dzieci a zwierzęta - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

Temat: dzieci a zwierzęta

Zainspirowana innym wątkiem, tu podnoszę temat.

U mnie w domu jest pies i najmniej tylko pies zawsze będzie. Za pół roku pojawi się nasze pierwsze dziecko. Ja nie wyobrażam sobie wychowywać dzieci w domu bez zwierząt. Obydwoje z mężem bardzo chcielibyśmy nasze dzieci nauczyć szacunku i wrażliwości na zwierzęta, którą my mamy. Jest to chyba nawet dla nas jeden z priorytetów wychowania.

A jak to jest u Was w domu?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: dzieci a zwierzęta

Witaj!

Z mężem w tej chwili mieszkamy u teściów, spodziewamy się dziecka, zwierząt nie mamy ze względu na teściów.
W moim rodzinnym domu był pies i dwa koty, nie wyobrażam sobie nie mieć żadnych zwierząt - czekamy więc tylko na wyprowadzkę.

Uważam, że najfajniej jest, gdy dziecko rośnie razem z psem/kotem. Uczą się siebie nawzajem, dziecko uczy się szacunku do zwierzaka, zaczyna rozumieć jego potrzeby. Zwierzak przyzwyczaja się do malucha, a wiadomo, że to taka miłość bezgraniczna połączona z wdzięcznością smile.

Już nie mogę się doczekać, jak tylko znajdziemy się na swoim, wyruszamy do schroniska po jakiegoś psiaka.

3 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-01-22 13:06:47)

Odp: dzieci a zwierzęta

Ja już się opisałam w innym temacie ale dopiszę się i tutaj:)
Rachunek: dwa psy - pies i sucz i dwoje dzieci - córka i syn tongue
Nie wyobrażam sobie inaczej:)


Cynicznahipo napisał/a:

Już nie mogę się doczekać, jak tylko znajdziemy się na swoim, wyruszamy do schroniska po jakiegoś psiaka.

A jakie masz preferencje? Jakiego psa chciałabyś mieć? Duży - mały, pies-sucz, jakiś rasopodobny czy zwykły kundlisz? Zawsze jest kilka molosów do adopcji zwykle z DT więc charaktery przepracowane i wyoglądane na wszystkie strony, gdybyś była zainteresowana daj znać smile

4

Odp: dzieci a zwierzęta

Wychowywałam się ze zwierzętami i moje dziecko tez będzie tak chowane.
Będzie nauczone szacunku, miłości i wrażliwości w stosunku do czworonożnych przyjaciół. To jest tez jeden z moich priorytetów.
Mój piesek i sześć kotów, to tacy sami członkowie rodziny, jak i my.

5

Odp: dzieci a zwierzęta
Joga napisał/a:
Cynicznahipo napisał/a:

Już nie mogę się doczekać, jak tylko znajdziemy się na swoim, wyruszamy do schroniska po jakiegoś psiaka.

A jakie masz preferencje? Jakiego psa chciałabyś mieć? Duży - mały, pies-sucz, jakiś rasopodobny czy zwykły kundlisz? Zawsze jest kilka molosów do adopcji zwykle z DT więc charaktery przepracowane i wyoglądane na wszystkie strony, gdybyś była zainteresowana daj znać smile

Chciałabym, żeby był duży, choć niekoniecznie. Płeć nie gra roli. Rasa też nie. Ogólnie musiałby mieć to ''coś''. No wiesz. Musiałyby powstać więzy.
Pamiętam, jak zabrano mnie do schroniska, gdzie oszczeniła się suczka owczarka niemieckiego, i powiedziano mi, że mogę sobie wybrać szczeniaka.
Wszystkie były urocze, ale wybrałam tego najmniejszego, niepozornego. Miał coś w oczach. Teraz ma 16 lat i opiekuje się nim moja mama.

6 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-01-22 13:35:27)

Odp: dzieci a zwierzęta

Ja mam leonbergera:) To super pies rodzinny o wyjątkowym charakterze i ładny z wyglądu - choć wiadomo, że równie ważne jak geny jest wychowanie, socjalizacja i odpowiednie dbanie o psa.
Nie wiem jak się wstawia zdjęcia na forum ale możesz pogooglać. Zawsze jest jakaś bida do adopcji, bardziej lub mniej dorosła, czasem szczeniaki "w typie" a czasem odchowany trochę pies z rodowodem szuka nowego domu. Gdybyś była zainteresowana daj znać:) Dobry dom i nowy pan zawsze poszukiwany smile

7 Ostatnio edytowany przez chollerka (2013-01-22 13:53:59)

Odp: dzieci a zwierzęta

Dołączę i ja:)
Moje dzieciaki wychowują się ze zwierzetami,bawią się z nimi, karmią i dbają o nie.W domu jest pies pinczerowaty i świnka morska,do nich dołączyła niedawno koszatniczka.Dzieci wiedzą jak maja się zachowywać w stosunku do nich-wiedzą co im jest potrzebne,jak o nie zadbac.Potrafią też "naprostowywać"inne dzieciaki,które zwierzaki drażnią lub męczą.Zwierzęta w domu uczą dzieci odpowiedzialności,uspokajają i pomagają zrozumieć otaczający świat.

8 Ostatnio edytowany przez kochamkonie (2013-01-22 14:09:58)

Odp: dzieci a zwierzęta

W moim domu od zawsze były zwierzęta. Miłości , a przede wszystkim szacunku dla nich starałam się nauczyć swoje dzieci. Obecnie w domu mam trzy pieski. Swego czasu córka postanowiła czynnie spędzić wakacje , i wybrała się na obóz konny dla początkujących . Pokochała te zwierzęta , a po kolejnym obozie uznała , że jest  na tyle odpowiedzialna że chce zostać właścicielką konia i w ten oto sposób nasza rodzinka powiększyła się o klaczkę. Miłością do koni ''zaraziła'' mnie , a potem męża , który ''wpadł'' po uszy i zakupiliśmy kolejnego konisia. Myślę , że właśnie dlatego że moje dzieci wychowywały się w domu w którym były  zwierzęta potrafią okazywać im miłość , nauczyły się , że pieski czy kotki to nie pluszowe zabawki i że posiadanie zwierzaka to nie tylko przyjemność , ale i obowiązek.

9

Odp: dzieci a zwierzęta

Witam po długiej przerwie.U mnie też zawsze były w domu zwierzęta , teraz mamy psa i kota .Ale był okres że w domu były 3 psy i 4 cztery koty, króliki chomiki. Teraz jeszcze doszła rybka  .
Moim zdaniem dobrze wpływa to na dzieci na ich rozwój i wychowanie. Uczy je również szacunku do żywych stworzeń.
Jednak dla malutkich dzieci nie polecam piesków małej rasy . Najlepiej duże łagodne , stwory z mnóstwem sierści. Są stworzone dla maluchów . Jak co to odpowiem na wszystkie pytanie . Mam trójkę dzieciaczków i wszystkie chowały się ze zwierzętami służę radą.

10

Odp: dzieci a zwierzęta
mała1974 napisał/a:

Jednak dla malutkich dzieci nie polecam piesków małej rasy

A ja w ogóle reaguję alergicznie na hasło: Pies dla dziecka. Niezależnie od rasy. Chyba, że mówiąc o dziecku mówimy o nastolatku, który potrzebuje już tylko niewielkiego wsparcia przy ułożeniu psa, no i zaplecza finansowego na utrzymanie kudłacza. Ale nawet wtedy posiadanie zwierzęcia (czy to pies, czy rybki) ma być decyzją przede wszystkim rodziców! I w tym jest rola rodziców, aby tak ułożyć zwierzę, aby było dobrym towarzyszem dla całej rodziny i tak wychowywać dziecko, aby chciało być za zwierze odpowiedzialne - w miarę swoich możliwości.

Jako, że jestem w ciąży, a mamy psa, to ktoś niedawno mnie zapytał, czy już wiemy co zrobimy z psem jak się dziecko urodzi. Serio zupełnie nie zrozumiałam na początku pytania! Bo dla mojego rozmówcy było oczywiste, że nasza suka albo zamieszka od tego czasu na dworze, albo wręcz znajdziemy jej inny dom, "bo dziecko". Zatkało mnie kompletnie! Ja cieszę się, że moje dziecko będzie miało okazję dorastać przy psie i od początku w zupełnie naturalny sposób chłonąć to, czego często potem nie sposób nauczyć dorosłych ludzi - że zwierzę to odpowiedzialnośc, że jest to istota zupełnie od nas zależna i na nas zdana, że tylko od nas zależy czy będziemy mieli psa sympatycznego i bezproblemowego, czy wręcz przeciwnie i wielu innych rzeczy.

