Witam, z góry proszę aby nie traktować mojego wątku jako trollingu.
Obserwowałam ludzi dość dokładnie i zauważyłam że zgodnie też z tym co czytałam na ten temat - mężczyźni i kobiety mają zazwyczaj inne zainteresowania. Zastanawia mnie wiec jak to się dzieje ze udaje im się zawierać i utrzymywać związki ze sobą. Coś o sobie: jestem kobietą 35-letnią, i pomimo wieku żaden mężczyzna nie był chyba mną zainteresowany jako partnerką romantyczną. Długo analizowałam temat i mnie olśniło - spostrzegłam że najprawdopodobniej jest to spowodowane moimi żeńskimi zainteresowaniami i charakterem ponieważ mój wygląd był przez większość życia naprawdę niezły. Mężczyźni byli zawsze mną zainteresowani do momentu przeprowadzenia poważnej rozmowy, jak tak sobie to wszystko przypominam to wychodzi mi że prawie każdy z nich miał męskie zainteresowania. Albo polityka, albo nauki ścisłe. Po tej rozmowie było zawsze milczenie, żaden się już nie odezwał, albo (jak sądzę z rozczarowania) zaczął słać fotki z penisem.
Powiedzcie mi co sądzicie na ten temat: jak to jest że inne kobiety pomimo ze również ZAZWYCZAJ (nie zawsze, nie każda) mają kobiece zainteresowania (psychologia, język) to znajdują partnerów życiowych, albo przynajmniej ktoś im proponuje związek. Aha, i jak to jest że potem ten związek trwa.
Zapraszam do dyskusji.
A jakie Ty masz zainteresowania?
A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
Ja sie tym nie interesuje. A to logiczne ze faceci beda miec inne zainteresowania niz kobiety chociaz niektore z nich moga byc typowe dla obu plci
Twoje pytanie zaklada, ze zwiazek romantyczny moze byc jedynie motywowany poszukiwaniem kogos do wspolnego spedzania wolnego czasu / rozwoju kariery (wtedy rzeczywiscie wspolne zainteresowania odgrywaja duza role).
Natomiast ludzie tworza roznego rodzaju relacje motywowane szersza iloscia korzysci: chca miec dzieci, nizsze koszty zycia, kogos kto o nich mysli, dba, akceptuje, kogos kto wyslucha i przytuli lub chca dla kogos zyc.
Rozmawia sie przede wszystkim o swoich problemach i doswiadczeniach z innymi ludzmi.
Gdy ludzie znaja swoje wzajemne historie i buduja wspolna poprzez codzienne rozwiazywanie problemow i obserwacje tych samych zdarzen to pojawia sie grunt, na ktorym opieraja sie dalsze rozmowy, zarty i wspolne aspiracje.
Moim zdaniem podstawa zwiazkow o duzej wzajemnej atrakcyjnosci sa:
- Empatia - aby rozumiec historie i obecne sytuacje drugiej osoby poprzez odczuwanie tego co ona czula/czuje a nie tylko intelektualnie)
- Umiejetnosci (rowniez te twarde i marketingowe) - bo ludzie bez umiejetnosci nie maja mozliwosci siebie materialnie wesprzec, przez co czuja sie bezsilnie i zamykaja sie na wspolodczuwanie. Tacy ludzie czesto kolczuja, mowia o byciu “silnym” itp. co nie rozwiazuje problemu drugiej osoby a jedynie ciagle jej sugeruje, ze jest nieadekwatna / niewystarczajaco silna / ambitna / uparta itp.
Jesli ludzie w zwiazku nie maja empatii to ich indywidualne zainteresowania beda wydawaly im sie ciekawsze niz problemy drugiej osoby.
No i wtedy jesli te zainteresowania nie sa po drodze to taki zwiazek tez nie jest.
Witam, z góry proszę aby nie traktować mojego wątku jako trollingu.
Obserwowałam ludzi dość dokładnie i zauważyłam że zgodnie też z tym co czytałam na ten temat - mężczyźni i kobiety mają zazwyczaj inne zainteresowania. Zastanawia mnie wiec jak to się dzieje ze udaje im się zawierać i utrzymywać związki ze sobą. Coś o sobie: jestem kobietą 35-letnią, i pomimo wieku żaden mężczyzna nie był chyba mną zainteresowany jako partnerką romantyczną. Długo analizowałam temat i mnie olśniło - spostrzegłam że najprawdopodobniej jest to spowodowane moimi żeńskimi zainteresowaniami i charakterem ponieważ mój wygląd był przez większość życia naprawdę niezły. Mężczyźni byli zawsze mną zainteresowani do momentu przeprowadzenia poważnej rozmowy, jak tak sobie to wszystko przypominam to wychodzi mi że prawie każdy z nich miał męskie zainteresowania. Albo polityka, albo nauki ścisłe. Po tej rozmowie było zawsze milczenie, żaden się już nie odezwał, albo (jak sądzę z rozczarowania) zaczął słać fotki z penisem.
Powiedzcie mi co sądzicie na ten temat: jak to jest że inne kobiety pomimo ze również ZAZWYCZAJ (nie zawsze, nie każda) mają kobiece zainteresowania (psychologia, język) to znajdują partnerów życiowych, albo przynajmniej ktoś im proponuje związek. Aha, i jak to jest że potem ten związek trwa.
Zapraszam do dyskusji.
Tu nie chodzi tak o zainteresowania, bo nie muszą być zbieżne, a o poziom inteligencji, wiedzy ogólnej, wtedy można rozmawiać o wszystkim. Okazja do poznania zainteresowań partnera, poszerzenie wiedzy, tylko na plus.
Dopiero był wątek 35 latki która nie interesują się faceci. Nie, to, że masz “kobiece” zainteresowania raczej im nie przeszkadza. Cos jest z tobą mentalnie nie tak, dlatego ich odstraszasz.
Dziwny post. Według mnie odmienne zainteresowania w ogole nie maja znaczenie przy udanej relacji. Faktycznie, moze jesli sa wspolne, np. szydelkowanie, to jest jeszcze fajniej, ale jak sa zupelnie odmienne nie ma to wplywu na relacje.
A ja nie brałabym tego do siebie. Chociażzależy ile tych facetów. Ogólnie mam wrażenie że trudno dziś jest kogoś poznać. Po 1 oni nie koniecznie szukali relacji romantycznej tak w ogóle, nie koniecznie tylko względem ciebie
2 trzeba mieć podobne wartości i cele może tu sie rozjeżdżaliście
3 nie było kliknięcia z obu stron. Bo w tym cały jest ambarans żeby deoje chciało na raz
A niekoniecznie te zainteresowania
10 2024-11-25 14:33:00 Ostatnio edytowany przez Serduszko<3 (2024-11-25 14:33:09)
Aktualnie mam inny ważniejszy Problem, bo przyszło mi szukać pracy. Może dlatego sprawy matrymonialne spadły u mnie na dalszy plan i nie przywiązuje do tego takiej wagi jak ty
11 2024-11-25 15:46:07 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-11-25 16:08:41)
Obserwowałam ludzi dość dokładnie i zauważyłam że zgodnie też z tym co czytałam na ten temat - mężczyźni i kobiety mają zazwyczaj inne zainteresowania. Zastanawia mnie wiec jak to się dzieje ze udaje im się zawierać i utrzymywać związki ze sobą.
Coś o sobie: jestem kobietą 35-letnią, i pomimo wieku żaden mężczyzna nie był chyba mną zainteresowany jako partnerką romantyczną. Długo analizowałam temat i mnie olśniło - spostrzegłam że najprawdopodobniej jest to spowodowane moimi żeńskimi zainteresowaniami i charakterem ponieważ mój wygląd był przez większość życia naprawdę niezły. Mężczyźni byli zawsze mną zainteresowani do momentu przeprowadzenia poważnej rozmowy, jak tak sobie to wszystko przypominam to wychodzi mi że prawie każdy z nich miał męskie zainteresowania. Albo polityka, albo nauki ścisłe. Po tej rozmowie było zawsze milczenie, żaden się już nie odezwał, albo (jak sądzę z rozczarowania) zaczął słać fotki z penisem.
Powiedzcie mi co sądzicie na ten temat: jak to jest że inne kobiety pomimo ze również ZAZWYCZAJ (nie zawsze, nie każda) mają kobiece zainteresowania (psychologia, język) to znajdują partnerów życiowych, albo przynajmniej ktoś im proponuje związek. Aha, i jak to jest że potem ten związek trwa.
