Witam, chciałem się doradzić, bo sobie nie mogę z tym poradzić. Jesteśmy małżeństwem, mamy dwójkę dzieci, ja mam 32 lata, ona 26. Od roku zauważyłem, że żona się świetnie bawi z moim kolegą na imprezach. Na imprezach jest alkohol wiadomo i wyglupianie sie, ale zauważylem coraz wiecej dziwnych sygnałów. Np. ona go czesto dotyka, niby tak niesmiadomie i niewinnie, ale to jej reka lezy na plecach, to gdzies dotknie, prawie caly czas jej reka kieruje sie w strone jego ciala. Na imprezie prawie zawsze siedzi obok niego. Swietnie sie dogaduja i bawia. Po prostu on ma u niej super względy. To wszystko zauważyłem tylko z jej strony. Ja wiem, jestem trochę zazdrosny, to prawda, ale widze poprostu ze ma na niego ochote. Rozmawialem z zona na ten temat, mowilem co widze i ze mi sie to nie podoba. Ale to nic nie pomoglo, a to jest bliski kolega z ktorym czesto imprezujemy. Z jednej strony nie chce zepsuc relacji i wyjsc na idiote, jak wyskocze z pretensjami, ale juz mnie to wku...a, i juz przestalem sie przez to bawic, bo caly czas ich podejrzewam o cos.
Nie masz wpływu na to co myśli twoja żona. Może ona celowo prowokuje takie sytuacje by wzbudzić w tobie zazdrość? To jest gdybanie, a ty i tak naprawdę nic nie wiesz czy "ona ma ochotę na kumpla czy tez nie". To twoje wyobrażenia, projekcje.
Czujesz się bezsilny. Boisz się, ze ja stracisz, boisz się ze stracisz przyjaciela. Może to irracjonalny lęk.
Nie doszukuj się niczego pomiedzy żoną a kolegą , nie "przyciągaj, nie projektuj".
(...) MARTWIENIE SIĘ
Podczas gdy poczucie winy jest karaniem siebie za przeszłość, martwiąc się, karzemy siebie za to, co może zdarzyć się w przyszłości. Martwienie się jest wyrazem syndromu „co będzie, jeśli”. „Co będzie, jeśli nie zdążę, nie zrobię, oni nie zrobią itd.”. To tak, jakbyśmy próbowali przejść przez most, zanim do niego dojdziemy. Nie ma sensu psuć sobie chwili bieżącej takimi rozważaniami, bez względu na to, czy dotyczą one jutra czy tego, co się zdarzy za tysiąc lat. By uświadomić sobie bezowocność martwienia się, dobrze jest zapytać siebie: „Czy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie za sto lat?”. W 99 procentach uzyskamy odpowiedź przeczącą.
Nawyk martwienia się można przezwyciężyć, skupiając się na chwili obecnej i dążąc do uwolnienia się od bezużytecznych myśli o innym czasie, który nie ma nic wspólnego z byciem tu i teraz.
Głównym lękiem ukrytym za martwieniem się jest lęk przed zranieniem w przyszłości.
ZAZDROŚĆ
Zazdrość jest reakcją wynikającą z nadmiernego przywiązania do kogoś w niezdrowy sposób. Pojawia się, gdy żywimy jakieś oczekiwania w stosunku do tego, jak inni powinni się wobec nas zachowywać. Wymagamy, aby ktoś kochał nas w pewien sposób, a kiedy tego nie czyni, czujemy się urażeni i zranieni.
Źródłem zazdrości jest brak wiary w siebie i porównywanie się z innymi ludźmi. Doświadczamy zazdrości, gdy ktoś, kogo kochamy, okazuje miłość innej osobie. Czujemy się porównywani do tej osoby, odrzuceni i zignorowani. Lecz w rzeczywistości to my czujemy urazę, nie z powodu uczuć „tego drania” do nas, lecz dlatego, iż wyobrażamy sobie, że woli kogoś innego. Gdybyśmy naprawdę kochali siebie, nie widzielibyśmy nic złego w tym, że nasz partner okazuje sympatię innym, ponieważ nie kwestionowalibyśmy jego miłości do nas.
