Witam, dobrze,że utworzono takie fora, gdzie można się pożalić. Od półtorej roku jestem z mężem, mamy też prawie półtoraroczne dziecko, wcześniej znaliśmy się rok. Przez pierwszy rok było fajnie jak to zwykle bywa, dbał o mnie, był rozsądny, myślałam, że spotkałam kogoś naprawdę wartościowego. Dziś okazuję się, że wcale tak nie jest, jakby się mogło wydawać- super. Odkąd zaszłam w ciążę, zaczął się inaczej w stosunku mnie zachowywać, czasem podnosił rękę, kompletnie się nie liczył, co jest do tej pory, nie szanuje, straszy, że mnie,że zabije, że pogrzebowy zaraz po mnie przyjedzie. Nie raz próbowałam rozmawiać z nim, ale nic do niego nie trafia, odwraca się tyłkiem, albo olewa to co mówię. Najgorzej mnie boli jednak to , że twierdził że mnie kocha, a zachowuje się zupełnie inaczej. Jesteśmy małżeństwem, a on zachowuje się jakby mi łaskę robił, że jest ze mną. Do mnie przyjeżdża tylko na obiady i spać, a myje się u swoich rodziców, w ogóle nie chciał się przeprowadzić, zresztą na pierwszym miejscu stawia rodziców. Mówię mu, że nie chce z nim być, a on że ma dziecko i będzie tu przyjeżdżał. Owszem nie zabraniam mu, ale zrobił sobie hotel z moich rodziców domu, w ogóle dzieckiem się nie zajmuje tylko przyjeżdża i śpi. Co za człowiek, w ogóle nic do niego nie dociera. Powiedziałam mu, że jak będzie mnie straszył, że zabije to pójdę na policję, a on nic, w ogóle na poważnie tego nie bierze tylko śmieje się głupio. Jest za bardzo pewny siebie i udaje, że niczego się nie boi. Trudny człowiek, nie mogę sobie z nim poradzić, pomóżcie, doradźcie, co zrobić. Pozdrawiam
Takich historii nie stety sa tysiące ale oczywiście ,każda historia to dramat.
Dziwczyno nie jesteście normalnym małżeństwem -nie ma zdrowych relacji.
Mieszkacie osobno i niewiadomo jak byłoby gdybyście zamieszkali osobno.
Wszysto zalezy czy się jeszcze kochacie czy już nie.
Straszyć nie ma prawa,nie wiadomo czemu to ma służyc i co chce przez to osiągnąć.
Piszesz,ze nie liczy się z tobą ,podnosi rękę a to juz nie daję żadnych szans na normalny i bezpieczny dom.
Radzę rozejść się bo w waszej sytuacji trudno szukac innego wyjścia.
pozdrawiam
sytuacja rzeczywicie nie do pozazdroszczenia ... relacje są toksyczne i wyniszczające .
Oczywisćie decyzję podejmuje każdy sam, ale z tego co tu Moni opisałaś , widać ,że lepiej raczej już nie będzie, a obecna sytuacja jest juz wystaczająco chora i wręcz niebezpieczna dla Ciebie i dziecka.
Najlepszym rozwiązaniem wydaje się jednak rozstanie i ograniczenie kontaktów do minimum i to w obecności osób, które mogłyby Ci pomóc w razie czego . W grę wchodzi jeszcze policja, w końcu są to groźby karalne- ktoś grozi, że Cię zabije.
moni tego co jest między Wami nie nazwałabym w tej sytuacji, którą opisujesz, małżeństwem. Przecież Wy tak na prawdę nie żyjecie razem skoro Twój małżonek traktuje dom jak hotel. Do tego dochodzą groźby. Myślę, że powinnaś poważnie zastanowić się nad tym czy takie życie ma sens. Pamiętaj teraz dziecko jest małe, więc jeszcze niewiele rozumie, ale przyjdzie moment, że będzie widziało co się dzieje między rodzicami. A to na pewno nie będzie dobre dla jego psychiki.
