Agresywny partner , zawsze bez winy.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Agresywny partner , zawsze bez winy..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

Temat: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Witajcie,
w niedzielę rozstałam się z partnerem, z którym byłam od czterech lat, to była wielka miłość początkowo, która wybuchła z dnia na dzień, zostawiłam dla niego męża i myslałam ,że moje życie z  nim to będzie sielanka. Byłam w nim bardzo zakochana, pierwszy, jedyny raz w życiu, nie potrafię wytlumaczyc dlaczego zakochalam sie w nim i zostawilam męża, to się po prostu stało.
Związek zakończyl sie opuszczeniem mieszkania przez mojego faceta... po interwencji policji, po którą zadzwoniłam kiedy bardzo bałam się o siebie i swojego syna (z poprzedniego zwiazku). Sytuacja zaczeła się od zwykłej kłotni o pieniadze, ponieważ powiedział że nie dołoży się do zapłaty za mieszkanie i mam sama sobie zorganizować pieniądze. od słowa do słowa..... nagle wyrzucił mnie z impetem z łózka na przedpokoj , byłam na boso i w piżamie, wyrzucił mnie dosłownie za koszulkę a nastepnie zaczął dusić  wykrzykująć cyt. : "wypierdalaj stąd bo rozjebie ci łeb" Mój synek to słyszał sad Sytuacja powtórzyła się jeszcze trzykrotnie kiedy próbowałam dostać się do pokoju po swoje rzeczy i po telefon.... upadłam na podłogę jeszcze dwukrotnie i byłam podduszana (brak siniaków, sytuacja miala miejsce nie pierwszy raz , a on już wie jak to robić żeby śladów nie było) Dodam jeszcze że nie podjudzałam go w tej sytuacji, byłam cicho bo chciałam żeby przestał aby mój syn niczego nie usłyszał. Przestaraszyłam się tak bardzo, że poprosiłam syna po cichu aby nie wychodził z pokoju wybiegłam przed budynek aby wezwać policję..... (jezeli chodzi o jego warunki fizyczne to waży 130 kg i ma 195 cm wzrostu , ja ważę o połowę mniej
Policjanci przyjechali , kazali mu opuścić mieszkanie... nie stawiał się , udawał porządnego,spokojnego i stwierdził że sobie to wszystko wymyśliłam. .....Nie był mocno pijany bo właściwie nigdy nie jest, pije codziennie, doslownie od poniedzialku do niedzieli  od 4 do 6 piw plus kilka setek dziennie rowniez w tygodniu - nie zawsze widac po nim, ma albo humorek albo wygląda  po prostu na podpitego.
To nie była pierwsza sytuacja, już raz wzywałam policję ponieważ wyzywał mnie i krzyczał pod blokiem (prawie trzy lata temu) , innym razem pobił mni dotkliwie tak że nie wyszłam z domu przez dwa tygodnie, nigdzie tego nie zglosilam, widziala mnie tylko jego bratowa  z bratem, udawałam że mam grypę i dlatego nie wychodzę. wielokrotnie rzucal sie z lapami do mnie , ja także do niego pyskowałam, nie mam potulnego charakteru i również nie pozwalam sobie w kaszę dmuchać po prostu się bronilam kiedy mnie upokarzał.... takich sytuacji bylo dużo , za dużo. Wielokrotnie również dzwoniłam najpierw po jego brata lub matkę, że się go boję żeby go uspokoili bo bede musiala zadzwonic na policje. Jednak im wiecej było tych sytuacji tym bardziej oni obwiniali mnie że to moja wina, że on sie tak zachowuje , że to przeze mnie jest agresywny, że go prowokuje itd i że nie powinnam sie znim kłocic itd choc tak naprawdę nigdy nie byli obecni w sytuacji w której on wpadal w furię jak wściekły zwierz rzucając się na mnie z całej siły, a jest silny bardzo.....
w kazdym razie teraz jestem ta najgorsza, ZCHOWALAM SIE JAK OSTATNIA DZIWKA wedlug jego rodziny bo wezwalam na niego policję i jestem nic nie wartą osobą.... on równiez tkwi w tym przekonaniu, ze nie zrobil nic zlego a ze te zachowania nie byly nigdy na powaznie i nie powinnam robic z tego afery. Bywał również agresywny wobec mojego dziecka, na szczescie nie uderzyl go nigdy ale potrafil go wyzwać lub tez popchnąć, wiem , że to chore i że powinnam już dawno go sobie odpuścić..... ale fakt faktem czuję się beznadziejna i winna sad
Ostatnie miesiące nie byly dla nas dobre, wiem że nie byłam dla niego najbardziej uczuciowa i dbająca ale to dlkatego że on równiez nie zachowywał sie odpowiednio. Podjudzał mojego synka do kłotni a potem zwalal winę na niego, całymi wieczorami siedział i grał na play station, nigdzie razem nie wychodzilismy, on sam planował sobie weekend np z kolegami na flaszkę, na mecz, wracał z pracy po 21 a konczyl 17.30 bo  szedl z kolegami na piwko i pogadanki ,miałam do niego o to pretensje i mówiłam mu o tym . sprowadzal kolegów do domu gdy byłam w pracy na popoludnie, pili piwo, wodkę, palili papierosy a moj synek siedzial zamkniety w pokoju. Moj syn jest ulozonym dzieckiem z natury, bardzo dobrze sie uczy, a on mial caly czas pretensje o to ze moj syn nie traktuje go jak ojca. jednakże bywal tym ojcem tylko wtedy kiedy trzeba bylo nakrzyczec, zwrocic uwagę lub przyczepic sie, nie próbował za bardzo zblizyc sie do mojego syna , zabierac go gdzies czy tez spedza z nim czas.
najlepsze jest to że on ma takie mniemanie o sobie że jest najcudowniejszy i wszystko robi idealnie. nie ma powodiow zeby go krytykowac i zawsze po prostu zawsze moja wina. slowa przepraszam nie bylo w jego języku,.... to mnie bardzo boli . cały czas stalam pomiedzy nim a moim dzieckiem , mialam metlik w glowie, nie wiedzialam co mnie spotka danego wieczoru,
On nie był zawsze zły - bywał dobry i cudowny..... ale tylko bywał. Były dni a czasem dluzsze okresy w których widzialam ze sie stara i myslalam ze sie chce zmienic i tak przez 4 lata.... ale ten kołowrotek mnie wykańczał, nioe p[otrafiłam być już ostatnio dla niego czuła i kochająca, wiem że byłam dość zimna ale gdy próbowałam z nim rozmawiac to zawsze mnie wyzywał i krytykował.
Czuje ogromny ból, wyrzuty sumienia, oraz smutek z powodu straconego czasu.... zastanawiam sie co jest ze mną nie tak....
Mam 32 lata , jestem po studiach, mam fajną pracę , pochodze z normalnego domu. Jestem wrażliwą osobą, zawsze myślałam że miłośc jest w życiu najważniejsza....
Reasumując on się nie odzywa, wraz ze swoją rodziną mają mnie za najgorsze dno, bo przeciez jak moglam wezwać na niego policję..... nie zasługuję już na nic. a ich Synuś jest biedny i źle trafił. O co w tym wszystkim chodzi.....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Chodzi o to, że to jest agresywny alkoholik-przemocowiec, z zaburzeniami psychicznymi.
Taki człowiek jest zdolny tworzyć wyłącznie patologię wokół siebie i tylko w takim środowisku potrafi funkcjonować.
Tylko podobna jemu - zaburzona partnerka - jest w stanie odnaleźć się w takich warunkach.
Często zaczyna się od wspólnego picia, a kończy na poważnych bijatykach, rozbojach itp.

