Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STUDIA, SESJA I ŻYCIE STUDENCKIE » Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

1 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-05 17:36:02)

Temat: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Tak jak w temacie - mam 24 lata, studiuję, a w zasadzie już kończę studia...
Studiuję i mieszkam poza domem rodzinnym, pomieszkuję u chłopaka, ale prawie całe studia mieszkałam z dalszą rodziną - to oni zapewniali mi dach nad głową, obiadki itd.
W związku z tym od początku moja mama nie musiała się martwić kosztami najmu pokoju, lub akademika, ani dużymi wydatkami na jedzenie ( w zasadzie nic mi na jedzenie nie dawała bo rodzina mi to zapewniała ). Mama płaciła jedynie za komunikację i pociągi gdy chciałam wrocic do domu, a  na początku studiow robiłam to często.
Z czasem poznałam faceta i zaczełam u niego nocować, teraz robię to stale, spędzam u niego więcej czasu niż u rodziny.
Jakimś cudem udało mi sie namówić mame by płaciła w zwiazkuz  tym za obiady (10 zł na dzień... starcza to na obiad na stolowce, a często na kolacje i sniadania sama place z kieszonkowego...) bo coś jeść muszę (a koszty komunikacji w związku z tym jej się zmiejszyły).
Moja mama jest skąpa dlatego tak mowię o tych kosztach itd.

I teraz meritum - moi rodzice całe studia traktowali i traktują mnie (ja się tak czuje) jak dziecko z gimnazjum, jak czegoś nie udało mi sie zaliczyć to miałam "szlabany" - chcialam wyjsc na impreze to ze mną sie klocili jak  śmiem wychodzic, skoro coś oblalam. Krzyczą na mnie jak czegoś nie zdam, tak jakbym robiła im na złość i celowo nie zaliczała. Jakby nie widzieli tego że to moj stres, moje kolejne podejscie do egzaminu, więc to w moim interesie jest zdać jak najszybciej...
Oni jednak swoje - ciągłe pretensje - jak trzeba było zapłacić za warunek to obraza majestatu (u nas warunek kosztuje 1000zl, lącznie mialam 3 warunki), uczę się przeciętnie, dodam że na mojej uczelni warunek to norma, bo studia prawnicze nie są łatwe.
Dodam że mamy pieniadze na to, nie jesteśmy biedni, a oni tak sie zachowują jakby nie mieli pieniędzy (a sami bardzo chcieli bym poszła na te studia...)
Boli mnie to bo nie doświadczylam zycia studenckiego, (nie mowie tu teraz tego z pretensją tylko by podkreslic ze się uczylam, a nie tylko pilam i imprezowalam, a oni tak sie zachowują jakbym tylko chlała i się bawiła...) ale wiadomo ze czasami poszlo cos nie tak... to normalne, a oni zachowywali sie tak jakbym robila im na zlosc.

Boję sie gdziekolwiek wyjsc, jak wracam do domu, (mam tu na mysli rodzinną miejscowość)bo jak oni slyszą slowo "dyskoteka" to sie denerwują, zloszczą, albo nie chcą puscic (jak cos obleję). Jak chce sie z kims spotkac, to po kilku godz dzwonią do mnie z pretensjami kiedy wrocę...
Dlatego wole byc w miescie gdzie studiuję - tu mam spokoj, jeszcze jak mieszkam u chlopaka to jest super.

Ale chcialabym jakos sobie z tym problemem z rodzicami poradzic... Nie wiem, moze tez tak macie, lub mieliscie, albo wiecie co mam w związku z tym zrobic?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Zaza, sposób teoretycznie jest bardzo prosty. Skoro i tak już pomieszkujesz z chłopakiem, to zamieszkaj z nim na stałe. Kończysz studia, więc zacznij szukać pracy i usamodzielnij się. Jak znajdziesz jakąkolwiek na początku prace, to pomożesz chłopakowi, razem będzie Wam łatwiej mieszkać. A i o ile przyjemniej smile Wtedy Twoi rodzice nie będą mieli już powodu, ani okazji aby wtrącać się w Twoje życie. Z czasem oswoją się z myślą, że nie jesteś już małym dzieckiem, a dorosłą kobietą i że masz już swoje życie, w którym to Ty podejmujesz decyzje i ponosisz ich konsekwencje.

3 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-05 17:59:02)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Taki mam plan - chcemy znalezc jakies mieszkanie, lub zostać w tym, aczkolwiek nie wiem jak na to zareaguja rodzice - będę pewnie musiała znaleźć pracę by dokładać się do czynszu - to najprostrze wyjście... usamodzielnić się i uniezależnić.
Jednak dochodzi problem aplikacji - po prawie by być "kimś" trzeba ją zrobić, co jest płatne - i czasochłonne. Nie wiem czy zdecyduję się na aplikacje, jeśli rodzice nie dołozą się do czynszu... bo będąc na aplikacji czasu na dodatkową pracę juz nie ma (tzn taką z ktorej się utrzymam). I to troche zamknięte koło, bo jak nie pojdę na aplikacje to zostanę mgr prawa a to mało daje.

Chcialabym znalezc jakąs recepte na to by oni jakoś lepiej patrzyli na mnie - nie jak na gimnazjalistkę, a na osobę ktora dba o swoją przyszlosc. Jestem troche między młotem a kowadłem - chcę się dalej kształcić, ale nie kosztem nie mieszkania z chłopakiem, chce mieszkać z chłopakiem ale mnie na to nie stać . Jeśli zamieszkam z chłopakiem to będe musiala zrezygnowac z aplikacji.

Chciałabym jakoś im to przetlumaczyć, przestać się przejmować ich utyskiwaniem. Ostanio mama obraziła się że profesor mnie odesłał, a przecież miałam zaliczyć .... I że mogłam iść wcześniej, i to ogólnie wszystko moja wina...
Teraz odechciewa mi sie wrocic do domu, a miałam to w planach...

4

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
ZAZA napisał/a:

Chcialabym znalezc jakąs recepte na to by oni jakoś lepiej patrzyli na mnie - nie jak na gimnazjalistkę, a na osobę ktora dba o swoją przyszlosc.

To bardzo proste. Znajdź sobie jakieś płatne zajęcie i pokrywaj chociaż koszty obiadów. Sama twierdzisz, ze to jedyne 10 zl.

5

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Nie wiem gdzie wcięło mój post ale pisałam i zniknął...
Napiszę więc jeszcze raz -
10 zł podałam jako kwotę minimalną - starcza ona na obiad w stołówce, a nie zawsze mam ochotę tam iść. A poza tym jem tez śniadania i kolacje, więc 10 zł to kwota która nie wystarczy na codziennie wyżywienie wink

Mimo to wiem o co Ci chodzi - zajęcie + mała kasa = jakieś odciażenie rodzicow i pokazanie im ze się staram.
Jest to jakas mysl.

