Skojarzycie te moje dwa posty sprzed paru dni. Jeden to komentarze rodziców mojego narzeczonego, byłego narzeczonego.
Pokłóciliśmy się wczoraj o głupotę, bo powiedział mi, że idzie zalogować się do pracy o pierwszej w nocy. Zapytałam normalnie, zdziwiona a czemu do pracy, czy ma jakieś zaległości, na kiedy, nie wiem, dla mnie normalne zainteresowanie się człowiekiem. On mi powiedział na to, że skoro idzie, to idzie i ja nie muszę niczego wiedzieć i żebym nie była taka wścibska i nie będę mu robić przesłuchań. Wcześniej się na mnie zirytował bo zostawilam rzeczy na krzesle, potem ze za wolno idę, a potem, że zaczełam ubierać siebie i obowiązek ZALOZENIA OBROZY I SMYCZY PSU przed wspolnym spacerem zawsze musi spadać na niego. Tak się zirytował, że sie do mnie nie odezwał słowem przez cały spacer. Powiedziałam "co ty mówisz?" już zła, ostatnio jest między nami okropnie. On na to "o ja pier....ole, już się zaczyna, idź juz spać". Poszłam, ale jakoś mnie to wszystko dojechało, kłótnie z nim, moja babcia jest umierająca, a rodzice biorą rozwód, mam problemy ze snem, byłam u trzech psychiatrów poprosić o leki nasenne, ale nic mi nie pomaga. Zero wsparcia z jego strony, zainteresowania, nie podejmuje tych tematów, a jest mi serio źle, bo babcia to po rodzicach najbliższa dla mnie osoba, praktycznie też mnie wychowywała. Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać. Przyszedł akurat, bo coś stamtąd chciał, zauważył, że płaczę i zapytał co jest. Powiedziałam mu to wszystko, że ostatnio czuje się w tym domu jak jego wróg inne sprawy mnie dotykają, że dowala się do mnie o jakieś małe rzeczy, że nazwał mnie wścibską za normalne pytania w nocy. A on na to, że on ma zły obraz tego związku, więc tak się zachowuje, ze ja sie tak zirytowałam na tych jego rodziców, że jego to zmęczyło, że ja pare razy mu powiedziałam, że ma podjąć z nimi rozmowę, że mnie irytują i tak dalej. Nic sobie nie zrobił z tego co mówiłam, płakałam dalej, a on sobie pod nosem mówił "o boże, zaczyna się, już sie musi dopier....alać". Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.
2 2025-01-09 17:48:10 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-09 17:50:11)
Skoncz ten zwiazek. Mieszkacie razem,jestescie para, moze slub planujecie-niewiem, a on do Ciebie z tekstem "nie interesuj sie" to co on mysli, ze moze sobie wylazic bez zadnego wyjasnienia. Ciagle klotnie o pierdoly plus toksyczny tesciowie na uj Ci takie zycie. Skoro jak pisalas mieszkanie jest Twoje to pozegnaj faceta, ktory Cie nie szanuje I niech wraca do mieszkania,ktore kupili mu rodzice. Spierniczysz sobie cale zycie zarowno tym zwlazkiem jak jego rodzicami.
A gdyby do mnie tak sie facet odzywal to w sekunde by wylecial na kopach z mojego mieszkania i zycia
Jeszcze kilka dni temu miałaś niby wszystko pod kontrolą, planowałaś ślub, bardzo dobrze czuliście się u twoich rodziców, a tu rozwód. O kłótniach z narzeczonym, które nie zaczęły się od dzisiaj też nie wspominałaś.
Dlatego nie wiadomo co tu jest prawdą a co nie.
Znam takie osoby. Wszyscy wokół źli. Od takich osób trzeba sie trzmac jak nadalej. To są chodzące nieszczęścia.
Plus jest taki, że znika problem kogo zapraszać, a kogo nie, na wesele:)
6 2025-01-09 18:40:12 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-01-09 18:43:11)
Autorko a nie robisz z siebie ofiary? pytam bez zlej intencji i sugerowania ze tak jest
'Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać' - nie zrobiłaś tego by właśnie ON zobaczył/usłyszał, przyszedł i się Tobą zaopiekował? by zobaczył jaka jesteś zraniona i jak cierpisz i się Tobą zajął? przeprosił, przytulił i powiedział jak strasznie Ciebie kocha? Miałam tendecje do takich zachowań wobec mojego partnera dlatego pytam bo zajęło mi sporo czasu bym to zrozumiała.
