Husky napisał/a:Ja zawsze lubiłam uśmiechać się do ludzi na ulicy, ale w pewnym momencie zauważyłam, że mężczyźni traktują to jako oczywisty wstęp do flirtu od którego nie będzie już „możliowści ucieczki” i po paru bardzo nieprzyjemnych sytuacjach na wszelki wypadek spuszczam wzrok, żeby nie musieć znowu konfrontować się z czymś podobnym.
Współczuję „normalnym” mężczyznom, którzy chcą być życzliwi dla nieznajomych, ale czuję, że zwyczajnie muszę chronić siebie, dlatego skończyłam z kontaktem wzrokowym z osobami, których nie znam.
Być może część kobiet, które mijasz Autorze, ma podobne doświaczenia.
Dokładnie. Miałam dobrą znajomą, która poziomem życzliwości i serdeczności i uśmiechami obdarzyłaby cały świat i to dwa razy, ale z racji powyższego czyli właśnie odbioru mężczyzn w taki nie inny sposób i kilku nieprzyjemnych sytuacjach oni już odbiorcami jej serdecznych uśmiechów i kontaktu wzrokowego nie są, by właśnie nie musieć się konfrontować z czymś podobnym tym bardziej, że nie każdy na "nie jestem zainteresowana" uważał, że faktycznie nie jest zainteresowana. Niestety, ale to po prostu wynik doświadczeń. Ktoś inny wspomniał, chyba Ania, że na przyjaznych ludzi typu kobiety, dzieci, starsi ludzie reaguje zupełnie inaczej- ja mam podobnie. Mam incydenty spontanicznych rozmów czy wymiany serdeczności, rozmów z takimi grupami na ulicy a nawet wielogodzinnych rozmów w pociągach, bo przy tych grupach po prostu nie odczuwa się zagrożenia czy ryzyka konfrontacji i tego, że jakiś mężczyzna opacznie zrozumie Twoje zamiary albo je sobie dopisze. Znowu- suma doświadczeń.
Bagienniku, ja nie mam wpływu kto na mnie patrzy, a kto nie i nic z tym nie zrobię : ) Chcą niech patrzą, ale niech nie traktują ludzkich odruchów życzliwości czy ciekawości drugiego człowieka z automatu jako damsko męskie pitu pitu. Wybacz, ale to suma doświadczeń.
PS Dziewczyny, dzięki za info o pasach
tak na to nie patrzyłam, jednak mocno w swoim świecie żyje.