Jestem idiotką - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

Temat: Jestem idiotką

Mam 32 lata.
4 lata temu poznałam fantastycznego faceta.
Przystojnego, zabawnego, błyskotliwego, odczytanego i w ogóle ah takiego fajnego.
Oczywiście miał zawsze kilka przywar np. bałaganiarstwo, nerwowość, ale całokształt był dla mnie fenomenalny.
Przez 3 lata częściej i rzadziej się spotykaliśmy i jak teraz myślę może chciałam być ślepa na jakieś sygnały?
Zakochałam się w nim całą sobą, bez pamięci.
Jest bardzo troskliwym i opiekuńczym człowiekiem, tak naprawdę nigdy mnie nie zawiódł w żadnej ważnej sytuacji i bardzo mi życiowo pomógł.
Jest jakaś taka " jasna" strona osobowości, która mnie uwiodła - jest człowiekiem bardzo dobrym, lubi pomagać.
W styczniu zamieszkaliśmy razem, było mnóstwo spraw do ogarnięcia i jakoś to życie się toczyło.
Od połowy roku mój luby wychodzi co drugi dzień do kolegów i pić.
Czytałam sporo na temat alkoholizmu i próbowałam wszystkiego aby nakłonić go albo ograniczenia wyjść albo podjęcia leczenia.
Zazwyczaj kończy się awanturą i oskarżeniami o kontrolę.
Ale gdyby on ten czas spędzał na hobby, a na imprezę wychodził raz w tygodniu nie powiedziałabym ani jednego słowa.
Jestem zmęczona bo nie po to z nim mieszkam żeby czuć się samotną. 4 popołudnia i wieczory spędzam zawsze sama bo on woli spędzać czas z kolegami.
Gdyby nie to, że ja do niego dostosowałam się do jego trybu życia to jakiś raz w miesiącu spędzaliśmy razem.
Trochę dojrzewałam do tej decyzji.
Gwoździem do trumny była szczera rozmowa z jego matką, w czasie której dowiedziałam się, że on taki styl życia prowadzić od 17 roku życia
Szkoda, że nikt mnie z jego rodziny nie ostrzegł przez 4 lata... .
Mój ojciec był alkoholikiem i nie chcę spędzić życia jak moja matka.
Choć prawdziwa walka o jego trzeźwość trwa około pół roku to jestem zmęczona.
Nie potrafię ułożyć sobie w głowie obrazu tego trzeźwego i tak bardzo kochającego mnie człowieka z tym samym człowiekiem, który MUSI wyjść co drugi dzień, nawet w śnieżycę.
Nie potrafię pogodzić się z jego kłamstwami i manipulacjami, z zapachem alkoholu, z jego kolegami, którzy wyglądają jak żule spod monopolowego.
Nie potrafię przestać go kochać, nie wyobrażam sobie przyszłości z żadnym innym mężczyzną, wiem, że bez niego będę okrutnie cierpieć.
A jednocześnie nie potrafię zaakceptować wiecznie samotnych wieczorów, ciągłych obietnic bez pokrycia.
Czy ten ból, to poczucie zawodu kiedyś minie? Lub będzie choć lżejsze?
Bo chyba czuję się najbardziej zawiedziona sobą, że pozwoliłam sobie zakochać się w alkoholiku.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jestem idiotką

Dziwne, że przez tak długi czas nie wiedziałaś, że on pije?
Przez pół roku mieszkania razem nie pił?

Odp: Jestem idiotką
wieka napisał/a:

Dziwne, że przez tak długi czas nie wiedziałaś, że on pije?
Przez pół roku mieszkania razem nie pił?

Wspólne zamieszkanie zbiegło się z moją choroba.
Przez pierwsze trzy miesiące wychodził załatwiać nasze sprawy, poza tym przeprowadził się z innego miasta i jeszcze nikogo tu nie znał.
Potem zaczął wychodzić coraz częściej.
Od lipca jest apogeum i nie opuścił ani jednego dnia - jak w szwajcarskim zegarku. Wychodzi po 16, wracaja koło 2,3 w nocy

4

Odp: Jestem idiotką

Uciekaj gdzie pieprz rośnie.
chyba że chcesz skończyć jako wrak człowieka, już teraz wyczuwam od ciebie klimat osoby współuzależnionej.
z alkoholikiem nie można nigdy nic stworzyć, zawsze wszystko zniszczy.
Masz szanse na normalnego partnera, ciepło i bezpieczeństwo.
Przy nim nigdy nie będziesz sie czuła bezpiecznie, zawsze będziesz musiała czuwać, nawet jak nie będzie pił, bo będziesz sie bać, czy od tej zabawy urodzinowej/wesela czasami znów nie zacznie, bo po jednym toaście wpadnie w cug.

