Dziś w serwisie na:temat natknęłam się na wywiad przeprowadzony przez Krzysztofa Majaka z twórcą fanpage "Mordor na Domaniewskiej" (FB), Rafałem Ferberem. Od jakiegoś czasu śledzę ten profil, dlatego tym chętniej przeczytałam co Rafał ma do powiedzenia na temat pracy w korporacjach. Dodam, że oparł to wszystko na własnych obserwacjach oraz na wiadomościach, jakie otrzymuje od pracowników "Domaniewa" ("Mordoru?), czyli w korporacyjnym zagłębiu w okolicach ul. Domaniewskiej w Warszawie, w którym to praca dla wielu osobom kojarzy się ze spełnieniem marzeń i poczuciem osiągnięcia społecznego awansu.
Wywiad jest długi, dlatego wklejam tylko najistotniejsze - w kontekście tematu wątku - pytania i odpowiedzi.
"Jesteśmy teraz w restauracji, z dala od Mordoru...
Rafał Ferber: Na szczęście [śmiech]
Szczęście bo? Co tam się teraz dzieje?
Podejrzewam, że część ludzi właśnie spóźnia się do pracy, niektórzy stoją w korkach, wkurzają się i od wczoraj żyją w stresie bo: ?znowu poniedziałek, znowu trzeba iść do roboty, znowu będę wysłuchiwał jaki fajny weekend mieli moi koledzy, a ja siedziałem i trzaskałem raporty.?
Czarna wizja poniedziałku.
Tak, ale spokojnie. W Mordorze są też tacy, którzy jadą do pracy uśmiechnięci i myślą sobie (właśnie w tej chwili), że za chwilę będą robić fajne, kreatywne i wartościowe projekty.
Czyli "orkowie" nie są jednolitą masą.
Jasne, że nie są. Znajdziesz wśród nich ludzi, którzy robią w Mordorze, bo muszą związać koniec z końcem i idą zarobić na spłatę swojej raty kredytu. Znajdziesz też ludzi, którzy dopiero tam trafili i czują, że właśnie złapali ?Pana Boga za nogi?, bo załapali się na staż.
Wprawdzie płacą im jakieś śmieszne pieniądze, ale znaleźli "swoje" miejsce w wielkiej, światowej firmie. Wśród orków znajdziesz także ludzi, którzy zarabiają 20-30 tys. zł miesięcznie i mają problem, jak wydać taką kasę.
Co napędza Mordor? Strach przed jutrem, kredyt, chorobliwa ambicja?
Często piszemy, że "Mordor? (nie tylko ten na Domaniewskiej) to stan umysłu. W Polsce wciąż mamy kult korporacji i większość ludzi chciałaby pracować w takim miejscu, bo kojarzy się ono z bezpieczeństwem. Ale znajdziemy tam również wielu młodych menadżerów, którzy zachłysnęli się kapitalizmem lat 90., pracują w znaczącej firmie i myślą, że są Bogami, a zapominają o tym, że i nad nimi są akcjonariusze, którzy w każdej chwili mogą ich zwolnić. Mordor napędzają profity, które dają korporacje oraz to wszystko, co można by nazwać naszą małostkowością. Ludzie myślą, że jak są menadżerami, to mają prawo do pomiatania innymi ludźmi i do patrzenia na nich bardzo, bardzo z góry.
Lata 90. dawno za nami, a to właśnie wtedy "wyścig szczurów" był najbardziej brutalny. Ludzie zaczynają dostrzegać inne wartości niż kariera. Czy się mylę?
Ja jeszcze nie pracowałem w latach 90., kiedy dominowało pokolenie YUPPIE. Są dziś menedżerowie, którzy świeżo po zmianie systemu poszli na SGH (dawne SGPiS), wyrośli w latach kultu YUPPIE i zarabiania, ale muszą dziś współpracować z pokoleniem Y i Z, dla których kasa nie jest już jedynym motywatorem. Młodzi chcą się szeroko rozwijać, budować osiągnięcia na wielu polach. To powoduje starcia między nimi.
Co jest główną motywacją pracowników Mordoru?