U podstaw zazdrości tkwi roszczenie sobie prawa do posiadania innych ludzi. Jest to dziecinne podejście: traktowanie swych bliskich jako własności ma tyle sensu, co chęć objęcia w posiadanie słońca. Mentalność zorientowana na posiadanie prowadzi do rywalizacji. W konsekwencji czujemy się zagrożeni, gdy ktoś „zabiera” nam „naszą” ukochaną osobę, i wtedy pojawia się zazdrość – „zielonooki potwór”.
Gdy zrozumiemy mechanizm zazdrości, stosunek naszego partnera do kogoś innego możemy postrzegać jako relację między dwojgiem ludzi, a nie spisek wymierzony przeciwko nam. Dostrzeżemy także, że nie ma to nic wspólnego z naszą wartością, która przecież nie zależy od innych.
Pewną formą zazdrości jest zawiść. Dotyczy rzeczy, nie ludzi. Jest urazą o to, że inni mają czegoś więcej i lepszej jakości. To także przejaw mentalności zorientowanej na posiadanie.
Wolność od przywiązania do rzeczy i ludzi, a jednocześnie głębokie zaangażowanie w związki z nimi, pozwala przezwyciężyć owe pożerające energię reakcje.
Głównym lękiem kryjącym się za zazdrością jest lęk przed odrzuceniem i byciem nie dość dobrym.
Uwolnienie się od tych autodestruktywnych zachowań i reakcji zmienia nasz świat Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Reakcje uwarunkowane są sposobem radzenia sobie z tym, co, w gruncie rzeczy, jest iluzją. Możemy ich nie lubić, tak jak nie lubimy innych negatywnych aspektów naszego życia, ale odrzucając je, wymieniamy tylko jedne autodestruktywne zachowania na inne. Natomiast gdy je zaakceptujemy, przestajemy tłumić swoje uczucia. Pozornie wygląda to na sprzeczność!
Proponujemy, aby ich nie odrzucać, gdy się dzieją, lecz przyglądać się im uważnie. W każdej reakcji kryje się wielka lekcja. Proponujemy także, aby nie akceptować tych reakcji, ponieważ to się rzadko udaje. Jak można zaakceptować reakcję, która sama w sobie stanowi akt osądzenia – po prostu jest osądem. Jak można akceptować i osądzać jednocześnie? Wszystkie reakcje biorą się z odrzucenia rzeczywistości jako złej lub nieodpowiedniej (osądzenie). To uwalnia hormony bezpośrednio kształtujące te reakcje. Ważne jest uświadomienie sobie, że nic na zewnątrz nas ich nie tworzy. Przyczyna tkwi w nas.
A więc co możemy z nimi zrobić? Po prostu obserwować je, oddychać w nie i pozwolić im istnieć. Potem skontaktować się z lękiem ukrytym za reakcją i obserwować lęk.
Przebudź się i poczuj swój lęk, ponieważ za lękiem już nic nie ma. „Poznaj prawdę, a prawda da ci wolność”.
Colin P. Sisson – Wewnetrzne Przebudzenie
Szczerze mówiąc ja bym zaczęła rzadziej imprezowac...
No tak dobre rozwiązanie Jeszcze tylko przed nami impreza urodzinowa w weekend, za tydzień pewnie też coś wyjdzie na pasterkę, i sylwester tuż tuż. Tak wychodzi, nie zamknę żony w domu przecież. Ale chyba bede musial.
Zazdrość: rozumiem, że to mój sposób myślenia, ale czuje się trochę jakby patrzyć przez okno na kogoś kto grzebie przy moim samochodzie, i mam sie nie martwić na przód tym co może być. Staram sie byc spokojny, ale jestem poprostu czujny, wiem nie ufam jej, a to przecież podstawa w zwiazku. Ehh
Tak wychodzi, nie zamknę żony w domu przecież. Ale chyba bede musial.