6

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Mówisz, że Twoja mama jest skąpa. A dla mnie wygląda to tak, że Ty ciągniesz od rodziców kasę i masz pretensje, że oni mają obiekcje. Wybacz, ale 1000złx3 za warunki to małe pieniądze nie są i tu nie chodzi o to, czy Twoja rodzina jest bogata, czy nie, może zwyczajnie woleliby tyle kasy na coś innego przeznaczyć niż na Twoje warunki. Bo w ich oczach Ty się nie uczysz skoro masz aż 3 warunki i jest to ewidentnie Twoja wina, że ich budżet domowy uszczuplił się o 3000zł. Tak ciężko Ci to zrozumieć? W ogóle dziwi mnie to, że wcześniej nie pomyślałaś o żadnej pracy i możliwości finansowego odciążenia rodziny. Dziwi mnie też bardzo, że Twoja dalsza rodzina przejęła wydatki związane z Tobą, nie jest Ci głupio, że Ci dzień w dzień żarcie fundują?

7 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-05 21:25:38)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Wiem że to może tak wyglądać że ciągnę od nich tylko kase - czasami czuję się niewdziecznie narzekając....
głównie chodzi mi jednak o to że mają wieczne pretensje.
3 warunki miałam w  ciagu calych 5 lat studiów a nie na jednym roku (uściślając).
Wiem - mogłam ich nie mieć. Ale stało się i nie dlatego że sie obijałam.
Widocznie miałam pecha, nie byłam douczona jak inni, lub jestem mniej bystra.
Ale uczuc się uczyłam - nie zrobiłam więc tego celowo, nie imprezowalam cale dnie i noce nie ucząc się - wręcz przeciwnie. Imprezy zawsze byly mi dalekie.
Nie jest mi glupio ze rodzina funduje mi "zarcie" poniewaz gotują dla siebie, więc ja 1 porcję obiadu jak zjem to nie stanie się tragedia. Kasy na stolowke mi nie dają. Nie ciągnę od nich juz z resztą bo mieszkam glownie z chlopakiem (tak - ciągnę teraz od mamy 10zl na dzien na obiady lub produkty by cos ugotowac).

Niestety nie jestem osobą ktora umiala pogodzic studia dzienne i prace taką by sie utrzymac.
Chcialam skonczyc studia i dpiero znalezc prace.
Z reszta nikt sie temu nie dziwil. Wolalam tak zyc niz zawalic calkiem studia.

Teraz widze jedyną mozliwosc - isc do jakiejs pracy by choc częsc rzeczy samemy finansowac.

8

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Wiem jak się czujesz. Będąc w Bułgarii też miałam pieniądze wyłącznie od mamy, a kiepski wynik z jakiegoś egzaminu wywoływał krzyk, bo jak to tak, że daje kasę na wszystko, a ja zamiast się uczyć robię coś innego. A przykładałam się, uczyłam, ale niestety czasami nie wychodziło.
Rozumiem, że ciężko jest studiować dziennie i pracować. Tak samo jak przy aplikacji. Jednak dla przykładu podam Ci moją dalszą kuzynkę. Ona również studiowała prawo, potem poszła na aplikację komorniczą. Jest spod Białegostoku, studiowała w Lublinie na KUL-u. Tam też robiła aplikację. Od połowy drugiego roku pracowała i jakoś wiązała koniec z końcem. Także się da, nie mów, że nie. Kwestia samozaparcia.
Sama Ci powiem, że o wiele lepiej być niezależnym finansowo. Pracuję obecnie za granicą, ma własne pieniądze. I nikogo nie obchodzi, na co je wydaję, bo są moje. Nikt nie wtrynia się do moich wyników oraz nie traktuje jak dzieciaka. Bo na wszystko muszę sobie sama zapracować.
Nikt nie mówi, że masz pracować na cały etat. Jednak rodzice będą Cie traktowali zupełnie inaczej jak będziesz zarabiała na część swoich wydatków.

9

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
ZAZA napisał/a:

Niestety nie jestem osobą ktora umiala pogodzic studia dzienne i prace taką by sie utrzymac.

Nikt nie jest taka osoba. Tego się po prostu trzeba nauczyć. I chcieć.
Wiadomo, wygodniej jest, jak ktoś inny płaci.

Ale chłopakowi tez nie będziesz do końca życia na głowie siedzieć, objadać go, etc.
Mnie by było BARDZO głupio i wstyd, gdybym była na Twoim miejscu.

10 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-05 23:35:52)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Cyniczna - teraz u chłopaka pomieszkuję ok 4 dni na 7. Mesza w studenckim mieszkaniu, 2 pokoje ze wspollokatorami. On ma osobny pokoj.
On nie ma nic przeciwko bym nocowała tam te dni, gdy chcę i do czynszu nie chce bym się dokładała, bo oficjalnie tam nie mieszkam stale. Z resztą sytuacja ma miejsce od jakiś 3 miesięcy że tam jestem 4 noce w tyg. Resztę dni śpię u rodziny.
Do wszystkiego mu się dokładam, jak robimy zakupy, to jak pisałam dokładam się na połowę (nawet na papier toaletowy) chyba że on mowi żebym nie dokładała się. (10 zł mowilam że mam od mamy, ale resztę dokładam sie ze swojej kasy zaoszczędzonej)
Zamieszkać razem planujemy za ok 3 miesiące i wtedy oczywiste jest że musimy składac się na czynsz i całą resztę na poł i nie wyobrazam sobie by bylo inaczej.
Dlaczego więc piszesz że byłoby Ci na moim miejscu wstyd? Co takiego robię nie tak, nocując u chłopaka ?


Igla16 - cieszę się że mnie rozumiesz. Widzisz ktoś tez by mogl powiedzieć że w Bulgarii moglas znalezc prace i nie byc na garnku mamy - ale ja tak nie powiem, bo Cię rozumiem.
Chcę znalezc prace zaraz jak zdam ostatni egzamin (teraz skupiam się na nauce do niego) by choc troche dorobic. Jesli udaloby mi sie zahaczyc gdzies za 1000zl to juz bysmy mogli sami sie nawet utrzymywac - gdyby moj facet tez mial prace za ok tysiąc zl miesięcznie to spokojnie wynajelibysmy mieszkanie za tysiąc zl (skladalibysmy sie na czynsz po 500zl, mielibysmy jeszcze po 500na jedzenie itd). Natomiast jesli nie uda mi sie znalezc takiej pracy i cos na pol etatu co np bede musiala lączyc z aplikacją, lub zwyczajnie nie znajde nic za tysiąc to wtedy bede musiala sie zwrocic o pomoc do rodzicow.

