witam. nie wiem co robic. jestem po slubie prawie cztery lata. mam dwojke dzieci 3,5 i 1,5. dwie slodkie ale dajace czasami w kosc dziewczynki. maz ani razu nawet na pol godz nie zostal sam z dziecmi. kilka razy zostawala moja siastra z nimi zebym mogla wyskiczyc na chwile do sklepu. maz traktuje dam jak hotel, przyjdzie tylko sie przespac i czasami cos zjesc. rece mi opadaja. nie moge patrzec juz jak starsza corka placze za nim z tesknoty. on sobie nie zdaje sprawy co sie dzieje w domu. jak wroci z pracy oczywiscie pierwsze co to wielki krzyk bo zabawki wszystkie nie zawsze sa poukladane na swoim miejscu i widzi caly czas brod, chodz codziennie wycieram kurze, odkurzam,myje podlogi. juz sie rodzina zaczyna z niego smiac ze przesadza, bo ja naprawde utrzymuje dom w najleprzym pozadku a przy dwojce tak malych dzieci nie da sie zeby zabawki staly na swoich miejscach caly czas. nawet juz sie zdarzalo ze jak ma on wrocic do domu to moi rodzice wychodza przed jego powrotem zeby nie sluchac jego gadki. czasami sama sie zastanawiam czy czasem ze mna jest cos nie tak. boje sie isc do psychologa o porade bo calkiem sie ze mnie bedzie smiac ze jestem glupia. co tylko nie tak zrobie albo powiem mowi ze zachowuje sie jak dziecko. moze ze mam dopiero 23 lata on mnie tak traktuje. zero szacunku, czulosci, a co powiedziec namietnosci. pomozcie mi zeby on sie zmienil. byle pretekst jest dla niego wymówką zeby nie siedziec w domu. a jak juz na te pare godzin jest w domu to karze sie dziecia ubierac i dluga z domu zebysmy nie siedzieli tylko we czworke. i ma tylko dwa miejsca do kogo chce jechac. reszta rodziny sie dla niego nie liczy bo to maja balagan a to sie madrza. i jak juz jestesmy w jego ulubionym miejscu to tylko piwko ze szwagrem i zero zainteresowania dziecmi. ja naprawde mam tak przekichane. moglabym wyliczac w nieskonczonosc te sytuacje albo i nawet gorsze momanty. nie wiem jak nim zaszokowac zeby sie zmienil. pomocy
Wpadłas z pierwszym dzieckiem czy zdecydowałas się swiadomie na założenie rodziny w wieku 19 lat? Ile on ma lat?
Country Girl -Jak ty możesz pytać o takie rzeczy. Nie wiesz, że one zawsze z miłości wychodzą za mąż. Później się okazuje, że wyśniony królewicz marnuje im najlepsze lata.
Jeśli mąż narzeka na brak porządku to, albo masz prawdziwy gnój, albo mąż jest pedantyczny. Nie wiesz, że mężczyzny już nie wychowasz. Teraz to już możesz się tylko pogodzić. Nadziei nie ma, a pardon. Może cię nie zdradza.
Wspolczuje
a co do tych odpowiedzi.. wiecie z czasem ludzie sie zmieniaja ;/ moze wczesniej taki nie byl? Albo byla tak zakochana, ze tego nie widziala..
nie iwem straszna sytuacja, jak to czytam to odechciewa mi sie jednak zakochiwania rodzny domu itp
niunika po prostu przestań wchodzić mu w d..pę. Skoro piszesz że on jest taki obojętny,zły i tak dalej to po co ty za nim tak latasz i bierzesz do siebie wszystko co on mówi.
Zrób tak -nie przejmuj się jego gadkami przez jakiś czas. Będzie chciał jechać do szwagra to powiedz że wolisz pójść z dziewczynkami na basen i tak też zrób.
6 2012-07-25 12:28:49 Ostatnio edytowany przez beata19959 (2012-07-25 12:32:27)
Witaj niunika. W dziale "stres, lęk, nerwica, depresja" też podjęłaś ten temat, a ja go tam przeczytałam. Zajrzyj tam proszę. Uważam że dobrze ci doradziłam. Pozdrawiam!
dzieki, dalo mi to troche otuchy.
z pierwszym dzieckiem wpadlismy i nie wiedzialam czemu. chyba dopiero po prawie roku od porodu przuznal sie ze sie we mnie sposcil. a caly czas sie tego wypieral ze on tego nie zrobil i nie wie jak zaszlam w ciaze.
ja naprawde mam posprzatane. ja nie mam pojecia co dla niego znaczy drod. jak go nie ma w domu ja jestem szczesliwa zero stresu a jak on ma wrocic, cala chodze.
godz 19 mowi ze jedzie do wojka, ok w interasach. rozumiem pol godz. wykompalam mlodsza i dalam mu na rece zeby ja potrzymal a ja w tym czasie mialam przygotowac mleko i ubranka (bo maz nie wie co gdzie trzymam chodz mam wszystko poukladane poprasowane w najlepszym pozadku, nawet 3,5 letnia corka wie gdzie co jest, on niestety nie) no a on w tym czasie ubojal mala na recach (caly dzien nie spala bo pozno wstala i nie kladlam jej w dzien) wiec jak ja wzielam i ubralam ja mala usnela przy butelce.mowilam do meza nie bujaj jej bo zasnie a to nie pora na spanie. usnela 19.30 a on wszyszedl jakies 10 ninut predzej. starsza corka chciala z nim pojechac bo maja tam tez dziewczynke 6 letnia i sie zawsze razem bawia. on stwierdzil natomiast ze godz 19 to dla takiego dziecka jest za pozno zeby wychodzic z domu, chodz normalnie dzieci ida spac 21.30 22. przegial w tym momencie. nie rozumiem czemu nie chcial jej wziasc. po godz 20 zaczelam do niego wydzwaniac gdzie jest ale nie odbieral tel a do kuzynki nie mialam nr i zadzwonilam do bratowej ze moze od niej odbierze. od niej tez nie odebral wiec ona sama z siebie zadzwonila do nich na domowy. wiec po chwili od niej odebral i ode mnie i powiedzial ze tel zostawil w samochodzie. przyjechal i wielki kszyk na mnie i wiem ze to jest dziecinne zachowanie ale on albo pokazuje ze mam kreciala albo wykrzywia twaz jak nie patrze na niego, dla mnie te zachowanie jest nie normalne i go ignoruje. ja prasowalam jak on wszedl do domu i poszedl od razu przed tv, zadnego wytlumaczenia nic. po jakims czasie poscielil lozko i poszedl spac. tyle ze wczoraj.
