"komplementy" mojej mamy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

Temat: "komplementy" mojej mamy

Zakładam temat bo trudno mi ocenić czy ja przesadzam, czy jednak mam rację.

Z mamą mam super kontakt, to moja najlepsza przyjaciółka. Mimo że mam swoją rodzinę, to często zabieramy ją na wyjazdy czy wakacje. Przez telefon gadamy codziennie, a odwiedzamy ją raz na tydzień, może raz na 2 tygodnie (mieszka bardzo blisko).

Muszę przyznać że za każdym razem gdy mnie widzi, zachwyca się mną, mówi mnóstwo komplementów. Że jestem piękna, mądra i dobra, że młodnieję zamiast się starzeć, że mam piękną cerę, śliczne usteczka, ładne nogi itp. Naprawdę mnóstwo komplementów. Powtarza mi też co mówili jacyś jej znajomi lub sąsiedzi, że jestem taka piękna.
Niestety te miłe rzeczy - chyba dla równowagi - okupione są słowami przykrymi. Miałam kiedyś wrednego chłopaka który mówił mi przykrości, ale nawet on nigdy nie powiedział TYLE co moja mama.

Coś o mnie. Jestem chyba ogólnie uznawana za ładną, moja największa duma to włosy (do połowy pupy, bardzo gęste loki, i parę razy się zdarzyło że ludzie pytali czy noszę perukę), cera i twarz. Niestety mam trochę nadwagi, zawsze miałam, ale jakoś z tym żyłam, miałam chłopaków, mężowi też się podobam więc ok. Jednak miałam i mam kompleksy i ona doskonale o tym wie. Nie lubię się wyróżniać, wolę ubrać się na szaro żeby zniknąć w tłumie itd. Mama oczywiście mi dogadywała typu "tata i ja szczupli, w kogo ty AŻ TAK wyglądasz?! ale AŻ TAK?!". Gdy niedawno postanowiłam się odchudzać, była cała szczęśliwa ale dodała swoje trzy grosze "ja już byłam przerażona jak ty wyglądasz, taki podbródek! mam ci szczerze powiedzieć jak wyglądałaś?! mam?! chcesz, chcesz?!". Dodam że wcale nie byłam jakaś giga otyła, i uważam że jej słowa były na wyrost.

Teraz, gdy schudłam, słyszę od niej "przestań się odchudzać! tak ci się przypatrywałam i twarz zaczyna ci zwisać". Wieczorem oglądałam swoją twarz, naciągałam ją palcami po bokach i myślałam że może faktycznie...
A było to przykre, bo moją twarz uważam obiektywnie za miłą dla oka i młodą. A mówiąc takie rzeczy wytrąca mi moje nieliczne powody do dumy z wyglądu.

No więc poza zwisającą twarzą, wg niej zrobiła mi się "fałda na szyi", czego ja nie widzę.

W ciągu ostatnich tygodni usłyszałam następujące rzeczy o sobie:
- masz brzydką skórę na nogach, jak ruda osoba
- przestań nosić obcisłe rzeczy, bo jak siadasz to widać fałdy na brzuchu, noś luźne bo powinnaś to wszystko zakryć
- jakieś grudki masz na twarzy (a na serio moja cera na twarzy jest porcelanowa, bez żadnej skazy)
- nie chciałabym mieć takich włosów jak twoje, same problemy (sama ma krótkie, rzadkie włosy)
- masz grube palce
- do swojej postury masz małe cycki
- moi koledzy mówią że się brzydzą kobiet z nadwagą, że to tak obrzydliwe że od razu by ją wykopali z domu (sama ostatnio schudła, wygląda bardzo chudo, ma 40-parę kg, ale jest z tego dumna), podkreśla że wszyscy mężczyźni jakich zna lubią właśnie takie szczupłe jak ona, a nienawidzą nadwagi u kobiety; niby mówi o tym bez związku ze mną, no ale jak miało mnie to nie boleć?

Gdy byłyśmy u szczytu schodów na wieżę widokową, powiedziała głośno "no tobie to się przyda żeby się ruszać!", mimo że obok stali jacyś faceci i słyszeli, zrobiło mi się głupio, powiedziałam jej żeby mówiła ciszej, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę: "chyba jesteś walnięta! jesteś przewrażliwiona".
Ogólnie to jej stały tekst, gdy mówię jej żeby przestała mi dogadywać: że to ja mam problem, bo jestem przewrażliwiona, albo że ona robi to dla mojego dobra. Że powinnam masować szyję, że powinnam schudnąć, a teraz że nie powinnam chudnąć bo "twarz mi zwisa". A do tego potrafi mi tygodniami wypominać, że jej zwróciłam uwagę, że to były żarty, a ja na nią wsiadłam, i ona potem przeżywa i płacze, bo ona ma dobre intencje a ja się obrażam.

Zresztą nie tylko z wyglądem podcina mi skrzydła, bo np. napisze do niej sms jakiś znajomy i ona chce odpisać coś mądrego i zabawnego, pyta mnie co odpisać, ja mówię że nie wiem, a ona "a taka niby jesteś inteligentna...". Niby w żartach ale wkurza mnie to, bo często tak mówi.

Ostatnio przy moim mężu powiedziała "ty to nigdy nie miałaś powodzenia, jeden za drugim cię rzucał". Wieczorem podczas rozmowy telefonicznej wyraziłam gniew i przypomniałam jej że miałam całkiem dużo chłopaków, a rozstania były różnie - raz z mojej inicjatywy, raz z ich. Oczywiście odpowiedź "o Jezu, przecież to były żarty, ja to wiem, Tomek (mój mąż) to wie, a tylko ty się obrażasz!".

Sama podkreśla że zawsze miała powodzenie, że teraz ją faceci zaczepiają na ulicy mówiąc że jest piękna (no może tak jest, bo nie wydaje mi się żeby kłamała).

Dla mnie nie do pojęcia jest komentować negatywnie czyjś wygląd. Nigdy przenigdy, wobec nikogo tego nie robię. Po jej wczorajszych tekstach popłakałam się w domu i zastanawiałam się czy czymś na to zasłużyłam.
Ale też rozważałam czy przypadkiem nie przesadzam. Może to zwyczajnie rzeczy, może każda matka taka jest. Może to rzeczywiście żarty, albo może mówi mi to z troski, żebym coś zrobiła.
Do tego może to stara data, gdzie ludzie mówili wszystko co myślą. Zauważyliście na pewno że starzy ludzie mówią nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Na głos potrafią powiedzieć "ale brzydki chłop", "ale gruba baba" itd.
Poza tym myślę, że może nawet nieświadomie, jest trochę zazdrosna o moją młodość i dlatego chce, żebym nie czuła się najlepiej ze sobą.