I wlasnie sie boje ze mimo to oni wciąz będa sprawdzac jak moje egzaminy na aplikacji, jak mi idzie, wciaz beda sie obrazac itd... ja nie mam do tego juz sily, chce sie odciąć i zyc wlasnym zyciem, a nie wciaz sie tlumaczyc dlaczego czegos nie udalo mi sie zaliczyc.... chcialabym by tak bylo i o to mi chodzilo zakladając ten wątek. Nie o rozmowe nawet o pieniadzach i o tym czy za malo mi dają, czy za duzo, czy jestem niewdzieczna. Wiem ze wiele osob moze powiedziec - "wow jaka ona niewdzieczna, dostaje kase od rodzicowc nie musi pracowac a narzeka.... a my musimy pracowac na wlasne potrzeby". I tak macie racje z waszej perspektywy jestem niewdzieczna. Mimo wszystko ja nigdy nie twierdzilam ze malo dostaje od mamy i ze powinnam więcej. Nigdy tak nie bylo! Zawsze bylam wdzieczna ze dostaje ile dostaje.
Chodzi mi o aspekt taki że wciaz tak bardzo wszytsko dla nich jest na "nie" teraz nie poszlo mi kolokwium odeslana zostalam bez 2, a jednak mimo ze nie dostalam 2, to mama sie obrazila i nie odzywa do mnie, mimo ze dzwonilam i chcialam z nia pogadac. Ona nie odzywa sie a jak raz udalo mi sie z nia pogadac, to byla wielce zla.
I o to mi chodzi...dlaczego tak jest i jak to zmienic, czy wogole sie da?
Czy da sie choc znieczulic, bo ja jak mama sie na mnie obraza, to wciaz to przezywam i placze przez to... jakos mnie to rozbija,czuje sie nikim, az wmawiam sobie ze faktycznie moja wina i jestem taka beznadziejna i zla.

11 Ostatnio edytowany przez lilka19 (2013-06-06 01:15:54)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Nie zrozum mnie źle. Ja też studiuję prawo, na mojej uczelni warunki to też koszt koło 1000zł, w zeszłe wakacje miałam pracę, dwie ciężkie poprawki i jednocześnie zdradę chłopaka. Pracowałam? Pracowałam. Zdałam, zdałam. Czasem nie spałam po nocach, pracowałam po 10 godzin dziennie z weekendami często, żeby zarobić, bo na egzaminy wzięłam dwa tygodnie wolnego. Dodatkowo warunki jeśliby się zdarzyły, musiałabym opłacić sama. Aktualnie też dorwałam dorywczą pracę, a jestem w środku tajfunu zwanego sesją. U mnie na roku większość ludzi robi chociaz praktyki, a duża część pracuję. A ty? Robiłaś jakieś praktyki chociaż? Ja dodatkowo w wakacje utrzymuję się sama. Wszystko - mieszkanie, bilet, jedzenie itp. Ja nie rozumiem takiego podejścia. Jaki mieliście plan zajęć? Usosem się logowaliście? Czy gotowy? Wszystko da się pogodzić, chodzenie na inne grupy (często patrzy się inaczej na studentów pracujących). A wierz mi,że na mojej uczelni nikt nam za uśmiech ocen nie stawia. W zeszłej sesji letniej, połowa roku miała chociaż jeden warunek, a dużo osób miało dwa. I ludzie ciągną. Trzeba chcieć. Mam kupę znajomych którzy nie pracują, ale chociaż praktyki robią.
Spróbuj;) I nie mówię tego zlośliwie. Ja po prostu zaczęłam sobie bardzo cenić swoją niezależność finansową i to, że moi rodzice nie wtryniają mi się z niczym (ale nawet jak mnie utrzymywali czy teraz pomagają tego nie robili- dla mnie abstrakcja totalna). Po prostu traktują mnie jak dorosłą.

Jeżeli chodzi o radę co do zachowania mamy, jej obrażanie- jeśli znowu byłaby taka akcja (oczywiście po próbie wcześniejszej rozmowy) powiedziałabym spokojnym, aczkolwiek zdecydowanym tonem "mamo, nie mam 4 lat. kończę studia i nie chcę się kłócić o zaliczenie, które i tak zaliczę. jestem na to za duża żebyś strofowała mnie za złą ocenę, ponieważ to nie ty studiujesz, ale ja" i ucieła rozmowę.  czy coś w tym stylu. Tak na prawdę jeśli chcesz się odciąć, to tylko praca i fru do chłopaka, zacząć żyć na własny koszt.


A tak szczerze- musisz mówić o każdym oblanym kolosie rodzicom? Co to- podstawówka? Jakbym ja miała mówić o każdym oblanym o każdej poprawie, to nie wiem. Na pierwszym roku, owszem bo wszystko nowe, ale jesteś na 5 roku. Ja sobie tego nie wyobrażam.

12

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
ZAZA napisał/a:

Dlaczego więc piszesz że byłoby Ci na moim miejscu wstyd? Co takiego robię nie tak, nocując u chłopaka ?

Nie chodzi o nocowanie u chłopaka, tylko ogólnie o "zerowanie" na rodzicach.
Ja w wieku lat 18-u byłam już samodzielna, mnie rodzice niczego nie dali, za nic mi nie zapłacili.
Ciężka praca osiągnęłam to, co mam. Ty masz, ile, 24, 26 lat? Jesteś dorosła i powinnaś już sama pokrywać chociaż cześć wydatków.
Dlatego napisałam, ze na Twoim miejscu byłoby mi wstyd, bo nie chciałabym, żeby moi rodzice tak długo mnie utrzymywali, pieniądze nie biorą się z powietrza.

I po prostu, gdy czytam, ze komuś rodzice pokrywają wszelkie koszty, studia, życie, etc, a ten ktos jeszcze narzeka i marudzi, to mi się słabo robi. Nie zrozum mnie źle, po prostu tak to widzę.

13 Ostatnio edytowany przez Saaraa (2013-06-06 09:16:55)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
ZAZA napisał/a:

Chodzi mi o aspekt taki że wciaz tak bardzo wszytsko dla nich jest na "nie" teraz nie poszlo mi kolokwium odeslana zostalam bez 2, a jednak mimo ze nie dostalam 2, to mama sie obrazila i nie odzywa do mnie, mimo ze dzwonilam i chcialam z nia pogadac. Ona nie odzywa sie a jak raz udalo mi sie z nia pogadac, to byla wielce zla.
I o to mi chodzi...dlaczego tak jest i jak to zmienic, czy wogole sie da?
Czy da sie choc znieczulic, bo ja jak mama sie na mnie obraza, to wciaz to przezywam i placze przez to... jakos mnie to rozbija,czuje sie nikim, az wmawiam sobie ze faktycznie moja wina i jestem taka beznadziejna i zla.

Ja nie wiem czy Wy nie czytacie problemu autorki?
Umawiała się z rodzicami, że będą jej pomagać do końca studiów, rodzice zaakceptowali fakt, że nie będzie pracować więc wypominanie tego, że nie pracuje jest moim zdaniem żałosne. Wiadomym jest, że gdyby odcięła się od rodziców finansowo to nie mieli by co do jej życia nic do gadania ale to jest waszym zdaniem okej, że jej mama się OBRAŻA I NIE ODZYWA za nzalke w indeksie? no błagam. tym bardziej, że naprawdę nie jest trudno wylądować na warunku.

