Ostatnio byłam w odwiedzinach na porodówce u świeżo upieczonej mamy. W pewnym momencie na salę wszedł ksiądz, powiedział 'szczęść boże, witam wszystkie mamy, nowo narodzone pociechy i pewnie matki chrzestne. teraz razem się pomódlmy.' po czym zaanimował dwie modlitwy. Nie zapytał o to, czy mamusie i goście chcą się pomodlić, po prostu wszedł i zaczął odprawiać to, co swoje. Dodam, że jedna z mam przebywających wówczas na sali jest niewierząca.
Spotkałyście się kiedyś z taką sytuacją? Czy to jest powszechniejsze zjawisko i zupełnie akceptowalne? Ja osobiście byłam lekko zdegustowana tą sytuacją, kobiety 4-6 godzin po porodzie, które na dobrą sprawę jeszcze nie doszły do siebie średnio mają ochotę na nieproszonego gościa (wiem, że to duchowny, ale jakby nie patrzeć obcy mężczyzna, który wpada tak 'o', nie pytając nikogo o zdanie) i wspólną modlitwę. Co myślicie na ten temat?