Może tak troszkę... ociupinkę;)... odbieram to jako bunt kobiet na panujący system patriarchalny. Bunt na kobiece niewolnictwo z powodu posiadania dzieci, bunt na zależność finansową od męża/partnera, który nie docenia starań kobiet i nie uznaje jej wkładu w wychowanie dzieci i prowadzenie domu jako wielka boża praca tylko często jako pasożytnictwo, nicnierobienie, wdomuwygodnesiedzenie. Do tego z każdej strony kobieta musi bić pokłony, dla męża żywiciela, który jak chce to się może poznęcać nad nią, bo to on zarabia, odejść nie za bardzo, to on robi karierę, to on wykonuje pracę, to on zdradza i jest spoko, a ona jak zdradzi to czemu by nie wymyślić jakiegoś barbarzyńskiego prawa, które by dopuszczało zabójstwo takiej kobiety, pokłony dla jego rodziny, jego znajomych, jego nałogom, jego złym zachowaniom itd
Kobieta chce pokazać, że mężczyźni żyją w błędzie i powinni nas lepiej traktować i współuczestniczyć w rozwoju rodziny, bo my również możemy zarabiać, możemy budować, możemy być partnerami, możemy robić prawie to wszystko co oni... możemy też zdradzać i tak samo jak oni mieć to gdzieś kłamiąc im i kochankom w oczy, bawić się życiem itd... z tymże tylko my możemy rodzić im dzieci. Duże ryzyko rodzić dzieci.
Odbieram to również jako zapewnienie sobie bezpieczeństwa jako kobiecie wolnej, nie uzależnionej od woli Pana.
Tak mnie prowadzą rozmyślania w tym temacie. Ale jestem ciekawa innych powodów. Jak inne osoby na to patrzą? Padła wygoda... no spoko. Jeszcze jakieś inne koncepcje? Niewiele mi przychodzi do głowy.