popadam w związkową paranoję przez pierdoły - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 56 ]

Temat: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

hej. postanowiłam napisać na forum, bo potrzebuję w miarę obiektywnego spojrzenia i ocenienia sytuacji - o ile może być obiektywne po zapoznaniu jej przez internetowe forum i przedstawieniu tylko z mojej strony. ale powoli wariuję, więc muszę. jestem z facetem już 7 rok, on jest sporo starszy ode mnie (12 lat), ale różnica wieku nigdy nie była u nas jakąś przeszkodą ani problemem, nie kłóciliśmy się o rzeczy związane z wiekiem, bo choć jestem młodsza, jestem dość introwertyczna i spokojna, a on umiarkowanie towarzyski i zabawowy, więc nie było sytuacji, w której kłócilibyśmy się np. o to, że dużo imprezuję, a jemu się już nie chce. ale kłócimy się o pierdoły, tak, proste codzienne rzeczy, tylko mnie zaczyna to już przytłaczać, bo mam poczucie, że wiecznie robię coś nie tak. i zastanawiam się, czy przesadzam i jestem przewrażliwiona, czy może jednak to on nie umie przyjąć krytyki, a lubi wytykać. przykład to: posprzątał mieszkanie (miał wolny dzień w pracy, odkurzył powierzchownie, pod szafkami i łóżkiem nie, co ja zawsze robię, ale nie zwróciłam mu uwagi, bo po pierwsze od dziecka mam opory przed takim zwracaniem komuś uwagi jeśli wiem, że robił to z dobrymi zamiarami, chciał pomóc itd., zwłaszcza, że - umówmy się - nie każdy facet ochoczo zabiera się za odkurzanie domu). po posprzątaniu przyszedł i mi zaczął wyrzucać, że nie opłukałam wanny po psie, którego myłam po spacerze (to fakt, ale za 4 godziny miałam iść na kolejny, a codziennie na wieczór po ostatnim spacerze i myciu psu łap myję całą wannę. po każdym spacerze też ją spłukuję, ale akurat tym razem zapomniałam, zdarzyło się). co więcej, powiedział że nie wyciągam włosów z odpływu (wyciągam prawie codziennie, mamy długowłosego psa plus moje włosy więc jest co wyciągać i robię to, ja się nawet nie zastanawiam, czy on wyciąga, tylko jak widzę to wyciągam, a jak nie ma to nie ma, nie myślę wtedy że jest czysto tylko dzięki mnie, a on na pewno tego nie robi). zirytowało mnie to, ponieważ ok. tydzień temu też mi zarzucił, że czegoś tam w łazience nie zrobiłam, że on ma pewne "może nawet natręctwa", ale go to irytuje. natomiast jak ja mu zwróciłam uwagę, że chodzi w butach po całym domu, a dopiero odkurzyłam, to nie ściągnął ich, powiedział, że jest czysto i sucho na zewnątrz, a on szedł tylko od auta do mieszkania. niedawno też, jak poszedł późnym wieczorem do sklepu bo miał ochotę na coś tam, powiedziałam "że ci się tak chce o tej porze", na co on "jest dopiero 23, wczesna pora, chce mi się, ty jesteś leniwa to może ci się nie chce". zrobiło mi się przykro, bo pracuję na dwa etaty (także w weekendy), odkładam na studia i od przyszłego roku planuję na nie iść, więc będę w dwa weekendy pracować, w dwa studiować, a w tygodniu normalnie też praca. do tego codziennie spacery z psem, sprzątam raz w tygodniu całe mieszkanie, nie jestem syfiarą ani brudasem (serio, matka pedantka chcąc nie chcąc wpoiła mi poczucie potrzeby przebywania w ogólnie czystym otoczeniu) ale fakt, że często po pracy w tygodniu jeśli mam wolne to lubię zalec z książką lub obejrzeć serial. on chodzi na siłownię, więc nie wiem, czy ta ocena lenistwa wynika z tego, że ja tego nie robię, choć ćwiczę sobie jogę, ale w domu. tak sobie myślę, że to takie bzdurne problemy, ale to jest grosz do grosza i kupka frustracji staje się coraz większa. czy macie w związkach podobnie? czy to jest normalne? tak sobie wytykać? przecież wiadomo, że nikt nie jest nieomylny, mieszkałam na studiach z wieloma osobami i to, co mogę powiedzieć, to że każdy ma jakieś zachowania, które będą kogoś drażnić. mnie też drażnią niektóre drobiazgi, ale staram się po prostu nimi nie przejmować, bo chyba na tym polega życie z drugą osobą, że pewne cechy się akceptuje. oczywiście, uważam, że należy się starać też zmieniać, zwłaszcza poważnie utrudniające życie przyzwyczajenia, ale czy jeśli ktoś raz na 10 razy nie opuści deski toalety, to trzeba go za każdym razem punktować "bo wie, że to wkurzające, a znów to zrobił"? jestem ciekawa Waszego spojrzenia, ot proza życia. wiem, że to żadne dramaty, ale tak jak pisałam, to są drobiazgi, które zebrane w kupę zaczynają po prostu poważnie irytować, a przynajmniej mnie. ale może ja po prostu przesadzam i potrzebuję się naprostować.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Tragedia ja bym na Twoim miejscu dawno nie wytrzymala on Cie traktuje jak Kopciucha jakiego przynies, wynies, pozamiataj. Ja bym w zyciu tak przy facecie z mopem nie latala i mu sprzatala albo do sklepu mu lazila pozna pora,bo on ma zachcianki jakby byl w ciazy

3 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-05 20:38:20)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Przez 7 lat Ci nie przeszkadzało takie czepianie się, czy ostatnio tak się zachowuje?

Nie to nie jest normalne zachowanie, nie da się spełniać wszystkich oczekiwań partnera, tym bardziej wyprzedzać jego myśli, co powiedzieć czy zrobić, żeby nie miał się do czego przyczepić.

Sama musisz wypracować jakiś sposób na niego, ale najpierw poważnie z nim porozmawiaj, że w takim stresie się nie da
przeżyć życia.

Wyobraź sobie, że dzieci słyszą jak tata co i rusz, sforuje mamę, a wtedy dojdzie jeszcze więcej rzeczy, które nie będą mu się podobały.

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
wieka napisał/a:

Przez 7 lat Ci nie przeszkadzało takie czepianie się, czy ostatnio tak się zachowuje?

Nie to nie jest normalne zachowanie, nie da się spełniać wszystkich oczekiwań partnera, tym bardziej wyprzedzać jego myśli, co powiedzieć czy zrobić, żeby nie miał się do czego przyczepić.

Sama musisz wypracować jakiś sposób na niego, ale najpierw poważnie z nim porozmawiaj, że w takim stresie się nie da
przeżyć życia.

Wyobraź sobie, że dzieci słyszą jak tata co i rusz, sforuje mamę, a wtedy dojdzie jeszcze więcej rzeczy, które nie będą mu się podobały.

Jeszcze nigdy tak nie miałam, żeby ktoś nie szanował mojej pracy. Zgrzeszyłabym narzekać, na innych płaszczyznach bywało różnie, ale pomagali mi gotować, sprzątać i gary myć. hmm Kiedyś też pamiętam, że sama się je.błam w szafkę głową podczas żartów i rozcięłam wargę, to mi chłopak skórki od chleba kroił. neutral Jedyny pocisk jaki dostałam przed zakończeniem związku to pocisk polityczny, ale jakby mnie ktoś obraził i nieszanował to nara. Adios.

5

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ZłaAniaGroźnaGrysie napisał/a:
wieka napisał/a:

Przez 7 lat Ci nie przeszkadzało takie czepianie się, czy ostatnio tak się zachowuje?

Nie to nie jest normalne zachowanie, nie da się spełniać wszystkich oczekiwań partnera, tym bardziej wyprzedzać jego myśli, co powiedzieć czy zrobić, żeby nie miał się do czego przyczepić.

Sama musisz wypracować jakiś sposób na niego, ale najpierw poważnie z nim porozmawiaj, że w takim stresie się nie da
przeżyć życia.

Wyobraź sobie, że dzieci słyszą jak tata co i rusz, sforuje mamę, a wtedy dojdzie jeszcze więcej rzeczy, które nie będą mu się podobały.