Zapraszam do dyskusji.
Wg mnie niemożność związkowania nie wynika z innych zainteresowań, w każdym bądź razie wynika w mniejszym stopniu, niż przypuszczasz.
Jak przebiegały u was te rozmowy? Słuchaliście się aktywnie?
Jak wyglądasz - może popracuj nad wyglądem, a może jest na odwrót - masz zbyt fajny wygląd i tym, paradoksalnie, odstraszasz? Może to kwestia sposobu ubierania się, może twojego zachowania, może czegoś w twojej osobowości.
EDIT
I, przede wszytskim, z iloma facetami się tak spotkałaś?
12 2024-11-25 15:51:04 Ostatnio edytowany przez Serduszko<3 (2024-11-25 15:58:04)
To problem tych typów. Nie wierze że normalny chłopak szukający czegos poważnego nawet jeśli tylko ty byś sie nie spodobała wna następny dzień zmienił sie w debila wysyłającego jakieś krindżowe fotki fiutka.
Poprostu next. Przecież tam ich pełno.
Paradoks polega na tym że kobiecie nie jest trudno sie umówić. Tylko problem (normalnych kobiet, nie szonów) kobiet jest taki że tam z 80% nie szuka niczego poważnego (bo tacy są, bo łatwo te szony tam wyhaczyć), 10 % to jacyś debile albo dziwni kolesie, trzeba trafić na odsetek tych normalnych w tym bagnie, do tego mieć coś wspólnego a i jeszcze musi kliknąć i to z obu stron. Kurcze chyba powinnyśmy zamiast tego zagrać w totka.
Nie wszystkich, bo część po prostu przestała się odzywać.
To że ktoś przestał sie odzywać nie znaczy że nie szukał przygody. Może zrozumiał że u niej jej nie znajdzie.
A do tego tam lecą na kilka frontów. Wystarczy że znalazł taką jak część moich koleżanek, nie dość że sie od fazu umówi na seksrandke to jeszcze sama pezyjedzie od razu na chate. Nie trzeba nawet nigdzie wychodzić czy uwodzić.
16 2024-11-25 16:01:49 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-11-25 16:03:35)
Nigdy nie odczułam aby moje odmienne zainteresowania wpływały na związki. Ja mam typowo kobiece zainteresowania, Misiek z kolei giełda, krypto, IT i sport. Spotykałam się z mężczyznami mający również typowo męskie zainteresowania, motoryzacja itp. Odnoszę wrażenie, że po to są inne zainteresowania, aby wzajemnie sobie imponować, uczyć się od siebie, mieć wsparcie w postaci wiedzy w różnych sytuacjach. Natomiast trzeba mieć też o czym że sobą rozmawiać.
Sądzę zatem że nie w tym tkwi problem. Może po prostu "za bardzo chcesz"? Powtarzam to wielokrotnie, desperację czuć, to jest taki smrodek, który czuje się gdzieś głęboko w podświadomości. Czujesz to tak, że po prostu nie chcesz z kimś takim nic. Brutalna prawda
17 2024-11-25 16:05:22 Ostatnio edytowany przez Serduszko<3 (2024-11-25 16:06:02)
Dziewczyny a jakie macie zainteresowania? Szukam nowego Hobby, może czymś sie zainspiruje. Może być kobiece
Myślałam o rolkach, ale teraz pogoda długo nie będzie sprzyjać
Dziewczyny a jakie macie zainteresowania? Szukam nowego Hobby, może czymś sie zainspiruje. Może być kobiece
Myślałam o rolkach, ale teraz pogoda długo nie będzie sprzyjać
Ja sportu nie lubie. Jedynie plywanie. A tak kocham parki sa piekne cudowne dar Boga dla swiata ta piekna przyroda i pelno tez w nich atrakcji. A tez lubie robic rozne DIY projekty ostatnio interesuje sie mozaika i malowaniem porcelany. Czasem kupie w second handzie klka bialych kubkow talerzy misek jak sa za 20p/sztuka i pieknie je ozdabiam. Jak nabiore wiekszej wprawy to wystawie na sprzedaz na Etsy tam ludzie sprzedaja rzeczy wlasnorecznie robione
19 2024-11-25 16:15:00 Ostatnio edytowany przez dziewczynaszamana699 (2024-11-25 16:19:54)
Sądzę zatem że nie w tym tkwi problem. Może po prostu "za bardzo chcesz"? Powtarzam to wielokrotnie, desperację czuć, to jest taki smrodek, który czuje się gdzieś głęboko w podświadomości. Czujesz to tak, że po prostu nie chcesz z kimś takim nic. Brutalna prawda
Ja akurat bardziej w strone - 'trudno zdobywalna' niz zdesperowana, ale chcialabym aby temat byl bardziej o innych ludziach niz o moim konkretnym przypadku, bo ja juz na milosc nie licze.
20 2024-11-25 16:35:53 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-11-25 16:37:00)
New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
Bo to jest częste. I tym samym Twoje "oświecenie" jest nic nie warte, bo to nie o to chodzi
Faceci mają w dupie jakie zainteresowania ma dziewczyna, byle byłaby ładna, miła i inteligentna. Zwłaszcza dwie pierwsze cechy są bardzo ważne. Powinna być miła dla oka i po prostu uśmiechnięta, ciepła, serdeczna.
Z damskimi zainteresowaniami chodzi jedynie o to, że jakieś powinna mieć, żeby nie wisieć facetowi na ramieniu 24/7.
Moje zainteresowania są głupkowate - makijaż, książki, muzyka, horrory. Nic szczególnego, prawda? A jednak po pierwsze, nigdy zbyt długo nie byłam sama, czyli facetom te głupie zainteresowania nie przeszkadzały. A po drugie - są one dla mnie na tyle wciągające, że potrafię spędzić na nich długie godziny, bez towarzystwa faceta.
Być może chodzi o to, że rzucałaś sloganami, a potem okazało się że gówno o tym wszystkim wiesz (wybacz). Ale zauważyłam że kobiety lubią mówić że ich zainteresowania to psychologia i podróże. Tylko nie wiedzą np. jakie główne teorie wysnuwał Jung, a ich podróże to jedna wycieczka do Egiptu 7 lat temu.
Lepiej więc nie wymyślać głupot z tymi zainteresowaniami.
Suma summarum - chodzi albo o Twój wygląd, albo o to że jesteś niezbyt miła, niezbyt przystępna na randkach.
Może np. jesteś za gruba/za chuda, może w realu masz brzydką twarz, którą w necie poprawiasz. Może wcale się nie uśmiechasz lub chcesz być traktowana jak księżniczka (osobiście bardziej stawiam na to że coś nie tak z wyglądem, bo piękna dziewczyna i tak kogoś znajdzie, nawet jak księżniczkuje).
Ale uwierz, nie chodzi o zainteresowania
21 2024-11-25 16:45:54 Ostatnio edytowany przez Serduszko<3 (2024-11-25 16:46:48)
dziewczynaszamana699 napisał/a:New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
Bo to jest częste. I tym samym Twoje "oświecenie" jest nic nie warte, bo to nie o to chodzi
Faceci mają w dupie jakie zainteresowania ma dziewczyna, byle byłaby ładna, miła i inteligentna. Zwłaszcza dwie pierwsze cechy są bardzo ważne. Powinna być miła dla oka i po prostu uśmiechnięta, ciepła, serdeczna.Z damskimi zainteresowaniami chodzi jedynie o to, że jakieś powinna mieć, żeby nie wisieć facetowi na ramieniu 24/7.
Moje zainteresowania są głupkowate - makijaż, książki, muzyka, horrory. Nic szczególnego, prawda? A jednak po pierwsze, nigdy zbyt długo nie byłam sama, czyli facetom te głupie zainteresowania nie przeszkadzały. A po drugie - są one dla mnie na tyle wciągające, że potrafię spędzić na nich długie godziny, bez towarzystwa faceta.
Być może chodzi o to, że rzucałaś sloganami, a potem okazało się że gówno o tym wszystkim wiesz (wybacz). Ale zauważyłam że kobiety lubią mówić że ich zainteresowania to psychologia i podróże. Tylko nie wiedzą np. jakie główne teorie wysnuwał Jung, a ich podróże to jedna wycieczka do Egiptu 7 lat temu.
Lepiej więc nie wymyślać głupot z tymi zainteresowaniami.Suma summarum - chodzi albo o Twój wygląd, albo o to że jesteś niezbyt miła, niezbyt przystępna na randkach.