5

Odp: Jestem idiotką

Ale też ciężko pójść, że przez 3 lata, nie wyczułaś, że on pije...
Tak czy tak, mleko się wylało.
Musisz zdecydować czy chcesz żyć z alkoholikiem czy nie, w każdym razie powinnaś pójść na terapię dla współuzależnionych, żebyś mogła w ogóle o sobie zdecydować.

Odp: Jestem idiotką
Szeptuch napisał/a:

Uciekaj gdzie pieprz rośnie.
chyba że chcesz skończyć jako wrak człowieka, już teraz wyczuwam od ciebie klimat osoby współuzależnionej.
z alkoholikiem nie można nigdy nic stworzyć, zawsze wszystko zniszczy.
Masz szanse na normalnego partnera, ciepło i bezpieczeństwo.
Przy nim nigdy nie będziesz sie czuła bezpiecznie, zawsze będziesz musiała czuwać, nawet jak nie będzie pił, bo będziesz sie bać, czy od tej zabawy urodzinowej/wesela czasami znów nie zacznie, bo po jednym toaście wpadnie w cug.

Czytałam ostatnio sporo o współuzależnieniu i boję się, że to mam.
Tylko problem w tym, że boję się trochę samotności.

Odp: Jestem idiotką
wieka napisał/a:

Ale też ciężko pójść, że przez 3 lata, nie wyczułaś, że on pije...
Tak czy tak, mleko się wylało.
Musisz zdecydować czy chcesz żyć z alkoholikiem czy nie, w każdym razie powinnaś pójść na terapię dla współuzależnionych, żebyś mogła w ogóle o sobie zdecydować.

Mieszkaliśmy w innych miejscowościach i widywaliśmy się w sumie kilka razy w miesiącu.
Nie wnikam, że w danej chwili nie odbiera bo mówił, że potrzebuję swojej przestrzeni

8

Odp: Jestem idiotką
ZawiedzionaSobą napisał/a:

Mam 32 lata.
4 lata temu poznałam fantastycznego faceta.
Przystojnego, zabawnego, błyskotliwego, odczytanego i w ogóle ah takiego fajnego.
Oczywiście miał zawsze kilka przywar np. bałaganiarstwo, nerwowość, ale całokształt był dla mnie fenomenalny.
Przez 3 lata częściej i rzadziej się spotykaliśmy i jak teraz myślę może chciałam być ślepa na jakieś sygnały?
Zakochałam się w nim całą sobą, bez pamięci.
Jest bardzo troskliwym i opiekuńczym człowiekiem, tak naprawdę nigdy mnie nie zawiódł w żadnej ważnej sytuacji i bardzo mi życiowo pomógł.
Jest jakaś taka " jasna" strona osobowości, która mnie uwiodła - jest człowiekiem bardzo dobrym, lubi pomagać.
W styczniu zamieszkaliśmy razem, było mnóstwo spraw do ogarnięcia i jakoś to życie się toczyło.
Od połowy roku mój luby wychodzi co drugi dzień do kolegów i pić.
Czytałam sporo na temat alkoholizmu i próbowałam wszystkiego aby nakłonić go albo ograniczenia wyjść albo podjęcia leczenia.
Zazwyczaj kończy się awanturą i oskarżeniami o kontrolę.
Ale gdyby on ten czas spędzał na hobby, a na imprezę wychodził raz w tygodniu nie powiedziałabym ani jednego słowa.
Jestem zmęczona bo nie po to z nim mieszkam żeby czuć się samotną. 4 popołudnia i wieczory spędzam zawsze sama bo on woli spędzać czas z kolegami.
Gdyby nie to, że ja do niego dostosowałam się do jego trybu życia to jakiś raz w miesiącu spędzaliśmy razem.
Trochę dojrzewałam do tej decyzji.
Gwoździem do trumny była szczera rozmowa z jego matką, w czasie której dowiedziałam się, że on taki styl życia prowadzić od 17 roku życia
Szkoda, że nikt mnie z jego rodziny nie ostrzegł przez 4 lata... .
Mój ojciec był alkoholikiem i nie chcę spędzić życia jak moja matka.
Choć prawdziwa walka o jego trzeźwość trwa około pół roku to jestem zmęczona.
Nie potrafię ułożyć sobie w głowie obrazu tego trzeźwego i tak bardzo kochającego mnie człowieka z tym samym człowiekiem, który MUSI wyjść co drugi dzień, nawet w śnieżycę.
Nie potrafię pogodzić się z jego kłamstwami i manipulacjami, z zapachem alkoholu, z jego kolegami, którzy wyglądają jak żule spod monopolowego.
Nie potrafię przestać go kochać, nie wyobrażam sobie przyszłości z żadnym innym mężczyzną, wiem, że bez niego będę okrutnie cierpieć.
A jednocześnie nie potrafię zaakceptować wiecznie samotnych wieczorów, ciągłych obietnic bez pokrycia.
Czy ten ból, to poczucie zawodu kiedyś minie? Lub będzie choć lżejsze?
Bo chyba czuję się najbardziej zawiedziona sobą, że pozwoliłam sobie zakochać się w alkoholiku.