dzis tez wrocil z pracy a ja wlasnie usypialam mala i tylko sie przebral ani slowa, dzieci jak go zobaczyly tato tato a on nic. starsza umie mowic wiec powiedziala tato zapomniales dac nam buzi, cofnal sie pocalowac je i dluga do nastepnej roboty. mnie potraktowl jak powietrze. moze przez to co sie wczoraj stalo.
czy ja mam znowu wyciagac pierwsza reke i przepraszac ze jak nie odbiera tel to wydzwaniam po ludziach gdzie jest. wie ze dzwonie do niego tak dlugo az odbierze a jak nie ba rady to wlasnie dzwonie bo bratowej bo to jego sioatra i ten wlasnie ulubiony szwagier i oni jako tako jeszcze maja nieco co do powiedzenia.
ratujcie
a on jest rocznik 1986 i ma 26 lat
i co najgorsza ktoregos razu po pijaku powiedzial ze jego starsza corka go odpycha. ze czuje do niej obrzydzenie. ze nie potrafi jej wziasc na rece przytulic czy nawet usiasc sie i porozmawiac. ja to czulam ze on jej nie kocha. ale wtedy po pijaku jak to uslyszalam dla mnie to byl szok, nawet jego siostra i szwagier nie wiedzili co powiedziec. caly czas widze jego twarz jak on to mowi. to nie byly normalnie wypowiedziane mysli tylko naprawde wychodzilo przez jego cialo wstret i obrzydzenie. nie zycze nikomu takiej sytuacji. teraz nawet przy glupim filmie czy jakiejs sytuacji coraz czesciej mowi ze naprawde zastanawia sie czy to jego aby napewno jego dziecko,
bo co do drugiej corki, chcielismy jej oboje. kocha ja, kazdy to widzi bo tylko ja przytula caluje i mowi klaudusia. a do starszej nic. ona to czuje, boi sie nawet wejsc do pokoju czy nawet jak ja umyje i posadze mu na kolana to ona od niego ucieka z placzem. wszystko co robi to jej wina, nawet jak mala zaplacze to nie wazne co sie stalo starsza od razu bez pytania obrywa. mi rece opadaja. boje sie jej z nim samej zostawic z nim bo nie daj boze cos moze jej zrobic
a co do zdrady to nie wiem. moze byloby najlepiej zeby mnie zdradzil bo w koncu by sie to skonczylo. czasami przechodza mi takie mysli ze moze naprawde to robi. kiedys na poczatku malzenstwa co jakas sprzeczka czy cos nie tak pisal do takiej jednej kolezanki, zwiezal sie jej ze ma tak przekichane. ale mowil potem ze to nic takiego ze on ma dobra kolezanke ze tylko jej moze zaufac, wiec sie na kakis czas uspokoilo. rok temu krotki czas po wielkanocy dostal sms od niej. nie moglam przeczytac tej wiadomosc i wyrwal mi tel i jakos to przelknelam. sprawdzam mu tel jak spi (wstyd sie przyznac ale mnie to uspakaja jak nic w nim nie znajde) moze to jednak dobry znak ze nie ma nikogo
przedtem byl inny. rozpieszczal mnie. tylko ja sie dla niego liczylam i to czulam. a dzieci kuzynki uwazal za swoje, bo od malego je bawil i teraz nawet jak pojdziemy do nich to one mu wchodza na glowe, nie przesadzam 7 letnie dzieci wchodza mu na barana i wygupiaja sie co ze swoimi tego nie robi. nie bawi sie z nimi, a co dopiero powiedziec zeby starsza tak sie zachowywala jak tamte, on by ja na miejscu zatlukl. uwaza ze inne dzieci moga tak sie zachowywac ale nie jego, bo masze musza sie sluchac, ze rygor musi byc od malego. z dnia na dzien jest gorszy.
o uspaniu dzieci czy zrobieniu mleka nie ma mowy. ja zawsze sie klade mniedzy obie i leze jak zasna. mala przewaznie szybciej zasypia wiec mam czas dla starszej zeby jej poczytac na dobranoc. niekiedy naprawde nie mam sily i chce pozmywac czy poprasowac wieczorem i mowie zeby tata jej poczytal to on ze nie umie czytac mowi
ratujcie
11 2012-07-25 17:02:28 Ostatnio edytowany przez Country.Girl (2012-07-25 17:06:03)
No on nie zachowuje się fair, ale Ty też nie - wniosek nie dorosliscie do życia w rodzinie i tyle. Obydwoje. Nie rozumiem po co mu sprawdzasz telefon i wydzwaniasz do niego skoro nie ma go w domu pół godziny. Nie wiem jak jest na prawdę, ale czy nie jest tak, że chcesz go uwięzić w domu. Facet ma dwie prace, Ty (chyba) nie pracujesz więc jest to normalne, że powinnas się zająć domem i dziećmi. I co Twój mąż wraca po dwóch robotach, chce wyjsć do szwagra na chwilę to zaraz do niego wydzwaniasz gdzie jest i żeby natychmiast wracał. Sorry ale z tym wydzwanianiem po ludziach i sprawdzaniem jego telefonu to przesadzasz. Zwłaszcza z tym pierwszym.
