Chciałbym prosić o poradę, słowo i jakiekolwiek sugestie na temat relacji w której od pewnego czasu się znajduje.
Od 2 lat byłem sam, nie szukałem stałego związku, mam znajomych, dobre życie, pojawiały się przelotne relacje ale w żadnej z nich nie pojawiały się żadne większe uczucia. Parę miesięcy temu przez przypadek zacząłem pisać z pewną kobietą która jak się okazało praktycznie jest moją sąsiadką, nasi rodzice się znają, za czasów szkolnych mieliśmy wspólnych znajomych, ogólnie kompletnie nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu a okazało się że łączy nas bardzo bardzo dużo. Po krótkim epizodzie znajomości online spotkaliśmy się pierwszy raz i od tego momentu sytuacja mocno się rozkręciła. Od pierwszego spotkania złapaliśmy super kontakt więc zaczęliśmy się spotykać coraz częściej (2-3 razy w tygodniu), oboje nie mogliśmy się wręcz doczekać jak uda nam się zobaczyć a jak już się widzieliśmy nie przejmowaliśmy się tym że oboje rano musimy wstać. Wszystko to trwało parę tygodni, pojawiły się pocałunki, bliskość, zaczęliśmy coraz bardziej przenikać w swoje życie. W pewnym momencie zaczęliśmy również rozmowy o naszych uczuciach, przeszłości, a wszystko to doprowadziło do momentu w którym stwierdziliśmy że możemy nazwać się parą. Dowiedziałem się wtedy że gdy pierwszy raz się spotkaliśmy poczuła ona coś czego nie poczuła nigdy wcześniej, że wiedziała dobrze że będziemy razem (dziewczyna od 3 lat była sama, w życiu miała jeden krótki związek, tak to spotykała się z facetami ale każdego po kolei odrzucała po krótszym bądź dłuższym czasie, z żadnym nie była blisko) Ogólnie cała sytuacja stała się dla niej nowością przez co tak naprawdę zaczęły pojawiać się drobne problemy, dużo o tym rozmawialiśmy, starałem się to wszystko zrozumieć, na tym etapie wspominała mi że w jej głowie są wątpliwości co do tego czy to jest tak jak ma być. W tym momencie zacząłem bardzo mocno starać się o nią i jej uczucia, na tym etapie pojawiła się również sytuacja w której odbyliśmy poważną rozmowę z powodu jej wątpliwości zakończona powrotem do swoich domów i czasem na „uspokojenie” emocji i podjęcie decyzji. Finalnie jednak gdy odwiozłem ją do domu odrazu zaczęliśmy pisać a od niej padły słowa że nie wie co jej przyszło do głowy i że bardzo nie chce mnie stracić, spotkaliśmy się po 20 minutach ponownie i oboje zrozumieliśmy że naprawdę chcemy ze sobą być. Od tego momentu ustaliśmy nowe zasady, jeszcze więcej zaczęliśmy rozmawiać i teraz odrazu mówimy sobie co nam się nie podoba oraz co czujemy oraz jakie są nasze emocje. 3 tygodnie temu miała ona wyjazd firmowy na 1.5 tygodnia podczas którego trochę się kłóciliśmy ale mimo to codziennie rozmawialiśmy przez telefon, dzwoniła, pisała, naprawdę mocno się starała aby było nam łatwiej, po powrocie znów pokazała mi że jej zależy, stwierdziła że mocno uświadomiła sobie że czekam tu na nią i mocno tęskniła. Wszystko to mocno uświadamia mnie że naprawdę między nami jest coś fajnego, ale mam jeden problem, chciałbym prosić was o radę co z tym zrobić. Jak widzicie jest pełno sygnałów że ona naprawdę coś czuję, zresztą mimo wieku to ze mną miała swoje pierwsze razy, jak się widzimy (teraz ma sesję przez co są z tym lekkie problemy) to naprawdę jest w niej pełno radości, tuli się, nie chce puścić, po prostu czuć od niej to uczucie. Po tym wszystkim jednak przychodzi kolejny dzień w którym oboje wracamy do swoich żyć (oboje pracujemy po 9-12h w swoich działalnościach, ona dodatkowo studiuje, 2 lata temu przeszła przez to epizod depresyjny) i w te zwykłe dni jakby jej zaangażowanie bardzo maleje, czasem przekłada bądź odwołuje plany z względów nauki, jej odpowiedzi są mocno zdawkowe, a ona nagle jakby trzeźwieje z tego stanu „miłości”, gdy spędzamy czas razem planujemy dużo do przodu (wyjazdy, wyjścia, wspólne imprezy które mają mieć miejsce za 2/3 miesiące) a te plany dają jej dużo radości i sama wymyśla wręcz jak to rozwiązać, a jak wracamy do codzienności to każdy taki temat praktycznie ignoruje. Odczuwam po prostu taki brak stabilizacji, taką huśtawkę w której raz jej emocje są totalnie wysokie i jest ona najbliżej jak się da, a potem spadek i poczucie jakby to jednak było jej obojętne/nie tak ważne jak wydaje się gdy zapomina o bożym świecie. Czy jest to problem z moją interpretacją a jej zachowanie wynika z ogromnej ilości obowiązków? Czy może po prostu jest to taka luźna relacja w której może uciec od codzienności, jeżeli tak to po co te plany? Czy powinienem wrzucić na luz i aż tak bardzo nie przejmować się takim stanem rzeczy tylko po prostu skupić się na tym że jest nam dobrze razem? Bardzo mi na niej zależy i boję się że takie spotykanie się rzadziej jak przez sesję czy ogólnie gorszy kontakt między spędzaniem czasu możemy się od siebie oddalić.