Witam wszystkich! Mam problem, ktory gryzie mnie od miesiaca i nie moge sobie z tym poradzic... Mam nadzieje ze znajda sie tu osoby, ktore obiektywnie spojrza na moja sprawe i troszke mi pomoga
Pracuje w nowej firmie okolo 4 miesiecy. Pewien chlopak (ktory pracuje w innym dziale) "wpadl mi w oko", ale nic z tym nie robilam, poprostu spodobal mi sie... Jednak po pewnym czasie zauwazylam ze on ciagle na mnie patrzy, usmiecha sie itp. 3 tygodnie temu mielismy firmowa impreze. Podszedl do mnie i zaczelismy rozmawiac, powiedzial ze bardzo mu sie podobam i chcialby mnie blizej poznac, przegadalismy cala impreze, wymienilismy sie numerami telefonow. odprowadzil mnie do domu i po 2 miniutach dostalam milego smsa, ze dziekuje mi za mila zabawe. Od tamtej pory (minely 3 tygodnie) smsujemy codziennie, on czasem dzwoni, czasem ja, widzimy sie w pracy (ale nie za czesto bo pracujemy na zmiany i czesto sie mijamy). On od jakiegos czasu przebakuje ze koniecznie musimy sie spotkac, bo w pracy nie ma jak pogadac itp. Zreszta po paru dniach, zaproponowal kawe, ale nic z tego nie wyszlo, bo jego mama miala urodziny i wyrwalby sie tylko na 2h wiec zaproponowalam sama zebysmy spotkali sie kiedy indziej, bo urodziny mamy sa przeciez wazniejsze (normalna sytuacja). Zaproponowal ze w takim razie ma nadzieje ze niedlugo spotkamy sie na jakas kolacje z dobrym winkiem itp. POtem bylo znowu tak samo... Caly czas smsy, telefony i kolejna impreza (tym razem organizowana przez inna firme na ktora poszlismy). Przetanczylismy cala noc, czulam jak "wali" mu serce Odprowadzil mnie do domu i na koniec dostalam namietnego calusa
I to wszystko tak trwa okolo 3 tygodni, niby normalne zachowanie, ale on nadal nie proponuje konkretnego spotkania. Wiec postanowilam ze wezme sprawy w swoje rece. W tamta sobote byl w pracy, napisal mi smsa, co porabiam itp. Bylam wtedy na zakupach z kolezanka z pracy (napomnialam mu ze z kolezanka nie mam jak pogadac w pracy wiec sie wybralysmy na pogaduchy) tak troche specjalnie zeby go ruszylo. Niestety cos mnie napadlo i w kolejnym smsie napisalam mu tak w zartach " no rzeczywiscie w pracy nie ma jak pogadac a kiedy my sie spotkamy?" niestety nie dostalam zadnej odpowiedzi. Czekalam do niedzieli, wieczorem napisal mi smsa (tez mial wolne) co tam u mnie, jak mi mija niedziela i czy odpoczywam etc, jakies glupoty ale zadnej opodowiedzi na moje pytanie!!! Wiec mu odpisalam jak mi minal dzien i dodatkowo czy w poniedzialek milabym ochote na kawe ze mna. Odpisal ze niestety nie bardzo dzis moze, a o ktorej bede miala dokladnie czas. Wiec mu napisalam ze od ok 12 do 15. Nie odpisal nic!!! Pozniej sie nie odzywal wogole. Do pracy szlam dopiero w ta srode, bylam przygotowana na najgorsze ze poprostu mnie olal totalnie. I sie zdziwilam... W pracy zachowywal sie normalnie jak zawsze, czule gesty, dzwonil chyba ze 3 razy (pracujemy w innym dziale), mile slowka itp. Ale zadnych smsow jak ostatnimi czasy, zadnych telefonow... Totalna cisza z jego strony...
Poprosze jakies normalne rady z waszej strony, dlaczego on nie proponuje spotkania? Ja zaproponowalam on odmowil i tak dziwnie sie zachowal. Nie bede proponowala juz nic, bo mi glupio. Mam takie wrazenie ze on sie czegos wystraszyl, ale tez nie chce go tlumaczyc... Poprostu tak z dnia na dzien przestaloby mu zalezec? To po co tak zachowuje sie w pracy?
I dodam jeszcze ze ja mam 26 lat, on 27.
Z gory dziekuje za pomoc