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-05-27 16:23:45)

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Myślę, że czas, żebyś pozbyła się kompleksów i potraktowała z humorem wypowiedzi mamy. Kiedy mama zobaczy, że jej opinie nie robią na tobie wrażenia i nie poświęcasz im uwagi, będzie ich mniej.
Mówi ci, że za mało się ruszasz? - nie tłumacz się - możesz odpowiedzieć - ale za to jak! smile
Traktuj siebie dobrze, zauważ swoje pozytywne strony. Czy wygląd zewnętrzny ma przesądzać o wszystkim? Poza tym nie musisz się wszystkim podobać.

3

Odp: "komplementy" mojej mamy

Mamy nie zmienisz, ona nawet nie wyciąga wniosków.
Jest toksyczna, dlatego powinnaś ograniczyć kontakt, ale jeśli mama jest Twoim respiratorem, to nic się nie zmieni.

Mówisz jej chociaż, że nie życzysz sobie jej uwag, że bardzo źle się z tym czujesz.

Nie usprawiedliwiaj jej, bo to nawet żadne stare pokolenie.

To nowe pokolenie nie pozwala sobie, żeby rodzice im wchodzili na głowę.

4

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Z mamą mam super kontakt, to moja najlepsza przyjaciółka.

To zawsze są patologiczne układy okraszone dużą ilością manipulacji.


Dla mnie nie do pojęcia jest komentować negatywnie czyjś wygląd.

Negging jest formą manipulacji.


Ale też rozważałam czy przypadkiem nie przesadzam.

Nie. Twoja matka jest po prostu toksyczna i powinnaś uciąć z nią kontakt do niezbędnego minium, czyli życzenia na urodziny/dzień matki, wizyty na święta i to tyle.

5

Odp: "komplementy" mojej mamy
Tamiraa napisał/a:
kłapouszka_be napisał/a:

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Myślę, że czas, żebyś pozbyła się kompleksów i potraktowała z humorem wypowiedzi mamy. Kiedy mama zobaczy, że jej opinie nie robią na tobie wrażenia i nie poświęcasz im uwagi, będzie ich mniej.
Mówi ci, że za mało się ruszasz? - nie tłumacz się - możesz odpowiedzieć - ale za to jak! smile
Traktuj siebie dobrze, zauważ swoje pozytywne strony. Czy wygląd zewnętrzny ma przesądzać o wszystkim? Poza tym nie musisz się wszystkim podobać.

Ja dziękuję za taki humor tongue

6

Odp: "komplementy" mojej mamy

Absolutnie NIE przesadzasz, a Twoja matka nie jest Twoją przyjaciółką, ale udaje przyjaciółkę. Równocześnie nie szanuje ani Ciebie, ani Twoich uczuć, stosuje przemoc emocjonalną i gaslighting, umniejszając Twoim emocjom i wprowadzając zamęt w interpretację tego, co słyszysz.
Również obstawiam, że jest zazdrosna o Twoją młodość, a swoje poczucie własnej wartości podnosi sobie Twoim kosztem.

Na Twoim miejscu nie bawiłabym się w żadne podchody, ale wprost powiedziała, że dotykają Cię jej słowa i nie życzysz sobie, aby się powtarzały. Nie daj przy tym zbić się z tropu, kiedy po raz kolejny usłyszysz, że jesteś przewrażliwiona, a to tylko żarty (to nie są żarty, ale wspomniany gaslighting, czyli jedna z najbardziej okrutnych form manipulacji). Jeśli się nie dostosuje, nie pozostaje Ci nic innego jak ograniczyć kontakty.
Jesteś dorosła, powinnaś nauczyć się stawiania granic, których innym nie wolno przekraczać.

7 Ostatnio edytowany przez GloriaSoul (2024-05-27 17:54:20)

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Zakładam temat bo trudno mi ocenić czy ja przesadzam, czy jednak mam rację.

Z mamą mam super kontakt, to moja najlepsza przyjaciółka. Mimo że mam swoją rodzinę, to często zabieramy ją na wyjazdy czy wakacje. Przez telefon gadamy codziennie, a odwiedzamy ją raz na tydzień, może raz na 2 tygodnie (mieszka bardzo blisko).

Muszę przyznać że za każdym razem gdy mnie widzi, zachwyca się mną, mówi mnóstwo komplementów. Że jestem piękna, mądra i dobra, że młodnieję zamiast się starzeć, że mam piękną cerę, śliczne usteczka, ładne nogi itp. Naprawdę mnóstwo komplementów. Powtarza mi też co mówili jacyś jej znajomi lub sąsiedzi, że jestem taka piękna.
Niestety te miłe rzeczy - chyba dla równowagi - okupione są słowami przykrymi. Miałam kiedyś wrednego chłopaka który mówił mi przykrości, ale nawet on nigdy nie powiedział TYLE co moja mama.

Coś o mnie. Jestem chyba ogólnie uznawana za ładną, moja największa duma to włosy (do połowy pupy, bardzo gęste loki, i parę razy się zdarzyło że ludzie pytali czy noszę perukę), cera i twarz. Niestety mam trochę nadwagi, zawsze miałam, ale jakoś z tym żyłam, miałam chłopaków, mężowi też się podobam więc ok. Jednak miałam i mam kompleksy i ona doskonale o tym wie. Nie lubię się wyróżniać, wolę ubrać się na szaro żeby zniknąć w tłumie itd. Mama oczywiście mi dogadywała typu "tata i ja szczupli, w kogo ty AŻ TAK wyglądasz?! ale AŻ TAK?!". Gdy niedawno postanowiłam się odchudzać, była cała szczęśliwa ale dodała swoje trzy grosze "ja już byłam przerażona jak ty wyglądasz, taki podbródek! mam ci szczerze powiedzieć jak wyglądałaś?! mam?! chcesz, chcesz?!". Dodam że wcale nie byłam jakaś giga otyła, i uważam że jej słowa były na wyrost.

Teraz, gdy schudłam, słyszę od niej "przestań się odchudzać! tak ci się przypatrywałam i twarz zaczyna ci zwisać". Wieczorem oglądałam swoją twarz, naciągałam ją palcami po bokach i myślałam że może faktycznie...
A było to przykre, bo moją twarz uważam obiektywnie za miłą dla oka i młodą. A mówiąc takie rzeczy wytrąca mi moje nieliczne powody do dumy z wyglądu.

No więc poza zwisającą twarzą, wg niej zrobiła mi się "fałda na szyi", czego ja nie widzę.