Może np. jesteś za gruba/za chuda, może w realu masz brzydką twarz, którą w necie poprawiasz. Może wcale się nie uśmiechasz lub chcesz być traktowana jak księżniczka (osobiście bardziej stawiam na to że coś nie tak z wyglądem, bo piękna dziewczyna i tak kogoś znajdzie, nawet jak księżniczkuje).
Ale uwierz, nie chodzi o zainteresowania
Może być. To odróżnia facetów od kobiet. Nie szukają cech dobrej żony tylko ładnej, a potem pretensje że prócz urody nie ma nic do zaproponowania. A jefnak zactym gonią.
Dla kobiet (ogólnie, nie pojedyńcze wyjątki) to takie cos tylko na niezobowiązującą znajomość. Wredy wystarcza żeby przystojny i dobrze pukał. Nie potrzebujesz innych zalet. Jednak większość szukavzwiązku. A do tego najczęściej poszukiwaną cechą jest żeby był zarafny. Wtedy nie musi być ładny a i tak będzie miał wianuszek kobiet do wyboru. Faceci narzekają że kobiety lecą na kase ale chodzi o cechy którymi do niej doszedł i kojarzą się z męskością.
Brzydki stereotyp krzywdzący mężczyzn
Kobiety, uwaga, również patrzą w pierwszej kolejności na wygląd. Z taką różnicą, że nie jest on aż taki ważny i mężczyzna może wraz z poznaniem zyskać w oczach. Żadna płeć nie będzie się spotykać, uprawiać seksu z kimś, kto się nie podoba fizycznie. Ponad to,jesteśmy bardziej skłonne do poznawania kogoś, kto nam się podoba, choćby na minimalnym poziomie. Biologia. Ba, uważam nawet, że mężczyźni mają szersze pole akceptacji od kobiet, jak chodzi o wygląd
To autorka nie byłaby już singielką.
To odróżnia facetów od kobiet. Nie szukają cech dobrej żony tylko ładnej, a potem pretensje że prócz urody nie ma nic do zaproponowania. A jefnak zactym gonią.
Dla kobiet (ogólnie, nie pojedyńcze wyjątki) to takie cos tylko na niezobowiązującą znajomość. Wredy wystarcza żeby przystojny i dobrze pukał. Nie potrzebujesz innych zalet. Jednak większość szukavzwiązku. A do tego najczęściej poszukiwaną cechą jest żeby był zarafny. Wtedy nie musi być ładny a i tak będzie miał wianuszek kobiet do wyboru. Faceci narzekają że kobiety lecą na kase ale chodzi o cechy którymi do niej doszedł i kojarzą się z męskością.
Nie ma co się dziwić i oburzać. Wszystko jest zasługa ewolucji.
Faceci szukają ładnej, bo pewne cechy świadczą o płodności i zdrowiu (gęste włosy, symetryczna twarz, czy odpowiednie kształty ciała).
Kobiety szukają zaradnego czy nawet bogatego, bo to odpowiednik pierwotnego "dam radę zabić mamuta", albo "mam fajną jaskinię i nawet ogień!".
U facetów oczywiście też jest ważny wygląd, ale jeśli facet go nie ma, to może zdobyć kobietę innymi sposobami (np. właśnie bogactwem, władzą).
A kobieta niestety tylko urodą. Jak jest szkaradna, to żadnego faceta nie będzie interesowało czy ma bogate wnętrze lub czy jest bogata
(tylko fajnie, gdyby oprócz urody była jeszcze miła i słodka, nikt nie lubi wrednych, kłótliwych bab)
25 2024-11-25 17:02:42 Ostatnio edytowany przez Serduszko<3 (2024-11-25 17:04:25)
Te ładne ale kłótliwe akurat są zazwyczaj w związkach.
Stąd tyle memów o dramach, domyśl sie i tak dalej
26 2024-11-25 17:25:30 Ostatnio edytowany przez dziewczynaszamana699 (2024-11-25 17:27:57)
dziewczynaszamana699 napisał/a:New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
Bo to jest częste. I tym samym Twoje "oświecenie" jest nic nie warte, bo to nie o to chodzi
Faceci mają w dupie jakie zainteresowania ma dziewczyna, byle byłaby ładna, miła i inteligentna. Zwłaszcza dwie pierwsze cechy są bardzo ważne. Powinna być miła dla oka i po prostu uśmiechnięta, ciepła, serdeczna.Z damskimi zainteresowaniami chodzi jedynie o to, że jakieś powinna mieć, żeby nie wisieć facetowi na ramieniu 24/7.
Moje zainteresowania są głupkowate - makijaż, książki, muzyka, horrory. Nic szczególnego, prawda? A jednak po pierwsze, nigdy zbyt długo nie byłam sama, czyli facetom te głupie zainteresowania nie przeszkadzały. A po drugie - są one dla mnie na tyle wciągające, że potrafię spędzić na nich długie godziny, bez towarzystwa faceta.
Być może chodzi o to, że rzucałaś sloganami, a potem okazało się że gówno o tym wszystkim wiesz (wybacz). Ale zauważyłam że kobiety lubią mówić że ich zainteresowania to psychologia i podróże. Tylko nie wiedzą np. jakie główne teorie wysnuwał Jung, a ich podróże to jedna wycieczka do Egiptu 7 lat temu.
Lepiej więc nie wymyślać głupot z tymi zainteresowaniami.Suma summarum - chodzi albo o Twój wygląd, albo o to że jesteś niezbyt miła, niezbyt przystępna na randkach.
Może np. jesteś za gruba/za chuda, może w realu masz brzydką twarz, którą w necie poprawiasz. Może wcale się nie uśmiechasz lub chcesz być traktowana jak księżniczka (osobiście bardziej stawiam na to że coś nie tak z wyglądem, bo piękna dziewczyna i tak kogoś znajdzie, nawet jak księżniczkuje).
Ale uwierz, nie chodzi o zainteresowania
Naprawde bardzo Ci dziekuje ze jestes taka serdeczna. Tak sie nie interesuje literatura ze przeczytalam w zyciu chyba z 600 powiesci (glownie klasyka), i ciagle mysle o ksiazkach, a jesli chodzi o wyglad to mialam od mezczyzn swego czasu na fotce ocene - lekko ponad 8/10.
ps Wiesz ze zlosliwosc to najczestsza cecha przecietnych ludzi, i nie, inteligentni ludzie (a pewnie na taka probowalas wyjsc, tak, traktuje Cie teraz analogicznie) nie sa zazwyczaj cyniczni tylko naiwni i prostoduszni.
madoja napisał/a:dziewczynaszamana699 napisał/a:Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
Bo to jest częste. I tym samym Twoje "oświecenie" jest nic nie warte, bo to nie o to chodzi
Faceci mają w dupie jakie zainteresowania ma dziewczyna, byle byłaby ładna, miła i inteligentna. Zwłaszcza dwie pierwsze cechy są bardzo ważne. Powinna być miła dla oka i po prostu uśmiechnięta, ciepła, serdeczna.Z damskimi zainteresowaniami chodzi jedynie o to, że jakieś powinna mieć, żeby nie wisieć facetowi na ramieniu 24/7.
Moje zainteresowania są głupkowate - makijaż, książki, muzyka, horrory. Nic szczególnego, prawda? A jednak po pierwsze, nigdy zbyt długo nie byłam sama, czyli facetom te głupie zainteresowania nie przeszkadzały. A po drugie - są one dla mnie na tyle wciągające, że potrafię spędzić na nich długie godziny, bez towarzystwa faceta.
Być może chodzi o to, że rzucałaś sloganami, a potem okazało się że gówno o tym wszystkim wiesz (wybacz). Ale zauważyłam że kobiety lubią mówić że ich zainteresowania to psychologia i podróże. Tylko nie wiedzą np. jakie główne teorie wysnuwał Jung, a ich podróże to jedna wycieczka do Egiptu 7 lat temu.
Lepiej więc nie wymyślać głupot z tymi zainteresowaniami.Suma summarum - chodzi albo o Twój wygląd, albo o to że jesteś niezbyt miła, niezbyt przystępna na randkach.
Może np. jesteś za gruba/za chuda, może w realu masz brzydką twarz, którą w necie poprawiasz. Może wcale się nie uśmiechasz lub chcesz być traktowana jak księżniczka (osobiście bardziej stawiam na to że coś nie tak z wyglądem, bo piękna dziewczyna i tak kogoś znajdzie, nawet jak księżniczkuje).