7 2025-01-09 18:46:36 Ostatnio edytowany przez madoja (2025-01-09 18:46:59)
Znam takie osoby. Wszyscy wokół źli. Od takich osób trzeba sie trzmac jak nadalej. To są chodzące nieszczęścia.
Masz na myśli autorkę czy jej faceta?
Mozecie zrobic dwie rzeczy albo sie rozstac, bo z tego nic dobrego nie bedzie. Juz jest zreszta tragicznie albo mozecie oboje usiasc i beczec jak to Twoj chlopak powiedzial
Autorko a nie robisz z siebie ofiary? pytam bez zlej intencji i sugerowania ze tak jest
'Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać' - nie zrobiłaś tego by właśnie ON zobaczył/usłyszał, przyszedł i się Tobą zaopiekował? by zobaczył jaka jesteś zraniona i jak cierpisz i się Tobą zajął? przeprosił, przytulił i powiedział jak strasznie Ciebie kocha? Miałam tendecje do takich zachowań wobec mojego partnera dlatego pytam bo zajęło mi sporo czasu bym to zrozumiała.
nie, nie. On był zamknięty w pokoju, gdzie ma biurko, a ja sobie siedziałam przy swoim biurku w innym pokoju, jak przyszedł do tego co ja, to nawet sie specjalnie odwróciłam, żeby nie było widać.
Skojarzycie te moje dwa posty sprzed paru dni. Jeden to komentarze rodziców mojego narzeczonego, byłego narzeczonego.
Pokłóciliśmy się wczoraj o głupotę, bo powiedział mi, że idzie zalogować się do pracy o pierwszej w nocy. Zapytałam normalnie, zdziwiona a czemu do pracy, czy ma jakieś zaległości, na kiedy, nie wiem, dla mnie normalne zainteresowanie się człowiekiem. On mi powiedział na to, że skoro idzie, to idzie i ja nie muszę niczego wiedzieć i żebym nie była taka wścibska i nie będę mu robić przesłuchań. Wcześniej się na mnie zirytował bo zostawilam rzeczy na krzesle, potem ze za wolno idę, a potem, że zaczełam ubierać siebie i obowiązek ZALOZENIA OBROZY I SMYCZY PSU przed wspolnym spacerem zawsze musi spadać na niego. Tak się zirytował, że sie do mnie nie odezwał słowem przez cały spacer. Powiedziałam "co ty mówisz?" już zła, ostatnio jest między nami okropnie. On na to "o ja pier....ole, już się zaczyna, idź juz spać". Poszłam, ale jakoś mnie to wszystko dojechało, kłótnie z nim, moja babcia jest umierająca, a rodzice biorą rozwód, mam problemy ze snem, byłam u trzech psychiatrów poprosić o leki nasenne, ale nic mi nie pomaga. Zero wsparcia z jego strony, zainteresowania, nie podejmuje tych tematów, a jest mi serio źle, bo babcia to po rodzicach najbliższa dla mnie osoba, praktycznie też mnie wychowywała. Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać. Przyszedł akurat, bo coś stamtąd chciał, zauważył, że płaczę i zapytał co jest. Powiedziałam mu to wszystko, że ostatnio czuje się w tym domu jak jego wróg inne sprawy mnie dotykają, że dowala się do mnie o jakieś małe rzeczy, że nazwał mnie wścibską za normalne pytania w nocy. A on na to, że on ma zły obraz tego związku, więc tak się zachowuje, ze ja sie tak zirytowałam na tych jego rodziców, że jego to zmęczyło, że ja pare razy mu powiedziałam, że ma podjąć z nimi rozmowę, że mnie irytują i tak dalej. Nic sobie nie zrobił z tego co mówiłam, płakałam dalej, a on sobie pod nosem mówił "o boże, zaczyna się, już sie musi dopier....alać". Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.
A mówiłem że będziesz winna. Mamusia zawsze wygrywa
11 2025-01-09 19:31:43 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-09 19:32:15)
flowerdy napisał/a:Skojarzycie te moje dwa posty sprzed paru dni. Jeden to komentarze rodziców mojego narzeczonego, byłego narzeczonego.