Szczerze mówiąc dziękuje bogu, że jestem na studiach zaocznych, których nie mały koszt pokrywają moi rodzice, do tego dochodzą dojazdy, książki etc. i ciągle słysze, żebym nie myślała o pracy bo mam teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Taką mam z nimi niepisaną umowę, że do końca studiów nie pracuje i to się sprawdza... ale nigdy w życiu nie pomyślałabym o tym, że jestem niewdzięczna, jak w ogóle możecie tak pisać.

Problemem tu nie są pieniądze a to, że mama autorki OBRAŻA SIĘ o jej złe oceny.


Cynicznahipo napisał/a:
ZAZA napisał/a:

Dlaczego więc piszesz że byłoby Ci na moim miejscu wstyd? Co takiego robię nie tak, nocując u chłopaka ?

Nie chodzi o nocowanie u chłopaka, tylko ogólnie o "zerowanie" na rodzicach.
Ja w wieku lat 18-u byłam już samodzielna, mnie rodzice niczego nie dali, za nic mi nie zapłacili.
Ciężka praca osiągnęłam to, co mam. Ty masz, ile, 24, 26 lat? Jesteś dorosła i powinnaś już sama pokrywać chociaż cześć wydatków.
Dlatego napisałam, ze na Twoim miejscu byłoby mi wstyd, bo nie chciałabym, żeby moi rodzice tak długo mnie utrzymywali, pieniądze nie biorą się z powietrza.

I po prostu, gdy czytam, ze komuś rodzice pokrywają wszelkie koszty, studia, życie, etc, a ten ktos jeszcze narzeka i marudzi, to mi się słabo robi. Nie zrozum mnie źle, po prostu tak to widzę.

Tylko, że autorka nie narzeka na to, że jej przysyłają za mało pieniędzy czy na to, że gdyby przestali skąpić i przysyłali więcej to mogłaby sobie wynająć mieszkanie a nie siedzieć u rodziny ALE na to, że jest "karana" za gorszy wynik w nauce....

14

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Tak. Jest karana, bo rodzice pewnie mysla, ze ma duzo czasu na nauke,  nie pracuje itd to powinna miec wszystko zaliczone i wogole. Bo w teorii tak to wyglada. W praktyce ciut inaczej. Na dobra sprawe nie wiem co tu doradzic, nie wiem jak na to patrezec, bo nie znam takich przypadkow. Moj brat studiowal 100km od domu, dziewczyne mial 250km od domu plus jeszcze pracowal w systemie dniowna nocka 2x wolne.  A pracowal 40km od domu;)plus lapal dodatkowe prace w zawodzie ktory sobie wyuczyl. Tez na wszystko dostawal, ale wolal sam sobie zarabiac na majtki spodnie telefon czy inne. i skonczyl studia. Drugi brat to samo. I bardzo duzo znajomuch z ich roku tez wszystko godzili..

15

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
Saaraa napisał/a:

Problemem tu nie są pieniądze a to, że mama autorki OBRAŻA SIĘ o jej złe oceny.

Dlatego poradziłam Autorce, by się usamodzielniła - udowodni, ze jest dorosła i odpowiedzialna, to może rodzice przestana ja traktować jak gimnazjalistkę.

16 Ostatnio edytowany przez Saaraa (2013-06-06 10:18:30)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Czyli rozumiem - Twoim zdniem - jej mama nie ma "problemu" z zaakceptowaniem pewnych faktów?

17 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2013-06-06 10:49:08)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
Saaraa napisał/a:

Czyli rozumiem - Twoim zdniem - jej mama nie ma "problemu" z zaakceptowaniem pewnych faktów?

Owszem, ma, ale wg mnie jest usprawiedliwiona - płaci za studia córki, ma wiec prawo wymagać.
Pisząc "płaci za studia" mam na myśli warunki, a były 3, każdy po 1000 zł. Nie wiem, czy dla Ciebie to duża kwota, ale dla mnie owszem.

18

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Zacznijmy od tego, ze rodzice z reguly uwazaja, ze jesli nas utrzymuja maja nad nami wladze...
Dlatego ja podobnie do Cynicznej szybko sie usamodzielnilam. Fakt, ze mama oplaca mieszkanie i rachunki, bo na to nie chce ode mnie pieniedzy(to nie jest wcale taka duza kwota, naprawde, patrzac na to, ze czynsz, prad, gaz, smieci, net itd itp) to mi wypomina, ze mnie musi utrzymywac. Gdzie wtedy zapomina, ze nie raz jej mowilam, ze sama chce to robic, to mi mowila, ze dopoki mieszkam tam sama to ona bedzie placila, a jesli sie wyprowadze, badz bede miala faceta i on sie wprowadzi to wtedy juz sama bede oplacac. I moja matka czasami tez probuje chciec miec nade mna wladze, tylko ja jej sie nie daje, bo juz troche za dlugo mieszkam sama...

