No wlaśnie, jak w temacie: czy spowiadacie sie z seksu przedmalzenskiego? jesli tak, to w jaki sposob ujmujecie ten grzech ;-)?
przyznam, ze ja nie spowiadalam sie z tego nigdy, mimo, ze mam ciagle tego samego chlopaka od dwoch lat i czuję, że powinnam wyznać to przy konfesjonale, bo przeciez to zatajenie grzechu...
Nie wiem tylko jak powiedziec to przy konfesjonale, żeby nie zabrzmialo zbyt bezpośrednio, ale tak wiecie, "ze smakiem"... żeby ksiądz spowiednik nie był oburzony...
wiem, że niektorzy ksieza nie daja rozgrzeszenia za to.. Dlatego pytam o Waszą opinię, pozdrawiam :-)
Jeśli ujmiesz to w inne słowa, ksiądz może Cię źle zrozumieć i odpuści Ci grzech, ale wcale nie ten, o który Ci chodzi i nadal będzie on drapać Twoje sumienie... Wiem, że ludzie boją się wyznać swoje grzechy, zwłaszcza gdy są grubego kalibru, ale Bóg właśnie TAKIE grzechy chce nam przebaczać. Spróbuj uwierzyć, że spowiadasz się Bogu, a nie księdzu-człowiekowi. A tak jest. Człowiek jest tylko zasłonką. Wielu ludzi nie wie, że księża mają "coś" takiego, że po spowiedzi nie pamiętają grzechów swoich penitentów. Taki dar od Ducha Św. Swego czasu też bałam się wyznać mało "fajny" grzech. Kręciłam na różne sposoby, używałam różnych słów, ale zawsze kiedy odchodziłam od konfesjonału czułam, że nie wyznałam tego grzechu i było mi z tym źle. Aż któegoś razu zebrałam się w sobie i nazwałam rzecz po imieniu. Jaka ulga była!!! Odeszłam od konfesjonału i wiedziałam, że Bóg już mi tego NIE PAMIĘTA, że przebaczył i mogę frrrruwać! )) Pozdrawiam!
mam ten sam problem i właściwie jak dla mnie to jest takie zamknięte koło...bo tak: jak sie wyzna przy spowiedzi grzech współżycia przedmałżeńskiego i zostanie odpuszczony to fajnie tylko, że spowiedz zakłada szczere postanowienie poprawy a ja...krótko mówiąc nie zamierzam seksu zaprzestać a z kolei póki co ślubu też na razie nie planuje więc nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji... i efekt jest taki, że już kilka lat nie chodze do spowiedzi bo i tak byłaby ona świętokracka, jeśli nie przyznam sie do seksu przedmałżeńskiego albo sie przyznam i "sie nie poprawie"... więc badz tu mądry i pisz wiersze...
mam ten sam problem i właściwie jak dla mnie to jest takie zamknięte koło...bo tak: jak sie wyzna przy spowiedzi grzech współżycia przedmałżeńskiego i zostanie odpuszczony to fajnie tylko, że spowiedz zakłada szczere postanowienie poprawy a ja...krótko mówiąc nie zamierzam seksu zaprzestać a z kolei póki co ślubu też na razie nie planuje więc nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji... i efekt jest taki, że już kilka lat nie chodze do spowiedzi bo i tak byłaby ona świętokracka, jeśli nie przyznam sie do seksu przedmałżeńskiego albo sie przyznam i "sie nie poprawie"... więc badz tu mądry i pisz wiersze...
To prawda... Nie wiadomo jak postępować w pewnych sytuacjach. Dużo chyba tez zależy od księdza i od tego jak można z nim rozmawiać....
ja tez nie chodze do spowiedzi.moj Chlopak nie dostal rozgrzeszenia bo powiedzial ze sie ze mna kocha hehehe...szok!!
hopeforlife, wiadomo, że księża są różni z charakteru ale to jest tak, że nawet jak sie trafi jakiś naprawde zajebisty to i tak w tej kwestii nic nowego nie wymyśli...każdy ksiądz "pracuje" w kościele i chcąc - niechcąc ma także narzucone poglądy...
a jeszcze pamiętajmy, że seks przedmałżeński to jedna sprawa, a co z antykoncepcją? i to przed ślubem czy po nim... według kościoła jest be i koniec kropka... dlatego ja nie wiem co odpowiedziałabym na naukach przedmałżeńskich, gdyby zadano mi pytanie czy bede stosować antykoncepcje inną niż naturalna a na pewno bede takową stosować bo dla mnie i mojego A. ślub nie oznacza starania sie o dziecko a jeśli nie - to seksem w wyznaczone dni, żeby nie wpaść...
No to też fakt, ale jeśli nie będzie chciał odpuścić grzechu to jak będzie w porządku to normalnie z nami o tym porozmawia.. A niektórzy to zaraz potępiają i prawią kazania moralne.. Zapominając, że rozmawia z człowiekiem.
Ja również nie wiem co miałabym odpowiedzieć na pytanie co z antykoncepcją... Tak jak mówisz kocur1507, ślb nie musi oznacząc dziecka, a nwet jeśli ktoś się zdecyzuje, to przecież nie każdy stosunek ma oznaczać ciązę..
Kurcze, jakie te tematy są trudne
o to chodzi właśnie, że nie stresuje mnie fakt wyznania tego grzechu księdzu podczas spowiedzi. Samo uczucie, że warunkiem dobrej spowiedzi jest żal za grzech i postanowienie poprawy jest przerażające, bo przecież nie będę obiecywać, że nie zrobię tego więcej, a za kilka miesięcy znowu będę spowiadać się z tego samego, bo w takim wypadku spowiedź nie ma sensu...