Pokłóciliśmy się wczoraj o głupotę, bo powiedział mi, że idzie zalogować się do pracy o pierwszej w nocy. Zapytałam normalnie, zdziwiona a czemu do pracy, czy ma jakieś zaległości, na kiedy, nie wiem, dla mnie normalne zainteresowanie się człowiekiem. On mi powiedział na to, że skoro idzie, to idzie i ja nie muszę niczego wiedzieć i żebym nie była taka wścibska i nie będę mu robić przesłuchań. Wcześniej się na mnie zirytował bo zostawilam rzeczy na krzesle, potem ze za wolno idę, a potem, że zaczełam ubierać siebie i obowiązek ZALOZENIA OBROZY I SMYCZY PSU przed wspolnym spacerem zawsze musi spadać na niego. Tak się zirytował, że sie do mnie nie odezwał słowem przez cały spacer. Powiedziałam "co ty mówisz?" już zła, ostatnio jest między nami okropnie. On na to "o ja pier....ole, już się zaczyna, idź juz spać". Poszłam, ale jakoś mnie to wszystko dojechało, kłótnie z nim, moja babcia jest umierająca, a rodzice biorą rozwód, mam problemy ze snem, byłam u trzech psychiatrów poprosić o leki nasenne, ale nic mi nie pomaga. Zero wsparcia z jego strony, zainteresowania, nie podejmuje tych tematów, a jest mi serio źle, bo babcia to po rodzicach najbliższa dla mnie osoba, praktycznie też mnie wychowywała. Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać. Przyszedł akurat, bo coś stamtąd chciał, zauważył, że płaczę i zapytał co jest. Powiedziałam mu to wszystko, że ostatnio czuje się w tym domu jak jego wróg inne sprawy mnie dotykają, że dowala się do mnie o jakieś małe rzeczy, że nazwał mnie wścibską za normalne pytania w nocy. A on na to, że on ma zły obraz tego związku, więc tak się zachowuje, ze ja sie tak zirytowałam na tych jego rodziców, że jego to zmęczyło, że ja pare razy mu powiedziałam, że ma podjąć z nimi rozmowę, że mnie irytują i tak dalej. Nic sobie nie zrobił z tego co mówiłam, płakałam dalej, a on sobie pod nosem mówił "o boże, zaczyna się, już sie musi dopier....alać". Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.A mówiłem że będziesz winna. Mamusia zawsze wygrywa
Od takiego mamisynka bez szacunku to niech lepiej ucieka i to jak najszybciej i jak najdalej .
Jak tak czytam te wszystkie tematu o waszych zwiazkowych problemach to sie bardzo ciesze,ze mnie one juz nie dotycza. Tak sobie wyobrazam moze bede zyc jeszcze wiele lat w cudowne wolnosci
Bert44 napisał/a:flowerdy napisał/a:Skojarzycie te moje dwa posty sprzed paru dni. Jeden to komentarze rodziców mojego narzeczonego, byłego narzeczonego.
Pokłóciliśmy się wczoraj o głupotę, bo powiedział mi, że idzie zalogować się do pracy o pierwszej w nocy. Zapytałam normalnie, zdziwiona a czemu do pracy, czy ma jakieś zaległości, na kiedy, nie wiem, dla mnie normalne zainteresowanie się człowiekiem. On mi powiedział na to, że skoro idzie, to idzie i ja nie muszę niczego wiedzieć i żebym nie była taka wścibska i nie będę mu robić przesłuchań. Wcześniej się na mnie zirytował bo zostawilam rzeczy na krzesle, potem ze za wolno idę, a potem, że zaczełam ubierać siebie i obowiązek ZALOZENIA OBROZY I SMYCZY PSU przed wspolnym spacerem zawsze musi spadać na niego. Tak się zirytował, że sie do mnie nie odezwał słowem przez cały spacer. Powiedziałam "co ty mówisz?" już zła, ostatnio jest między nami okropnie. On na to "o ja pier....ole, już się zaczyna, idź juz spać". Poszłam, ale jakoś mnie to wszystko dojechało, kłótnie z nim, moja babcia jest umierająca, a rodzice biorą rozwód, mam problemy ze snem, byłam u trzech psychiatrów poprosić o leki nasenne, ale nic mi nie pomaga. Zero wsparcia z jego strony, zainteresowania, nie podejmuje tych tematów, a jest mi serio źle, bo babcia to po rodzicach najbliższa dla mnie osoba, praktycznie też mnie wychowywała. Dzisiaj rano tak sobie usiadłam w pokoju sama i cicho zaczęłam sobie płakać. Przyszedł akurat, bo coś stamtąd chciał, zauważył, że płaczę i zapytał co jest. Powiedziałam mu to wszystko, że ostatnio czuje się w tym domu jak jego wróg inne sprawy mnie dotykają, że dowala się do mnie o jakieś małe rzeczy, że nazwał mnie wścibską za normalne pytania w nocy. A on na to, że on ma zły obraz tego związku, więc tak się zachowuje, ze ja sie tak zirytowałam na tych jego rodziców, że jego to zmęczyło, że ja pare razy mu powiedziałam, że ma podjąć z nimi rozmowę, że mnie irytują i tak dalej. Nic sobie nie zrobił z tego co mówiłam, płakałam dalej, a on sobie pod nosem mówił "o boże, zaczyna się, już sie musi dopier....alać". Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.A mówiłem że będziesz winna. Mamusia zawsze wygrywa
Od takiego mamisynka bez szacunku to niech lepiej ucieka i to jak najszybciej i jak najdalej .
