Nie umiem sobie dac z tym rady, zostawia po sobie brudne szklanki, jak mnie nei ma, nie umyje po sobie tylko za każdym razem bierze nowy kubek, skarpetki leżą na tapczanie, brudne ubrania zamist dać do prania upycha w szafie by zalozyc nastepnym razem..a one przecoiez nei wywietrzeja !!!coiagle ammy starcia na tym tle, wciaz go musze upominac na kazdym kroku jak mama a nie zona!!!macie podobne problemy z facetami, jak walczycie z balaganiarzami???
Ja zmieniłam się w bałaganiarę Po prostu , mój facet tak bałaganił, ze to było nie do wytrzymania
Więc odpuściłam sobie na parę dni mój pedantyzm i zaczęłam sama bałaganić
Po 3 dniach coś zauważył - nie mieliśmy już czystych naczyń
Po 5 - nie miał czystych koszul i wszędzie był brud i resztki , mieli przyjść jego znajomi - zaczął więc w końcu sprzątać
No i teraz jest już lepiej - ale pracujemy wciąż nad tym
To chyba najlepszy sposób, bo jak się wszystko po nich sprząta to się za bardzo przyzwyczajają, i nie zauważają!!!Ja kiedyś tak robiłam sprzątałam, ale potem miałam już dość i postanowiłam położyć kres temu podziałowi ról!!!Też przestałam myż, aż wszystkie szklanki bybyły brudne!!!I on nagle zaczął, Kochanie trochę się nazbierało, a ja na to, oj nie miałam czasu za barzdo by sprzątać...I tak mój mężczyzna zajął się porządkami!!!Teraz te nie jestem zbyt nadgorliwa!!!To najlepsza metoda, jak mężczyzna zauważył,że jest odkrywcą bałaganu, to też chce być tym walecznym, który to uporządkuje:)
W pełni zgadzam się z bałaganiarką oraz Sandrą. Faceci bardzo szybko przyzwyczajają się do wygód. Najważniejsze jest to żeby od razu kiedy się wspólnie zaczyna mieszkać i żyć ustalić komu przypadają jakie obowiązki. Jeszcze do niedawna panował głupi zwyczaj że to kobieta ma robić absolutnie wszystko w domu. Całe szczęście czasy się zmieniły i możemy odetchnąć. Ale do rzeczy. Faktycznie może faceci nie zdają sobie sprawy ile brudu robią wokół siebie. Trzeba przestać latać za nimi jak za dziećmi i po prostu nie sprzątać żeby sami zobaczyli ile tego jest. Do tej pory mamusia wszystko za nich robiła a oni po prostu nie mają pojęcia jaka to ciężka i nudna praca. Trzymam za ciebie kciuki
5 2008-03-31 23:25:42 Ostatnio edytowany przez Black Angel (2009-02-21 13:53:58)
Wiecie to straszne, że facetów, trzeba traktować czasem, jak pieska! Psa żeby czegoś nauczyć, trzeba mu pokazać, na złe zachowanie zareagować od razu, czasem nos wsadzić w szczochy, żeby zrozumiał że nie wolno...Mężczyznę bierze się na przeczekanie. Kiedy wreszcie zauważy! Kiedy wspaniałomyślnie po 3 dniach zaczyna sprzątać, a my podziwiamy go za to że jest taki cudowny, bo sprząta - WRESZCIE!!!To tak jak psu daje się w nagrodę kość, to faceta trzeba chwalić, a że oni są łasi na miłe słówka, więc się uczą!Mam nadzieję, że nie zdradziłam tu tej naszej sztuczki, bo jeszcze przestanie być skuteczna!smile Ale który by to czytal!
faceci to straszni bałaganiarze/ mieszkam z bratem i nie mogę sobie tak samo poradzić- nic po sobie nie sprzata- ostatnio się tak zdenerwowałam, że zaniosłam wszystkie brudne naczynia do jego pokoju i wiecie co poskutkowało zaczął zmywać:)
szkoda tylko, że nie mogę całej brudnej łazienki wnieść do jego pokoju
hm...moj mezczyzna nigdy po sobie nei spzratal najpierw robila to jego mama a teraz pewnie myslal ze ja jako jego zeona bede to dalej praktykowac.. niestety pomylil sie:P hihi nie moge narzekac bo nadmiernym balaganiarzem to on nie jest ale chyba mial juz dosc mojego gadnia ze ma posprzatac skarpetki lezace na podlodze lub chociaz pozmywac po sobie szklanke.. obecnie doszlodo tego ze to on w niedziele zmywa po rodzinnym obiedzie (jestem z tego dumna) naprawde wydaje mi sie ze wystarczy tylko partnera zmobilizowac i potem juz jakos samo leci
moj ma sprzatanie w genach, zwlaszcza w kuchni, wszystko musi byc posprzatane, choc zawsz ekosztem duzej ilosci mokrych scierek, zastanawiam sie nad kupnem zmywarki, co o tyle stoi pod znakiem zpaytania, iz co on bedzie biedny robil ;-)
pozdrawiam
Dziewczyny!