11

Odp: dzieci a zwierzęta

Ja nie wyobrażam sobie swojego domu bez psa. Przynajmniej jednego smile
Wychowywałam się w domu gdzie zawsze były zwierzęta. To znaczy niestety nie było ich w domu, a na podwórku. Mój tato nie chciał pozwolić na zamieszkanie psa w domu (był zadbany, miał co trzeba ale nie było szans na przekonanie taty wink ). Zawsze byłam z tego powodu bardzo niezadowolona i obiecałam sobie, że jak będę miała swój dom, to będzie w nim duży pies smile Jest już dom, jest duży pies... a gdy pojawi się dziecko ... to nie wyobrażam sobie aby miało by się ono wychowywać bez zwierzaka. Dzieci które od małego uczy się szacunku do zwierząt, odpowiedzialności za nie, z pewnością będą w przyszłości bardziej wrażliwe.
Ostatniego lata, gdy spacerowaliśmy z mężem po starówce, szła przed nami rodzinka... mama, tata, córeczka (z 5 latek) i dwóch synów (około 7-8 lat). Rodzice zadowoleni, dyskutowali o czymś z jednym synkiem i córcią, a drugi synek biegał i straszył gołębie, które coś tam dziobały i rzucał w nie jakimiś drobnymi kamyczkami. Gdy podbiegł blisko nas i zamachnął się nogą na jednego gołębia, to mój mąż nie wytrzymał i spytał "A może Ciebie chłopczyku kopnąć? Skoro to taka fajna zabawa..." Chłopak zrobił wielkie oczy, niezadowoloną minę... i pobiegł do rodziców. Od tego czasu już grzecznie szedł przy nich.

12

Odp: dzieci a zwierzęta

Ja sobie nie wyobrazam aby u nas nie bylo zadnego zwierzaka.Dzieciok zawsze bierze je na bardzo dlugie spacery,o wiele bardziej woli spedzac z nimi wolny czas ,zamiast z jakimis innymi dziecmi.Gdy ma zły dzien i jest niedowytrzymania to psiaki czy koty,nawet i swinki morskie są niezastapioną deską ratunkową, wystarczy ze sie przytulą do siebie nawzajem, powyglupiaja i dzieją sie czary ,raptownie zly homr pryska jak banka mydlana
Ile razy cos w domu uleglo zniszczeniu,stłuklo się, polamalo przez wariacje ze zwierzyncem ,ale obecnosc futrzaków  jest bezcenna
Tez wychowalam sie z psem i kotem, i zawsze potrafily wypełnic jakąś pustke/luke ,ktorą sie nieraz odczuwalo

13

Odp: dzieci a zwierzęta
nocnalampka napisał/a:

Jako, że jestem w ciąży, a mamy psa, to ktoś niedawno mnie zapytał, czy już wiemy co zrobimy z psem jak się dziecko urodzi. Serio zupełnie nie zrozumiałam na początku pytania! Bo dla mojego rozmówcy było oczywiste, że nasza suka albo zamieszka od tego czasu na dworze, albo wręcz znajdziemy jej inny dom, "bo dziecko". Zatkało mnie kompletnie!

Grrrr. To samo słyszałam, jak byłam w ciąży, od teściowej i znajomych męża. "To kiedy oddacie psy?" yikes

Mam 1,5-roczną córeczkę i 3 duże psy. Córka wie, że psa nie należy ciągnąć za ogon/klepać po pysku/dłubać mu w oku/wrzeszczeć nad głową.

A jak cudownie zachowują się psy, od kiedy zaszłam w ciążę... smile Suczka, która ciągnęła na smyczy tak, że potrafiła przewrócić mojego męża i wlec go po chodniku, parę dni po pozytywnym wyniku mojego testu ciążowego stała się suczką-przyklejoną-do-uda big_smile Najpierw dokładnie obwąchała mi brzuch, a potem na spacerze nie odstępowała mnie na krok, cały czas patrząc mi w oczy, jakby pytała: "Idziesz? Wszystko w porządku?" smile

Jeden z samców codziennie wieczorem kładł się pod moimi (puchnącymi, jak to w ciąży) nogami, żebym miała je wyżej. Potrafił tak przeleżeć całą noc, a wygodnie mu na pewno nie było smile Ten sam samiec pochorował się z tęsknoty, jak poszłam rodzić (musiałam spędzić 2 tygodnie w szpitalu). Mąż dzwonił do mnie i opisywał, że pies nie je, nie śpi, źle się czuje... "Dawaj mi go tu!" - wrzasnęłam w słuchawkę. I tak oto mieszkańcy Gliwic mieli okazję oglądać szurnięte babsko w kapciach i koszuli nocnej (takiej, wiecie, do karmienia - z dwiema dziurami na cycki big_smile), z ogromnym brzuchem, pędzące po ulicach z bokserem na smyczy big_smile

Jak Mała była już na świecie, bokser potrafił godzinami siedzieć przy łóżeczku i z miłością w oczach lizać dziecku stópki smile A suczka uczyła moją córkę siadać - jak dziecko zachwiało się i upadało, sunia podbiegała i pchała je nosem w plecki, aż złapało znów równowagę smile

14

Odp: dzieci a zwierzęta

Babo Osiadła, uwielbiam Twoje opowieści, wiesz? I nie wiem czy to ciążowe hormony, czy Ty masz taki dar fabularny, że Twoje opisy wzruszają mnie serdecznie smile

Nasza suczka to zaledwie 9kg psiego szczęścia, więc pewnie prędko dziecko będzie musiało nauczyć się wyczucia i delikatności w obcowaniu z nią. Ale jakoś wierzę, że to bezboleśnie wszystko przejdzie i obydwoje prędko się zaprzyjaźnią.

Swoją drogą zastanawiam się, czy suka jakoś czuje mój "odmienny stan" i czy jakoś tam zdaje sobie sprawę z tego co to oznacza.

15

Odp: dzieci a zwierzęta
Joga napisał/a:

Ja mam leonbergera:) To super pies rodzinny o wyjątkowym charakterze i ładny z wyglądu - choć wiadomo, że równie ważne jak geny jest wychowanie, socjalizacja i odpowiednie dbanie o psa.
Nie wiem jak się wstawia zdjęcia na forum ale możesz pogooglać. Zawsze jest jakaś bida do adopcji, bardziej lub mniej dorosła, czasem szczeniaki "w typie" a czasem odchowany trochę pies z rodowodem szuka nowego domu. Gdybyś była zainteresowana daj znać:) Dobry dom i nowy pan zawsze poszukiwany smile

Dam znać na pewno! Dziękuję!

16

Odp: dzieci a zwierzęta
nocnalampka napisał/a:

Babo Osiadła, uwielbiam Twoje opowieści, wiesz?

Dziękuję bardzo smile

nocnalampka napisał/a:

Swoją drogą zastanawiam się, czy suka jakoś czuje mój "odmienny stan" i czy jakoś tam zdaje sobie sprawę z tego co to oznacza.

Moje psiaki (dwa z trzech, ale trzeci się nie liczy, bo on trochę upośledzony jest) wyczuły. Nie wiem, co z tego rozumiały, ale już parę dni po teście wiedziały, że trzeba się mną teraz bardziej opiekować. Niesamowite smile

17 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-01-22 17:55:33)

Odp: dzieci a zwierzęta
nocnalampka napisał/a:

Swoją drogą zastanawiam się, czy suka jakoś czuje mój "odmienny stan" i czy jakoś tam zdaje sobie sprawę z tego co to oznacza.

Pojęcia nie mam czy suka wyczuwa ciążę:) ale wiem, że po narodzinach dzieci, nasza sucz- znajda jest najwierniejszym i najkochańszym zwierzakiem na ziemi. Jest tak wyrozumiała i łagodna dla maluchów, że czasem bronię ją przed ich zapędami miłosnymi:) Pies to zupełnie inna bajka, księciunio burczy jak dzieci go wkurzają i odchodzi na drugi koniec mieszkania. W okresie raczkowania mieliśmy problemy bo wkurzało go małe chodzące po podłodze smile Generalnie Nocnalampko wszelkie zmiany w Waszym życiu powinnaś wprowadzić teraz, tak żeby pies nie skojarzył ich z pojawieniem się dziecka i nie zaczął walczyć o swoją pozycję w stadzie.
Może zamienimy wątek w serię rad dla oczekujących dziecka i mających psa albo dla tych co odwrotnie mają już dzieci i wybierają psa?
W końcu to nie powinien być przypadkowy wybór, na co zwracać uwagę?

18

Odp: dzieci a zwierzęta

Joga, wiem, że psa na dziecko powino się wcześniej przygotować. To nie jest mój pierwszy pies, ale kolejny, samodzielnie ułożony. Ale w naszym wypadku akurat nic nie planujemy zmieniac wink Suka jest naprawde dobrze wychowaną, zrównoważoną psiną i nie przewidujemy jakiś większych problemów. Dziecko od początku będzie uczone co przy psie wolno, a co nie i choć sami jesteśmy ciekawi jak suka zareaguje na noworodka, to nie spodziewamy się jakiś kłopotów.

19

Odp: dzieci a zwierzęta

Babo... i ja potwierdzam potwierdzam... strasznie lubię czytać Twoje posty big_smile
Masz duży talent do pisania... świetnie opowiadasz i potrafisz zainteresować ... smile
Czytam... i zawsze się uśmieje przy okazji big_smile

Co do zachowania psiaków w czasie Twojej ciąży...to przeurocze... smile
Kochane futrzaki...wiedziały że trzeba dać pańci spokój i być grzecznym smile

20

Odp: dzieci a zwierzęta

Dom bez zwierzaka?No proooosze...........