3 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-22 13:17:48)

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
margo.85 napisał/a:

O co w tym wszystkim chodzi.....

No właśnie. O co w tym wszystkim chodzi...tobie?
Chciałabym ci pogratulować, że WRESZCIE zdecydowałaś się zrobić coś, aby zatrzymać przemoc swojego partnera wobec siebie, zanim on zacząłby podobnie traktować twoje dziecko, ale przeszkadza mi w tym to, że ciebie najbardziej w zaistniałej sytuacji oburza fakt, że JEGO rodzina stanęła po JEGO stronie. Mam wrażenie, że twój partner w swojej rodzinie może znaleźć to, czego może zabraknąć twojemu synowi w tobie jako najbliższej rodzinie.
Przeraża mnie twój brak wyobraźni, przejawiający się w braku umiejętności antycypowania eskalacji przemocy wobec bierności ofiary. Tak samo jak brak zrozumienia tego, że bliscy ludzie troszczą się o siebie i dbają nawzajem zamiast krzywdzić.
Rozumiem, że wezwanie policji było z twojej strony nie do końca przemyślanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem, ale dobrze, że WRESZCIE się to stało i życzę ci, abyś to zrozumiała, wyciągnęła wnioski i poszła do przodu bez oglądania się na tego -pożal się Boże- mężczyznę.