Szczerze mówiąc, nigdy w swoim życiu nie trafiłam na księdza, który byłby człowiekiem, który potrafiłby zrozumieć młodego człowieka, a spowiedź była rozmową, a nie kablowaniem na samego siebie... Smutne to.. Czuję, że moje życie byłoby jeszcze lepsze, a spowiedź nie byłaby koniecznym obowiązkiem a przyjemnością i ulgą dla duszy..
mi też nigdy spowiedz nie kojarzyła sie z "oddechem", lekkością, radością tylko ze stresem, kazaniem na końcu i w najgorszej opcji - solidnego opieprzu...
już wcale mnie nie dziwi, czemu mój tato mając dwadzieścia pare lat wogóle przystał chodzić do kościoła ale w Boga wierzył nadal...księży natomiast nazywał "czarną mafią" ale to ze względu na księży typu Rydzyk i różne takie przekręty i zboczenia, o których obecnie dużo w mediach... moim zdaniem podejście kościoła nie jest dostosowane do czasów obecnych, niestety...kiedyś o antykoncepcji innych niż naturalna wogóle nikomu sie nie śniło, więc nie wiem skąd kościół wziął teorie, że jest to złe...? czyli lepiej, żeby mieć w domu małą drużyne piłkarską i ledwo wiązać koniec z końcem bo sie cykl menstruacyjny przesunął chociażby z powodu zestresowania? dla mnie to delikatnie mówiąc nielogiczne, co jednak niestety sprawy nie ułatwia...
moim zdaniem to dziwne jest , bo grzechów trzeba żałować , a wiadomo, że seksu ze swoim facetem się nie żąłuje, więc po co iść do spowiedzi, wyrzucić z siebie ten grech, a potem werócić do domu i się kochać?
poza tym ja nie chodzę do spowiedzi, bo skąd mam wiedzieć czy człowiek który mnie rozgrzesza nie popełnia większych grzechów niż ja?
poza tym ja nie chodzę do spowiedzi, bo skąd mam wiedzieć czy człowiek który mnie rozgrzesza nie popełnia większych grzechów niż ja?
widze, że mamy podobne dylematy...
To zależy czy traktujemy seks przedmałżeński jako grzech. Nigdy w życiu nie mam zamiaru się z tego spowiadać. Nie uznaję tego jako grzech.
Dlatego spowiedź powinna być w modlitwie, a nie do księdza.
no właśnie, głupotą jest iść do spowiedzi, opowiedzieć komuś o naszych grzechach, jak on i tak nie będzie wiedział czy mówimy prawdę, czy żałujemy, Bóg najlepiej wie i moim zdaniem wystarczy rozmowa z nim,a nie z księdzem.
Ja też nnijako widze to jako grzech...
I sory...ale opowiadanie komuś o intymnych aspektach mojego życia...to dla mnie lekkie pogwałcenie mojej prywatności i życia intymnego
O i są osoby o podobnych poglądach :D
Dianaa, masz racje i to jest właściwie jakieś wyjscie z sytuacji
szczerze mówiąc to sie teraz wogóle zastanawiam nad tym, czy zamiast chodzić do spowiedzi nie lepiej właśnie przyznać sie do swoich grzechów w modlitwie...a jak w takim razie z komunią? przyjmujecie czy rezygnujecie?
Nie mam zamiaru rezygnować ze spowiedzi. Mam zamiar spowiadać się ze wszystkich rzeczy które uznaję jako grzech. Ale seks przedmałżeński nie jest grzechem, wg, mnie. Przecież nie uprawiamy go z kim popadnie tylko z osobą którą kochamy i która darzy nas tym samym uczuciem. Jest to dopełnienie naszej miłości. Przynajmniej ja to tak widzę. Dlatego po takiej spowiedzi mam zamiar nadal chodzić do komunii. Swoją drogą pamiętam jak tata opowiadał że gdy miał około 27 lat i poszedł do spowiedzi i powiedział księdzu że na ostatniej zabawie wypił trochę za dużo itd. ksiądz mu nie dał rozgrzeszenia:D Powiedział mu że każdy alkoholik tak mówi:D Ha ha i ten musiał biegać po innych parafiach w poszukiwaniu rozgrzeszenia :D Wiem zeszłam z tematu, przepraszam ale gdy tak pomyślę że ksiądz może tak bez głowy podchodzić do czegoś to odechciewa mi się spowiadać z niektórych rzeczy.
no i moim zdaniem tak powinno być, że spowiadamy sie tylko z tego co my sami uważamy za grzech a nie według spisu, który mamy wałkować przed każdą spowiedzią... pewnie taki system doprowadziłby w końcu do tej znanej już w innych karajach spowiedzi powszechnej równoznacznej z rozgrzeszeniem - i bardzo dobrze!
a inna sprawa, że nie jest fair traktowanie seksu z kim popadnie tak samo jak seksu z ukochaną osobą a właśnie dla kleru to wszystko zawiera sie pod nazwą "współżycie przedmałżeńskie" i koniec...
19 2009-08-19 23:39:26 Ostatnio edytowany przez november (2009-08-19 23:53:45)
moim zdaniem to dziwne jest , bo grzechów trzeba żałować , a wiadomo, że seksu ze swoim facetem się nie żąłuje, więc po co iść do spowiedzi, wyrzucić z siebie ten grech, a potem werócić do domu i się kochać?
poza tym ja nie chodzę do spowiedzi, bo skąd mam wiedzieć czy człowiek który mnie rozgrzesza nie popełnia większych grzechów niż ja?
Myślę, że to nie w tym rzecz by zastanawiać się, że ten kto rozgrzesza też grzeszy, bo kościół w ząłożeniu jest wspólnotą własnie ludzi grzesznych;D istota religii polega na ukazaniu roli właśnie takiego zwykłego, grzesznego człowieka. Nigdzie nie jest powiedziane by widzieć źdźbło w czyimś oku a w swoim nie widzieć belki;D innymi słowy- to nie wasza sprawa zastanawiać się nad tym jakie ktoś popełnia grzechy. Chcecie się spowiadać to się spowiadacie- bo bóg nigdzie nie mówił, ze kapłani sa bez skazy;D
Wiele z was mówi, że się nie spowiada z seksu przedmałżeńskiego(choć w zasadzie każdy z wyjątkiem małżeńskiego i bez "fizycznej" antykoncepcji jest grzechem). Właśnie to jest przykład postępującej wybiórczej religijności. Chcesz być wyznawcą- postępuj tak jak karze doktryna. Nie chcesz, albo chcesz dokonać spowiedzi w głębi siebie(tzw. powszechnej) to już bardziej protestanckie, nie katolickie choćby. Chcesz być katoliczką- nie wybieraj tego, co tobie bardziej odpowiada- niestety nie na tym to polega.
