Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

1

Temat: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

W sumie to nie wiedziałam, gdzie zamieścić ten temat, bo tyle tego że szok... Zaczne od początku mam obecnie 24 lata

Kiedy byłam mała mój ojciec pił i bił moją mamę, mnie też, chociaż ja tego za bardzo nie pamiętam, mam ogólnie mało wspomnień z okresu przed jakimś 12 rokiem mojego życia. Bywały takie sytuacje, że przed domem (mieszkam na wsi) mój ojciec awanturował się pijany, moja mama chciała pojechać na policję, albo chyba jechać do sąsiada zadzwonić po nich on ją zwalił z rowera na ziemię i kopał... To akurat pamiętam jak kiedyś moja babcia szła do miasta ja miałam może wtedy nie więcej niż 5 lat i chciałam jak to dziecko iść z nią... Ona powiedziała, że nie, mam zostać. Moja mama była u sąsiadki . Mój ociec pamiętam jak wyleciał wtedy z domu i zaczął mnie szarpać i nic więcej nie pamiętam, co było potem. Tylko babcia mi mówiła, że jak mama przyszła to ja jeszcze płakałam. Pamiętam też jak moja mama kiedy ja byłam może w 5 klasie podstawówki chodziła z podbitym okiem. Potem nie wiem czy to dlatego, ale kiedys mojego ojca złapała potem policja i od tego czasu przemocy fizycznej już nie ma, ale kłotnie i różne awanturowanie się słowne jest do dzisiaj.
Ja właściwie przez cały okres szkolny przejechałam na dwójach? Jeszcze od dziecka przynajmniej odkąd pamiętam miałam problemy z tym, żeby się odzywać do ludzi, tylko w domu gadałam, w szkole czy gdziekolwiek z obcymi też wcale. Po prostu ktoś mi się coś pytał, a ja się tylko gapiłam. Pod koniec gimnazjum odrobinę zaczełam z rówieśnikami coś tam gadać, ale bardzo mało. Ogólnie przez całą podstawówkę i też większą częśc gimnazjum byłam nieakceptowana w klasie. W liceum odrobinę więce zaczełam gadac szczególnie w 1 klasie i 2 potem od 3 mniej znowu.
W moim domu od bardzo dawna jest bałagan to mało powiedziane jest burdel?  Wszystko porozwalane, pełno śmieci, ciuchy walające się po fotelach, podłodze kanapach, nawet nie ma ich gdzie schować, pod stołem zeschnięte kawałki chleba, a w lodówce tony spleśniałego jedzenia. Kiedy kończyłam liceum zaczełam wpadać w depresję początkowo tak troche łagodnie, przed zakończeniem liceum pojawiły się u mnie jakieś tam pierwsze myśli samobójcze. Po liceum poszłam do studium policealnego zaocznie, na tygodniu siedziałam w domu i ?. Sprzątałam? płakałam, albo leżałam w łóżku 5 godzin gapiąc się w ścianę lub śpiąc, nie miałam na nic siły, Ojciec nie ważne co