I niestety ale bardzo trudno będzie Wam powrócić do stanu przedmałżeńskiego, z dwójką dzieci, domem na głowie i jego dwiema pracami. Na co liczyłas, że będzie romantycznie, że będzie Cię nosił na rękach po kilkunastu godzinach pracy, że będzie Cię wyręczał w domowych obowiązkach a Ty będziesz leżeć i pachnieć?
Country girl ma rację, ale częściowo.. Dwa etaty, to rzeczywiście duże obciążenie. Ale praca w domu przy dzieciach, to ze 3 etaty! Kto tego nie przerobił, nie wie co to jest! I to w dodatku praca "na okrągło", bez wynagrodzenia! Mąż także powinien pomóc w domu! Teraz są inne czasy! To nie początek 20-ego wieku, gdzie chłop pracował, a kobieta rzadko kiedy i jej życie to dom i gary! A z tym traktowaniem starszej córki, to tragedia. On robi jej krzywdę! Jak ten dzieciak się czuje?! Jak tej dziewuszce musi być przykro! Niunika, ja nie widzę dalej tego małżeństwa. I przestań do niego dzwonić! Olej go! Inaczej on się nie zmieni, uwierz mi! Czytałaś moją odpowiedź na twój post w dziale "stres, nerwica, depresja"?
Kochana 2 etaty to mało dla Ciebie i jeszcze powinien w domu harować. A jakby wziął 3 to by nie musial w domu pracować? Co innego pomóc, a co innego pracować. A z tym zachowaniem do młodszej to już paranoja. Może zrób testy dna i rzuć mu w twarz to się zamknie.
14 2012-07-25 18:20:49 Ostatnio edytowany przez Country.Girl (2012-07-25 18:22:13)
Country girl ma rację, ale częściowo.. Dwa etaty, to rzeczywiście duże obciążenie. Ale praca w domu przy dzieciach, to ze 3 etaty! Kto tego nie przerobił, nie wie co to jest! I to w dodatku praca "na okrągło", bez wynagrodzenia! Mąż także powinien pomóc w domu!
Nie mam dzieci (na całe szczęscie) ale wiem że praca fizyczna 12 godzin dziennie też jest harówą. Ja pracowałam w takim trybie jako kelnerka i nie wyobrażam sobie, że miałabym przyjsć po pracy i jeszcze pomagać w domu (sprzątać czy co tam jeszcze), bo po prostu byłam skonana.
A, że praca w domu jest pracą bez wynagrodzenia to jest to sredni argument. Mają dwoje dzieci i dom na utrzymaniu więc jedno z nich pracuje i zarabia, a drugie zajmuje się domem - proste. Co mąż ma jej płacić za to, że sprząta i gotuje??
Co do tematu, że mąż traktuje dom jak hotel - a jak ma traktować, jak pracuje na dwa etaty??
Widzisz Kochana one zamiast miłości i wyrozumiałości tylko żądają, a później się dziwią, że ich kochania nie wytrzymują. Chłop choć zachowuje się fatalnie w stosunku do starszej to wziął odpowiedzialność za rodzinę choć widać, że nie jest najszczęśliwszy skoro z tego domu ucieka pod byle pretekstem.
rozumiem ze pracuje. nic nie mam do tego ale ja od 3,5 roku nie mialam nawet chwili bez dzieci. nom stop tylko dzieci i dzieci. wiem ze troche przesadzam z tym dzwonieniem, ale pojechal do wojka pogadac o interesach, czemu nawet slowa nie powiedzial zebym pojechala z nim. jest tam ciotka i kuzynka i dwojka dzieci. on sobie z nimi zartuje. ta ciotka mi wspoloczuje i ta kuzynka i wie dobrze ze przegina bo do rodziny nie chce nas brac. nigdzie.
no a z tym sprawdzaniem telefonu to chodzi mi tylko o ta jedna osobe. ja mu ufam, byl na kawalerskim na dyskotece. ani slowem sie nie odezwalam, bo chce wierzyc w to ze nic nie zrobil. a on tez sprawdza mi telefon. nawet co do siostry pisze. nie mam zadnych kolegow, tylko dwie kolezanki ze szkoly co utrzymuje z nimi jako tako kontakt.
przypomniala mi sie nastepna sytuacja. w jego robocie jest taki zwyczaj ze raz na pol roku maja impreze w pleneerze a jak im jest za malo ida do baru. najpierw robi szefowa, potem zakladnicy i tylko w grnie pracownikow, w 5 tyle ich jest. na jednej upil sie do neprzytomnosci ze go w nosili, z nastepnej jako tako wrocil. a ja mialam sie spotkac w dzien na miescie tylko z tymi dwiema kolezankami i to nie mogalam. specjalnie zrobil sobie tak grafik zebym nie mogla isc i co dziewczyny przyszly do mnie do domu. nie wiem jak mam to tlumaczyc.
chodzi mi tylko o dwie rzeczy, zeby obie dziewczyny traktowal tak samo i zajal sie nimi. nie pamieatm kiedy chodz pol dnia spedzilismy we czworo, zeby on jako tako pobawil sie z nimi klockami, nic
i uwaza ze on pierwszy nie wyciagnie reki do srarszej corki, ona ma do niego przyjsc i sie przytulic. ona sie go boi wiec tego nie zrobi. co mam z tym zrobic
Jakie wy macie zaufanie do siebie skoro sprawdzacie sobie telefony Kochana?
ja nie chce zeby on sprzatal ani gotowal chce miec normalna rodzine, wyjsc czasami z dziecmi na lody, posiedziec w domu. dzieci go potrzebuja. siedzi oglada film, dzieci go wolaja tato tato. zero reakcji, jak ja mu zwroce uwage odezwie sie co. wielkie mi zainteresowanie. wchodzi do domu, dzieci biegna tato tato zobacz to zobacz tamta nic, no co ja mam robic. jak go zmusic zeby wciagnela go rola ojca
on mi mowi prosto w oczy ze mi nie ufa, ze z pierwszym lepszym bym sie poscila, ani sie tak nie ubieram prowokujaco ani nigdzie nie wychodze, jedynie to z siostra do sklepu i dziecmi. a on wszedzie lata. nie wiem skad ma takie mysli
Do psychologa za uszy go wyciągnąć. Jednak on nie jest szczęśliwy to zauważalne. Chcę tylko odbębnić najmniejszym kosztem sprawunki rodzinne.