Mojego pierwszego ogona przytargalam za czasow szkoly podstawowej.Suczka kolezanki sie oszczenila, byly trzy:jeden bialy, dwa podpalane.Przyszla do mnie, zaryczana, ze jak tata przyjdzie z pracy, to beda topic szczeniaki.Nawet nie przyszlo mi do glowy, zeby pytac rodzicow, czy moge jednego wziac(a nawet gdyby, to byli w pracy i wracali grubo po 22).Wzielam kruszyne, wymoscilam w kotniku po rybkach(no wiecie, takie malle akwarium na rybkowe dzieci)legowisko ze swoich szalikow, oblecialam wszystkie mozliwe kolezanki, zalatwilam buteleczke do karmienia lalki, domek dla drugiego psiaka przy okazji.........i sie zaczelo.Karmienie co 2-3 godziny, masowanie brzuszka, nieprzespane noce i do szkoly.Mama ''dowiedziala'' sie na drugi dzien, po prostu uslyszala popiskiwanie( a to byla niedziela, wiec byla w domu),a ojciec....chyba dopiero po tygodniu.Balam sie jak jasna cholera.Obejrzal zasranca i powiedzial-no jak juz jest, to niech bedzie.....ale ja z nim po nocach chodzil nie bede i sprzatac tez nie bede.......no fakt, nie sprzatal, a potem to byli najlepsi kumple.

Nasza corka przyszla na swiat, jak nasz poprzedni owczar mial 11 miesiecy.Dostalam go od tesciowej, zbieglo sie to z moim ''zaciazeniem''.Wiadomo, ja w ciazy, instynkt maciezynski wychodzil mi prawie uszami, wiec....psisko mialo'' jak u mamy''Ilez sie nasluchalam -by go juz do pokoju nie wpuszczali(moja tesciowa, oczywiscie), male bedzie, jeszcze zagryzie z zazdrosci.O zesz Ty............!!!Przyjechalismy do domu w mrozny marcowy dzien.Ogon, oczywiscie w pokoju.On-ponad 40 kilosow, Ona-3.400....Zainteresowany, co przytargalismy.Maz usiadl z corka na rekach, pies podszedl zainteresowany.......cos mu tam szeptal, szeptal a ogon naszego ogoniastego miarowo falowal.I tak sie zaczela ich milosc.Corki i psa.Zawsze lezal przy lozeczku, jak przychodzil z lajdactwa(tak, zdarzalo sie, ze ''dawal lape'' z domu),podchodzil do Mlodej i mial takie spojrzenie skruszone, jakby chcial przepraszac.Pozniejszymi laty byli nierozlaczni.Ona bawila sie z dziecmi, on lezal i pilnowal.Nigdy nie wolalam corki do domu, zawsze psa......i ciagneli sie razem.Wyzerala mu z miski, bo przeciez musi wiedziec, co on jada(gotowalam mu przez kilka lat, wiec.....nie byla to jakas chemia)Dzielila sie z nim kazda kanapka, kazdym cukierkiem, koldra, miejscem w lozku.Niestety.........trzeba bylo pomoc mu odejsc(prawie 15 lat byl z nami).Do dzis ma szkatulke z jego smakolem, wlosami i kawalkiem ulubionej pilki..........

Teraz jest drugi, tez  w typie owczarka niemieckiego(bez papierow)jest z nami prawie 12 lat.

Mloda od urodzenia obcowala ze zwierzetami, byla, oprocz psa, swinka morska, 3 kroliki miniaturki, pies kolezanki goscinnie.Ja nie wyobrazam sobie domu bez psa(kota tez, ale slubny nie trawi).A  co dalo  mojemu, doroslemu juz teraz, dziecku, takie wychowanie?Same pozytywy-wrazliwosc, szacunek do zwierzat, poczucie obowiazku.......niedlugo bedzie kupowala sobie swoje pierwsze auto.I wiecie czym sie kieruje przede wszystkim?Czy jest wystarczajaco duze, zeby jej ogon(ktorego osobiscie jeszcze nie posiada) bedzie mogl wygodnie podrozowac.

Nie ma nic piekniejszego, kiedy wracasz  z pracy do domu, obladowana siatami, a tam ta uchachana morda, ogon jak karuzela, kudly fruwaja........jeeeeeeeeeeeeeestes.......a co mi kupilas, Pancia????

21

Odp: dzieci a zwierzęta

Kawashake...swietna historia smile
Zwlaszcza ostatni fragment... big_smile
Wedlug mnie...rodzina bez kudlacza ...jest nie do konca pelna wink

22 Ostatnio edytowany przez Kawashake (2013-01-22 20:01:02)

Odp: dzieci a zwierzęta
Margolinka napisał/a:

Kawashake...swietna historia smile
Zwlaszcza ostatni fragment... big_smile
Wedlug mnie...rodzina bez kudlacza ...jest nie do konca pelna wink

Dzieki, Margolinka.

Samo zycie.
Na ten przyklad-z ostatniej chwili-siedze i laptopuje, chlop w posiadaniu pilota od telewizora(czyli wydaje mu sie, ze rzadzi),ogon lezy na dywanie i odgazowuje jelita.....chlop wachluje gazeta, ja.......no ja nic nie robie, zaciagam sweter na nos i usiluje oddychac....ogon wstaje, przelatuje po nas migdalowymi slepiami........:no ja w tym smrodzie to lezal nie bede.......po czym wychodzi smrodzic do NASZEJ  sypialni, wrecz obrazony...i jak go nie kochac?

23

Odp: dzieci a zwierzęta

Kawashake, ja też pierwszego psa przytargałam do domu bez wiedzy rodziców - miałam jakoś 5 lat. Bida odebrana znęcającym się nad nim dzieciakom. Kolejnego już wybrałam samodzielnie i w pełni świadomie ze schronu, niestety nie pobył ze mną długo sad. A obecna suka też jest sierotą i trafiła do mnie przypadkiem i już została smile i niech będzie jak najdłużej!

I ja też zupełnie nie wyobrażam sobie domu bez psa! Jakoś tak człowiek bez psa to taki dla mnie trochę pół-człowiek wink

Właśnie poruszyłaś interesujący mnie wątek - jak Wasze psy zareagowały na nowego domownika? W tym pierwszym momencie, zaraz po przyniesieniu ze szpitala?

24

Odp: dzieci a zwierzęta

Nocnalampka, tez mnie interesuje ten temat. W najblizszym czasie maluszka miec nie bede, ale... kiedys... wink
Ja slyszalam, ze "powinno sie przyniesc ze szpitala, pierwsza obsikana pieluche i dac obwachac" big_smile tongue
Ciekawa jestem, czy ktos to praktykowal... wink

25

Odp: dzieci a zwierzęta

Margolinka, no do obsikanej pieluchy to się nie posunę tongue, ale ciuszka w którym będzie dziecko dam mężowi żeby przyniósł i zaznajomił sukę z zapachem.

26

Odp: dzieci a zwierzęta

Uau, ale to się przyjemnie czyta, tyle wrażliwych serc. smile Ja sama też nigdy nie mogłam przejść obojętnie obok zabiedzonego zwierzaka, czy to był kot, czy pies. Psiakowi zawsze znalazłam coś na ząb i trochę pieszczot, ale kociaki wielokrotnie zabierałam do domu. Rodzice mieli tego po dziurki w nosie, ale nawet wizja ochrzanu nie była mnie w stanie powstrzymać. Koty to moja wielka, wielka miłość.

Obecnie mam psa, bo luby ma alergię na koty, ale psa o kocim charakterze- japońską Akitę Inu. Dumny, wyniosły, nieprzystępny- no prawie jak kot, tylko waży x10. smile

Gdybym kiedyś skusiła się na dziecko, to obowiązkowo będzie wychowywane w szacunku i miłości do starszych, futerkowych braci.

27 Ostatnio edytowany przez BabaOsiadła (2013-01-22 20:59:36)

Odp: dzieci a zwierzęta
Joga napisał/a:

Może zamienimy wątek w serię rad dla oczekujących dziecka i mających psa albo dla tych co odwrotnie mają już dzieci i wybierają psa?
W końcu to nie powinien być przypadkowy wybór, na co zwracać uwagę?