19 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-06 11:18:25)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Wiem że moje słowa mogą wywołać burzę u tych którzy w czasie studiów pracowali i sami musieli (lub chcieli) się utrzymywac.... wiem to, ale jestem w stanie to zaakceptowac. Pisząc tutaj bylam przygotowana ze ktos wpasnie powie "Ona dostaje od rodzicow na wszystko, na jedzenie, na dojazdy itd a jeszcze śmie narzekać!".
Kochani ja wlasnie mialam taką umowę - studiujesz więc do pracy nie idziesz.
Gdybym jeszcze poszla do pracy na wczesniejszych latach (przez to pewnie zawalilabym jeszcze wiecej przedmiotow) to wtedy dopiero rozpętalaby sie burza , ze pracowalam na WLASNE przyjemnosci, a oni przeciez mi wszystko zapewniają, a ja mam sie uczyc.
Zawsze byl warunek - JA MAM SIĘ UCZYĆ.
Nie chodzi moim rodzicom o to ze ja mam duzo czasu na nauke bo NIE PRACUJE i pewnie sie obijam. Oni nie wiązą tego z pracą. Oni ogolnie wciąż myslą że za malo sie ucze, nawet jak jade do nich bo mam wolne na uczelni i siedze z nosem w ksiażce cale dnie... to jak obleje, to jest warunek - widać za mało sie uczylas...
Litości...
Ja tutaj poza tym podalam ten aspekt finansowy by wam pokazac wlasnie jak ta sytuacja wygląda - a nie dlatego ze narzekam.
Nigdzie nie narzekam na to ile rodzice mi dają i na co.
Jeśli chodzi o "zerowanie" na rodzicach - coz nie kazdy byl w stanie pracowac i studiowac jednoczesnie i to gdzic. Ja nawet chcialam isc na wakacjach do pracy (mowie o wczesniejszych latach) ale niestety jak zaczynalam sie rozglądac - okazyalo sie ze mam poprwki we wrzesniu i musze przysiąść. Zabieralam książki na wakacje i się uczylam na plazy.
Zawsze tak bylo.
Ja nie umialabym uczyc sie po pracy gdzie spędzilabym zalozmy 8 godzin, bo bylabym tak padnieta ze potem nie mialabym juz sily. Zwlaszcza ze jedynym rokiem gdzie nie mialam wrzesnia byl 1 rok, a wtedy chcialam jako nagrode wyjechac i calkiem odpocząć (za pieniądze z 18stki).
Potem 2 rok byl fatalny - masaktra w zyciu uczuciowym, pelno poprawek. Na prace szans bym nie miala bo CUDEM udalo mi sie wszystko zaliczyc (z 1 warunkiem wlasnie). Kolejne lata tez z wrzesniem.
A rodzice mowili tylko - ty nic nie rob tylko masz sie uczyc. I tyle.
Oni nie uwazają tego za zerowanie - malo tego oni chcą bym na aplikacji mieszkala z nimi, lubz  rodziną tutaj gdzie obecnie mieszkam! Ale ja powiedzialam ze ebz przesady i że chce z chlopakiem,a  nie wciąż u nich, ze jak sobie to wyobrazają że do 30bede mieszkać przy rodzicach?!
Macie racje - pewnie nie powinnam mowic rodzicom o wszytskich zalkach.... zrobilam bląd ale juz tak mielismy ze dlugi czas nie mialam komu sie wyplakiwac, gdy moj ex mnie olal... potrzebowalam wiec o wszytskim mowic wlansie mamie, ona wtedy gdy przezywalam najgorsze chwile przez cierpienie zwiazane z exem - byl okej i wspierająca.
Ale tylko przez ten okres. I pewnie powinnam to ukrocic i nie mowic o wszytskim - ale jakos nie umialam, a teraz i tak koncowa wiec wiecie wink

Dlatego nie wyobrazam sobie zycia z nimi na aplikacji.

20

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
Cynicznahipo napisał/a:
Saaraa napisał/a:

Czyli rozumiem - Twoim zdniem - jej mama nie ma "problemu" z zaakceptowaniem pewnych faktów?

Owszem, ma, ale wg mnie jest usprawiedliwiona - płaci za studia córki, ma wiec prawo wymagać.
Pisząc "płaci za studia" mam na myśli warunki, a były 3, każdy po 1000 zł. Nie wiem, czy dla Ciebie to duża kwota, ale dla mnie owszem.

Jest usprawiedliwiona wymagać, żeby jej córka skończyła studia... warunki to naprawdę najnormalniejsza rzecz i większości się to zdarza nie raz, nie dwa, nie trzy i trzeba to było mieć na uwadze kiedy autorka stała przed wyborem studiów.

moi rodzice płacą za moje studia tylko 6 tys. na samo czesne, dodając do tego całą reszte to naprawdę spora suma, a nie wyobrażam sobie, żeby moja mama miała powiedzieć mi, że nie odzywa się do mnie bo dostałam 3.

ja tu widzę problem w relacji matka - córka a nie w kwestii pieniędzy.

21 Ostatnio edytowany przez lilka19 (2013-06-06 11:42:17)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Po przeczytaniu całego wątku mam takie przemyślenia. Problem rozwija się w dwóch aspektach
1) problem mama/rodzice- córka
2) zależność finansowa, która może pogłębiać problem relacji mama/rodzice - córka.
Już tłumacze o co mi chodzi. Dla mnie widoczne jest tutaj to,że jesteś zależna od mamy w jakiś sposób autorko wątku. Nie odcięliście pępowiny po liceum, czy kiedy tam ją powinniście odciąć. Moja mama też mi pomagała bardzo po zdradzie mojego chłopaka, ale nie przekracza pewnych granic i sama mówi "jesteś dorosła, ja jestem od tego by ci pomóc, ale jesteś już dorosła i masz swoje życie". To,że twoja mama była ok, przy twoich peturbacjach uczuciowych, to super, ale to nie usprawiedliwia jej, żeby obrażać się za twoje oceny (ja troszkę to odebrałam tak jakbys ją próbowała wybielić w ten sposób). Dodatkowym czynnikiem jest tutaj jednak moim zdaniem, zależność finansowa. Bo jednak często, nawet podświadomie, rodzicie mający wpływ finansowy na dziecko, mogą nie odczuwać, że "ona jest już dorosła". I nie musi to być robione z premedytacją. Ty tak na prawdę nie pokazałaś im (z tego co piszesz w tym wątku), że dorosłaś. I nie chodzi mi tu o naukę, warunki- to nie ma nic do rzeczy. Czy zrobiłaś coś kiedyś żeby to ukrócić? Bo mam wrażenie, że sama pozwoliłaś sobie wejść na głowę w tej kwestii.  Niektórzy rodzice całkiem naturalnie przechodzą do porządku dziennego nad tym,że ich dziecko "to nie dziecko", a niektórzy muszą się tego nauczyć i idzie im to opornie. Każdy rodzic będzie się martwił,że dziecko ma warunki, nie pozaliczane. To normalne, ale nie jest normalne obrażanie się za to. Wielu z moich znajomych jak miało warunki, to nawet nie mówiło rodzicom "po co mają się martwić, odłożyłem swoje pieniądze, to sam zapłacę, a oni nie muszą wiedzieć".


A i jeszcze jedno- moim zdaniem zacznij działaś w tej kwestii, bo co? Jak pójdziesz na aplikację, to raz,że będzie stres bo aplikacja do łatwych zadań nie należy, dwa obrażenie rodziców o niezaliczone koło na aplikacji? Posłuchaj jak to brzmi. Po co ci dodatkowy stres na i tak stresującym etapie jakim jest sam egzamin na aplikację? A co będzie jak się nie dostaniesz - to przecież też jest możliwe, chociaż nikt nikomu tego nie życzy;)

A tak robiąc mały offtop- na jaką się wybierasz?;) Pytam z czystej ciekawości;)

22

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

ZAZA - (naprawdę z całym szacunkiem dla wszystkich ) ale rozmowa o warunkach z ludźmi którzy nie zdawali cywila, kpa i reszty procedur jest bez sensu. Na tych studiach naprawdę czasami wiele egzaminów trzeba zdawać na wyczucie. Moim zdaniem musisz poważnie porozmawiać z mamą. To nie jest liceum, że można w 4 noce się czegoś wyryć na pamięć i zdać. Mama musi to zrozumieć tym bardziej, że kończysz studia ale chcesz iść na aplikacje. Za kilka lat może zostaniesz matką i wtedy też się będzie obrażać bo robisz coś inaczej ?