W ciągu ostatnich tygodni usłyszałam następujące rzeczy o sobie:
- masz brzydką skórę na nogach, jak ruda osoba
- przestań nosić obcisłe rzeczy, bo jak siadasz to widać fałdy na brzuchu, noś luźne bo powinnaś to wszystko zakryć
- jakieś grudki masz na twarzy (a na serio moja cera na twarzy jest porcelanowa, bez żadnej skazy)
- nie chciałabym mieć takich włosów jak twoje, same problemy (sama ma krótkie, rzadkie włosy)
- masz grube palce
- do swojej postury masz małe cycki
- moi koledzy mówią że się brzydzą kobiet z nadwagą, że to tak obrzydliwe że od razu by ją wykopali z domu (sama ostatnio schudła, wygląda bardzo chudo, ma 40-parę kg, ale jest z tego dumna), podkreśla że wszyscy mężczyźni jakich zna lubią właśnie takie szczupłe jak ona, a nienawidzą nadwagi u kobiety; niby mówi o tym bez związku ze mną, no ale jak miało mnie to nie boleć?

Gdy byłyśmy u szczytu schodów na wieżę widokową, powiedziała głośno "no tobie to się przyda żeby się ruszać!", mimo że obok stali jacyś faceci i słyszeli, zrobiło mi się głupio, powiedziałam jej żeby mówiła ciszej, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę: "chyba jesteś walnięta! jesteś przewrażliwiona".
Ogólnie to jej stały tekst, gdy mówię jej żeby przestała mi dogadywać: że to ja mam problem, bo jestem przewrażliwiona, albo że ona robi to dla mojego dobra. Że powinnam masować szyję, że powinnam schudnąć, a teraz że nie powinnam chudnąć bo "twarz mi zwisa". A do tego potrafi mi tygodniami wypominać, że jej zwróciłam uwagę, że to były żarty, a ja na nią wsiadłam, i ona potem przeżywa i płacze, bo ona ma dobre intencje a ja się obrażam.

Zresztą nie tylko z wyglądem podcina mi skrzydła, bo np. napisze do niej sms jakiś znajomy i ona chce odpisać coś mądrego i zabawnego, pyta mnie co odpisać, ja mówię że nie wiem, a ona "a taka niby jesteś inteligentna...". Niby w żartach ale wkurza mnie to, bo często tak mówi.

Ostatnio przy moim mężu powiedziała "ty to nigdy nie miałaś powodzenia, jeden za drugim cię rzucał". Wieczorem podczas rozmowy telefonicznej wyraziłam gniew i przypomniałam jej że miałam całkiem dużo chłopaków, a rozstania były różnie - raz z mojej inicjatywy, raz z ich. Oczywiście odpowiedź "o Jezu, przecież to były żarty, ja to wiem, Tomek (mój mąż) to wie, a tylko ty się obrażasz!".

Sama podkreśla że zawsze miała powodzenie, że teraz ją faceci zaczepiają na ulicy mówiąc że jest piękna (no może tak jest, bo nie wydaje mi się żeby kłamała).

Dla mnie nie do pojęcia jest komentować negatywnie czyjś wygląd. Nigdy przenigdy, wobec nikogo tego nie robię. Po jej wczorajszych tekstach popłakałam się w domu i zastanawiałam się czy czymś na to zasłużyłam.
Ale też rozważałam czy przypadkiem nie przesadzam. Może to zwyczajnie rzeczy, może każda matka taka jest. Może to rzeczywiście żarty, albo może mówi mi to z troski, żebym coś zrobiła.
Do tego może to stara data, gdzie ludzie mówili wszystko co myślą. Zauważyliście na pewno że starzy ludzie mówią nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Na głos potrafią powiedzieć "ale brzydki chłop", "ale gruba baba" itd.
Poza tym myślę, że może nawet nieświadomie, jest trochę zazdrosna o moją młodość i dlatego chce, żebym nie czuła się najlepiej ze sobą.

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Początek i koniec tekstu to jakbyś pisała o dwóch różnych osobach.
Współczuję takiej matki.
Ona rozładowuje na Tobie swoje złe emocje.
Widzi swoją nadchodzącą  starość, widzi jak nadgryza ją ząb czasu więc usiłuje dokopać Tobie, że jeszcze wiele lat młodości masz przed sobą.
Nie dawaj się, wyraź swój sprzeciw.

8 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-05-27 18:00:46)

Odp: "komplementy" mojej mamy

a co na to twój mąż? serio nie macie co razem robić ze tak ciagle do mamy biegasz i wydzwaniasz? jak inni ja odbierają? twój maz nigdy ne był zły jak słyszał jej teksty do ciebie?
imo ona jest złośliwa i dziwi mnie ze ty tego nie widzisz mimo ze placzesz z jej powodu. dziwne ze maz, tata, czy rzyjaciolki nigdy nie zwrocily na to twpjen uwagi. twój maz nigdy nie powiedział ze czuje się dziwnie jak widzi za placzesz przez mamę?

9

Odp: "komplementy" mojej mamy
GloriaSoul napisał/a:
kłapouszka_be napisał/a:

Zakładam temat bo trudno mi ocenić czy ja przesadzam, czy jednak mam rację.

Z mamą mam super kontakt, to moja najlepsza przyjaciółka. Mimo że mam swoją rodzinę, to często zabieramy ją na wyjazdy czy wakacje. Przez telefon gadamy codziennie, a odwiedzamy ją raz na tydzień, może raz na 2 tygodnie (mieszka bardzo blisko).

Muszę przyznać że za każdym razem gdy mnie widzi, zachwyca się mną, mówi mnóstwo komplementów. Że jestem piękna, mądra i dobra, że młodnieję zamiast się starzeć, że mam piękną cerę, śliczne usteczka, ładne nogi itp. Naprawdę mnóstwo komplementów. Powtarza mi też co mówili jacyś jej znajomi lub sąsiedzi, że jestem taka piękna.
Niestety te miłe rzeczy - chyba dla równowagi - okupione są słowami przykrymi. Miałam kiedyś wrednego chłopaka który mówił mi przykrości, ale nawet on nigdy nie powiedział TYLE co moja mama.