Świetny pomysł! Uznałam, że jeszcze lepiej będzie założyć nowy wątek z takimi poradami:

http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?pid=1364312#p1364312

Zapraszam Cię, tak jak i inne Panie, do podzielenia się radami smile



Margolinka napisał/a:

Babo... i ja potwierdzam potwierdzam... strasznie lubię czytać Twoje posty big_smile
Masz duży talent do pisania... świetnie opowiadasz i potrafisz zainteresować ... smile
Czytam... i zawsze się uśmieje przy okazji big_smile

Co do zachowania psiaków w czasie Twojej ciąży...to przeurocze... smile
Kochane futrzaki...wiedziały że trzeba dać pańci spokój i być grzecznym smile

Dziękuję serdecznie, bardzo mi miło smile A futrzaki owszem, przekochane. Choć swoje za uszami mają wink

28

Odp: dzieci a zwierzęta

U mnie dzieci zawsze miały zwierzaki. Nigdy nie było problemów. Mam sukę i jak byłam w ciąży zawsze wyczuwała  mój odmienny stan . Maleństwo chowało się od urodzenia przy piesku . I zawsze zanim wróciłam ze szpitala z maleństwem psina musiała dostać do obwąchania ciuszek maleństwa . I żadne jakoś nie ma alergii na zwierzęta.Pozdrawiam wszystkie obecne i przyszłe mamy.

29

Odp: dzieci a zwierzęta

Nie wyobrażam sobie domu bez zwierząt...
Zwierzę to członek rodziny.

Z pierwszym dzieckiem...
Potrafili zasnąć pod stołem...2 latek i średni czarny kundel z klapciastymi uszkami...
Może zła matka jestem...przykrywałam kocem oboje, i żadne się nie ruszyło.
Oboje spali pod stołem a my dorośli oglądaliśmy film smile
Zabierałam dziecko,gdy nadeszła ta godzina, do łózka...
Co Czarek zrobił? Siup na pościel,zwijał się w kłębek - staruszek lat 14! I z młodym spał.
Oj krzyczeli znajomi,jak to pies w jednym łóżku z dzieckiem!
Ale widok małego dziecka wtulonego w psią sierść smile Bezcenne smile

Koty...tu trzeba delikatności,mieliśmy i "humorzaste" kocice, i "róbta ze mną co chceta" kocurki.

Drugie dziecko w domu...duzżo lat pózniej smile

Był kot.
I kot  od chwili,gdy "To" wnieśli do domu, pokochał pachnące zawiniątko.
Spał z nim, przypatrywał się gdy go karmili, rzucał się na zabawki rzucane przez niego,wylizywał kaszkę rozciapaną przez młodego,dawał się ciągnąc za ogon...teraz udaje boksowanie,delikatne,bez pazurów,jak ma dość wskakuje na swoją półkę oznajmiając -- uspokój się,dość smile

Pies...pies pozwala jeść swoje "chrupki' z miski,bawić się ogonem,przynosi piłkę, zawsze wyniucha "kupę", ciągnie sanki w zimie,jest ciepły i miły i gdy się do niego przytula,trzeba mu zrobić "giligili" po nosie...to takie "kocham cie" inaczej. Pies wyliże zaschnięty obiad z rączek,wyje wszystkie okruszki porozrzucane przez małego już dużego  - mama nic nie zauważy pies o to zadba smile.
Super jest karmić psa i kota, obowiązkowo po troszku z raczki smile
Najlepiej swoim obiadem smile

Papugi...świergoczą i to jest fajne...jak latają to jest pisk i radość.

Rybki...można dać rybkom buzi...takie na niby, bo się całuje szybę...a nie "byby" smile

30

Odp: dzieci a zwierzęta
nocnalampka napisał/a:

...Jako, że jestem w ciąży, a mamy psa, to ktoś niedawno mnie zapytał, czy już wiemy co zrobimy z psem jak się dziecko urodzi. Serio zupełnie nie zrozumiałam na początku pytania! Bo dla mojego rozmówcy było oczywiste, że nasza suka albo zamieszka od tego czasu na dworze, albo wręcz znajdziemy jej inny dom, "bo dziecko". Zatkało mnie kompletnie!

Podniosłaś istotne zagadnienie. Spotkałem się kiedyś z taką sytuacja. U znajomych pojawiło się dziecko i jednocześnie "zniknął" ich dotychczasowy "ukochany syneczek" - wspaniały, spokojny, mądry owczarek... Okazało się, że został uśpiony, bo był w nowej sytuacji problemem. Szok. Przestali być już "znajomymi". Spotykałem się z takim podejściem, niestety. Cóż...
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Obecnie mam przewspaniałą, dużą przyjazną sunię (mam ją od jej "pierwszego oddechu") i towarzyskiego kićka. Żyją we wspaniałych relacjach i jestem pewien, że gdyby pojawiło się dziecko - nie nastąpiłyby żadne zmiany. Oba stworki już wielokrotnie miały do czynienia z dziećmi i za każdym razem wykazywały się delikatnością.
Wychowywanie dziecka w domu pozbawionym zwierząt to nieporozumienie. Dziecko od samego początku zaczyna traktować takich domowników jak część swojej rodzinki i uczy się wobec nich szacunku, delikatności. I wie, że to czujące, myślące istoty, a nie bezosobowe kawałki mięsa na czterech łapach...

31

Odp: dzieci a zwierzęta

witajcie
U mnie w domu jest swinka morska i szczeniak 4 ,miesiace ma i bez nich dom bylby pusty.

jakis czas temu uslyszalam od moich rodzicow ze jak teraz mam psa to powinnam oddac swinke bo to za duzo obowiazkow, troszczenia sie. Zawsze uwazali ze tylko dzeici moga miec "zwierzatko". Ja jestem innego zdania. Kochane zwierzatko uczy cierpliweosci, odpowiedzialnosci i troski.

czytajac watek troche rozwialam watpliwosci- male dziecko i pies. Jeszcze go nie mam ale w planach juz jest

32

Odp: dzieci a zwierzęta

Kyntia, to wspólne spanie pod stołem rozwaliło mnie big_smile

Kosmiczny, no ja zupełnie pytania nie zrozumiałam na początku, a jak uświadomiłam sobie czego naprawdę dotyczy, to byłam na tyle oszołomiona, że zwyczajnie mnie przytkało. Ja tam jestem szczęśliwa, że nasze dziecko będzie wychowywać się przy psie. Ja przez całe dzieciństwo marzyłam o futrzastym przyjacielu i dopiero miałam 5/6 lat jak przytargałam taką bidę i choć był to pies z wieloma problemami, to ma szczególne miejsce w moim sercu. Moje dziecko w pakiecie dostanie przyjaźń suki stabilnej emocjonalnie i rodziców rozumiejących i kochających zwierzęta.

Ja jestem przekonana, że nasza towarzyska, serdeczna i przytulasta suka nawet jeśli krzykliwe niemowle będzie ignorować, to predko zapała miłością do istoty równie niestrudzonej w rzucaniu przedmiotami, jak ona jest w przynoszeniu ich wink Na tej bazie juz powstało w jej sercu wiele dozgonnych miłości do dzieci znajomych.

33 Ostatnio edytowany przez evikon (2013-01-23 10:44:35)

Odp: dzieci a zwierzęta

W rodzinnym domu zwierząt nie było, nie potrafiłam przekonać rodziców. Od momentu gdy wyszłam z domu (nawet w akademiku) prawie zawsze miałam psa. Wiele ich przeszło przez moje życie. W najlepszym okresie swojego życia miałam 3 psy - 2 bernardyny i wilczyce, oraz 3 koty. To był okres który wspominam fantastycznie zwłaszcza gdy zimą szykowałam codziennie wiadro żarcia smile:):) Z tymi zwierzętami wychowywali się moi synowie - obecnie dorośli, zdrowi,świetni faceci nauczeni miłości do zwierząt. Ale zawsze pamiętałam o jednym - systematycznym odrobaczaniu, bo tak właściwie tylko to mogło zagrozić ich zdrowiu. A to ze nieraz ich buźki i rączki całe były wylizane.....no i cóż nic się nikomu nie stało.

Piszecie również o reakcjach zwierząt na ciąże - świetna. Obecnie mam kota (norwega) cudowne kudłate 7 kg. Dwa lata temu miałam kłopoty z zębami - zrobił mi się ropień. Moje kocisko cuda wyczyniało aby......położyć się na mojej twarzy. Od dawna mówi się że kot kładzie się na t.zw. chorych miejscach właściciela smile:):)

34

Odp: dzieci a zwierzęta

Przypomniała mi się jeszcze historia która  kilka lat  temu maiła miejsce u znajomych. Ich małą córeczkę chodzić uczyła.....wilczyca (owczarek niemiecki). Co mała dała kroka i padła to suczka łapała za szelki i stawiała ją na nogi....to było niesamowite.

35

Odp: dzieci a zwierzęta

Mnie w ogóle zadziwia łatwość z jaką ludzie pozbywają się "niepotrzebnych" zwierząt z powodu dziecka. Nie wierzę w to, że można takiego kogoś nazwać dobrym człowiekiem, czy też rodzicem. Zwierzę to przede wszystkim odpowiedzialność, więc jeśli ktoś tak łatwo zrzuca ją z siebie, to nie wiem jak zamierza wychować dziecko na przyzwoitego człowieka.

36

Odp: dzieci a zwierzęta
busiu napisał/a:

Mnie w ogóle zadziwia łatwość z jaką ludzie pozbywają się "niepotrzebnych" zwierząt z powodu dziecka. Nie wierzę w to, że można takiego kogoś nazwać dobrym człowiekiem, czy też rodzicem. Zwierzę to przede wszystkim odpowiedzialność, więc jeśli ktoś tak łatwo zrzuca ją z siebie, to nie wiem jak zamierza wychować dziecko na przyzwoitego człowieka.