niestety...to Nasza wina;)
Mało jest facetów, którzy od dzieciństwa mieli tyle samo obowiązków co ich siostry i do tego wzorzec w postaci ojca pomagającego żonie w obowiązkach domowych. To nie jest tak, że oni nie potrafiliby robić tego co my równie dobrze i sprawnie, ale wyobraźcie sobie... : chłopiec wychowuje się w domu, gdzie jest wiecznie zmęczona mama i niemal idealny porządek, który w jego oczach "robi się sam", nie wiadomo kiedy, do tego tata który czas po pracy spędza przed telewizorem. Nie chciałabym posługiwać się stereotypami, ale w wielu domach tak właśnie to wygląda. Kobiety wychowują córki na swoje pomoce domowe i mamy od dziecka wpojone, że o stan domu musimy dbać same. Na szczęście miłość mężczyzny w pierwszych latach związku nie zna granic i jest to doskonały czas na uświadomienie mu, że jeśli mieszkamy razem, to dom prowadzimy razem. Póżniej może być trudniej. Znajdźmy w sobie pokłady cierpliwości by to osiągnąć i pamiętajmy o błędach poprzednich pokoleń w przyszłości, gdy będziemy wychowywac synów:)
Wiecznym upominaniem za bałaganiarstwo niewiele można wskórać, ale sprawdzonym sposobem jest pochwała. Większość facetów lubi być chwalonym, więc zamiast wciąż powtarzać "posprzątaj!", sprowokuj sytuację, w której on sam sprzątnie, a następnie pochwal go, nawet za błahe rzeczy. Tak samo możesz poprosić go o pomoc przy sprzątaniu, mówiąc, że pewne rzeczy on robi lepiej. Nie twierdzę, że to uczyni bałaganiarza pedantem, ale na pewno jest lepsze od awantur czy manifestacyjnego niesprzątania, nie musicie tonąć w brudzie;)
Tak pochwała na pewno bardzo motywuje leniwą płeć brzydką do zrobienia porządku. A ja znam jeszcze inny sposób Gdy mój chłopak opuszcza się w sprzątaniu zaczynam wynosić pod niebiosa chłopaka koleżanki i niby niechcący wspominam coś w tym stylu " wiesz kochanie ten Mariusz jest niesamowity, ty wiesz ,że jak Ania poszła na chwilę na zakupy to zrobił jej niespodziankę i wysprzątał całą kuchnie "? Po takim tekście mój brudasek bierze się prawie z marszu za sprzątnie i ma taki sprzątaczy power na kolejne dwa dni bo nienawidzi słuchać o tym "boskim" Mariuszu
Hmm, Misia26 chciałabym ,żeby na mojego zadziałało.Co Ty, mój tylko wkurzył sie,bo nienawidzi być porównywany. Po prostu ,żeby posprzątał,musi mieć przypływ dobrej energii!!!I dlatego dochodzi do spięć między nami.

wiesz miąłam ten sam problem, do poki siedziałam w domu, ok zmywałam ale jak ja posżłam do pracy i wracałam do domu gdzie był syf, wybuchnałam płaczem powiedziałam mu ze nie jestem jego spzataczka, od razu sie zmienił sam zmywa, sprzata
uf. ja mam szczęście. mój musi mieć wszędzie porządek. to ja jestem bałaganiarą. ale się nie kłócimy o to, jak mu cos nie pasuje to sam sprząta x]
a ja po prcy wpadam do domu sprzątanko,obiad,prasowanko,córeczka.Kiedyś nie robiłam nic przez tydzien czasu,ale oczywiście nie podzialało i tak w końcu musiałam sama wszystko zrobić. A pracuję fizycznie. sił mi brak.