Coś o mnie. Jestem chyba ogólnie uznawana za ładną, moja największa duma to włosy (do połowy pupy, bardzo gęste loki, i parę razy się zdarzyło że ludzie pytali czy noszę perukę), cera i twarz. Niestety mam trochę nadwagi, zawsze miałam, ale jakoś z tym żyłam, miałam chłopaków, mężowi też się podobam więc ok. Jednak miałam i mam kompleksy i ona doskonale o tym wie. Nie lubię się wyróżniać, wolę ubrać się na szaro żeby zniknąć w tłumie itd. Mama oczywiście mi dogadywała typu "tata i ja szczupli, w kogo ty AŻ TAK wyglądasz?! ale AŻ TAK?!". Gdy niedawno postanowiłam się odchudzać, była cała szczęśliwa ale dodała swoje trzy grosze "ja już byłam przerażona jak ty wyglądasz, taki podbródek! mam ci szczerze powiedzieć jak wyglądałaś?! mam?! chcesz, chcesz?!". Dodam że wcale nie byłam jakaś giga otyła, i uważam że jej słowa były na wyrost.

Teraz, gdy schudłam, słyszę od niej "przestań się odchudzać! tak ci się przypatrywałam i twarz zaczyna ci zwisać". Wieczorem oglądałam swoją twarz, naciągałam ją palcami po bokach i myślałam że może faktycznie...
A było to przykre, bo moją twarz uważam obiektywnie za miłą dla oka i młodą. A mówiąc takie rzeczy wytrąca mi moje nieliczne powody do dumy z wyglądu.

No więc poza zwisającą twarzą, wg niej zrobiła mi się "fałda na szyi", czego ja nie widzę.

W ciągu ostatnich tygodni usłyszałam następujące rzeczy o sobie:
- masz brzydką skórę na nogach, jak ruda osoba
- przestań nosić obcisłe rzeczy, bo jak siadasz to widać fałdy na brzuchu, noś luźne bo powinnaś to wszystko zakryć
- jakieś grudki masz na twarzy (a na serio moja cera na twarzy jest porcelanowa, bez żadnej skazy)
- nie chciałabym mieć takich włosów jak twoje, same problemy (sama ma krótkie, rzadkie włosy)
- masz grube palce
- do swojej postury masz małe cycki
- moi koledzy mówią że się brzydzą kobiet z nadwagą, że to tak obrzydliwe że od razu by ją wykopali z domu (sama ostatnio schudła, wygląda bardzo chudo, ma 40-parę kg, ale jest z tego dumna), podkreśla że wszyscy mężczyźni jakich zna lubią właśnie takie szczupłe jak ona, a nienawidzą nadwagi u kobiety; niby mówi o tym bez związku ze mną, no ale jak miało mnie to nie boleć?

Gdy byłyśmy u szczytu schodów na wieżę widokową, powiedziała głośno "no tobie to się przyda żeby się ruszać!", mimo że obok stali jacyś faceci i słyszeli, zrobiło mi się głupio, powiedziałam jej żeby mówiła ciszej, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę: "chyba jesteś walnięta! jesteś przewrażliwiona".
Ogólnie to jej stały tekst, gdy mówię jej żeby przestała mi dogadywać: że to ja mam problem, bo jestem przewrażliwiona, albo że ona robi to dla mojego dobra. Że powinnam masować szyję, że powinnam schudnąć, a teraz że nie powinnam chudnąć bo "twarz mi zwisa". A do tego potrafi mi tygodniami wypominać, że jej zwróciłam uwagę, że to były żarty, a ja na nią wsiadłam, i ona potem przeżywa i płacze, bo ona ma dobre intencje a ja się obrażam.

Zresztą nie tylko z wyglądem podcina mi skrzydła, bo np. napisze do niej sms jakiś znajomy i ona chce odpisać coś mądrego i zabawnego, pyta mnie co odpisać, ja mówię że nie wiem, a ona "a taka niby jesteś inteligentna...". Niby w żartach ale wkurza mnie to, bo często tak mówi.

Ostatnio przy moim mężu powiedziała "ty to nigdy nie miałaś powodzenia, jeden za drugim cię rzucał". Wieczorem podczas rozmowy telefonicznej wyraziłam gniew i przypomniałam jej że miałam całkiem dużo chłopaków, a rozstania były różnie - raz z mojej inicjatywy, raz z ich. Oczywiście odpowiedź "o Jezu, przecież to były żarty, ja to wiem, Tomek (mój mąż) to wie, a tylko ty się obrażasz!".

Sama podkreśla że zawsze miała powodzenie, że teraz ją faceci zaczepiają na ulicy mówiąc że jest piękna (no może tak jest, bo nie wydaje mi się żeby kłamała).

Dla mnie nie do pojęcia jest komentować negatywnie czyjś wygląd. Nigdy przenigdy, wobec nikogo tego nie robię. Po jej wczorajszych tekstach popłakałam się w domu i zastanawiałam się czy czymś na to zasłużyłam.
Ale też rozważałam czy przypadkiem nie przesadzam. Może to zwyczajnie rzeczy, może każda matka taka jest. Może to rzeczywiście żarty, albo może mówi mi to z troski, żebym coś zrobiła.
Do tego może to stara data, gdzie ludzie mówili wszystko co myślą. Zauważyliście na pewno że starzy ludzie mówią nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Na głos potrafią powiedzieć "ale brzydki chłop", "ale gruba baba" itd.
Poza tym myślę, że może nawet nieświadomie, jest trochę zazdrosna o moją młodość i dlatego chce, żebym nie czuła się najlepiej ze sobą.

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Początek i koniec tekstu to jakbyś pisała o dwóch różnych osobach.
Współczuję takiej matki.
Ona rozładowuje na Tobie swoje złe emocje.
Widzi swoją nadchodzącą  starość, widzi jak nadgryza ją ząb czasu więc usiłuje dokopać Tobie, że jeszcze wiele lat młodości masz przed sobą.
Nie dawaj się, wyraź swój sprzeciw.

Rozbroił mnie ten "nadgryzajacy ząb czasu" big_smile

A tekst utorki zmęczył samym czytaniem.
A nie możesz zadzieje do mamy jeździć? Raz na miesiąc starczy. Albo jej powiedzieć, że jak Ci będzie docinać, to uszczuplisz kontakt?
Jak powie, że przesadzasz to powiedz, że to jej wina, bo sama do tego doprowadziła.

10 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2024-05-27 18:15:03)

Odp: "komplementy" mojej mamy
Priscilla napisał/a:

Absolutnie NIE przesadzasz, a Twoja matka nie jest Twoją przyjaciółką, ale udaje przyjaciółkę. Równocześnie nie szanuje ani Ciebie, ani Twoich uczuć, stosuje przemoc emocjonalną i gaslighting, umniejszając Twoim emocjom i wprowadzając zamęt w interpretację tego, co słyszysz.
Również obstawiam, że jest zazdrosna o Twoją młodość, a swoje poczucie własnej wartości podnosi sobie Twoim kosztem.

