Ma bardzo różne doświadczenia z kotami. I nie bezsensu jest powiedzenie, że koty mają swój charakter, ba każdy kot ma inny!
To może zacznę od mojego rudzielca
Jest to mieszaniec kota norweskiego i dachowca (ale zdecydowanie więcej w nim dachowca). Jak go wzięłam do domu, to od razu korzystał z kuwety, więc jeśli chodzi o czystość - nie było problemu. Zdarzały się sytuacje, że... kupka mu się przykleiła do pupy i wtedy nabrudził. Mówię jak jest, bez czarów. Szkód narobił wiele. Przegryzione rury, zbite naczynia, przewrócone kwiaty, rzucanie się na stopy w czasie snu... Szkody były niezależnie od tego, czy w domu ktoś był czy nie, bo jak ktoś go przyłapał na meblach, no to on chciał uciec i wtedy dopiero się działo Niestety kotek zaczął tez dojrzewać i poczuł "zew", zaczęło się miauczenie pod drzwiami i to takie, jakiego nie można znieść! Kot wręcz dostawał chrypy. Więc pewnego dnia go wypuściłam trzęsąc portkami, czy wróci. Wrócil I miał się świetnie. Także kot jest wychodzący, przychodzi się tylko najeść i EWENTUALNIE pogłaskać. O tak, to wielka indywidualność. On decyduje, kiedy się go pogłaszcze, a kiedy nie. Co się z tym wiąże, że on wychodzi... 1. Może nie wrócić (z miliona powodów), 2. Walki kotów - wraca poturbowany. Wet doradził nam kastrację, ale niestety pani z zoologicznego wykastrowała swojego a on nadal miauczy, że chce wyjść i przychodzi "pobity", także zrezygnowałam z tego. Mimo to uwielbiam tego wrednego rudzielca
Kot rodziców mojego chłopaka to zupełna odmienność. Przybył jako mały kociak ze śmietnika. I nie ma mowy, żeby w ogóle na dwór wyszedł. On wręcz ucieka od drzwi. Został wcześnie wykastrowany. Z tym wiąże się niestety to, że kot przytyje, mimo dobrego jedzenia. Ich jest wręcz wielki. Je tylko suchą karmę, nie ruszy nic innego, nie poczynił również u nich większych szkód. Ale to też jaśnie pan "jak będę chciał to mnie dotkniesz".
Kot mojego chłopaka jest pomiędzy tymi dwoma. Też dachowiec, niewychodzący, wykastrowany, ale czasem siedzi na oknie i miauczy. Też jest grubszy, ale za to je wszystko... Nawet pomarańcze. Poza tym jest prawie jak pies. Przychodzi na zawolanie, kładzie się spać pod kołdrę, jest po prostu milusiński! Ale niestety jest z niego straszny szkodnik, z tym że on siedzi po 10 godzin dziennie sam w domu, więc to pewnie z nudów.
Podsumowując, decydując się na jakiegokolwiek zwierzaka musicie mu poświęcać czas, nawet jak to kot. żeby ograniczyć szkody postarajcie się wydzielić mu obszar, w którym może poczynić ich najmniej. Niestety naprawdę nie wiadomo, czego możecie się spodziewać po otwarciu drzwi mieszkania, jeśli obojętnie kot, pies czy co innego zostanie samo (no chyba że rybki). U kotów bardzo dużo zależy od charakteru, jak widać powyżej. Raz tylko miałam do czynienia z kotką i muszę przyznać, że chyba kotka to lepszy pomysł niż kocur. Była spokojna, łagodna i lubiła głaskanie.
Pazurki kotkom domowym obcinamy, ale jak wychodzą to absolutnie nie, bo przecież to ich broń. Co jeszcze...warto zainwestować w jedzenie lepszej marki, bo kotki mają problemy z pęcherzem, ale póki co ja mojemu mieszam droższe z tańszym, bo nie stać mnie tylko na te z wyższej półki. Nie wiem, co jeszcze mogłabym w tej chwili napisać, bo nic nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie posiadanie kotka daje tyle radości, że to przyslania to co kociaki nabroiły.
Pozdrawiam!