zazdroszcze nie którym.mój maz uwaza ze kobieta jest od wszystkiego.pracuje po 12 godzin dziennie,dwoje dzieci.nie powiem ugotuje ale ten balagan co zastaje doprowadza mnie do łez.wiem ze to moja wina bo go tak nauczlam .on nawet nie umie sobie sam skarpetek wyjac.juz chyba nie ma szans na zmiane
a ja mam jeden problem z głowy. Mam zmywarkę

... no to ja mam to szczęście , że mój mąż sprząta - ale .... tylko wtedy , gdy ja nie mogę lub muszę zostać dłużej w pracy. Ale dobre i to !!!!
Ja się boję o prace domowe bo mama mojego chłopaka nie pracuje i prawdę mówiąc to ona wszystko robi w domu. W związku z tym pytanie czy później w małżeństwie facet też jest tak rozleniwiony i chce, aby było jak u mamusi czy niekoniecznie? Jak u was było dziewczyny z tymi leniuchami?
niestety to nie reguła ale moja teściowa do tej pory nadskakuje i teściowi i synom dlatego mój mąż zawsze podaje ją za wzór. Mi się udało wymuc na mężu kupno zmywarki , więc tyle mam mniej jak jestem w pracy a on w domu to nauczył się po 4 latach robic pranie ale reszta to dramat bałegairz straszny nie mówiąc o tym że bez kawy do łżka to żadko wstanie w wolny dzień.
21 2008-10-01 08:09:04 Ostatnio edytowany przez un hombre (2008-10-01 08:10:11)
Dziewczeta, prawda jest taka ( jak to juz zdazylyscie zauwazyc), ze jak sie nas do pewnych rzeczy przyzwyczai, to pozniej trudno je z naszej strony docenic. To zreszta dziala tak na prawde w dwie strony ale faktem jest, ze w wiekszosci rodzin, w ktorych bylismy wychowywani, po chlopcach sprzataly mamy ( ojcowie w tym przewaznie nie uczestniczyli) i byc moze taki podswiadomy wzorzec sie przyjal.
U mnie w rodzinie zawsze bylem ciagniety do pomocy w sprzataniu, choc nie mialem tego wzorca od ojca a tylko od matki.
Teraz jak mieszkam z dwoma kumplami i widze czasem jaki burdel jest, to mnie szlag trafia... Ale w pewnym momencie przestalem sie tym przejmowac i zwracac uwage, bo po co.
Mezczyzna moze jest mniej higieniczna zwierzyna niz kobieta, ale jesli pozwolicie, aby jego otoczenie zapuscilo sie do niewyobrazalnego syfu i zacznie brakowac mu podstawowych rzeczy, to przejrzy na oczy
Mezczyzna moze jest mniej higieniczna zwierzyna niz kobieta, ale jesli pozwolicie, aby jego otoczenie zapuscilo sie do niewyobrazalnego syfu i zacznie brakowac mu podstawowych rzeczy, to przejrzy na oczy
Oj nie wiem , nie wiem...Znam takich , co jak brakło czystych kubków czy szklanek , to poszli sobie kupić do marketu takie jednorazowe , a jak było póżno , to kawę pili w słoiku.
Kiedyś moja koleżanka nie wytrzymała i w końcu zapytała swojego faceta : widziałeś te rozrzucone skarpetki i buty pod drzwiami ? A on na to z oburzeniem doprawionym humorkiem odpowiedział : Tak , zauważyłem.Codziennie sie o nie potykam .:)
un hombre napisał/a:Mezczyzna moze jest mniej higieniczna zwierzyna niz kobieta, ale jesli pozwolicie, aby jego otoczenie zapuscilo sie do niewyobrazalnego syfu i zacznie brakowac mu podstawowych rzeczy, to przejrzy na oczy
Oj nie wiem , nie wiem...Znam takich , co jak brakło czystych kubków czy szklanek , to poszli sobie kupić do marketu takie jednorazowe , a jak było póżno , to kawę pili w słoiku.
Kiedyś moja koleżanka nie wytrzymała i w końcu zapytała swojego faceta : widziałeś te rozrzucone skarpetki i buty pod drzwiami ? A on na to z oburzeniem doprawionym humorkiem odpowiedział : Tak , zauważyłem.Codziennie sie o nie potykam .:)
No dobra, sa i tacy...
Ale na takich tez znajdzie sie sposob
Un hombre , dziewczyny już od jakiegoś czasu debatują , co by tu zmieniz w tej sprawie , czy w ogóle się da , niektóre jakby pogodziły się ze swoim losem , a Ty nam tu mrugasz okiem i machasz słowami jak czerwoną płachtą na byka: Na takich też znajdzie sie sposób.