Ale uwierz, nie chodzi o zainteresowaniaNaprawde bardzo Ci dziekuje ze jestes taka serdeczna. Tak sie nie interesuje literatura ze przeczytalam w zyciu chyba z 600 powiesci (glownie klasyka), i ciagle mysle o ksiazkach, a jesli chodzi o wyglad to mialam od mezczyzn swego czasu na fotce ocene - lekko ponad 8/10.
ps Wiesz ze zlosliwosc to najczestsza cecha przecietnych ludzi, i nie, inteligentni ludzie (a pewnie na taka probowalas wyjsc, tak, traktuje Cie teraz analogicznie) nie sa zazwyczaj cyniczni tylko naiwni i prostoduszni.
Ło matko, co za drama
Koleżanka raczej nie miała nic złośliwego na myśli, skąd zatem u Ciebie taka reakcja? Nie byłaś zaatakowana
Istotka6
Jesli uwazasz ze ona nie miala nic zlego na mysli to znaczy ze nie czytasz oczywistych oznak manipulacji widocznych u tej panienki.
29 2024-11-25 18:07:14 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-11-25 18:07:24)
Jesli uwazasz ze ona nie miala nic zlego na mysli to znaczy ze nie czytasz oczywistych oznak manipulacji widocznych u tej panienki.
Teraz już wiem, dlaczego faceci Cię odrzucają.
A ja uważam, że to coś pięknego mieć różne zainteresowania bo możemy się wzajemnie inspirować, fascynować czymś nieznanym, zgłębiać jakieś tajniki wiedzy, uzupełniać się, słuchać wzajemnie, dyskutować, debatować, wyciągać jakieś wnioski i poszerzać horyzonty, a nie klepać i ... przyklepywać to co wiemy. Mój jeszcze mąż miał mieszane zainteresowania, bo oprócz biznesu, metalurgii, giełdy to była to też psychologią, psychiatria, techniki manipulacyjne i wpływy, bliski wschód, interesował się też kosmetyką i modą (to modelina była). U mnie z kolei wysoko stało zainteresowanie religiami świata, hagiografia, bliski Wschód, psychologia i psychiatria. Ale najpiękniejsze było to, że zupełnie odmiennie podchodziliśmy do tego, co interesowało za rowno mnie jak i niego. Np ten bliski Wschód. Mąż podchodził technicznie- polityka, wojskowość, wpływy biznesowe. A ja w tym samym temacie gryzłam temat wiary, mentalności, zwyczajów, obyczajów. W rozmowie to się przenikało. Kobiecy mózg vs męski mózg i inne spostrzeganie tych samych kwestii.
A co do miłych, dobrych dziewczyn. No nie wiem czy mają takie branie to często idzie w parze z jakąś nieśmiałością czy tym podobnymi. Za to wszystkie głośne panny, które bywają sukowate nie narzekają na brak zainteresowania że strony płci przeciwnej. Są wyraziste, nie boją się swojego zdania. W ogóle nie lubię określenia "miły" względem człowieka. Miły to może być kocyk w dotyku.
31 2024-11-25 18:12:17 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-25 18:14:20)
Istotka6
Jesli uwazasz ze ona nie miala nic zlego na mysli to znaczy ze nie czytasz oczywistych oznak manipulacji widocznych u tej panienki.
Autorko, też nie wyczułam w wypowiedzi madoja chęci dowalenia Ci. Może tak to odebrałaś, bo gdzieś podświadomie się takiego scenariusza obawiasz, że jednak to może chodzić o wygląd.
Ja w żadnym razie nie sugeruję, że jesteś brzydka - bo jest mnóstwo odcieni szarości między kimś brzydkim a pięknym i jakoś ludzie się dobierają.
Ale niestety muszę zgodzić się z wypowiedzią madoja. Nawet cieszy mnie, że kobiety coraz bardziej otwarcie o tym mówią, że TAK - większość facetów to pustaki i wystarczy im głównie wygląd.
Mnóstwo jest hipokrytów płci męskiej, którzy nazywają atrakcyjne kobiety pustakami, z drugiej strony sami tym się kierowali w doborze swoich partnerek
Co oczywiście nie oznacza, że ich partnerki są obiektywnie piękne. Chodzi o to, że podobają się im, ale wciąż.. mało który facet przyzna Ci, ze tak - w tym sensie jest "pustakiem"
Wliczam w to oczywiście żartobliwie swojego męża. Ale nie raz mu mówiłam Na szczęście ma do siebie dystans i nie walczy z oczywistościami, przekonując mnie, że od początku chodziło mu o wnętrze.
Wystarczyło w zupełności to o czym pisze madoja.
Jak kobieta spodoba się wizualnie facetowi, to może interesować się okresem rozrodczym rozwielitki albo przyklejaniem tipsów. Większość facetów (poza oczywistymi sapio, ale to ułamek promila) będzie miała to w doopie. Dopóki na Twój widok mu staje dopóty będzie chciał się spotykać i przekonywać samego siebie, że: "A może tam coś się kryje jeszcze poza wyglądem ". Aż znajdzie XD
Z czasem oczywiście dochodzi przywiązanie, wspólne aktywności i wreszcie wspólna historia, wspomnienia etc... Ale nie ma co się oszukiwać, że większość facetów szuka partnerki oczytanej, elokwentnej, z szeroka gamą oryginalnych zainteresowań.
To sa bajki, którymi pustaki próbują temperować "niegrzeczne dziewczynki" z własnym zdaniem
Także zainteresowania jak najbardziej warto mieć. Ale to jest DLA NAS. I nie wolno liczyć, że w zamian za to dostaniemy jakieś punkty u faceta. Bardzo ale to bardzo wątpliwe.
Istotka6
Jesli uwazasz ze ona nie miala nic zlego na mysli to znaczy ze nie czytasz oczywistych oznak manipulacji widocznych u tej panienki.
Chcąc, we wszystkim odczytasz manipulacje
A co do miłych, dobrych dziewczyn. No nie wiem czy mają takie branie to często idzie w parze z jakąś nieśmiałością czy tym podobnymi. Za to wszystkie głośne panny, które bywają sukowate nie narzekają na brak zainteresowania że strony płci przeciwnej. Są wyraziste, nie boją się swojego zdania. W ogóle nie lubię określenia "miły" względem człowieka. Miły to może być kocyk w dotyku.
To prawda. To jest ważny niuans.. Faceci wybacza kobiecie braki w urodzie, o ile przejmie inicjatywę i będzie odważna. Znam pary, gdzie laska jest szpetna, a facet szaleje za nią, ale to własnie przez jej stosunek do seksu.
34 2024-11-25 18:27:16 Ostatnio edytowany przez dziewczynaszamana699 (2024-11-25 18:28:03)
Giaa2
Ale mna sie interesuja na poczatku, nawet bywaja nachalni. Przestaja sie interesowac po przeprowadzonych rozmowach w ktorych nie potrafie powiedziec nic o 'ich' dziedzinie.
35 2024-11-25 18:30:08 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2024-11-25 18:31:00)
Nie szukałabym winy w tym, że nie masz wiedzy w ich dziedzinach. Nasuwają mi się takie pytania- lubisz i umiesz słuchać innych? Wyrażasz prawdziwe zainteresowanie tym co druga strona ma Ci do powiedzenia? Wyrażasz żywe zainteresowanie owymi zagadnieniami czyli niejako zainteresowanie tą osobą? Dopytujesz, wnikasz? Czy po prostu potakujesz "aha"?
Jak ja sobie przypomnę pierwsze rozmowy z jeszcze mężem... nie miałam pojęcia w połowie o czym on pierniczy, ale umial zainteresować i zaintrygować i ja chciałam wiedzieć. I rozmowa się kręciła.
Ale mna sie interesuja na poczatku, nawet bywaja nachalni. Przestaja sie interesowac po przeprowadzonych rozmowach w ktorych nie potrafie powiedziec nic o 'ich' dziedzinie.
To trafiasz na wyjątkowych nerdów Rzadkość raczej.
Ja raczej spotykałam się z tym (i moje znajome sparowane), że mogłyśmy pieprzyć 3 po 3 , a facet słuchał, jak zaczarowany.
Nie miałam wątpliwości, że guzik z tego zrozumiał, ale doceniało się starania
W każdym razie takie poważniejsze rozmowy to zdarzają się, ale dużo dużo później.