Na Twoim miejscu nie bawiłabym się w żadne podchody, ale wprost powiedziała, że dotykają Cię jej słowa i nie życzysz sobie, aby się powtarzały. Nie daj przy tym zbić się z tropu, kiedy po raz kolejny usłyszysz, że jesteś przewrażliwiona, a to tylko żarty (to nie są żarty, ale wspomniany gaslighting, czyli jedna z najbardziej okrutnych form manipulacji). Jeśli się nie dostosuje, nie pozostaje Ci nic innego jak ograniczyć kontakty.
Jesteś dorosła, powinnaś nauczyć się stawiania granic, których innym nie wolno przekraczać
.

Dokładnie tak.
Matka rekompensuje sobie własne niskie poczucie wartości wywlekając najmniejsze nawet Twoje niedoskonałości.
Ludzie, którzy są zadowoleni z własnego życia nie szukają dziury w cudzym. Gdybyś ją pytała o zdanie miałaby prawo mówić co myśli. W tym przypadku niczemu dobremu jej rady/oceny nie służą.

Jak będziesz rozmawiać z nią raz na tydzień a widzieć się raz na miesiąc, to będziesz mieć  mniej okazji do wysłuchiwania tego typu przykrości.

11 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-05-27 19:13:22)

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

- moi koledzy mówią że się brzydzą kobiet z nadwagą, że to tak obrzydliwe że od razu by ją wykopali z domu (sama ostatnio schudła, wygląda bardzo chudo, ma 40-parę kg, ale jest z tego dumna), podkreśla że wszyscy mężczyźni jakich zna lubią właśnie takie szczupłe jak ona, a nienawidzą nadwagi u kobiety; niby mówi o tym bez związku ze mną, no ale jak miało mnie to nie boleć?


Oesu, jakie dziadostwo, z kim twoja matka się zadaje? Że gruby to rozumiem, ale że "wykopać" człowieka?
W takim razie proponują matce odcinać się tak samo, że - o ile już nie jest, to za chwilkę będzie staruchą z obwisłymi cyckami itp. Że na mordzie ma bruzdy itepe.
A co tam, z dziadami się nie patyczkujemy.

Ile twoja matka ma wzrostu?

12 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-05-27 19:48:57)

Odp: "komplementy" mojej mamy

Zdobądź się na odwagę i powiedz mamie wprost, że probowałaś wiele razy jej wytłumaczyć, że cię obraża, poniża i po prostu robi ci krzywdę ale skoro do niej nic nie dociera, to postanowiłaś ograniczyć z nią kontakt do minimum. Może jak ją potrzymasz na dystans z kilka tygodni, to oprzytomnieje. Tylko nie daj się znowu wziąć na płacz i bagatelizowanie twojego problemu, bądź stanowcza, bo nigdy nie ustalisz żadnych granic i będzie tylko gorzej.

13

Odp: "komplementy" mojej mamy

Nie bądź workiem treningowym dla swojej matki.
Zdziwisz sie jak z długością słuchania takich zwrotów na swój temat, będziesz coraz bardziej nienawidzić siebie, zauważać coraz więcej "mankamentów" i nim sie spostrzeżesz cała twoja osobowość i poczucie godności legnie w gruzach.

14

Odp: "komplementy" mojej mamy

Dziękuję za odpowiedzi.

Mama mieszka pół km od nas, do tego dopiero co przeszła raka, jest po operacjach i chemiach, więc nie ma opcji żebym jej nie odwiedzała. Zwłaszcza że jestem jedynaczką, a ona mieszka sama.

Mąż słyszy co ona mówi, ale chyba sądzi że to takie nasze głupiutkie rozmowy. Nie widział nigdy żebym przez nią płakała, nie robię tego przy nim. A wiem, że gdybym mu powiedziała, to stanąłby za mną i przy kolejnej wizycie jej ostro dopieprzał, a tego nie chcę. Już raz mieli konflikt, i był to koszmar - Wigilia na dwa domy, musiałam jej pomagać sama itd. Nie chcę żeby się kłócili.

Rozumiem Wasze rady o odcięciu się od niej, ale jak już napisałam, z całą pewnością tego nie zrobię, więc naprawdę nie proponujcie już tego.

Raczej chciałabym się uodpornić, zdystansować do jej gadania. chciałam też żeby oceniły to osoby obiektywne - czy nie przesadzam.
I w sumie podobała mi się rada żeby żartować z tego mówi, albo też jej się odgryzać (mimo że to nie w moim stylu).

15

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Dziękuję za odpowiedzi.

Mama mieszka pół km od nas, do tego dopiero co przeszła raka, jest po operacjach i chemiach, więc nie ma opcji żebym jej nie odwiedzała. Zwłaszcza że jestem jedynaczką, a ona mieszka sama.

Mąż słyszy co ona mówi, ale chyba sądzi że to takie nasze głupiutkie rozmowy. Nie widział nigdy żebym przez nią płakała, nie robię tego przy nim. A wiem, że gdybym mu powiedziała, to stanąłby za mną i przy kolejnej wizycie jej ostro dopieprzał, a tego nie chcę. Już raz mieli konflikt, i był to koszmar - Wigilia na dwa domy, musiałam jej pomagać sama itd. Nie chcę żeby się kłócili.

Rozumiem Wasze rady o odcięciu się od niej, ale jak już napisałam, z całą pewnością tego nie zrobię, więc naprawdę nie proponujcie już tego.

Raczej chciałabym się uodpornić, zdystansować do jej gadania. chciałam też żeby oceniły to osoby obiektywne - czy nie przesadzam.
I w sumie podobała mi się rada żeby żartować z tego mówi, albo też jej się odgryzać (mimo że to nie w moim stylu).

I uważasz, że sam fakt, że przeszła raka daje jej prawo do krzywdzenia Ciebie? No cóż...

16

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

I w sumie podobała mi się rada żeby żartować z tego mówi, albo też jej się odgryzać (mimo że to nie w moim stylu).

Żartowanie nie załatwi sprawy a odgryzanie się tylko nakręci spiralę. Mama jest od Ciebie znacznie lepsza a te klocki więc nie masz z nią szans.
Tylko spokojna rozmowa  i otwarte mówienie jaki sprawia Ci ból i przykrość mogą jej dać do myślenia i cokolwiek zmienić.
Jeśli nigdy nie szanowała Twoich granic, to może nie widzieć powodu by nagle coś zmieniać i zacząć  je szanować.
Ona potrafi zadbać o swoje granice? Ty też się naucz, a najlepiej bierz z niej przykład.