Ich się o to spytaj ? nie mnie. My obśmiewamy nieco podejście ?kasa, kariera, "pracuj więcej, abyś mógł zarobić więcej". Ludzie przyjeżdżający do Warszawy z różnych miast i miasteczek muszą gdzieś się załapać i zaczynają na przykład pracę w callcenter. To mega ciężką robotą, dlatego bardzo szanuję wszystkich ludzi, którzy muszą to robić, mimo iż niechętnie z nimi rozmawiam, gdy dzwonią mi coś sprzedać . Wielu przyjezdnych zostaje też stażystami. Chcą coś w życiu osiągnąć i harują w korporacjach. Pozostaje kwestia, czy się w tym zatracą, czy nie. Niektórzy wchodzą w ten tryb, a inni dochodzą do wniosku, że to nie dla nich.
Co masz na myśli mówiąc zatracą? Zostaną orkami, a przestaną być ludźmi, ze wszystkimi konsekwencjami tego słowa?
Wynik zacznie być dla nich ważniejszy niż kolega, a czas pracy wydłuża się do 14-16 godzin. Znam historię jednego z bardziej znanych polskich menadżerów, który ma trzy niańki i dwójkę dzieci, które widuje głównie na zdjęciach. Jedzie przy tym na różnego rodzaju wspomagaczach, które nie są do końca legalne. Nasuwa się pytanie, po cholerę zarabiać kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, jeśli żyjesz w ciągłym stresie i nie masz czasu przytulić swojej córki. (...)
Korporacja to zło?
Ja wyciągnąłem z niej to, co jest moim zdaniem najlepsze. Bardzo dużo nauczyłem się o prowadzeniu biznesu i na ile rzeczy trzeba zwracać uwagę. Nie bez przyczyny masz tam dział prawny, HR, IT, a Ty jesteś tylko małym trybikiem i robisz wyłącznie swoje. Jak zakładasz swój biznes, robisz to wszystko sam. (...)
Jesteś wrogiem korporacji?
Nie, absolutnie. Chociaż bardzo często nam zarzucają, że jesteśmy hejtem na korporacje. Świat nie jest czarno-biały, a my pokazujemy życie w korpo w krzywym zwierciadle. Niejednokrotnie pisaliśmy, że własny biznes nie jest dla każdego i że duża firma może być świetnym miejscem do pracy. Trzeba żyć w zgodzie ze sobą. Ja też pracuję w korporacji, ale takiej, która nie jest Mordorem. Jest mi w niej świetnie, w przeciwieństwie do wielu osób, które czują coś zupełnie innego, a mimo to w nich tkwią i nic z tym nie robią.
Jest przypowiastka o psie, który leży na gwoździu i skomli. Ktoś pyta, dlaczego ten pies się nie przesunie. Wtedy pada odpowiedź, że nie boli go na tyle, żeby ruszyć się z miejsca. Wielu ludzi korporacja uwiera, a nie musi. Ludźmi trzeba wstrząsnąć, aby wybić ich z marazmu i skłonić do ewentualnej zmiany. (...)
(...) Nie chcę szpiegować tylko zastanawiam się, czy pracownicy korporacji nudzą się i zaglądają do was w trakcie pracy.
Bardzo trudno zarządza się dużymi strukturami. Polacy lubią pogadać, wypić razem kawę, zapalić. Badania pokazują, że ludzie pracują efektywnie jedynie przez około cztery godziny, a reszta czasu ucieka im przez palce. Czasem musisz się spiąć, bo masz deadline, ale na co dzień zawsze znajdzie się czas na opierniczanie się. Stąd coraz nowsze systemy motywacyjne.
Na przykład?
W jednej z firm wprowadzono zarządzenie nakazujące raportowanie każdej rozpoczętej czynności. Pracownik musiał określić co robi i jaki czas mu to zajmie. Na przykład: Piszę list do klienta, przewidywany czas - 3 minuty.
Wytrzymali to? Nie wyobrażam sobie takiego rygoru pracy.
Ja też nie. To jeden z korporacyjnych absurdów, bo samo raportowanie wszystkich czynności dezorganizuje całą pracę. (...)"
Regulamin Forum Netkobiety.pl - koniecznie przeczytaj
Dzieląc się swoją opinią pamiętaj, że po drugiej stronie siedzi drugi człowiek. Hejt może ranić! "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)