Też zawsze marzyłam żeby spotkać faceta, którego będzie interesowało przede wszystkim co mam do powiedzenia. Ale przestałam się łudzić i oczekiwać tego jakiś czas temu.. inaczej nigdy nie miałabym dziecka chyba XD
Nie szukałabym winy w tym, że nie masz wiedzy w ich dziedzinach. Nasuwają mi się takie pytania- lubisz i umiesz słuchać innych? Wyrażasz prawdziwe zainteresowanie tym co druga strona ma Ci do powiedzenia? Wyrażasz żywe zainteresowanie owymi zagadnieniami czyli niejako zainteresowanie tą osobą? Dopytujesz, wnikasz? Czy po prostu potakujesz "aha"?
Jak ja sobie przypomnę pierwsze rozmowy z jeszcze mężem... nie miałam pojęcia w połowie o czym on pierniczy, ale umial zainteresować i zaintrygować i ja chciałam wiedzieć. I rozmowa się kręciła.
Tak. Umiejętność słuchania jest równie ważna i urocza (w sensie atrakcyjna pod kątem inteligencji emocjonalnej), jak robienie wrażenia tym co się wie.
Wychodzę z założenia, że dobrze mieć cokolwiek do powiedzenia z każdej dziedziny. Oczywiście nie udawać znawcy. Chodzi o wyrażanie własnego zdania, dopytywanie, zainteresowanie.
Zapytałam Miska o to, jakie kobiety lubi. Odpowiedział - jakieś.
Dopytalam
Co miał na myśli? Mające własne zdanie, zainteresowania, ale też o szerokich horyzontach
Co potwierdza rozmowa z kolegą co korzysta z aplikacji, który wprost narzekał, że dużo kobiet rozmawia na zasadzie "no nie wiem, może, nie wiem a jak Ty?"
Oczywiście nie twierdzę, że jesteś z tych kobiet
Wychodzę z założenia, że dobrze mieć cokolwiek do powiedzenia z każdej dziedziny. Oczywiście nie udawać znawcy. Chodzi o wyrażanie własnego zdania, dopytywanie, zainteresowanie.
Zapytałam Miska o to, jakie kobiety lubi. Odpowiedział - jakieś.
Dopytalam
Co miał na myśli? Mające własne zdanie, zainteresowania, ale też o szerokich horyzontach
Co potwierdza rozmowa z kolegą co korzysta z aplikacji, który wprost narzekał, że dużo kobiet rozmawia na zasadzie "no nie wiem, może, nie wiem a jak Ty?"Oczywiście nie twierdzę, że jesteś z tych kobiet
To prawda. wierze, że tak jest. A MIMO TO, najczęściej wybiorą takie babki do związku.
Tak jak napisała madoja: większości wystarczy, że babka jest MIŁA (brrr..nie znoszę tego jałowego określenia). Jak jest średnia to ma być miła i opiekuńcza, albo nimfomanka najlepiej.
Jak jest ładna i powyżej, może być mądra. Wybaczą jej to
Nie szukałabym winy w tym, że nie masz wiedzy w ich dziedzinach. Nasuwają mi się takie pytania- lubisz i umiesz słuchać innych? Wyrażasz prawdziwe zainteresowanie tym co druga strona ma Ci do powiedzenia? Wyrażasz żywe zainteresowanie owymi zagadnieniami czyli niejako zainteresowanie tą osobą? Dopytujesz, wnikasz? Czy po prostu potakujesz "aha"?
Jak ja sobie przypomnę pierwsze rozmowy z jeszcze mężem... nie miałam pojęcia w połowie o czym on pierniczy, ale umial zainteresować i zaintrygować i ja chciałam wiedzieć. I rozmowa się kręciła.
Tak, tutaj akurat moze byc problem z odbiorem mojej osoby. Z powodu zawstydzenia niewiedza w ich tematach/dyskomfortu spuszczalam oczy, 'tracilam mowe', odwracalam glowe, a nawet probowalam wyjsc do innego pomieszczenia uzasadniajac to pogorszeniem samopoczucia.
41 2024-11-25 18:47:23 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2024-11-25 18:47:48)
Czemu na niewiedzę reagujesz zawstydzeniem i wycofaniem, a nie zaciekawieniem i dostrzezeniem szansy na zgłębienie wiedzy?. Zwykle "wow, nie wiedziałam, że... [wstaw dowolne] możesz mi to przybliżyć?" I już facet jest w niebie bo może się "wykazać" I popisać wiedzą. A wiadomo jak to z facetami
Jak u ciebie z poziomem akceptacji siebie, poczuciem własnej wartości? Wiarą w siebie?
42 2024-11-25 18:55:42 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-11-25 18:56:46)
Czemu na niewiedzę reagujesz zawstydzeniem i wycofaniem, a nie zaciekawieniem i dostrzezeniem szansy na zgłębienie wiedzy?. Zwykle "wow, nie wiedziałam, że... [wstaw dowolne] możesz mi to przybliżyć?" I już facet jest w niebie bo może się "wykazać" I popisać wiedzą. A wiadomo jak to z facetami
Jak u ciebie z poziomem akceptacji siebie, poczuciem własnej wartości? Wiarą w siebie?
Otóż to, facet chce Ci imponować.
Najlepszą formą zdobywania wiedzy "na luzie" z różnych dziedzin, jest właśnie rozmowa nawet nie musisz traktować tego jako randki, po prostu zacznij z mężczyznami rozmawiać o ich zainteresowaniach i wtedy wróć do Nas by przekazać co się zmieniło
Edit, nie wstydem jest nie wiedzieć,nie ma ludzi co wiedzą wszystko, wstydem jest udawać, że się wie
43 2024-11-25 18:59:21 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-25 18:59:36)
Mnie tu nie bylo 2 godziny juz sie poklocic zdarzyliscie
R_ita2 napisał/a:Nie szukałabym winy w tym, że nie masz wiedzy w ich dziedzinach. Nasuwają mi się takie pytania- lubisz i umiesz słuchać innych? Wyrażasz prawdziwe zainteresowanie tym co druga strona ma Ci do powiedzenia? Wyrażasz żywe zainteresowanie owymi zagadnieniami czyli niejako zainteresowanie tą osobą? Dopytujesz, wnikasz? Czy po prostu potakujesz "aha"?
Jak ja sobie przypomnę pierwsze rozmowy z jeszcze mężem... nie miałam pojęcia w połowie o czym on pierniczy, ale umial zainteresować i zaintrygować i ja chciałam wiedzieć. I rozmowa się kręciła.
Tak, tutaj akurat moze byc problem z odbiorem mojej osoby. Z powodu zawstydzenia niewiedza w ich tematach/dyskomfortu spuszczalam oczy, 'tracilam mowe', odwracalam glowe, a nawet probowalam wyjsc do innego pomieszczenia uzasadniajac to pogorszeniem samopoczucia.
To sama sie wyjasnilas dlaczego faceci nie sa dalej zainteresowani. Nwm ja jak nie ogarniam jakiejs dziedziny, to zadaje pytania i slucham zeby sie o ty dowiedziec. Moze mysla sobie, ze masz waskie horyzonty, nie umiesz sluchac, nie interesujesz sie nimi itd.
Nikt nie wie wszystkiego i na każdy temat, litości. W kontekście rozmów ze świeżo poznanym facetem to jeśli nie znam się na tym co on, to hura! wpuszczę go w gadanie o tym, w czym jest dobry, przy okazji dowiem się sporo o nim jako człowieku (bo będzie gadał) , może czegoś o dziedzinie na której się nie znam( zysk dodatkowy mój pt. poszerzenie horyzontów), nie grozi nam niezręczna cisza bo o "swoim" to każdy może dowolnie długo i z chęcią a i być może punkt wspólny się pojawi. Mnie się kiedyś z zapalonym hokeistą wspaniale pogadało o psychologii w odniesieniu do sportu, w tym hokeja. Mój punkt startowy "hokej, no sport taki, faceci na łyżwach z kijkami i małe coś, co należy umieścić w bramce przeciwnika. Nie mylę z czymś? ". Nie znam się - moje prawo. Jakby mi wyszło w rozmowie, że nie znam się na czymś "swoim" czułabym się znacznie gorzej.
Nie uważam, żeby zainteresowania obojga stron były ze sobą całkowicie zbieżne i żeby to było gwarancją udanego związku. Nawet lepiej jeśli każda strona posiada własne, a nawet jak niektóre zazębiają się o siebie to też miło.