robiłam czy sprzątałam cały dzień czy gotowałam obaidy, i tak słyszałam że nic nie robie, albo a inni to tam to to, a tu to nic. Nieraz słyszałam w nocy kiedy poszłam spać nieraz słyszałam jak mówił że mama koła wychowała, że nic ze mnie nie będzie. A kiedy mówiłam że nie mam na nic siły i motywacji usłyszałam, że dawno nikt mi chyba nie przypierdolił, to by wtedy się motywacja znalazła. W 2009 roku byłam w strasznej formie. Nie jadłam, na dzień zjadłam może jedną bułkę? nie miałam na nic ochoty, schudłam wtedy z ok. 7,8 kg, albo rzucałam się w wir sprzątania kiedy miałam więcej siły albo leżałem i nawet nieraz przy tym sprzątaniu płakałam z pół dnia, ja płakałam kiedy budziłam się rano, że zaczyna się nowy dzień? W końcu byłam tak zdesperowana, że postanowiłam iść na studia? myślałam że to coś zmieni?
Aktualnie studiuję ok. 300km od odmu rodzinnego, mieszkam na stancji. Jestem na  4 roku, daję sobie chyba nieźle radę i decyzję o studiach uważam za najlepszą w moim życiu, ale?
Jestem strasznie samotna, znajomych mam na uczelni, nigdzie nie wychodze, poza uczelnią, biblioteką i spożywczakiem? no na basen raz w tygodniu? Zajmuję się tylko studiami? na które poświęcam dużo czasu, szczególnie że jestem flegmatyczna i mam jakieś problemy z koncentracją, nie zawsze mogę się ze wszystkim wyrobić na czas. No czasem spotykam się z jedną koleżanką, właściwie to ona mnie zaprasza?, ale ja się nawet nie raz wykręcam bo nie mam czasu?
Ostatnio znowu jakaś depresja mi się uruchomiła? siedze bujam się, płacze?  dotarło do mnie, że to takie proste? wystarczy gaz odkręcić i już nic nie będę czuła więcej? nie wiem po co ja żyje? Tylko po to, żeby pracować, najeść się wyspać, wyprać sobie i posprzątać?
Inni ludzie są tak jakby daleko ode mnie. Nie umiem stworzyć bliskich relacji z innymi? po prostu? a tak bardzo chciałabym założyć rodzinę? mam już 24 lata i nie byłam nigdy nawet na jednej randce?
Nie wierzę w to, że ktoś może mnie pokochać, po prostu nie wierzę, nikt nie chce takiego popaprańca jak ja? każdy woli normalną dziewczynę? Ja mam znowu nadwagę, po lekach od depresji, krzywe zęby i zrytą psychikę? a każdy chce normalną dziewczynę, zaradną, z ładnymi ząbkami, i zgrabną? Nikt nie zainteresuje się takim darmozjadem jak ja? nic sobą nie reprezentuje?
Tak bardzo brakuje mi teraz bliskości i tego aby ktoś mnie zrozumiał i przytulił, chociaż się tego boje mimo iż wiec, że to głupie? bać się bliskości
Dal mnie nie ma nadziei ja tutaj nie mam co robić? nie mam po co żyć?

