Takich tematów w internecie jest pełno ale jestem ciekawa waszych opini na temat kupowania obiadków czy deserków ze słoiczków,nawet lekarze mają różne zdania na ten temat jeden będzie zachwalał a jeden wyklnie je gdzie popadnie, gdyby lekarka moich dzieci dowiedziła się że dawałabym swoim dzieciom słoiczki to chyba by mnie'' zjadła'' ze złości taka już jest uważa że jedzenie typu mleko kupne,kaszki,obiadki,deserki to wszystko hurtem idzie i te mleka to jedno i to samo badziewie a kaszki czy obiadki to wszystko chemia. Ja już nie wie co mam myslec każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej , ostatnio oglądałam w tv jak wypowiadała się jakaś kobietka spec od zywności że obiadki dla dzieci sa robione pod naprawde wielkim nadzorem że są robione według tabeli żywienia dzieci,że warzywa i mięso pochodzą z ekologicznych upaw,uwierzyłam jej ale czy powinnam jak narazie nie dawałam synkowi jedzenia tego typu ale córka owszem je jadła i nie narzekałam ani ona ani ja.Z kąd mamy wiedziec że kupując w ulubionym sklepie lub dobrej znajomej czy te warzywa nie są nawożone chemią.
Mojej córci lekarka kazałą dawać Nestle Sinlac ale wdług mnie było to ohydne w zapachu i w smaku,synkowi znowu kazała dawac mleko dla alergików typu bebilon pepti,potem humane,ale dwie inne lekarki stwierdziły że syn jest za mały żeby stwierdzić alergie i można mu podawać normalne mleko znaczy Bebiko. Dodam że synek miał pare krostków na buzce dlatego stwierdziła alergie ale nie kazała zgłosić się do alergologa który to stwierdził.
Acha znalazłam na stronie babyboom wypowiedz mamy że kaszki od 4 miesiaca są dopiero od 9 ale wszyscy prawie je swoim dziecią dają i problemu chyba nie ma ja swoim daje i nic niepokojącego nie widze.
Heh ile mam tyle opinii. Ja swoim maluchom podawałam ze słoiczków tylko deserki i to też nie za często, zupki gotowałam sama, a mleko miały z cyca. Jak odstawiłam od piersi ok. 1,5 - 2 lat to podawałam normalne mleko od krowy.
witam,ją dla swojego dziecka kupuje obiadki ponieważ nie wiem dlaczego ale jak ją ugotuje jakąś zupke na skrzydełku to nie chce jeść,a kupne to wcina,a co do deserkow to sama jej coś tam przygotowuje.pozdrawiam
Dziekuję że odpisałyście:)
Ja wczoraj pierwszy raz dałam synkowi kupną zukę i była to zupka juz nie dokońca zrobiona na miazgę myślałam że będzie się dławił bo mi tak nieraz robił ale on zjadł wszystko z smakiem,deserki to różnie raz mu robie raz kupuje.
Kamiloko a ile twoja córcia ma ?Gotujesz całe skrzydełko?
Małgosiu możesz dać całe skrzydełko,oczywiście bez skóry i pokroić drobniutko jak juz pisałam obiadki ze słoiczków dawałam tylko jak jechałam gdzieś,deserki częściej
kaszki mały je od 3 miesiaca życia,mleko modyfikowane prawie od urodzenia i nic mu po tym nie jest
Całe skrzydełko? Ja kroje tylko tak troszkę żeby tłuste nie było albo z pierśnika troszkę kroję,co do mleka narazie pije to Bebiko 2.
CO do obiadków ze słoiczków to mój syn miał po nich straszne zatwardzenie więc odstawiłam, jak spróbował domowych to już słoiczków żadnych nie chce, co do mleka dla alergików to bebilon pepti jest gorzki i śmierdzi i mój syn strasznie po nim zwracał i przeszliśmy na bebiko ale to normalne i nic mu nie było miał tydzień albo dwa. Jeśli chodzi o kaszki to od razu po 3 miesiącu podawałam i też nic mu nie było, a słoiczki to deserki, owoce i gotowe soki podaję ale nie codziennie. Najczęściej robię sama bananlis biszkopty starte na tarce, jabłko z herbatnikami albo mieszam kaszkę tą do której dodaje się mleko tylko z wodą i owoce dodaje naturalne, smaczne i tanie.
