Hej netkobietki!
Zakładam ten temat bo ciekawi mnie Wasze podejście i przemyślenia na temat tego, czy pić alkohol przed ślubem na "rozluźnienie". Często słyszę, że facet musi się odstresować, sama mam znajome, których już mężowie wypili kieliszek lub też kilka przed ślubem. Ja sama ten ważny dzień będę miała dopiero za półtora roku, ale już się martwię, że ktoś namówi mojego narzeczonego na kieliszek, a nie ukrywam, widać i słychać(!) po nim jak diabli. Nie chcę, żeby pokusił się na kieliszek, bo to jednak ważny moment w życiu i chciałabym, żeby w ten dzień było wszystko na 100% dograne. A wiadomo, przed ślubem połączenie stres + alkohol może się źle skończyć. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Uważam, że jeśli ktoś musi się napić "na rozluźnienie" kiedy jest w lekkim stresie - szczególnie kiedy jego partnerka jest temu przeciwna i jasno o tym mówi - to ma problem. Nie z partnerką oczywiście, a ze swoim stosunkiem do alkoholu.
Ja i mój mąż nie potrzebowaliśmy takiego "wspomagania". Natomiast jak byliśmy na kursie przedmalzenskim, to ksiądz proboszcz mówił o takich widocznych "przypadkach". Chodziło o panów przed ołtarzem. Co powiedzial na ten temat? Że było bardzo...wesoło. ;-) Cóż proboszcz ma z 80 lat i wiele już widział. Ja też nie uważam, żeby to było coś złego. Lepiej kielicha na odwagę, niż trzęsące sie rece i dukanie przysięgi przy gościach.
Jestem na nie. Owszem, jeśli to jeden kieliszek i na tym koniec, to świat się nie zawali, ale ogólnie trudno mi sobie wyobrazić, aby musieć się "znieczulać", żeby powiedzieć "tak" swojej narzeczonej, a przyszłej żonie. Stres stresem, jednak są inne sposoby, przede wszystkim zdecydowanie mniej ryzykowne, na jego rozładowanie.
Dla mnie to by było obrzydliwe. 1000 razy bardziej wolałbym się po ludzku mega stresować niż pić przed.
Nie wiem jak jest ze ślubem kościelnym, ale w przypadku cywilnego może to być podstawą do jego unieważnienia.
Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Co prawda było to dawno temu, ale z ciekawości zapytałam męża czy przypadkiem przed naszym ślubem nie wpadł na pomysł, aby odstresować się alkoholem. Ja co prawda niczego nie zauważyłam, ale biorąc pod uwagę, że mieszkaliśmy od siebie 50 km, to zanim dojechał trochę czasu jednak minęło, kieliszek wódki czy niewielki drink mógł się już ulotnić, a ja mogłam tego zwyczajnie nie poczuć. Stwierdził, że w ogóle się nie stresował (wierzę, bo ja również byłam na luzie ), więc nie było takiej potrzeby, a dwa - nawet gdyby zaistniała, to nie był to dobry moment na procenty. Mąż alkohol lubi i od niego nie stroni, jednak rzeczywiście w dniu ślubu do rana był trzeźwy.
to nawet nie jest kwestia slubu.
ale ktos,kto potrzebuje alkoholu, zeby sie odstresowac... no coz... ma jakis problem
ja jakbym miała pic lufe przed kazdym stresujacym wydarzeniem w moim zyciu, to bylabym alkoholiczka od liceum
Ja osobiście chciałabym być trzeźwa, gdy biorę ślub. I tak samo chciałabym, by narzeczony przy moim boku był również trzeźwy. By decyzję podejmował świadomie. By mi potem nie wypominał, że był pijany Wściekłabym się grubo, gdyby wypił przed ceremonią. Zwłaszcza, jeśli znałby moją opinię w tej sprawie.
no cóż to ja jedyna mam inne doświadczenie Mój mąż przed ślubem wypił ze starszym kieliszek, bo był właśnie spięty i przerażony
nie ma absolutnie na co dzień problemów z alkoholem, ja od niego nic nie wyczułam, nie zadziałało to na niego negatywnie, ale w sumie i wiele nie pomogło chyba.. ja pretensji nie miałam i nie mam. Ale to był jeden kieliszek dwudziestka piątka
Ja jestem na nie! To jest jednak wazny moment w naszym zyciu. Kolejny etap w zwiazku.. bez przesady to nie jest nie wiadomo jaki stres. Chyba na sike nikt nikogo nie ciagnie zeby sie rozluźnić . Slub kojarzy się z nowa droga aaa nie wypiciem kieliszka na tzn odwagę...
Ja mam ślub we wrześniu i osobiście nie widzę w kieliszku czy nawet dwóch nic niestosownego. Jak ktoś walnie sobie na odwagę to nie jest od razu pijany i nie wie co robi. Zresztą przygotowania do ślubu trwają kilka miesięcy i chyba wtedy osobnik wie co robi i z kim się żeni.
anicorek, to nie chodzi o to, czy jest pijany
mi po prostu by się zapaliła lampka, czy aby taka osoba nie będzie sobie waliła kielonka w każdej stresującej sytuacji
a powiedzmy sobie szczerze: takich sytuacji w życiu jest mnóstwo. I co? Za każdym razem kielonek?