4 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-11-22 13:22:32)

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
margo.85 napisał/a:

Jestem wrażliwą osobą, zawsze myślałam że miłośc jest w życiu najważniejsza....
Reasumując on się nie odzywa, wraz ze swoją rodziną mają mnie za najgorsze dno, bo przeciez jak moglam wezwać na niego policję..... nie zasługuję już na nic. a ich Synuś jest biedny i źle trafił. O co w tym wszystkim chodzi.....

miłość jest najważniejsza, jednak nie taka!!!

wkręciłaś się w zależność, w grę w której przyjęłaś zasady rozgrywających, a Twój były partner w dodatku oszukuje, gra większym zespołem

odczuwasz zdrowo,
reagujesz jednak na zasadach tej gry, tracisz siebie walcząc o coś czym to nie jest, koalkoholizm się to nazywa....

nie mam tu na myśli wezwania policji, słusznie chodź pewnie wiele emocji to kosztowało

5

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
summerka88 napisał/a:
margo.85 napisał/a:

O co w tym wszystkim chodzi.....

No właśnie. O co w tym wszystkim chodzi...tobie?
Chciałabym ci pogratulować, że WRESZCIE zdecydowałaś się zrobić coś, aby zatrzymać przemoc swojego partnera wobec siebie, zanim on zacząłby podobnie traktować twoje dziecko, ale przeszkadza mi w tym to, że ciebie najbardziej w zaistniałej sytuacji oburza fakt, że JEGO rodzina stanęła po JEGO stronie. Mam wrażenie, że twój partner w swojej rodzinie może znaleźć to, czego może zabraknąć twojemu synowi w tobie jako najbliższej rodzinie.
Przeraża mnie twój brak wyobraźni, przejawiający się w braku umiejętności antycypowania eskalacji przemocy wobec bierności ofiary. Tak samo jak brak zrozumienia tego, że bliscy ludzie troszczą się o siebie i dbają nawzajem zamiast krzywdzić.
Rozumiem, że wezwanie policji było z twojej strony nie do końca przemyślanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem, ale dobrze, że WRESZCIE się to stało i życzę ci, abyś to zrozumiała, wyciągnęła wnioski i poszła do przodu bez oglądania się na tego -pożal się Boże- mężczyznę.

Summerka88, nie rozumiem dlaczego wezwanie policji było nie do końca przemyslanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem?
I czy postawa jego rodziny w tej sytuacji powinna polegać na obronie kata i ataku na ofiarę?

6

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
mary56 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
margo.85 napisał/a:

O co w tym wszystkim chodzi.....

No właśnie. O co w tym wszystkim chodzi...tobie?
Chciałabym ci pogratulować, że WRESZCIE zdecydowałaś się zrobić coś, aby zatrzymać przemoc swojego partnera wobec siebie, zanim on zacząłby podobnie traktować twoje dziecko, ale przeszkadza mi w tym to, że ciebie najbardziej w zaistniałej sytuacji oburza fakt, że JEGO rodzina stanęła po JEGO stronie. Mam wrażenie, że twój partner w swojej rodzinie może znaleźć to, czego może zabraknąć twojemu synowi w tobie jako najbliższej rodzinie.
Przeraża mnie twój brak wyobraźni, przejawiający się w braku umiejętności antycypowania eskalacji przemocy wobec bierności ofiary. Tak samo jak brak zrozumienia tego, że bliscy ludzie troszczą się o siebie i dbają nawzajem zamiast krzywdzić.
Rozumiem, że wezwanie policji było z twojej strony nie do końca przemyślanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem, ale dobrze, że WRESZCIE się to stało i życzę ci, abyś to zrozumiała, wyciągnęła wnioski i poszła do przodu bez oglądania się na tego -pożal się Boże- mężczyznę.

Summerka88, nie rozumiem dlaczego wezwanie policji było nie do końca przemyslanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem?
I czy postawa jego rodziny w tej sytuacji powinna polegać na obronie kata i ataku na ofiarę?

Obiektywnie postawa człowieka  powinna wyglądać tak, że wstawia się za ofiarą, a nie sprawcą przemocy. Ale rodzinne więzi robią swoje, bo chroni się swoje geny. Rodzina twojego partnera czuje i robi właśnie to - w przeciwieństwie do ciebie.
A odnośnie wezwania policji to w sumie masz rację. Założyłam, że chciałaś wreszcie chronić siebie i dziecko, dlatego wezwałaś policję, ale po ponownym przeczytaniu twojej historii przyszło mi do głowy, że po prostu chciałaś mu zapłacić pięknym za nadobne. Nie chodziło o obronę i ochronę, ale o zemstę. Dlatego też on i jego rodzina są na ciebie wkurzeni.. czyż nie tak?