Jeszcze nigdy tak nie miałam, żeby ktoś nie szanował mojej pracy. Zgrzeszyłabym narzekać, na innych płaszczyznach bywało różnie, ale pomagali mi gotować, sprzątać i gary myć. hmm Kiedyś też pamiętam, że sama się je.błam w szafkę głową podczas żartów i rozcięłam wargę, to mi chłopak skórki od chleba kroił. neutral Jedyny pocisk jaki dostałam przed zakończeniem związku to pocisk polityczny, ale jakby mnie ktoś obraził i nieszanował to nara. Adios.

U.mnie by nawet nie zdarzyl nie szanowac.  Gdyby wlazl brudnymi buciorami na umyta podloge to celowo bym ten brud zostwila moze gdyby sobie pomieszkal jak w chlewie to by sie nauczyl z facetami trzeba krotko i na temat, a nie my zapierdzielamy,a oni sobie robia co chca... ale to dobrze ,ze u Ciebie bylo inaczej

6 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-01-05 21:05:08)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Wg mnie niesprzatanie wanny po psie jest niedopuszczalne, a tłumaczenie, że zaraz będzie drugi spacer kuriozalne
Zróbcie listę takich czerwonych punktów zapalnych czego nie robić i odhaczajcie po kolei.
Jak Ci będzie z powodu czegoś Ci powiedział przykro, a będą to takie drobiazgi jak to pozne wyjście do sklepu, to mu to od razu na spokojnie powiedz, żebyście nie utonęli w lawinie żalów niewypowiedzianych.
Czy on chciał psa?
Czy pies nie może mieć swojego miejsca do mycia?
Bo wydaje mi się że opieka nad psem jest punktem nieporozumień.

7

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Ostatnio Shinigami o tym pisał. Facet lubi listę krok po kroku o co trzeba dbać. Jeśli to są drobne rzeczy to lepiej coś takiego spisywac i omawiać raz na dwa tygodnie. Takie wytykanie za każdym razem nawet najdrobniejszych spraw wiem że jest robione z dobrą intencją (dbania o dom) ale może bardzo szybko wprowadzać złą atmosferę i psuć relacje.

Pozostaje problem przypominania bo wiem po sobie że często my takie drobiazgi po prostu zapominamy. Np można to rozwiązać na początku wieszając tabliczkę nie wchodzić w butach ( jeśli z tym jest teraz problem). Po pewnym czasie człowiek się już tak przyzwyczai że robi to odruchowo. Wtedy zdjąć.

Jak jest dobra atmosfera to taka osoba chętniej nawet zaczyna dbać o te wspólne reguły. Bo można je traktować bardziej jako wspólne a nie narzucone jednostronnie i karcone jak dziecko.  Jak facet jest ciągle strofowany to wtedy odruchowo chce się bronić. Kim ja jestem aby tu być teraz ustawianym do szeregu za wejście przez próg w butach.

Więc zrozumienie z obu stron jest potrzebne. Ten domowy klopot jest dość dobrze opisany w kobiety są z wenus mężczyźni z Marsa. W rozdziale Domowy Komitet Ulepszeń.

8

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Ostatnio Shinigami o tym pisał. Facet lubi listę krok po kroku o co trzeba dbać. Jeśli to są drobne rzeczy to lepiej coś takiego spisywac i omawiać raz na dwa tygodnie. Takie wytykanie za każdym razem nawet najdrobniejszych spraw wiem że jest robione z dobrą intencją (dbania o dom) ale może bardzo szybko wprowadzać złą atmosferę i psuć relacje.

Pozostaje problem przypominania bo wiem po sobie że często my takie drobiazgi po prostu zapominamy. Np można to rozwiązać na początku wieszając tabliczkę nie wchodzić w butach ( jeśli z tym jest teraz problem). Po pewnym czasie człowiek się już tak przyzwyczai że robi to odruchowo. Wtedy zdjąć.

Jak jest dobra atmosfera to taka osoba chętniej nawet zaczyna dbać o te wspólne reguły. Bo można je traktować bardziej jako wspólne a nie narzucone jednostronnie i karcone jak dziecko.  Jak facet jest ciągle strofowany to wtedy odruchowo chce się bronić. Kim ja jestem aby tu być teraz ustawianym do szeregu za wejście przez próg w butach.

Więc zrozumienie z obu stron jest potrzebne. Ten domowy klopot jest dość dobrze opisany w kobiety są z wenus mężczyźni z Marsa. W rozdziale Domowy Komitet Ulepszeń.

No a kim jest autorka postu, zeby po nim.musiec ten syf na podlodze poprawiac? To chyba dobrze,ze jest ustawiany w szeregu za brudzenie umytej podlogi. Myslisz ,ze mi by sie tak chcialo od nowa isc po wiadro nalac tam wody  wlac plyn do mycia podlog i od nowa z mopem zapierdzielac, czy bym wolala robic cos ciekawszego niz sprzatanie brudu po partnerze ?

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JuliaUK33 napisał/a:
ZłaAniaGroźnaGrysie napisał/a:
wieka napisał/a:

Przez 7 lat Ci nie przeszkadzało takie czepianie się, czy ostatnio tak się zachowuje?

Nie to nie jest normalne zachowanie, nie da się spełniać wszystkich oczekiwań partnera, tym bardziej wyprzedzać jego myśli, co powiedzieć czy zrobić, żeby nie miał się do czego przyczepić.

Sama musisz wypracować jakiś sposób na niego, ale najpierw poważnie z nim porozmawiaj, że w takim stresie się nie da
przeżyć życia.

Wyobraź sobie, że dzieci słyszą jak tata co i rusz, sforuje mamę, a wtedy dojdzie jeszcze więcej rzeczy, które nie będą mu się podobały.

Jeszcze nigdy tak nie miałam, żeby ktoś nie szanował mojej pracy. Zgrzeszyłabym narzekać, na innych płaszczyznach bywało różnie, ale pomagali mi gotować, sprzątać i gary myć. hmm Kiedyś też pamiętam, że sama się je.błam w szafkę głową podczas żartów i rozcięłam wargę, to mi chłopak skórki od chleba kroił. neutral Jedyny pocisk jaki dostałam przed zakończeniem związku to pocisk polityczny, ale jakby mnie ktoś obraził i nieszanował to nara. Adios.

U.mnie by nawet nie zdarzyl nie szanowac.  Gdyby wlazl brudnymi buciorami na umyta podloge to celowo bym ten brud zostwila moze gdyby sobie pomieszkal jak w chlewie to by sie nauczyl z facetami trzeba krotko i na temat, a nie my zapierdzielamy,a oni sobie robia co chca... ale to dobrze ,ze u Ciebie bylo inaczej

Ja mam tak, że jak mi ktoś przykrość sprawi to Mu nic nie powiem i staram się tą osobę omijać. Z byłym było tak samo, było mi już wszystko jedno co pod nosem gada, że gówno politycy, ja i tak już wiedziałam, że nie chcę z Nim być. Nie obchodziło mnie co On tam gada, wystarczyło mi, że wylewa swoje frustracje na kobietę. Zdarzyło się pierwszy i ostatni raz. Pamiętam, że pierwsza myśl jaka mi przez łepetynę przeszła kiedy pytał po latach czy do siebie wrócimy to ta frustracja i powiedziałam nie. Koledzy tak, para nie. I to był taki związek bez kłótni, ani razu się nie pokłóciliśmy, aż w pewnym momencie nagadali Mu głupot, że ja z byłym piszę i zaczął się do mnie przypieprzać, zupełnie inny człowiek. Następnego dnia wyprowadziłam się jak był na uczelni.

10 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2024-01-05 21:41:41)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Ostatnio Shinigami o tym pisał. Facet lubi listę krok po kroku o co trzeba dbać. Jeśli to są drobne rzeczy to lepiej coś takiego spisywac i omawiać raz na dwa tygodnie. Takie wytykanie za każdym razem nawet najdrobniejszych spraw wiem że jest robione z dobrą intencją (dbania o dom) ale może bardzo szybko wprowadzać złą atmosferę i psuć relacje.

