Nie mogę sobie z tym poradzić,nigdy nie przypuszczałam ,że może mnie spotkać coś takiego,nie mam zaufanej osoby do której mogłabym się zwrócić o pomoc,radę dlatego piszę do was.Każda z was dużo przeżyła i nosi w sobie jakąś mądrość,która pomoże mi w tych trudnych dla mnie chwilach.Mam 45lat mój mąż 47 od 17 lat jesteśmy małżeństwem, jeżeli można to tak nazwać.Przed ślubem jak to zazwyczaj bywa , było cudownie, ale po ślubie szybko się skończyło.Nie wiem w ogóle po co się ze mną ożenił, chyba potrzebował niańki dla siebie zamiast matki i siostry.Wszystkie sprawy były na mojej głowie,nic go nie interesowało, bo wiedział że ja wszystko załatwię.Nawet opony w samochodzie , jak nie wyjełam z piwnicy to nie był zmienione, taka byłam głupia . A w zamian co?W łóżku bardzo przeciętnie i bardzo rzadko, chyba ze na lekkim rauszu to wtedy tak, długo i namiętnie.Na początku mi to nie przeszkadzało bo byłam spragniona jego bliskości,jak to po ślubie,ale póżniej miąłam już tego dość.Nawet nie mogłam się doprosić by zrobił mi dziecko,bo albo był zmęczony albo wypity.Ale jakoś swoimi sposobami udało mi się doprowadzić do zapłodnienia i mam dwie wspaniałe córki.I tak przez te wszystkie lata.Było parę kryzysów, bo nie wytrzymywałam tego braku zainteresowania moją osobą,nadużywaniem alkoholu i brakiem potrzeby znalezienia stałego miejsca pracy wtedy wyrzucałam go z domu i szedł mieszkać do matki, która przyjmowała go z otwartymi ramionami dając wikt i opierunek i wieszając psy na mnie.Po jakimś czasie godziliśmy się , parę razy był dobry sex na zgodę i znowu wszystko wracało po staremu,aż do następnej awantury.Błędne koło.Koleżanki opowiadały o upojnych nocach ze swoimi mężami,a ja w myślach nie mogłam przypomnieć sobie kiedy ostatnio mój mąż mnie dotknął.Obłęd,byłam tak znerwicowana, że brałam leki na uspokojenie bo już nie mogłam nawet spokojnie mówić tylko z byle powodu wrzeszczałam, na dzieci również .Do tego stopnia zoobojętniąłam że odzywam się tylko do niego kiedy miałam do przekazania coś ważnego, moje próby rozmowy dlaczego tak postępuje zawsze spalały na panewce,tylko jak palił mu się grunt pod nogami to wtedy mówił jak mnie kocha, a gdy pytałam jak mi to okazuje zapadała głucha cisza.Ktoś powie, głupia babo po co tyle lat tej męki- z miłości.Od lutego mój mąż nie pracuje i do pracy się nie wybiera, bo po co jak ja zapieprzam świątek,piątek i niedziela.On za to całymi dniami i nocami siedzi w internecie na allegro i handluje zarabiając parę groszy które starczają mu na papierosy i piwo,reszta go nie interesuje, bo wie że ja stanę na głowie a wszystko będzie załatwione i zapłacone,sama go tak nauczyłam bo chciałam być dobrą żoną.I tu w końcu dochodzę do sedna sprawy.Od czterech miesięcy noc w noc kładł się o trzeciej rano, tyle czasu spędzał przy komputerze.Odwracał się tyłem i zasypiał czy spałam czy nie, nie odzywał się do mnie, nie mówiąc już o czym innym.Bardzo mnie to ciekawiło co robi tak długo w nocy na komputerze,parę razy chciałam sprawdzić historię ale była usunięta,to wzbudziło moje podejrzenia.Aż którejś nocy chyba ze zmęczenia zapomniał usunąć dowody, ja rano wstając do pracy włączyłam komputer i o mało nie dostałam zawału z wylewem.Mój mąż którego niestety kocham jakąś chorą miłością romansuje z jakąś zdzirą która złożyła już mu propozycję aby mnie rzucił i przyjechał do niej.Odeszłam od komputera bo musiałam jeszcze wyprawić dzieci do szkoły,ale