Facet prowadzi taki tryb od 17 roku życia i trzeba liczyć, że to się nie zmieni.
Podstawowa zasada - bierzemy do związku partnera takim jaki jest. Nie zmieniamy, nie poprawiamy, akceptujemy albo nie.
Alkoholicy to ludzie z wadami i zaletami. Znasz jego wady i zalety.
Nie można mieć wszystkiego, zawsze trzeba wybierać.

9

Odp: Jestem idiotką

Miłość miłością. Ale nie szkoda ci życia? Masz tylko jedno.

10

Odp: Jestem idiotką
ZawiedzionaSobą napisał/a:
wieka napisał/a:

Ale też ciężko pójść, że przez 3 lata, nie wyczułaś, że on pije...
Tak czy tak, mleko się wylało.
Musisz zdecydować czy chcesz żyć z alkoholikiem czy nie, w każdym razie powinnaś pójść na terapię dla współuzależnionych, żebyś mogła w ogóle o sobie zdecydować.

Mieszkaliśmy w innych miejscowościach i widywaliśmy się w sumie kilka razy w miesiącu.
Nie wnikam, że w danej chwili nie odbiera bo mówił, że potrzebuję swojej przestrzeni


Skoro widywaliście się tak rzadko, to nie ma się co dziwić, że jawil się fantastyczny.

Dobrze jakby sam dał Ci święty spokój, nie zatrzymuj go... Wiesz chociaż gdzie on teraz korzysta z tej przestrzeni?

11

Odp: Jestem idiotką
ZawiedzionaSobą napisał/a:

Nie potrafię pogodzić się z jego kłamstwami i manipulacjami, z zapachem alkoholu, z jego kolegami, którzy wyglądają jak żule spod monopolowego.
Nie potrafię przestać go kochać, nie wyobrażam sobie przyszłości z żadnym innym mężczyzną, wiem, że bez niego będę okrutnie cierpieć.
A jednocześnie nie potrafię zaakceptować wiecznie samotnych wieczorów, ciągłych obietnic bez pokrycia.

Gdybyś się pchła dalej w ten związek byłabyś głupia.
Może on kiedyś się mieni, ale nie dla ciebie.

12

Odp: Jestem idiotką

Rozumiem Cię chodź sama mam inny problem to jedna rzecz jest podobna, ciężko odejść i nie wyobrażasz sobie przyszłości bez niego. To się nazywa uzależnienie, w Twojej sytuacji widzę dwa rozwiązania, pierwsze to, że to on się zmienia i kończy z piciem a drugie to UCIEKAJ, lepiej teraz niż po ślubie albo całe życie w przygnębieniu. Jeśli on nie widzi problemu i nie stara się temu zaradzić, jeśli on nie widzi twoich samotnych wieczorów i woli pić z kolegami to po co Ci facet który ma gdzieś Twoją wyjątkowość. GIRL na pewno jesteś cudowną kobietą która zasługuje na poświęcenie czasu i która  nie chce żyć w PATOLOGII bo powiedzmy sobie szczerze tak wygląda alkoholizm, pomyśl co będzie jak będziecie mieć rodzinę i dzieci, czy chcesz żeby ojciec Twoich dzieci wolał pić niż spędzać wieczory z cudowną żoną i dziećmi. Trzymam kciuki, że podejmiesz właściwą decyzję.