Pozostaje problem przypominania bo wiem po sobie że często my takie drobiazgi po prostu zapominamy. Np można to rozwiązać na początku wieszając tabliczkę nie wchodzić w butach ( jeśli z tym jest teraz problem). Po pewnym czasie człowiek się już tak przyzwyczai że robi to odruchowo. Wtedy zdjąć.

Jak jest dobra atmosfera to taka osoba chętniej nawet zaczyna dbać o te wspólne reguły. Bo można je traktować bardziej jako wspólne a nie narzucone jednostronnie i karcone jak dziecko.  Jak facet jest ciągle strofowany to wtedy odruchowo chce się bronić. Kim ja jestem aby tu być teraz ustawianym do szeregu za wejście przez próg w butach.

Więc zrozumienie z obu stron jest potrzebne. Ten domowy klopot jest dość dobrze opisany w kobiety są z wenus mężczyźni z Marsa. W rozdziale Domowy Komitet Ulepszeń.

No a kim jest autorka postu, zeby po nim.musiec ten syf na podlodze poprawiac? To chyba dobrze,ze jest ustawiany w szeregu za brudzenie umytej podlogi. Myslisz ,ze mi by sie tak chcialo od nowa isc po wiadro nalac tam wody  wlac plyn do mycia podlog i od nowa z mopem zapierdzielac, czy bym wolala robic cos ciekawszego niz sprzatanie brudu po partnerze ?

Kim jest? No ustala pewne zasady panujące w domu i dba o ich przestrzeganie. Wnioskuję to z opisu skoro ściga faceta za przejście przez próg. Pewne rzeczy są nieakceptowalne i trzeba od razu zwracac uwagę. Chodzi o to że strofowanie za każdą rzecz za każdym razem może przynosić efekt odwrotny od zamierzonego. Chyba celem nie jest strofowanie, krzyczenie i wylewanie negatywnych emocji tylko to żeby zasady były przestrzegane w domu? Jak ta metoda strofowania działa dla autorki? Mało skutecznie.

11

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Ostatnio Shinigami o tym pisał. Facet lubi listę krok po kroku o co trzeba dbać. Jeśli to są drobne rzeczy to lepiej coś takiego spisywac i omawiać raz na dwa tygodnie. Takie wytykanie za każdym razem nawet najdrobniejszych spraw wiem że jest robione z dobrą intencją (dbania o dom) ale może bardzo szybko wprowadzać złą atmosferę i psuć relacje.

Pozostaje problem przypominania bo wiem po sobie że często my takie drobiazgi po prostu zapominamy. Np można to rozwiązać na początku wieszając tabliczkę nie wchodzić w butach ( jeśli z tym jest teraz problem). Po pewnym czasie człowiek się już tak przyzwyczai że robi to odruchowo. Wtedy zdjąć.

Jak jest dobra atmosfera to taka osoba chętniej nawet zaczyna dbać o te wspólne reguły. Bo można je traktować bardziej jako wspólne a nie narzucone jednostronnie i karcone jak dziecko.  Jak facet jest ciągle strofowany to wtedy odruchowo chce się bronić. Kim ja jestem aby tu być teraz ustawianym do szeregu za wejście przez próg w butach.

Więc zrozumienie z obu stron jest potrzebne. Ten domowy klopot jest dość dobrze opisany w kobiety są z wenus mężczyźni z Marsa. W rozdziale Domowy Komitet Ulepszeń.

No a kim jest autorka postu, zeby po nim.musiec ten syf na podlodze poprawiac? To chyba dobrze,ze jest ustawiany w szeregu za brudzenie umytej podlogi. Myslisz ,ze mi by sie tak chcialo od nowa isc po wiadro nalac tam wody  wlac plyn do mycia podlog i od nowa z mopem zapierdzielac, czy bym wolala robic cos ciekawszego niz sprzatanie brudu po partnerze ?

Kim jest? No ustala pewne zasady panujące w domu i dba o ich przestrzeganie. Wnioskuję to z opisu skoro ściga faceta za przejście przez próg. Pewne rzeczy są nieakceptowalne i trzeba od razu zwracac uwagę. Chodzi o to że strofowanie za każdą rzecz za każdym razem może przynosić efekt odwrotny od zamierzonego. Chyba celem nie jest strofowanie, krzyczenie i wylewanie negatywnych emocji tylko to żeby zasady były przestrzegane w domu?

To prawda. To niech mu wypisze na scianie powiesi nad lozkiem co ma robic,jakie sa zasady i on niech sie jej slucha jej zasad wykluje na pamiec to bedzie pamietac

12

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

ABC50, dziwnym trafem pominąłeś fakt, że to facet głównie sforuje autorkę...

13

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

dziękuję za odpowiedzi, już wyjaśniam:

to nie on mi kazał iść do sklepu, sam poszedł i powiedział, że jemu się chce, tylko wtedy podczas mojego zdziwienia, że o tej porze chce mu się iść po jakąś pierdołę, nazwał mnie leniwą, nie do tej sytuacji, tylko "Ty jesteś leniwa (w domyśle ogólnie), to Tobie się nie chce". i to sprawiło mi przykrość.

ogólnie to też nie jest tak, że on nic nie robi w domu, a ja wszystko. wcześniej gotowałam więcej ja, bo miałam jedną pracę i stałe godziny, weekendy wolne, a on ma pracę zmianową. więc częściej wypadało na mnie, ale jak nie miałam czasu to nie miał pretensji ani problemu o to, robił sam coś, albo zamawialiśmy. po tym jak musiałam znaleźć coś, żeby dorobić na studia, to tego czasu mam mniej, jestem zmęczona bardziej, więc gotuję niezbyt często, ale też o to nie słyszę jakichś wymówek. mi chodzi bardziej o te sytuacje, takie drobne, kiedy on wytyka mi pewne rzeczy typu "zapomniałaś opuścić deskę, opuszczaj bo mnie to denerwuje" - rozumiem, że dla kogoś to może być absolutnie niewybaczalne, ale moim zdaniem może się zdarzyć - ja rano często się spieszę i co, mam potem gryźć w pracy palce czy to zrobiłam czy nie? bo znów mi wytknie? i boli mnie, że moje uwagi na to, co denerwuje mnie (bo przecież też mam do tego prawo, żeby coś mnie wkurzało) są ignorowane, bagatelizowane i puszczane mimo uszu, a on ma swoje "natręctwa" i kiedy mówię "przecież wyciągam włosy z odpływu", słyszę, że nie, nie wyciągam, bo on właśnie wyciągnął. no ale przecież wiem, że wyciągam, więc czy mam ten sposób oskarżać jego, że on tego nie robi, bo je tam znajduję? big_smile no absurd, po prostu jak widzę włosy to je wyciągam, może czasem wyjdę z łazienki bo się spieszę, nie wyciągnę, wtedy wchodzi on, wyciąga a potem mówi, że ja nigdy tego nie robię.

co do psa - tak, oboje chcieliśmy i z psem nie ma problemu, ale nie ma też miejsca do mycia go gdzie indziej. rozumiem, że może to być dla kogoś niedopuszczalne, ale to też nie jest tak, że to jakiś syf, po prostu opłukujemy mu łapy (ma swoją matę) i potem ten piasek się spłukuje i po krzyku. a na wieczór wanna jest myta środkami czystości (i to zawsze ja ją myję, nie zauważyłam, żeby on oprócz spłukania wodą kiedykolwiek robił coś więcej). wanna nie jest nigdy uwalona kupskiem i błotem, ale np. wczoraj jak wymyłam psa, wytarłam, a wtedy właśnie on do mnie coś powiedział, odwrócił uwagę, zgasiłam światło i wyszłam z łazienki. no i potem spłukał wannę i przyszedł że nie spłukałam, że nie wyciągam tych włosów i zaczęła się kłótnia, bo poczułam się jak ktoś w jakimś innym wymiarze, komu się wmawia, że czegoś nie robi i jest głupi, że myśli, że robi big_smile.

czy to było zawsze? no nie, ogólnie się dogadujemy, chociaż on ma dość zasadniczy charakter, ale też wiem, że mogę na niego liczyć, dobrze się z nim czuję, dba o mnie, nie jest tak że ja mu podstawiam pod nos wszystko, on też przynosi mi herbatę smile ale akurat te sytuacje się ostatnio skumulowały, dlatego zaczęłam myśleć, czy naprawdę jestem tak ciężką osobą do życia, że wszystko robię źle.
jak o tym piszę, to trochę mi się chce śmiać z tych "problemów", ale jednocześnie widać, że ludzie są różni i może ich wiele różnych rzeczy irytować. ja bym tylko chciała, żeby on, jeśli zwraca mi uwagę, to również szanował to, co irytuje mnie, nawet jeśli jego zdaniem nie jest to nic denerwującego. chyba na tym polegają jakieś kompromisy.