myślałam że nie dojdę do kuchni, w tym czasie on wstał i gdy zorientował się szybko usunął wszystko.Rozpętała się straszna awantura a on beszczelnie jeszcze mi wmawiał pokazując pusty ekran że coś mi się przewidziało.Najgorsze jest to ,że dzieci były światkami tego wszystkiego.Póżniej córki powiedziały mi że wiedziały o tym bo dwa razy widziały jak tatuś pisał do jakiejś pani jaka to z niej piękna kobieta ale prosił żeby nic nie mówić mamusi,bo ona pomaga mu tylko jak ratować nasze małżeństwo. szlag by ją trafił i jego też.Okazało się również że mój mąż ma założoną inną przeglądarkę na której było mnóstwo filmów pornograficznych, inny adres meilowy żebym tylko nic nie znalazła.Obecnie mieszka u mamusi,podczas kiedy ja byłam w pracy wyniósł z domu wszystko co mógł unieść na plecach, bo miał klucz który ja uważałam za zgubiony.Klucz zabrałam i teraz dostanie tylko to co wyrzucę przed drzwi.Nie ma minuty żebym o tym nie myślała,jak on mógł mi to zrobić, nie raz mu mówiłam że wszystko wybaczę,ale zdrady nigdy,dobrze o tym wiedział.Teraz mówi że zdradę trzeba udowodnić a ja nic nie mam i że to wszystko prze zemnie bo ciągle tylko wrzeszczę .Zastanawiam się nad wystąpieniem o separację ,muszę zrobi to szybko, bo wiem że za jakiś czas ochłonę,a on będzie chciał wrócić i znowu ulegnę,a z drugiej strony może nic nie robić,przetrzymać go parę miesięcy,dojść do siebie i zastanowić się co dalej, rozdzierać rodzinę i tak już rozdartą czy wybaczyć i ją ratować, ale na jak długo do następnego razu?Pomóżcie.
Willmo, bardzo mi przykro, że TO Cię spotkało.
Niestety, moim zdaniem ta sytuacja nie rokuje na przyszłość. Pamiętaj, że najważniejsza jesteś Ty i Twoje dziewczynki. Nie oglądaj się za siebie. To, że Twój mąż opowiadał takie rzeczy swoim dzieciom niestety wskazuje, że nie ma żadnych hamulców. Jak sama piszesz i tak utrzymujesz Waszą rodzinę. Bądź silna i konsekwentna. Powodzenia.
Wilmo powiedz tak zwyczajnie nie jesteś już zmęczona czekaniem na czułość, na zmianę?
Mija ci z każdym dniem życie zamiast cieszyć się nim to takim kimś zajmuje się twoja głowa?
Zanim zgorzkniejesz , zanim do końca znienawidzisz siebie za twoje ślepe serce czekające , zrób porządek i odejdź od drania.
Pracujesz ciężko dasz sobie radę, córki jeszcze ci przyklasną , że w domu wreszcie nie ma kłótni.
A ty kobietko wreszcie odżyjesz, poświęcisz czas na siebie, na coś własnego bez tego cóż... pasożyta.
Dasz rade wierzę w ciebie.
Ja uważam że Twoj mąż poprostu przechodzi kryzys wieku średniego.Odbija mu...nie sądze jednak żeby naprawde Cie zdradzal!
Wiesz te pornole,jakaś tam kobietka...to go kręci ,chce sie sprawdzić czy jest w stanie jeszcze jakieś pani zawrocic w glowie.
Ja na Twoim miejscu przeczekalabym ten okres ale odbylabym bardzo poważna rozmowę z mężem.Kochasz go i wiadomo ze jest ci bardzo z tym ciężko ale niewarto tak szybko podejmowac decyzji o separacji.Wiesz ze "okazja czyni" zlodzieja.Jak będzie sam przez dluższy czas to pewnie w końcu znajdzie sobie jakąś kobiete a wina obarczy ciebie że go wyrzucilaś z domu.Nie daj mu tej satysfakcji.Zycie jest trudne i razem powinniście znosić te ciężary.Na ciebie spadnie wszystko (już tak jest)a on będzie chodził jak niebieski ptaszek,bo mam wrażenie że to zaczyna mu sie coraz bardziej podobac,stad te glupie pomysly typu filmy itd.Wyslij go do pracy-nie ma tak lekko,oboje odpowiadacie za dom za rodzine.nie ma tak dobrze powiedz mu to.