7

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

To nie do końca tak że najbardziej oburza mnie fakt iż jego rodzina nie widzi w nim winy tylko we mnie, to nie jest dla mnie największy problem. Chodzi o to , że jestem w tym mieście sama, nie mam tu nikogo ze swojej rodziny, przyjaciół (poza wspólnymi,) , znamy się tyle lat , żyliśmy jak rodzina, czułam się zżyta z nimi, nie czułam się nie lubiana , poza tym, że zawsze twierdzili że powinnam siedzieć cicho bo on jest wybuchowy to by nie było awantur, ale nie zgadzam się z tym.... widuję ich częściej niż swoich, a nagle zostalam obarczona całkowitą winą choć jego mama wie, jak bardzo go kochałam, stąd to oburzenie,ale to nie najważniejsze , logiczne  że ja również broniłabym swojego syna, choć uważam że starałabym się jednak wytłumaczyć mu, że robił źle....
Jeśli chodzi o wezwanie policji uwierzcie , że gdybym miała tu na miejscu, tatę, brata, kuzyna  itp to najpierw poprosiłabym ich o pomoc. Ale przyjechałam tu dla niego z innego miasta, i nie chcę się tłumaczyć że w strachu przed zdrowiem swoim i syna to zrobiłam. No cóż miałam jeszcze do wyboru zamknąć się w szafie z kocem na głowie i udawać że mnie tam nie ma.....

8

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
summerka88 napisał/a:
mary56 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

No właśnie. O co w tym wszystkim chodzi...tobie?
Chciałabym ci pogratulować, że WRESZCIE zdecydowałaś się zrobić coś, aby zatrzymać przemoc swojego partnera wobec siebie, zanim on zacząłby podobnie traktować twoje dziecko, ale przeszkadza mi w tym to, że ciebie najbardziej w zaistniałej sytuacji oburza fakt, że JEGO rodzina stanęła po JEGO stronie. Mam wrażenie, że twój partner w swojej rodzinie może znaleźć to, czego może zabraknąć twojemu synowi w tobie jako najbliższej rodzinie.
Przeraża mnie twój brak wyobraźni, przejawiający się w braku umiejętności antycypowania eskalacji przemocy wobec bierności ofiary. Tak samo jak brak zrozumienia tego, że bliscy ludzie troszczą się o siebie i dbają nawzajem zamiast krzywdzić.
Rozumiem, że wezwanie policji było z twojej strony nie do końca przemyślanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem, ale dobrze, że WRESZCIE się to stało i życzę ci, abyś to zrozumiała, wyciągnęła wnioski i poszła do przodu bez oglądania się na tego -pożal się Boże- mężczyznę.

Summerka88, nie rozumiem dlaczego wezwanie policji było nie do końca przemyslanym aktem desperackiej obrony przed przemocowcem?
I czy postawa jego rodziny w tej sytuacji powinna polegać na obronie kata i ataku na ofiarę?

Obiektywnie postawa człowieka  powinna wyglądać tak, że wstawia się za ofiarą, a nie sprawcą przemocy. Ale rodzinne więzi robią swoje, bo chroni się swoje geny. Rodzina twojego partnera czuje i robi właśnie to - w przeciwieństwie do ciebie.
A odnośnie wezwania policji to w sumie masz rację. Założyłam, że chciałaś wreszcie chronić siebie i dziecko, dlatego wezwałaś policję, ale po ponownym przeczytaniu twojej historii przyszło mi do głowy, że po prostu chciałaś mu zapłacić pięknym za nadobne. Nie chodziło o obronę i ochronę, ale o zemstę. Dlatego też on i jego rodzina są na ciebie wkurzeni.. czyż nie tak?

Pięknym za nadobne?
Czy dusił Cie kiedyś facet o wadze 130 kg i rzucał Tobą o podłogę?

9

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Summerka88 powtórzę się i napiszę ponownie że pobił mnie kiedyś tak dotkliwie że 2 tyg nie wychodziłam z domu bo wyglądałam jak potwór...- wtedy mogłabym się zemścić gdybym poszła na policje siedzial by w wiezieniu i jeszcze bym na tym zarobiła otrzymując odszkodowanie. Jego matka do dzis nie zna szczegółów tego zdarzenia a ty pytasz czy  nie chodziło mi o zemstę....