Wybaczcie, że taki wywód, mam nadzieję że ktoś to przeczyta...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Przeczytałam to co napisałaś. Uwierz w siebie . Studiujesz i kiedy skończysz naukę na pewno się usamodzielnisz finansowo. To nie prawda ,że facetom podobają się tylko laski. Jesteś jeszcze bardzo młodą osobą . Wiosna nadeszła, idź na spacer do parku , uśmiechnij się i nie załamuj.Moja babcia zawsze powtarzała w trudnych chwilach, że po burzy zawsze świeci słońce. czasem trudno w to uwierzyć ale to prawda. Trzymam kciuki za Ciebie, wszystko się ułoży.

3

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Witaj

Może nie raz warto zająć się czymś co się lubi,realizować swe marzenia,hobby,robić to co nas zadowala.Zacznij myśleć o sobie, staraj nie skupiać się na tym co było.

Pozdrawiam

4

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Hej smile

Ja Cię doskonale rozumiem. Sama mam bardzo podobne doświadczenia z dzieciństwa i przeszłam przez dokladnie taki sam proces: straszne dzieciństwo, jeszcze straszniejsze dojrzewanie i wyjazd na studia. Wiem jak bardzo takie przeżycia wpływają na psychikę i samoocenę, ale musisz zrozumieć, że to co się działo nie było Twoją winą i nie możesz czuć się przez to gorsza. Absolutnie nie jesteś "popaprańcem", moim zdaniem osoby z takimi przeżyciami czują więcej i bardziej i mają więcej miłości niż takie, które miały normalne życie. W tej sytuacji powinnaś przede wszystkim ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ, to najważniejsze. Mówisz że nie jesteś zadowolona z tego jak wyglądasz - zadbaj o siebie, wyjdź sobie na fajne zakupy z tą koleżanką, spędźcie miło dzień, kup sobie coś ładnego, zacznij biegać albo uprawiać sport i nawet nie dla zrzucenia nadwagi tylko dlatego, że to bardzo pomaga psychicznie. Poza tym jestem stuprocentowo pewna, że w lustrze widzisz osobę zupełnie inną niż jesteś naprawdę, sama tak mialam przez bardzo długi czas. Widziałam bladą, nieciekawą dziewczynę, każdy "nadprogramowy" gram tłuszczu doprowadzał mnie do kilkudniowej załamki, widziałam tylko swoje niedoskonałości. Założę się, że jesteś piękną osobą wewnętrznie i zewnętrznie tylko Twoja zniszczona psychika nie pozwala Ci tego dostrzec. Potrzebujesz po prostu trochę swojej własnej opieki. Spójrz na to tak - przydarzyły Ci się złe rzeczy więc dlaczego miałabyś teraz jeszcze siebie samą źle traktować? Zasługujesz na dobre rzeczy i rób je dla siebie, nawet takie głupoty jak właśnie zakupy czy wizyta u fryzjera. Znajdź sobie pasję, na pewno masz mnóstwo talentu do czegoś tylko sama o tym nie wiesz.
Co do związków - uwierz, że jest mnóstwo mężczyzn, którzy nie szukają świetnej laski, która wygląda jak z okładki i jest non stop wesolutka i energiczna, bo to jest sztuczne. Każdy ma swoje problemy i potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Przecież każdy facet też ma swoje przeżycia i na dłuższą metę chce czułości i zrozumienia, a nie tylko świetnej figury.
Uwierz w siebie! Możesz wszystko jeśli tylko tego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki, zobaczysz że jak Ty potraktujesz siebie samą dobrze to znajdziesz też mężczyznę, który będzie chciał Cię tak traktować. Powodzenia!

5 Ostatnio edytowany przez elfiona (2013-04-21 11:34:21)

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Kochana, żeby Cię pocieszyć, od razu jadę z prywatą ( smile ): 1. ja też mam krzywe zęby i to naprawdę widać, ale niedługo założę sobie aparat smile 2. mam wadę wymowy, którą TEŻ widać, i to stwarza wiele komplikacji, ale daję radę 3. pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny - ojciec nas bił, dręczył psychicznie itd., rodzina rozwiedziona. 4. wraz z bratem obecnie mieszkamy z dziadkami, przy czym ja studiuję w innym mieście.

Sama widzisz, że mam podobną sytuację do Twojej. Jasne, że nie identyczną, jasne, że można sprzeczać się, która z nas ma gorzej. Jasne, że nic nie jest równe, że każdy człowiek może otrzymać na starcie wiele podobieństw do kogoś, ale i wiele przeciwieństw. Chciałabym tylko powiedzieć, że inni ludzie też mają problemy, które nie zawsze widać na pierwszy rzut oka.

Gdybyś poznała mnie osobiście, założę się, że punktu 3 i 4 w życiu byś się nie domyśliła. Co do 1 i 2, nie sądzę, byś uznała to za naprawdę poważny problem. smile Bo wszystko jest kwestią podejścia! Pamiętaj, że nikt inny, tylko Ty sama ze sobą będziesz do końca życia, dlatego tak ważne jest, byś akceptowała siebie. Bez tego nigdy nie stworzysz zdrowego, opartego na miłości związku z drugim człowiekiem, tylko toksyczne, wyniszczające układy, odtwarzające przeżytą już traumę z dzieciństwa. Po co Ci to?

Mnie bardzo pomaga wiara w Boga. smile Wiem, że On mnie kocha i się o mnie troszczy... Nie wiem, czy jesteś wierząca, ale mogę powiedzieć, że dbałość o sferę duchową przynosi wielkie korzyści. Bóg jest najlepszym psychologiem, lekarzem, terapeutą, ojcem i matką jednocześnie. smile Jeśli to rozwiązanie nie jest dla Ciebie, co w pełni rozumiem, polecam wizytę u psychologa uczelnianego (na pewno takowego posiada Wasza uczelnia, jest bezpłatny!) i opowiedzenia mu o tym, czym podzieliłaś się z nami. Myślę, że to może pomóc, a nawet jeśli taka forma nie będzie Ci odpowiadać, to z pewnością nie zaszkodzi. smile