Całe skrzydełko? Ja kroje tylko tak troszkę żeby tłuste nie było albo z pierśnika troszkę kroję,co do mleka narazie pije to Bebiko 2.
chodziło mi głównie o mięso które się da wyciągnąć ze skrzydełka,wiadomo że tłustego nie daje nawet teraz mój mały od 6 miesiąca je to co my tylko odkładam zanim doprawię
aha rozmiem no bo ja tak robie odkroję to co chude i wrzucam do garnka
Witam! Moja mała ma prawie roczek (skonczy za 2 tygodnie ) i sama jej gotuje obiadki, a owoce dostaje do rączki i sama wcina! Oprócz tego 2 razy dziennie dostaje bebilon i raz kaszkę. Obiadki ze słoika czasem jej daje, jak nie mam czasu ugotować i nie wydaje mi się, żeby to była zbrodnia:)tylko zauważyłam, że strasznie barwią buzię! Jak jej jeszcze miksowałam marchewkę, to jakoś buzia była czysta, a jak coś jest ze słoiczka z marchewką, to jej nie mogę domyć.
ja dawałam zupki ze słoiczków te początkowe,sama nie wiedziałam czego ile mam dać,deserki też chetnie podawałam jak bobas miał już 6 miesięcy to stopniowo sama gotowałam,teraz nie korzystam już ze słoiczków,ale jestem ich zwolennikiem przynajmniej na początku przygody z karmieniem.
Ja mam zaufanie do pożywienia w słoiczkach, aczkolwiek pewności 100% żadna mama nie ma.
Wydaje mi się, że przy przyrządzaniu osobistym obiadków jest tracOnych wiele składników odżywczych. Zanim warzywa trafią na półki sklepowe, a później przy złym gotowaniu, stracą dużo witamin.
Osobiście lubiałam obiadki z Firmy Hipp, ponieważ w składzie nie było soli ani cukru. Synkowi tez najlepiej smakowsly, ale tylko 2 rodzaje. Raczej wolał jak mamusia mu ugotowała sama.
Prawie na co dzień na talerzu goszczą u nas warzywa gotowane na parze, kupione na rynku.
Wówczas wydaje mi się , że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby dać synkowi wartościowy posiłek.
Ja w zapasie zawsze mam na czarną godzine te 2 smaki obiadków, gdybym wróciła do domu później niż planowałam i trzebabybyło szybko coś wrzucić do brzuszka mojego szkraba lub, gdy zrobię obiad , który nie jest wskazany dla maluszka(smażone, ostre).
13 2012-12-07 00:49:15 Ostatnio edytowany przez Ciorne (2012-12-07 00:53:38)
Gdy tak czytam o tych słoiczkach, kaszkach, mleku modyfikowanym, to nie mogę uwierzyć, że kilkadziesiąt lat temu kawałek rozdrobnionej bułki zalanej krowim mlekiem był normalnym posiłkiem na śniadanie. Jakiś czas później to samo dziecko niegdyś karmione bułką zalaną mlekiem, zerwało jabłko, wytarło w rękaw, zjadło i nikt nie miał żadnych wyrzutów sumienia...
Choćby nie wiadomo jak jedzenie w słoiczkach było zachwalane, przez nie wiadomo jakich specjalistów, choćby miało nie wiadomo ile certyfikatów, ja i tak stawiam na domowe jadło. Wystarczy ugotować zupę, potraktować blenderem, a na deser zetrzeć jabłko na małych oczkach.
14 2012-12-07 01:11:40 Ostatnio edytowany przez Lilia86 (2012-12-07 01:13:14)
I teraz mamy tego efekt...
Młodzi ludzie czują się niejednokrotnie jak dziadki.
Coraz młodsze społeczeństwo choruje, na choroby, które kiedyś były chorobami osób starszych.
To wszystko z powodu naszego wyjałowionego jedzenia. Znikome ilości minerałów i witamin.
Nie twierdzę, że słoiczki zaspokoją potrzeby naszego dziecka. Ja jednak wolę poczytać i dać jemu to co najlepsze, żeby przed samą sobą wiedzieć, że dbałam o potrzeby swojego dziecka najlepiej jak mogłam.
Oczywiście wyjątki od reguły czasami też dopuszczam.
15 2012-12-07 04:04:52 Ostatnio edytowany przez Ciorne (2012-12-07 04:18:12)
Ja nie osądzam mam, które podają swojemu dziecku jedzonko ze słoiczków, tylko dlatego, że w moim przekonaniu potrawa ugotowana w domu jest lepsza. Każdy karmi swoje dziecko tym, co uważa za stosowne i ja nie widzę sensu porównywania czy oceniania, bo punkt widzenia zawsze będzie zależał od punktu siedzenia. Pamiętam jednak aferę z zeszłego roku ze słoiczkami Gerber. Rodzice małych konsumentów podnieśli alarm, bo przeczytali na etykiecie, że słoiczki zawierają mięso oddzielone mechanicznie, czyli są tam m.in. zmielone ścięgna. Takie mięso jest używane np. do produkcji najtańszych parówek. Gerber oczywiście zasłaniał się spełnianiem wszystkich restrykcyjnych wymogów, posiadaniem wszystkich stosownych certyfikatów oraz tym, że mięso oddzielane mechaniczne jest szeroko stosowane w przemyśle spożywczym. Patrząc jednak pod kątem dobra dziecka, które ma zwolniony proces trawienia (może właśnie dlatego synek patipati miał zaparcia?), posiłek z takiego mięsa wcale nie jest zdrowy, a mając na jednej szali zdrowie małego człowieka, a na drugiej wymogi unijne, to tymi wymogami mogą sobie wypchać buty.