10

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
margo.85 napisał/a:

To nie do końca tak że najbardziej oburza mnie fakt iż jego rodzina nie widzi w nim winy tylko we mnie, to nie jest dla mnie największy problem. Chodzi o to , że jestem w tym mieście sama, nie mam tu nikogo ze swojej rodziny, przyjaciół (poza wspólnymi,) , znamy się tyle lat , żyliśmy jak rodzina, czułam się zżyta z nimi, nie czułam się nie lubiana , poza tym, że zawsze twierdzili że powinnam siedzieć cicho bo on jest wybuchowy to by nie było awantur, ale nie zgadzam się z tym.... widuję ich częściej niż swoich, a nagle zostalam obarczona całkowitą winą choć jego mama wie, jak bardzo go kochałam, stąd to oburzenie,ale to nie najważniejsze , logiczne  że ja również broniłabym swojego syna, choć uważam że starałabym się jednak wytłumaczyć mu, że robił źle....
Jeśli chodzi o wezwanie policji uwierzcie , że gdybym miała tu na miejscu, tatę, brata, kuzyna  itp to najpierw poprosiłabym ich o pomoc. Ale przyjechałam tu dla niego z innego miasta, i nie chcę się tłumaczyć że w strachu przed zdrowiem swoim i syna to zrobiłam. No cóż miałam jeszcze do wyboru zamknąć się w szafie z kocem na głowie i udawać że mnie tam nie ma.....

Zrobiłaś dobrze. Musiałaś się bronić. Ja nam sytuacje, że siedzenie cicho, zamknięcie się w pokoju, tylko podsyca agresję. Nie ważne, mówisz czy milczysz, skrzywisz czy uśmiechniesz się, czy zrobisz cokolwiek innego, wg agresora - prowokujesz.
A rodzina, też powinna zdobyć się, na bardziej obiektywne spojrzenie, tym bardziej, że nie było to raz i widzieli twoje obrażenia. Ale rzeczywiście, tu nie na wiele możesz liczyć.

11 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-22 14:29:33)

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Ufff...aż musiałam wziąć głęboki oddech wink

Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo pasuje tu jak ulał. Czy lepiej doradzić ci, żebyś poczytała na temat WSPÓLUZALEŻNIENIA, bo wygląda, że temat ciebie w znacznym stopniu dotyczy. Czy wysłać cię do wątku kobiet kochających za bardzo, a może do polecanego tutaj na forum bloga „moje dwie głowy”.
Nie mogę pojąć, jak to się stało, że ułożona dziewczyna z normalnego domu tkwi w związku z przemocowcem. Lubisz być tresowana, czy co u licha? Dlaczego reagujesz dopiero wówczas gdy 130kg facet dusi ciebie i rzuca o podłogę? Dlaczego nie poszłaś na policję, gdy cię pobił tak dotkliwie, że z domu nosa nie wyściubilaś? Co jest z tobą?


Edit:

margo.85 napisał/a:

Summerka88 powtórzę się i napiszę ponownie że pobił mnie kiedyś tak dotkliwie że 2 tyg nie wychodziłam z domu bo wyglądałam jak potwór...- wtedy mogłabym się zemścić gdybym poszła na policje siedzial by w wiezieniu i jeszcze bym na tym zarobiła otrzymując odszkodowanie. Jego matka do dzis nie zna szczegółów tego zdarzenia a ty pytasz czy  nie chodziło mi o zemstę....

Przecież to rodzina twojego faceta może twoje postępowanie odbierać jako ZEMSTĘ za jego wybuch, a nie ja. Co ja o tym sądzę napisałam w pierwszym swoim poście. Rodzina twojego faceta może tak myśleć o twoim postępowaniu, tym bardziej, że ukrywałaś przed nimi jego wcześniejsze ataki i przemoc wobec ciebie

12

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
margo.85 napisał/a:

pobił mnie kiedyś tak dotkliwie że 2 tyg nie wychodziłam z domu bo wyglądałam jak potwór...- wtedy mogłabym się zemścić gdybym poszła na policje siedzial by w wiezieniu i jeszcze bym na tym zarobiła otrzymując odszkodowanie. Jego matka do dzis nie zna szczegółów tego zdarzenia a ty pytasz czy  nie chodziło mi o zemstę....

Powinnaś jeszcze zrobić obdukcję, lekarz opisałby wszystkie obrażenia. To jest dowód.
Znam oprawcę, obdukcja zadziałała tak, że jak znalazł, to zabrał i jeszcze krzyczał, że zabierze lekarzowi prawa wykonywania zawodu, za to, co wg niego fałszywie opisał. Ale w sytuacji, gdy przestraszył się, że duplikat i tak będzie wydany, oddał.

13

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Sumerka smile

Przeciez rodzina jest sama w sobie zmanipulowana, pewnie chorym wstydem, zachowawczo kierowana,

Poza tym co to za wartości pielęgnowane są, ze facet leje kobietę,

Łatwiej obrzucić błotem, niż coś zrobić

14

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

powiem Ci tyle : spierdzielaj jak się tylko da!!!!!