Ale btw. inna strona medalu: chodzicie się z tego spowiadać. Szczere pytanie należy sobie najpierw postawić: czy chcecie przestać. Osobiście nie znam osoby, która spowiadając się z seksu, szła by ze SZCZERYM i PRAWDZIWYM postanowieniem, że przestanie (co notabene jest dziwne, ale to wynika z poniżenia ciała jako nic nie wartego). Bo inaczej wiedząc, że spowiadacie się "bo tak się robi" ale wiecie, że kochacie się kochać..to sory, hipokryzja w najczystszej postaci.
Zastanawia mnie jedna rzecz w poście Diany;D skąd o tym wiesz? Hmm.. nie ma chyba nic takiego jak tajemnica spowiedzi;/
20 2009-08-20 08:34:45 Ostatnio edytowany przez november (2009-08-20 08:45:31)
Rozumiem, chcę po prostu być obiektywna. Religia nie wygląda zawsze tak, jakby się tego chciało, tylko tak, jak została ustalona. Może nie powinnam tego tu mówić, ale moje osobiste "sprzeciwy" i uczucia wewnętrzne miały duży wpływ na moją obecną religijną postawę. Oczywiście moim zdaniem każdy powinien rozstrzygać te sprawy według własnego sumienia. Kiedy jeszcze byłam osobą wierzącą to tez poszukiwałam własnego pojęcia grzechu. Ale potem stwierdziłam, że mimo wszystko takie zachowanie nie jest uznawane przez Kościół za podporządkowanie ustalonemu ładowi... Bo Kosciół to wspólnota osób podporządkowanych narzuconym regułom(choć to sami ludzie je ustalają).
A z "poniżeniem ciała" miałam na myśli nie moje wnioski;D tylko traktowanie ciała jako gorszej cząstki człowieka. To oczywiście ze średniowiecza sie wywodzi, ale pokutuje nadal. Po prostu potrzeba chyba nadać jej trochę bardziej "ludzki" ton.
To dobrze Kennedy, że zastanawiasz się nad tym wszystkim. Nie ma nic gorszego, niż bezrefleksyjność w wierze.
tak czytam tą dyskusje i chodzi właśnie o to, że jak zaczyna sie refleksja nad wiarą i spowiedzią to można sie niezle zakręcić...z tego wychodzi, że grzesze już teraz seksem przedmałżeńskim (którego "niestety" nie potrafie żałować) jak i tym, że używam antykoncepcji hormonalnej i na pewno ślub tego nie zmieni...więc co, pozostaje mi porzucenie katolicyzmu chyba?
w Boga wierze, ale uważam, że to kosciół ma jakieś średniowieczne pojęcie o seksualności człowieka...poza tym jeśli chodzi o naturalną metode antykoncepcji - wszystko fajnie, tylko że to nie księża bede moje dziecko wychowywać, kiedy coś pójdzie nie tak...
wychodzi, że grzesze już teraz seksem przedmałżeńskim (którego "niestety" nie potrafię żałować) jak i tym, że używam antykoncepcji hormonalnej i na pewno ślub tego nie zmieni...więc co, pozostaje mi porzucenie katolicyzmu chyba?
hmm nie wiem czy to jest a propos mojego posta. To, że powiedziałam o tym jak ja postąpiłam nie znaczy, że uważam, że to najlepsza droga dla kogoś innego. Kościół z racji swojego charakteru zawsze będzie trochę zacofany niestety. Kiedyś wpadła mi w ręce interesująca książka dla katolickiej młodzieży. Powiem Wam, że w życiu nie przyszłoby mi do głowy, co można uznawać za grzech;D
Kocur, najwyraźniej tak, na to wychodzi=D
Religia krępuje człowieka, który ze swojej natury szuka jakiejś "PRZYCZYNY" by na nią zrzucać odpowiedzialność:) Stąd wiara.Moim zdaniem.
november, moje słowa nie miały Twojego posta komentować tylko to są takie moje przemyślenia
właśnie dla mnie też jest wiele rzeczy, które w życiu nie zakwalifikowałam bym jako grzech, i tutaj chociażby przykładowe rozszerzenie 6. przykazania: nawet całowanie poschodzi według kościoła pod czyny lubieżne, jeśli ma ono miejsce poza małżeństwem albo pod 5. przykazaniem kryje sie także wszelki i pircing i tatuowanie ciała, bo według kleru to jest okaleczanie ciała...
i sami sobie odpowiedzmy, czy to nie jest chore...
także spożywanie alkoholi i palenie papierosów;D
25 2009-08-20 12:23:13 Ostatnio edytowany przez Kennedy (2009-08-20 12:26:00)
No ludzie . Jak już nasz kocurek powiedział ( ), średniowiecze się skończyło i podejście ludzi także.
Przecież tak jesteśmy stworzeni, że chcemy uprawiać seks, całować się, przytulać i okazywać bliskość partnerowi, więc dlaczego mamy się wyrzekać natury ?
No i kto zna dorosłego człowieka, który ani razu nie spróbował alkoholu?
Ps. Dziewczyny, a kolczyki w uszach to też grzech ?
kuszą mężczyzn;D heheh no tak, niestety to zaciemnienie nie ulegnie zmianie. Ale wiecie co, mnie to bardziej w tej chorej zatwardziałości drażni fakt, że papież jedzie sobie do Afryki, gdzie ludzie w tak ogromnej liczbie umierają na AIDS i mówi o tym, że prezerwatywa to zło. To normalnie.."boli mój mózg".
i właśnie w taki sposób kościół sobie gromadzi grzeszników, hipokrytów, wierzących - niepraktykujących itp itd...