13

Odp: Jestem idiotką

Prawda jest taka , że Twój facet ma poważny problem, dopóki on sam się do tego nie przyzna i nie podejmie kroków by to zachamowac i się leczyć Ty nie zrobisz z tym nic, bo jeśli nawet uda Ci się go namówić na terapię, która podejmie to ona nic nie da ! On sam musi to zrozumieć albo upasc na samo dno ! Dlatego w tym momencie doradzam Ci zwyczajnie ucieczkę , bo nie zanosi się na to by w najbliższym czasie przy takim trybie życia , podjął kroki w celu ratowania siebie i przy okazji was! Nie zgodzę się z teza że z alkoholikiem nie da się zbudować czegoś fajnego , ale niestety w Twoim przypadku, w tym czasie nawet trzeba uciekać! Z samotnością powoli sobie poradzisz , na pewno szybciej niż z alkoholikiem, który nie chce się leczyć!

Odp: Jestem idiotką
Agnes76 napisał/a:
ZawiedzionaSobą napisał/a:

Mam 32 lata.
4 lata temu poznałam fantastycznego faceta.
Przystojnego, zabawnego, błyskotliwego, odczytanego i w ogóle ah takiego fajnego.
Oczywiście miał zawsze kilka przywar np. bałaganiarstwo, nerwowość, ale całokształt był dla mnie fenomenalny.
Przez 3 lata częściej i rzadziej się spotykaliśmy i jak teraz myślę może chciałam być ślepa na jakieś sygnały?
Zakochałam się w nim całą sobą, bez pamięci.
Jest bardzo troskliwym i opiekuńczym człowiekiem, tak naprawdę nigdy mnie nie zawiódł w żadnej ważnej sytuacji i bardzo mi życiowo pomógł.
Jest jakaś taka " jasna" strona osobowości, która mnie uwiodła - jest człowiekiem bardzo dobrym, lubi pomagać.
W styczniu zamieszkaliśmy razem, było mnóstwo spraw do ogarnięcia i jakoś to życie się toczyło.
Od połowy roku mój luby wychodzi co drugi dzień do kolegów i pić.
Czytałam sporo na temat alkoholizmu i próbowałam wszystkiego aby nakłonić go albo ograniczenia wyjść albo podjęcia leczenia.
Zazwyczaj kończy się awanturą i oskarżeniami o kontrolę.
Ale gdyby on ten czas spędzał na hobby, a na imprezę wychodził raz w tygodniu nie powiedziałabym ani jednego słowa.
Jestem zmęczona bo nie po to z nim mieszkam żeby czuć się samotną. 4 popołudnia i wieczory spędzam zawsze sama bo on woli spędzać czas z kolegami.
Gdyby nie to, że ja do niego dostosowałam się do jego trybu życia to jakiś raz w miesiącu spędzaliśmy razem.
Trochę dojrzewałam do tej decyzji.
Gwoździem do trumny była szczera rozmowa z jego matką, w czasie której dowiedziałam się, że on taki styl życia prowadzić od 17 roku życia
Szkoda, że nikt mnie z jego rodziny nie ostrzegł przez 4 lata... .
Mój ojciec był alkoholikiem i nie chcę spędzić życia jak moja matka.
Choć prawdziwa walka o jego trzeźwość trwa około pół roku to jestem zmęczona.
Nie potrafię ułożyć sobie w głowie obrazu tego trzeźwego i tak bardzo kochającego mnie człowieka z tym samym człowiekiem, który MUSI wyjść co drugi dzień, nawet w śnieżycę.
Nie potrafię pogodzić się z jego kłamstwami i manipulacjami, z zapachem alkoholu, z jego kolegami, którzy wyglądają jak żule spod monopolowego.
Nie potrafię przestać go kochać, nie wyobrażam sobie przyszłości z żadnym innym mężczyzną, wiem, że bez niego będę okrutnie cierpieć.
A jednocześnie nie potrafię zaakceptować wiecznie samotnych wieczorów, ciągłych obietnic bez pokrycia.
Czy ten ból, to poczucie zawodu kiedyś minie? Lub będzie choć lżejsze?
Bo chyba czuję się najbardziej zawiedziona sobą, że pozwoliłam sobie zakochać się w alkoholiku.

