muszę się wygadać bo zwariuję. Jestem mężatką (do piątku wydawało mi się ,że szczęśliwą). Do czasu kiedy poszliśmy na urodziny naszej znajomej. Oczywiście na początku pełna kultura picia ale po kilku głębszych mój mąż zaczął obskakiwać wszystkie a mnie traktował jak powietrze. To brał na kolana koleżankę ,potem raz jedną raz drugą obejmował.Tańczył przytulając dziewczyny(a jak byliśmy jeden jedyny raz na sylwestrze to zatańczyliśmy raz bo on nie lubi tańczyć).Cały czas zgrywał macho mówiąc ,że wszyscy mu teraz zazdroszczą bo przytula tyle lasek i jak na niego lecą.We mnie cały czas się gotował. W końcu już nie wytrzymałam wstałam pożegnałam się ze wszystkim i zapytałam męża czy jedzie ze mną czy zostaje.On wtedy powiedział: "wulgaryzm już ...z nią to tak jest strzeli focha i koniec zabawy". Po tym jak to powiedział dostałam takiego nerwa i myślałam,że go rozszarpie. W aucie wygarnęłam mu co o nim myślę ale oczywiście to ja jestem zawsze ta zła bo się bawić nie umiem.Na drugi dzień szukając jakiegoś forum gdzie można się wyżalić przypadkiem odkryłam ,że mój mąż wchodził na czat pod nickiem "sam w domu".Było to zapewne wtedy gdy z synem byłam miesiąc w sanatorium. Nie wiem czy w tym czasie nie sprowadzał sobie kogoś do domu.Z kimś się nie spotykał.Już niczego nie jestem pewna. Dziwne jest też to ,że nagle zapragnął drugiego dziecka(może dlatego że jak będę w ciąży i prawda o zdradzie wyjdzie na jaw to go nie zostawię). Po przyjeździe z sanatorium zachowywał się tak jak by miał gdzieś,że już jestem. O nic się nie pytał ani co ani z kim tam robiłam. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć i co mam robić.Pomocy bo zwariuję.
Zmieniłam tytuł wątku na adekwatny do jego treści.
Moderatorka Wielokropek