14

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Te uwagi działają negatywnie w obie strony. W pewnym momencie nie wiesz czy to włosy z odpływu są problemem czy to czasem nie ty.

15 Ostatnio edytowany przez ZłaAniaGroźnaGrysie (2024-01-05 21:55:38)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
sosenka16 napisał/a:

dziękuję za odpowiedzi, już wyjaśniam:

to nie on mi kazał iść do sklepu, sam poszedł i powiedział, że jemu się chce, tylko wtedy podczas mojego zdziwienia, że o tej porze chce mu się iść po jakąś pierdołę, nazwał mnie leniwą, nie do tej sytuacji, tylko "Ty jesteś leniwa (w domyśle ogólnie), to Tobie się nie chce". i to sprawiło mi przykrość.

ogólnie to też nie jest tak, że on nic nie robi w domu, a ja wszystko. wcześniej gotowałam więcej ja, bo miałam jedną pracę i stałe godziny, weekendy wolne, a on ma pracę zmianową. więc częściej wypadało na mnie, ale jak nie miałam czasu to nie miał pretensji ani problemu o to, robił sam coś, albo zamawialiśmy. po tym jak musiałam znaleźć coś, żeby dorobić na studia, to tego czasu mam mniej, jestem zmęczona bardziej, więc gotuję niezbyt często, ale też o to nie słyszę jakichś wymówek. mi chodzi bardziej o te sytuacje, takie drobne, kiedy on wytyka mi pewne rzeczy typu "zapomniałaś opuścić deskę, opuszczaj bo mnie to denerwuje" - rozumiem, że dla kogoś to może być absolutnie niewybaczalne, ale moim zdaniem może się zdarzyć - ja rano często się spieszę i co, mam potem gryźć w pracy palce czy to zrobiłam czy nie? bo znów mi wytknie? i boli mnie, że moje uwagi na to, co denerwuje mnie (bo przecież też mam do tego prawo, żeby coś mnie wkurzało) są ignorowane, bagatelizowane i puszczane mimo uszu, a on ma swoje "natręctwa" i kiedy mówię "przecież wyciągam włosy z odpływu", słyszę, że nie, nie wyciągam, bo on właśnie wyciągnął. no ale przecież wiem, że wyciągam, więc czy mam ten sposób oskarżać jego, że on tego nie robi, bo je tam znajduję? big_smile no absurd, po prostu jak widzę włosy to je wyciągam, może czasem wyjdę z łazienki bo się spieszę, nie wyciągnę, wtedy wchodzi on, wyciąga a potem mówi, że ja nigdy tego nie robię.

co do psa - tak, oboje chcieliśmy i z psem nie ma problemu, ale nie ma też miejsca do mycia go gdzie indziej. rozumiem, że może to być dla kogoś niedopuszczalne, ale to też nie jest tak, że to jakiś syf, po prostu opłukujemy mu łapy (ma swoją matę) i potem ten piasek się spłukuje i po krzyku. a na wieczór wanna jest myta środkami czystości (i to zawsze ja ją myję, nie zauważyłam, żeby on oprócz spłukania wodą kiedykolwiek robił coś więcej). wanna nie jest nigdy uwalona kupskiem i błotem, ale np. wczoraj jak wymyłam psa, wytarłam, a wtedy właśnie on do mnie coś powiedział, odwrócił uwagę, zgasiłam światło i wyszłam z łazienki. no i potem spłukał wannę i przyszedł że nie spłukałam, że nie wyciągam tych włosów i zaczęła się kłótnia, bo poczułam się jak ktoś w jakimś innym wymiarze, komu się wmawia, że czegoś nie robi i jest głupi, że myśli, że robi big_smile.

czy to było zawsze? no nie, ogólnie się dogadujemy, chociaż on ma dość zasadniczy charakter, ale też wiem, że mogę na niego liczyć, dobrze się z nim czuję, dba o mnie, nie jest tak że ja mu podstawiam pod nos wszystko, on też przynosi mi herbatę smile ale akurat te sytuacje się ostatnio skumulowały, dlatego zaczęłam myśleć, czy naprawdę jestem tak ciężką osobą do życia, że wszystko robię źle.
jak o tym piszę, to trochę mi się chce śmiać z tych "problemów", ale jednocześnie widać, że ludzie są różni i może ich wiele różnych rzeczy irytować. ja bym tylko chciała, żeby on, jeśli zwraca mi uwagę, to również szanował to, co irytuje mnie, nawet jeśli jego zdaniem nie jest to nic denerwującego. chyba na tym polegają jakieś kompromisy.

Misia, ale to nie chodzi kto więcej. Tylko jak jesteście razem miło jednak kiedy facet sam z siebie przyjdzie i Ci pomaga, żeby z Tobą pogadać, spędzić czas. Rozumiesz? On zmywa, Ty wycierasz. Ja tak czasami jak w grę grał władowałam Mu się na kolana, jak chwilę później poszłam sobie brzdękać na słuchawkach to sam przyszedł zobaczyć co robię i ze mną pograć. Czyli można razem coś porobić?

16 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-05 21:57:59)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Trudno czasem się zrozumieć, tym bardziej jak piszesz, że jest zbyt zasadniczy.

Myślę, że nic by się nie stało, jakby on splukal czy wyciągnąl te włosy, jak Ty tego nie zrobiłaś, a myłaś psa.
Jeśli ma Ci stałe zwracać uwagę, to powiedz niech on np.zawsze myje psa i potem sprząta.

Dlatego nie odobijaj piłeczki, tylko mniej się przejmuj jego uwagami i mów do znudzenia,  żeby Cię wkoło nie sforowal, nawet jak czegoś zapomnisz, bo Ciebie to irytuje, może dotrze.

17

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Te uwagi działają negatywnie w obie strony. W pewnym momencie nie wiesz czy to włosy z odpływu są problemem czy to czasem nie ty.

No jak mowi wyraznie, ze wlosy to wlosy. No akurat ja tez nie znosze po kims sprzatac (co innego male dzieci i zwierzeta), ale nie cierpie sprzatac po kims doroslym syfu,bo dla mnie to jest jednoznaczne z niewolnictwem... niewiem co bym zrobila,gdybym szla do kapieli a tam klaki psa. To autorka tez moze wiecej po sobie sprzatac.

18

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

dokładnie o to mi chodzi - że moim zdaniem nie powinno się ciągle wytykać tylko jak widzisz, że leży papier, to wyrzuć papier a nie miej pretensje, że druga osoba nie zauważyła i tego nie zrobiła. nie mówię o skrajnych przypadkach, o sytuacjach jakiegoś syfu, brudu, bo naprawdę tego tu nie ma, to są pierdoły, dokładnie opisuje to np. taka sytuacja: w lodówce stoją dwa jogurty, jeden zjadłam, drugi stoi i skończyła się data ważności. i wtedy uwaga do mnie, że nie zjadłam i się zepsuł (nie ma znaczenia kto go kupił, jak ja to ja powinnam zjeść, jak on to też ja powinnam zjeść). tak, jakby widząc, że jogurt się psuje, nie mógł zjeść go sam. to są te szczegóły, nie chciałabym, żeby takie rzeczy psuły związek czy prowadziły do jego rozpadu. ale jestem też osobą, która często nie jest do końca pewna swoich racji, dlatego potem się tak frustruję, bo z jednej strony mam te swoje przemyślenia, które prowadzą do irytacji na niego, a z drugiej wątpliwość, czy to nie ja przesadzam.

19 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2024-01-05 22:05:16)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Czasami kłaki w odpływie to tylko wierzchołek góry lodowej. A pod nią batalia o to kto ma większą kontrolę w związku. Dlatego takie kłaki potrafią eskalować i wychodzić z toalety.