Jesli jednak nie stanie się na nowo odpowiedzialnym czlowiekiem to wtedy powaznie rozważ Wasze rozstanie.Wiadomo jestes w takim wieku ze jestes jeszcze w stanie ulożyc sobie życie ale pozniej może juz byc troche za pozno.
Narazie sprobuj go zmobilizowac do pracy do większego udzialu w zyciu rodziny ,rób tak żeby nie mial zbyt wiele czasu na siedzenie przy kompie.Popracuj troche nad nim oczywiście pod warunkiem ze on sam tego będzie chcial.Jesli nie ,to nie ma o czym rozmawiać.Powiedz mu to że inaczej sobie nie wyobrazasz dalszego wspolnego życia razem.niech On dokona wyboru.
Powodzonka Willma.
Uważam że w każdym wieku można sobie ułozyć życie i nigdy nie jest na to za późno:-) Przychylam się do opinii castoramy że najpierw powinna odbyć się między wami poważna rozmowa, musi znaleźć sobie pracę bo nie jesteś wołem roboczym aby go utrzymywać a to również powoduje Twoją złość i frustrację. Jesli nadal nie bedzie chciał pracować nie utrzymuj go i postaw mu twarde warunki, powiedz wyraźnie co Ci sie w jego zachowaniu nie podoba i z czym czujesz się źle, głowa do góry, to TY jesteś najwazniejsza i to Tobie ma być dobrze.
Masz racje Maxi w każdym wieku można kochać!
7 2010-10-21 10:32:10 Ostatnio edytowany przez atinasarz (2010-10-21 10:33:28)
willma - mimo że jestem nieco młodsza to przeszłam prawie tyle samo co ty - 13 lat małżeństwa, kryzysy, stawałam na głowie żeby było dobrze, o wszystkim pamiętać (rachunki, terminy itd.....)do tego praca, dom i dziecko. Byłam tak zmęczona tym wszystkim że nie mówiłam tylko warczałam bez względu na sytuację. Najbardziej bolały wrzaski na dziecko - bo po wszystkim wiedziałam że nie było powodu przecież syn nie jest winny. U mnie tyle że mąż zawsze pracował (utrzymywał rodzinę) ale zero imprez ze mną, wyjść współnych, najlepiej piwko i telewizor, potem filmy porno na internecie (mimo, że ja nie miałam nic przeciwko gdy oglądaliśmy razem) to jeśli on to robił za plecami to zapalała się lampak co jeszcze poza filmami znalazł e sieci...... ale nigdy nic nie znalazłam , a oprócz tego sex był zawsze świetny - więc mam nadzieję że zdrada mnie ominęłą.
Ostatni poważny kryzys też sprawił że zaczęłam myśleć odejść czy zostać. Kocham męża tak jak ty i dałam mu ostatnią szansę ale tym razem bez (ciu,ciu, ciu i mydlenia oczu przez niego ) twardo wymagam i rozliczam - doceniam ale nie szaleję z radości widząć jak on się teraz stara. Jest naprawdę dobrze już od kilku miesięcy - więc w moim wypadku długie rozmowy i twarde postawienie ultimatum dało efekt - bo tak naprawdę to ja mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez niego.Pomyśl może jeszcze raz spróbować skoro tyle lat za wami to może warto , ale załuż sobie że jeśli do jakiegoś terminu nic się nie zmieni to się rozstaniecie ale ty będziesz mogła powiedzieć z czystym sumieniem zrobiłam wszystko żeby ratować swoje małżeństwo i rodzinę dla swoich dzieci.