Znając mężczyzn i ich egoizm to jestem święcie przekoanan, że on myśli mu życie zmarnowałaś, a jedynie dlaczego się z tobą Kochana ożenił to starsza córka i dlatego na niej się wyżywa najmocniej.
Widzisz Kochana one zamiast miłości i wyrozumiałości tylko żądają, a później się dziwią, że ich kochania nie wytrzymują. Chłop choć zachowuje się fatalnie w stosunku do starszej to wziął odpowiedzialność za rodzinę choć widać, że nie jest najszczęśliwszy skoro z tego domu ucieka pod byle pretekstem.
Dokładnie! A autorka tylko żąda, wymaga i narzeka, bo nie poczyta dziecku, bo za długo siedzi u szwagra, bo nie wie gdzie jest mleko. Czy autorka zrobiła cos ostatnio sama dla męża czy potrafi tylko sprawdzać mu telefon i wydzwaniać po rodzinie?
Wkurza mnie taka postawa roszczeniowa. Ok, może autorka też jest zmęczona i sfrustrowana ALE wychodzi na to, że jej mąż również.
Mam pytanie do autorki: nie możesz oddac dzieci do żłobka i przedszkola i pojąć pracę np. na pół etatu? W ten sposób spróbować zreorganizować Wasze życie. Zaczniesz zarabiać własne pieniądze, mogłabys wtedy wysnuć jakies roszczenia w stosunku do męża jesli chodzi o pomoc w domu, zrobienie zakupów czy też częstsze bywanie w domu.
Kochana teraz ja się podpisuję pod twoimi słowami.
ucieka bo nie chce zajmowac sie dziecmi. ja robie obiad, on siedzi przed tv zeci placza mi sie pod nogami, czemu nie weznie ich do pokoju i nie pobawi sie nimi. jemy posilek, zje pierwszy wychodzi do pokoju, zostawia mnie i dzieci przy stole, czemu nie posiedzi razem, jedziemy gdzies na impreze, uszykuje sie i wychodzi bo musi samochod sprzatnac: mowi za 15 minut bede masz byc gotowa. nigdy mi nie pomogl.
po porodzie wrocilam do domu. nie zajal sie starsza corka, nie pomogl mi wykompac malej a zima mial jedna robote. pierwszy raz wszedl do lazienki jak ja kompalam, ale od razu wyszedl bo jego mala corunia plakala, co ja z nia robie, czemu placze. nie wzial starszej do pokoju. caly czas byla ze mna, ona przynosila mi ubranka do lazienki i pamersy podawala. tak bylo co wieczor. kazdy mi mowi ze jestem glupia ze sobie tak pozwolilam. najpier tesciowa go we wszystkim wyreczala i utrzymywala bo tam mieszkalismy a on dopiero po pol roku slubu znalazl prace. ja chodzilam do szkoly, ona z mala siedziala, starsza miala kolki ja i tesciowa z nia latalismy. on wielki ksiaze spal chodz ja musialam wstac do szkoly on kladl sie pierwszy i pozniej wstawal. od poczatku nie wiedzial co to rodzina. teraz chodz jest na swoim nadal tego nie wie.
czasami mysle aby od niego odejsc ale nie mam gdzie i za co zyc. jak mam czasami dosc pokuje sie i jade do rodzicow. tam troche nabiore sil i wracam do codziennosci. a droga rzecz trzymaja mnie dzieci przy nim. jednak to ojciec, caly czas mam nadzieje ze sie zacznie nimi zajmowac jak prawdziwy tata
Mówię ci Kochana nie toleruje was myśląc egoistycznie, że mu życie złamałyście. Zachowuję się jak sfochowany piesek. I ty Kochana czekasz na psychologa lub terapię małżeńską. Leć póki nie za późno choć ja uważam, że faceta nie wychowasz, ale spróbować można. Powodzenia Kochana!
starsza nie dostala sie do zlobka, a dwojki nie dam opiekunce bo wiem ze to jest ciezka praca
to pomozcie mi co moge mu zrobic fajnego i milego
A czy on Kochana jest miły dla ciebie? Na terapię go pogoń batem idąc z nim. Dlatego zawsze uważam, że kobieta powinna pracować, bo dochodzi do takiego braku szacunku ze strony chloptasiow.
wstydze a moze bardziej boje ze jak powiem jedno slowo nie tak to moga mi zabrac dzieci. jako tako nauczylam sie tak zyc ale czekam ze on zrobi pierwszy krok i powie idz na miasto, odpocznij, ja sie zajme dziecmi. w sobote siostra robi paninski. pol roku temu byla data ustalona a on nadal mowi ze nie mam sie wazyc isc bo go zdradze. przesadza z tym. czemu nie chce mi zaufac. nawet jak zaloze biala spodnice bo kolan do sklepu to wielkie halo jak ja tak moglam wyjsc. byl ze mna ozenil sie ale co dla dziecka jak nie potrafi mi ufac
starsza nie dostala sie do zlobka, a dwojki nie dam opiekunce bo wiem ze to jest ciezka praca
to pomozcie mi co moge mu zrobic fajnego i milego
Popros rodziców albo tesciową ew. koleżankę żeby zajęły się dziećmi na jeden wieczór i noc. Nie wiem co robiliscie zanim zaszłas w ciążę - kolacja, jakis film erotyczny, seks, ładnie się ubierz, umaluj. Jakies wino do tego - wzmaga pożądanie
mily, yyy nie, nie powie kochanie, nie przytuli wieczorem jak kladziemy sie spac, on mowi ze nie potrzebuje czulosci.