A ja to traktuję jako wytyczne a nie twarde zasady:) Chociaż trzeba przyznać że te wytyczne (zasady) bardzo często są zacofane.Ale ciekawe co jeszcze jest uznawane jako grzech wedle tej książeczki o której była mowa:):D Co do alkoholu to chyba nadmierne spożywanie jest uznawane za grzech a nie w ogóle spożywanie.
heh nie pamiętam dokładnie wszystkiego ale miałam ubaw. Oczywiście pocałunki tam były, masturbacja tłumaczona jako coś strasznego co wywołuje traumy emocjonalne;/ to masakra;D no i oczywiście, że nasienie marnuje;p Grzeszne myśli itp. Rok wydania 2005;D a czytając stwierdziłam, ze raczej ciemny wiek średniowiecza;D
30 2009-08-20 20:25:05 Ostatnio edytowany przez Dianaa (2009-08-20 20:26:37)
"nasienie się marnuje" ??! Dzięki za ten tekst, normalnie ale mi poprawiłaś humor :D:D Ciągle się uśmiecham pisząc to, o masakra jak myślicie ile autor książeczki wypił, lub co zażył i w jakich ilościach przed podjęciem się pisania????
To ciekawe bo skoro nasienie się marnuje to w takim razie okres powinien być traktowany również jako grzech...
A co z rozwodem? Czy takie rzeczy są traktowane jako grzech? Ludzie powinni się z tego spowiadać? Wiem całkiem schodzę z tematu ale tak jakoś mnie zainteresowało.
november, Kennedy, z tym marnowaniem nasienia to wogóle jest grubsza sprawa, bo nawet już będąc w małżeństwie, facet skończy w Twoich ustach (albo wogóle gdziekolwiek indziej niż pochwa) to też jest to grzech
Dianaa, jeśli mówimy o rozwodzie kościelnym to żeby go uzyskać potrzebna jest zgoda...nie wiem kogo dokładnie, ale na pewno kogoś wysoko w klerze postawionego także taki ślub zostaje oficjalnie unieważniony i jesteś czysta
Ja tam się z tego nie spowiadam, bo jak już powiedziała Claudymek, na spowiedzi grzechy powinno się żałować, a ja na pewno nie żałuję tego, że kocham się ze swoim facetem. Zresztą kiedyś popełniłam ten błąd i powiedziałam po prostu, że jestem nieczysta w czynach i myślach, to ksiądz nazwał mnie prostytutką i stwierdził, że skończę pod mostem. Dzięki wielkie, never again.
kocur1507 napisał/a:Claudymek napisał/a:poza tym ja nie chodzę do spowiedzi, bo skąd mam wiedzieć czy człowiek który mnie rozgrzesza nie popełnia większych grzechów niż ja?
widze, że mamy podobne dylematy...
Dlatego spowiedź powinna być w modlitwie, a nie do księdza.
moim zdaniem ksiądz nie musi wiedzieć co się dzieje za drzwiami mojej sypialni, bo to moja sprawa... i besensu spowiadac się z czegos czego się nie żałuje... Ja wierze w Boga i myśle, że on o tym wie, a to nie znaczy, że mam opowiadać księdzu moje historie łóżkowe...
Poza tym podejście kościoła do seksu jest staromodne i przydałaby im się jakaś reforma...
Dziewczyny chcecie się nadziwić katolickiemu ciemnogrodowi? Polecam katolicką encyklopedię okiem:) znajdźcie ją w googlach, wpiszcie co sobie życzycie (polecam w wyszukiwarkę słownika wpisać hasło 'rock satanistyczny'), miłej zabawy:)
35 2009-08-20 22:30:03 Ostatnio edytowany przez Dianaa (2009-08-20 23:03:32)
Na tej stronie którą podałaś, robię sobie właśnie test religijności i zatrzymałam się przy jednym z pytań nie wiem co zaznaczyć:D:D "Przemoc w bajkach (Pokemony, Manga, Walt Disney) uspokaja dzieci i uczy realiów świata" W jakich bajkach Walta Disneya występuje przemoc? Co złego jest w pokemonach? Sama oglądałam, ale ja kochałam tego małego czerwonego smoczka z płomieniem na końcu ogonka i żółtego Pikachu a w jego właścicielu byłam zakochana:D:D Jest jeszcze jeden punkt (oni tego nie potrafią ująć w słowach) "Jedzenie mięsa to mordowanie zwierząt" i odpowiedź tak czy nie? No w sumie tylko jedna odpowiedź jest poprawna (ale nie według Kościoła) że jest to mordowanie zwierząt. Bo niby jak uzyskujemy mięso? Zrywamy z łąki, jak kwiatki? No żałosne, naprawdę... Jeszcze jedno co mnie bardzo zdenerwowało, mianowicie pytanie "Czasem daję na składkę przed kościołem - tak czy nie?" Co to ma do mojej religijności i wiary?! A tak na marginesie czemu oni są tak wrogo nastawieni do świętego Mikołaja ? (Chodzi mi o tego fikcyjnego :D)
36 2009-08-21 12:16:03 Ostatnio edytowany przez wistocie (2009-09-02 13:31:30)
W takich dyskusjach trzeba poczynić pewne założenia, np takie że Bóg istnieje, cyt"...jeżeli nie to wszystko jest dozwolone " (F.Dostojewski).
Jeżeli natomiast istnieje to implikuje to daleko idące konsekwencje odnośnie nas. Bóg się nam objawia, bez tego byśmy Go wogóle nie poznali nie odczuwali. Zawsze kogoś wybiera aby do nas o nim mówił. Przekazał ten przywilej i obowiązek swojemu Kościołowi tzw. urząd nauczycielski. To Bóg czuwa nad Kościołem aby był strażnikiem i przedstawiał JEGO niezafałszowany i prawdziwy obraz (Nie pojedynczy ksiądz który nas do siebie może zrazić sobą). Jeżeli byłoby inaczej to Bóg by sobie z nas żartował, a my bylibyśmy zagubieni nie wiedząc gdzie szukać o nim prawdy, może wiedzą wróżki, może druidzi a może my sami sobie najlepiej wymyślimy jak żyć i każdy ma swoją prawdę o Bogu ....- NIE Bóg sobie z nas na pewno nie żartuje, a my wiemy gdzie jest ta prawda.
Człowiek nie jest Mu potrzebny (doe sczęścia) jeżeli jest SAM Doskonały, Samowystarczalny. Mimo to schodzi ze swego tronu rezygnuje ze szczęścia które ma, bo jego dzieci upadły, zostały zwiedzione i nie poradzą sobie same. Nie zostaje też wielkim Królem władcą tego świata przymuszając nas do swojej woli rządząc nami , ale wybiera inną drogę nie przymusza nas, ale sam umiera jednocześnie wskazując nam jak Bardzo nas Kocha i to w tym zawiera się największy SENS.