Dzięki dziewczyny za odpowiedź, teraz mówi, że wykończy mnie psychicznie, a na drugi dzień, jakby nigdy nic, wino kupuje i oczywiście kochać mu się chcę, udaje, że nic się nie dzieje, najlepiej żeby problem sam się załatwił. Po czym za miesiąc będzie to samo i tak w kółko - " błędne koło". Rodzice teraz wkraczają w akcję, jestem im wdzięczna, że się martwią, nie mam pretensji, że się wtrącają, w końcu potrzebuję pomocy. Mówiłam mu, że powinien iść do psychoterapeuty bo inaczej nic się samo nie załatwi ani nie zmieni samo. Musi coś wpłynąć na to, żeby w końcu on zmienił myślenie, nastawienie i zaczął traktować mnie poważnie. Nie jestem psychologiem ale czytałam na ten temat, i wydaję mi się, że po jego zachowaniu można stwierdzić, że ma silną depresję i nie umie sobie poradzić ze swoimi emocjami i problemami. Innej drogi nie widzę jak tylko - psychoterapia.
Chyba masz rację. Tylko jak go namówić na psychoterapię? Myślisz, że bez gadania zgodzi się pójść do poradni? Spróbuj z nim spokojnie porozmawiać, a jak to nie poskutkuje to możesz go postraszyć, że odejdziesz. Przecież masz gdzie mieszkać. A może jego rodzice mogliby jakoś na niego wpłynąć. Próbowałaś z nimi rozmawiać? Tylko że oni pewnie będą pewnie po jego stronie Ale prawo jest po Twojej stronie, zawsze możesz nagrać groźby Twojego męża. Tylko nie wiem, jak szybko takie sprawy się załatwia w naszym kraju.
DZIWNY TYP! TO NIE JEST MAŁŻEŃSTWO, TO JEST CHORE! MUSISZ ZROBIĆ JAKIŚ KROK BO DALEJ TAK BYĆ NIE MOŻE! TO,ŻE MACIE DZIECKO TO NIE ZNACZY,ŻE MOŻE ROBIĆ, CO CHCE, KIEDY CHCE!
Psychoterapia jest oczywiście rozwiązaniem, ale to nadal jest OPCJA DLA NIEGO . Taki wgląd w siebie trwa bardzo długo, a osoba musi być naparwdę zainteresowana chęcią zmiany , musi przede wszystkim widziec jakiś problem. Poza tym życie z osobą z zaburzeniami psych jakiegokolwiek rodzaju jest naparwdę bardzo cieżki i wymaga wielu poswięcen i silnego charakteru. Jego zachowanie nie zmieni się w miesiąc . Zastanów sie czy jestes na to gotowa. Mogą pojawić sie nowe problemy , nigdy nie wiadomo która struna w człowieku zadrży na terapii . Nie chcę Cię zniechęcić , jedynie opisuje jaka może być nowa rzeczywistość , o ile oczywiście Twój mąż terapię zacznie , bo wcale nei jest łatwo kogoś do tego nakłonić, odruchy obronne są bardzo silne u człowieka , także przed "robieniem z nas wariata ". Zreszta nie ma ludzi normalnych , są tylko niezdiagnozowani Zawsze i u każdego znajdzie się jakieś tabu. Dlatego byłabym ostrożna również z ferowaniem wyroków co do zaburzeń, to można stwierdzić tylko u specjalisty. A przeróżne sytuacje, w kt znajduje się człowiek, wywołuja w nas różne rekacje , chwilowy kryzys, chwilową bezradnośc lub ujawniają pewne problemy psych.
Nadal obstaję przy szukaniu rozwiązania najlepszego DLA CIEBIE i Twojego dziecka .
dziewczyny, a czy uważacie za normalne, że mąż jeździ do rodzinnego domu myć się, wozi pranie mamie? bo on tak robi i wygląda to tak, jakbym ja nie umiała tego robić, albo nie chciała, itd., twierdzi, że nie będzie tu mył, wydaję mi się, że się wstydzi bardzo, ale przecież tak nie może być wiecznie, poza tym sama teściowa powinna moim zdaniem przetłumaczyć mu, gdzie ma żonę, po czym ona wszystko toleruje i pierze mu ubrania. Strasznie mnie obczernia swoim zachowaniem i pewnie nawet sobie sprawy z tego nie zdaję. Tyle razy mu mówiłam, ale nic z tego, nie liczy się ze mną kompletnie. Już mi nie raz ręce opadają, nerwów brakuje.
nie brnij w to..to chory układ...
zycie jest jedno