Zazdrość: rozumiem, że to mój sposób myślenia, ale czuje się trochę jakby patrzyć przez okno na kogoś kto grzebie przy moim samochodzie, i mam sie nie martwić na przód tym co może być. Staram sie byc spokojny, ale jestem poprostu czujny, wiem nie ufam jej, a to przecież podstawa w zwiazku. Ehh
Zamknięcie żony w domu, nie jest żadnym rozwiązaniem. Przykład z samochodem zostanie zaraz obalony, ponieważ samochód jest Twoją własnością, a żona nie.
Sugeruje Ci się pozbycie się lęku i zazdrości, inaczej patrząc na tę sytuację, masz bez emocji patrzeć, jak żona klei się do Twojego kumpla i jawnie go adoruje, hmm.
Moim zdaniem, Twoja reakcja jest zupełnie naturalna, zachowałeś się jak należy, nie zrobiłeś awantury, porozmawiałeś z żoną, a rozmowa, to w końcu podstawa, a efekt jest taki, że zostałeś zlekceważony.
Istotne jest także to, jak wyglądała ta rozmowa, czy oprócz tego, że powiedziałeś, że nie podoba Ci się jej zachowanie, nadmieniłeś może jak się z tym czujesz?
Jeżeli tak, to wygląda na to, że żona lekceważy Twoje uczucia.
Nie dorabiajmy tutaj ideologii, gdyby podobny wątek umieściła tu kobieta, byłaby mowa o zapaleniu się czerwonej lampki i przekroczeniu pewnych granic przez jej partnera.
Dotyk jest właśnie przekroczeniem takich granic. Gdyby tutaj napisała Twoja żona, że mąż nie potrafi utrzymać rąk przy koleżance, zostałbyś odsądzony od czci i wiary.
Analogicznie, kobieta zajęta, zwłaszcza będąca w towarzystwie męża, radośnie pozwalająca sobie na przekroczenie swojej przestrzeni osobistej, przez innego pana, także przekracza granice lojalności względem męża.
Problem w tym, że niczego nie możesz żonie zakazać, czy nakazać. Przyglądać się bezradnie i jeszcze cieszyć, z tego, że żona świetnie się bawi (aż za...) z kolegą, też nie jest idealnym rozwiązaniem.
Cóż możesz zrobić? Nie mam złotego środka. Nie napisałeś, czy w czasie tych wspólnych imprez, żona pamięta o Twoim istnieniu, czy całkowicie jest zajęta kolegą, czy może są tam inne fajne koleżanki, które można by było poprzytulać w tańcu? Wiem, to dość prymitywne, ale czasami taki zimny prysznic, na zasadzie jak Kuba Bogu...może uświadomi żonie, jak Ty czujesz się w analogicznej sytuacji.
Choć nie musi być to prymitywna zemsta w celu wzbudzenia zazdrości, skoro "Zazdrość jest reakcją wynikającą z nadmiernego przywiązania do kogoś w niezdrowy sposób.", uzdrów swój stosunek do żony, niekoniecznie stawiając ją w centrum swojego zainteresowania.
Z jednej strony nie chce zepsuc relacji i wyjsc na idiote, jak wyskocze z pretensjami, ale juz mnie to wku...a, i juz przestalem sie przez to bawic, bo caly czas ich podejrzewam o cos.
A dlaczego nie? Jakiej relacji nie chcesz zepsuć? Swojej z zoną czy ze znajomymi? Jak na razie to zona się swietnie bawi i raczej nie przestanie. Jestes facet czy nie? Nie umiesz jasno powiedzieć, że ci to nie odpowiada? Robi z ciebie pośmiewisko na oczach znajomych. Myslisz, ze znajomi się z ciebie nie smieja? A ty mówisz o psuciu relacji....