Bardzo słusznie pisze Kass92, polecam wziąć sobie jej słowa głęboko do serca. smile Dbaj o siebie, kochana! Bądź sama dla siebie  przyjacielem. smile

6

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Dziękuję Wam.

kass92 napisał/a:

moim zdaniem osoby z takimi przeżyciami czują więcej i bardziej i mają więcej miłości niż takie, które miały normalne życie. W tej sytuacji powinnaś przede wszystkim ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ, Przecież każdy facet też ma swoje przeżycia i na dłuższą metę chce czułości i zrozumienia, a nie tylko świetnej figury.

Ja co do tego mam właśnie wątpliwości... że będę w stanie dać miłość od siebie. Nieraz mam tak, że jak na wigilię mieliśmy tam w jakiejś organizacji studenckiej coś w rodzaju opłatka i kolega mnie przytulił ja stałam jak kłoda... podobnie miałam z koleżanką, która wyjeżdzała do Hiszpanii z naszego roku na wymianę i było tam w jakimś gronie spotkanie "żegnające" to ona przy tym jak jej życzyłam wszystkiego dobrego, to przytuliła się do mnie ja nawet nie zareagowałam... Ogólnie czuje wtedy dziwny dyskomfort... nie umiem okazywać uczuć... Nie wyobrażam sobie tego jak miałabym własne dzieci, kiedyś jak byłam jeszcze na pczątku liceum i u sąsiadki było jakieś może 2-letnie dziecko to ja sie na chwilę zostałam z nim sama w pokoju.. i co? Ono się na mnie patrzyło, ja sie na nie patrzyłam, jak jakaś nienormalna zero reakcji.. nie wiem jak się zachować przy dziecku i w stosunku do niego... to nie chodzi o to, że nie lubię dzieci ale nie wiem co mam wtedy zrobić w kontakcie z takim dzieckiem...

Nie wiem jestem oziębła i nie umiem okazywać uczuć...

Ja rozmawiam z psychologiem i pracuje nad tym, żeby zaakceptować siebie, ale i tak jak coś mi nie wyjdzie to potrafię sobie nawrzucać, a tym gorzej jak ktoś mi coś powie... wtedy to już masakra, nie dość że nic mi nie można powiedzieć bo od razu reaguję płaczem... to wtedy jak już ktoś iny to powie to uważam że tak jest... Ogólnie mało mówię o tym co mi "dolega" a jak już zaczynam to wylewam całe hektolitry żali... i marudzę...

Ciągle jeszcze zajeżdżam do domu.. na wakacje, święta, i szczególnie od ojca słyszę, że nie robię nic tak jak powinnam robić, że jak mówię, ze przyjechałam do domu i chcę trochę odpocząc, to on mówi śmiejąc się, że to trzeba mieć po czym bo ja nie mam... ostatnio nawet usłyszałam że mam nieźle nasrane we łbie, bo czasem chciałabym zając się sobą... Ogólnie w domu ciągle słyszę, że poza obowiązkami i pracą to nic w życiu nie ma miejsca na nic innego i tak podobnie wygląda moje życie tylko studia i jakieś tam obowiązki, bo jak nawet coś odpuszczę sobie to potem jeszcze gorzej bo się nie wyrabiam... Zaczęłam chodzić na basen i teraz też znalazłam czas o dziwo na trochę wysiłku fizycznego na siłowni... wiec chyba zaczynam coś w tym kierunku robić, myślę, o tym gdzie by tu pójść, czy co jeszcze zrobić, zacząć rysować, pisać...?

Zainteresowało mnie ile macie lat? Ułozyło się wam? Mam na myśli przyjaciół, kochane osoby...

7 Ostatnio edytowany przez elfiona (2013-04-21 15:22:12)

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Ja mam 24, obecnie chłopaka nie mam - choć paru się przewinęło - szczerze mówiąc, nawet nie czuję takiej potrzeby, wychodzę z założenia, że co ma być, to będzie. Moje ostatnie 2 związki były toksyczne i dlatego można powiedzieć, że odpoczywam po nich.

