wszelkiej maści farb, kredek i flamastrów itp.
Długo (za długo) trzymałam je z dala od laptopów, tabletów czy innych smartfonów, aż zobaczyłam, że moja córka jako jedyna w klasie nie ma konta na fb, nie ma tableta ani dotykowego telefonu.
Dostała to wszystko, przy okazji syn również, pod tym względem nie odstają już od rówieśników, nawet czasami przesadzają z ilością czasu spędzonego przy grach.
Ciągle jednak uwielbiają wszelkiego rodzaju prace manualne, wyobraźni im nie brakuje.
Niesamowicie mnie ostatnio ucieszyło, że córka zamiast poprosić o kupno mebelków dla lalek - jakiś dziwny powrót do zabawy lalkami? - przyszła do mnie z pięknie rozrysowanym (z wymiarami!) projektem mebli i oznajmiła, że jak tata jej z drewna takie zrobi, to ona je sobie na biało sama pomaluje. Wie jak, znalazła w internecie smile .

53

Odp: Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Najlpeiej jak maluch ma rodzeństwo, wtedy może się bawić... Samemu zawsze gorzej. Mój najstraszy synek, dopóki nie urodził mu sie braciszek, starał się angażować mnie we wszystkie zabawy, bo po prostu nie miał z kim. Albo wolał siedzieć ptrzed komputerem. Teraz jak ma kompana do zabawy, od razu jest inaczej

Posty [ 54 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Kiedyś to się bawiło... a teraz tylko te komputery...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2023