7 2016-12-13 09:38:54 Ostatnio edytowany przez Paulla28 (2016-12-13 09:40:39)
Myślę, że ona czuje do niego sympatię. Wśród moich znajomych była też jedna dziewczyna, która miała narzeczonego i razem spotykaliśmy się kilka lat w grupie kilkunastu osób. Ona też zawsze bawiła się z jednym naszym kolegą, tylko że było to tak, że ten kolega również lubił bawic się głównie z nią, też siedzieli obok siebie. Każdy to widział i mówił między sobą , że coś jest między nimi. Co się okazało później, że kiedyś zostali sami i on ją pocałował. Każdy gadał że Adam podkochuje się w Ewelinie. Na pewnej imprezie narzeczony tej dziewczyny zrobił taką awanturę przy wszystkich ,że on nie jest ślepy, że widzi jak się kleją do siebie i że ma się od niej odpierdo..ć. Prawie doszło do bójki i narzeczony wyszedł. I co to dało, a no nic, olali go. Bo dalej bawili się razem, później pisali smsy a Adam powiedział jej, że gdyby nie była w związku z jego kumplem to dawno by się o nią starał. Paczka się rozleciała. Pary się pozrozchodziły i jakoś grupa nie przetrwała. Myśle, że powinienieś coś z tym zrobić i nie czekać, aż twoja żona pocałuje kolege albo odwrotnie.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, przynajmniej nie jestem z tym problemem sam.
Zrobić awanturę i nastrzelać po pysku to ja mogę w każdej chwili, tylko pytanie czy to rozwiąże problem, i jakie nowe problemy to spowoduje.
Spowodować zazdrość u żony, to było by najlepsze rozwiązanie, ale nie jest takie proste, wbrew pozorom. Po pierwsze kobiety mają swoich partnerów, po drugie nawet jak się znajdzie taka bez, to sobie pomyśli: stary ty przecież masz żonę, czego chcesz ode mnie. I po za tym generowanie jakichkolwiek sytuacji "zazdrogennych" na siłę, wyglądało by nienaturalnie, a i jeszcze mogłoby się komuś spodobać, a chyba nie oto chodzi. Dodam, że ten kolega nie ma w tej chwili partnerki, gdyby miał to pewnie nie było by tematu. Zresztą, to że okazuje zazdrość, to mam wrażenie że to jest dla mojej żony, jak okazanie słabości i ją to bawi. Bo nie ma okazji poczuć tej zazdrości.
josz, rzeczywiście żona przekracza granice lojalności względem mnie, i na pewno by ją zabolało, gdyby zobaczyła mnie w objęciach innej panny. Zobaczymy, w weekend jest kolejne spotkanie, także jak sytuacja się nie zmieni, to rzeczywiście muszę zająć się sobą, uzdrowię swój związek i po prostu wyjdę z imprezy i pójdę bawić się gdzieś indziej.
9 2016-12-13 17:42:17 Ostatnio edytowany przez josz (2016-12-13 17:42:42)
Bartek84, z pewnością bicie kogokolwiek po gębie, nie załatwi sprawy i nie zlikwiduje problemu, takiej, a nie innej postawy Twojej żony. Jest to kwestia zasad i jak wcześniej napisałam, zachowania pewnych granic, a co za tym idzie, szacunku do partnera. Sama byłam niejednokrotnie, w podobnej sytuacji, gdy na jakiejś większej imprezie, zarywał do mnie cudzy mąż.
Tutaj naprawdę nie potrzeba większego wysiłku, żeby takiego lovelasa zniechęcić. Wystarczy sztywna postawa, brak uśmiechu na ustach i klasyczne "w tył zwrot", a dla bardziej wytrwałych propozycja zajęcia się własną żoną.
Twój kolega nie jest wobec Ciebie OK, bo nie ma takiej możliwości, żeby nie widział tego co się dzieje (zwłaszcza, że nie jest to odosobniona sytuacja), nie czuł dotyku Twojej żony i jej szczególnej sympatii do niego. Skoro tak świetnie się rozumieją, wystarczyłoby, żeby ostudził jej zapał i zasugerował, że stawia go w niezręcznej sytuacji.
Niestety, wiele osób ma baaardzo elastyczne zasady. Nie wiem, jak załatwiają to faceci, Rozmowa z kolegą może tym bardziej ujawnić Twoją słabość i bezradność, wzbudzić gniew żony i a z jego strony być może współczucie dla Ciebie, albo satysfakcję. Nie wiem, Ty go znasz.