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Wiecie, włosy to trochę tak jak podpaski. Mi by było głupio gdyby facet śmieci z łazienki wynosił. neutral

21

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

ale właśnie ja sprzątam - wyciągam, ja nie myje włosów codziennie, ale przy takiej pogodzie włosy codziennie są - psa. więc ja je wyciągam. irytuje mnie, że słyszę, że tego nie robię. skoro tam są i je wyciągam, to znaczy, że on tez nie zawsze zajrzy do wanny i je zauważy. tylko mi nawet do głowy wtedy nie przychodzi myśl "znów nie posprzątał". myślę wtedy, że są włosy i należy je wyciągnąć i to robię.

22

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Czasami kłaki w odpływie to tylko wierzchołek góry lodowej. A w niej batalia o to kto ma większą kontrolę w związku. Dlatego takie kłaki potrafią eskalować i wychodzić z toalety.

Akurat sprzatanie po sobie nie ma nic wspolnego z kontrola. Ja zawsze sprzatam po sobie I tego samego bym oczekiwala od partnera, gdybym go miala. Robiles sniadanie na blacie w kuchni? To czemu okruchy wszedzie sa? Czemu produkty nie schowane do lodowki? Piles cos? A kubek do zlewu to kto wyniesie? W lazience sie myles? Kto posprzata zalana lazienke, wlosy po goleniu? Masz syf w pokoju przy biurku? Kto to posprzata? Krasnoludki,bo napewno nie ja?... I to tylko przyklady kazdy ma po sobie dbac o czystosc, ja bym w zyciu nie sprzatala syfu po partnerze szczury by sie zalegly, a bym.palcem nie ruszyla

23

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Ale mówienie tego co kto ma robić już ma dużo wspólnego z kontrolą.

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Mam rozwiązanie Waszego problemu.. Razem się myjcie i z Wami pies. smile

25

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Ale mówienie tego co kto ma robić już ma dużo wspólnego z kontrolą.

Bo niektorzy sie nie domysla, ze jak zostawia syf to trzeba go posprzatac, tylko trzeba do pozygu jedno to samo tlumaczyc. Ja bym napewno nie sprzatala po autorce postu to napewno nie,chocbym miala zarosnac brudem wraz z nia i psem

26

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ZłaAniaGroźnaGrysie napisał/a:

Mam rozwiązanie Waszego problemu.. Razem się myjcie i z Wami pies. smile

Genialne.

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Ale mówienie tego co kto ma robić już ma dużo wspólnego z kontrolą.

Bo niektorzy sie nie domysla, ze jak zostawia syf to trzeba go posprzatac, tylko trzeba do pozygu jedno to samo tlumaczyc. Ja bym napewno nie sprzatala po autorce postu to napewno nie,chocbym miala zarosnac brudem wraz z nia i psem

Myślę, że to nie jest pierwsza para, która kłóci się o psa. Powiem Wam, że jak lubię te zwierzaki to sama bym się nie zdecydowała na psiaka. Lokatorzy poprzedniego właściciela mieszkania mieli psa to drzwi poobgryzane, podłoga pogryziona,  kanapa i właściwie wszystko co zdążył dotknąć ten psiak przez 3 miesiące, później dali się na spokój z wynajmowaniem i sprzedali.

28

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ZłaAniaGroźnaGrysie napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Ale mówienie tego co kto ma robić już ma dużo wspólnego z kontrolą.

Bo niektorzy sie nie domysla, ze jak zostawia syf to trzeba go posprzatac, tylko trzeba do pozygu jedno to samo tlumaczyc. Ja bym napewno nie sprzatala po autorce postu to napewno nie,chocbym miala zarosnac brudem wraz z nia i psem

Myślę, że to nie jest pierwsza para, która kłóci się o psa. Powiem Wam, że jak lubię te zwierzaki to sama bym się nie zdecydowała na psiaka. Lokatorzy poprzedniego właściciela mieszkania mieli psa to drzwi poobgryzane, podłoga pogryziona,  kanapa i właściwie wszystko co zdążył dotknąć ten psiak przez 3 miesiące, później dali się na spokój z wynajmowaniem i sprzedali.

Pies też walczy o kontrolę w związku. Może specjalnie zrzuca te kłaki.

29

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Mnie po przeczytaniu pierwszego postu w tym wątku głowa rozbolała. smile

30

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Czasami kłaki w odpływie to tylko wierzchołek góry lodowej. A pod nią batalia o to kto ma większą kontrolę w związku. Dlatego takie kłaki potrafią eskalować i wychodzić z toalety.

Tak, to też.

Ale pracuj nad podniesieniem swojej wartości i broń swojego stanowiska, jeśli jesteś pewna swego.
Nie możesz tego lekceważyć, bo będziesz coraz gorzej się czuła, przykład z jogurtami, wyraźnie pokazuje, że on ma problem, nie Ty.
Ale on wie, że może sobie pozwolić na przerzucanie swoich frustracji na Ciebie, tylko nie wiem czy wie, że psuje fajny związek, więc mu to uświadom.

31

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
Legat napisał/a:

Mnie po przeczytaniu pierwszego postu w tym wątku głowa rozbolała. smile

Bo ludzie niektorzy glupie posty pisza nawet nie mysla co pisza

32

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
Legat napisał/a:

Mnie po przeczytaniu pierwszego postu w tym wątku głowa rozbolała. smile

Dobrze, że nie nogi big_smile
Lepiej byś coś doradził.

Jak ludzie nie mają problemów, to je stwarzają, ale takie są charaktery upierdliwe i jak mają przyzwolenie, to jadą równo tongue

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Chciałabym zobaczyć narzeczonego autorki jak budzi się rano, a tam czerwony kciuk u stopy, albo szuka bluzy, a bluza na misiu i pod suwakiem karteczka nie podgląduj misia zboczuchu hmm

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Szkoda, że nie załapał się na czasy hybrydy. Smuteczek sad

35

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
wieka napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Czasami kłaki w odpływie to tylko wierzchołek góry lodowej. A pod nią batalia o to kto ma większą kontrolę w związku. Dlatego takie kłaki potrafią eskalować i wychodzić z toalety.

Tak, to też.

Ale pracuj nad podniesieniem swojej wartości i broń swojego stanowiska, jeśli jesteś pewna swego.
Nie możesz tego lekceważyć, bo będziesz coraz gorzej się czuła, przykład z jogurtami, wyraźnie pokazuje, że on ma problem, nie Ty.
Ale on wie, że może sobie pozwolić na przerzucanie swoich frustracji na Ciebie, tylko nie wiem czy wie, że psuje fajny związek, więc mu to uświadom.

Kiedy powodem awantury jest to kto nie zjadł przeterminowanego jogurtu to wiesz że twój związek wszedł na wyższy poziom. Tylko tych namnozonych kultur bakterii szkoda. Nirwana w zasięgu ręki ale kłaki w odpływie i zepsute jogurty stanęły w związkowym gardle.

36

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:
wieka napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Czasami kłaki w odpływie to tylko wierzchołek góry lodowej. A pod nią batalia o to kto ma większą kontrolę w związku. Dlatego takie kłaki potrafią eskalować i wychodzić z toalety.

Tak, to też.

Ale pracuj nad podniesieniem swojej wartości i broń swojego stanowiska, jeśli jesteś pewna swego.
Nie możesz tego lekceważyć, bo będziesz coraz gorzej się czuła, przykład z jogurtami, wyraźnie pokazuje, że on ma problem, nie Ty.
Ale on wie, że może sobie pozwolić na przerzucanie swoich frustracji na Ciebie, tylko nie wiem czy wie, że psuje fajny związek, więc mu to uświadom.

Kiedy powodem awantury jest to kto nie zjadł przeterminowanego jogurtu to wiesz że twój związek wszedł na wyższy poziom. Tylko tych namnozonych kultur bakterii szkoda. Nirwana w zasięgu ręki ale kłaki w odpływie i zepsute jogurty stanęły w związkowym gardle.

A kto niby bedzie jadl przeterminowane jogurty?

37

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:
wieka napisał/a:

Tak, to też.