W tej chwili relacje nie są dla mnie priorytetem. Skupiam się na nauce (2 kierunki).

Ogólnie tak jak Ty wciąż mam problem z nawiązywaniem i podtrzymywaniem relacji, więc przyjaciół nie mam wielu, a ci, których mogę uznać za bliższych znajomych, mieszkają poza moim miastem... Również mam problem z "lodowatością" albo z nadmierną wylewnością - ze skrajności w skrajność.

Za to z rodziną ostatnio jest lepiej. smile

Generalnie: praca, praca i praca. Nad sobą.

8

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Dla mnie właśnie relacje są ważne... bo nawet nie mam z kim pogadać, że jak potem zaczynam to wylewam jak z oceanu...:P
Ciągle sama i sama... mam na myśli też przyjaciół...

Ogólnie się zastanawiam nad jeszcze jedną kwestią jak wygląda u was balans pomiędzy pracą/nauką, a czasem wolnym/życiem prywatnym? Ile czasu poświęcacie na jedno i drugie? Bo ja to już nie wiem czy dużo rzeczy mam do zrobienia czy ja za bardzo je rozwlekam, że właściwie przez cały czas coś robię i nie mam na nic więcej za bardzo czasu... czasem wieczorem tylko to jakiś film lub serial obejrzę...

Nie ukrywam też że chciałabym też aby jakiś mężczyzna się w moim temacie wypowiedział tongue Bo tylko babki się wypowiadały , a ja też bym chciała usłyszeć opinię facetów jak to jest u was u waszych kolegów? Jaki jest wasz stosunek do dziewczyn takich jak ja...

9

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Cóż minął rok... Piszę... właściwie nie wiem dlaczego piszę... Nie wiem czego chcę... Zaczęłam chodzić na siłownię, chodzę na basen, na angielski, piszę pracę magisterską, powinnam się teraz bronić, ale najprawdopodobniej będzie to wrzesień...

Rozmawiam z psychologiem, leczę się na depresję, ale chyba żadne leki mi nie pomagają... za to non stop płaczę i nie wiem czego chcę.. włąściwie dlaczego płaczę też nie wiem, ale jak zdarzy się dzień gdzie nie chce mi się płakać to już jakiś cud.
Czuję się jakbym była upośledzona i dziwna, z zachowania, ale i też w wyglądu...

Nie wiem o co mi chodzi... chciałabym się uśmiechnąć i po prostu żyć, ale nie umiem na siłe, nie wiem ile jestem w stanie wytrzymać...

A ciągle czuję tą okropną, przemożną, wszechogarniającą i rozrywającą dosłownie od środka beznadziejność, gdyby nie to byłabym w stanie lepiej znieść swoje życie, a tak tylko ciągle wieczorem siedzę bujam się na krześle i płaczę... I nie wiem o co mi chodzi.....................

10

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Halo, czy jest tu ktoś............?
...

11

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Co byś zjadła?

12

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..
thepass napisał/a:

Co byś zjadła?

???
Nie rozumiem... O co chodzi?

13

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Wreszcie jakieś pytanie zadałaś. Nie wiadomo czego oczekujesz.

14

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..
thepass napisał/a:

Wreszcie jakieś pytanie zadałaś. Nie wiadomo czego oczekujesz.

Bo ja sama nie wiem.. szczerze mówiąc, czuje się jak upośledzona... jakbym miała coś o sobie nawet powiedzieć co lubię a czego nie lubię, mam pustkę w głowie, nie wiem kim ja już jestem.
Ostatnio psycholog "siłą" wyciągała ze mnie odpowiedzi na pytania typu ulubione warzywo, owoc, piosenka... To jest dziwne... ta pustka a zarazem na zmianę też gonitwa myśli mnie przeraża i daje mi do zrozumienia że coś jest ze mną nie tak....