Dlatego wg mnie nie nakazy, zakazy i prawa powinny być przez nas rozpatrywane( jako coś co się nam narzuca), ale właśnie wielka miłość Boga do nas. I ona nas powinna pociągnąć do odwzajemnienia jej, naśladowania i posłuszeństwa a nie na odwrót.
A widać ją każdego dnia począwszy od słońca które wschodzi i uśmiechu które jego promienie wzbudzają w nas z samego rana. Zawsze zaglądając wstecz w nasze życie i w siebie dostrzeżemy Jego wołanie - ja przynajmniej tak.
Czasem też świadectwo kobiety (patrz. Gloria Polo) najlepiej przemawia do kobiety.
[/]Edytowane przez Emilia. Powód: usunięcie linku.[/i]
myślę, że zaczyna się tu robić dość.. metafizycznie... jak widać od seksu można przejśc do każdego tematu;D
Ba, no jasne, że przez Kościół. Stąd tak trudno jest rozkruszyć "beton" który narósł przez stulecia. Uniwersalność "pism" poraża moim zdaniem. Mówiąc krótko- ludzie na górze w hierarchii kościoła decydują o tym jaka jest aktualna interpretacja Biblii. Każdą obiekcję można zbić mówiąc o wybranych przez boga ludziach...
Uniwersalność "pism" poraża moim zdaniem. Mówiąc krótko- ludzie na górze w hierarchii kościoła decydują o tym jaka jest aktualna interpretacja Biblii. Każdą obiekcję można zbić mówiąc o wybranych przez boga ludziach...
Jeżeli nie ma Boga to prawie pewne że masz rację, jeżeli Jest, to zdania tę nie mają uzasadnienia.
Poza tym nie trzeba interpretować można odnosić się do słowa Bożego bezpośrednio.
Jezus powiedział :
"Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie."
Mt 19, 21
To słowa które usłyszał św Franciszek, pytając Boga co ma czynić - otworzył mu się w piśmie właśnie ten fragment.
To są osoby wybrane przez Boga - one wzrastały w Kościele i potem zostały w Kościele będąc mu posłuszne.
Właśnie To Mnie przekonuje, osoby które prawdziwie poznały Boga.
A że nie jesteśmy już w temacie - tyż prawda §:-)
no wszystko fajnie, wielkie słowa, piękna teoria i tak dalej a jak przychodzi do konkretów to sie zaczynają schody...nie jest sztuką wymijająco unikać odpowiedzi i wytłumaczenia dlaczego poglądy koscioła (tak, kościoła, a nie Boga) są tak zacofane i wiele osób, w tym także ja, było, jest i będzie chodzącym grzechem, bo mają inne ambicje niż życie w celibacie (albo co gorsza branie ślubu pospiesznie, żeby sie móc soba nacieszyć wreszcie) albo kopulowanie w celach rozrodczych i spędzenie życia na wychowywaniu potomstwa - i już zupełnie pomijam fakt, że dziwnym zbiegiem okoliczności ta funkcja na ogół spada na kobiete...
40 2009-08-21 17:53:43 Ostatnio edytowany przez november (2009-08-21 17:55:01)
Zgadzam się z powyższym postem. Kwestia tego, że idąc tym tropem można zawsze dopasować słowa Biblii do momentu;D już w liceum przecież uczymy się właśnie o owym uniwersalizmie. Ja tam raczej myślę- nie obrażając nikogo- że te "słowa" to fantazje na haju. Kolejna rzecz to mała wiedza na temat obrzędów jakie były kiedyś. Np. człowieka nazywano zmartwychwstałym kiedy po właśnie spędzeniu 2-3 dni w pieczarze(najczęściej po przewinieniu) wracał do ludzi... Gdzie zaczyna się wiara tam kończy nauka. (co to jest w ogóle theo+logos;D żart) dlatego stare odkrycia, takie jak pisma, rysunki czy choćby urządzenia badane powinny być w pewnym kontekście a niestety nie są, i to zastępuje sie ich "wykładnią". A "zmartwychwstanie" i jego pierwotne znaczenie są tego przykładem. Chciałam wspomnieć jeszcze o obcowaniu świętych, ale już zbyt chyba wykraczam poza temat.=D
Prawda jest taka, że pierwszym kultem był kult bogini matki;D Jego zwolennicy zostali wyrżnięci przez stado baranków:)
hm a zastanawiem się nadtym że jeżeli będzie tak, że faktycznie zaczekam z sexem do ślubu (ale to tylko takie gdybanie, bo to już po "ptokach"), a potem okaze sie że jesteśmy z tym męzem niedopasowani, albo on jest szalonym dewiantem, to kościół da mi rozwód???
Nie można przeciez kupić kota w worku i wiązać się na całe życie z kimś kogo się nie zna ze wszech stron.
jeśli będzie dewiantem to rozwód dostaniesz
a co do niedopasowania...z tego co mi wiadomo kościół nie uznaje czegoś takiego, bo nie chodzi o to, żeby wam było dobrze - chodzi o płodzenie potomstwa
Właśnie, kościół traktuje ludzi troszkę jak zwierzęta, nie patrząc na to ile seks daje radości i jak wazny jest w związku, bo nikt nie powie że nie...
Ja to widze tak.
Bóg przede wszystkim chce naszego szczęścia, a że ono jest inaczej pojmowane przez nas, to tym gorzej dla nas §:-)
Można to porównać do dziecka które upiera się że ono będzie ubrane tak jak chce, bo to jest jej najładniejsze przecudne wdzianko, a rodzic mówi załóż czapkę, szalik i ciepłe buty. Wiadomo jaki będzie efekt jeśli dziecko postawi na Swoim. Dobry rodzic zna odpowiednie metody by dzieciątko te rzeczy pojęło §;-.