Mądra kobieta/mądre słowa!
Moi znajomi pozbyli się Yorka bo ugryzł ich córkę a ugryzł dlaczego? Bo młoda bawiła się nim jak zabawką, rzucała, siadała, zwichnęła psu łapę bo go przywaliła na kanapie....kiedy zwróciłam jej uwagę, że powinna delikatniej obchodzić się z psem bo on też czuje, powiedzieli mi że jestem przewrażliwiona, a ich córeczka tak fajnie się bawi pieskiem ........koszmarni ludzie!

37

Odp: dzieci a zwierzęta

Joga, no cóż hmm Zgadzam się z Sadie z innego wątku - na posiadanie zwierzęcia powinny być rządowe pozwolenia. Inna sprawa, że czasem mam wrażenie, że na posiadanie dzieci też...

Busiu - ważna kwestię poruszyłaś. Ja podchodzę do tematu uczenia odpowiedzialności z innej strony -wychowując dziecko z psem, kotem czy innym zwierzakiem możemy sprawić, że dziecko w sposób naturalny "wchłonie" pewne zachowania i postawy. Nie trzeba gadek o odpowiedzialności i szacunku dla słabszych - wystarczy, że dziecko widzi i uczestniczy w trosce o psa. Takie troche ułatwienie sobie rodzicielstwa wink

Joga - swego czasu znajoma współpracująca z fundacją opowiadała mi o rodzinie, która chciała wyadoptować od niej kota. Od słowa, do słowa i okazało się, że nie tak dawno mieli psa, ale, że potarmosił dziecko, a potem już warczał i szczerzył się na sam widok dziecka, to uśpili go. A że znajoma dociekliwa jest (szczególnie w takich sytuacjach), to okazało się, że owszem pies (rasy dużej, uznawanej za groźną) poszarpał dzieckiem i całą reszta, po fakcie kiedy to dziecko w wieku śrenioprzedszkolnym bawiło się tatusiowym zszywaczem do papieru na uchu śpiącego psa. Przy drugiej zszywce pies faktycznie powalił dziecko i lekko nim potarmosił, a potem unikał małego jak mógł, a jak nie mógł, to warczał i szczerzył się.  Taki to im się agresor trafił. Jak można się domyślić, kota nie dostali, choć próbowali jeszcze w innych fundacjach, ale zostały ostrzeżone. No ale oni kotka chcieli "bo dziecko przy zwierzęciu lepiej się rozwija". Ani historii, ani podejścia rodziców pozwolę sobie nie skomentować.

38 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-01-23 11:30:19)

Odp: dzieci a zwierzęta

Co do kota .....i odpowiedzialności albo jej braku......
Miałam kotkę, śliczną, charakter idealny - prawie, znajda ze schronu. Trafiła do nas jak miała mniej więcej dwa miesiące. Po kolejnych dwóch zaczęła posikiwać, głównie na zabawki i rzeczy dzieci........raz na tydzień raz na dwa tygodnie, starałam się szukać przyczyny. Przed świętami nasiliło się tak, że sikała już codziennie, nasikała na przykład na pościel córki kiedy ta spała w łóżku! W końcu wymiękłam, coś ją najwyraźniej stresowało u nas w domu, nie potrafiłam odnaleźć przyczyny a nie mogłam się zgodzić na to, żeby sikała na zabawki i ubrania dzieci. Znalazłam jej nowy dom, może nawet lepszy niż mój smile Pani ma dorosłe dzieci, dużo czasu i serca dla kota. To tak, żeby nie było że zawsze jesteśmy mądrzy dokonując wyborów sad Strasznie mi było smutno kiedy ją oddawałam ale wiem, że teraz ma lepiej i jak na razie nie ma tych objawów stresu co u nas.

Nie znałam psychiki kociej, nie wiedziałam, że koty są aż tak delikatne, pojęcia nie miałam, że mogą tak właśnie reagować na stres i na dodatek nie bardzo wiedziałam co ją tak stresuje, dzieci raczej nie - bo pilnowałam, żeby kot nie był zabawką, pies być może, chociaż nigdy nie jej nie zaatakował a ona też nie okazywała strachu.......dziś wiem, że nie psychika kocia jest dla mnie 'czarną magią" a kot jest mniej czytelny niż pies.

39

Odp: dzieci a zwierzęta

Joga, ale na tym też polega odpowiedzialność, że jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić zwierzęciu godnych warunków sami, to robimy wszystko aby to zwierze nie ponosiło konsekwencji naszych głupich wyborów. Nie zawsze znalezienie zwierzakowi innego domu jest złem. Znajomi mojej matki mieli jamnika, który wyraźnie miał jakieś zaburzenia - czasem po prostu bez powodu rzucał się z zębami na domowników. Po chwili opamiętywał się i znów był aniołem. Wet stwierdził schizofrenię, ale na leki pies reagował tak źle, że w końcu pogodzili się z tym jego "świrem". Dzieci mieli już w wieku późnonastoletnim, czyli generalnie sami dorośli w domu i wiedzieli jak z psem postępować. Niestety pani domu zaszła w nieplanowaną ciążę i pies wtedy oszalał do reszty. Nie wdając się w szczegóły - zwyczajnie stanowił zagrożenie dla malucha. Więc prędko zamieszkał z teściową, która kochała go z wzajemnością. Doczekał u niej późnej starości, ona też była szczęśliwa, że ma towarzystwo a z jego wyskokami potrafiła sobie radzić.

40

Odp: dzieci a zwierzęta

Własnie to jest to o czym powyzej piszecie,aż mnie nosi i wszystko we mnie buzuje jak widze, gdy dziecko zamęcza, dokucza,drażni zwierzaka, a gdy sie zwroci uwage,to rodzic z wielkim uburzeniem ,że przeciez on sie znakomicie bawi z psem/kotem bo od tego jest (pomijam ze ciagniecie za ogon,uszy,podnoszenie za sierc to wcale nie jest super zabawa gdy futrzak skomple z bólu).Zwierze nie ma takich sprawnosci manulanych jak człowiek, gdy dziecko cie szarpie za wlosy czy szczypie, to przytrzymasz jego łapy i nieuruchomisz,a futrzak co moze zrobic?jesli jest męcząny ostatecznie pokazac zęby lub capnąc zebami czy pazurami,i naprawde w takich momentach ja zwierzaka nie skarciłabym nawet slownie, ale w miare rozumnego dzieciora to....no aż chcialo by sie chwycic i roztelepać
Mam w domu psy ,koty ,swinke morską, fredke ,rybki, i najbardziej nie cackająca sie z draznieniem jest nasza fredziucha.Przyszli do nas znajomi z 6 latkiem,nasza fredziucha sobie po pokoju ganiała, on zacząl za nią aby ją dorwac,a upominalismy,ze nie ganiaj ją bo sie boi i moze ciapnąć,a maly za fotelem  ją scisnął o podloge ,zabolało ją to, i tak sie zebiskami wbiła w jego palucha,że oderwac sie nie miala zamiaru, lecz jakos szkoda mi chłopaczka nie było,a jego szczescie ze naszej mlodej nie bylo w domu
Co jak co,ale zawsze zwracam uwage gdy widze,ze ktos dokucza naszym zwierzakom,albo i nawet jakims innym, i to dosyć konkretnie, nie łagodnie, i dzieje sie taka rzecz ,ze dzieciak bardziej poslucha sie obcego,bo sie zawstydzi,niz wlasnego rodzica ,który gada i jak grochem o sciane, albo nic sie nie odzywa co gorsza, a pózniej wielki płacz ze dzieciatko ma "kuku"  hmm

41 Ostatnio edytowany przez evikon (2013-01-23 15:43:00)

Odp: dzieci a zwierzęta

Czasami słyszę ze pies dotkliwie pogryzł dziecko. Przyznam że żal mi tego dziecka , ale....Jak pisałam byłam kideyś właścicielką 2 bernardynów. Jak mi ktoś powie że to takie potulne miśki to racji mu nie przyznam . Dla swoich tak kochane przytulaśki ale dla obcych. Któregoś dnia byłam świadkiem jak 2 rozbrykanych chłoptasiów zaczęło drażnić się przez siatkę z moimi psami, początkowo głupie miny i okrzyki a skończyło się na rzuceniu kamieniem. Psy wychodziły z siebie i sądzę że gdyby za dzień lub kilka spotkały tych chłoptasiów na drodze bez zabezpieczeń to sądzę że bernardyn tyłek by mu poszarpał, psy są pamiętliwe a agresji nauczone były przez takich chłoptasiów bo przez nas były kochane i miziane.