Popisywanie się własnymi, szczególnie dość "oryginalnymi" pasjami to kiepski i słaby pomysł. Moim zdaniem przy odpowiednio inspirującym i ciekawym wstępie można wgłębiać się w temat. Jeżeli przy tym naprawdę zainteresujemy i zaintrygujemy drugą stronę to full satisfaction.
W dzisiejszych czasach nie ma opcji, aby być alfą i omegą we wszystkim. Epoka ludzi renesansu bezpowrotnie minęła. Dlatego także uważam, że nie jest wstydem zapytać o coś, poprosić o wyjaśnienie danego tematu ludzkim językiem. Ja to nazywam tłumaczeniem z polskiego na nasze.
47 2024-11-25 19:41:07 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-11-25 19:41:54)
Istotka6 napisał/a:Wychodzę z założenia, że dobrze mieć cokolwiek do powiedzenia z każdej dziedziny. Oczywiście nie udawać znawcy. Chodzi o wyrażanie własnego zdania, dopytywanie, zainteresowanie.
Zapytałam Miska o to, jakie kobiety lubi. Odpowiedział - jakieś.
Dopytalam
Co miał na myśli? Mające własne zdanie, zainteresowania, ale też o szerokich horyzontach
Co potwierdza rozmowa z kolegą co korzysta z aplikacji, który wprost narzekał, że dużo kobiet rozmawia na zasadzie "no nie wiem, może, nie wiem a jak Ty?"Oczywiście nie twierdzę, że jesteś z tych kobiet
To prawda. wierze, że tak jest. A MIMO TO, najczęściej wybiorą takie babki do związku.
Tak jak napisała madoja: większości wystarczy, że babka jest MIŁA (brrr..nie znoszę tego jałowego określenia). Jak jest średnia to ma być miła i opiekuńcza, albo nimfomanka najlepiej.
Jak jest ładna i powyżej, może być mądra. Wybaczą jej to
Ale nie koniecznie tak musi być
Misiek przede mną byl z modelką, naprawdę śliczną. Mówił, że po prostu nie miał z Nią o czym rozmawiać, inny poziom intelektualny (on jest niezwykle inteligentny)
Wspólnym mianownikiem jest u nas uroda, chociaż nie jestem modelką, to jednak każdy chodnik to wybieg, jestem uważana za bardzo atrakcyjną. Chociaż uważam, że ładniejsza jest ona
Nie mniej, zgadzam się, że w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na urodę obu Pań, ale to nie jest najważniejsze, a że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu wzrokowcami...
Miła ponoć też nie jestem a tamta była miła
48 2024-11-25 19:44:03 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2024-11-25 19:44:25)
Uroda urodą, wiadomo, że jest pożądana ale rozmawiać też trzeba mieć o czym. Do dziś pamiętam jeden z pierwszych, charakterystycznych dla męża komplementów "jesteś chyba pierwszą kobietą, z którą mam tak samo ochotę rozmawiać co ją.... no wiecie co"
R_ita2 napisał/a:Nie szukałabym winy w tym, że nie masz wiedzy w ich dziedzinach. Nasuwają mi się takie pytania- lubisz i umiesz słuchać innych? Wyrażasz prawdziwe zainteresowanie tym co druga strona ma Ci do powiedzenia? Wyrażasz żywe zainteresowanie owymi zagadnieniami czyli niejako zainteresowanie tą osobą? Dopytujesz, wnikasz? Czy po prostu potakujesz "aha"?
Jak ja sobie przypomnę pierwsze rozmowy z jeszcze mężem... nie miałam pojęcia w połowie o czym on pierniczy, ale umial zainteresować i zaintrygować i ja chciałam wiedzieć. I rozmowa się kręciła.
Tak, tutaj akurat moze byc problem z odbiorem mojej osoby. Z powodu zawstydzenia niewiedza w ich tematach/dyskomfortu spuszczalam oczy, 'tracilam mowe', odwracalam glowe, a nawet probowalam wyjsc do innego pomieszczenia uzasadniajac to pogorszeniem samopoczucia.
To masz odpowiedź na swój problem.
Misiek przede mną byl z modelką, naprawdę śliczną. Mówił, że po prostu nie miał z Nią o czym rozmawiać, inny poziom intelektualny (on jest niezwykle inteligentny)
Wspólnym mianownikiem jest u nas uroda, chociaż nie jestem modelką, to jednak każdy chodnik to wybieg, jestem uważana za bardzo atrakcyjną. Chociaż uważam, że ładniejsza jest ona
Nie mniej, zgadzam się, że w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na urodę obu Pań, ale to nie jest najważniejsze, a że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu wzrokowcami...
Miła ponoć też nie jestem a tamta była miła
Zgadza się.
Ja jestem zdania, że im ładniejsza kobieta (wg swojego faceta), tym może być bardziej sobą przy nim. I nieważne czy to "sobą" oznacza w tym momencie bycie wredną, kłótliwą, problematyczną.
Przekonałam się o tym wielokrotnie. Nie żebym była jakaś wredna BEZ POWODU , ale przy mężu od początku czułam, że nie muszę sie wstrzymywać z niczym praktycznie.
Wcześniej tez byłam sobą, ale z racji, że nie było takiego dopasowania to jednak trochę inaczej to wyglądało.
Z kolei zawsze szkoda mi było tych koleżanek i zła byłam na facetów, że laska która ma łeb jak sklep przysłowiowy, która jest np. panią doktor, nie wzbudza takiego zainteresowania, tylko dlatego, że nie jest jakimś top z wyglądu (choć jest atrakcyjna w moim mniemaniu, tyle, że niestandardowa uroda), no i zbyt zmęczona często żeby farmazonić o seksie jak niektóre nimfomanki.
I nieważne ile ma do powiedzenia (a ma DUŻO), to faceci zwykle pod byle pretekstem rezygnowali. Po czym wybierali jakąś Stasię, która prowadzi swoją działalnośc w postaci nakładania tipsów.
Nie żeby w tym było coś złego, ale litości..
Także pustota większości facetów i ich hipokryzja w tym temacie nie zna granic.
51 2024-11-25 20:29:59 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-11-25 20:34:14)
Istotka6 napisał/a:Misiek przede mną byl z modelką, naprawdę śliczną. Mówił, że po prostu nie miał z Nią o czym rozmawiać, inny poziom intelektualny (on jest niezwykle inteligentny)
Wspólnym mianownikiem jest u nas uroda, chociaż nie jestem modelką, to jednak każdy chodnik to wybieg, jestem uważana za bardzo atrakcyjną. Chociaż uważam, że ładniejsza jest ona
Nie mniej, zgadzam się, że w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na urodę obu Pań, ale to nie jest najważniejsze, a że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu wzrokowcami...
Miła ponoć też nie jestem a tamta była miłaZgadza się.
Ja jestem zdania, że im ładniejsza kobieta (wg swojego faceta), tym może być bardziej sobą przy nim. I nieważne czy to "sobą" oznacza w tym momencie bycie wredną, kłótliwą, problematyczną.
Przekonałam się o tym wielokrotnie. Nie żebym była jakaś wredna BEZ POWODU , ale przy mężu od początku czułam, że nie muszę sie wstrzymywać z niczym praktycznie.
Wcześniej tez byłam sobą, ale z racji, że nie było takiego dopasowania to jednak trochę inaczej to wyglądało.Z kolei zawsze szkoda mi było tych koleżanek i zła byłam na facetów, że laska która ma łeb jak sklep przysłowiowy, która jest np. panią doktor, nie wzbudza takiego zainteresowania, tylko dlatego, że nie jest jakimś top z wyglądu (choć jest atrakcyjna w moim mniemaniu, tyle, że niestandardowa uroda), no i zbyt zmęczona często żeby farmazonić o seksie jak niektóre nimfomanki.
I nieważne ile ma do powiedzenia (a ma DUŻO), to faceci zwykle pod byle pretekstem rezygnowali. Po czym wybierali jakąś Stasię, która prowadzi swoją działalnośc w postaci nakładania tipsów.
Nie żeby w tym było coś złego, ale litości..
Także pustota większości facetów i ich hipokryzja w tym temacie nie zna granic.
Z pierwszą częścią się zgadzam
Natomiast z drugą już nie zupełnie. Daleka jestem od oceniania wartości kobiet pod względem wykonywania zawodu. Pani Stasia może mieć dobre serce i po prostu mądrość życiową, a Pani Doktor może być zaślepioną w sobie egocentryczka, co myśli, że postradała wszystkie rozumy i facet miał już dość. Ludzie różnymi kryteriami się kierują, to też kwestia doświadczenia życiowego, za jakiś czas wszystkie będziemy brzydkie. Liczyć się będzie to jakie jesteśmy.