Jak tak czytam te wszystkie tematu o waszych zwiazkowych problemach to sie bardzo ciesze,ze mnie one juz nie dotycza. Tak sobie wyobrazam moze bede zyc jeszcze wiele lat w cudowne wolnosci
Jakiej wolności? A klasztor? Pobudka o 4.30, nakarmić kury, modlitwa.....19.30 do wyrka. I ZERO netu.
13 2025-01-09 19:43:10 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-01-09 19:44:13)
Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.
Huśtawka emocjonalna, może tylko przed ślubem, a może nie. Warto by byłoby się dobrze zastanowić nad zasadnością tego związku. Jeśli już partner mówi, że źle to widzi, to chociaż później przeprasza warto by było wszystko jeszcze raz przemyśleć.
flowerdy napisał/a:Odpaliłam się już mocniej, powiedziałam, że mnie nie szanuje, że nie staje po mojej stronie, że nie może sie postawić do końca rodzicom i na koniec jakoś wyszło między mną a nim w rozmowie, że ich nie lubię. Ale się odpalił, zaczął normalnie nade mną stawać, śmiać się i krzyczeć mi, że jestem fałszywa, że nigdy nie mówiłam, że ich nie lubię, a teraz nagle tak, że mam teraz zakaz wstępu do jego domu w mieście rodzinnym, nie bedziemy spotykać sie z zadnymi rodzicami, ze jak tak becze to mam isc sobie wziac leki na uspokojenie, ze on takiej falszywej osoby nie chce. Tak sie rozbeczalam jak nigdy, zaczelam mu mowic zeby przestal, zeby sie uspokoil, ze dlaczego on nade mna skacze jak ja siedze i płacze, a on TAAK? TO TEZ SOBIE USIADE I BEDE BECZEĆ, NIE ROB Z SIEBIE OFIARY. Nie wiem, ale to jest upokorzenie dla mnie jak nie wiem, poszłam za chwile do biura a jak wróciłam przyszedł i przeprosił, zapytałam za co ty mnie przepraszasz? a on ze w sumie to cofa, nie ma za co.
Huśtawka emocjonalna, może tylko przed ślubem, a może nie. Warto by byłoby się dobrze zastanowić nad zasadnością tego związku. Jeśli już partner mówi, że źle to widzi, to chociaż później przeprasza warto by było wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Po slubie to autorka nie bedzie miec zycia I bedzie przeklinac dzien w ktorym z nim nie zerwala
15 2025-01-09 19:52:15 Ostatnio edytowany przez Samba (2025-01-09 19:52:33)
A on na to, że on ma zły obraz tego związku, więc tak się zachowuje, ze ja sie tak zirytowałam na tych jego rodziców, że jego to zmęczyło,
Wiesz co ja bym zrobiła z takich chłopem i jego rodziną? Rzekłabym: spier*jcie z mojego życia, wszyscy.
Po drugie, niedosypianie powoduje to, ze za bardzo tracisz dystans do spraw bieżących i potem wychodzi jak wychodzi, że płaczesz.
Ciekawa jestem, dlaczego dopiero po dziesięciu latach myślicie o ślubie, czemu nie wcześniej, bo wygląda to na przechodzony związek.