42

Odp: dzieci a zwierzęta

Evikon, nieraz już byłam odsądzana od czci i wiary ze te teorię, ale nadal uparcie uważam, że każde, absolutnie każde pogryzienie jest winą człowieka! Rozmnażanie agresywnych osobników, brak socjalizacji we wczesnym okresie, brak rozsądnego prowadzenia i wiele wiele innych błędów które zwyczajnie się mszczą! I o ile zaniedbania wychowawcze psa wielkości Yorka można jakoś potem znieść, bo małego jazgota można prędko i bez uszczerbku na zdrowiu własnym spacyfikować, o tyle jeśli w grę wchodzi już pies z natury bardzo silny, albo po prostu gabarytowo duży, to problem też rośnie.

Decydując się na psa trzeba jasno wiedzieć czego się od niego oczekuje i tak go prowadzić. Ja wiedziałam, że moja suka ma być psem, który bez problemu będzie ze mną podróżował, akceptował moich gości, zostawał sam w domu itp. Miała być też w pełni sterowana głosem na spacerach i idealnie posłuszna w domu. I to co chciałam mam. Ale ja myślałam o tym od pierwszego dnia jej pobytu w moim domu, a nie jak skonczyła pól roku i stała się nieznośna.

43

Odp: dzieci a zwierzęta

Dokładnie Nocnalampko smile
Bo agresja u zwierząt to najczęściej objaw strachu, pies nie socjalizowany spotyka na swojej drodze nieznane coś i reaguje agresją, bo najlepszą obroną jest atak. Każdy psiarz wie, że zabieranie psa w różne miejsca, na dworzec, do autobusu, do parku, tam gdzie dużo bodźców i dużo się dzieje to podstawa. Kiedy przychodzą do nas goście to nie izolowanie psa ma uzasadnienie bo pies uczy się od nas reagowania na nową osobę w domu.
Najgorszym błędem popełnianym szczególnie przez właścicieli dużych psów jest wyzwalanie w psie agresji. Duży pies więc ma być groźny - największa głupota. Zresztą tak jak napisałaś za każde zachowanie psa odpowiadamy my ich właściciele.

44

Odp: dzieci a zwierzęta

Joga, no właśnie - wyzwalanie agresji. Nie tak dawno słyszałam historię jak to pies w pewnym domu skończył marnie, bo zaatakował dziecko. Pies od zawsze latał luzem po ogrodzie i każda agresja do obcych była nagradzana. Wprowadzenie i wyprowadzenie gości wymagało zamknięcia go w kojcu, bo utrzymać się nie dało. No ale gospodarze zadowoleni, bo nikt obcy na posesje nie wejdzie. Pies w typie kaukaza, więc już sam gabaryt odstraszał, a jakby to nie starczyło, to nauczony, że atakowanie obcych jest ok. I tak sobie pies żył lat pare w dobrobycie, aż do jednego z dzieci gospodarzy przyszła koleżanka ze szkoły. Nie przejęła się misiowatym psem, otworzyła furtke... na szczęście pies poprzestał na powaleniu i prezentacji uzębienia w dzikim charkocie z głębi trzewi. Od tej pory "głupi pies" resztę życia spędził na łańcuchu. Całe życie uczony, że obcy to obcy i nie ma prawa wstępu na posesję, której trzeba bronić z narażeniem życia, nagle został ukarany za wykorzystanie w praktyce tego co zaakceptował jako zasadę... Trudno żeby pies był mądrzejszy niż właściciel.

45

Odp: dzieci a zwierzęta

Oj tak, dom bez zwierząt jest smutny.
Jak ich nie kochać?
Łapie mnie grypa, a moje mruczące istotki obległy mnie, bo czuja, że coś jest ze mną nie tak.

Dzieci jeszcze nie mam, ale mam wspomnienia z dzieciństwa. Pominę opowieści o tym, jak zmuszałam moje koty, żeby siedziały w wiaderku od klocków lego, już ją przytaczałam. I żałuję tego. Bo męczyłam je.

Ale jako że nie miałam rodzeństwa, to bawiłam się z kotami, np. udawałam, że też jestem kotem i chodziłam za nimi na czworaka.

Potem już coraz starsza dotarło do mnie, że koty i zwierzęta ogólne to żywe stworzenia i miłość dziecięca przeszła w tą dojrzalszą. Zaczęłam być ich opiekunką. Odbierałam kocie porody, każdy był dla mnie niesamowitym przeżyciem.

Gdy byłam w gimnazjum, nasz zwierzyniec, który składał się z sześciu kotów i pieska- szczeniaczka, nagle zaczął się kurczyć. W ciągu roku zniknęły nasze cztery koty, były z nami już kilkanaście lat, kiedyś musiało to nastąpić. Został nam nasz ulubieniec- Baruś, który nie zachowywał się, jak kot i był młodym, zdrowym kocurkiem. Pamiętam, jak pewnego listopadowego dnia Baruś zaginął, nie było go dzień, dwa, tydzień...Po dokładnie trzech tygodniach wyszłam na dwór i nagle się pojawił. Jeszcze grubszy, niż był. Ktoś musiał go przygarnąć, bo był śliczny, jak z bajki i na dodatek, jak mu się powiedziało "Zrób stójkę.", to stawał na dwóch tylnych łapkach.

Został też Bezogonek, który jak sądziliśmy, jest też kocurkiem, bo znikał zawsze na kilka dni, ale zawsze wracał- uciekinier. Aż pewnego dnia wrócił...bez ogona. Płacz, rozpacz i lament, że ludzie okrutni, obcięli mu ogon. Ale chyba jakieś auto mu ten ogon urwało, bo leżał na ulicy. Mój dziadek go znalazł tego samego dnia. Po jakimś czasie Bezogonek zaczął się zaokrąglać. I okazało się, że z niego to jest ona. W międzyczasie Baruś nagle nam zmarł. Nie udało się go uratować, coś go ugryzło i wdało się zakażenie. Zmarł na rękach mamy, jak to piszę, łza się kręci. Ale na szczęście na świat miały przyjść kociaki. Nadszedł ten dzień. Zaczął się poród. Najpierw zaczął wychodzić maluch tyłem, nie głową. Bałam się, że mu zrobię krzywdę i nie wyciągałam go na siłę...To był mój błąd, udusił się. Ale następne dwa maluchy wyszły prawidłowo. Śliczne i pulchniutkie.

Radość jednak znów nie trwała długo, bo Bezogonek po jednym dniu przestał je karmić, gasł nam w oczach. Maluchy wieczorem płakały, a raczej wyły z głodu, a ich mama dogorywała tym razem na kolanach dziadka. Co tu zrobić? Trzeba je jakoś wykarmić. Zaczęło się od strzykawki, były tak głodne, że tłok sam szedł...Na drugi dzień mama zamówiła w sklepie zoologicznym specjalne buteleczki do karmienia, weterynarz powiedział, że nie ma mleka dla kociaków, ale mamy kupić mleko dla niemowląt. I w ten sposób ja, mama i babcia stałyśmy się kocimi matkami. Robiłyśmy dyżury, kto miał karmić Emilka i Teklę, trzeba było wstawać w nocy do "dzieci". To był cały rytuał- najpierw karmienie, a potem trzeba było masować brzuchy, bo kotki masują swoim kociakom brzuchy, żeby mogły się załatwić. Z tym też był problem. Ale rosły, jak na drożdżach. Teraz maja prawie 7 lat smile.

Nasz zwierzyniec skurczony, ale mam się śmiała, ze nareszcie mamy normalna ilość zwierząt. Nie było nam dane mieć normalną ilość...:D

Po dwóch latach zaczęła pokazywać się piękna kotka na naszym ogrodzie. Dziwne to było stworzenie, bo dziadek pracował na ogrodzie, a ona mu wskakiwała na barki albo gdy kucał, to na kolana i tak sobie siedziała i mruczała. Najpierw pokazywała się sporadycznie, a potem coraz więcej czasu z nami spędzała. Plan był taki, że miała być kotem na dworze, bo Emil i Tekla były w domu i na dodatek nie wychodziły na dwór. Ale...Kotyna stała się domownikiem. Podejrzewamy, że jej właściciel umarł albo się wyprowadził i ją zostawił, bo jest to najgrzeczniejszy i wychowany kot w naszym domu. My nie potrafimy tak wychowywać zwierząt, my je rozpuszczamy nasz zwierzyniec.
Mówiliśmy, że to już definitywny koniec, że trzy koty to jeszcze normalna liczba, ale więcej już nie będzie.

Jak bardzo się myliliśmy, wiemy tylko my.