Ale rozumiem, że zmierzasz do stereotypu pod względem wyglądu Pani co zajmuje się tipsami. Nadal są razem?
Wydaje mi się, że po prostu trafiła Pani Doktor na nie tego gościa co trzeba, innemu by była 10/10, a facet też ma prawo realizować się życiowo, w wyborze partnerki do realizacji fantazji seksualnych też
Temat urody to tak naprawdę temat rzeka, ile jest gustów, tyle też jest motywów postępowań
Facetów bym za to też nie potępiała, kobiety również podobnie potrafią się zachowywać
Edit. Nie zawsze tylko o urodę chodzi
Myślę, że obie się podobały, tym się kierował na początku, a po poznaniu coś innego zdecydowało
Jesteś straszną sztywniarą i brakuje ci dystansu do siebie. Za każdym razem zakładasz koronę na głowę i boisz się, że ta korona ci spadnie z głowy. To tak obrazowo.
Litości.
Serio masz niskie obycie z mężczyznami w ogóle.
Jeżeli mężczyzna skupiła by sie tylko na tym, jak to fajnie by mieć przy boku kogoś z podobnymi zainteresowaniami, to by ożenił sie z innym facetem.
Juz pomne faktu że żenić sie nie trzeba, bo od tego ma przyjaciół.
Ja interesuje sie kolarstwem, botaniką bushcraftem.
Moja zona historia i astronomią.
Mimo że sa to kompletnie róze zainteresowania, to okazuje sie że bardzo łatwo je połączyć.
Bo gdzie jest najmniejsze zanieczyszczenie świetlne? w wielkich kompleksach leśnych
A jak najlepiej zwiedzać rożne krainy historyczne? Na rowerze.
New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
O, to może będziesz znać odpowiedź - co to jest wymiar peryferyczny i ogniskowy w psychologii? Bo mało co można znaleźć w polskich internetach, a akurat ostatnio nie było mnie na zajęciach.
Do tematu jednak wracając, to uświadomił mi twój wątek, ze prawie wszyscy ścisłowcy, jakich znam, mają za żony ścisłowców. Nic w końcu tak nie smakuje jak dobra rozmowa na temat.
dziewczynaszamana699 napisał/a:New Me napisał/a:A jakie Ty masz zainteresowania?
Takie jak wymieniłam przy innych kobietach - Literatura, psychologia. I wydaje mi się że to bardzo częste.
O, to może będziesz znać odpowiedź - co to jest wymiar peryferyczny i ogniskowy w psychologii? Bo mało co można znaleźć w polskich internetach, a akurat ostatnio nie było mnie na zajęciach.
Do tematu jednak wracając, to uświadomił mi twój wątek, ze prawie wszyscy ścisłowcy, jakich znam, mają za żony ścisłowców. Nic w końcu tak nie smakuje jak dobra rozmowa na temat.
Ja tez ale nie dziwie sie, human jest nudny a humanisci maja o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Ja tez ale nie dziwie sie, human jest nudny a humanisci maja o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Humaniści mają inną maniere wyrażania pogladów i bardzo dobrze umieją grać na emocjach zupełnie pomijając fakty i wszelki probabilizm zdarzeń.
Przykładowo omawianie w szkole Romeo i Julia. Ksiązka jest o 2 niezrównoważonych psyhicznie emo nastolatkach. Ale omawia się ją jako romans, szansa na pogodzenie zwaśnionych rodow itp itd. I jak jeste w szkole to nauczyciel tak nawiguje lekcją że wszyscy to łykają.
Oj, to już zależy jak omawiać, są i poloniści wyższych lotów. Mnie się kiedyś strasznie spodobało omówienie "Lalki" Prusa jako opisu paskudnego stalkingu w wykonaniu niejakiego Stanisałwa W. z panną Izabelą Ł. w charakterze ofiary. W wykonaniu polonistki i w klasie, nie w ramach rozmów towarzyskich.
Protestuję natomiast przeciw twierdzeniu, że human jest nudny. Może być nudny tak samo jak kulka tocząca się po równi pochyłej, nie wspominając o jakichś przebiegach zmienności funkcji czy procesach chemicznych. Szkoła potrafi spaskudzić absolutnie wszystko.
Fakty i probabilizm zdarzeń na przykład wielce przydatne są w badaniach historycznych, zwłaszcza w aspekcie rewizji tego, co to "wiadomo, że" czyli obalania różnych różności.
Swoja drogą czy filozofia to human czy nie?
Halina3.1 napisał/a:Ja tez ale nie dziwie sie, human jest nudny a humanisci maja o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Humaniści mają inną maniere wyrażania pogladów i bardzo dobrze umieją grać na emocjach zupełnie pomijając fakty i wszelki probabilizm zdarzeń.
Przykładowo omawianie w szkole Romeo i Julia. Ksiązka jest o 2 niezrównoważonych psyhicznie emo nastolatkach. Ale omawia się ją jako romans, szansa na pogodzenie zwaśnionych rodow itp itd. I jak jeste w szkole to nauczyciel tak nawiguje lekcją że wszyscy to łykają.
Prawda, do tego lubią manipulować. Jak tylko taki wypowie swoje argumenty, typ wiadomo z kim masz do czynienia. Szkoła to ogólnie jakiś kosmos, dla mnie omawianie literatury to była straszna męczarnia. Raz, że niecierpie fikcji. Dwa, że wszystkie te starocia to strasznie toksyczne szambo. Dobry przykład z tym Romeo i Julia, z każdym starym gniotem tak miałam w klasie każdy się zachwycal jaki to piękny romans, mi się zbierało na wymioty i zastanawiałam się czy ich wszystkich posralo żeby gloryfikować przemoc i toksyczność.
59 2024-11-26 02:18:25 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-11-26 02:32:21)
Oj, to już zależy jak omawiać, są i poloniści wyższych lotów. Mnie się kiedyś strasznie spodobało omówienie "Lalki" Prusa jako opisu paskudnego stalkingu w wykonaniu niejakiego Stanisałwa W. z panną Izabelą Ł. w charakterze ofiary. W wykonaniu polonistki i w klasie, nie w ramach rozmów towarzyskich.
Protestuję natomiast przeciw twierdzeniu, że human jest nudny. Może być nudny tak samo jak kulka tocząca się po równi pochyłej, nie wspominając o jakichś przebiegach zmienności funkcji czy procesach chemicznych. Szkoła potrafi spaskudzić absolutnie wszystko.
Fakty i probabilizm zdarzeń na przykład wielce przydatne są w badaniach historycznych, zwłaszcza w aspekcie rewizji tego, co to "wiadomo, że" czyli obalania różnych różności.Swoja drogą czy filozofia to human czy nie?
W porównaniu do przebiegów zmienności funkcji to human jest nudny jak flaki z olejem. Tzn wg mnie oczywiście. Miałam na studiach parę przedmiotów- zapychaczy typu etyka i to co przerabialiśmy było nawet ciekawe ale sposób w jaki trzeba było opracować materiał to było takie lanie wody i maslo maslane. Jak miałam pisać te eseje humanistyczne to mi się szło powiesić z nudy. Rozgryzłam co te humanskie profesorki lubią najbardziej i pisałam wg tego klucza, a oni się zachwycali nad moją wnikliwością. Te przedmioty to były najłatwiejsze A. Ale i tak mnie potwornie nudzily.
Filozofia to chyba nie do końca human ale bliżej jej do humana niż do ścisłych.
Ale uwierz, nie chodzi o zainteresowania
Generalnie masz rację. Nie ma większego znaczenia jaką pasję ma kobieta. Wszak to jej sprawa. Dla mnie jest ważne, aby jakieś miała, bo to jest (prawie) zawsze dobry znak - bo takie osoby potrafią się zaangażować, potrafią być oddane czemuś na 100% i najczęściej mają swoje własne zdanie, a nie na zasadzie wiecznego księżniczkowania "nie wiem, wymyśl coś".
Ale to działa w sytuacjach, jak ktoś jest w stanie oddzielić pasję od życia codziennego.