13 2016-12-13 10:17:12 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2016-12-13 10:21:15)
Mnie raczej nie chodziło o sterującą sytuację tylko u nas jest taka tradycja ,że na przywitanie gości w domu wpija się po kielichu. Zresztą rodzina będzie już się zjeżdżać dużo wcześniej to wypada jakoś ugościć nie tylko ciastem.
A z stresującą sytuacją jest tak ,że jak bierze się ślub to powinno się wiedzieć i znać drugą osobę na tyle by widzieć czy pije jak się stresuje. Wtedy faktycznie jest to niepokojące i nie powinno się brać ślubu z taką osobą.
Mnie raczej nie chodziło o sterującą sytuację tylko u nas jest taka tradycja ,że na przywitanie gości w domu wpija się po kielichu.
Ale jeśli gości jest dużo, zjeżdżają się stopniowo, to pewnie na jednym kielichu się nie kończy?
anicorek87 napisał/a:Mnie raczej nie chodziło o sterującą sytuację tylko u nas jest taka tradycja ,że na przywitanie gości w domu wpija się po kielichu.
Ale jeśli gości jest dużo, zjeżdżają się stopniowo, to pewnie na jednym kielichu się nie kończy?
W piątek tradycją jest strojenie bramy u Pni młodej i U Pana młodego . Schodzą się sąsiedzi zaproszeni goście i Pan młody stawia jedną lub dwie weselnej.Kwestią jest rozsądek młodych i odpowiedzialność. Wiadomo ,że jak w sobotę trzeba jechać do fryzjera, odebrać kwiaty z kwiaciarni, umyć samochód czy inne rzeczy załatwić to młody nie upije się na umór bo , kto to załatwi.
Ja nie spotkałam się z takim weselem w którym młodzi by byli spici czy mocno pod wpływem. Folgują sobie dopiero na poprawinach bo wesela muszą dopilnować, gości pożegnać , fotograf robi zdjęcia to nawet nie wypada. Nie widzę natomiast nic złego w powitaniu gości kielichem , po to jest wesele ,żeby goście się bawili a młodzi byli szczęśliwi ,że impreza się udała.
Jeżeli ktoś potrzebuje w każdej sytuacji niż wesele picia na odstresowanie to prawdopodobnie nie jest dobrym kandydatem na męża. To też trzeba wyczuć i wiedzieć czy wypicie jest na odstresowanie jednorazowo czy na przywitanie rodziny i gości.
Nie widzę natomiast nic złego w powitaniu gości kielichem , po to jest wesele ,żeby goście się bawili a młodzi byli szczęśliwi ,że impreza się udała.
Wesele owszem, ale my tu mówimy o czasie przed ceremonią ślubną. Byłam na wielu, ale nie przypominam sobie, aby gości witało się alkoholem, procenty pojawiają się dopiero na weselu, które służy zabawie.
anicorek87 napisał/a:Nie widzę natomiast nic złego w powitaniu gości kielichem , po to jest wesele ,żeby goście się bawili a młodzi byli szczęśliwi ,że impreza się udała.
Wesele owszem, ale my tu mówimy o czasie przed ceremonią ślubną. Byłam na wielu, ale nie przypominam sobie, aby gości witało się alkoholem, procenty pojawiają się dopiero na weselu, które służy zabawie.
No to u nas Pan man młody w sobotę jak przychodzi po niego rodzina i druhny przed odjazdem do Pani młodej częstuje wódką. Nie jest piciee po kilkanaście kieliszków tylko po jednym na powitanie przy okazji może też go to odstresowuje ale na pewno nie chodzi o złe intencje czy nietrzeźwe pojmowanie ślubu.
Ja nie slyszalam nigdy i nie spotkalam sie aby gosci czestowac wodka.. na weselu tak jest wodka itd. Alee nie przed ceremonia.
Ja nawet zauwazylam.ze nie mielismy z mezem czasu na pomyslenie o kieliszku przed slubem..
Ja jestem z podkarpacia . U nas wesela są jak kiedyś w "Chłopach" tydzień przed uroczystością i tydzień po.
No to u nas Pan man młody w sobotę jak przychodzi po niego rodzina i druhny przed odjazdem do Pani młodej częstuje wódką. Nie jest piciee po kilkanaście kieliszków tylko po jednym na powitanie przy okazji może też go to odstresowuje ale na pewno nie chodzi o złe intencje czy nietrzeźwe pojmowanie ślubu.
Ja wiem, że zwyczaje są różne, wiem też, że wiele wywodzi się z regionalnej tradycji, ale jeśli mam być szczera, to cieszę się, że u nas takiej nie ma . Dla mnie miejsce wódki jest dopiero na weselu. Zdecydowanie.