Jesteś facetem , jak masz jakiś patent to dawaj , dla wielu kobitek , to sprawa życia lub śmierci
u mnie było na początku tak , że mój mąż sam się brał do zmywania np.po obiedzie ,jak wracał z pracy-strasznie mnie drażniło bo ja byłam w domu i mogłam sobie spokojnie te naczynia pozmywać a chciałam żeby on po pracy sobie odpoczywał i ciągle go od tych naczyń odciągałam,dodam że moja teściowa miała trzech synów i była jedyną kobietą w domu także zaganiała ich do prac domowych,ponieważ sama nie ogarnęła by całego domu i czterech mężczyzn.Potem jak zaszłam w ciążę i nie pracowałam też chciałam robić wszystko sama żeby mój mąż sobie odpoczywał po pracy(chociaż teściowa mówiła żebym mu nie zabraniała niech robi jak chce)ale ja chciałam dla niego dobrze,później urodziło się dziecko i okazało się że ja nie mam czsu i siły żeby jeszcze w domu robić niektóre rzeczy jak wieszanie prania,zmywanie,odkurzanie itp.,a mój mąż wcale się do tego nie garnął-oczywiście w którymś momencie nie wytrzymałam i zrobiłam dziką awanturę że wcale mi nie pomaga ,że ja mam dość i tak dalej (jak to kobieta potrafi)na co mój mąż zdziwiony mówi mi:ja się nie dotykam bo wciąż na mnie krzyczałaś żebym tego nie robił a teraz krzyczysz że nie robię to w końcu czego ty oczekujesz?" I dotarło do mnie żeby ich nie wyręczać-dają sobie radę świetnie sami,i dobrze im z tym tylko my ich często "psujemy" a potem mamy pretensje.
Oczywiście ma nawyk zostawiania skarpetek obok łóżka albo wrzuca je do pralki zwinięte w rulonik (czego nienawidzę) ale ja mu to z głowy wybiję-nie będę już tych skarpetek do prania wynosić tylko zacznę chować(oczywiście uprane)jak nie będzie w szufladzie ani jesdnej pary to go olśni żeby je do pralki wkładać(mam nadzieję)
Na każdego bałaganiarza trzeba mieć inny sposób.Miałam podobny problem z moim narzeczonym.Jak sie rozbierał jego ubrania były wszedzie,koszulka na fotelu,spodnie na srodku pokoju,nie wspomne juz o skarpetkach koło łóżka.Strasznie sie rozleniwił(mysle, ze to tez troche wina mojej mamy,dba o niego lepiej niz o kogokolwiek w domu).Miałam powod, zeby sie wkurzyc.Wszystkie jego rzeczy spakowałam do worka na smieci a brudne naczynia położyłam mu pod nos jak spał.Poskutkowało, teraz zmywa,nie rozrzuca ubrań,sciela wyrko, wstaje wczesniej i robi kawe a nawet zaczął wychodzić z moim psem na spacer, choć nigdy go o to nie prosiłam.I to mi sie podoba!
Jean-Paul Sartre,French philosopher
27 2008-10-01 10:21:01 Ostatnio edytowany przez un hombre (2008-10-01 12:56:39)
EDIT: W zwiazku z tym, ze metody ktore przedstawilem byly dosyc kontrowersyjne i brutalne, postanowilem je usunac.
oj!teraz to sobie wrogów narobisz takimi instrukcjami dla nas.
Wrogow?
Czy ja przypadkiem nie powiedzialem czegos, co kobiety i mezczyzni doskonale wiedza?
Wy macie swoja bron do wymuszania na nas tego, co chcecie, my mamy swoje.
Prosta zasada, jesli cos jest zle, cos nie tak i dluzej ktos czegos nie wytrzymuje, to albo cos sie musi zmienic albo narka.
Temu sluzy cos co sie ladnie nazywa "ultimatum" - w lagodniejszych i bardziej drastycznych formach.
Nie ma co sie bac tego uzywac, pod warunkiem, ze wie sie jak.
Jestem ciekawa czy ciebie spotkały te wszystkie propozycje podane przez ciebie...
2 sie sprawdza,facet nawet we własnym syfie za długo nie wytrzyma.
Jean-Paul Sartre,French philosopher
Osobiscie nie jestem balaganiarzem, dlatego nie trzeba mnie pouczac czy szantazowac.
EDIT: W zwiazku z tym, ze metody ktore przedstawilem byly dosyc kontrowersyjne i brutalne, postanowilem je usunac.
