Niektórzy już mnie znają. Mam męża alkoholika. Pił codziennie(do wczoraj póki co).
Przyszedł do domu pijany,zaczął się awanturować kopał w drzwi chciał rozwalić barierkę przy schodach... Wyzywał,przeklinał,popychał mnie... Jakoś wszedł do domu. Chciał kawę wypić z wujkiem,więc im zrobiłam. Między czasie też nie przebierał w słowach... Wołał do siebie córeczkę nie chciała podejść...Chwycił ten kubek z gorącą kawą i rzucił o ścianę...szczęście że nikomu nie stała się krzywda...
Z płaczem zadzwoniłam na policję nawet nie wiecie jak sie bałam- nie jego ale tego co ja robię!!!
Pierwszy raz to zrobiłam.
Przyjechali...między czsie zasną...Nie mieli prawa go obudzić. Mieli już wychodzić po złożeniu moich zeznań ale on wstał...
Rozmawiali z nim długo...próbowali namówić do leczenia i takie tłumaczyli co i jak...to nic nie dało...
Pytał tylko kto zawiadomił policję...jego mama powiedział zę ona...zaczął wyzywać...
Policjanci nie mogli się z nim polubownie dogadać-założyli mu kajdanki i zabral do izby wytrzeźwień...
Dzieci tego nie widziały zaprowadziłam ich do babci...
Po godzinie moi rodzice zabrali mnie do siebie...
Dzisiaj ledwo się trzymam,nie moge o tym mówić rodzicom bo oni inaczej to widzą...
...On wyszedł...jest w domu...nie chce rozmawiać z mamą...ma żal do niej i do mnie o to że zabrali go w kajdankach jak kryminalistę...i jak on teraz na wiosce się pokarze...
pytał dziadków czego uciekłam-powiedzieli że i ja i dzieci się bały...co jest prawdą... Mówił też im że nie chce mieć ze mną nic wspólnego...że męczy się ze mną bo nie możemy sie dogadać...
Czy dobrze zrobiłam - wydaje mi się że tak ... ale czuję ucisk w piersiach... Teraz z rozmów z jego rodzina ,jego mamą to on jest poszkodowany...a ja i moje dzieci... o nas nikt nie myśli...
Jego rodzina ma do mnie pretensje że tak zrobiłam...tylko co by było gdyby zrobił dla mnie lub dzieci krzywdę...nikt już (od wczoraj)o tym nie pamieta...
Zrobiłam źle według nich...ale sama siebie pytam-kiedy miałaś to zrobić???jak byś leżała z rozbitą głową pobita ????
Jestem w takim dołku że nie chce mi się nic...a tak bardzo chcę by poddał się leczeniu...
Teraz na nikogo już nie mogę liczyć...a co będzie jak wystąpię z wnioskiem do urzedu gminy zajmującymu się rostrzyganiem problemów alkoholowych...
nie wiem co przyniesie jutro...jak długo będzie w nim ta nienawiśc do mnie...czy to faktycznie koniec...
nie wiem czego mogę się spodziewać...
to bardzo boli.........................
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz - one przyjdą same.
Marzenia się spełniają, a fantazje zostają w nas na zawsze.
W naszym niepowtarzalnym życiu, każdy dzień jest historyczny.