Praca jako tancerka / hostessa w klubie nocnym - Netkobiety.pl

Teraz to już można na forum zachęcać do kur..twa?
Na to jest paragraf.

Serio? To dlaczego nie pozamykali wszystkich restauracji, gdzie podaje się drinki.

Od razu przypomniało mi się to nagranie, bo tak to mniej więcej wygląda:

Laska ma nieźle skrzywioną psychikę, pewnie dlatego tak otwarcie i nawet bez cienia zażenowania opowiada jak wygląda ten proceder.
Nawiasem mówiąc, kiedy jakiś czas temu natknęłam się na tę rozmowę, to po zapoznaniu się z materiałem  pomyślałam sobie - pomijając, co się tam dzieje ze strony personelu - że ci faceci, którzy zabawiają się w takich miejscach i wydaje im się wtedy, że są królami życia, są zwyczajnie żałośni, a przy tym nawet nie mają tego świadomości. Podobnie zresztą jak tego, że personel patrzy na nich z taką pogardą. No sorry, ale tak to wygląda.

Naprawdę polecam powyższą rozmowę, tam dokładnie opisano w jaki sposób one "podchodzą" swoich klientów i jak daleko są w stanie się posunąć byleby oskubać go na możliwie jak największą kasę. Zresztą nie tylko "tancerki", bo to jest przecież "praca" grupowa.

Nie wstyd im, bo go nie mają

Ja do takich klubów nie chodzę bał bym się że mnie okradną po za tym nie chciał bym traktować kobiety jak rzecz

Prawda? Aż poraża. Z drugiej strony, gdybym była facetem, który myśli, że wchodząc do takiego miejsca może poczuć się królem życia, to skutecznie wyleczyłaby mnie ze złudzeń, że jest się tam traktowanym jak klient, któremu należy się wysokiej jakości usługa, za którą przecież płaci. Nie, tam klienta trzeba po prostu oskubać, przy czym cel uświęca środki, a jego samego traktuje się po prostu przedmiotowo.

Swoją drogą trzeba ogromnie dużej naiwności, żeby nabierać się na te wszystkie głodne kawałki i techniki manipulacyjne mające spowodować, że facet gotów jest uwierzyć, że one tam są dla niego, a nie on dla nich, a że głupota nie wzbudza mojego szacunku, brak klasy tym bardziej, to nawet mi tych facetów nie żal.

Bardzo możliwe, że jedna i druga strona uprawia coś takiego, co nazywamy racjonalizacją. Dzięki temu jedni pogardzają drugimi, przy okazji czując własną wyższość i tak to się kręci. Generalnie wszyscy biorący udział w tej grze na swój sposób są zadowoleni, choć nie zdają sobie sprawy (lub udają, że nie zdają, bo tak łatwiej), jak to wygląda oczami drugiej strony, a tym bardziej oglądane z zewnątrz.