Zyczę ci powodzenia bez względu co zdecydujesz, abyś była szczęśliwa
Willma, przede wszystkim musisz sobie sama odpowiedzieć na co jesteś gotowa, a na co nie. Od strony finansowo-organizacyjnej na pewno świetnie sobie poradzisz sama - udowadniasz to przez całe Twoje małżeństwo. Ale od strony emocjonalnej? Myślę, że musisz sobie zrobić bilans zysków i strat oraz spojrzeć na sprawę realnie, czyli co jest i czego można się spodziewać, a nie co byś chciała od męża dostawać. Zauważ, że w Twoim małżeństwie od dawna powtarza się jeden schemat :-) I nie są to zachowania dające Ci zadowolenie z życia. Jednak rozważając wszystkie za i przeciw co do tego czy zostać z mężem czy go w końcu definitywnie pogonić musisz brać pod uwagę czego Ty chcesz, z czym Tobie będzie dobrze, ale pamiętaj przy tym, że nie masz takiej mocy sprawczej, żeby go zmienić w lepszego człowieka, więc w swoich rozważaniach nie bierz pod uwagę "cudu".
Jeśli zdecydujesz, że to ostateczny koniec to pal go licho co będzie mówił (że to Twoja wina itp.), co będzie robił (kochanki, alkohol, mamusia) - Ciebie to już nie będzie dotyczyło. On sam odpowiada za jakość własnego życia.
A jesli zdecydujesz, że z nim zostajesz i w związku z tym postawisz mu pewne warunki to pamiętaj, że musisz być konsekwentna !!! Pamiętaj !!! Inaczej wyjdzie na to, że nie szanujesz własnych słów i on też straci szacunek do Ciebie, a potem będzie już tylko gorzej.
Pozdrawiam, mama.Niki
Dziewdzyny bardzo wam dziękuję , podładowałyście moje akumulatory.Jesteście mądre kobitki.Dodałyście mi otuchy, nawet nie wiecie jak bardzo.Zrozumiałam dzisiaj że jest to pasożytowanie na mojej miłości, on wie że go kocham i myśli że dalej wszystko zrobię dla niego , żeby tylko poszedł ze mną do łózka, ale tym razem będzie inaczej.Doszłam do wniosku że nie ma po co ratować tego związku , bo po co?Żeby się z nim przespać na przeprosiny,a póżniej znów to samo,poniżać się i błagać żeby się ze mną przespał byle jak byle szybciej skończć.Kiedyś mi powiedział ze nie czuje potrzeby żeby mnie dotykać .O nie skończyło sie,czara goryczy się przelała.Dość już tego poniżania,17lat wystarczy.Nie będę ratować małżeństwa tylko po to żeby być dalej jego kuchtą,a on będzie panem sytuacji.Na początek moich poczynań idę do komornika o wyegzekwowanie alimentów, które lata temu mam zasądzone niech widzi że żarty się skończyły.A jutro poproszę teściowa o rozmowę , i przedstawię jej jak się sprawy mają między nami,bo nie wiem co jej tam nakłamał,a komu uwierzy to jej sprawa.Napiszcie proszę co m yślicie o mojej decyzji,czy dobrze robię,wszystkie wasze za i przeciw będą mi bardzo pomocne.Dziękuję wam bardzo za pomoc w tych trudnych dla mnie chwilach.
Rób tak aby to dla Ciebie było jak najlepiej, co do teściowej to pewnie bedzie trzymać stronę syna, ale nie przejmuj się tym, działaj i walcz o siebie, trzymam kciuki:-)
Usychasz przy nim jak kwiat bez słońca,wyjdź z cienia willmo.
słoneczka ci życzę
Witaj willma.
Twoja historia choc niby podobna do mojej jednak jest zupełnie inna.Mój był kochanym mężem,a tez sie pochrzaniło...