Ale pracuj nad podniesieniem swojej wartości i broń swojego stanowiska, jeśli jesteś pewna swego.
Nie możesz tego lekceważyć, bo będziesz coraz gorzej się czuła, przykład z jogurtami, wyraźnie pokazuje, że on ma problem, nie Ty.
Ale on wie, że może sobie pozwolić na przerzucanie swoich frustracji na Ciebie, tylko nie wiem czy wie, że psuje fajny związek, więc mu to uświadom.

Kiedy powodem awantury jest to kto nie zjadł przeterminowanego jogurtu to wiesz że twój związek wszedł na wyższy poziom. Tylko tych namnozonych kultur bakterii szkoda. Nirwana w zasięgu ręki ale kłaki w odpływie i zepsute jogurty stanęły w związkowym gardle.

A kto niby bedzie jadl przeterminowane jogurty?

Właśnie. Pewnie ten kto nie ma kontroli?

38

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
ABC50 napisał/a:

Kiedy powodem awantury jest to kto nie zjadł przeterminowanego jogurtu to wiesz że twój związek wszedł na wyższy poziom. Tylko tych namnozonych kultur bakterii szkoda. Nirwana w zasięgu ręki ale kłaki w odpływie i zepsute jogurty stanęły w związkowym gardle.

A kto niby bedzie jadl przeterminowane jogurty?

Właśnie. Pewnie ten kto nie ma kontroli?

To ja bym wtedy miala kontrole

39

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
wieka napisał/a:

Jak ludzie nie mają problemów, to je stwarzają, ale takie są charaktery upierdliwe i jak mają przyzwolenie, to jadą równo tongue

Na to wygląda. smile

40

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

Jak ludzie nie mają problemów, to je stwarzają, ale takie są charaktery upierdliwe i jak mają przyzwolenie, to jadą równo tongue

Na to wygląda. smile

No to nie sa takie byle problemy. Wyobraz sobie,ze przez 365/366 dni w roku sprzatasz klaki po psie,bo ktos kapal psa, a nie posprzatal syfu albo 365/366 dni w roku zapierdzielasz z mopem nie raz dziennie tylko dwa razy dziennie,bo ktos wlazi co dzien z brudnymi butami... no to nie sa takie drobnostki, to sie    tak wydaje,  sie tego nazbiera to nie jest    wcale takie  latwe sprzatac po kims syf

41

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

ale wiecie, że "jogurt" służy przykładowemu opisowi sytuacji, że - mimo, że to drobne rzeczy - we wszystkim wina jest moja. i że to ja czegoś nie zrobiłam. oczywiście, że to nie sprawa życia i śmierci. dlatego też pisałam, że pisząc to wydaje mi się to śmieszne, ale po prostu męczą mnie uwagi w moją stronę, które zawsze muszą wyraźnie być zaznaczone na zasadzie "Ty nie zrobiłaś", podczas gdy ja po prostu, kiedy trzeba, "wycieram psu łapę", a nie mówię "TY nie wytarłeś porządnie psu łapy" (metafora, jakbyście chcieli to również rozłożyć na czynniki pierwsze, jak jogurt smile). myślałam, że może jest tu ktoś, kto np. miał podobnie w związku, że ciągle słyszał krytykę w codzienności, i znalazł jakieś rozwiązanie, bo u mnie póki co rozmowa za wiele nie zmieniła. smile no nic, dziękuję za niektóre trafne uwagi, cieszę się, że dałam okazję do pośmiania i mam nadzieję, że głowa nie będzie boleć za długo. cześć!

42

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
sosenka16 napisał/a:

ale wiecie, że "jogurt" służy przykładowemu opisowi sytuacji, że - mimo, że to drobne rzeczy - we wszystkim wina jest moja. i że to ja czegoś nie zrobiłam. oczywiście, że to nie sprawa życia i śmierci. dlatego też pisałam, że pisząc to wydaje mi się to śmieszne, ale po prostu męczą mnie uwagi w moją stronę, które zawsze muszą wyraźnie być zaznaczone na zasadzie "Ty nie zrobiłaś", podczas gdy ja po prostu, kiedy trzeba, "wycieram psu łapę", a nie mówię "TY nie wytarłeś porządnie psu łapy" (metafora, jakbyście chcieli to również rozłożyć na czynniki pierwsze, jak jogurt smile). myślałam, że może jest tu ktoś, kto np. miał podobnie w związku, że ciągle słyszał krytykę w codzienności, i znalazł jakieś rozwiązanie, bo u mnie póki co rozmowa za wiele nie zmieniła. smile no nic, dziękuję za niektóre trafne uwagi, cieszę się, że dałam okazję do pośmiania i mam nadzieję, że głowa nie będzie boleć za długo. cześć!

A pies czyj jest?

43 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2024-01-05 23:30:47)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
sosenka16 napisał/a:

ale wiecie, że "jogurt" służy przykładowemu opisowi sytuacji, że - mimo, że to drobne rzeczy - we wszystkim wina jest moja. i że to ja czegoś nie zrobiłam. oczywiście, że to nie sprawa życia i śmierci. dlatego też pisałam, że pisząc to wydaje mi się to śmieszne, ale po prostu męczą mnie uwagi w moją stronę, które zawsze muszą wyraźnie być zaznaczone na zasadzie "Ty nie zrobiłaś", podczas gdy ja po prostu, kiedy trzeba, "wycieram psu łapę", a nie mówię "TY nie wytarłeś porządnie psu łapy" (metafora, jakbyście chcieli to również rozłożyć na czynniki pierwsze, jak jogurt smile). myślałam, że może jest tu ktoś, kto np. miał podobnie w związku, że ciągle słyszał krytykę w codzienności, i znalazł jakieś rozwiązanie, bo u mnie póki co rozmowa za wiele nie zmieniła. smile no nic, dziękuję za niektóre trafne uwagi, cieszę się, że dałam okazję do pośmiania i mam nadzieję, że głowa nie będzie boleć za długo. cześć!


Zgadzam się że to nie jest twoja wina i że to nie są drobnostki. Jak pisałem ja uważam że zawsze w tym jest drugie dno, niespełnione oczekiwania w związku czy jakiś problem dotyczący kontroli bądź samej osoby. Nigdy nie chodzi tylko o jogurty i kłaki, czy co tam rozrzucone będzie na dywanie.

Pierwszy krok to zrozumienie przez obie strony sytuacji. Jak ta rozmowa wyglądała? On rozumie twoja stronę i frustracje takimi docinkami?

Zazwyczaj jedna osoba dopasowuje się do drugiej i to jest najczesciej spotykane rozwiązanie konfliktu. Alternatywnie druga opcja to kooperacja ale to wymaga rozmowy, wzajemnego zrozumienia, powstrzymywania mówienia tego co się myśli dla budowania relacji. Trzeba usiąść i porozmawiać ze takie coś może niszczyć związek w długim terminie. Obie strony muszą mieć chęć aby powstrzymywac swoje odruchowe docinki i wylewanie frustracji. Znacznie trudniejsze niż pierwsza opcja. Nie da się jednostronnie nic zbudować w ten sposób. Dlatego pytanie czy on też widzi to jako problem "wasz". Czy on traktuje to jako "twój" problem.

Nigdy tych błahostek nie można lekceważyć. Bo to się będzie rozlewać na inne obszary waszego wspólnego życia. Frustracja ma to do siebie że narasta.

44 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-05 23:31:39)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
sosenka16 napisał/a:

ale wiecie, że "jogurt" służy przykładowemu opisowi sytuacji, że - mimo, że to drobne rzeczy - we wszystkim wina jest moja. i że to ja czegoś nie zrobiłam. oczywiście, że to nie sprawa życia i śmierci. dlatego też pisałam, że pisząc to wydaje mi się to śmieszne, ale po prostu męczą mnie uwagi w moją stronę, które zawsze muszą wyraźnie być zaznaczone na zasadzie "Ty nie zrobiłaś", podczas gdy ja po prostu, kiedy trzeba, "wycieram psu łapę", a nie mówię "TY nie wytarłeś porządnie psu łapy" (metafora, jakbyście chcieli to również rozłożyć na czynniki pierwsze, jak jogurt smile). myślałam, że może jest tu ktoś, kto np. miał podobnie w związku, że ciągle słyszał krytykę w codzienności, i znalazł jakieś rozwiązanie, bo u mnie póki co rozmowa za wiele nie zmieniła. smile no nic, dziękuję za niektóre trafne uwagi, cieszę się, że dałam okazję do pośmiania i mam nadzieję, że głowa nie będzie boleć za długo. cześć!