Chłopak, nie dość, że z jego rodzicami nie wygrasz, co jest w miarę normalne, że zawsze będzie bronił ich, gdy zaczniesz na nich najeżdżać, to jest wobec ciebie nie fair, to w dodatku nie potrafi w ogóle rozmawiać. Nie wiem, to znaczy wiem, że po tym co napisałaś już bym nie chciała wiązać się z kimś kto mnie nie jednak nie szanuje, co widać właśnie po tym jak cię zbywa. I jeszcze ten jego "obraz związku" - to co on jeszcze z tobą robi, skoro ma "taki obraz"...
16 2025-01-09 20:08:43 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-09 20:09:59)
Autorko, czego tak naprawdę oczekujesz? Nie jesteście, na szczęście, jeszcze małżeństwem, więc wszystko jest w Twoich rękach, nadal możesz decydować o swojej przyszłości.
17 2025-01-09 21:09:49 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-01-09 21:10:33)
Legat napisał/a:Znam takie osoby. Wszyscy wokół źli. Od takich osób trzeba sie trzmac jak nadalej. To są chodzące nieszczęścia.
Masz na myśli autorkę czy jej faceta?
Autorkę :>
Już w jej poprzednim wątku pisałem, że tkwi w związku bez przyszłości i że albo kłamie ona, albo jej facet. Jak widać trafiłem idealnie.
Dom wariatow. Jak wezmiesz z nim slub, to spartolisz sobie zycie na wlasne zyczenie jeszcze bardziej. Jego rodzice i poblemy z nimi to tyko czubek wielkiej gory lodowej. Problemem jest ten facet i jego podejscie do ciebie. Chociaz tez trudno wymagac zeby byl normalny majac takich starych. Ciekawe co ty wynioslas z domu, ze dajesz soba tak pomiatac i jemu i jegos rodzicom, jakims jego kolezkom. Zakoncz to i idz na jakas terapie, bo zle sie to dla ciebie skonczy.
Dom wariatow. Jak wezmiesz z nim slub, to spartolisz sobie zycie na wlasne zyczenie jeszcze bardziej. Jego rodzice i poblemy z nimi to tyko czubek wielkiej gory lodowej. Problemem jest ten facet i jego podejscie do ciebie. Chociaz tez trudno wymagac zeby byl normalny majac takich starych. Ciekawe co ty wynioslas z domu, ze dajesz soba tak pomiatac i jemu i jegos rodzicom, jakims jego kolezkom. Zakoncz to i idz na jakas terapie, bo zle sie to dla ciebie skonczy.
Autorka próbuje walczyć, ale emocjonalnie się wykończy.
Przyszly ciężkie chwilę, potrzebujesz wsparcia.
Ale wsparcie daje mężczyzna, a nie chłopiec, autorko.
Masz jakąś rodzeństwo, przyjaciółkę?
Mimo że rodzice się rozwodzą, na pewno oboje , albo jedno z nich mogą Cię wesprzeć.
Ja bym wsparła córkę, nawet jakby cały świat walił mi się na głowę.
Jego poproś o wyprowadzkę na jakiś czas
Spokojnie sobie wszystko przemyśl
Skorzystaj że wsparcia psychologicznego, jak trzeba
Idź do lekarza, musisz się zacząć wysypiać i dbaj o to, co jesz
Wspólczuję Ci..Ale całe życie przed Tobą.
Przyszly ciężkie chwilę, potrzebujesz wsparcia.
Ale wsparcie daje mężczyzna, a nie chłopiec, autorko.
Masz jakąś rodzeństwo, przyjaciółkę?
Mimo że rodzice się rozwodzą, na pewno oboje , albo jedno z nich mogą Cię wesprzeć.
Ja bym wsparła córkę, nawet jakby cały świat walił mi się na głowę.
Jego poproś o wyprowadzkę na jakiś czas
Spokojnie sobie wszystko przemyśl
Skorzystaj że wsparcia psychologicznego, jak trzeba
Idź do lekarza, musisz się zacząć wysypiać i dbaj o to, co jesz
Wspólczuję Ci..Ale całe życie przed Tobą.
Ci wyniosła z domu?
Pewnie to co ja: że trzeba być układną, dobrze wychowaną, widzieć w ludziach dobro i wspierać ich w słabościach charakteru
Dostaje się za to mocno w tylek, ale Autorka może się ocalić, i trafić na kogoś kto nie weżnie tego za słabość.
Trafić jako 30 latka, a nie jako 50 latka.
dziękuję... naprawdę bardzo mi miło, że tak napisałaś