wkurza mnie jego zachowanie, jest silny i klepie mnie po tylku tak on uwaza, mnie to boli, mowie mu to, ale on uwaza ze ja przesadzam. nawet jak sie kochamy nie zawsze ja szczytuje bo nie potrafi mnie zadowolic bo ja sie wstydze mu powiedziec jak ma co robic, boje sie ze potem bedzie sie ze mnie smial. glupie to jest ze po 4 latach malzenstwa ja nawet nie potrafie przed nim sie rozebrac, kochamy sie po ciemku pod kordla
tesciowa widzialam dwa miesiace temu i dzieci nie cha z nia zostac, probowalm starsza dac na jedna noc do siostry na wakacje to ja odwozila po 24 spowrotem. sa za mocno ze mna zwiazane, nawet jak sie mala przebudzi to nie ma obcji zeby maz dal jej butelke z cherbata. obie zasypiajac mientolac mi sutki jedna z jednej druga z drugiej
chcialabym taki wieczor dla nas ale nie wiem jakby on na takie co zareagowal
Nie słyszałaś Kochana, że klepanie po tyłeczku zapobiega cellulitowi i to właśnie takie mocniejsze?:P Nie zapewniasz mężczyźnie wrażeń wzrokowych? Kochana ty jesteś jakaś nieśmiała. Na forum do obcych umiesz wywlekać swoje prywatne rzeczy, a z wlasnym mężem porozmawiać co chcesz i jak chcesz nie umiesz?
a jak go zachecic do spedzenia z dziecmi wieczoru, jak zeby pomogl przy kompieli, bo smieszne jego stwierdzenie, dzieci nie trzaba codziennie kompac, one sie nie brudza.
pomogliscie mi duzo, teraz wiem jak to widac z boku osoby obcej
wlasnie nie umiem, on mnie hamuje. wyobrazam sobie ze sie tak kochamy czy co a jak go zobacze koniec, czar pryska.
Jak cie hamuje? Sama się hamujesz Kochana. Jak ty się boisz męża to nie dziw się, że on to widzi lub czuję i wykorzystuje choć to szczeniackie zachowanie. Ostro z nim. Ale ty piszesz, ze sie tak przyzwyczailas, jak sie przyzwyczailas to nie marudz Kochana, bo ja z twoim mezem nie pogadam - stary lubie tak i tak, ja idę z koleżanką na miasto i nie fikaj, bo obiady nie dostaniesz. A w nocy go bierzesz za głowę i w pewne miejsce przy świetle lamp zsuwasz i wiadomo co ma robić. Przeciez widzisz Kochana, ze patyczkowanie sie przez 4 lata nic nie dalo. Weź go ostro za jaja i pokaż, że masz tego dość.
Nie zmusisz, po opisie zachowania wygląda na to, że on Cię nie kocha, jest z Tobą i z dziećmi z poczucia obowiązku i generalnie ma poczucie że niszczysz mu życie. Tak jak i on Tobie. Cóż zanim się zakłada rodzinę trzeba mieć: pieniądze, mieszkanie, pracę, czas i chęci. U Was zabrakło wszystkiego...
Kochana i jeszcze jako najważniejsza miłość, a u nich tego chyba zabrakło. Pewnie historia jakich wiele, mężczyzna szeptał czułe słówka i myślał tylko o seksie.
wlasnie sie dowiedzialam ze idzie w sobote na noc i nie wiem jak to bedzie z tym wieczorem panienskim siostry. oznajmil mi ze grafik sie zmienil i nikomu nie pasowalo isc na noc i on musial. pytam sie czemu tak zrobil. bo innym nie pasowalo. i koniec tematu
Oddajesz dzieci do teściów lub siostry męża i nie ma, że boli. Kochana tobie to mąż i dzieci wchodzą na głowę, męża nie wychowasz, ale dzieci tak. One mają się ciebie sluchać.
Kochana i jeszcze jako najważniejsza miłość, a u nich tego chyba zabrakło. Pewnie historia jakich wiele, mężczyzna szeptał czułe słówka i myślał tylko o seksie.
A skąd ty możesz to wiedzieć? Masz jakieś dowody? Po co ta jałowa gadka. Za chwilę rozłożycie z country girl ich związek na części pierwsze, na podstawie waszego widzimisie.
Miłość pewnie była, ale jak to w życiu bywa- proza życia wszystko przygniotła. 2 etaty, 2 dzieci, autorka w domu 24h/dobę, mąż tylko w przelocie, bez wspólnych spraw, czepianie się o byle co.. o jakieś głupie porządki.. to niestety bardziej oddala niż zbliża
Współczuję Ci autorko takiego życia- wiecznie w domu, wciąż z dziećmi, zero możliwości żeby trochę odsapnąć od codzienności. Zrobić coś tylko dla siebie. Pozbawiona wsparcia męża. Niezrozumiana.. Nie pytaj co jeszcze możesz zrobić, żeby on był zadowolony. On się ciebie nie zapyta, co może zrobić, żeby tobie było miło.
Za kilka lat będziesz smutną, samotną kobietą, niewierzącą w siebie. Czas się otrząsnąć i tupnąć nogą. Nie powinno być tak, że mąż będzie decydował o tym, czy zabrać cię gdzieś (np. do rodziny) Dlaczego ty masz siedzieć non-stop w domu? Przecież to szaleństwo jakieś. On przynajmniej chodzi do pracy, spotyka się z ludźmi... i robi co chce.