15

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
Amethis napisał/a:

Sumerka smile

Przeciez rodzina jest sama w sobie zmanipulowana, pewnie chorym wstydem, zachowawczo kierowana,

Poza tym co to za wartości pielęgnowane są, ze facet leje kobietę,

Łatwiej obrzucić błotem, niż coś zrobić

Mamy tutaj już przynajmniej kilka powodów, dla których rodzina woli obwinić „obcą” ofiarę niż „swojaka” kata:
1. Wstyd, że wychowało się przemocowca
2. Łatwiej obwiniać kogoś niż wymagać od siebie
3. Swoje geny się chroni
4. Nie wierzy się w wersję ofiary, za to łatwo przypisać jej niewłaściwe pobudki lub nieadekwatną reakcję, gdy nie zna się całego obrazu zdarzeń (także z uwagi na milczenie samej ofiary)

Ale co z tego?

Niesamowite jest to, że autorka zamiast wyciągnąć wnioski ze swojej porażki szuka punktów zaczepienia poza sobą. Byle nie zająć się sobą.

16

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Twoje dziecko MA PRAWO wychowywać się w spokoju, a nie patrzeć , jak kochanek matki, większy od niej bydlak ponadstukilowy, bije ją i dusi. Tego chcesz nauczyc swoje dziecko?  Po pierwszym objawie agresji nalezalo sp. jak najdalej, dodatkowo twój pan pije.  Naprawde, chcesz sobie spieprzyyc zycie , twoja spraw. Al e twoje dziecko ma prawo do lepszego zycia. Prosze, poszukaj pomocy  dla SIEBIE, bys wyszła z tego kręgu wspoluzalezniena.

17

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Czy Ty sobie żartujesz?
Facet pije ok. 6 piw dziennie do tego kilka setek w tygodniu, a Ty uważasz, że nie bywa pijany...? Przecież on jest na nieustannym rauszu!
Do tego agresor i psychopata...

Weź oprzytomnij,  jeśli nie dla siebie, to chociaż dla swojego syna.

18

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

glupota niektorych kobiet mnie przeraża.  Tylko tych dzieci szkoda

19

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Przede wszystkim zajmij sie sobą i synem. At jestescie najwazniejsi. Poszukaj terapii dla wspoluzaleznionych - otworzy Ci oczy.
A jego rodzina- olej ich . Po co rozmyslać o tym co Oni powiedzieli, pomysleli.... Ty i Twoj syn jestescie ofiarami i skup się na tym. Rozmyslanie o rodzinie Twego przemocowca to tylko odwrocenie uwagi od problemu jakim jest wspoluzaleznienie.

20

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi nawet te które mnie zabolaly....
Czasem warto jest posłuchać kogoś z boku. Szukam terapii i zaczynam nowe życie dla mnie i mojego synka. Nie pozwolę żeby patrzył jak ktoś krzywdzi jego matkę i jeszcze jej wmawia że jest psychicznie chora bo ma pretensje ze jest popychana i poniżana. Dziękuję kochani, o wielu rzeczach po prostu nie zdawałam sobie do końca sprawy.

21

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Nie chcę nawet sobie wyobrażać, z jaką siłą bił Cię typ 190/130, bo ja sobie poradzić nie mogłam z (teraz już nie) moim 180-kilka/80, a jestem mniej więcej Twojej wagi hmm
Dobrze, że w końcu zareagowałaś. Lepiej późno niż wcale, chociaż u Ciebie było w tym wszystkim jeszcze dziecko i to jego szkoda najbardziej. Rozumiem jednak, jak bardzo taki sk...el potrafi zaślepić i jak dobrze udawać wielką miłość, żeby tylko swoją ofiarę do siebie przywiązać. I nie daj sobie wmówić, że z Tobą było coś nie halo, gdy wchodziłaś w związek (bo później rzeczywiście Cię zniszczył i nie zachowywałaś się racjonalnie). Np. ja w momencie "inicjacji" byłam pewną siebie dziewczyną dopiero wchodzącą w dorosłe życie, z dobrego domu i ogólnie z kochającej rodziny, w której nie było przemocy, alkoholizmu i innych odstępstw od normy. No i co? No i pstro.

22

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Byla_Narzeczona może miała byś ochotę porozmawiać ze mną? Możesz podać mi swój e-mail?

23

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Autorko, mi się wydaje że Ty nawet nie rozważasz tak na serio opcji by od niego odejść. Ale tak na serio, w głębi siebie.
Jedynie wciąż rozmyślasz dlaczego jego rodzina nie bierze Twojej strony.
Czemu to Ciebie obchodzi? ODEJDŹ. Oni zawsze będą po jego stronie. Odejdź od niego. To jest tym bardziej łatwe, jeśli nie macie ślubu. Niech Ci wisi i powiewa że będą Cie obgadywać. Masz myśleć o swoim dziecku.
Co z Tobą? Co Cię tak przy nim trzyma?