Półtora roku temu w naszej okolicy pojawiła się pół dzika kotka z małym kociakiem, na moje oko maluch miał 6 tygodni. Nie pozwalała się nam do siebie zbliżyć, ale dokarmialiśmy ją, a potem maleństwo razem z naszą sąsiadką. Oczywiście zaszła w kolejną ciążę, bo to jeden z tych biednych kotów zdanych tylko na siebie, maluchem dalej się opiekowała troskliwie, ale maluch był ciekawy ludzi. Bał się nas, ale jednocześnie coś go ciągnęło do nas. Jednakże dalej był ze swoją mamą, a ona? Urodziła kociaki...Jedno znalazłam w naszym śmietniku, a drugie płakało wniebogłosy w malinach u naszych sąsiadów.
Piękne maleństwa. Co i rusz chodziłam tam i patrzyłam na nie. Nie było to mądrym posunięciem, ponieważ mama po tygodniu je porzuciła. Było to po 2 w nocy, oglądałam na szczęście US Open i usłyszałam głośny płacz, pobiegłam na dwór z latarką, żeby broń Boże nie nadepnąć maleństwa. Wzięłam oba do łóżka, też trzeba było je nakarmić i historia z karmieniem się powtórzyła. Ich mama dalej karmiła swojego starszego malucha- Mikusia, a Bazylego i Balbinę odrzuciła.
Z trzech kotów nagle zrobiło się ich pięć.
A potem sześć, bo Mikuś też o dziwo stał się naszym domownikiem. Dziadek go oswoił całkowicie.

Mamę dokarmiamy. Jest w naszej szopie. Z sąsiadką chcemy ją wysterylizować, ale nie jest łatwo ją złapać.

Znowu mamy sześć kotów i jesteśmy szczęśliwi. Zwierzaki dają tyle radości i miłości- nie odbiorę tego mojemu dziecku.
A Balbinka jest moją "córeczką". Śpi ze mną, jak dziecko, przytulona do mojej piersi. Przed snem jest rytuał- Balbinka chodzi za mną, jakby mówiła- "No, chodź już do łóżka. Poprzytulamy się.". Ja isę kładę, a ona wtula się do mnie i tupie, a potem zasypia ze mną i śpimy tak do rana.

46

Odp: dzieci a zwierzęta

Widzę ciekawy i bardzo przydatny wątek smile
U mnie w domu rodzinnym, moja mama zawsze ulegała, gdy chciałam nowego zwierzaka i nie broniła mi kontaktu.
Pierwszym zwierzęciem był chomik, którego znajoma znalazła  w trawie, ale jej rodzice nie byli tak fajni jak moi tongue
Potem był żółw i suczka pinczerka, którą dostaliśmy od sąsiadki, ponieważ jej mąż zachorował i nie mogli mieć zwierząt.
Od tej samej sąsiadki dostaliśmy też papugę- Gucia, ptak był niesamowity. Bawił się ze mną, bawił piłeczkami ( miał swoje osobiste) śpiewał do lusterka.
Oczywiście każde z tych zwierząt było przeze mnie bardzo opłakiwane po śmierci, a Perełka (sunia) w tym roku obchodzi 15 urodziny.
Namówiliśmy moją mamę na królika hodowlanego- uratowaliśmy go przed zjedzeniem.
W sumie chcieliśmy go wziąć do siebie, ale nasz owczarek ma za duży instynkt łowczy i rzuca się na niego sad

Za kotami nigdy nie przepadałam- chociaż czuję, że charaktery mamy z sobą podobne, choć nie wiem czy zniosłabym ten zapach kocich siuśków.

Nasz Borysek z moją Hanią jest od "poczęcia" i świetnie się dogadują, chociaż zawsze miał zakaz wchodzenia do naszego pokoju, bo moja teściowa miała paranoję, że na pewno zrobi coś dziecku. Jak tylko wychodziła do pracy to uchylałam drzwi żeby samotny nie był smile

47 Ostatnio edytowany przez Kyntia (2013-01-25 01:37:04)

Odp: dzieci a zwierzęta
busiu napisał/a:

Mnie w ogóle zadziwia łatwość z jaką ludzie pozbywają się "niepotrzebnych" zwierząt z powodu dziecka. Nie wierzę w to, że można takiego kogoś nazwać dobrym człowiekiem, czy też rodzicem. Zwierzę to przede wszystkim odpowiedzialność, więc jeśli ktoś tak łatwo zrzuca ją z siebie, to nie wiem jak zamierza wychować dziecko na przyzwoitego człowieka.

Pozbywają się...dlatego że już wcześniej mieli z psem problemy z którymi nie potrafili sobie poradzić a ciąża i wyobrażenie sobie dziecka pełznącego w stronę psiej miski...i psa który chapie dziecko za twarz, chcąc zganić je, jest niewyobrażalnie dla nich...straszne...
Tak...dziecko można upilnować i psa...jasne do 1.5 roku,potem wszędobylski malec,gdy my spokojnie siedzimy na "kibelku", pakuje sie w niezmożone problemy, począwszy od psich zębów,skończywszy na odkręcaniu kurków od gazu.

Nie to ich nie usprawiedliwia...ale dla każdej matki jej dziecko będzie ponad zwierzę,ponad męza,ponad cały świat...i to strach matki przed skrzywdzeniem dziecka prowadzi do tego.

Ja osobiscie przygarnęłam do domu psa, który ugryzł w twarz roczne dziecko...a miałam 3 letniego syna.
Bałam sie...o jak sie bałam...ale psu tego strachu nie okazałam.
Pies,młodziutki mieszaniec ca de bou, okazał się najwspanialszym opiekunem naszego dziecka.

Każdemu trzeba dać szansę. Czy chodzi o człowieka,czy o zwierzę...

48 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-01-27 11:36:59)

Odp: dzieci a zwierzęta

Ja ostatnio słyszałam przerażająca historię (która wydarzyła się niedawno)...
Pewni ludzie (młodzi), mający obecnie dwoje nastoletnich dzieci i jedno malutkie (ok. 1,5 roku), mieli od jakichś 4 lat piękna suczkę malamuta. Uciekinierka z niej była straszna. Myślę, że żadne z nich nie pomyślało o tym, iż taki pies pozostawiony sam sobie na cały dzień, będzie się nudził i szukał rozrywki poza ogrodem. Sunia z tego co słyszałam uciekała i cierpiały na tym kury sąsiada wink Tylko na tym ponoć i ona ucierpiała... została uśpiona. Osobiście nigdy nie słyszałam żeby im chorowała, więc wniosek nasuwa się sam... Sunia została zastąpiona owczarkiem niemieckim. Oby ten bidulek spełnił oczekiwania właścicieli... bo aż boję się myśleć że mógłby podzielić los poprzedniczki... sad
Nie wiem czy to prawda, ale jeśli tak...to tacy ludzie dla mnie nie są ludźmi...co więcej...nie powinni mieć dzieci...bo niby jakie wartości im są w stanie przekazać, skoro nie mają szacunku do życia biednego zwierzęcia.
Zastanawia mnie fakt, jak dzieci w sytuacji gdyby to była prawda, że jedynym powodem uśpienia były ucieczki i duszenie kur sąsiada, zareagowały na decyzje rodziców. Jak rodzice wytłumaczyli swoją decyzję... a najbardziej zastanawia mnie fakt...jak jakiś normalny weterynarz zgodził się uśpić zdrowe zwierze...
Mam nadzieję, że to nie była prawda...
Im więcej podobnych historii słyszę, tym bardziej jestem pewna stwierdzenia, że każdy człowiek przed nabyciem zwierzęcia powinien przechodzić testy psychologiczne... serio... bo tacy ludzie jak powyżej, nie powinni mieć nawet chomika.

49 Ostatnio edytowany przez Joga (2013-01-27 12:04:32)

Odp: dzieci a zwierzęta
Margolinka napisał/a:

Im więcej podobnych historii słyszę, tym bardziej jestem pewna stwierdzenia, że każdy człowiek przed nabyciem zwierzęcia powinien przechodzić testy psychologiczne... serio... bo tacy ludzie jak powyżej, nie powinni mieć nawet chomika.

Margolinko malamuty podobnie jak husky często uciekają, często łapią kury niestety, potrzebują się wybiegać bardziej niż inne rasy. Problem polega na tym, że kupując/biorąc psa do siebie nie zawsze myślimy czego oprócz michy i wody ten pies potrzebuje, niska świadomość w tym temacie rodzi dramaty. Kiedy kupujemy samochód to wybieramy, przebieramy, parametry-sretry kolor, spalanie itd a psa bierzemy z rozpędu, może to niezbyt trafione porównanie ale powinniśmy uczyć innych, że każdy pies, każda rasa została stworzona "po coś" przez człowieka najczęściej i ma swoje potrzeby, jeśli ich nie zaspokoimy będą problemy bo pies instynktownie sam się sobą zaopiekuje a my poniesiemy konsekwencje sad

A tak na marginesie, czy an forum jest ktoś z Rozewia, Gdańska, Trójmiasta? Potrzebuję w kleić ogłoszenie o zaginionym psie na FB im więcej osób przeczyta tym większe szanse na odnalezienie sad Możecie pomóc?

50

Odp: dzieci a zwierzęta

Joga, o tym "nietrafionym wyborze" już mówiliśmy w innym wątku. Ja pisząc o "testach psychologicznych" miałam bardziej na myśli predyspozycje "psychiczne" do posiadania żywego stworzenia pod swoją opieką, a także umiejętność rozwiązywania problemów i podejścia do nich.
Ktoś, kto zabija zwierze tylko dlatego, że sam wcześniej źle wybrał i zwierzak przysparza mu zbyt wiele kłopotów...to...
ehhh... aż brak mi słów...