17

Odp: "komplementy" mojej mamy

A, ktoś pytał ile mama ma wzrostu. 164 cm

18 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-05-28 01:46:24)

Odp: "komplementy" mojej mamy
Agnes76 napisał/a:

Jeśli nigdy nie szanowała Twoich granic, to może nie widzieć powodu by nagle coś zmieniać i zacząć  je szanować.

To prawda. Jeśli całymi latami ktoś bez wewnętrznych blokad pozwalał sobie na pewne zachowania w stosunku do drugiej osoby, to może żyć z przekonaniem, że nic złego się nie dzieje. To dlatego wyraźne postawienie granicy wydaje się konieczne. Potem oczywiście konsekwentnie trzeba tej granicy chronić, tym bardziej, że matka może próbować zachować stan wcześniejszy. W końcu poprzez takie zachowanie realizuje jakąś swoją potrzebę.

kłapouszka_be napisał/a:

A, ktoś pytał ile mama ma wzrostu. 164 cm

Co prawda nie ja pytałam, ale jeśli Twoja mama ma 164 cm wzrostu i waży 40 kg (tak, wiem, że trochę ponad, ale nie wiem ile dokładnie, więc zakładam, że bliżej 40 kg niż 50 kg), to podstawowy kalkulator BMI pokazał wartość 14,87, co oznacza wygłodzenie.
Od razu pojawił się też komentarz: "Masa ciała jest zbyt niska. Skontaktuj się ze swoim lekarzem, który przeprowadzi wywiad medyczny i być może zleci wykonanie badań diagnostycznych i/lub modyfikację diety."

Wychodzi na to, że Twoja wychudzona mama ma ostro zaburzony obraz samej siebie, który przenosi również na Ciebie.

19 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-05-28 01:45:54)

Odp: "komplementy" mojej mamy

.

20

Odp: "komplementy" mojej mamy

To znaczy ona tyle schudła w wyniku choroby i po prostu już nie przytyła (swoją drogą, teraz jest zdrowa, badania pokazują że raka już nie ma). Wazy teraz 47-48 kg i niby czasami wspomni że mogłaby przytyć, ale widzę że uwielbia tę wagę u siebie. Bardzo mało je, bo mówi że więcej nie może, więc i tak nie robi nic żeby przytyć. Uwielbia kupować ubrania w rozmiarze XS, często mówi że ludzie mówią jej że wygląda jak nastolatka, ze faceci takie lubią itd.

21

Odp: "komplementy" mojej mamy
wieka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
kłapouszka_be napisał/a:

A jeśli jednak moje uczucia są uzasadnione, jak się uodpornić na jej teksty? Póki co przeżywam jej słowa i oglądam się potem w lustrze. Generują się moje nowe kompleksy, których nie miałam wcześniej (np. brzydka skóra na nogach, czy zwisająca twarz). Całe życie walczę z kompleksami, a ona dokłada mi nowych. Więc chciałabym nabrać dystansu, ale jak? Tylko nie doradzajcie urwania kontaktu, bo tego nigdy nie zrobię. Poza tymi tekstami jest naprawdę super mamą, zawsze mnie wspiera, zawsze stoi po mojej stronie, pomaga, doradza, rozmowy nam się nigdy nie nudzą.

Myślę, że czas, żebyś pozbyła się kompleksów i potraktowała z humorem wypowiedzi mamy. Kiedy mama zobaczy, że jej opinie nie robią na tobie wrażenia i nie poświęcasz im uwagi, będzie ich mniej.
Mówi ci, że za mało się ruszasz? - nie tłumacz się - możesz odpowiedzieć - ale za to jak! smile
Traktuj siebie dobrze, zauważ swoje pozytywne strony. Czy wygląd zewnętrzny ma przesądzać o wszystkim? Poza tym nie musisz się wszystkim podobać.

Ja dziękuję za taki humor tongue

Mama autorki przeżywa teraz ciężkie chwile, jest po operacji, po chemii. Tacy pacjenci powinni mieć wsparcie psychologa i pomoc bliskich. Wiadomo jak to u nas w służbie zdrowia wygląda. Doczytałam, że jest wychudzona, więc  stara się przy tym nie popadać w depresję. Autorka nie powinna brać poważnie tych docinków, może owszem, zaznaczyć  granice, przystopować, powiedzieć, że jej przykro słyszeć, mama jednak musi odczuwać wsparcie W sumie chodzi o to, Żeby mama  z tego wyszła i jako tako funkcjonowała. To jest tylko moje zdanie i moja wypowiedź.

22

Odp: "komplementy" mojej mamy
Priscilla napisał/a:

Absolutnie NIE przesadzasz, a Twoja matka nie jest Twoją przyjaciółką, ale udaje przyjaciółkę. Równocześnie nie szanuje ani Ciebie, ani Twoich uczuć, stosuje przemoc emocjonalną i gaslighting, umniejszając Twoim emocjom i wprowadzając zamęt w interpretację tego, co słyszysz.
Również obstawiam, że jest zazdrosna o Twoją młodość, a swoje poczucie własnej wartości podnosi sobie Twoim kosztem.

Na Twoim miejscu nie bawiłabym się w żadne podchody, ale wprost powiedziała, że dotykają Cię jej słowa i nie życzysz sobie, aby się powtarzały. Nie daj przy tym zbić się z tropu, kiedy po raz kolejny usłyszysz, że jesteś przewrażliwiona, a to tylko żarty (to nie są żarty, ale wspomniany gaslighting, czyli jedna z najbardziej okrutnych form manipulacji). Jeśli się nie dostosuje, nie pozostaje Ci nic innego jak ograniczyć kontakty.
Jesteś dorosła, powinnaś nauczyć się stawiania granic, których innym nie wolno przekraczać.

Nie poslucha, do takich ludzi slowa nie docieraja. Moja mama jest dosc podobna. Siostra znosi to wszystko, moze niekiedy nie wytrzyma i cos odpowie, ale rzadko, tlumaczy mame, ze mama juz taka jest, ze sie nie zmieni, jest stara, trzeba to znoscic.

Ja nie potrafie, poza tym mnie traktuje gorzej niz siostre. Wrecz mowi, zobacz A.(siostra) jak szczuplo wyglada! Jak na to zareaguje, ze sugeruje, ze jestem grubsza, to mowi, ze nie o to jej chodzi poprostu tylko mowi!
Moj partner jest mlodszy ode mnie 2 lata, przy nim nie raz mi ublizyla o moim wygladzie, ze jakbym schudla to bym wygladala mlodziej, a tez mam kopleksy przez bylego meza.