Nieciekawa jest to sytuacja. Wszystko zależy od ciebie. Powinnaś podjąć konkretną rozmowę z mężem. Nie wiem tylko, czy jesteś w stanie wykrzesać z siebie tyle siły i odwagi, żeby to zrobić. Głupi przykład z waszego łóżka- boisz się mu powiedzieć o swoich potrzebach. Nie świadczy to dobrze o twojej pewności. Uważam, że tu jest pies pogrzebany. Twój mąż nie widzi w tobie równorzędnej partnerki, a jedynie matkę swoich dzieci i zwyczajną posługaczkę. On wie, że niczym go nie zaskoczysz i pewnie niczego już od ciebie nie oczekuje.
Jest taka książka: " dlaczego mężczyźni kochają zołzy " Przeczytaj ją Myślę, że warto - aby zrozumieć, że odrobina pewności siebie może zdziałać cuda Pokaż mężowi, że nadal jesteś kobietą, masz swoje potrzeby i nie będziesz tylko popychadłem, którego głównym zajęciem jest prasowanie.
Życie mamy tylko jedno- nie można się poświęcać w 100% dla nikogo.
wlasnie sie dowiedzialam ze idzie w sobote na noc i nie wiem jak to bedzie z tym wieczorem panienskim siostry. oznajmil mi ze grafik sie zmienil i nikomu nie pasowalo isc na noc i on musial. pytam sie czemu tak zrobil. bo innym nie pasowalo. i koniec tematu
Sama jestes sobie winna, zrobiłas z siebie matkę polkę i kurę domową, dzieci z siostrą nie zostaną, z tesciową też nie, opiekunce nie oddasz liczysz tylko na męża, ale widzisz, że mąż miga się od opieki nad dziećmi i nie masz na niego co liczyć. Moja matka też nie miała co liczyc na ojca, ale nie dała się wciągnąć w 24 godzinną opiekę nad dziećmi - raz u babci, raz u dziadka, raz u ciotki, raz u sąsiadki mnie zostawiała, jakiejss spaczonej psychiki nie mam przez to, a i ona mogła się odrobinę zająć swoim życiem.
Kochana ja jestem romantyczką. Miłość jest lub nie. Nie ma wywiało w powietrze.
Ale się czepiacie. Przecież dziewczyna jest taka młoda, z tego co pisze jest wspaniałą matka, opiekuńczą czułą, dobrą, zwraca uwagę na porządek i na potrzeby EMOCJONALNE swoich dzieci, żadnej córki nie wyróżnia. Ma prawo boleć ją serce, że mąż tak się zachowuje. a co do opieki nad dziećmi to nie jest tak łatwo. Ja np. nigdy nie miałam pomocy, teściowa zazwyczaj nie miała czasu a mama szkoda słów. Bywało tak ze chodziłam 3 tyg na nocki, nie spałam wcale, bo jak przy 2 i 5 letnim dziecku ? I nie było siły aby mąż mi pomógł, a co miałam patrzeć jak marzną w zimie bo nie miał kto napailc w piecu ? I choćby było minus 30 stopni i tak schodziłam do piwnicy ja, bo traciłam cierpliwość ok godz 12 a dzieciaki sine z zimna. Itd itp.
Teraz jestem po rozwodzie i o ironio zostawił mnie bo mu życie marnowałam i dziećmi kazałam się zajmować.
Więc z całą stanowczością stwierdzam, ze JA nie dałam rady z mężem i przez 16 lat tak było.
Podziwiam Ciebie kobieto, a moja rada o taka, że jak dziewczynki będą starsze i bodziesz mieć siłę, to zmykaj do pracy, dasz radę, kobieta jak chce to potrafi, a raczej jak musi. I uwierz w siebie, jesteś człowiekiem nie tylko kobietą, a kiedyś przyjdzie czas ze będziesz szczęśliwa, a uśmiech dzieci i może jeszcze kogoś da Ci siłę i zrozumiesz ,że życie jest piękne. Głowa do góry
A jeszcze co do dziecka starszego, to u mnie tak samo było,no i w tej chwili widział syna jakiś rok temu ?
A co do seksu, może być tak, ze jak ona mu powie jakie ma potrzeby, ze on jej tego nie daje to może się obrazić. Bo jak to ?
On daje z siebie wszystko, robi co może bo jest facetem a jej znowu źle ? ITD ITP, oj znam to znam. Także albo psycholog się przyda ( w co wątpię ) albo weź się w garść i myśl o sobie a z nim daj se spokój
Imponujesz mi Radka:* Wzór do naśladowania:*
Ale się czepiacie. Przecież dziewczyna jest taka młoda, z tego co pisze jest wspaniałą matka, opiekuńczą czułą, dobrą, zwraca uwagę na porządek i na potrzeby EMOCJONALNE swoich dzieci, żadnej córki nie wyróżnia. Ma prawo boleć ją serce, że mąż tak się zachowuje. a co do opieki nad dziećmi to nie jest tak łatwo.