Trochę odejdę od tematu. Młodsze pokolenie jest słabsze nie tylko przez sposób odżywiania - o ile sposobem odżywiania można nazwać wpychanie w siebie chipsów, cukru, przetworzonej żywności na potęgę, skażonego mięsa i wlewanie w siebie litry coli. Młodsze pokolenie żyje w bardziej zanieczyszczonym środowisku, ma za mało ruchu, za dużo używek na wyciągnięcie ręki...
To prawda, teraz tak naprawdę nawet jak chce się jeść zdrowo, to w sklepach właściwie nie ma szans na dostanie żywności nie zaopatrzonej w chemię. A produkty ekologiczne są masakrycznie drogie. A bułkę z mlekiem do tej pory czasem lubię sobie zjeść rozpływanie się nad utracaniem witamin też uważam za przesadę, zawsze to co ugotujemy w domu jest zdrowsze wystarczy tylko uważać, żeby nie rozgotować. Świeżo starte jabłko też raczej jest zdrowsze od tego ze słoiczka.
Apropo bułek Na dzień dzisiejszy wiele z nich nie jest nawet pieczonych, tylko dmuchanych.
Nie no pieczone są zawsze, tylko się mówi, że są dmuchane
Stąd też moje oczko na końcu zdania Ale fakt faktem, że pieczywo też jest nafaszerowane chemią.
To prawda,ale jak jest piekarnia która robi normalny, nie dmuchany chleb to ludzie nie kupują, bo jest mniejszy!
Ja dzieciaczkom zawsze sama przygotowywałam posiłki, karmiłam i karmię piersią i tyle. Kaszki podawałam sporadycznie dopiero po 8 miesiącu. Kisiele robię na soczku malinowym, na kompotach, mało słodzę i dodaję mąkę ziemniaczaną. Nigdy nie wiadomo co w tych słoiczkah jest Jakoś tak dziwnie dać zmielonego indyka ze słoiczka, który nawet w lodówce nie stoi, a na etykietce napis - mięso oddzielone mechanicznie (gerber). Trudno mi uwierzyć w wysoką jakość po takiej informacji. W życiu nie kupiłam misiowych jogurcików i innych wynalazków. Herbatki Bobovita mnie paliły w gardło, a dzieci pić nie chciały, ogólnie na nie jestem bardzo nastawiona. Ceny też są kosmiczne. Jedynie lubiłam bobofruty i moje dzieci też.
Indyk jak indyk, mnie zawsze zadziwia że dania z ryby mają taką datę ważności długą i oczywiście są bez konserwantów!
To prawda,ale jak jest piekarnia która robi normalny, nie dmuchany chleb to ludzie nie kupują, bo jest mniejszy!
To zależy, czy człowiek stawia na ilość czy na jakość. Osobiście od wielu miesięcy kupuję pieczywo w osiedlowej piekarni. Mogę kupić cały chleb lub połówkę, mniej lub bardziej wypieczony, zwykły, z makiem, z sezamem, z ziarnami, żytni, razowy, wiejski, na zakwasie... Asortyment mają naprawdę spory, a jak przyjdę odpowiednio wcześnie, to pieczywo dostanę jeszcze ciepłe, z chrupiącą skórką. Do tej piekarni zaczęłam zaglądać, gdy dopadła mnie refleksja: "Dlaczego bułki z Tesco kupione rano, na następny dzień są jeszcze miękkie?"
Właśnie większość ludzi stawia na ilość, ale to jest zrozumiałe, chleb z piekarni kosztuje u nas ok 2,50 a w biedronce 1,60. Ludzie teraz są zmuszeni do kupowania gorszej jakości. Nie wszyscy oczywiście ale dla wielu te pare groszy to ogromna różnica.
A ja myślę, że większa część społeczeństwa, które kupuje pieczywo w dużych supermarketach, nie robi tego z oszczędności, a z niedoinformowania.