Facet prowadzi taki tryb od 17 roku życia i trzeba liczyć, że to się nie zmieni.
Podstawowa zasada - bierzemy do związku partnera takim jaki jest. Nie zmieniamy, nie poprawiamy, akceptujemy albo nie.
Alkoholicy to ludzie z wadami i zaletami. Znasz jego wady i zalety.
Nie można mieć wszystkiego, zawsze trzeba wybierać.

Zgadzam się całkowicie i dotąd zawsze tak traktowałam swoich poprzednich partnerów.
Jasne, że on ma zalety i to sporo .
Problem tylko w tym, że trudno budować codzienne życie z kimś kto co drugi dzień.
Kwestia pierwsza, że część pieniędzy znika z domowego budżetu... .
Druga, że trochę jednak czuje się niekomfortowo z tym, że mnie zostają dni, w których trzeźwieje lub nie chce mu się wychodzić.

Problem natomiast sam się rozwiązał, bo pod wpływem moich nacisków spakował się i powiedział, że on nie chce związku, w którym czuje wyrzuty sumienia .
W którym nie może robić co chce.

Odp: Jestem idiotką
wieka napisał/a:
ZawiedzionaSobą napisał/a:
wieka napisał/a:

Ale też ciężko pójść, że przez 3 lata, nie wyczułaś, że on pije...
Tak czy tak, mleko się wylało.
Musisz zdecydować czy chcesz żyć z alkoholikiem czy nie, w każdym razie powinnaś pójść na terapię dla współuzależnionych, żebyś mogła w ogóle o sobie zdecydować.

Mieszkaliśmy w innych miejscowościach i widywaliśmy się w sumie kilka razy w miesiącu.
Nie wnikam, że w danej chwili nie odbiera bo mówił, że potrzebuję swojej przestrzeni


Skoro widywaliście się tak rzadko, to nie ma się co dziwić, że jawil się fantastyczny.

Dobrze jakby sam dał Ci święty spokój, nie zatrzymuj go... Wiesz chociaż gdzie on teraz korzysta z tej przestrzeni?

Teoretycznie wiem, chociaż chyba pomału dowiaduję się jego kłamstw.
Może nie jestem zbyt dobra w zgadywaniu czy po prostu czytaniu ludzi, ale jak się okazuje on ma takich patalogicznych znajomych ... .
Jeden miał zmiany miażdżycowe od picia, a co za tym idzie problemy z chodzeniem .
Pił alkohol nie wiem jak to nazwać... Z mety? Meliny? Dałam swojemu chłopakowi telefon w prezencie i ten jego kumpel ten telefon mu ukradł.

Drugi znajomy obecnie nie ma ogrzewania w mieszkaniu i ma jedynie prace dorywczo na czarno.

Często mój facet mi mówił, że idzie np. do dentysty, na spacer i jak coś mi nie pasowało i dopytywałam to mówił, że on pracuje za granicą, tymczasem wychodziło, że ten kumpel od picia jest u siebie.

Trochę mnie przerażają te kłamstwa.
I absolutny brak umiejętności mówienia o trudnych tematach bo jak próbowałam z nim rozmawiać na trudne tematy to wychodził, odsuwał się ode mnie lub na mnie krzyczał

16 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-05 00:01:37)

Odp: Jestem idiotką

Ten telefon mógł sprzedać... Kłamał, więc już w nic nie możesz mu wierzyć.
Dobrze, że pomógł Ci uwolnić się od siebie...

Odp: Jestem idiotką
Inka12 napisał/a:

Rozumiem Cię chodź sama mam inny problem to jedna rzecz jest podobna, ciężko odejść i nie wyobrażasz sobie przyszłości bez niego. To się nazywa uzależnienie, w Twojej sytuacji widzę dwa rozwiązania, pierwsze to, że to on się zmienia i kończy z piciem a drugie to UCIEKAJ, lepiej teraz niż po ślubie albo całe życie w przygnębieniu. Jeśli on nie widzi problemu i nie stara się temu zaradzić, jeśli on nie widzi twoich samotnych wieczorów i woli pić z kolegami to po co Ci facet który ma gdzieś Twoją wyjątkowość. GIRL na pewno jesteś cudowną kobietą która zasługuje na poświęcenie czasu i która  nie chce żyć w PATOLOGII bo powiedzmy sobie szczerze tak wygląda alkoholizm, pomyśl co będzie jak będziecie mieć rodzinę i dzieci, czy chcesz żeby ojciec Twoich dzieci wolał pić niż spędzać wieczory z cudowną żoną i dziećmi. Trzymam kciuki, że podejmiesz właściwą decyzję.