23

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
Saaraa napisał/a:

ZAZA - (naprawdę z całym szacunkiem dla wszystkich ) ale rozmowa o warunkach z ludźmi którzy nie zdawali cywila, kpa i reszty procedur jest bez sensu. Na tych studiach naprawdę czasami wiele egzaminów trzeba zdawać na wyczucie. Moim zdaniem musisz poważnie porozmawiać z mamą. To nie jest liceum, że można w 4 noce się czegoś wyryć na pamięć i zdać. Mama musi to zrozumieć tym bardziej, że kończysz studia ale chcesz iść na aplikacje. Za kilka lat może zostaniesz matką i wtedy też się będzie obrażać bo robisz coś inaczej ?

Zgadzam się. Niektóre przedmioty możesz umieć, a i tak nie zdasz. To nie jest przeczytanie lektury w LO. To są rzeczy trudne. I często wydaję ci się, że umiesz, a nie zdajesz. Tak jest i co? No nic, zdasz następnym.

24

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Tez mnie zainteresowalo czy kiedykolwiek soe postawilas? Czy tylko poprosyu siadasz z ksiazka i czytasz.
Dziwi mnie tez to, ze poszlas na studia ktore rodzice dla Ciebie wybrali;)
Na mnie ojciec straszna presje wywieral przy wyborze technikum. Efekt? Oblalam rok, bo nie jestem w stanie skumac matmy, a on mnie wyslal na ekonomie. Kazal mi powtorzyc rok. Znowu te same przedmioty oblane. Powiedzialam, ze chce sie przeniesc do liceum. Awantura... ale sie sama przenioslam. Tam to dopiero zrobil mi koszmar. Efekt? Robiac mu na zlosc rzucilam szkole. Zrobilam w ten sposob samej sobie wielka krzywde, ale wtedy tego nie wiedzialam. Teraz koncze.
Po co to pisze? Nie po to, zeby siebie tlumaczyc cY sie wyzalic. Ale zastanawia mnie jedno. Czy Ciebie prawo interesuje? Studiujesz to z przyjemnoscia? Chceesz byc prawnikiem do wieku emerytalnego? Czy zrobilas to na zasadzie, pojde na prawo bo rodzice placa i tego ode mnie qymagaja?

25

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Tez mnie zainteresowalo czy kiedykolwiek soe postawilas? Czy tylko poprosyu siadasz z ksiazka i czytasz.
Dziwi mnie tez to, ze poszlas na studia ktore rodzice dla Ciebie wybrali;)
Na mnie ojciec straszna presje wywieral przy wyborze technikum. Efekt? Oblalam rok, bo nie jestem w stanie skumac matmy, a on mnie wyslal na ekonomie. Kazal mi powtorzyc rok. Znowu te same przedmioty oblane. Powiedzialam, ze chce sie przeniesc do liceum. Awantura... ale sie sama przenioslam. Tam to dopiero zrobil mi koszmar. Efekt? Robiac mu na zlosc rzucilam szkole. Zrobilam w ten sposob samej sobie wielka krzywde, ale wtedy tego nie wiedzialam. Teraz koncze.
Po co to pisze? Nie po to, zeby siebie tlumaczyc cY sie wyzalic. Ale zastanawia mnie jedno. Czy Ciebie prawo interesuje? Studiujesz to z przyjemnoscia? Chceesz byc prawnikiem do wieku emerytalnego? Czy zrobilas to na zasadzie, pojde na prawo bo rodzice placa i tego ode mnie qymagaja?

26 Ostatnio edytowany przez ZAZA (2013-06-06 14:36:03)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Postaram się odpisać na wszystkie pytania,

Po pierwsze - a więc tak - chodziłam na praktyki smile

Po drugie - Chciałabym iść na aplikację notarialną lub radcowską. Nie ma mowy o szkole prawa, ponieważ nie nadaje się na osobę w wymiarze sprawiedliwości. Miałam praktyki w prokuraturze i bardzo przeżywałam słuchając przesłuchań... mimo że przesłuchiwano przy mnie "tylko" złodziei, ja się wzruszałam ich skruchą i sytuacja życiową.
Zawsze chciałam pracować na siebie i byc sobie samej sterem i okrętem.
Nie mieć nad sobą upierdliwego szefa itd.

Co do pytań o to czy chciałam iśc na te studia - hm no troche nie w czasie zadane, gdyż już te studia kończę, zostały mi raptem 2 egzaminy smile
Ale nie - nie chciałam iść na te studia.
Ale tylko dlatego że : bałam się że nie dam rady, że to nudne, poza tym chciałam zostać w miejscowości rodzinnej przy exie. Pozlam jednak na prawo bo rodzice namowili, ze tak fajnie, ze duza kasa po tym. Zgodzilam sie.
Nie dostałam się jednak na uniwerek w pobliżu domu, podjęłam więc decyzję że pojdę na prawo w innym mieście ale tam gdzie mam rodzinę (rodzina była bardzo ZA poniewaz ja wzamian za dach nad głową, opiekuję się nimi, robię zakupy, zawozę do lekarzy, sprzątam itd). Nie chcialam byc sama w nowym miejscu, balam sie tego - zawsze bylam dosc strachliwa.... Wolalam miec rodzine obok, a nie wynajmowac mieszkanie w obcym miejscu.
Teraz jednak troche zaluje ale dlatego ze przez te 5 lat zdązylam nabrac pewnosci siebie i obycia. Ale wtedy sie balam.
Dlaczego poszlam na prawo? mam prawnika w rodzinie (mame) mowila mi ze studia proste, ze sie uczyla tylko tydzien przed kazdym egz (ale to bylo 30lat temu!!) a ja uwierzylam. I co ? I teraz ona okazuje hipokryzje gdyz ja siadam do kazdego egz na miesiąc przed, siedze nie po nocach bo nie lubie, ale siedze cale dnie... nie zarywam moze nocek, ale caly dzien bity siedze miesiac przed egz nad książką... wiec to chyba nie znaczy ze się ZA MALO uczylam.... a ona mi mowi "widac za malo, ja sie uczylam wiecej bla bla" ja jej wtedy przypominam "mowilas mi ze sie uczylas tydzien przed egzaminami a ja miesiac przed" ona wtedy nabiera w usta wody, ale wymysla cos innego. Ze widac mnie rozpraszają kolezanki, ze nie powinnam wychodzic wieczorami itd.
Jak mam porazke wlasnie tak to wygląda.... jak mam sukces ona cieszy sie 5 minut  a potem pyta - to kiedy zaczniesz sie uczyc do nastepnego egzaminu?
I tak bylo 5 lat!
Cieszylam sie ze tylko przez telefon musze to znosic bo tak ! Macie racje - i tu odp na kolejne pytanie - JA SIĘ NIGDY NIE UMIAŁAM POSTAWIĆ zawsze podkulony ogonek, zawsze oni mieli do mnie wymagania bym byla we wszytskim NAJ nawet w matmie ktorej nienawidzilam! Mialam z niej 3 a oni szli z pretensjami do nauczycielki, a potem pretensje do mnie (w podstawowce). A od gimnazjum juz nie chodzili dzieku bogu do nauczycielek.... ale na mnie wylewali kubly zimnej wody za kazdą porazke. Jak dostalam raz 4 z dyktanda to pamietam byla awantura taka ze huczalo....
W liceum zeszli z  tonu, w sensie nie robili az takich awantur jak dostalam 3... bo chodzilam do najlepszego w miescie oczywiscie, wiec nie bylo latwo. Ale caly czas byla presja i gadanie bym sie uczyla, ze za malo sie ucze, terror wręcz....
No i na stdiach nadal tak jest. Nikt sie nie obraza o 3, ale o niezaliczenie juz mega obraza majestatu.... kazdy uwaza ze za malo sie ucze, ze mam sie uczyc, kiedy sie zaczne uczyc do nastepnego egz itd itp....