Generalnie jestem zwolenniczką załatwiania takich spraw w cztery oczy z partnerem. Pomysł z wyjściem z imprezy i zabawa w innym towarzystwie, może i dobry, adorowanie innej koleżanki z towarzystwa? Zawsze istnieje ryzyko, że taka koleżanka połapie się w czym rzecz i poczuje się (słusznie) ofiarą manipulacji.
Może potrzeba Ci dystansu do żony, znalezieniu np. nowego hobby, dla którego wyjdziesz z domu, umówienia się na kawę ze znajomą, może jesteś za dobry, a żona tego nie dostrzega i nie docenia? Z pewnością jest bardzo pewna siebie.
Gdyby w analogicznej sytuacji mój mąż zwrócił mi uwagę, nie miałabym satysfakcji, z tego, że jest zazdrosny, a tym samym słaby. Byłoby mi przykro, że stałam się przyczyną jego frustracji, a z pewnością przeanalizowałabym swoje zachowanie.
Twoja żona, takich obiekcji nie ma - dlaczego? ... i to jest problem.
Jest prosta metoda aby sprawdzić co się święci. Polecam darmowe programy do szpiegowania. Instalujesz na komputerze i prędzej czy później wyjdzie szydło z worka. Kiedyś byłem w podobnej sytuacji. Słuchałem tylko, że to dobry kolega, że to, że tamto. Przeczuwałem o co chodzi ale nie mając dowodów mogłem co najwyżej siać domysły i się zamęczać ,że to we mnie jest problem bo jestem podejrzliwy i za bardzo zazdrosny. Ogólnie w skrócie po zainstalowaniu widziałem jej wszystkie rozmowy itp. Wiadomo po godzinie prawda nie wyszła na jaw. Ale po max tygodniu wyłapałem jej rozmowę z przyjaciółką na temat "kolegi" i wszystko było jasne. Jeśli rzeczywiście ta sprawa nie daje ci spokoju to polecam. Bo ani od kumpla ani od niej prawdy się nie dowiesz:) I taka moja rada z doświadczenia. Nie wytykaj jej od razu czegoś co dowiesz się dzięki programowi. Chyba ,że będzie to czarne na białym. W przeciwnym razie co mądrzejsza dziewczyna domyśli się ,że coś jest nie tak i zacznie ostrożniej wysyłać wiadomości także Ty dalej pozostaniesz przy domysłach. Tak czy siak powodzenia.
11 2016-12-16 14:48:38 Ostatnio edytowany przez pawel_86666 (2016-12-16 14:48:59)
Należy też uwzględnić inne scenariusze.
Pierwszy to taki, że autorowi wątku się to wydaje. Łatwo się w takie coś wkręcić, a dla niej te gesty niby świadczące o "ochocie na nie niego" mogą być naturalne i może nie przykładać do tego uwagi.
Drugi to taki (o czym już wspomniano), że robi to celowo aby sprowokować autora wątku do jakiejś sceny zazdrości.
Trzeci to taki, że może i Twoja żona faktycznie ma na niego ochotę, ale to tylko taka fantazja. Facetowi, który jest w małżeństwie też może podobać się inna kobieta, może mieć na nią ochotę, co nie znaczy że faktycznie dopuściłby się zdrady gdyby miał możliwość. To działa w dwie strony.
Na Twoim miejscu albo poszukałbym dowodów albo przestał się zadręczać. Przy czym musisz uwzględnić to, że takie szukanie dowodów może być zgubne.
Ja bym pogadała z kumplem. Kumple mojego faceta są dla mnie aseksualni Nawet jeśli chciałabym cokolwiek z nimi zrobić - zaraz dostałabym czerwone światło i tyle. Urażona kobieta nie pozwoli sobie na takie blachy
Rzuć ją i tyle. Tylko czasem nie rób jakiś tam głupot. Chce iść do niego to niech idzie. On ją rzuci prędzej czy później, jak to każdy typowy lowelas robi.