Bardzo dziękuję za wspaniałe słowa!

Jak już pisałam - stało się.
On cały dzień ode mnie nie odbiera i nie odpisuje.
Paraliżuje mnie strach przed samotnością, przed tym, że nie pokocham już żadnego innego mężczyzny, że psychicznie sobie nie poradzę.
M.in. przez ten związek byłam dość mocno skonfliktowana ze swoją rodziną i o kontakt z rodzicami i rodzeństwem mam mocno ograniczony.
Sporo pracowałam, też oprócz jego wyjść na piwo spędzaliśmy niemal każda wolną chwilę razem.
Nie mam, nigdy nie miałam - w zasadzie od dzieciństwa przyjaciół i mam jedynie znajomych z pracy.
Czuję się jak najbardziej samotny człowiek świata.
Wiem, gdzie teraz przybywa, i w ramach wyciągnięcia ręki zamówiłam mu jego ulubiony obiad.
Nawet się nie odezwał, choć wiem, że obiad odebrał.
Wiem, że ten związek nie był ani w pełni zdrowy ani normalny, ale był jednak wszystkim co miałam
Może za bardzo go naciskałam na zmianę trybu życia.
Kiedy próbowałam z nim na ten temat rozmawiać raz mówił, że się czepiam, raz obiecywał poprawę, ale kłamał .

18 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-05 00:12:41)

Odp: Jestem idiotką

Nie możesz uzależniać swojego życia od tego faceta czy innego. To nie jest rzecz, którą miałaś i dobrze, jakby on się odciął całkowicie, bo Ty widać opleciona bluszczem na kolanach byś sie za nim ciągnęła tongue
Szanuj się kobieto.
Jeszcze siebie obwiniasz, że naciskałaś...Koniecznie terapia Ci potrzebna.

Naprawisz stosunki z rodziną i odnowisz koleżeńskie, jak tylko będziesz chciała.

Ale wygląda, że jak on będzie chciał wrócić na swoich warunkach, Ty się na wszystko zgodzisz, a on prędzej czy później i tak Cię zostawi.

19

Odp: Jestem idiotką

Gdzie on pracował??? Pil co drugi dzień, wracał o 2/3 w nocy, kolejny dzień trzeźwiał, potem znowu pil... Który pracodawca toleruje pracownika notorycznie pijanego lub co najmniej na kacu?
Nie płacz nad związkiem, bo aż strach pomyśleć, jakie życie byś z nim miała!! A gdyby były dzieci? Skazalabys je na taki los,którego Ty doświadczyłas w dzieciństwie?

20

Odp: Jestem idiotką

Jak to się mówi: śmieci się same wyniosły. Absolutnie nie rozpaczaj po nim bo nie ma po czym, przecież to alkoholik i jedyne co byś z nim miała to udrękę.
Pomyśl nad terapią dla DDA.

21

Odp: Jestem idiotką

No to jednak nie tylko chopy są idiotami, którzy biegają, dają prezenty i obłaskawiają kogoś kto kopnął ich w tyłek. smile

22

Odp: Jestem idiotką

Facet tak Cię traktował, miał gdzieś, oszukiwał i w końcu zostawił, a Ty zamiast się cieszyć i go wszędzie zablokowac, zamawiasz mu ulubiony obiad? Oczom nie wierzę.... Dziewczyno musisz koniecznie popracować nad sobą, poczuciem wartości, najlepiej na terapii bo za chwilkę albo wrócisz do tego gościa albo poznasz kolejnego pijaka. Jesteś współuzależniona i DDA. Zrozum, że lepiej być całe życie samej, niż związać się z alkoholikiem i codziennie przeżywać gehennę, jaką pijak funduje. Chyba znasz to z domu...

23

Odp: Jestem idiotką

To jak ta piosenka Sheryl Crow: Run, baby, run..... Uciekaj od alkoholika, bo z butelka wygrac sie nie da. I nawet nie probuj. Szkoda Twojego czasu w zyciu.

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024