Wiesz, to z pozoru wydają się błahe sprawy, ale przez partnera urastają do rangi...

Wiemy, że z jogurtem to tylko przykład, ale mówi wszystko.

Właśnie ta codzienność jest bardzo ważna, bo niszczy związek, dlatego powinnaś z tym walczyć, jakbyś miała riposty, to on też by się zreflektował, a tak go przyzwyczaiłaś i będzie tylko gorzej, jak nic z tym nie zrobisz.

Do końca życia będzie Cię rozstawiał po kątach, dzieci też i nie będziesz miała nic do powiedzenia.
Jesteś chłopcem do bicia, dla wyładowania jego frustracji, ale to jest jego problem i jak sobie nie radzi, to niech idzie na terapię, jak Ty mu jej nie zrobisz.
Pamiętaj, że na krzywe drzewo kozy skaczą, nie można pozwolić wejść sobie na głowę.
Dlatego nie bagatelizuj problemu, bo nabawisz się nerwicy.

45 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2024-01-06 00:26:20)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Właśnie ta codzienność jest bardzo ważna, bo niszczy związek, dlatego powinnaś z tym walczyć, jakbyś miała riposty, to on też by się zreflektował, a tak go przyzwyczaiłaś i będzie tylko gorzej, jak nic z tym nie zrobisz.

Musimy rozdzielić dwie rzeczy.

1. Klapa od sedesu.
2. Docinki i zwracanie uwagi że ktoś klapy nie zamknal

To że chcemy mieć pewne standardy zasady w domu to jest jedno i to można na spokojnie razem ustalac (1), odrębną kwestią są te docinki i zwracanie uwagi (2) które powinno się ograniczyć do minimum. Bo to one niszczą związek a nie niezamknięta klapa od sedesu.

Można zrozumieć że ktoś nie zamknie klapy od sedesu lub wejdzie z butami bo zapomni. Nie powinno się wtedy od razu tego wypominac. Ale obie strony powinny mieć świadomość tych wspólnych domowych zasad i dążyć do ich utrzymania.

Jakieś odwetowe działania, riposty itd rozwazal bym jak wszelkie normalne metody komunikacji zawiodą. Czemu ta druga osoba nie przykłada się w domu do utrzymania tych wspólnych zasad? Bo uważa że my powinniśmy je robić? Bo jej się nie chce? Bo ma jakiś problem? Przyczyn może być dużo. Wtedy warto zrobić jedna a wiekszą scenę typu strajk jakiś żeby zwrócić uwagę na siebie i sprowokować do rozmowy o problemie. To znacznie skuteczniejsza metoda niż odwetowe małe riposty, których druga strona po pewnym czasie nawet nie będzie zauważać bo pewnie zaakceptowała ten stan jako coś co normalnie występuje w domu. I tym sposobem jeszcze się prowokuje to czego się chce unikać. Dlatego lepiej nie odwzajemniać sie tym czego sami nie chcemy otrzymywać. Rozmawiać, rozmawiać przez jakiś czas a jak rozmowa nie skutkuje i nie ma efektow to trzeba w pewnym momencie zaprzestać wszystkiego, zrobić jakąś scenę i czekać na reakcję.

46 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-01-06 00:24:21)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Właśnie ta codzienność jest bardzo ważna, bo niszczy związek, dlatego powinnaś z tym walczyć, jakbyś miała riposty, to on też by się zreflektował, a tak go przyzwyczaiłaś i będzie tylko gorzej, jak nic z tym nie zrobisz.

Musimy rozdzielić dwie rzeczy.

1. Klapa od sedesu.
2. Docinki i zwracanie uwagi że ktoś klapy nie zamknal

To że chcemy mieć pewne standardy zasady w domu to jest jedno i to można na spokojnie razem ustalac (1), odrębną kwestią są te docinki i zwracanie uwagi (2) które powinno się ograniczyć do minimum. Bo to one niszczą związek a nie niezamknięta klapa od sedesu.

Można zrozumieć że ktoś nie zamknie klapy od sedesu lub wejdzie z butami bo zapomni. Nie powinno się wtedy od razu tego wypominac. Ale obie strony powinny mieć świadomość tych wspólnych domowych zasad i dążyć do ich utrzymania.

Jakieś odwetowe działania, riposty itd rozwazal bym jak wszelkie normalne metody komunikacji zawiodą. Czemu ta druga osoba nie przykłada się w domu do utrzymania tych wspólnych zasad? Bo uważa że my powinniśmy je robić? Bo jej się nie chce? Bo ma jakiś problem? Przyczyn może być dużo. Wtedy warto zrobić jedna a wiekszą scenę typu strajk jakiś żeby zwrócić uwagę na siebie i sprowokować do rozmowy o problemie. To znacznie skuteczniejsza metoda niż odwetowe małe riposty, których druga strona po pewnym czasie nawet nie będzie zauważać bo pewnie zaakceptowała ten stan jako coś co normalnie występuje w domu. I tym sposobem jeszcze się prowokuje to czego się chce unikać.

Ludzie wy jeszcze nie spicie w tej Polsce? U mnie jeszcze polnocy nie ma.... no tak jak sie zdarzy raz na jakis czas to rozumiem no,ale jak.ktos syf ten sam zostawia codzien to juz nie jest zapominanie sie, a brak szacunku do czyjes pracy,a mianowicie do czyjegos sprzatania

47

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Ja tylko wtrącę że absolutnie nie powinnaś kąpać psa codziennie! Szkodzisz mu. Psie łapki można wytrzeć np. mokrą ściereczką. A kapać psa max raz na pół roku. Powie Ci to każdy weterynarz.
Psy to nie są ludzie.

48

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
madoja napisał/a:

Ja tylko wtrącę że absolutnie nie powinnaś kąpać psa codziennie! Szkodzisz mu. Psie łapki można wytrzeć np. mokrą ściereczką. A kapać psa max raz na pół roku. Powie Ci to każdy weterynarz.
Psy to nie są ludzie.

To prawda. Nie kapie sie psa kazdego dnia

49

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
madoja napisał/a:

Ja tylko wtrącę że absolutnie nie powinnaś kąpać psa codziennie! Szkodzisz mu. Psie łapki można wytrzeć np. mokrą ściereczką. A kapać psa max raz na pół roku. Powie Ci to każdy weterynarz.
Psy to nie są ludzie.

Przecież tylko myje mu stopy, nie da się wytrzeć ściereczką.

50 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-06 11:17:58)

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Właśnie ta codzienność jest bardzo ważna, bo niszczy związek, dlatego powinnaś z tym walczyć, jakbyś miała riposty, to on też by się zreflektował, a tak go przyzwyczaiłaś i będzie tylko gorzej, jak nic z tym nie zrobisz.

Musimy rozdzielić dwie rzeczy.

1. Klapa od sedesu.
2. Docinki i zwracanie uwagi że ktoś klapy nie zamknal

To że chcemy mieć pewne standardy zasady w domu to jest jedno i to można na spokojnie razem ustalac (1), odrębną kwestią są te docinki i zwracanie uwagi (2) które powinno się ograniczyć do minimum. Bo to one niszczą związek a nie niezamknięta klapa od sedesu.

Można zrozumieć że ktoś nie zamknie klapy od sedesu lub wejdzie z butami bo zapomni. Nie powinno się wtedy od razu tego wypominac. Ale obie strony powinny mieć świadomość tych wspólnych domowych zasad i dążyć do ich utrzymania.