Szkoda Podobał mi sie 1 i 2 punkt
Nie umiem sobie dac z tym rady, zostawia po sobie brudne szklanki, jak mnie nei ma, nie umyje po sobie tylko za każdym razem bierze nowy kubek, skarpetki leżą na tapczanie, brudne ubrania zamist dać do prania upycha w szafie by zalozyc nastepnym razem..a one przecoiez nei wywietrzeja !!!coiagle ammy starcia na tym tle, wciaz go musze upominac na kazdym kroku jak mama a nie zona!!!macie podobne problemy z facetami, jak walczycie z balaganiarzami???
oj wspolczuje ci faktycznie nieciekawie, ale to wina rodzinki, bo jakby mama go nauczyla ukladac czy zmywac po sobie-to bys nie miala takiego problemu teraz
Moj maz nie jest jakims tam balaganiarzem, choc swoje "wpady" ma, np.uwielbia rzucac skarpetami w rog pokoju i cieszy sie jak dziecko,jak wceluje do doniczki z kwiatkiem
Kiedy wspomniałam o kupnie zmywarki to mój mąż powiedział że on już swoją ma.(mnie)to naprawde okropne jak robi sobie kanapke i nie potrafi nawet masła przykryć ,nie mówiąc juz o schowaniu go do lodwki.ciągle zbieram jego skarpetki.jego nie da się zmienić.jego matka to też straszna bałaganiara,ona nawet na swieta kurzy nie wyciera
Bałaganiarz nie zauważy różnicy jeśli i ty przestaniesz sprzątać, uwierz mój mąż taki był.
dla mnie zmywanie to najmniejszy problem, mój facet czasami sam mnie odgania i wszystko zmywa (osobiście nie moge na to patrzeć, po jego zmywaniu część naczyń nadal jest brudna; ale mówię mu zawsze o tym i już idzie mu coraz lepiej). Najgorsze jest to, że nigdy przenigdy nie umył kuchenki i brud na niej w ogóle mu nie przeszkadza. Na szafkach może być góra okruszków, może być zapaćkana herbatą, sokiem, cytryną i też nie powyciera.
Ciuchów nie rozrzuca, ale za to dywan może zniknąć całkiem pod stertą gazet i też wszystko jest ok. Książki porozrzucane (notatki ze studiów do tej pory też, choć wczoraj mu zapowiedziałam, że skoro się już obronił niech to posprząta -ciekawe kiedy się tego doczekam ), nic mu to nie przeszkadza. Za to jak zaczynam sprzątać robię to tak ostentacyjnie żeby widział (!!!!) i wiedział, że mnie już to uwierało.
ja sobie to tak czytam i myślę jak ze mną ludzie wytrzymuja, bo ja jestem straszna bałaganiara .. ;/
miłość dla mnie to huśtawka, która stoi w równowadze.
bo chcę Cię z każdą wadą. Nic nie zmienię.
mój narkotyku, mój tlenie. < 3
Mój mąż też z czasami bałagani, na początku bardzo mi to przeszkadzało i ciągle mu marudziłam za uchem jak jakaś zołza. No a takie marudzenie jak można łatwo się domyślić doprowadzało do sprzeczek. Po jakimś czasie odpuściłam, stwierdziłam że czasami szkoda zrzędzić przez byle głupstwo jak np. nieumyta szklana czy coś. Po prostu sprzątnę i tyle. I nie robię problemów bo to nie są jakieś wielkie rzeczy a szkoda życia na takie pierdoły. U nas to wygląda tak, że jak przychodzę z pracy i nie jestem bardzo padnięta to się biorę za sprzątanie, a jak jestem na uczelni w weekendy to sprząta mój mąż. A czasami obydwoje jesteśmy tak padnięci, że po prostu mamy mały bałagan:)
Jeśli mam być szczera to nie sprawia mi żadnego problemu posprzątanie po Nim, bo Go kocham i chcę żeby czuł się dobrze w naszym mieszkanku, a nie jak mały chłopczyk któremu mama kazuje posprzątać pokój. Wiem, że docenia to co robię i odwdzięcza się w inny sposób, robiąc inne rzeczy których znowu ja nie potrafię albo nie lubię robić. I takim sposobem oboje jesteśmy zadowoleni.
wiec taki facet powinien trafic na balaganiare ale wtedy dom bylby ........ cenzura Faceci jak i kobiety to balaganiaze nie ma regul
podobno facet po wojsku uczy sie pozadku i... skladania ubran w idealna kostke;) Kwestia wychowania. Jesli Ci to strasznie przeszkadza probuj go oduczyc
jesli nie az tak smiej sie z tego