Macie więc racje - sama dalam sie tak traktowac - zawsze bylam BOJAŹLIWA, NIEOBYTA, zawsze sie balam, ze nie podolam, ze nie dam rady. Balam sie nowych sytuacji, nowych ludzi, duzo czasu mi zajmowalo aklimatyzowanie sie w nowych okolicznosciach. W dodatku ciagle się BAŁAM rodzicow, ze nie są ze mnie dumni (nie czulam ze kiedykolwiek byli), czulam wielką presje by podolac jakos ich wymaganiom....
I glownie tu chodzi o mame - mama taka jest, tata mniej, ale ostatnio tez mu sie udzielilo.

I teraz do tego dochodzi ze zastanawiam sie czy wogole isc na aplikacje skoro mam zyc na garnku matki nadal (bo przeciez aplikacja = koszty a nie zarobki)... i znowu zyc ze strachem... wole chyba rok popracowac, a potem z wlasnej kasy isc na aplikacje, niz kolejne lata sie męczyc....  Z drugiej str chcialabym isc na jakąś aplikacje, bo wiem ze potem bedzie mi cieżej sie zmobilizowac.... I kolo takie zamkniete.
Nie umiem sie wyrwac spod terroru mamy. Moj ojciec nawet nie umie. On tez temu ulegl, tyle ze on przez nią nie placze (a ja tak) tylko wychodzi, zamyka sie sam itd. Ale trzyma nas wszystkich w garsci.
Latwo mowic - to sie postaw - ale od ZAWSZE taka bylam i ciezko mi to zmienic.
I chodzi jeszcze o to ze ja sie bardzo tym przejmuje, ze ona tak sie obraza, ze ją zawiodlam, ze ona jest obrazona i sie nie odzywa do mnie. ja wtedy o tym mysle, placze i sie smuce, a potem przepraszam....
I tak jest od zawsze.


Dodam jednak że nie - nie nienawidze tych studiow. Polubilam je. Uwazam ze sie wpasowalam, ze nawet z przyjemnoscią sie uczylam niektorych rzeczy. Wiaodmo że jak cos b.trudne to sie odechciewalo... jak sie widzialo to 500str podrecznik... Ale jednak mimo to podobają mi sie te studia, nie chodze na nie z męką, wiele rzeczy mnie zainteresowalo (o dziwo karnistycznego, ale wiem ze nie moge byc prokuratorem ani sędzią), bardzo ciekawi mnie kryminalistyka. Procedury to męka wink Ale rzeczy zwiazane z prawem UE, z kryminalistyką, z prawem karnym wykonawczym mi się podobają. Więc nie - nie zaluje ze poszlam na te studia. Cieszę się, bo na te co chcialam isc - nie mialabym po nich przyszlosci. A jednak lepsza jest chyba dla osob po prawie (tak mi sie wydaje). Wiec nie zaluje i studia mi się podobają. Ale typem kujona tez nie jestem. Siadalam miesiąc przed bo czulam ze musze by zdązyc. Ja dlugo sie ucze, dlugo mi to zajmuje by ogarnąc materie, zwlaszcza jak sie ma jeszcze tyle materialu z 1 przedmiotu a w sesji jest ich kilka.

27

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Jedźcie na wakacje z chłopakiem do pracy za granicę - pobędziecie razem, zarobicie pieniążków na najbliższe parę miesięcy, rodzice zobaczą, że potrafisz sama zadbać o siebie. A że twoja mama się tak zachowuje, że się obraża to to chyba są niespełnione ambicje rodziców przeniesione na dziecko. I czemu wybrałaś studia, które wiedziałaś, że tak uzależniają od rodziny - najpierw 5 lat magisterki a potem jeszcze aplikacja? wkopałaś się na dłuuuugo... a potem będziesz musiała być dozgonnie wdzięczna za sfinansowanie wykształcenia.
Pracę na zlecenie na pewno gdzieś znajdziesz, szkoda, że dopiero teraz o tym myślisz, wiele wakacyjnych pracy w ogródkach piwnych jest już zaklepanych od wczesnej wiosny. Maturzyści też już się z pewnością rozgarnęli i pozajmowali co lepsze propozycje.

28

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
Cynicznahipo napisał/a:
ZAZA napisał/a:

Dlaczego więc piszesz że byłoby Ci na moim miejscu wstyd? Co takiego robię nie tak, nocując u chłopaka ?

Nie chodzi o nocowanie u chłopaka, tylko ogólnie o "zerowanie" na rodzicach.
Ja w wieku lat 18-u byłam już samodzielna, mnie rodzice niczego nie dali, za nic mi nie zapłacili.
Ciężka praca osiągnęłam to, co mam. Ty masz, ile, 24, 26 lat? Jesteś dorosła i powinnaś już sama pokrywać chociaż cześć wydatków.
Dlatego napisałam, ze na Twoim miejscu byłoby mi wstyd, bo nie chciałabym, żeby moi rodzice tak długo mnie utrzymywali, pieniądze nie biorą się z powietrza.

I po prostu, gdy czytam, ze komuś rodzice pokrywają wszelkie koszty, studia, życie, etc, a ten ktos jeszcze narzeka i marudzi, to mi się słabo robi. Nie zrozum mnie źle, po prostu tak to widzę.