Bóg jednak nie ingeruje w naszą wolną wolę, lecz najpierw wiele mówi i ostrzega, dopuszcza nasz upadek, który jest tego konsekwencją, potem mówi raz jeszcze i znowu ... a wreszcie nas puszcza byśmy realizowali to po swojemu, czekając cierpliwie na nasze choćby najmniejsze skinienie i zaufanie. On ma odłożone nasze szczęście które na nas czeka dla każdego ma tyle (tego szczęścia)ile jest w stanie znieść.
Niestety my to widzimy jako zacofanie, nie nasz plan, wyobrażenie, zawsze nam nie po drodze i nie w tym czasie, argumentów mamy bez liku i zawsze o jeden więcej - wiem bo jestem takim dzieckiem.
Ale w swoim nieopisanym miłosierdziu, czeka na nasz najmniejszy gest gotów dać 1000 razy więcej niż każdy nasz gest.
I po czasie przekonuje się że żadne moje pytanie nie pozostaje bez odpowiedzi, żadna sytuacja bez rozwiązania jeśli tylko wykrzesam z siebie ten akt zaufania.
Ci którzy szukają zawsze odnajdą, tu niestety potrzebna jest wiara, która jest skarbem i prezentem Boga, jeśli tylko nasłuchuje z nadzieją.
Jeśli kogoś obrażam to sorry - to mój osobisty punkt widzenia.
hm a zastanawiem się nadtym że jeżeli będzie tak, że faktycznie zaczekam z sexem do ślubu (ale to tylko takie gdybanie, bo to już po "ptokach"), a potem okaze sie że jesteśmy z tym męzem niedopasowani, albo on jest szalonym dewiantem, to kościół da mi rozwód???
Nie można przeciez kupić kota w worku i wiązać się na całe życie z kimś kogo się nie zna ze wszech stron.
Nie wydaje mi się logicznym ten argument.
Jeżeli spróbujesz raz -będzie średnio, drugi słabo , trzeci -nieźle to skąd będziesz wiedzieć że nie może być jeszcze lepiej ?
Narażasz się na syndrom niepewności, i wiecznego niedosmaku.
Jeśli natomiast miłość potraktujesz z zaufaniem, bo osobę musisz poznać sex to tylko fragment (najbardziej tajemniczy i piekny) to po ślubie nie będziesz mieć takich wątpliwośći i szczególnie porównań. Zresztą sex to nie jest constans i cały czas taki sam, a zależy przede wszystkim od tego jak we dwoje z miłością nawzajem się go nauczycie... a nauka trwa całe życie. I to jest wg mnie najpiękniejsze w nim.
Szanuję twój punkt widzenia, ale pomyślcie sami czy Bóg stwożył by sex tak przyjemnym, jeśli służyłby tylko do rozmnażania??
Zwierzętom naprzykład sex nie sprawia przyjemnośći, mają swój okres godowy i robia to tylko aby przedłużyć gatunek, a nie np po romantycznej kolacji, żeby pokazać jak kochaja partnera:P
Szanuję twój punkt widzenia, ale pomyślcie sami czy Bóg stwożył by sex tak przyjemnym, jeśli służyłby tylko do rozmnażania??
Zwierzętom naprzykład sex nie sprawia przyjemnośći, mają swój okres godowy i robia to tylko aby przedłużyć gatunek, a nie np po romantycznej kolacji, żeby pokazać jak kochaja partnera:P
Oczywiście że nie. Bóg stworzył miłość jako piękno. Ale sex to tylko jej cześć. Nawet najlepszy kochanek, kochanka(już po ślubie ten wypróbowany ) nie da Ci przyjemnośći jeśli pozostałe sfery kuleją. Sfera Ducha, umysłu i właśnie fizyczna.
Jeżeli partner będzie mądrym przyjacielem to z pewnością będzie można poczekać do Ślubu, wg mnie nie ma czegoś takiego jak fizyczne niedopasowanie (oczwyiście przytoczone nieliczne przypadki potwierdzą regułę)
Biedroneczka napisał/a:Szanuję twój punkt widzenia, ale pomyślcie sami czy Bóg stwożył by sex tak przyjemnym, jeśli służyłby tylko do rozmnażania??
Zwierzętom naprzykład sex nie sprawia przyjemnośći, mają swój okres godowy i robia to tylko aby przedłużyć gatunek, a nie np po romantycznej kolacji, żeby pokazać jak kochaja partnera:POczywiście że nie. Bóg stworzył miłość jako piękno. Ale sex to tylko jej cześć. Nawet najlepszy kochanek, kochanka(już po ślubie ten wypróbowany ) nie da Ci przyjemnośći jeśli pozostałe sfery kuleją. Sfera Ducha, umysłu i właśnie fizyczna.
Jeżeli partner będzie mądrym przyjacielem to z pewnością będzie można poczekać do Ślubu, wg mnie nie ma czegoś takiego jak fizyczne niedopasowanie (oczwyiście przytoczone nieliczne przypadki potwierdzą regułę)
Moim zdaniem niedopasowanie to poprostu inne upodobania seksualne, które nawet dobraną parę potrafią rozdzielić, nawet jeśli inne strefy ich związku są idealne a w łóżku do siebie nie pasują prędzej czy później związek się posypie
no to w takim razie ja mam na siebie swój własny osobisty plan i dobrze mi z tym
wistocie, to nie chodzi o to, że do ślubu wytrzymać sie nie da...bo da sie, tylko po co??? nie wiem co mnie spotka jutro, więc żyje pełnią życia i tylko nie mów, że seks jest piękny dopiero po ślubie, bo tak nie jest - dla mnie ślub niewiele zmieni, nie bede kochać mojego Skarba bardziej (bo sie nie da) ani mniej, więc choć seks nie jest najważniejszy to spaja związek i bardzo sie ciesze, że zdecydowaliśmy sie na to
a poza tym, nie zapominajmy, że seks dopiero po ślubie, ale tak samo wszystkie inne czynności fizyczno-seksualne a i pewnie zberezne myśli
sex jest dla ludzi:):)
Mówią że po ślubie, a jak ktoś pobiera się w wieku 20 lat bo chce właśnie po ślubie to społeczeństwo się burzy że tak wcześnie...i weź tu bądź człowieku mądry
Moim zdaniem tu kuleje właśnie taki argument z niedopasowaniem, ale jakby statystycznie policzyć rozpady małżeństw to ile z tych rozpadniętych nie próbowało przed ślubem ? Teraz jest taka moda aby zamieszkać razem wypróbować a potem się zobaczy, dlatego zakładam że wogóle mało jest takich związków co czekają do ślubu. Więc stąd "mój " wniosek że w tych rozpadniętych ten procent jest jeszcze mniejszy. Ale to wielkie oszustwo i każdy się o tym przekona, bo to nie jest najważniesze przy rozpadzie, każdy może sobie myslec jak znalałem to znajdę raz jeszcze. I ta tymczasowość -życie na próbę nie jest tym samym co życie na prawdę w związku. Zresztą to może złudnie zwodzić że nie ten to następny przecież to tylko próba, tymczasem właśnie uczymy się nietrwałości i poddajemy w walce Związek to przede wszystkim właśnie walka o tą wzajemną miłóść i szacunek jeżeli teraz nie nauczymy sie tego to później może być tylko gorzej - tak myśle jak takie coś widzę. Zresztą już chyba coś wiem po tych paru latkach.