Tez nie ucielam kontaktu. Rzadko juz robi takie jazdy, bo raz na drugi dzien zrobilam glodowke. Wiedziala o tym, bo akurat byla u nas w odwiedzinach. Ograniczylam tez porcje przez jakis czas i
schudlam z 1,5 kg. W duchu potem myslalam, ze dobrze, ze tak mi powiedziala, przynajmniej sie zmotywowalam.

Tez nie moge narzekac ogolnie na wyglad, bo na pewno sie podobam plci przeciwnej, ale kompleksy jednak pozostaja dopoki samemu sie z tym nieupora. Ale jesli niekiedy slyszy sie docinki to sie nie wierzy (niekiedy) w swoja atrakcyjnosc.

23 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-05-28 10:08:52)

Odp: "komplementy" mojej mamy

Teraz jest taki okres, ale mama  zawsze taka była, tak wychowała córkę, szkoła też nie nauczyła asertywności i ważności własnego zdania, a tu mama może powiedzieć wszystko co ślina ns język przyniesie, córka nic.
Trudno więc oczekiwać, żeby córka zmieniła postrzeganie relacji matka - córka.
Matka nie odcięła pępowiny na własny użytek, nawet jej nie pozwoli na zmiany, będzie wbijała w poczucie winy, więc tak czy tak autorka lepiej nie będzie się czuła.

Teraz to już tylko pozostaje ignorancja. Zmieniać temat, lub kończyć rozmowę i wychodzić pod jakimś pozorem, jak zaczyna...
Może to mamie da do myślenia.

24

Odp: "komplementy" mojej mamy

Matka chce wywołać u córki jak najwięcej kompleksów na temat wyglądu aby córka zaczęła unikać towarzystwa innych ludzi i jak najwięcej czasu poświęciła jej- matce.
Matka zamiast znaleźć sobie koleżankę- przyjaciółkę w swoim wieku to przyczepiła się do córki.
Dla mnie to jest nienormalne aby matka zwierzała się córce z takich tematów, że jej chudość podoba się mężczyznom.
Gdyby przyjaciółce wypominała defekty urody, nadwagę to przyjaciółka by się szybko zmyła.
A po córce można jeździć jak po przysłowiowej burej suce i córka nic z tym nie zrobi.
Można się dowartościowywać krzywdząc córkę słownie.
Psychiczna toksyna taka matka.
To, że czasami powie coś miłego, wesprze to tak dla niepoznaki aby przywiązać córkę do siebie.

25 Ostatnio edytowany przez kłapouszka_be (2024-05-28 10:27:08)

Odp: "komplementy" mojej mamy

Co do toksyczności mojej mamy - domyślałam się, że ma toksyczne zachowania. Domyślałam się od dawna, choć oczywiście miałam wątpliwości czy może jednak ja nie przesadzam. Wiem że jest manipulatorką, potrafi wpędzać w poczucie winy płaczem i kaprysami. Było tak zawsze, także przed rakiem. Teraz po prostu ma pretekst, zawsze powtarza "po tym co przeszłam, trzeba mnie rozpieszczać i mnie nie denerwować".

Ona sama też miała toksyczną matkę. Do tej pory źle ją wspomina i źle o niej mówi, podaje przykłady jej zachowań i nie widzi, jak bardzo jest do niej podobna. Nie widzi, że w tych samych sytuacjach reaguje identycznie jak moja babcia. Dosłownie kropka w kropkę.
Jak to jest, że ktoś ma tak zamknięty umysł, że nie dociera do niego krytyka? Zawsze mnie to aż fascynowało u toksyków - zero autorefleksji, zatrzymania się i zastanowienia że może inni mają rację i może wcale nie są tacy doskonali.

Nadal się jednak trzymam tego, że jest moją przyjaciółką, i jej "jasna strona" jest naprawdę dobra i fajna.

O ile bezproblemowo można zerwać z toksyczną koleżanką, to z matką sprawa jest inna. Nie zamierzam tego robić.
Zagłębiłam się trochę w temat, poczytałam i zamierzam kupić pewne książki o tym jak radzić sobie z toksycznością rodzica. I to nie poprzez urwanie kontaktu, ale poprzez wzmocnienie mojej niezależności emocjonalnej.
Póki co strasznie przeżywam gdy mama płacze, cierpi. Uważam że w moim obowiązku jest dostarczenie jej szczęścia, a gdy jest smutno to znaczy że niedostatecznie mocno się postarałam.
Tak nie powinno być.

26

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Jak to jest, że ktoś ma tak zamknięty umysł, że nie dociera do niego krytyka? Zawsze mnie to aż fascynowało u toksyków - zero autorefleksji, zatrzymania się i zastanowienia że może inni mają rację i może wcale nie są tacy doskonali.

Nadal się jednak trzymam tego, że jest moją przyjaciółką, i jej "jasna strona" jest naprawdę dobra i fajna.

Skąd to przeświadczenie, że krytyka nie dociera i brakuje autorefleksji?
Może wynikiem autorefleksji i jakiegoś poczucia winy są te pozytywne komplementy Twojej mamy, które uważasz za przesadzone? Być może w ten sposób ona chce zniwelować efekt złośliwości, które co raz posyła w Twoją stronę? Niestety, później okazuje się, że na autopilocie łatwiej się leci przez życie i powiela bezrefleksyjnie wyuczone zachowania, które Cię ranią.

27

Odp: "komplementy" mojej mamy
MagdaLena1111 napisał/a:

Skąd to przeświadczenie, że krytyka nie dociera i brakuje autorefleksji?

Bo myślę, że wtedy czasami przyznałaby że przesadziła, albo że sprawiła mi przykrość.
A zawsze robi z siebie ofiarę płacząc, albo śmieje się ze mnie że nie znam się na żartach.

28 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2024-05-28 11:11:18)

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Skąd to przeświadczenie, że krytyka nie dociera i brakuje autorefleksji?

Bo myślę, że wtedy czasami przyznałaby że przesadziła, albo że sprawiła mi przykrość.
A zawsze robi z siebie ofiarę płacząc, albo śmieje się ze mnie że nie znam się na żartach.

Nie. To oznacza tylko tyle, że Twoja mama nie zachowuje się w sposób, który Ty uznajesz za wyznacznik autorefleksji, a nie że ona nie ma żadnej autorefleksji. Czujesz różnicę? To tak jak większość osób uzaje Twoją matkę za toksyka, a Ty za przyjaciółkę, a przecież przyjaciele tak się nie zachowują.