24

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
madoja napisał/a:

Autorko, mi się wydaje że Ty nawet nie rozważasz tak na serio opcji by od niego odejść. Ale tak na serio, w głębi siebie.
Jedynie wciąż rozmyślasz dlaczego jego rodzina nie bierze Twojej strony.
Czemu to Ciebie obchodzi? ODEJDŹ. Oni zawsze będą po jego stronie. Odejdź od niego. To jest tym bardziej łatwe, jeśli nie macie ślubu. Niech Ci wisi i powiewa że będą Cie obgadywać. Masz myśleć o swoim dziecku.
Co z Tobą? Co Cię tak przy nim trzyma?

Co ją trzyma? To, że męskie gacie w szafie wisiały, a teraz nie wiszą.

A rodziną się przejmuje, bo chciałaby by wrócił - ale on nie wróci, póki rodzina źle o niej myśli. Wie, że jakby mogła jakoś to wyjaśnić rodzinę, przeciągnąć ich na swoją stronę, to wtedy on by wrócił.

Cztery lata brutalnej przemocy... aż się dziwię, że jeszcze w Uwadze o Tobie nie mówili... Chyba czyste szczęście, że tego uniknęłaś, że sprawy nie zaszły aż tak daleko, że nie zatłukł Ciebie lub Twojego dziecka.

Nie rozumiem, nie pojmuję takich kobiet... hmm

25

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Nie tłumacze się ale łatwo jest oceniać kiedy się w podobnej sytuacji nigdy nie było. 
4 lata .... nie było przemocy codziennie, zdarzały się nawet 4 tygodnie spokoju , czasem tylko wyzwiska i poniżanie , slowne ciosy poniżej pasa, brak reakcji na moje łzy i ból.... tak wiem jestem głupia, że w tym trwałam i że jeszcze go wspominam w ogóle.... ale czasem życie pisze inne scenariusze niż nam się wydaje że będzie . Byłam normalną dziewczyną gdy zaczynałam ten związek- uśmiechniętą, zadbaną, niezależną, ale on zgnoil mnie totalnie i moje życie, ta chora miłość zakleila mi oczy. Przestałam myśleć racjonalnie ....nie...... ja po prostu Przestałam myśleć.. nie każda kobieta jest silna idealna i mądra i gdyby mi ktoś powiedział że coś takiego mnie spotka i że tak się będę temu poddawać nigdy bym w to nie uwierzyła....

26

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Ja sama powiedziałam, że nie rozumiem takich kobiet, co nimi kieruje. Nigdy chyba nie pojmę. Miałam dwie ciotki w takiej sytuacji i nie rozumiem.

A z tą Uwagą mi się nasunęło, bo ostatnio było chyba kilka przypadków przemocy domowej, że chłop albo dziecko zakatował, albo żonę...

I o ile Twoja twarz to Twoja sprawa, o tyle dziwię się, że o dziecku nie pomyślałaś. Przez 4 lata patrzyło jak obcy dla niego facet poniewiera matką. 4 lata ryzyka, że skrzywdzi dziecko, że w złości złapie, rzuci o ścianę... 4 lata przykładu wychowawczego dot. relacji w rodzinie.

A teraz jeszcze jedyne, czego Ci żal, to tego, że nie masz poparcia w JEGO rodzinie. I tego, że chciałabyś, by wrócił, bo "tylko" wyzwiska i poniżanie, bo czasem nie bił.