Jasne tylko niech nie obarcza męża winą za zmarnowaną młodosć i zmarnowane życie. Obydwoje są tak samo winni. Do seksu trzeba dwojga, do seksu bez zabezpieczenia też. No i trzeba mysleć nad konsekwencjami swoich decyzji, bo potem wychodzą takie chocki klocki.
chcialbym isc do pracy. zeby dzieci poszly do przedszkola bo jka narazie to musze sie z kazdej zl rozliczac, na co wydaje, trzymac paragony, ile razy nawet pod ssklepem wjechal na mnie ze za duzo wydaje, albo przy kasie, ze za co tyle pieniedzy. on nie wie ze dzieci potrzebuja nie tylko mleka w proszku za 20zl ale owocow jakiegos soczku czy skodyczy, nie bierze pod uwage proszku do prania zmywakow. do ludzi gada ze potrzebuje 1000 zl zeby isc na zakupy bo niby tak duzo wydaje. ja sie nie czepiam ze zmienia samochody jak skarpetki. w tym roku to chyba juz 4, ze kupuje wycieraczki kolpaki jakies wzmacniacze czy bog wie co. ja nic nie moge kupic sobie, dziecia prezenty czy ubrania kupuja moi rodzice i rodzenstwo, oni je tak rozpieszczaja. on nawet nie pozwolil nic na dzien dziecka cos kupic bo uwaza ze maja za duzo dziadostwa a jak ktos przyjdzie to zgrywa cwaniaczka ze jego dzieci wszystko maja.
probowalm z nim rozmawiac to kazwl mi poczytac jak zachowuje sie dorosla kobieta.
nawet mi przez mysl nie pzreszlo ze zmarnowal mi mlodosc, wtedy bylo tak cydownie
a zycie to chyba sobie sama spieprzylam wychodzac za niego
Teraz to już mnie załamalaś. Swoim dzieciom żałuje owoca. Teraz to ja już ci Niunika wspólczuję<przytul>
Tak, konsekwencje, tylko jakoś tak w życiu wychodzi, że to KOBIETA ponosi konsekwencje, a było ich dwóch !!!!! Ale pan mąż zmęczony bo pracuje. Ja też pracowałam i pracuję nadal w piekarni , na 3 zmiany ciągłam nieraz po 12 godz i do domku na następny etat, czytanie bajeczek itd. I konsekwencje ponosiłam Ja i dalej ponoszę , bo mąż zapomniał o dzieciach. To gdzie tu jest dwóch ? Ale do łóżka szło mu się genialnie i pięknie to mówił o naszym życiu wspólnym i o dzieciach a jak przyszły obowiązki to zmarnowałam mu życie .
O czym wy tu gadacie ?
I dlaczego to on miał prawo wyprowadzić się z domu bo miał dosyć ? A ja jako odpowiedzialna matka i kobieta zajmuję się dziećmi bo to moja wina że mi się zachciało ? Jemu nie ?
Generalnie faceci jak widzą obowiązki to nie dają rady i taka jest prawda !!!!!!!!!!!!!!!!!
tak uwaza caly cas na co ja kase wydaje
Niunika, jesteś fajną kobietką i nie daj się, walcz o dzieci i siebie. A z mężem porozmawiaj ale poważnie. Jesteście we dwóch. nie tylko TY bo się nie zabezpieczałaś . Czytam Twoją historię i widzę siebie. Ja odetchnęłam dopiero po jego wyprowadzce, i w końcu dzieci miały co jeść itd
jak patrze na jego braci to szlak mnie trafia, jeden wyjezdza w delegacje a jego zona tez nie pracuje, jak wroci zona jedzie sama na zakupy a on caly dzien sie zajmuje jednym dzieckiem, nastepny brat u nich oboje pracuja i maja nianie. ona jak jest zmeczona bierze dziecko i dluga oby zona sie wyspala odpozela. kosmetyczka fryzjer a ja nawet na glupie sprawdzenia po porodzie targalam dzieci ze soba bo on nie potrafil z jedna mala zostac bo karmilam na zadanie. szok to dla mnie jest.
moja babcia 85 letnia twierdzi ze ja jestem spokojna, ze wszystko przyjmuje ale jak ja mam mu cos powiedziec jak kazda rozmowa komczy sie jego krzykiem, daj juz spokuj, zachowujesz sie jak dziecko. ja nie jestem w stanie mu przemowic do rozsadku. i chyba nikt go nie zmieni, jego starszy brat powiedzial, ze jest glupi ze mowi ze ja nie jestem zmeczona przy dwojce dzieci, ze on bedzie plakal i zalowal ze taki jest. natomiast jego siostra twierdzi ze kazdy facet taki jest, i co tu robic
Imponujesz mi Radka:* Wzór do naśladowania:*
Dolacze do fanklubu Zakochanej romantyczki
Moja droga ten tekst o cellulicie byl wysmienity
Kocham taki styl
nawet mi przez mysl nie pzreszlo ze zmarnowal mi mlodosc, wtedy bylo tak cydownie
a zycie to chyba sobie sama spieprzylam wychodzac za niego
Ja mam chyba tyle samo lat co Ty i nadal uważam, że to moja młodosć. Uważam, że nie dorosłam do bycia matką, a już tym bardziej żoną.
Radka - co do konsekwencji - on też ponosi konsekwencje we własnym zakresie (jakby inaczej przez nas rozumiane), nie uważam żeby jemu się takie życie podobało i tak sobie je wyobrażał. Ewidentnie nikt tu nikogo nie kocha w tym związku, nawet autorka na pierwszym planie stawia dobro dzieci i swoje. Zero empatii, zero spojrzenia na sytuacje z jego strony, autorka kompletnie olewa jakie potrzeby może mieć jej mąż, dlaczego tak się zachowuje, czy ona zawsze zachowuje się wobec niego fair, jak cos w ich związku zmienić. Ma tylko postawę roszczeniową - mąż nie przytula dzieci, nie opiekuje się, wylicza jej wydatki (może faktycznie za dużo wydaje?? ale tego od autorki wątku się przecież nie dowiemy). Ale w czyms tkwi przyczyna jego zachowania!! Ale autorka się nad tym nie zastanawia, zastanawia się za to jakby go zaciągnąć do kąpania dzieci.
Drzewo psuje się od korzeni.