29

Odp: "komplementy" mojej mamy

Chciałabyś, aby Twoja mama była Twoją przyjaciółką. Ona nią na pewno nie jest. Jeżeli myślisz, że jest, to znaczy, że nie znasz definicji słowa przyjaźń.

Twoja matka jest niestety toksyczna, a po wpisie " Uważam że w moim obowiązku jest dostarczenie jej szczęścia, a gdy jest smutno to znaczy że niedostatecznie mocno się postarałam" wnioskuję, że masz w temacie relacji z mamą bardzo dużo do przepracowania.

30

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Co do toksyczności mojej mamy - domyślałam się, że ma toksyczne zachowania. Domyślałam się od dawna, choć oczywiście miałam wątpliwości czy może jednak ja nie przesadzam. Wiem że jest manipulatorką, potrafi wpędzać w poczucie winy płaczem i kaprysami. Było tak zawsze, także przed rakiem. Teraz po prostu ma pretekst, zawsze powtarza "po tym co przeszłam, trzeba mnie rozpieszczać i mnie nie denerwować".

Ona sama też miała toksyczną matkę. Do tej pory źle ją wspomina i źle o niej mówi, podaje przykłady jej zachowań i nie widzi, jak bardzo jest do niej podobna. Nie widzi, że w tych samych sytuacjach reaguje identycznie jak moja babcia. Dosłownie kropka w kropkę.
Jak to jest, że ktoś ma tak zamknięty umysł, że nie dociera do niego krytyka? Zawsze mnie to aż fascynowało u toksyków - zero autorefleksji, zatrzymania się i zastanowienia że może inni mają rację i może wcale nie są tacy doskonali.

Nadal się jednak trzymam tego, że jest moją przyjaciółką, i jej "jasna strona" jest naprawdę dobra i fajna.

O ile bezproblemowo można zerwać z toksyczną koleżanką, to z matką sprawa jest inna. Nie zamierzam tego robić.
Zagłębiłam się trochę w temat, poczytałam i zamierzam kupić pewne książki o tym jak radzić sobie z toksycznością rodzica. I to nie poprzez urwanie kontaktu, ale poprzez wzmocnienie mojej niezależności emocjonalnej.
Póki co strasznie przeżywam gdy mama płacze, cierpi. Uważam że w moim obowiązku jest dostarczenie jej szczęścia, a gdy jest smutno to znaczy że niedostatecznie mocno się postarałam.
Tak nie powinno być.

Zdecydowanie nie, dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę.

31

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

C
O ile bezproblemowo można zerwać z toksyczną koleżanką, to z matką sprawa jest inna. Nie zamierzam tego robić.
Zagłębiłam się trochę w temat, poczytałam i zamierzam kupić pewne książki o tym jak radzić sobie z toksycznością rodzica. I to nie poprzez urwanie kontaktu, ale poprzez wzmocnienie mojej niezależności emocjonalnej.
Póki co strasznie przeżywam gdy mama płacze, cierpi. Uważam że w moim obowiązku jest dostarczenie jej szczęścia, a gdy jest smutno to znaczy że niedostatecznie mocno się postarałam.
Tak nie powinno być.


Nie musisz zrywać z nią kontaktu, ale chyba niegłupim pomysłem jest ograniczenie go z wytłumaczeniem matce dlaczego (o tym paę osób tutaj pisało). Od siebie mogę dodać, że jeśli twoje tłumaczenie, że ona jest chamska i cię tym krzywdzi, nic nie da, wówczas pozostaje spróbować poodgryzać się jej. Przykłądy które podałam wyżej są może za mocne, ale że np. mężczyźni nie lubią szczap już za mocne nie powinno być. Myślę że na taki obrót spraw ona nie jest nastawiona ani przyzwyczajona, więc poczuje się jakby dostała obuchem w łeb. I nie musi to prowadzić do nakręcania żadnej tam spirali, po prostu ona może zacząć zważać na słowa, bo zacznie się bać tego co może od ciebie usłyszeć, a nikt nie lubi słyszeć nieprzyjemności na swój temat.

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Skąd to przeświadczenie, że krytyka nie dociera i brakuje autorefleksji?

Bo myślę, że wtedy czasami przyznałaby że przesadziła, albo że sprawiła mi przykrość.
A zawsze robi z siebie ofiarę płacząc, albo śmieje się ze mnie że nie znam się na żartach.

Matko Boska, czy Ty masz jakiś kompleks swojej wartości?
Dystans i luzik. Potraktuj gadanie swojej mamy jak swoisty "folklor" i przejdź z tym do porządku dziennego. Starsi ludzie już tak mają... muszą się wygadać i ponarzekać.
Uśmiechaj się i puszczaj takie gadanie między uszami.
Przyjdzie taki czas, że będziesz z rozrzewnieniem wspominać mamy narzekanie smile

Odp: "komplementy" mojej mamy
kłapouszka_be napisał/a:

Póki co strasznie przeżywam gdy mama płacze, cierpi. Uważam że w moim obowiązku jest dostarczenie jej szczęścia, a gdy jest smutno to znaczy że niedostatecznie mocno się postarałam.
Tak nie powinno być.

Zachowujesz się jak osoba współuzależniona i zmanipulowana.
To, co napisałaś jest tego najlepszym przykładem, nikt w zdrowej relacji nie napisałby czegoś takiego.
Problem jest z matką, ale też z Tobą.

Dlaczego uważasz że Ty powinnaś się zachowywać w określony sposób, a Twoją matka nie?
Zasada symetrii- kiedy słyszysz złośliwości, odpowiadaj w taki sam sposób.
Gdy będzie mieć z tym problem, powiedz że przecież tylko żartujesz, jak ona.
Plus, pokaż jej że jest jak jej matka.

Ty masz wciąż nieodciętą pępowinę, a ona to utrwala i wykorzystuje.

34

Odp: "komplementy" mojej mamy
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Zasada symetrii- kiedy słyszysz złośliwości, odpowiadaj w taki sam sposób.
Gdy będzie mieć z tym problem, powiedz że przecież tylko żartujesz, jak ona.

Nie raz i nie dwa zdarzało mi się zachować w podobny sposób. Pokazanie komuś, że pewne rzeczy odbiera się zupełnie inaczej, kiedy jest się po tej drugiej stronie, bywa najlepszą lekcją empatii. Niektórzy muszą niestety poczuć na własnej skórze, że są żarty, które są kompletnie nieśmieszne, jeśli jest się obiektem takich "żartów" albo krytyka, która nie ma nic wspólnego z dobrem krytykowanego, jak to niektórzy czasem usiłują nam wmawiać.

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024