Pewnie tak, chociaż myślę, że jednak większość zdaje sobie sprawę z jakości w marketach. Ja sama kupuje w biedronce z oszczędności chociaż o wiele bardziej wolę np. inny chleb. Ale co zrobić. Nie wszystkie produkty są zaraz najgorsze, warzywa i owoce też tam kupuję i z nich właśnie sobie obiadki dla dziecka, co by nawiązać do tematu:) tylko mięsa nie kupuje w marketach a w mięsnym.
nie w każdym markecie chleb jest nie dobry,zależy skąd market się zaopatruje w chleb,czy piecze sam czy dostarcza jakaś piekarnia
ja w marketach kupie chleb ale tylko w polo i netto bo mają z dobrych piekarni,chleb jest na zakwasie a nie nie wiadomo na czym
warzywa na szczęście mam swoje i owoce też
mięso kurczaki,swoje chociaż przyznam szczerze że wolę te ze sklepu,bo z naszych dzieci nie pogryzą mięsa,ale zupę na nich można jak najbardziej gotować
Ale ja nie twierdzę, że markety to zło w najczystszej postaci, a gdy będziemy robili w nich zakupy, to zaczniemy bulgotać i świecić na zielono. Ja w marketach kupuję np. chemię. Proszki, płyny do płukania, środki dezynfekujące, jakieś odświeżacze... Często można natrafić na promocje i wychodzi taniej. To samo tyczy się kosmetyków: jakiś żel pod prysznic, płyn do kąpieli, dezodorant, krem... Kupuję też karmę dla psa i smakołyki, bo czy kupię w zoologicznym, czy w markecie, to jest to dokładnie to samo, a czasem ekonomicznie też wychodzę na tym lepiej. W Almie kupuję sery. Jeszcze się nie zawiodłam. Ale pieczywo (ależ ja się na to pieczywo uwzięłam ), ryby i mięso, od kilku lat kupuję gdzie indziej. Jak widzę te krewetki tzw. ostatniego sortu, zamrożone, bez głów (bo krewetka jak ryba psuje się od głowy - jak jest czarna, to jedynie może wylądować w koszu, a kiedy ma głowę odciętą, to tak naprawdę nie wiemy czy jest świeża), albo filety, to nie bardzo mam ochotę wrócić do swoich przyzwyczajeń sprzed jakiegoś czasu. I żeby nie było - milionów nie zarabiam.
Takich tematów w internecie jest pełno ale jestem ciekawa waszych opini na temat kupowania obiadków czy deserków ze słoiczków,nawet lekarze mają różne zdania na ten temat jeden będzie zachwalał a jeden wyklnie je gdzie popadnie, gdyby lekarka moich dzieci dowiedziła się że dawałabym swoim dzieciom słoiczki to chyba by mnie'' zjadła'' ze złości taka już jest uważa że jedzenie typu mleko kupne,kaszki,obiadki,deserki to wszystko hurtem idzie i te mleka to jedno i to samo badziewie a kaszki czy obiadki to wszystko chemia. Ja już nie wie co mam myslec każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej , ostatnio oglądałam w tv jak wypowiadała się jakaś kobietka spec od zywności że obiadki dla dzieci sa robione pod naprawde wielkim nadzorem że są robione według tabeli żywienia dzieci,że warzywa i mięso pochodzą z ekologicznych upaw,uwierzyłam jej ale czy powinnam jak narazie nie dawałam synkowi jedzenia tego typu ale córka owszem je jadła i nie narzekałam ani ona ani ja.Z kąd mamy wiedziec że kupując w ulubionym sklepie lub dobrej znajomej czy te warzywa nie są nawożone chemią.
Mojej córci lekarka kazałą dawać Nestle Sinlac ale wdług mnie było to ohydne w zapachu i w smaku,synkowi znowu kazała dawac mleko dla alergików typu bebilon pepti,potem humane,ale dwie inne lekarki stwierdziły że syn jest za mały żeby stwierdzić alergie i można mu podawać normalne mleko znaczy Bebiko. Dodam że synek miał pare krostków na buzce dlatego stwierdziła alergie ale nie kazała zgłosić się do alergologa który to stwierdził.
Acha znalazłam na stronie babyboom wypowiedz mamy że kaszki od 4 miesiaca są dopiero od 9 ale wszyscy prawie je swoim dziecią dają i problemu chyba nie ma ja swoim daje i nic niepokojącego nie widze.
Przede wszystkim polecamy czytać etykiety na opakowaniach. Producenci mają obowiązek zamieszczania w nich wszystkich składników, których używają w trakcie produkcji.
Zawsze należy przeczytać skład. To takie proste Bo jabłuszko jednej firmy będzie po prostu jabłuszkiem, a innej firmy będzie jabłuszkiem z dodatkiem cukru i zagęstników, czasami i gorszych rzeczy.