Ja mam swoja teorię dlaczego, ale ponieważ nie chcę być stawiana pod pręgierzem i jest to tylko moje gdybanie to się w tej kwestii powstrzymam od komentarza. Niemniej jednak zachęcam autorkę to pomyslenia jak to się stało, że jest jak jest.
mnie klepanie czy jakies orgie nie kreca, che normalnego kochajacego faceta. ktory caluje po szyi przylula. tego potrzebuje, czulosci i wyrozumialosci
Country.Girl prosze napisz co myslisz
mysle wlasnie jak to sie stalo. moim zdaniem to jak sie urodzilo pierwsze dziecko on od tamtego momentu w niczym mi nie pomagal. a przypomne ze nie pracowal, jestem zmeczona tym wszystkim, tylko dzieci i dzieci. moze macie racje ze ja za duzo wymagam, ja tylko chcialabym odpoczac przez chwile, bez dzieci i chyba bez niego. te cztery lata siedzenia ciaglego, tej rutyny przytloczylo mnie
a jak to wytlumaczyc przychodza bo nas znajomi, czasami na piwo do meza, to chyba normalna rzecz. jest nawet fajnie, dzieci spia, a on przynosi 3 szklanki do piwa, a jest nas 4. ja alkocholu nie pijam, jestem matka i nawet mi takie co nie przeszlo przez mysl ze moge wziac chociaz lyka alkoholu. szklanka do napoju przyniesiona przez niego raczej powinna byc. on w tym momencie mnie olewa, mam racje. musze isc sama po cos do picia. czemu tak sie zachowuje? pomozcie mi to zrozumiec
62 2012-07-25 23:26:12 Ostatnio edytowany przez Country.Girl (2012-07-25 23:32:38)
mysle wlasnie jak to sie stalo. moim zdaniem to jak sie urodzilo pierwsze dziecko on od tamtego momentu w niczym mi nie pomagal. a przypomne ze nie pracowal, jestem zmeczona tym wszystkim, tylko dzieci i dzieci. moze macie racje ze ja za duzo wymagam, ja tylko chcialabym odpoczac przez chwile, bez dzieci i chyba bez niego. te cztery lata siedzenia ciaglego, tej rutyny przytloczylo mnie
1) czemu SWIADOMIE zdecydowałas się żeby mieć drugie dziecko skoro już po pierwszej ciąży wiedziałas że nie masz co liczyć na swojego męża.
2) czemu nie nauczysz swoich dzieci przebywania ze swoimi rodzicami, tesciową, siostrą - ktos na pewno zgodzi się nimi zaopiekować raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie. Ty wtedy miałabys chwilę żeby zająć się sobą. Podbudowałoby to Twoją samoocenę, zmniejszyła by się Twoja frustracja i zmęczenie. Zaczęłabys pozytywniej mysleć i podchodzić do życia a także do zachowania męża.
Czy nie możesz zostawić dzieci pod opieką mamy podczas tego wieczoru panieńskiego?
3) staraj się o żłobek i przedszkole i staraj się usamodzielnić. Pokaż mu, że nie jest Ci niezbędny do życia i radzisz sobie sama. Nie wiem czy podziała na niego ale Ty będziesz miała wieelką satysfakcję że nie musisz go o nic prosić.
Edit: czemu go nie zapytasz przy znajomych dlaczego nie przyniósł Ci szklanki do napoju?
Do niczego nie dojdziesz siedząc cicho jak mysz pod miotłą. Zobacz czy koło Twojego m-ca zamieszkania nie istnieje cos takiego jak Klub młodej matki czy cos w ten deseń może spotkanie z innymi kobietami da Ci energię do życia i działania, bo tej Ci ewidentnie brakuje.
dodam ze to moja siostra z nazeczonym albo meza siostra ze swoim mezem. innych gosci nie mamy bo nas nie lubia albo tylko mnie. czasami wpadna ale jak go nie ma w domu.
strasznie mnie wkurza fakt ze nie bedziemy juz normalna rodzina jak inne i boje sie ze nasz zwiazek sie rozpodnie i ucierpia na nim dzieci.
chcialabym postawic sie na jego miejscu ale nie potrafie. nie rozumiem jego toku myslenia. czemu sie tak zachowuje. uwaza ze wszystko robie zle, ze nie potrafie sie dziecmi zajac ze im na wszystko pozwalam, staram sie jak moge. mowie nie wolno. ostrzegam nie rob tak, przechodzimy na zielonym swietle, a on co przeciaga dziecko na czerwonym bo jak dziecko z nim jest to ma robic jak on. chore to dla mnie jest, nie zwroci uwagi gdy chalasuja tylko jego ciagly tekst jak ja wstane bedzie z nimi zle, dostana po dupie, sory za wyraz, on nie patrzy na to co mowi i jak, przeklina a jak starsza corka po nim powtarza to krzyczy albo i da klapsa bo ona ma wiedziec ze tak nie ma mowic, ze nie ma powtarzac, jaki on daje przyklad im, ty nie powiesz ona sie nie nauczy.
bo poszlismy na swoje i bylo cudownie jakisz czas. i dlatego chcielismy drugie.
chcialabym je komus zostawic, siostra i tak mi duzo pomaga bo moge isc z nia do sklepu i albo ja do niej ide albo ona do mnie przychodzi codziennie na kawe. swojej mamy nie mam co prosic bo sie nie zgodzi, tak uwazam. jest schorowana. a tesciowa widze bardzo zadko bo maz do swojego rodzinnego domu nie chce jezdzic bo mu gadaja ze zle robi i dzieci nie maja jak sie do niej przyzwyczaic. mlodsza sie jej boi nawet na rece do niej nie pojdzie. opadaja mi rece bo nie chce sila nikogo wykorzystywac, oni maja przeciez ojca
siostra i tak mi duzo pomaga bo moge isc z nia do sklepu i albo ja do niej ide albo ona do mnie przychodzi codziennie na kawe
Tzn. w czym Ci pomaga, bo nie zrozumiałam. Przychodzenie na kawę nie jest pomocą raczej...