Jakieś odwetowe działania, riposty itd rozwazal bym jak wszelkie normalne metody komunikacji zawiodą. Czemu ta druga osoba nie przykłada się w domu do utrzymania tych wspólnych zasad? Bo uważa że my powinniśmy je robić? Bo jej się nie chce? Bo ma jakiś problem? Przyczyn może być dużo. Wtedy warto zrobić jedna a wiekszą scenę typu strajk jakiś żeby zwrócić uwagę na siebie i sprowokować do rozmowy o problemie. To znacznie skuteczniejsza metoda niż odwetowe małe riposty, których druga strona po pewnym czasie nawet nie będzie zauważać bo pewnie zaakceptowała ten stan jako coś co normalnie występuje w domu. I tym sposobem jeszcze się prowokuje to czego się chce unikać. Dlatego lepiej nie odwzajemniać sie tym czego sami nie chcemy otrzymywać. Rozmawiać, rozmawiać przez jakiś czas a jak rozmowa nie skutkuje i nie ma efektow to trzeba w pewnym momencie zaprzestać wszystkiego, zrobić jakąś scenę i czekać na reakcję.

Z tym, że oni mają wszystko uzgodnione i przegadane, bez efektu.

Chodzi o to, że każdy może coś zapomnieć, czy odłożyć zrobienie czegoś na później, a tu każde "potknięcie" jest punktowane, generalnie obwinianie o wszystko co mu nie leży...

Problem też leży w niskim poczuciu wartościi i niepewności autorki, widać to choćby w zwątpienie w swoje odczucia, dlatego od początku bagatelizowała to zwracanie uwagi o pierdólki.

On umacnia się w przekonaniu, że robi dobrze, szkoląc partnerkę już ugruntowaną w związku.
Nie wiem z czego to wynika, że on jest taki upierdliwy, być może wzorzec wyniesiony z domu, tak ukszaltowany charakter.
Pozostaje tylko wypleniać te jego chore akcje, a sposób trzeba samemu wypracować, ale najpierw pracować nad podniesieniem swojego poczucia wartości, bo autorce ciężko się nawet postawić.

51

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Z tym, że oni mają wszystko uzgodnione i przegadane, bez efektu

Mają wszystko przegadane ale nie wiedzą czy mogą jeść jogurt kupiony przez drugą osobę? Poddaje w wątpliwość te uzgodnienia.

52

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
ABC50 napisał/a:

Z tym, że oni mają wszystko uzgodnione i przegadane, bez efektu

Mają wszystko przegadane ale nie wiedzą czy mogą jeść jogurt kupiony przez drugą osobę? Poddaje w wątpliwość te uzgodnienia.

Bez przesady, związek to nie więzienie z podwyższonym rygorem, żeby wszystko uzgadniać, zresztą w tych uzgodnieniach, autorka jest osobą potakującą.

Podawała tylko przykłady, a chodzi o to, że on szuka dziury w całym, ma jakieś poczucie wyższości, nie jest empatyczny, więc nie da się wszystkiego uzgodnić i się dogadać, bo nie da się wszystkiego przewidzieć.
Żeby tak się zawsze dało, to by nie było rozwodów, więc kompromis, akceptacja musi być z obydwu stron.

Tu dziewczyna żyje pod presją, w reżimie, więc jak się nie zbuntuje, to nic się nie zmieni.

53

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
wieka napisał/a:

Nie wiem z czego to wynika, że on jest taki upierdliwy, być może wzorzec wyniesiony z domu, tak ukszaltowany charakter.
Pozostaje tylko wypleniać te jego chore akcje, a sposób trzeba samemu wypracować, ale najpierw pracować nad podniesieniem swojego poczucia wartości, bo autorce ciężko się nawet postawić.

Nie wiesz z czego wynika?
Gosc jest narcyzem.
Zawsze wszystko to wina jego partnerki.

Jak ma pracowac nad podniesieniem swojego poczucia wartosci, jesli codziennie jest ono miazdzone przez osobe, z ktora zyje pod jednym dachem zrzucaniem na nia winy poprzez manipulacje i gaslighting?

Ps. wspolczuje Ci autorko zwlaszcza widzac pozostalych uzytkownikow, ktorzy nie rozumiejac kompletnie twojej sytuacji prowadza moralne debaty o psach, jogurtach i wlosach w wannie jakby to tego dotyczyl temat xD

54

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JohnyBravo777 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie wiem z czego to wynika, że on jest taki upierdliwy, być może wzorzec wyniesiony z domu, tak ukszaltowany charakter.
Pozostaje tylko wypleniać te jego chore akcje, a sposób trzeba samemu wypracować, ale najpierw pracować nad podniesieniem swojego poczucia wartości, bo autorce ciężko się nawet postawić.

Nie wiesz z czego wynika?
Gosc jest narcyzem.
Zawsze wszystko to wina jego partnerki.

Jak ma pracowac nad podniesieniem swojego poczucia wartosci, jesli codziennie jest ono miazdzone przez osobe, z ktora zyje pod jednym dachem zrzucaniem na nia winy poprzez manipulacje i gaslighting?

Ps. wspolczuje Ci autorko zwlaszcza widzac pozostalych uzytkownikow, ktorzy nie rozumiejac kompletnie twojej sytuacji prowadza moralne debaty o psach, jogurtach i wlosach w wannie jakby to tego dotyczyl temat xD

Zgadzam się z Tobą.
Też miałam jej to napisać.
A jeśli chodzi o te dyskusję pozostałych użytkowników, to też napisałeś w punkt. Ja tylko dodam, że ludzie w większości są kretynami.

55

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły
JohnyBravo777 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie wiem z czego to wynika, że on jest taki upierdliwy, być może wzorzec wyniesiony z domu, tak ukszaltowany charakter.
Pozostaje tylko wypleniać te jego chore akcje, a sposób trzeba samemu wypracować, ale najpierw pracować nad podniesieniem swojego poczucia wartości, bo autorce ciężko się nawet postawić.

Nie wiesz z czego wynika?
Gosc jest narcyzem.
Zawsze wszystko to wina jego partnerki.

Jak ma pracowac nad podniesieniem swojego poczucia wartosci, jesli codziennie jest ono miazdzone przez osobe, z ktora zyje pod jednym dachem zrzucaniem na nia winy poprzez manipulacje i gaslighting?

Ps. wspolczuje Ci autorko zwlaszcza widzac pozostalych uzytkownikow, ktorzy nie rozumiejac kompletnie twojej sytuacji prowadza moralne debaty o psach, jogurtach i wlosach w wannie jakby to tego dotyczyl temat xD

Gość jest pedantem, a nie narcyzem.
On ma ustalone reguły i się tego trzyma i wymaga tego od innych.

Nie chce włosów, to sprzątasz, jeśli nie posprzątasz, to urasta to do rangi problemu.

Jeśli mówi raz, żeby coś robić tak, a nie inaczej, to będzie powtarzał do znudzenia (latami), by było tak robione.

Zachowujesz się trochę jak dziecko.

56

Odp: popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Droga autorko: a te uwagi i zaczepki nie zintensyfikowały sie czasem po twojej deklaracji związanej z pójściem na studia i rozpoczęciem drugiej pracy?
Następnie: Partner nie jest od wychowywania.
Tak, należy zwrócić uwagę na początku relacji jak nasza druga polówka podchodzi do kwestii utrzymana czystości w swoim otoczeniu, sam jestem pedantem i np nie toleruje brudnych kubków w zlewie.
Wiec je po prostu myje, a zona wykonuje inne obowiązki.

Jeżeli nasze spojrzenie na te kwestie sie różnią sie diametralnie,i nie możemy sie dogadać, to nie bawimy sie w mamę i tatę, i nie próbujemy wychowywać partnera, tylko sie rozstajemy
Czytając twoje posty, mam właśnie wrażenie, że twój partner wszedł w role ojca, i stara sie ciebie wychować w patologiczny sposób, stad ten ciągły nadzór nad całą twoja osobą.
Nie musisz, i nie powinnaś sie na cos takiego godzić.
Partnerstwo to wspólnota, a nie poddaństwo.

Możesz mu powiedzieć, że skoro ma tyle energii po siłowni aby jeszcze cie kontrolować, to niech sie weźmie za robotę w domu.
Przecież widzi że masz ciężki okres, że starasz sie coś osiągnąć, zrealizować swoje ambicje, rozwijać się.
Niech ci w tym pomoże, choćby odciążając z części  twoich obowiązków domowych.

Posty [ 56 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » popadam w związkową paranoję przez pierdoły

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024