Ja tak samo!Gdy tylko osiągnęłam swoje wyczekiwane 18 lat zaczęłam sama za siebie odpowiadać, pracować i decydować.. nawet jeśli ktoś miał ochotę się wtrącać do tego jak żyję i co robię to mógł sobie pogadać.. i tyle. Pracowałam sama na siebie i to co kupiłam za to,to była moja i tylko moja sprawa, jestem zadowolona że tak postąpiłam, gdybym mogła wybierać jeszcze raz postąpiłabym tak samo, po prostu jak czytam że dorosła kobieta siedzi na utrzymaniu rodziców/rodziny i jeszcze narzeka na nich to aż nóż się otwiera w kieszeni. Dziwi Cię ich zachowanie? Bo mnie wcale.. myślisz że nie woleli by kupić no nie wiem np. nowego telewizora czy wyjechać na jakaś wycieczkę zamiast płacić 3000 zł za to że nie zdałaś? szczerze mówiąc to wolałabym być bez studiów ale z pracą, perspektywą na życie i umieć sama się utrzymać niż do 30 być utrzymanką. Tyle w tym temacie. wink

29 Ostatnio edytowany przez lilka19 (2013-06-06 17:17:58)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Ale ja nadal nie rozumiem. Przecież na aplikacji można pracować, a nawet jest to wskazane -.-. I tak musisz znaleźć patrona. Chyba,że chcesz się bawić w wolontariat do końca aplikacji. A jeżeli autorko robiłaś praktyki, to nie mów mi, że czasowo praktyki różnią się tak bardzo od pracy, poza tym, że ci za nią płacą.

30 Ostatnio edytowany przez Martyna777 (2013-06-07 15:28:43)

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Koleżanko przeczytałam twoje wpisy.
Powszechnie panująca opinia jest tak, że jak kogoś rodzice wysłali na prawo idź bo w tv pokazują że tam się dużo zarabia to prawnika z niego nie będzie.
Jeżeli studiujesz w mieście gdzie za mieszkanie (rozumiem min. kawalerkę) płaci się 1000 zł to zastanawiam się jakie to miasto Białystok? Raczej za duże miasto to nie jest, chyba że nie wiesz ile wynajem kosztuje.

Co do twoich 3 warunków, nie będę tego krytykować, ale  1 kierunek nie wiemy co to za uczelnia więc może tam akurat jest trudno, chociaż wątpię czy może być gdzieś gorzej niż na UJ czy UW tongue

4 dni z 7 to więcej niż połowa, rachunek jest prosty smile (Wiem ze pewnie nie zdawałaś matematyki na maturze, ale wierz mi tak jest tongue )

Rodzice, że się wtrącają hmmm, proste martwią się skoro a) inni zdają b) inni pracują to co Ty robisz że się nie uczysz?

Piszesz że obiad za 10 zł to bardzo tanio smile tylko że po raz pierwszy zgodzę się z Cynicznahipo, ale zarób chociaż te 10 zł, celem wyjaśnienia za rozdawanie ulotek płacą 10 zł /h

Dobra w roku akademickim nie możesz pracować, ale jesteśmy w UE, chyba mogłaś w wakacje jechać do Niemiec, UK czy Norwegii coś pozbierać czy pracować jako kelnerka pracy wakacyjnej od groma ta jest, ale zapomniałam trzeba jechać.

Skoro rodzice obiecali Ci, że będą Cię utrzymywać to niech się z tego wywiążą teraz.

I bezpłatna porada lol na aplikacje notarialną bez znajomości lub doświadczenia to będzie ciężkie bo to nie jest tak jak na adw. czy rad. że przydzielą Ci kogoś wink ta izba jest mało przychylna


lilka19 napisał/a:

Ale ja nadal nie rozumiem. Przecież na aplikacji można pracować, a nawet jest to wskazane -.-. I tak musisz znaleźć patrona. Chyba,że chcesz się bawić w wolontariat do końca aplikacji. A jeżeli autorko robiłaś praktyki, to nie mów mi, że czasowo praktyki różnią się tak bardzo od pracy, poza tym, że ci za nią płacą.

Autorka nie umie czytać ustawy tylko słucha swojej mamy że uczyć się trzeba i jak wiadomo wtedy pracować się nie da tongue Ludzie pracują w korporacjach po 16h na dobę robią aplikację i doktoraty i jeszcze chodzą po tym świecie

Nie da się zrobić apl. bez doświadczenia, pracy

31

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Ja zaraz po zdaniu matury wybyłam do stolicy na studia. Studiowałam dziennie, czesne kosztowało mnie 1000 zł MIESIĘCZNIE, więc wzięłam kredyt studencki, a do tego wywalczyłam zasiłek i pracowałam w weekendy, żeby samemu się utrzymać. Rodzice nie byli w stanie nic mi dołożyć. Ostatnio musiałam przesunąć termin obrony, więc dodatkowo zapłaciłam ok. 1600 zł za warunek. Zaczęłam teraz spłacać kredyt studencki- sama.

Nikt mi nie pomógł i dzięki temu nikt nie może mieć pretensji i wymagań względem tego, co robię, kiedy i z kim.

Jeśli chcesz być traktowana jak dorosła, to musisz zacząć tak się zachowywać i myśleć. Dopóki jesteś od rodziców zależna, nic się nie zmieni. W moich kategoriach nadal jesteś jednak dzieckiem, które bardzo "chce", ale nie jest gotowe za to "chcenie" zapłacić ceny.

32

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Takie odpowiedzi już padły tutaj, ale powtórzę się - kończysz studia, idziesz do pracy i zamieszkasz z chłopakiem. Rodzice będą musieli się przestawić na to, że jesteś dorosła! smile

33

Odp: Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny
ZAZA napisał/a:

3 warunki miałam w  ciagu calych 5 lat studiów a nie na jednym roku (uściślając).
Wiem - mogłam ich nie mieć. Ale stało się i nie dlatego że sie obijałam.
Widocznie miałam pecha, nie byłam douczona jak inni, lub jestem mniej bystra.
Ale uczuc się uczyłam - nie zrobiłam więc tego celowo, nie imprezowalam cale dnie i noce nie ucząc się - wręcz przeciwnie. Imprezy zawsze byly mi dalekie.
Nie jest mi glupio ze rodzina funduje mi "zarcie" poniewaz gotują dla siebie, więc ja 1 porcję obiadu jak zjem to nie stanie się tragedia. Kasy na stolowke mi nie dają. Nie ciągnę od nich juz z resztą bo mieszkam glownie z chlopakiem (tak - ciągnę teraz od mamy 10zl na dzien na obiady lub produkty by cos ugotowac).

Niestety nie jestem osobą ktora umiala pogodzic studia dzienne i prace taką by sie utrzymac
Chcialam skonczyc studia i dpiero znalezc prace.
Z reszta nikt sie temu nie dziwil. Wolalam tak zyc niz zawalic calkiem studia.

Teraz widze jedyną mozliwosc - isc do jakiejs pracy by choc częsc rzeczy samemy finansowac.

Skończyłąm studia bez an jedne warunku, przez pięć lat miałam 3 poprawki. Nigdy nie miałabym odwagi prosić rodziny o kasę na warunek.
Studiując pracowałam... jakoś dałam radę.
Mam wrażenie, że ciągniesz kasę od rodziców, bo uważasz że mają obowiązek cię utrzymać. Owszem mieli do 18stego roku życia.

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STUDIA, SESJA I ŻYCIE STUDENCKIE » Studiuję a rodzice wciąż mają mnie za dziecko i robią awantury o oceny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024