15

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Dlatego zadałem takie "dziwne" pytanie. Po tym zdaniu "I nie wiem o co mi chodzi.....................".
To jak sama nie wiesz to kto ma wiedzieć? O czym chcesz porozmawiać? Z kim? Kto jest Ci potrzebny? Czego oczekujesz?
Jak psycholog nie potrafi do Ciebie dotrzeć to kto by mógł? Czym? Siłą? Może trzeba zbudować z Tobą zaufanie? Ale też nie bardzo, bo przecież sama nie wiesz o co chodzi. O czym najbardziej lubisz rozmawiać, a o czym najmniej? Coś w ogóle Ci radość sprawia? Albo drugi człowiek?

16

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Psycholodzy są do d.... poszukaj psychoterapeuty big_smile

17 Ostatnio edytowany przez Pani_F (2014-05-10 12:21:36)

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Ostatnio rzadko cokolwiek sprawia mi radość.

Mi chodzi o to że mnie najbardziej męczy, to dziwne uczucie "niemożności zniesienia obecnej chwili/niemożności zniesienia swojego istnienia" Nie mogę przez to czasem nic zrobić nie jestem w stanie. , dzisiaj po śniadaniu chyba  godzine siedziałam i gapiłam się w pusty talerz.

Pragnę kontaktu z innymi ludźmi ale się go boję, jeśli już rozmawiam z koleżanka to najcięższy temat i w sumie czasem jedyny- moje wątpliwości przy pisaniu pracy mgr, że długo mi schodzi, że nie wiem czy się obronię, czy napiszę dobrze... i tyle. Wczoraj mnie koleżanka zaprosiła i w sumie przez cały czas rozmawialiśmy o tym że ona się wcześniej broni. Ja przez cały tydzień myśle o czym pogadać na spotkaniu z psychologiem a potem z 10/20% tego wypływa co chcę. I nie wiem ale mam poczucie że to nie jest kwestia zaufania, choć może...

Black_dragon napisał/a:

Psycholodzy są do d.... poszukaj psychoterapeuty big_smile

Ona też jest psychoterapeutką, ale nie jestem postrzegana na jakąś osobę z zaburzeniami większymi przez nią...

18

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

A z kim czujesz/czułaś ostatnio największą więź i czy z tym kimś umiałas rozmawiać?

19

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..
thepass napisał/a:

A z kim czujesz/czułaś ostatnio największą więź i czy z tym kimś umiałas rozmawiać?

Nie wiem nie przypomniam sobie nikogo, przynajmniej na żywo. Psycholog jest chyba i tak tą, której jako pierwszej na starcie na ostatnim spotkaniu wypaliłam, że nie wiem po co mam żyć. I ogólnie z nikim więcej nie rozmawiałam chyba aż tak dużo o sobie. Choć to i tak są skrawki. ma też cały mój zyciorys bo chciała żebym jej napisała.

20

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

A nie myślałaś poznać nową koleżankę , która nie będzie w kółko wałkowała o nauce ? Np. Pogaduchy nie zobowiązujące na spacerze , lub w kawiarni , bardzo pomagają , uspokoją chociaż na chwilę .

21

Odp: Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..
Marietta54 napisał/a:

A nie myślałaś poznać nową koleżankę , która nie będzie w kółko wałkowała o nauce ? Np. Pogaduchy nie zobowiązujące na spacerze , lub w kawiarni , bardzo pomagają , uspokoją chociaż na chwilę .

Ale to nie ona wałkuje o nauce, tylko ja nie potrafie o niczym innym pogadać. Na początku naszej znajomości czasem mnie zagadywała, "no opowiadaj co tam" ale ja albo mówiłam że nie mam co, albo wzruszałam tylko ramionami, tak było przez jakis czas, potem najwyraxniej dała sobie spokój. A z tą akurat spotykam się w kawiarni.

Pamiętam, że kiedyś "stara" kolezanka (z gimnazjum i podstawówki). Napisała do mnie na gg, i się zapytała, co tam, a ja zaczełam to to musze zrobić tamto, tu badania jakieś tu jakas praca, zaliczenie, a ona do mnie, no ale ja chce wiedzieć "co u Ciebie" i tym mnie zagieła, że kompletnie nie wiedziałam co napisać, bo nic nie było..."u mnie"

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Patologia w rodzinie,depresja,nieśmiałość i brak nadziei na...miłość..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024