Mysle ze w Twoim przypadku nie ma czego ratować i tyle.Nie uważasz ,ze czas najwyzszy bys ułozyła sobie pradziwe zycie z kimś naprawdę Ci bliskim?Bo te dotychczasowe nie było prawdziwe.47 letnia kobieta naprawdę moze przezyc prawdziwa miłość, to dopiero półmetek Twojego zycia.Widac ,ze jestes silna osobowością...życzę Ci szczęścia
to się chyba nazywa samotność w związku.Mój pan poświęcił mnie skolei dla pracy i alkoholu.Pracuje w gronie tzw.komuchów gdzie to sprawy służbowe załatwia się przy flaszce i to do wieczora,tak prawie pięć dni w tygodniu.Kilka razy się opamiętał,bo postawiłam twardo sprawę dooość!.Ale to zawsze na trochę przynosiło efekt.Oni tworzą zakładową rodzinę,przekonałam się o tym osobiście,bo trzy razy byłam na wspólnej imprezie.Mój pan ma 47 lat a oni pod 60.i wszyscy pochodzą z różnych służb mundurowych i wpaniale się rozumieją.
Robię wyrzuty awantury albo milczę.W odpowiedzi słyszę kochanie przesadzasz przecież wiesz gdzie jestem...itd.To już jest choroba a ja nie mam już siły walczyć i pytać a co zemną?dlamnie nie ma miejsca.
Problemy kobiet się powtarzają a może to z nami coś nie tak ha ha.
Wiesz co mnie najbardziej poruszyło w tym co napisalaś? mianowicie to,ze on nie czuje potrzeby żeby Cie dotykać.Chyba po takim zdaniu poszukalabym sobie kogos kto zechce...
Dobry Duszku masz rację,ale poszukać sobie kogoś w małej wiosce i okolicach nie jest tak łatwo, poza tym mąż mieszka u mamusi 200m o do mnie, miałby mnie wtedy w garści.Poza tym są jeszcze dzieci w domu.Może kiedyś.Apropo mamusi,rozmawiałyśmy o dziwo przyznała mi rację,i namawiała do pogodzenia,ale pewnie z tego względu żeby to ona nie musiała go utrzymywać.Nie dam się kolejny raz nabrać.Net-facet napisał że usycham jak kwiat pozbawiony słońca,bardzo to ładne,ale ja już jestem zeschniętym zielskiem,które przez tyle lat kładąc się do łóżka obok faceta który przysięgał miłość.wierność i uczciwość ,aby chociaż mnie przytulił(zapewniam że nie przesadzam).Dziękuję wam wszystkim,że piszecie do mnie jest mi dużo lżej.
Net-facet napisał że usycham jak kwiat pozbawiony słońca,bardzo to ładne,ale ja już jestem zeschniętym zielskiem,które przez tyle lat kładąc się do łóżka obok faceta który przysięgał miłość.wierność i uczciwość ,aby chociaż mnie przytulił(zapewniam że nie przesadzam).Dziękuję wam wszystkim,że piszecie do mnie jest mi dużo lżej.
napisałem wyjdź z cienia
w domyśle > to zakwitniesz ,słoneczko swoje zrobi
Willma, zastanawialas sie kiedys, co z Toba nie tak, ze kochasz kogos takiego?
Zmienisz to kiedys?
Tak jak Castorame, najbardziej dotknelo mnie to, ze on nie ma potrzeby Cie dotykac.... to tak boli, ze az mi lzy polecialy po policzku.
O co mialabys walczyc? Co mialoby wrocic, czy to zeby w niczym Ci nie pomagal, pil, nie chcial cie dotykac, zeby seks byl tylko po pijanemu, zeby mu uslugiwac?
... bo z Twojego postu wynika, ze wlasnie to mialas przez 17 lat zanim dopadl go jego "kryzys" i do wachlarza swoich typowych zachowan dodal jeszcze zdrady, oszustwa, flirty...
Boze! Jakas Ty dzielna, pracowita, zaradna.. i tyle ciepla w Tobie i nadziei. Masz w sobie tyle pozytywnych emocji i dobrej woli.
Dasz sobie rade, przeciez jestes kobieta! I to jaka kobieta!
Usychasz przy nim jak kwiat bez słońca,wyjdź z cienia willmo.
słoneczka ci życzę
Posłuchaj tej rady! Przeczytałam Twój post z przerażeniem. Nie wierzę w cudowne zmiany takich facetów. Znam to z autopsji