Problem w tym, że nie brakuje kobiet zainteresowanych 'literaturą, filmem i psychologią', które nagminnie mieszają swoje wyobrażenia z rzeczywistością. Jak związek to wiadomo, że ma wyglądać jak jedna z głupawych komedii romantycznych z Matthew Mcconaughey wymieszana z Greyem, a zainteresowanie psychologią bywa po prostu zasłoną dymną do regularnego serwowania shit testów. Tudzież doszukiwania się w każdej wypowiedzi drugiego dna i ukrytych motywów.
Halina3.1 napisał/a:Ja tez ale nie dziwie sie, human jest nudny a humanisci maja o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Humaniści mają inną maniere wyrażania pogladów i bardzo dobrze umieją grać na emocjach zupełnie pomijając fakty i wszelki probabilizm zdarzeń.
Przykładowo omawianie w szkole Romeo i Julia. Ksiązka jest o 2 niezrównoważonych psyhicznie emo nastolatkach. Ale omawia się ją jako romans, szansa na pogodzenie zwaśnionych rodow itp itd. I jak jeste w szkole to nauczyciel tak nawiguje lekcją że wszyscy to łykają.
A to akurat bardzo fajny przykład, bo Szekspir u mnie był kilkukrotnie. Różnice w ocenie zachowania ze względu na inne realia to motyw najczęściej poruszany wątek nawet na religii (jak dobrze pamiętam, Maryja miała poniżej 15 lat jak rodziła Jezusa i dlatego niezbędna była droga krzyżowa, bo samo ukrzyżowanie to za mało). Inne czasy = inne normy moralne, a w związku z tym inne rozumienie historii.
Podobnie i w innych lekturach, bo w Krzyżykach Danusia miała 12 lat na początku a Jagienka 15.
Julia od Romea miała lat 14. Romeo był niewiele straszy.
Zwaśnione rody nie łączą się w miłości nastolatków, ale w tragizmie ich śmierci, a kontrast zachowań i ich wyolbrzymienie jest celowym zabiegiem autora. Jeśli interpretujesz to dzieło jedynie jako romansidło emo nastolatków, to albo nie zrozumiałaś tej historii, albo miałaś chujowych nauczycieli.
62 2024-11-26 13:10:56 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-26 13:12:31)
Usłyszałam kiedyś od mężczyzny że jeżeli relacja ma fajnie funkcjonować, część zaintetesowań trzeba podzielać, a inne można mieć odmienne zupełnie.
Zgadzam się z tym.
Oczywiście że są mężczyźni zainteresowani literaturą i sztuką i mogą hyc to jednocześnie ściśle umysły.
Szeptuch napisał że można pasję łączyć niektóre że sobą i się nimi podzielić.
Ale najpierw to Autorka musiałaby się trochę w nawiązywaniu relacji międzyludzkich podciągnąć, bo chyba słabo jest.
Trening czyni mistrza i wiele spotkań w różnym charakterze przed nią.
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Ja tez ale nie dziwie sie, human jest nudny a humanisci maja o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Humaniści mają inną maniere wyrażania pogladów i bardzo dobrze umieją grać na emocjach zupełnie pomijając fakty i wszelki probabilizm zdarzeń.
Przykładowo omawianie w szkole Romeo i Julia. Ksiązka jest o 2 niezrównoważonych psyhicznie emo nastolatkach. Ale omawia się ją jako romans, szansa na pogodzenie zwaśnionych rodow itp itd. I jak jeste w szkole to nauczyciel tak nawiguje lekcją że wszyscy to łykają.A to akurat bardzo fajny przykład, bo Szekspir u mnie był kilkukrotnie. Różnice w ocenie zachowania ze względu na inne realia to motyw najczęściej poruszany wątek nawet na religii (jak dobrze pamiętam, Maryja miała poniżej 15 lat jak rodziła Jezusa i dlatego niezbędna była droga krzyżowa, bo samo ukrzyżowanie to za mało). Inne czasy = inne normy moralne, a w związku z tym inne rozumienie historii.
Podobnie i w innych lekturach, bo w Krzyżykach Danusia miała 12 lat na początku a Jagienka 15.
Julia od Romea miała lat 14. Romeo był niewiele straszy.
Zwaśnione rody nie łączą się w miłości nastolatków, ale w tragizmie ich śmierci, a kontrast zachowań i ich wyolbrzymienie jest celowym zabiegiem autora. Jeśli interpretujesz to dzieło jedynie jako romansidło emo nastolatków, to albo nie zrozumiałaś tej historii, albo miałaś chujowych nauczycieli.
Ja tam mysle, ze zamiast romansidel o emo nastolatkach i fantazji starych prykow o 12 latkach, lepiej by bylo jakby nas nauczyli rozliczac podatki. Bardziej by nam sie to przydalo.
Jack Sparrow napisał/a:SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Humaniści mają inną maniere wyrażania pogladów i bardzo dobrze umieją grać na emocjach zupełnie pomijając fakty i wszelki probabilizm zdarzeń.
Przykładowo omawianie w szkole Romeo i Julia. Ksiązka jest o 2 niezrównoważonych psyhicznie emo nastolatkach. Ale omawia się ją jako romans, szansa na pogodzenie zwaśnionych rodow itp itd. I jak jeste w szkole to nauczyciel tak nawiguje lekcją że wszyscy to łykają.A to akurat bardzo fajny przykład, bo Szekspir u mnie był kilkukrotnie. Różnice w ocenie zachowania ze względu na inne realia to motyw najczęściej poruszany wątek nawet na religii (jak dobrze pamiętam, Maryja miała poniżej 15 lat jak rodziła Jezusa i dlatego niezbędna była droga krzyżowa, bo samo ukrzyżowanie to za mało). Inne czasy = inne normy moralne, a w związku z tym inne rozumienie historii.
Podobnie i w innych lekturach, bo w Krzyżykach Danusia miała 12 lat na początku a Jagienka 15.
Julia od Romea miała lat 14. Romeo był niewiele straszy.
Zwaśnione rody nie łączą się w miłości nastolatków, ale w tragizmie ich śmierci, a kontrast zachowań i ich wyolbrzymienie jest celowym zabiegiem autora. Jeśli interpretujesz to dzieło jedynie jako romansidło emo nastolatków, to albo nie zrozumiałaś tej historii, albo miałaś chujowych nauczycieli.
Ja tam mysle, ze zamiast romansidel o emo nastolatkach i fantazji starych prykow o 12 latkach, lepiej by bylo jakby nas nauczyli rozliczac podatki. Bardziej by nam sie to przydalo.
Ja ubolewam, że w szkole nie ma podstaw psychologii, sposobów radzenia sobie z emocjami. Niby było jakieś wychowanie do życia w rodzinie, ale więcej czasu poświęcało się religii w szkole (WTF?!)
Halina3.1 napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:A to akurat bardzo fajny przykład, bo Szekspir u mnie był kilkukrotnie. Różnice w ocenie zachowania ze względu na inne realia to motyw najczęściej poruszany wątek nawet na religii (jak dobrze pamiętam, Maryja miała poniżej 15 lat jak rodziła Jezusa i dlatego niezbędna była droga krzyżowa, bo samo ukrzyżowanie to za mało). Inne czasy = inne normy moralne, a w związku z tym inne rozumienie historii.
Podobnie i w innych lekturach, bo w Krzyżykach Danusia miała 12 lat na początku a Jagienka 15.
Julia od Romea miała lat 14. Romeo był niewiele straszy.
Zwaśnione rody nie łączą się w miłości nastolatków, ale w tragizmie ich śmierci, a kontrast zachowań i ich wyolbrzymienie jest celowym zabiegiem autora. Jeśli interpretujesz to dzieło jedynie jako romansidło emo nastolatków, to albo nie zrozumiałaś tej historii, albo miałaś chujowych nauczycieli.
Ja tam mysle, ze zamiast romansidel o emo nastolatkach i fantazji starych prykow o 12 latkach, lepiej by bylo jakby nas nauczyli rozliczac podatki. Bardziej by nam sie to przydalo.
Ja ubolewam, że w szkole nie ma podstaw psychologii, sposobów radzenia sobie z emocjami. Niby było jakieś wychowanie do życia w rodzinie, ale więcej czasu poświęcało się religii w szkole (WTF?!)
Fakt to by sie przydalo. U mnie nie bylo religii. Ale psychologii tez nie bylo. Ogolnie malo bylo praktycznych przedmiotow. Tylko kto mialby uczyc tej psychologii, bo do tego trzeba sie nadawac a nauczyciele z tego co pamietam, to w wiekszosci nie nadawali sie nawet do jakiejkolwiek interakcji z dziecmi/ mlodzieza.