sex jest dla ludzi:):)
Mówią że po ślubie, a jak ktoś pobiera się w wieku 20 lat bo chce właśnie po ślubie to społeczeństwo się burzy że tak wcześnie...i weź tu bądź człowieku mądry
no dokładnie, a na pewno zaraz sie okaże, że ślub z powodu pobudek seksualnych to grzech grzechów więc wracamy do punktu wyjścia
wistocie, ale prawda jest też taka, że jeśli przyjmiemy zasade "cokolwiek by nie było, bede z Toba" to osiadamy na laurach i nie staramy sie o uczucie partnera, bo wiemy, że jakbyśmy sie nie zachowywali to nas nie zostawi, a to jest droga donikąd...
oczywiście, zdażają sie też pary, które rozstają sie przez totalne głupoty, ale na ogół to za tą głupotą kryje sie coś poważniejszego, więc jeśli partnerzy sie nie potrafią komunikować i któreś albo żadne z nich nie chce o związek walczyć to naprawde myślisz, że ślub coś tu zmieni...?
Biedroneczka napisał/a:sex jest dla ludzi:):)
Mówią że po ślubie, a jak ktoś pobiera się w wieku 20 lat bo chce właśnie po ślubie to społeczeństwo się burzy że tak wcześnie...i weź tu bądź człowieku mądryno dokładnie, a na pewno zaraz sie okaże, że ślub z powodu pobudek seksualnych to grzech grzechów więc wracamy do punktu wyjścia
Kocur na prezydenta!!!!!!!!!!!!!!
Wistocie- to nie życie na próbę!!!! ja kocham swojego faceta, i dlatego z nim zamieszkałam, jest w życiu wielw ważniejszych spraw niż ślub, na takie "pierdoły" poprostu czasem nie ma czasu, po co na siłę się ślubami uszczęśliwiać skoro i tak jest dobrze, żeby można było się kochać legalnie???
Kocur na prezydenta!!!!!!!!!!!!!!
a dziękuje, przemyśle
Ale na drugiego bo ja będe pierwszym :P:P hihih to taki malutki offtopic przepraszamy:P
57 2009-08-22 12:10:54 Ostatnio edytowany przez kotoko (2009-08-22 12:11:37)
Kennedy, masz rację, ale czy z drugiej strony, jeśli Kościół będzie pozwalać na mieszkanie ze sobą przed ślubem, to nie obniży się liczba zawieranych związków małżeńskich? Ludzie są bardzo wygodnymi istotami, będzie im dobrze, bo będą bawić się w rodzinę, będą mieszkać razem, gotować, oglądać tv, spać, sprzątać i robić zakupy i większości nie przyjdzie do głowy, żeby wziąć ślub, skoro jest dobrze tak jak jest...
kotoko, a czy to zle, że zmniejszyła by sie liczba slubów? wydaje mi sie, że ożenek po to, żeby "żyć po bożemu" bardziej zakrawa pod uniknięcie oburzenia rodziny niż ślubowanie sobie w imie miłości do Boga...
a poza tym moim zdaniem do ślubu trzeba dojrzeć, a mało to małżeństw rozpada sie przez to, że ślub był szybciej zawierany pod rodzine niż pod Boga...?
Kennedy, masz rację, ale czy z drugiej strony, jeśli Kościół będzie pozwalać na mieszkanie ze sobą przed ślubem, to nie obniży się liczba zawieranych związków małżeńskich? Ludzie są bardzo wygodnymi istotami, będzie im dobrze, bo będą bawić się w rodzinę, będą mieszkać razem, gotować, oglądać tv, spać, sprzątać i robić zakupy i większości nie przyjdzie do głowy, żeby wziąć ślub, skoro jest dobrze tak jak jest...
no i prawidłowo, bo niby co ten ślub zmieni skoro są szczęśliwi ?
Czałkowicie się z Tobą zgadzam WISTOCIE. Jeśli uważamy się za katolików to powinniśmy przestrzegać zasad wyznaczonych przez Boga. To nie od nas zależy czy coś jest grzechem czy nie, skoro Bóg nam przekazuje że sex pozamałżeński jest grzechem to tak jest, czy nam się to podoba czy nie. Jeśli przystępujemy do komunii z grzechem nieczystości popełniamy świętokractwo i kolejny grzech ciężki. W Ewangelii wyrażnie jest napisane że ani cudzołożnicy ani rozpustnicy ani mężczyźni współżyjący ze sobą nie wejdą do królestwa Bożego, jeśli żyjemy według ciała spotka nas podobny marny los jak nasze ciało. Tylko od nas zależy gdzie spędzimy całą wieczność. Napisane jest w Ewangelii,, wchodźcie przez wąską i ciasną bramę bo mało jest tych którzy ją znajdują".
Pamiętajmy że wszystkie przykazania są dla dobra ludzi, łamanie przykazań wcześniej czy później obróci się przeciwko nam. Gdyby ludzie wstrzymali się ze współżyciem do ślubu nie byłoby tylu rozwodów, sami wiecie ile ślubów zawiera się z powodu ciąży i ile z nich się rozpada.