51

Odp: dzieci a zwierzęta

U mnie pies z kotem i świetnie się dogadują, zarówno miedzy sobą jak i z dzieciakami. Ale psa sprowadziliśmy do domu jak dzieciaki trochę podrosły 4>.

52

Odp: dzieci a zwierzęta
Margolinka napisał/a:

Joga, o tym "nietrafionym wyborze" już mówiliśmy w innym wątku. Ja pisząc o "testach psychologicznych" miałam bardziej na myśli predyspozycje "psychiczne" do posiadania żywego stworzenia pod swoją opieką, a także umiejętność rozwiązywania problemów i podejścia do nich.
Ktoś, kto zabija zwierze tylko dlatego, że sam wcześniej źle wybrał i zwierzak przysparza mu zbyt wiele kłopotów...to...
ehhh... aż brak mi słów...

Takie testy - też już ktoś pisał powinny być robione wszystkim posiadaczom stworzeń żywych, w tym dzieci. Tylko mogłoby się okazać, że niewielu dorosłych te predyspozycje ma.

53 Ostatnio edytowany przez Kyntia (2013-02-14 01:59:56)

Odp: dzieci a zwierzęta

Margolinko

Często jest tak, że ludzie biorą zwierzę,nie potrafią go odpowiednio wychować, ale nie przeszkadza im to póki...nie zajdzie kobita w ciążę...i tu się pojawia problem ... bo jeśli pies nieposłuszny? to co będzie jak dziecko ...
Bo jeśli pies warczy, to co jeśli dziecko będzie chciało? ...a jeśli pies zadusił...to co jak będzie chciał zadusić? ... w matce przeważa chęć obrony swojego potomstwa - czyli dziecka...więc podejmują taką. nie inna decyzję.

Piszesz. że nie powinni tacy ludzie mieć dziecka, a to jest instynkt...

U zwierząt też taki instynkt zaobserwujesz...jeśli suce zagraża - w jej przeświadczeniu - inny osobnik, będzie bronić nawet do swojej, czy jego śmierci.

Wiem, różnimy się od zwierząt,ale najczęściej decyzje o oddaniu psa - bo żaden weterynarz nigdy nie uśpi zdrowego nieagresywnego psa- podejmują kobiety! W ciąży,lub niebawem po... w panicznej zeschizowanej trosce o swoje dziecko.
Najczęściej kobiety te,nie chca rozwiązać problemu, lecz szybko usunąc problem - instynktownie.

54

Odp: dzieci a zwierzęta

Kyntia, ale nie rozumiem usprawiedliwiania głupoty instynktem... Co to ma do rzeczy? Człowiek jako istota rozumna kieruje się właśnie rozumem - a przynajmniej z definicji powinien. I to ten rozum podpowiada, że niewychowany pies jest problemem, więc jeśli wychować nie potrafię lub nie chcę, to tego psa nie powinienem sobie sprawiać. A jeśli już zrobi się ten błąd i sprawi sie sobie zwierze nad którym nie ma się panowania to jest rzesza fachowców, którzy nauczą i pomogą te problemy rozwiązać.

Dodam tylko, że nieułożony pies to nie jest problem tylko przy dziecku. To jest problem w każdej sytuacji - na spacerze, przy samodzielnym zostawaniu w domu, przy gościach, przy wyjazdach wakacyjnych, no absolutnie w każdej sytuacji życiowej taki pies potrafi w sposób nieprzewidywalny ściągnąć na siebie i właściciela niemałe kłopoty. A pojawienie się dziecka tylko nasila już istniejące problemy. Więc nie ma co oszukiwać, że wcześniej to była sielanka, a dopiero jak się dziecko pojawiło, to w psa wstąpiło złe. (Ok, przy jakiś zaburzeniach psychicznych itp, takie sytuacje są możliwe, ale to naprawdę jest margines) A nawet jeśli jakieś tam formy nieposłuszeństwa psa wcześniej były do zaakceptowania do właścicieli, a już przy dziecku nie będą, to z tego co mi wiadomo z biologii, to dziecko nie pojawia się w domu niespodzianie z dnia na dzień. Wręcz w dzisiejszych czasach jest przez długi czas planowane, potem jest 40 tygodni ciąży. A już sama ciąża jest czasem wystarczającym aby zmienić złe psie nawyki. Ale to trzeba chcieć. I instynkt nie ma tu nic do rzeczy.

55

Odp: dzieci a zwierzęta

zawsze wszedzie wszyscy z psami i nie wyobrażam sobie domu bez psa ani nie wyobrazam sobie wychowywania i dziecinstwa bez psa smile

56

Odp: dzieci a zwierzęta

Dziecko i zwierzęta to super sprawa, jeśli ktoś oczywiście odpowiednio zwierzęta traktuje i swoje dziecko uczy tego samego. Można dziecko nauczyć odpowiedzialności i szacunku który niewątpliwie się zwierzętom należy, ale również odpowiednich zachowań wobec zwierząt jak np. Nie podchodź do psa kiedy je itp. co się w życiu przydaje bo różne sytuacje się zdarzają. Ja sobie nie wyobrażam życia bez zwierząt.

57

Odp: dzieci a zwierzęta

U nas w domu temat "dzieci a zwierzęta" nie traci na aktualności. A nawet powiedziałabym, ze wraz z rośnięciem mojego ciążowego brzucha zyskuje wink I choć bez paniki, to myślimy o tym jak nasza suka zareaguje na nowego domownika. Ostatnio mieliśmy taki mały przedsmak chyba. Odwiedziła mnie koleżanka z czternastomiesięczną córeczką. Suka już w drzwiach osłupiała na widok małego czlowieka. Po prostu lubi sobie bydle gosci obszczekać (a i my jej tego nie bronimy) i teraz tez sobie nie podarowała, ale jak tylko otworzylam drzwi i sucz ujrzala dziecko, to zamilkła natychmiast i uznala za stosowne udac sie na swoje posłanie. Potem juz było tylko lepiej. Mała miała dotychczas tak bliski kontakt tylko z kotami, wiec pies ja niezwykle zainteresował. Byłam dumna z suczy, ze dzielnie znosi sprawdzanie malymi paluszkami jaki w dotyku jest psi nos, jakie ucho, a jaka lapka, oka wprawdzie sprawdzic nie pozwolila wink ale też mała po wyjaśnieniu, że dla psa to nieprzyjemne, więcej nie próbowała. Oczywiscie bez sprawdzenia jak to jest tulic sie to psa, tez sie nie obeszlo wink Suka z życzliwym zainteresowaniem obserwowala, jak mala bawi sie porozrzucanymi po domu suczymi zabawkami. A po podaniu ciasta nawiązała się prawdziwa dziecieco-sucza przyjaźn, bo co do buzi nie trafiało, to natychmiast po upadnieciu na podloge, konczylo w psiej paszczy - ku uciesze obojga. I tak mnie ta wizyta ucieszyła, bo suka nasza zdała egzamin smile Okazuje się, że rozsądnym wychowaniem zwierzęcia naprawdę można przygotować je na obecność dziecka - nawet takiego widzianego po raz pierwszy - i w sumie chyba dlatego odgrzebałam ten temat, aby raz jeszcze to powiedzieć.

58

Odp: dzieci a zwierzęta

Dzieci własnych jeszcze nie mam, ( może niedługo...), ale nie wybrażam sobie oddania zwierzaka z powodu ciąży. Wystarczy tylko być na tyle dojrzałym, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że i dziecko i zwierzaka trzeba wychowywać, najlepiej od samego początku.
U mnie zwierzaki były zawsze. W wieku 4 lat jeżdziłam na rottweilerze wyobrażajjąc sobie, że to kucyk. Mając lat 8 pomagałam kociakom uczyć się jeść z miseczki. W wieku 11 lat pierwszy raz odebrałam samodzielnie koci poród, rodzice akurat gdzieś wyszli, a kociaki były spodziewane dopiero za kilka dni. Wszystkie przeżyły, również ten, który po urodzeniu na początku nie oddychał. Przeżycia niezapomniane. Teraz nie mam żadnego zwierzątka. Mój ukochany Gacuś został z moją mamą kiedy wyprowadzałam się do narzeczonego. W wynajmowanym mieszkaniu na pierwszym piętrze nie mamy warunków do trzymania kota, szczególnie takiego, który jest przyzwyczajony do wychodzenia na dwór kiedy tylko ma na to ochotę.

59

Odp: dzieci a zwierzęta

Bardzo ciekawy wątek. Szczególnie urzekł mnie post w którym owczarek niemiecki łapał dziecinka za szelki by się nie przewróciło. Niesamowite! My mamy yorka, który był przed z nami jeszcze przed narodzeniem synka. Może to śmieszne, ale gdy byłam w ciąży to tłumaczyłam pieskowi, że będzie teraz inaczej. Przyzwyczailiśmy go do nowego domownika. Teraz jest największym przyjacielem Kacperka smile Dzieci uczą się wrażliwości i szacunku do innych zwierząt. Uważam, że to bardzo ważne.

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024