27

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

A ja tylko nie mogę jednego zrozumieć, jak kobiety na takim forum zamiast wsparcia mają czelność jeszcze krytykować i rzucać oskarżeniami. To takie typowo polskie, ohydne pogardzanie ofiarą, kopanie leżącej, wypominanie braki troski o dziecko. Nie dziwne, że w tym kraju jest taki niewyobrażalny syf, jeśli nawet kobiety nie potrafią się wspierać nawzajem.
Autorko, nie słuchaj tych wszystkich warczeń o tym jak to lubisz sobą pomiatać i jaka jesteś tępa, że nie odeszłaś. Wszystkie twoje reakcje są jak najbardziej normalne. Jesteś wspaniała i odważna, że piszesz o tym, szukasz pomocy. Przemoc w związku to koszmar, który narasta latami, sprawca tresuje ofiarę eskalując agresję malutkimi kroczkami, wycofując się, przepraszając, manipulując, wmawiając ofierze, że przesadza, wyolbrzymia. Izoluje od rodziny i przyjaciół, lub, co gorsza, jak w twoim przypadku, szczuje własną rodziną, która rzadko staje po stronie ofiary. A dlaczego kobiety nie odchodzą? Nie dlatego, że lubią męskie gacie w szafie..btw, co za obrzydliwy komentarz, bezmyślny, zimny i bez serca, (którakolwiek to napisała, nie chce mi się szukać) musisz być albo bardzo okrutną albo bardzo nieczułą osobą.
Dlatego, że po kilku latach związku z przemocowcem nasze poczucie wartości jest w strzępach, jeśli nie w proszku. Bo jesteśmy zniszczone psychicznie i osłabione nieustanną walką o przestrzeń, spokój, miłość i akceptację. Bo jesteśmy zmanipulowane i stłamszone. Bo się boimy, często zwyczajnie reakcji psychola na wiadomość o rozstaniu. Bo się boimy, że przemoc jeszcze bardziej eskaluje, że będzie próbował nas znaleźć, mścić się. Bo często nie mamy dokąd iść a szukanie pomocy wydaje się zadaniem przekraczającym nasze siły. Bo często (najczęściej) mamy depresję, albo zaburzenia lękowe. Albo obydwa naprzemian. I uwierzcie, myślimy o dzieciach.
Mówię w liczbie mnogiej, bo ja też byłam pewną siebie niezależną kobietą. Walczyłam 3 lata o tę swoją niezależność z facetem, który nie był wart moich pięciu minut, rozstaliśmy się po tym jak mnie uderzył. Na rozpawie rozwodowej powiedziałam mu, że jego przemoc, psychiczna, fizyczna i emocjonalna była przyczyną rozstania: był w totalnym szoku. A ja przez pół roku intensywnej psychoterapii dochodziłam do siebie, odzyskiwałam moc i  poczucie wartości. Ale nie o mnie tu, tylko wiedz, że wiem o czym mowa.
Jeśli chcesz to pisz na priv, podam ci maila. Chętnie popiszę jeśli potrzebujesz i jeśli jestem w jakikolwiek sposób w stanie pomóc. Walcz i nie daj się, pomoc jest i nie jesteś sama. Pozdrawiam ciepło smile

28

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Tak, tak wmawiaj jej, ze jest bez winy. Ze bezrefleksyjne życie jakie do tej pory prowadziła powinna kontynuować. Traktuj każda krytykę jako atak a z pewnością nie popełniać drugi raz tych samych błędów. Spędzam swoje życie z myślą ze ty nigdy się nie mylisz tylko inni sa winni.

29

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Wiej bo Ciebie zabije i twoje dziecko.

30

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..
ja86 napisał/a:

Tak, tak wmawiaj jej, ze jest bez winy. Ze bezrefleksyjne życie jakie do tej pory prowadziła powinna kontynuować. Traktuj każda krytykę jako atak a z pewnością nie popełniać drugi raz tych samych błędów. Spędzam swoje życie z myślą ze ty nigdy się nie mylisz tylko inni sa winni.

Przyznanie się do błędów (czego autorka nie unika) ma się nijak do obwiniania się za przemoc. Współczuję ci jeśli kiedykolwiek spotka cię coś złego, bo co, będzie to twoja wina?
NIGDY ofiara przemocy nie jest winna. Nie ma żadego usprawiedliwienia dla sprawcy. A jeśli chodzi o trwanie w przemocowym związku.. cóż, obyś nigdy nie musiała się zmierzyć z takim wyzwaniem. Trochę pokory polecam, nie mówiąc już o empatii i otwartości.
Troszeczkę za mało wiesz o autorce, żeby ją posądzać o bezrefleksyjność. A tego typu komentarze rzadko pomagają. Chyba, że ktoś ma charakter zbitego psa. A ty, ja86 lubisz jak się ciebie kopie jak leżysz? To dopiero motywuje. Rany, co za mentalność.

A kolega powyżej ma rację. Tacy partnerzy często eskalują przemoc do samego końca. Poczytajcie statystyki.
Problem  w tym, że kobiety trzeba wspierać i wzmacniać, żeby miały siłę i odwagę odchodzić zanim jest za późno, a nie gnoić jak tu się na tym forum uskutecznia. Smutne.

31

Odp: Agresywny partner , zawsze bez winy..

Każdy odpowiada za własne czyny i decyzje. Tak wiec autorka nie jest winna tego ze on ja bil. Autorka jest winna tego ze z takim człowiekiem tyle czasu spędziła.

Poczytaj tematy na tym forum. Wszystkie są identyczne. Wszystkie maja te same wspólne cechy. Jeżeli kobieta już na starcie akceptuje partnera awanturujacego się pijaka to tylko kwestia czasu póki awantury skończą się na znecaniu.

Macie w sobie zmysł autodestrukcji. To Wasze parcie na życie z kimś po to aby go zmienic sprawia, ze konczycie tak jak tu widać.

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Agresywny partner , zawsze bez winy..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024