Gdyby ludzie mieli tylko jednego partnera nie byłoby chorób wenerycznych, aids itp. A ile dzieci jest zabijanych podczas aborcji.
Ja wiem że jest ciężko zachować czystość jeśli się już spróbowało ,,zakazanego owocu".Sama przez to przechodziłam. Ale chyba żadna z nas nie chciałaby żeby chłopak się oświadczył z powodu ciąży.
61 2009-08-22 19:32:11 Ostatnio edytowany przez Ja :D (2009-08-22 19:37:22)
Czałkowicie się z Tobą zgadzam WISTOCIE. Jeśli uważamy się za katolików to powinniśmy przestrzegać zasad wyznaczonych przez Boga. To nie od nas zależy czy coś jest grzechem czy nie, skoro Bóg nam przekazuje że sex pozamałżeński jest grzechem to tak jest, czy nam się to podoba czy nie. Jeśli przystępujemy do komunii z grzechem nieczystości popełniamy świętokractwo i kolejny grzech ciężki. W Ewangelii wyrażnie jest napisane że ani cudzołożnicy ani rozpustnicy ani mężczyźni współżyjący ze sobą nie wejdą do królestwa Bożego, jeśli żyjemy według ciała spotka nas podobny marny los jak nasze ciało. Tylko od nas zależy gdzie spędzimy całą wieczność. Napisane jest w Ewangelii,, wchodźcie przez wąską i ciasną bramę bo mało jest tych którzy ją znajdują".
Pamiętajmy że wszystkie przykazania są dla dobra ludzi, łamanie przykazań wcześniej czy później obróci się przeciwko nam. Gdyby ludzie wstrzymali się ze współżyciem do ślubu nie byłoby tylu rozwodów, sami wiecie ile ślubów zawiera się z powodu ciąży i ile z nich się rozpada.
Gdyby ludzie mieli tylko jednego partnera nie byłoby chorób wenerycznych, aids itp. A ile dzieci jest zabijanych podczas aborcji.
Ja wiem że jest ciężko zachować czystość jeśli się już spróbowało ,,zakazanego owocu".Sama przez to przechodziłam. Ale chyba żadna z nas nie chciałaby żeby chłopak się oświadczył z powodu ciąży.
Nie stosujesz antykoncepcji... Bo przecież to jest grzech....Ale rozwód to tez grzech prawda?
A co do "zasad wyznaczonych przez Boga" to ludzie je wyznaczalli nie Bóg....Bo 10 przykazań można interpretować różnie...Jak co komu pasuje
Moim zdaniem nie powinniśmy traktować tego jako żelazna zasady ale wytyczne, dzięki którym nasze życie może być lepsze, szczęśliwsze, dzięki których będziemy mogli zbliżyć się do Boga. Bynajmniej ja to tak traktuję. Przecież mamy wolną wolę, Bóg nie kieruje naszym życiem, może nam pomóc w pewnych sytuacjach ale sami decydujemy o sobie, dlatego też dał Nam te wytyczne, te wskazówki abyśmy mogli lepiej kierować naszym życiem. No ale może źle to pojmuję, każdy może się mylić:P:P Nawróćcie mnie jeśli tak:P
Kennedy, masz rację, ale czy z drugiej strony, jeśli Kościół będzie pozwalać na mieszkanie ze sobą przed ślubem, to nie obniży się liczba zawieranych związków małżeńskich? Ludzie są bardzo wygodnymi istotami, będzie im dobrze, bo będą bawić się w rodzinę, będą mieszkać razem, gotować, oglądać tv, spać, sprzątać i robić zakupy i większości nie przyjdzie do głowy, żeby wziąć ślub, skoro jest dobrze tak jak jest...
Wątpię, kto będzie czuł potrzebę zawarcia związku małżeńskiego tak czy inaczej go zawrze. Chyba że zmniejszy się liczba zawieranych związków małżeńskich pod presją bliskich, otoczenia...
sami wiecie ile ślubów zawiera się z powodu ciąży i ile z nich się rozpada.
no to po cholere sie je zawiera! jak zwykle wtedy dochodzi presja otoczenia, więc tak naprawde to sami napędzamy ten mechanizm...poza tym jak facet nie podejmie sie opieki nad dzieckiem to odejdzie czy ślub będzie czy nie...
Gdyby ludzie mieli tylko jednego partnera nie byłoby chorób wenerycznych, aids itp.
choroby weneryczne i aids były, są i pewnie będą, z tym że obecnie prezerwatywy są bardziej ogólnodostępne, więc myśle, że wskaznik zakażeń bedzie spadał
Byłem kiedyś na pielgrzymce do Częstochowy, i w rozmowie z księdzem dowiedziałem się że seks przedmałżeński jest BARDZO ciężkim grzechem dużego kalibru niestety. Dodając do tego antykoncepcje mamy do czynienia z niesamowicie ciężkim grzechem porównywalnym do zdrady Boga.
Dlaczego jest to aż tak bardzo ciężki grzech?
Dlatego że człowiek jest świadomy i doskonale wie, że to co zamierza zrobić a mianowicie seks będzie grzechem, zawsze prawie bierze do tego jeszcze antykoncepcje, co jeszcze bardziej smuci Boga, bo ulega świadomie pokusie grzechu, ulega szatanowi.
Nie wiem jak to wyjaśnić, doskonale ludzie wiedzą że nie wolno seksu przed ślubem uprawiać, a już w ogóle w zabezpieczeniu, a mimo to uprawiają seks, i do tego używają zabezpieczenia - jest to totalna ignorancja Boga i dlatego jest to tak POWAŻNY grzech.
W spowiedzi często ludzie spowiadający się, mówią takim tonem, jak by wcale tego nie żałowali, dlatego ksiądz może to zauważyć.
Tym bardziej, jeżeli nie jest to jednorazowe, i np seks jest regularny przed ślubem, wtedy to nie może zostać wybaczone bo jak można żałować grzechu który na bieżąco się wykonuje? Rozumiem np żeby to zdarzyło się raz czy dwa razy, ale jeżeli jest regularnie uprawiany, to jest to też regularna zdrada Boga a co za tym idzie - ksiądz może z nerwów nie wybaczyć takiego szyderstwa.